Z angielskiego przełożyła Hanna Pawlikowska
Styczeń
1 Czwartek
Święto w Anglii, Irlandii, Szkocji i Walii
Moje postanowienia noworoczne:
1. Będę pomagał niewidomym przechodzić przez jezdnię,
2. Będę wieszał spodnie na wieszaku.
3. Będę zakładał koszulki na płyty.
4. Nie zacznę palić.
5. Przestanę wyciskać pryszcze.
6. Będę dobry dla psa.
7. Będę pomagał prostym i ubogim.
8. Po wysłuchaniu wczoraj wieczorem obrzydliwych odgłosów dochodzących z dołu ślubuję też nigdy nie pić alkoholu.
Wczoraj podczas przyjęcia ojciec upił psa wiśniówką. Gdyby dowiedziało się o tym
Królewskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, byłby załatwiony. Minęło już osiem dni od Bożego Narodzenia, a mama ciągle nie włożyła zielonego fartucha z lureksu, który jej kupiłem na gwiazdkę. W przyszłym roku dostanie gałki do kąpieli.
Trzeba mojego pecha, żeby akurat na pierwszy dzień Nowego Roku pojawił się pryszcz na brodzie.
1 Piątek
Święto w Szkocji. Pełnia księżyca
Czuję się paskudnie. Wszystko przez to, że o drugiej nad ranem mama wyśpiewywała na szczycie schodów "Que sera, sera!" Trzeba mojego pecha, żeby mieć taką matkę! Niewykluczone, że moi rodzice to alkoholicy. W przyszłym roku mogę wylądować w sierocińcu. Pies zemścił się na ojcu. Jednym skokiem wywrócił mu model statku, potem pobiegł do ogrodu, a takielunek plątał mu się między łapami. Ojciec bez końca powtarzał: " Trzy miesiące pracy na nic".
Pryszcz na mojej brodzie powiększa się coraz bardziej. Wszystko przez to, że mama nie ma pojęcia o witaminach.
3 Sobota
Chyba zwariuję z braku snu! Ojciec wyrzucił psa z domu i pies przez całą noc szczekał pod moim oknem. Już taki mój pech! Ojciec bluzgał na niego przekleństwami. Jeżeli nie będzie się hamował, to go przyskrzyni policja za wygadywanie świństw.
Myślę, że ten pryszcz to czyrak. Trzeba mojego pecha, żeby się uformował akurat w miejscu widocznym dla każdego. Powiedziałem mamie, że nie przyjąłem dzisiaj żadnej witaminy C. A ona na to:, „ Więc kup sobie pomarańczę". Typowe!
Ciągle jeszcze nie używa fartucha z lureksu.
Z przyjemnością pójdę znowu do szkoły.
4 Niedziela
Druga po Bożym Narodzeniu
Ojciec rozchorował się na grypę. Przy naszym odżywianiu wcale mnie to nie dziwi. Mimo deszczu mama poszła mu kupić witaminę C w płynie, chociaż – jak jej powiedziałem – "na to już za późno".
Prawdziwy cud, że nie dostaliśmy jeszcze szkorbutu. Mama twierdzi, że absolutnie nic nie widzi na mojej brodzie, ale przemawia przez nią jedynie poczucie winy z powodu naszego odżywiania.
Pies uciekł, bo mama nie zamknęła furtki. Ja złamałem ramię adapteru. Nikt jeszcze o tym nie wie, a przy odrobinie szczęścia choroba ojca może potrwać dłuższy czas. Tylko on i ja używamy adapteru. Dalej ani śladu fartucha.
5 Poniedziałek
Pies jeszcze nie wrócił. W domu bez niego spokojnie. Mama zadzwoniła na policję i podała jego rysopis. Przedstawiła go znacznie gorzej, niż naprawdę wygląda: rzadkie kudły nad oczami i tak dalej. Uważam, że policja ma ważniejsze sprawy niż szukanie psów, na przykład ściganie morderców. Powiedziałem to mamie, ale i tak zadzwoniła. Dopiero by miała nauczkę, gdyby tak została zamordowana z powodu czyjegoś psa!
Ojciec jeszcze leniuchuje w łóżku. Podobno jest chory, ale zauważyłem, że nie przestał palić!
Dzisiaj przyszedł Nigel. Opalony po feriach Świątecznych. Przypuszczam, że wkrótce się rozchoruje z powodu szoku wywołanego zimnem w Anglii. Moim zdaniem rodzice Nigela popełnili błąd zabierając go za granicę.
Nigel nie ma jeszcze ani jednego pryszcza.
6 Wtorek
Trzech Króli. Nów
Ale pies się urządził!
Zwalił z roweru faceta z gazowni i pomieszał mu dokumentnie papiery. Pewnie teraz wszyscy wylądujemy w sądzie. Policjant oświadczył, że mamy obowiązek pilnować psa i zapytał, od jak dawna pies kuleje. Mama odpowiedziała, że wcale nie kuleje i zaczęła go oglądać. W lewą przednią łapę wbił mu się miniaturowy model pirata.
Pies się ucieszył, kiedy mama wyciągnęła pirata, i skoczył zaraz na policjanta ubłoconymi łapami. Mama poleciała do kuchni po ścierkę, ale ja przedtem wytarłem nią nóż po dżemie truskawkowym, więc mundur policjanta wyglądał w końcu jeszcze gorzej. Potem policjant sobie poszedł. Jestem pewien, że zaklął. Mógłbym o tym donieść jego przełożonym.
Muszę poszukać " Trzech Króli" w moim nowym słowniku.
7 Środa
Dziś rano przyjechał Nigel na swoim nowym rowerze. Rower ma bidon, licznik kilometrów, szybkościomierz, żółte siodełko i bardzo wąskie, wyścigowe opony. Szkoda go dla Nigela. Jeździ tylko do sklepów i z powrotem. Gdyby to był mój rower, jeździłbym po całym kraju, zdobywając doświadczenia.
Mój pryszcz albo czyrak sięgnął szczytu. Większy już chyba być nie może.
Znalazłem. w słowniku określenie pasujące do ojca. Symulant. Ciągle Jeszcze leży i żłopie witaminę C.
Pies zamknięty w komórce na węgiel.
Trzech Króli ma jakiś związek z trzema mędrcami.
8 Czwartek
Teraz mama dostała grypy. To oznacza, że obojgiem muszę zajmować się ja. Już taki mój pech.
Cały dzień biegałem po schodach na górę i na dół. Ugotowałem im ogromny obiad: po dwa jajka w koszulkach z fasolą i budyń z kaszy manny z pliszki. (Dobrze, że włożyłem zielony fartuch z lureksu, bo jaja wyślizgnęły się z garnka i rozpełzły po mnie). O mały włos bym coś powiedział, kiedy zobaczyłem, że w ogóle nie tknęli jedzenia. Niemożliwe, żeby byli tacy chorzy. Zaniosłem wszystko psu do komórki. Jutro rano przychodzi babcia, więc musiałem wyczyścić popalone garnki, a potem wyprowadzić psa na spacer. Zanim się położyłem, było wpół do dwunastej. Nic dziwnego, że jestem mały jak na swój wiek.
Zdecydowałem jednak, że nie zostanę lekarzem.
9 Piątek
W nocy nic tylko kaszel, kaszel, kaszel. Jak nie jedno, to drugie. Można by się spodziewać, że zdobędą się na odrobinę delikatności po moim ciężkim dniu.
Przyszła babcia, była kompletnie zdegustowana stanem, w jakim znajduje się dom.
Pokazałem jej mój pokój, tam jest zawsze czysto i porządnie, toteż babcia dała mi pięćdziesiąt pensów. Pokazałem jej wszystkie puste butelki w koszu na śmieci była oburzona.
Babcia wypuściła psa z komórki. Powiedziała, że mama postąpiła okrutnie zamykając go.
Pies zwymiotował na podłogę w kuchni. Babcia zamknęła go z powrotem.
Wydusiła pryszcz na mojej brodzie. Wygląda jeszcze gorzej. Opowiedziałem babci o zielonym fartuchu, a ona wtedy oznajmiła, że na każdą gwiazdkę kupuje mamie sweter ze stuprocentowego akryliku i mama nigdy jeszcze żadnego z nich nie włożyła.
10 Sobota
Rano.
Teraz pies jest chory! Ciągle wymiotuje, więc musi przyjść weterynarz. Ojciec zabronił mi mówić weterynarzowi, że pies był przez dwa dni zamknięty w komórce na węgiel.
Zalepiłem pryszcz plastrem, żeby nie dostały się zarazki od psa.
Weterynarz zabrał psa. Jego zdaniem wystąpiła jakaś obstrukcja i konieczna będzie operacja.
