Przypisy

1

W tym wypadku do trzech lepszych miejsc: na bramy posesji pod numerami 31, 7 i 34 przy ulicy Wiązów w Ankh-Morpork.

2

Przynajmniej do chwili, kiedy nagle chwytają nóż do papieru i wycinają sobie drogę przez dział księgowości do historii medycyny sądowej.

3

Stanowisko pierwszego prymusa jest równie niezwykle, jak jego nazwa. W pewnych ośrodkach naukowych pierwszym prymusem nazywa się wiodącego filozofa. W innych to urządzenie do podgrzewania jedzenia podczas konnych wycieczek. Pierwszy prymus na Niewidocznym Uniwersytecie to filozof, który jest podobny do konia, dzięki czemu elegancko pasuje do obu definicji.

4

To prawda, że nieumarli nie mogą przekroczyć bieżącej wody. Jednak naturalnie mętne wody Ankh, ciężkie od mułu równin, kiedy już minęły miasto (l 000 000 mieszkańców), niekoniecznie kwalifikowały się jako „bieżące”, ani nawet jako „wody”.

5

Istnieją, choć na Dysku nie są zbyt popularne, takie zjawiska jak antyprzestępstwa, zgodnie z fundamentalną zasadą, że wszystko w multiwersum ma swoje przeciwieństwo. Oczywiście, antyprzestępstwa są bardzo rzadkie. Zwyczajne podarowanie komuś czegoś nie jest przeciwieństwem kradzieży; aby uznać je za antyprzestępstwo, musi być dokonane w taki sposób, by wywołać wściekłość i/lub upokorzenie ofiary. Istnieje zatem włamanie z malowaniem mieszkania, wręczanie z zakłopotaniem (do tej kategorii należą wszystkie ceremonie pożegnania pracowników odchodzących na emeryturę) i tzw. whitemail, czyli antyszantaż (jak choćby groźba, że ujawni się nieprzyjaciołom ofiary wszystkie jej dokonane w tajemnicy dotacje, np. dla instytucji charytatywnych). Antyprzestępstwa nigdy się jakoś nie przyjęły.

6

To znaczy we wszystkich innych oprócz Mroków.

7

Na przykład rybne deszcze są tak częste w położonej w głębi lądu wiosce Sosnowe Szafy, że rozkwitła tam produkcja konserw i filetów, a także liczne wędzarnie. A w górskim regionie Syrrit wiele owiec, pozostawionych na noc na pastwiskach, znajduje się rano zwróconych w przeciwnym kierunku, na pozór bez żadnej ludzkiej interwencji.

8

Kimś, kto posypie na pewno solą, a prawdopodobnie pieprzem każde danie, jakie się przed nim postawi, niezależnie od tego, ile już tam wsypano, i od tego, jak ono smakuje. Psychiatrzy behawioralni, zatrudnieni przez bary fastfoodów w całym wszechświecie, zaoszczędzili miliardy jednostek monetarnych lokalnej waluty, zauważając fenomen autoingredientacji i radząc swym pracodawcom, żeby w ogóle zrezygnowali z przyprawiania potraw. To najprawdziwsza prawda.

9

Wiele pieśni napisano na temat tej gwarnej metropolii. Najsrynniejsza z nich to oczywiście „Pod dachami Ankh-Morpork”, ale warto też wspomnieć „Zabierz mnie daleko od Ankh-Morpork”, „Boję się, że wracam do Ankh-Morpork” i stary przebój „Zaraza z Ankh-Morpork”.

10

Owsianka zdradziłaby, na przykład, że klient wkrótce przeżyje bolesne ruchy jelit.

11

Pani Cake była świadoma, że niektóre religie mają kapłanki. To, co pani Cake sądziła o powołaniach kobiet, nie nadaje się do druku. Religie z kapłankami zwykle przyciągały duże grupy ubranych po cywilnemu księży innych wyznań, którzy szukali kilku godzin wytchnienia w miejscu, gdzie na pewno nie spotkają pani Cake.

12

To pieśń, która — w różnych językach — znana jest na każdym świecie w multiwersum. Zawsze śpiewają ją ci sami ludzie, to znaczy ci, którzy — kiedy dorosną — staną się tymi, o których kolejne pokolenie śpiewa „Zwyciężymy”.