Babcia pokłóciła się z mamą i poszła do domu. Znalazła wszystkie gwiazdkowe swetry pocięte w kawałki w torbie ze ściereczkami do kurzu. To naprawdę oburzające, zważywszy, że tylu ludzi głoduje.
Pan Lucas z sąsiedniego domu przyszedł odwiedzić rodziców, którzy jeszcze leżą w łóżku.
Przyniósł mamie kartkę z życzeniami "szybkiego powrotu do zdrowia" i jakieś kwiaty. Mama siedziała w łóżku w takiej koszuli, spod której widać było dość duże partie klatki piersiowej. Mówiła do pana Lucasa głosem przyprawiającym o mdłości. Ojciec udawał, że śpi.
Nigel przyniósł swoje płyty. Fascynuje go punk rock, ale dla mnie to nie ma żadnego sensu, kiedy nie słyszy się słów. Zdaje mi się zresztą, że staje się intelektualistą. Pewnie z tych wszystkich zmartwień.
Po południu.
Poszedłem zobaczyć, jak się czuje pies. Jest po operacji. Weterynarz pokazał mi plastykową torebkę pełną obrzydliwości. Była tam grudka węgla, gałązka jodły ze świątecznego ciasta i modele piratów z okrętu ojca. Jeden z piratów wymachiwał kordelasem, co musiało być dla psa bardzo bolesne. Niestety, za jakieś dwa dni może wrócić do domu.
Kiedy przyszedłem, ojciec kłócił się przez telefon z babcią o puste butelki w koszu na śmieci.
Pan Lucas był na górze i rozmawiał z mamą. Po jego wyjściu ojciec poszedł na górę i sprzeczał się o coś z mamą, aż się popłakała. Ojciec jest w złym humorze. To znaczy, że się lepiej czuje. Zrobiłem mamie herbaty, chociaż mnie o to nie prosiła. Też się rozpłakała. Niektórym ludziom trudno dogodzić!
Pryszcz ciągle na posterunku.
11 Niedziela
Pierwsza po Trzech Królach
Teraz wiem, że jestem intelektualistą. Wczoraj wieczorem oglądałem w telewizji Malcolma Muggeridge'a i rozumiałem niemal każde słowo. Wszystko się zgadza. Nieudany dom, złe odżywianie, niechęć do punków. Chyba zapiszę się do biblioteki i zobaczę, co z tego wyniknie.
Szkoda, że tu w sąsiedztwie nie ma żadnych innych intelektualistów. Pan Lucas chodzi wprawdzie w sztruksowych spodniach, ale pracuje w ubezpieczeniach. Już taki mój pech!
Właściwie, co "pierwsze po Trzech Królach"?
12 Poniedziałek
Pies wrócił. Bez przerwy liże szwy, więc kiedy jem, siadam do niego tyłem.
Mama dziś wstała rano, żeby przygotować mu posłanie, na którym będzie spał, dopóki nie wydobrzeje. Jest to tekturowe pudło po paczkach płatków mydlanych. Ojciec stwierdził, że przez to pies będzie kichał i popękają mu szwy, a weterynarz weźmie jeszcze więcej, jeśli będzie musiał go znowu pozszywać. Pokłócili się na temat pudła, a potem ojciec czepiał się pana Lucasa. Nie widzę najmniejszego związku między posłaniem dla psa a panem Lucasem.
13 Wtorek
Ojciec poszedł do pracy. Chwała Bogu! Nie wiem, jak mama może go strawić.
Rano przyszedł pan Lucas, żeby zapytać, czy mama nie potrzebuje pomocy w domu. On jest bardzo dobry. A pani Lucas myła u siebie okna z zewnątrz. Jej drabina chwiała się niebezpiecznie. Napisałem do Malcolma Muggeridge'a na adres BBC z zapytaniem, co mam robić, jako intelektualista. Spodziewam się, że szybko odpisze, bo już mi obrzydł brak jakiejkolwiek bratniej duszy. Napisałem wiersz, co zajęło mi dwie minuty. Nawet sławni poeci potrzebują więcej czasu. Wiersz nazywa się "Kran", ale naprawdę to nie jest o kranie, jest raczej głęboki, w ogóle o życiu i tak dalej.
KRAN, napisał Adrian Mole
Woda z kranu kapie i spać mi nie daje,
Nocą na podłodze jezioro powstaje.
Brak zlewu dywanom ruiną zagraża,
Co znowu tatusia na mozół naraża,
By zakupić nowe.
A w pracy wszak ojciec może wykorkować.
Tato, nie bądź taki!
Lepiej nie omieszkaj zlewu zreperować!
Pokazałem wiersz mamie, ale tylko ją rozśmieszył. Ona nie jest szczególnie bystra. Ciągle nie wyprała moich spodenek gimnastycznych, a Jutro zaczyna się szkoła. Wcale nie przypomina matek z telewizji.
14 Środa
Zapisałem się do biblioteki. Wziąłem "Pielęgnację skóry", "Pochodzenie gatunków" i książkę napisaną przez kobietę, o której ciągle mówi mama. Książka się nazywa "Duma i uprzedzenie", a ta kobieta Jane Austen. Widziałem, że zrobiło to wrażenie na bibliotekarce. Może podobnie jak ja jest intelektualistką. Nie przyglądała się pryszczowi, jest, więc nadzieja, że się zmniejszył. Najwyższy czas!
Pan Lucas pił z mamą kawę w kuchni. Było pełno dymu. Śmiali się z czegoś, ale kiedy wszedłem, to przestali.
Pani Lucas czyściła u siebie w domu rynny. Chyba była w złym humorze. Myślę, że małżeństwo państwa Lucasów nie jest szczęśliwe. Biedny pan Lucas!
Żaden z nauczycieli w szkole nie zauważył, że jestem intelektualistą. Pożałują tego, kiedy zostanę sławny. w naszej klasie jest nowa dziewczyna. Siedzi przy mnie na geografii. Jest całkiem w porządku. Ma na imię Pandora, ale lubi, jak się do niej mówi Puszka. Zupełnie nie mam pojęcia, dlaczego. Może nawet się w niej zakocham. Najwyższy czas, żebym się zakochał, mam już przecież 13 i 3/4 roku.
15 Czwartek
Włosy Pandory są koloru melasy i mają odpowiednią długość jak na włosy dziewczyny.
Pandora ma całkiem niezłą figurę. Widziałem, jak grała w koszykówkę i podskakiwały jej piersi.
Poczułem się trochę dziwnie. To chyba to!
Psu zdjęto szwy. Ugryzł weterynarza, ale myślę, że jest do tego przyzwyczajony. (Znaczy weterynarz, bo co do psa, to nie mam wątpliwości).
Ojciec zauważył złamane ramię adapteru. Skłamałem. Powiedziałem, że to pies skoczył na adapter. Ojciec oświadczył, że poczeka, aż pies kompletnie wydobrzeje po operacji i wtedy go wyrzuci. Mam nadzieję, że to żart.
Pan Lucas znowu był w kuchni, kiedy wróciłem ze szkoły. Mama już czuje się lepiej, więc nie rozumiem, po co on ciągle przychodzi. Pani Lucas po ciemku sadziła drzewka. Przeczytałem kawałek "Dumy i uprzedzenia", ale to bardzo staroświeckie. Uważam, że Jane Austen powinna napisać coś, chociaż trochę nowocześniejszego.
Oczy psa są tego samego koloru, co oczy Pandory. Zauważyłem to jedynie, dlatego, że mama go ostrzygła. Wygląda gorzej niż kiedykolwiek. Mama i pan Lucas wyśmiewali się z nowej fryzury psa, co nie było szczególnie eleganckie, bo przecież on nie może się bronić, co stawia go w sytuacji podobnej do rodziny królewskiej.
Idę wcześnie do łóżka, żeby myśleć o Pandorze i robić ćwiczenia na rozciągnięcie kręgosłupa. Nic nie urosłem przez dwa tygodnie. Jak tak dalej pójdzie, to zostanę karłem.
Jeżeli pryszcz nie zniknie, pójdę w sobotę do lekarza. Nie mogę dłużej znosić tego, jak mi się wszyscy przypatrują.
16 Piątek
Przyszedł pan Lucas i ofiarował się zawieźć mamę samochodem po zakupy. Podwieźli mnie do szkoły. z przyjemnością wysiadłem, miałem dosyć tych wszystkich chichotów i dymu z papierosów. Po drodze minęliśmy panią Lucas. Niosła wielkie torby z zakupami. Mama pomachała jej ręką, ale obładowana pani Lucas nie mogła jej odmachać.
Dziś była geografia, więc siedziałem całą godzinę obok Pandory. Ona z każdym dniem wygląda lepiej. Powiedziałem jej, że ma oczy tego samego koloru, co nasz pies. Zapytała, jaki to pies. Wyjaśniłem, że kundel.
Pożyczyłem Pandorze mój niebieski mazak, żeby pokolorowała przestrzeń wokół Wysp
Brytyjskich.
Myślę, że docenia te drobne uprzejmości.
Zacząłem dzisiaj "Pochodzenie gatunków", ale w telewizji to było lepsze. Za to "Pielęgnacja skóry" jest absolutnie bezbłędna. Zostawiłem ją otwartą na stronie o witaminach. Mam nadzieję, że mama zrozumie aluzję. Położyłem książkę na kuchennym stole obok popielniczki, więc musi ją zauważyć.
Umówiłem się na wizytę u lekarza w sprawie pryszcza. Zrobił się teraz fioletowy.
17 Sobota
Zostałem obudzony wcześnie rano. Pani Lucas betonuje przed domem i betoniarka musiała pracować bez przerwy, żeby cement nie stężał, zanim pani Lucas zdążyła go rozprowadzić łopatą.
Pan Lucas zrobił jej herbaty. On jest naprawdę dobry.
Nigel przyszedł zapytać, czy pójdę z nim do kina, ale powiedziałem, że nie mogę, bo idę do lekarza w sprawie pryszcza. Nigel na to oświadczył, że nie widzi żadnego pryszcza, ale oczywiście powiedział tak tylko przez grzeczność, bo pryszcz jest dzisiaj gigantyczny.
Doktor Taylor musi być jednym z tych przepracowanych internistów, o których tyle się czyta. Nawet nie obejrzał pryszcza, powiedział tylko, że nie powinienem się przejmować, i zapytał, czy w domu wszystko w porządku. Opowiedziałem mu o moim nieszczególnym życiu rodzinnym, o kiepskim odżywianiu, na co oznajmił, że jestem dobrze odżywiony i że powinienem wrócić do domu i cieszyć się tym, co mam. To by było na tyle o państwowej służbie zdrowia. Wezmę roznoszenie gazet i przerzucę się na lecznictwo prywatne.
18 Niedziela
Druga po Trzech Królach. Początek semestru Hilary w Oksfordzie
Pani Lucas pokłóciła się z mamą na temat psa. W jakiś sposób wymknął się z domu i przemaszerował po mokrym betonie. Ojciec zaproponował, że załatwi uśpienie psa, ale mama się rozpłakała, więc obiecał, że tego nie zrobi. Wszyscy sąsiedzi myli na ulicy samochody i przez cały czas się przysłuchiwali. Czasami autentycznie nienawidzę tego psa!
Przypomniałem sobie dzisiaj o moim postanowieniu pomagania prostym i ubogim i zaniosłem parę starych roczników "Beano" jednej raczej niezamożnej rodzinie, która się wprowadziła na sąsiednią ulicę. Wiem, że są biedni, bo mają tylko czarno-biały telewizor. Drzwi otworzył mi chłopak. Wyjaśniłem mu, po co przyszedłem. Rzucił okiem na roczniki, powiedział "czytałem to" i zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Tyle o pomocy ubogim!
19 poniedziałek
Dołączyłem w szkole do grupy, która się nazywa Dobrzy Samarytanie. Wychodzimy z pomocą do ludności i takie tam. W poniedziałek po południu opuszczamy matmę.
Dzisiaj mówiliśmy o tym, co będziemy robić. Mnie przydzielono do grupy emerytów.
Nigelowi dostało się bezwzględnie paskudne zadanie doglądania dzieci w grupie zabawowej. Jest zdegustowany jak świnia.
Nie mogę się doczekać następnego poniedziałku. Wezmę magnetofon, żeby nagrywać opowieści wapniaków o wojnie. I tak dalej. Mam nadzieję, że dostanie mi się jakiś z dobrą pamięcią.
Pies jest z powrotem u weterynarza. Cement powbijał mu się w łapy. Nic dziwnego, że się wczoraj wieczorem tak awanturował na schodach. Dzisiaj w szkole przy obiedzie Pandora uśmiechnęła się do mnie, ale właśnie zakrztusiłem się chrząstką, więc nie mogłem się odwzajemnić uśmiechem. Wiadomo, mój pech!
2O Wtorek
Pełnia księżyca
Mama szuka pracy!
Mogę skończyć, jako przestępca włóczący się po ulicach. I tak dalej. Pewnie przez całe dnie trzeba będzie przesiadywać w pralni, żeby nie zmarznąć. A co będę robił podczas wakacji? Będę dzieckiem z kluczem na szyi, cokolwiek to znaczy. A kto się zajmie psem? I co ja będę jadł przez cały dzień? Będę skazany na chrupki kartoflane I słodycze, aż zrujnuję sobie kompletnie cerę l wypadną mi wszystkie zęby. Uważam, że mama postępuje bardzo egoistycznie. Zresztą i tak nie będzie dobrym pracownikiem. Nie jest szczególnie rozgarnięta, a na Boże Narodzenie za dużo pije.
Zadzwoniłem do babci i wszystko jej opowiedziałem, a ona na to, że w czasie wakacji mogę mieszkać u niej, popołudnia mogę spędzać na zebraniach grupy Zimozielonych i tak dalej. Teraz żałuję, że zadzwoniłem. Dziś na przerwie było zebranie Samarytan. Rozdzielono starców. Mnie się dostał jeden mężczyzna o nazwisku Bert Baxter. Ma osiemdziesiąt dziewięć lat, więc chyba nie będę miał z nim do czynienia zbyt długo. Marzę tylko o tym, żeby nie miał psa. Psy obrzydły mi dokumentnie. Albo są u weterynarza, albo stają przed telewizorem zasłaniając obraz.
21 Środa
Państwo Lucasowie się rozwodzą! Pierwsi na naszej ulicy. Mama poszła pocieszać pana
Lucasa. Musiał być bardzo zgnębiony, bo kiedy ojciec wrócił z pracy, mamy jeszcze nie było. Pani Lucas gdzieś pojechała taksówką. Myślę, że odjechała na zawsze, bo zabrała ze sobą swój komplet śrubokrętów. Biedny pan Lucas, teraz sam będzie musiał sobie robić pranie i tak dalej.
Ojciec przygotował wieczorem kolację. Było curry podgrzane w plastykowej torebce i ryż, jedyna rzecz w zamrażalniku poza paczką czegoś zielonego, od czego odleciała nalepka. Ojciec zażartował, że wyśle to do inspekcji sanitarnej. Mama się nie śmiała. Może jej myśli zaprzątał nieszczęsny pan Lucas pozostawiony samotnie.
Po kolacji poszedłem do starego pana Baxtera. Ojciec mnie podwiózł, bo jechał grać w badmintona. Dom pana Baxtera trudno dostrzec z ulicy. Otacza go gigantyczny, nigdy nieprzycinany żywopłot z ligustru. Kiedy zapukałem, pies za drzwiami zaczął szczekać, warczeć i rzucać się na skrzynkę do listów. Zanim dałem nogę, usłyszałem jeszcze odgłos przewracanych butelek I przeklinającego mężczyznę. Mam nadzieję, że poszedłem pod zły adres.
W drodze do domu spotkałem Nigela. Powiedział mi, że ojciec Pandory jest mleczarzem!
Trochę się do niej zniechęciłem.
Kiedy wróciłem, w domu nie było nikogo, więc nakarmiłem psa, przyjrzałem się pryszczom i poszedłem spać.
22 Czwartek
To bezczelne kłamstwo, że ojciec Pandory jest mleczarzem! Jest księgowym w mleczarni.
Pandora oświadczyła, że rozkwasi Nigelowi gębę, jeśli jeszcze raz dopuści się zniesławienia. Znowu jestem w niej zakochany.
Nigel zaprosił mnie na jutrzejszy wieczór do dyskoteki w klubie młodzieżowym, dochody z tej dyskoteki są przeznaczone na komplet nowych piłek do ping-ponga. Nie wiem, czy pójdę, bo Nigel w czasie weekendów jest punkiem. Matka mu na to pozwala pod jednym warunkiem: musi nosić siatkowy podkoszulek pod przepisową bluzą tego bractwa.
Mama była na rozmowie w sprawie pracy. Ćwiczy pisanie na maszynie i nic nie gotuje. To co będzie, kiedy już dostanie pracę? Ojciec powinien się temu stanowczo sprzeciwić, zanim staniemy się rozbitą rodziną.