13

Jedyny budynek na terenie Niewidocznego Uniwersytetu, który miał mniej niż tysiąc lat. Starsi magowie nigdy się specjalnie nie interesowali, co tam robią magowie młodsi, chudsi i w okularach. Ich wieczne żądania o fundusze na kolejne akceleratory cząstek thaumowych i ekrany radiacyjne traktowali tak, jak się traktuje prośby o zwiększenie kieszonkowego. Z rozbawieniem słuchali składanych bez tchu sprawozdań z poszukiwań cząstek elementarnych samej magii. Pewnego dnia może się to okazać poważnym błędem ze strony starszych magów, zwłaszcza jeśli w końcu pozwolą młodszym magom zbudować to, co tamci wciąż próbują zbudować na korcie do sąuasha.

Starsi magowie wiedzą, że właściwym celem magii jest tworzenie piramidy społecznej, gdzie na samym szczycie znajdują się magowie, zjadający obfite posiłki. Tymczasem jednak budynek MWE pomógł uzyskać jedno z najrzadszych dań we wszechświecie: przedkąskę. Jest to rodzaj makaronu, jednak o ile zwykły makaron gotuje się na kilka godzin przed spożyciem, to przedkąska jest przyrządzana kilka godzin po posiłku. Istnieje wstecz w czasie i — właściwie podana — powinna zjawić się na kubeczkach smakowych dokładnie w tej samej chwili, powodując prawdziwą eksplozję smaku. Przedkąska kosztuje pięć tysięcy dolarów za widelec, a nawet trochę więcej, jeśli doliczyć koszt czyszczenia ścian z sosu pomidorowego.

14

Przez setki lat ludzie wierzyli, iż jaszczurki w studni dowodzą, że woda jest świeża i zdatna do picia. I przez caty ten czas ani razu nie zadali sobie pytania, gdzie właściwie jaszczurki chodzą do toalety.

15

Werminie to niewielkie czarno-białe gryzonie żyjące w Ramtopach. Są przodkami lemingów, które — jak wiadomo — regularnie rzucają się z urwisk i toną w jeziorach. Werminie też kiedyś to robiły. Ponieważ jednak martwe zwierzęta się nie rozmnażają, przez tysiąclecia coraz większy odsetek werminii składał się z potomków tych, które stając nad urwiskiem, wypiskiwały gryzoniowy odpowiednik „Odczepcie się i dajcie mi święty spokój”. Obecnie werminie zjeżdżają z urwisk na linach i budują nieduże lodzie, na których pokonują jęziora. Kiedy naturalny pęd doprowadza je na brzeg morza, siedzą w koło, unikając nawzajem swojego wzroku, po czym odchodzą wcześnie, żeby zdążyć do domu przed nocą.

16

Zadziwiająca jest zdolność chudych staruszek do dźwigania wielkich ładunków. Dokładne badania wykazują, że mrówka potrafi unieść ładunek stokrotnie przewyższający wagę jej ciała, ale nie udało się określić żadnej granicy mocy unoszącej dla przeciętnej, drobnej, osiemdziesięcioletniej babki hiszpańskiego chłopa.

17

Podczas ładowania drucianych wózków tradycyjnie na dnie układa się towary najbardziej kruche.

18

Na światach, gdzie rozwija się hipermarketowa forma życia, panuje powszechne przekonanie, że ludzie zabierają ze sobą druciane kosze i zostawiają je w dziwnych, odosobnionych miejscach. Rzekomo z tego powodu zatrudnia się tam grupy młodych mężczyzn, którzy zbierają je w stada i przetaczają z powrotem. W rzeczywistości jest odwrotnie. Ci mężczyźni tO łowcy, tropiący swe zgrzytliwe ofiary po okolicy, poskramiający je i zmuszający do życia w niewoli. Możliwe.

19

Najbardziej entuzjastycznym z nich był niski, ale uparty i odnoszący nieprawdopodobne sukcesy Casanunda Krasnolud. Imię to powtarzano z szacunkiem i podziwem wszędzie, gdzie zbierali się właściciele drabin.

Загрузка...