23 Piątek
Zdecydowanie ostatni raz poszedłem do dyskoteki. Poza mną i Ryśkiem Cytryną, działaczem młodzieżowym, były tam same punki. Nigel przez cały wieczór straszliwie się popisywał.
W końcu przekłuł sobie ucho agrafką. Mój ojciec musiał go zawieźć do szpitala naszym samochodem. Rodzice Nigela nie mają samochodu, bo jego ojciec ma w głowie stalową płytkę, a matka tylko 122 cm wzrostu. Naprawdę nie można się dziwić, że Nigel jest taki, skoro jest dzieckiem szaleńca i karlicy.
Ciągle nie mam wiadomości od Malcolma Muggeridge'a. Może jest w złym nastroju. Tacy intelektualiści jak on i ja często miewają złe nastroje. Zwykli ludzie nas nie rozumieją i twierdzą, że mamy muchy w nosie, ale to nieprawda.
Pandora poszła odwiedzić Nigela w szpitalu. Ma lekkie zakażenie krwi od tej agrafki.
Pandora uważa, że Nigel jest bardzo odważny. Ja uważam, że jest bardzo głupi.
Cały dzień bolała mnie głowa przez tę przeklętą maszynę mamy, ale się nie skarżę. Muszę teraz zasnąć. Jutro mam iść do Berta Baxtera. To jednak był dobry adres. Co za obrzydliwy pech!
24 Sobota
Dzień dzisiejszy był najkoszmarniejszym dniem mojego życia. Mama dostała pracę; będzie pisać na tej swojej przeklętej maszynie w biurze ubezpieczeń! Zaczyna w poniedziałek! Pan Lucas pracuje w tym samym biurze. Będzie ją codziennie zabierał samochodem.
Ojciec też jest w złym humorze – podejrzewa, że sypie mu się wał korbowy.
Ale co najgorsze, Bert Baxter nie jest miłym emerytem! Pije, pali i ma owczarka alzackiego, który się nazywa Szabla. Kiedy przycinałem gigantyczny Żywopłot, Szabla był zamknięty w kuchni, ale nawet na chwilę nie przestał warczeć.
Jest jednak coś jeszcze gorszego! Pandora chodzi z Nigelem! Chyba nigdy się nie pozbieram po tym szoku!
25 Niedziela.
Trzecia po Trzech Królach
10 rano.
Jestem chory przez te wszystkie zmartwienia, zbyt słaby, żeby dużo pisać. Nikt nawet nie zauważył, że nie jadłem śniadania.
2 po południu.
Wziąłem w południe dwie dziecinne aspiryny i poczułem się trochę lepiej. Może, kiedy stanę się sławny i mój dziennik zostanie odkryty, ludzie uświadomią sobie tortury zapoznanego intelektualisty w wieku 13 i 3/4 roku.
6 po południu.
Pandoro! Moja utracona miłości! Już nigdy nie pogłaszczę twych włosów koloru melasy!
(Chociaż mój niebieski mazak jest ciągle do twojej dyspozycji).
8 wieczorem.
Pandoro! Pandoro! Pandoro!
10 wieczorem.
Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Północ.
Zjadłem kanapkę z pastą z krabów i pomarańczę (to na cerę). Poczułem się trochę lepiej.
Mam nadzieję, że Nigel zleci ze swojego roweru i rozpłaszczy go ciężarówka. Nigdy więcej nie będę z nim rozmawiał. Wiedział, że jestem zakochany w Pandorze! Gdybym dostał na gwiazdkę rower wyścigowy zamiast nędznego budzika z radiem stereo, wszystko ułożyłoby się inaczej.
26 Poniedziałek
Musiałem się podnieść z łoża boleści, żeby przed szkołą odwiedzić Berta Baxtera. Trwało całe wieki, zanim tam dotarłem, bo czułem się osłabiony i musiałem, co chwila przystawać dla odpoczynku, ale dzięki pomocy jakiejś starszej damy z długimi czarnymi wąsami znalazłem się wreszcie przed frontowymi drzwiami. Bert Baxter leżał jeszcze w łóżku, ale rzucił mi klucz przez okno i otworzyłem sobie drzwi. Szabla był zamknięty w łazience, powarkiwał nieustannie, a inne odgłosy dochodzące z łazienki zdawały się wskazywać, że rozszarpuje na strzępy jakieś ręczniki czy coś.
Bert Baxter leżał w okropnie brudnej pościeli i palił papierosa. W pokoju straszliwie śmierdziało, przypuszczam, że ten odór wydzielał sam Bert Baxter. Pościel robiła wrażenie pokrwawionej, ale Bert wyjaśnił, że to od kanapek z marynowanymi buraczkami, które zwykle jada przed snem. Było to najobrzydliwsze pomieszczenie, jakie widziałem w życiu (a brud i zaniedbanie nie są mi obce). Bert Baxter dał mi dziesięć pensów i poprosił, żebym mu przyniósł z kiosku "Morning Star". Więc do tego wszystkiego jest jeszcze komunistą! Zwykle Szabla przynosi gazetę, ale dzisiaj został ukarany zamknięciem za obgryzanie zlewu.
Sprzedawca w kiosku poprosił, żebym doręczył Bertowi Baxterowi rachunek (winien jest za gazety trzydzieści jeden funtów i dziewięćdziesiąt siedem pensów), a kiedy to zrobiłem, Bert roześmiał się i podarł rachunek ze słowami: "Przebrzydły okularnik". Spóźniłem się do szkoły, więc musiałem pójść do sekretarki, żeby mnie wpisała do odpowiedniej księgi. To jest nagroda dla Dobrego Samarytanina! Nawet matma mi nie przepadła! Pandora i Nigel stali razem w kolejce po obiad, ale postanowiłem ich zignorować.
Pan Lucas nie wstaje z łóżka, jest mężczyzną porzuconym, więc mama się nim opiekuje po pracy. Jest zresztą jedyną osobą, którą on zgadza się przyjmować. Ciekawe, kiedy mama znajdzie czas, żeby zająć się mną i ojcem.
Ojciec nadąsany. Pewnie zazdrosny o to, że pan Lucas nie jego wybrał na swojego pocieszyciela.
Północ.
Dobranoc, Pandoro, moja miłości o włosach koloru melasy.
27 Wtorek
Dzisiaj lekcja plastyki bardzo dobra. Malowałem samotnego chłopca na moście. Właśnie utracił swoją pierwszą miłość na rzecz najlepszego eks-przyjaciela. Eks-przyjaciel miotał się w wezbranych wodach rzeki. Chłopiec obserwował, jak najlepszy eks-przyjaciel tonie. Najlepszy eks-przyjaciel trochę z wyglądu przypominał Nigela. Chłopiec był trochę podobny do mnie. Pani Fossington-Gore powiedziała, że w moim obrazku jest "głębia ". W rzece też! Cha, cha, cha!
28 Środa
Obudziłem się dziś rano trochę zaziębiony. Poprosiłem mamę, żeby napisała parę słów i zwolniła mnie z wf. Powiedziała, że nie zamierza mnie już więcej rozpieszczać. Ciekaw jestem, jak by się czuła na błotnistym boisku wśród lodowatej mżawki w samej koszulce i spodenkach gimnastycznych? Kiedy rok temu w dniu sportu szkolnego brałem udział w wyścigu trzynożnym, przyszła mnie oglądać ubrana w futro, a oprócz tego owinęła sobie nogi kocem, chociaż był czerwiec! W każdym razie teraz jej głupio, bo graliśmy w rugby i mój kostium był tak ubłocony, że zatkała się rura odpływowa w pralce.
Zadzwonił weterynarz, żebyśmy już zabrali psa. Był u niego dziewięć dni. Ojciec oświadczył, że pies musi zostać w szpitalu, dopóki on nie dostanie wypłaty, czyli do jutra. Weterynarz bierze tylko gotówkę, a ojciec nie ma żadnych pieniędzy.
Pandoro! Dlaczego?
29 Czwartek
Idiotyczny pies jest z powrotem w domu. Odmówiłem wyprowadzania go na spacery, dopóki nie odrośnie mu sierść na ogolonych łapach. Po powrocie od weterynarza ojciec był dość blady i powtarzał nieustannie: " Wyrzucone pieniądze": Oświadczył też, że od dzisiaj pies będzie jadł tylko resztki z jego talerza.
To znaczy, że niedługo pies zdechnie z głodu.
30 Piątek
Ten parszywy komunista Bert Baxter zadzwonił do szkoły ze skargą, że zostawiłem na deszczu sekator od żywopłotu! Twierdził, że przez to sekator kompletnie zardzewiał. Domagał się odszkodowania. Powiedziałem dyrektorowi, panu Scrutonowi, że sekator już był zardzewiały, nie ulegało jednak wątpliwości, że mi nie uwierzył. Zrobił mi wykład na temat tego, jak trudno jest starym ludziom związać koniec z końcem. Kazał mi iść do Berta Baxtera, wyczyścić i naostrzyć sekator. Chciałem opowiedzieć dyrektorowi wszystko o tym Bercie Baxterze, ale pan Scruton ma w sobie coś takiego, że w jego obecności zupełnie nie mogę zebrać myśli. To chyba dlatego, że jak się wścieknie, strasznie wybałusza oczy.
W drodze do Berta Baxtera widziałem mamę i pana Lucasa wychodzących z kantoru bukmachera. Machałem do nich i wołałem, ale mnie nie dostrzegli, chyba nie mogli. Cieszę się, że pan Lucas czuje się lepiej. Bert Baxter nie otworzył mi drzwi. Może umarł?
Pandoro! Ciągle jeszcze myślę o tobie, dziecinko.
31 Sobota
Już prawie luty, a ja nie mam, komu wysłać kartki na dzień św. Walentego.
Luty
1 Niedziela
Czwarta po Trzech Królach
Wczoraj późnym wieczorem straszne krzyki na dole. Kosz na śmieci w kuchni wywrócony kopnięciem drzwi do ogrodu trzaskające bez przerwy. Chciałbym żeby moi rodzice wykazywali trochę więcej delikatności. Przechodzę trudny okres emocjonalny i potrzebuję snu. l tak zresztą nie spodziewam się, żeby potrafili zrozumieć, co to znaczy być zakochanym. Są małżeństwem czternaście i pół roku.
Poszedłem po południu do Berta Baxtera, ale dzięki Bogu pojechał do Skegness z wycieczką Zimozielonych. Szabla wyglądał przez okno w dużym pokoju. Pokazałem mu znak " V".
Mam nadzieję, że nie będzie tego pamiętał.
2 Poniedziałek
Matki Boskiej Gromnicznej
Pani Lucas wróciła! Widziałem, jak wyrywała z ogrodu drzewka i krzaki i ładowała je na tył furgonetki; potem zapakowała wszystkie narzędzia ogrodnicze i odjechała. Na boku furgonetki wymalowany był napis "Schronisko dla kobiet". Pan Lucas przyszedł porozmawiać z mamą, zszedłem na dół powiedzieć mu dzień dobry, ale był zbyt przygnębiony, żeby w ogóle mnie zauważyć. Prosiłem mamę, żeby przyszła trochę wcześniej z pracy, bo mam już dosyć wiecznego wyczekiwania na kolację. Nie spełniła jednak mojej prośby.
Nigela wyrzucono dzisiaj ze szkolnej stołówki, bo pomstował na sznycel zapiekany w cieście: "Pełno cholernego ciasta, a sznycla ani śladu", powtarzał. Uważam, że pani Leech słusznie go wyrzuciła, w końcu wykrzykiwał to przy wszystkich pierwszoklasistach. My z trzeciej klasy musimy dawać przykład. Pandora przygotowała petycję protestacyjną w sprawie sznycla. Ja nie podpiszę.
Dzisiaj dzień Dobrych Samarytan. Musiałem wobec tego iść do Berta Baxtera. Ominęła mnie klasówka z algebry! Cha, cha, cha! Bert dał mi kawałek pokruszonej skały ze Skegness i przyznał, że mu przykro z powodu telefonu do szkoły ze skargą w sprawie sekatora. Oświadczył, że czuł się samotny i chciał usłyszeć ludzki głos. Gdybym był najsamotniejszą osobą na calusieńkim świecie, nigdy bym nie zadzwonił do naszej szkoły! Wolałbym raczej zegarynkę, odzywa się, co dziesięć sekund.
3 Wtorek
Już od wielu dni mama nie robi w domu naprawdę nic. Całe jej zajęcie to chodzenie do pracy, pocieszanie pana Lucasa, czytanie i palenie papierosów. W samochodzie ojca poszedł wał korbowy. Musiałem mu pokazać, skąd odjeżdża autobus do centrum. Żeby czterdziestoletni mężczyzna nie wiedział, gdzie jest przystanek autobusowy! Ojciec wygląda tak niechlujnie, że wstydziłem się pokazać w jego towarzystwie. Kiedy nadjechał autobus, odczułem ulgę. Krzyknąłem jeszcze przez okno, że na dole nie wolno palić, ale pomachał mi ręką i zapalił. Za to jest kara pięćdziesiąt funtów! Gdybym ja zarządzał autobusami, karałbym palaczy grzywną tysiąca funtów, a ponadto zmusiłbym każdego do zjedzenia dwudziestu woodbine'ów.
Mama czyta "Żeńskiego eunucha " Germaine Greer. Twierdzi, że to książka, której przeczytanie zupełnie zmienia życie. Mojego nie zmieniła, ale tylko ją przejrzałem. Pełno tam plugawych słów.
4 Środa
Nów
Miałem pierwszy mokry sen! A więc mama me myliła się w sprawie tego "Żeńskiego eunucha".
Zmienił moje życie.
5 Czwartek
Mama kupiła sobie taki kombinezon, jaki noszą malarze pokojowi. Pod spodem wyraźnie widać majtki. Mam nadzieję, że nie będzie w tym wychodziła na ulicę.
Jutro idzie przekłuwać sobie uszy. Mam wrażenie, że staje się rozrzutna. Matka Nigela jest rozrzutna. Stale przychodzą do nich zawiadomienia o wyłączeniu prądu i tak dalej, bo matka Nigela co tydzień kupuje sobie nową parę butów na wysokich obcasach.
Ciekaw jestem, na co idzie u nas dodatek rodzinny? Właściwie ja powinienem go dostawać.
Jutro zapytam mamę.
6 Piątek
Wstąpienie królowej na tron, 1952
Mieć pracującą matkę to koszmar. Wpada z wielkimi torbami zakupów, robi kolację, potem szybko się odpicowuje. Ale w dalszym ciągu nic nie sprząta, zanim nie pocieszy pana Lucasa. O ile wiem, już od trzech dni pomiędzy kuchenką a lodówką leży kawałek bekonu!
Zapytałem ją dzisiaj o mój dodatek rodzinny, odpowiedziała ze śmiechem, że wydała go na dżin i papierosy. Gdyby dowiedziała się o tym opieka społeczna, miałaby za swoje!
7 Sobota
Rodzice wrzeszczą na siebie od paru godzin bez przerwy. Zaczęło się od tego plasterka bekonu w szparze obok lodówki, a skończyło na kosztach reperacji samochodu ojca. Poszedłem na górę do swojego pokoju i nastawiłem "Abbę". Ojciec miał czelność otworzyć drzwi i zażądać, żebym ściszył adapter. Ściszyłem. Jak zszedł na dół, znowu nastawiłem głośniej.
Nikt mi nie ugotował kolacji, więc poszedłem do chińskiej restauracji, kupiłem porcję gorących frytek i torebkę sosu sojowego. Usiadłem pod daszkiem na przystanku autobusowym i zjadłem frytki, a potem trochę pochodziłem, ale czułem się bardzo przygnębiony. Wróciłem do domu. Nakarmiłem psa. Przeczytałem kawałek "Żeńskiego eunucha ". Poczułem się jakoś dziwnie.
Poszedłem spać.
8 Niedziela
Piąta po Trzech Królach
Ojciec przyszedł rano do mojego pokoju na pogawędkę, jak oznajmił. Przejrzał zbiór wycinków i fotografii dotyczących Kevina Keegana, dokręcił klamkę w szafie swoim wieloczynnościowym scyzorykiem, a potem zapytał, co w szkole. Wreszcie oświadczył, że bardzo mu przykro z powodu wczorajszych awantur, i wyjaśnił, że przechodzą z mamą "niedobry okres".
Zapytał, czy mam coś do powiedzenia. Powiedziałem, że jest mi winien trzydzieści dwa pensy za chińskie frytki i sos sojowy. Dał mi funta. Zarobiłem w ten sposób sześćdziesiąt osiem pensów.
9 Poniedziałek
Rano przed domem pana Lucasa stała ciężarówka od przeprowadzek. Pani Lucas i jakieś inne kobiety wynosiły z domu meble i ustawiały je na chodniku. Pan Lucas przypatrywał się wszystkiemu z okna swojej sypialni. Wydawał się trochę przestraszony. Pani Lucas śmiała się i pokazywała na niego palcem, wtedy wszystkie kobiety zaczynały się śmiać i śpiewały: "Co temu winien Zygmuś, że jest taki śliczny".
Mama zadzwoniła do pana Lucasa z zapytaniem, czy wszystko w porządku. Pan Lucas Oznajmił, że nie może pójść do pracy, bo musi pilnować adapteru stereo i płyt. Ojciec pomógł pani Lucas załadować na ciężarówkę kuchenkę gazową, a potem Poszedł z mamą na przystanek autobusowy. Szedłem w pewnej odległości za nimi, bo mama miała długie dyndające kolczyki, a ojcu podwijały się mankiety od spodni. Zaczęli się o coś kłócić, więc przeszedłem na drugą stronę ulicy i poszedłem do szkoły dłuższą drogą.
Bert Baxter był dziś bez zarzutu. Opowiedział mi o pierwszej wojnie światowej. Oświadczył, że uratowała mu życie Biblia, którą zawsze nosił w kieszeni na piersi. Pokazał mi tę Biblię: jest wydana w 1956 roku. Myślę, że Bert zdradza objawy lekkiej sklerozy.
Pandoro! Wspomnienie o tobie jest nieustającą udręką!
10 Wtorek
Pan Lucas mieszka u nas, dopóki nie zdobędzie trochę nowych mebli.
Ojciec pojechał do Matlock, próbuje tam sprzedać elektryczne piece akumulacyjne jakiemuś wielkiemu hotelowi.
Nasz piec gazowy wysiadł. Lodowaty ziąb.
11 Środa
Pierwsza kwadra księżyca
Ojciec zadzwonił z Matlock, że zgubił kartę bankową Barclaya i nie może dziś wrócić, więc mama i pan Lucas nie kładli się całą noc, usiłując naprawić piec. Zszedłem na dół o dziesiątej, żeby zobaczyć, czy mogę w czymś pomóc, ale drzwi do kuchni były zamknięte. Pan Lucas oświadczył, że nie może w tym momencie ich otworzyć, bo właśnie doszedł do decydującego etapu reperacji pieca, a mama mu pomaga i ma zajęte ręce.
l2 Czwartek
Rocznica urodzin Lincolna
Dzisiaj wieczorem przyłapałem mamę w łazience na farbowaniu włosów. Było to dla mnie kompletne zaskoczenie. Przez lat trzynaście i trzy czwarte uważałem, że jest ruda, a teraz nagle odkryłem, że ma włosy ciemnoblond. Mama poprosiła, żebym m c me mówił ojcu. Ależ to musi być małżeństwo! Ciekaw jestem, czy ojciec wie o tym, że ona nosi wypchane staniki? Nigdy ich nie wiesza na sznurze z resztą prania, ale widziałem je kiedyś upchnięte w kąt bieliźniarki. Ciekawe, jakie to jeszcze tajemnice mama ukrywa?
13 Piątek
Nie ulega wątpliwości, że był to dla mnie pechowy dzień!
Pandora już nie siedzi przy mnie na geografii. Siedzi za to Barry Kent. Cały czas ode mnie ściągał i wdmuchiwał mi w ucho balony z gumy. Poskarżyłem się pannie Elf, ale ona też się boi Barry
Kenta, więc nic mu nie powiedziała.
Pandora wyglądała dziś bardzo powabnie, miała spódnicę z rozcięciem, spod której widać było jej nogi. Ma strup na jednym kolanie. Na nadgarstku zawiązała sobie futbolowy szalik Nigela, ale panna Elf to zauważyła i kazała jej zdjąć. Panna Elf nie boi się Pandory. Posłałem jej kartkę na dzień św. Walentego (Pandorze, nie pannie Elf).
14 Sobota
Dzień św. Walentego
Dostałem tylko jedną kartkę. Charakter pisma mamy, więc się nie liczy. Mama dostała tak gigantyczną kartkę, że musiała ją dostarczyć do domu furgonetka z poczty głównej. Mama zaczerwieniła się po czubki uszu, kiedy otworzyła kopertę i zobaczyła kartkę. To było strasznie fajne. Wielki słoń z satyny dźwigał w trąbie bukiet plastykowych kwiatów, a z pyska wychodził mu balon: "Halo, Króliczku, nigdy cię nie zapomnę". Wewnątrz nie było żadnego imienia, jedynie wyrysowane serca, a w nich napis "Paulina". Kartka od ojca była niewielka, z bukietem purpurowych kwiatów na pierwszej stronie. Ojciec napisał w środku: "Spróbujmy jeszcze raz".
A oto wiersz, który napisałem na kartce do Pandory:
Pandoro!
Ja uwielbiam cię,
Ja zaklinam cię
Nie ignoruj mnie.
Napisałem to lewą ręką, żeby się nie zorientowała, że to ode mnie.
15 Niedziela:
Starozapustna
Wczoraj wieczorem pan Lucas przeniósł się z powrotem do swojego pustego domu. Myślę, że miał po prostu dosyć ciągłych awantur o kartkę ze słoniem. Powiedziałem ojcu, że mama nic nie może poradzić na to, że jakiś mężczyzna uwielbia ją w sekrecie. Ojciec roześmiał się bardzo nieprzyjemnie i oświadczył: "Musisz się jeszcze dużo nauczyć, synu".
W porze obiadowej wymknąłem się do babci. Ugotowała mi prawdziwy niedzielny obiad, z sosem i puddingiem Yorkshire z małych oddzielnych foremek. Ma też zawsze czas i ochotę, żeby zrobić domowy budyń.
Zabrałem do babci psa i po południu wszyscy poszliśmy na spacer, żeby lepiej strawić obiad.
Babcia nie rozmawiała z mamą od czasu awantury o swetry. Twierdzi, że "nigdy więcej noga jej nie stanie w tym domu". Zapytała mnie, czy wierzę w życie po śmierci. Powiedziałem, że nie wierzę, a na to babcia oznajmiła, że właśnie wstąpiła do sekty spirytualistów i słyszała dziadka, który mówił o swoim rabarbarze! A dziadek nie żyje od czterech lat! W środę wieczorem babcia znów idzie do spirytualistów i będzie próbowała ponownie się z nim skontaktować. Chciała, żebym z nią poszedł, bo – jak twierdzi – jest wokół mnie jakaś specyficzna aura.
Pies zaczął się dławić kością od kurczaka, ale odwróciliśmy go do góry nogami i uderzyliśmy tak mocno w kark, że kość wyleciała. Zostawiłem go u babci, żeby doszedł do siebie po tym przeżyciu.
Szukałem "starozapustnej" w swoim kieszonkowym słowniku, ale na próżno. Jutro sprawdzę w słowniku w szkole.
Całe wieki nie mogłem zasnąć, myślałem o Bogu, o Życiu, o Śmierci i o Pandorze.
16 Poniedziałek.
Obchody rocznicy urodzin Waszyngtona
List z BBC! Biała, podłużna koperta z tłustym nadrukiem BBC. I z moim nazwiskiem i adresem!
Czyżby chcieli wziąć moje wiersze? Niestety, nie. Był za to list od faceta o nazwisku John
Tydeman, który brzmiał tak:
Drogi Adrianie Mole'u,
dziękuje Ci za wiersze, które wysłałeś do BBC, a które jakimś sposobem wylądowały na moim biurku. Przeczytałem je z zainteresowaniem i muszę przyznać, że jeśli weźmie się pod uwagę Twój młody wiek, to mogą się wydawać obiecujące. Nie są jeszcze wystarczająco dobre, byśmy mogli rozważać włączenie ich do któregokolwiek z bieżących programów poetyckich. Czy nie przyszło Ci do głowy, by je posłać do magazynu szkolnego lub parafialnego (jeśli taki istnieje)?
Jeżeli zamierzasz w przyszłości zaproponować BBC którakolwiek ze swoich prac, to sugerowałbym przepisanie jej na maszynie i zachowanie kopii dla siebie. BBC zazwyczaj w ogóle nie rozpatruje prac nadesłanych w rękopisie, i chociaż Twój rękopis był wyjątkowo porządny, miałem pewne trudności z odcyfrowaniem wszystkich słów- zwłaszcza w zakończeniu wiersza zatytułowanego "Kran", gdzie dość brzydka plama spowodowała rozpłynięcie się atramentu. (Plama z herbaty czy łza? Kropla, która przelała Twój "kran"?)
Skoro pragniesz poświęcić się karierze literackiej, to chciałbym Cię uprzedzić, że musisz wyrobić w sobie pewien brak wrażliwości, który pozwoli Ci w miarę spokojnie i bezboleśnie godzić się z nieuniknionymi przypadkami odrzucenia Twoich prac.
Z najlepszym i życzeniami sukcesów w przyszłych wysiłkach literackich, a przede wszystkim z życzeniami szczęścia
Twój
John Tydeman.
PS. Załączam wiersz niejakiego Johna Mole'a, który ukazał się w ostatnim " Times Literary
Supplement". Czy to kuzyn? Wiersz jest bardzo dobry.
Na moich rodzicach zrobiło to autentyczne wrażenie. W szkole bez przerwy wyciągałem ten list i odczytywałem na nowo. Spodziewałem się, że któryś z nauczycieli będzie chciał go przeczytać, ale żaden się nim nie zainteresował.
Bert Baxter przeczytał list, podczas gdy zmywałem te jego przeklęte naczynia. Powiedział, że wszyscy w BBC "to banda narkomanów". Szwagier jego wujka mieszkał kiedyś w sąsiedztwie kobiety, która robiła w rozgłośni herbatę, więc Bert wie wszystko o BBC.
Pandora dostała siedemnaście kart na dzień, św. Walentego. Nigel siedem. Nawet Barry
Kent, znienawidzony przez wszystkich, dostał trzy. Uśmiechałem się tylko, kiedy wszyscy rozpytywali, ile kart ja dostałem. W każdym razie idę o zakład, że jestem jedyną osobą w szkole, która dostała list z BBC.
17 Wtorek
Barry Kent zapowiedział, że mnie zgnoi, jeśli nie będę mu dawał codziennie dwudziestu pięciu pensów. Powiedziałem, że traci jedynie czas, usiłując pogróżkami wyciągnąć ode mnie pieniądze. Nigdy nie mam żadnych wolnych pieniędzy. Mama wpłaca moje kieszonkowe prosto do spółdzielni mieszkaniowej i daje mi jedynie piętnaście pensów dziennie na batonik Mars. Barry Kent oznajmił, że będę musiał mu wobec tego oddawać pieniądze na obiad. Wyjaśniłem mu, że odkąd obiady podrożały do sześćdziesięciu pensów, ojciec płaci czekiem. Na to Barry Kent uderzył mnie w jajka i odszedł ze słowami: "Jeszcze nie tak oberwiesz!"
Zapisałem się do roznoszenia gazet.
18 Środa
Pełnia księżyca
Obudziłem się z bólem w jajkach. Powiedziałem mamie. Chciała je obejrzeć, ale nie miałem na to najmniejszej ochoty, więc stwierdziła, że muszę być dzielny. Znowu nie zgodziła się napisać mi usprawiedliwienia na wf i musiałem się tarzać w błocie. Barry Kent wdeptał mi głowę w kałużę. Pan Jones to zauważył i odesłał go wcześniej z boiska, żeby wziął prysznic!
Chciałbym mieć jakąś bezbolesną chorobę, która uwolniłaby mnie od gier. Coś takiego jak słabe serce byłoby w sam raz.
Przyprowadziłem psa od babci, która wykąpała go i wyszczotkowała. Śmierdzi jak stoisko perfumeryjne u Woolwortha.
Poszedłem z babcią na spotkanie spirytualistów; pełno tam było okropnie starych ludzi.
Jeden szaleniec wstał i oświadczył, że ma w głowie radio, które dyktuje mu, co ma robić. Nikt nie zwrócił na niego uwagi, więc usiadł z powrotem. Kobieta o nazwisku Alice Tonks zaczęła chrząkać, przewracać oczami i rozmawiać z jakimś Arturem Mayfieldem, ale mój dziadek milczał, Babcię trochę to zasmuciło, więc po powrocie do domu zrobiłem jej filiżankę napoju Horlick. Dała mi pięćdziesiąt pensów i poszedłem z psem do domu.
Zacząłem czytać "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella. Myślę, że jak dorosnę, mógłbym zostać weterynarzem.
19 Czwartek
1960 – urodził się książę! Andrzej
Książę Andrzej ma dobrze, pilnują go goryle. Barry Kent nie wyłudza od niego pieniędzy.
Pięćdziesiąt pensów przepadło! Gdybym tak znał karate, przeciąłbym Barry Kentowi tchawicę.
W domu spokojnie. rodzice nie rozmawiają ze sobą.
20 Piątek
Dzisiaj na geografii Barry Kent poradził pannie Elf, żeby się " wypchała ", wysłała go więc do pana Scrutona, żeby mu wymierzył karę, Mam nadzieję, że dostanie pięćdziesiąt batogów.
Zamierzam się zaprzyjaźnić z Craigiem Thomasem, To jeden z największych chłopaków w trzeciej klasie, Dziś na przerwie kupiłem mu batonik Mars. Udawałem, że mi niedobrze i nie mam ochoty na czekoladę. Powiedział: "Dobra, Molak". Po raz pierwszy się do mnie odezwał. Jeśli dobrze rozegram swoje karty, mogę się znaleźć w jego gangu. A wtedy Barry Kent nie odważy się mnie tknąć.
Mama czyta kolejną książkę o seksie, ma to tytuł "Druga płeć", a napisana jest przez jakiegoś pisarza żabojada Simona de Beauvoir. Mama zostawiła książkę na stoliku w dużym pokoju, gdzie każdy mógł ją zobaczyć, nawet babcia!
21 Sobota
Miałem cholernie tajny sen, w którym Szabla masakrował Barry Kenta. Przyglądali się temu panna Elf i pan Scruton, Była tam też Pandora w tej spódnicy z rozcięciem. Zarzuciła mi ręce na szyję i powiedziała: "Należę do drugiej płci". W tym momencie się obudziłem i okazało się, że miałem mokry sen po raz drugi w życiu. Musiałem wrzucić piżamę do pralki, żeby mama tego nie odkryła.
Dzisiaj przyjrzałem się dokładnie swojej twarzy w lustrze w łazience. Mam pięć pryszczy, nie licząc tego na brodzie. Mam też ślady zarostu nad wargą. Wygląda na to, że wkrótce będę musiał zacząć się golić. Poszedłem z ojcem do warsztatu, spodziewał się, że dzisiaj odbierze samochód, ale okazało się, że jeszcze nie gotowy. Wszystkie części leżały osobno. Oczy ojca napełniły się łzami.
Było mi za niego wstyd. Poszliśmy do Sainsbury'ego. Ojciec kupił puszki łososia, krabów i krewetek, tort owocowy, a także jakiś obrzydliwy biały ser obsypany pestkami od winogron. Kiedy wróciliśmy do domu, mama strasznie się wściekła, bo zapomniał o chlebie, maśle i o papierze toaletowym. Powiedziała, że nie można go nigdzie puścić samego. Ojcu trochę się poprawił humor.
22 Niedziela
Mięsopustna
Ojciec zabrał psa i poszedł na ryby. Pan Lucas przyszedł na obiad i został na kolację. Zjadł trzy kawałki tortu jagodowego. Graliśmy w monopole. Pan Lucas był bankierem. Mama ciągle trafiała do więzienia. Ja wygrałem, ponieważ w przeciwieństwie do nich naprawdę koncentrowałem się na grze. Ojciec wrócił frontowymi drzwiami, a pan Lucas wyszedł tylnymi. Ojciec powiedział, że przez cały dzień miał ochotę na tort jagodowy. Ale nie została ani okruszynka. powiedział, że nie zabrał nic do jedzenia i nic też nie brało na wędkę. Mama dała mu na kolację ten ser z winogronowymi pestkami i odchudzający chleb. Ojciec rzucił tym wszystkim o ścianę i oświadczył, że nie jest… myszą, tylko… mężczyzną, a na to mama, że już od niepamiętnych czasów nie… i wtedy kazali mi wyjść z pokoju. To okropne, kiedy się słyszy, jak własna matka przeklina. Myślę, że to wpływ tych wszystkich książek, które czyta. Jeszcze nie wyprasowała mojego szkolnego mundurka, ale mam nadzieję, że o tym pamięta.
Pozwoliłem dziś psu spać w moim pokoju, on nie znosi kłótni.
23 Poniedziałek
Dostałem list od pana Cherry'ego prowadzącego sklep z prasą, że mogę od jutra rozpocząć roznoszenie gazet. Czy można mieć większego pecha?!
Bert Baxter niepokoi się o Szablę, który nie chce jeść i nawet nie próbuje nikogo ugryźć.
Poprosił, żebym go zabrał na badanie. Obiecałem, że zrobię to jutro, jeżeli stan Szabli się nie poprawi.
Mam dosyć zmywania dla Berta. On chyba odżywia się wyłącznie sadzonymi jajkami; zmywanie naczyń w zimnej wodzie bez żadnego płynu to naprawdę nie żarty. Nigdy nie ma tam suchej ścierki do wycierania. Tak naprawdę to nie ma tam w ogóle żadnej ścierki do naczyń, a Szabla podarł na strzępy wszystkie ręczniki. Więc nie mam pojęcia, w jaki sposób Bert może się w ogóle umyć. Chyba spróbuję załatwić dla niego pomoc domową.
Muszę się skoncentrować, żeby zdać egzaminy państwowe, jeśli chcę zostać weterynarzem.
24 Wtorek
Św. Mateusza
Wstałem o szóstej, żeby poroznosić gazety. Przypadła mi Elm Tree Avenue. Strasznie elegancka. Czytają tam bardzo ciężkie gazety: " Timesa", "Daily Telegraph" i "Guardiana".
Wiadomo, mój pech!
Bert oświadczył, że Szabla ma się lepiej, usiłował ugryźć mleczarza.
25 Środa
Dziś wcześnie wstałem powodu roznoszenia gazet. Prócz gazet codziennych dostarczyłem także dwadzieścia pięć egzemplarzy „Puncha".
26 Czwartek
Gazety się dzisiaj pomieszały. Elm Tree Avenue dostała "Sun" i "Daily Mirror", a wszystkie ciężkie dzienniki poszły na Corporation Row.
Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się tak powściekali. Można by się spodziewać, że dla odmiany chętnie przeczytają inną gazetę.
27 Piątek
Ostatnia kwadra księżyca
Wcześnie rano zobaczyłem Pandorę na podjeździe pod numerem sześćdziesiątym dziewiątym przy Elm Tree Avenue. Miała na sobie toczek i bryczesy, nie mogła, więc być w drodze do szkoły. Postarałem się, żeby mnie nie zauważyła. Nie chcę, żeby mnie widziała przy takim nędznym zajęciu.
A więc wiem już, gdzie mieszka Pandora! Dobrze sobie obejrzałem dom. Jest znacznie większy od naszego. We wszystkich oknach są opuszczane drewniane rolety, a pokoje wyglądają jak dżungla tyle tam roślin w doniczkach. Zajrzałem przez skrzynkę do listów i zobaczyłem dużego rudego kota, który coś jadł na kuchennym stole. Biorą "Guardiana", "Puncha", "Priate Eye" i "New Society". Pandora czyta komiks dla dziewcząt "Jackie", nie jest więc intelektualistką tak jak ja. Ale żona Malcolma Muggeridge'a też pewno nie jest intelektualistką.
28 Sobota
Pandora ma niedużego tłustego konika, który się nazywa Pączek. Codziennie rano przed szkołą karmi go i skacze na nim przez beczki. Wiem o tym, bo schowałem się za volvem jej taty, a potem poszedłem za nią na pólko w pobliżu torów dawnej kolejki. Ukryłem się za wrakiem samochodu na skraju pola i obserwowałem Pandorę. Wyglądała cholernie fajnie w tym jeździeckim stroju, a piersi jej podskakiwały jak szalone. Wkrótce będzie musiała nosić stanik. Serce biło mi tak mocno, że czułem się jak stereofoniczny głośnik I odszedłem, żeby mnie nie usłyszała.
Ludzie się poskarżyli, że gazety dotarły z opóźnieniem Został mi "Guardian" w papierowej torbie, Więc wziąłem go do domu, żeby przeczytać. Pełno tam było błędów ortograficznych.
Niedobrze się robi na myśl o tym, ile osób umiejących pisać ortograficznie jest bez pracy.
Marzec
1. Niedziela Zapustna, św. Dawida
Przed roznoszeniem gazet zaniosłem Pączkowi trochę cukru. W jakiś sposób zbliżyło mnie to do Pandory.
Nadwerężyłem sobie kręgosłup przez dźwiganie tych wszystkich niedzielnych dodatków.
Zbywający egzemplarz "Sunday People" zabrałem do domu jako prezent dla mamy, która powiedziała, że to się nadaje wyłącznie do wyłożenia kubła na śmieci. Za sześć poranków dostałem dwa funty i sześć pensów; to naprawdę niewolnicza praca. I w dodatku muszę połowę oddać Barry Kentowi. Pan Cherry otrzymał skargę od numeru sześćdziesiątego dziewiątego przy Elm Street Avenue, że nie dostarczono wczoraj "Guardiana". Posłał więc pod numer sześćdziesiąty dziewiąty "Daily Express" wraz z przeprosinami, ale ojciec Pandory odniósł gazetę do sklepu i stwierdził, że " woli obejść się bez czytania ".
Dzisiaj nie zadałem sobie nawet trudu, żeby przeczytać gazetę, mam kompletnie dosyć gazet.
Na niedzielny obiad był jakiś chiński gulasz i fasolka szparagowa.
Kiedy ojciec poszedł odwiedzić babcię, zjawił się u nas pan Lucas. Miał plastykowego narcyza w klapie sportowej kurtki.
Moje pryszcze zniknęły całkowicie. To widocznie wpływ porannego powietrza.
2 Poniedziałek
Mama weszła przed chwilą do mojego pokoju i oznajmiła, że ma mi coś strasznego do powiedzenia. U siadłem na łóżku i przybrałem szalenie poważny wyraz twarzy na wypadek, gdyby się okazało, że zostało jej tylko sześć miesięcy życia, że przyłapano ją na kradzieży w sklepie czy coś takiego. Niby to poprawiała zasłony, obsypała popiołem z papierosa model Concorde'a i zaczęła mamrotać o "stosunkach między dorosłymi", o "skomplikowanym życiu" i o tym, że "musi siebie odnaleźć". Powiedziała, że jest bardzo do mnie przywiązana! Przywiązana!!! I że za nic nie chciałaby mnie zranić. Następnie oświadczyła, że dla niektórych kobiet małżeństwo jest jak więzienie. Potem wyszła z pokoju.
Małżeństwo w niczym nie przypomina więzienia! Kobiety wypuszczane są codziennie do sklepów i tak dalej, a wiele z nich nawet chodzi do pracy. Myślę, że mama podchodzi do sprawy trochę melodramatycznie
Skończyłem "Folwark zwierzęcy". To cholernie symboliczne. Płakałem, kiedy Boksera wzięto do weterynarza. Od tej pory będę traktował świnie z należytą pogardą, jak na to zasługują.
Bojkotuję wieprzowinę w każdej postaci.
3 Wtorek
Ostatki
Dzisiaj dałem Barry Kentowi forsę za rzekomą ochronę. Nie bardzo widzę, jak może istnieć jakiś Bóg. Gdyby istniał, na pewno by nie dopuścił, aby osobnicy pokroju Barry Kenta bezkarnie zagrażali intelektualistom. Dlaczego więksi są tak niemili dla mniejszych? Być może ich umysły męczą się szybciej z powodu dodatkowego wysiłku koniecznego dla wytworzenia większych kości i tak dalej, być może te wielkie chłopaczyska doznają uszkodzenia mózgu w wyniku tych wszystkich sportów, a może po prostu ci wyrośnięci lubią sypać pogróżkami i staczać bójki. Kiedy pójdę na uniwersytet, mogę się zająć tym problemem. Opublikuję swoją rozprawę i poślę egzemplarz Barry
Kentowi. Może do tej pory już się nauczy czytać.
Mama zapomniała, że dzisiaj był dzień pączków. Przypomniałem jej o tym o jedenastej wieczorem. Nie mam wątpliwości, że potem celowo wszystkie przypaliła. Za miesiąc będę miał czternaście lat.
4 Środa
Popielec
Dziś rano doznałem paskudnego szoku. Odniosłem pustą torbę do sklepu pana Cherry'ego i zobaczyłem, jak pan Lucas wertował magazyny z najwyższej półki. Stałem za stelażem i wyraźnie widziałem, że wybrał "Big and Bouncy", zapłacił i wyszedł ze sklepu schowawszy pismo pod palto"Big and Bouncy" to wyjątkowo nieprzyzwoity magazyn. Pełno tam obrzydliwych obrazków.
Mama powinna się o tym dowiedzieć.
Dzisiaj ojciec odebrał samochód z warsztatu. Mył go i rozkoszował się nim przez całe dwie godziny. Zauważyłem, że z tylnej szyby zniknęła nalepka w postaci machającej ręki, którą kupiłem mu na gwiazdkę. Powiedziałem, że powinien złożyć skargę w warsztacie, na co oświadczył, że nie chciał stwarzać problemów. Pojechaliśmy do babci, żeby wypróbować samochód. Babcia poczęstowała nas filiżanką rosołu z kostki Bovril i obrzydliwymi ciastkami z anyżkiem. Nie zapytała, jak się czuje mama, stwierdziła natomiast, że ojciec jest szczupły i mizerny i wymaga "odżywienia ".
Powiedziała, że Berta Baxtera wyrzucono ze stowarzyszenia Zimozielonych z powodu jego zachowania w Skegness. Autokar czekał na niego przez dwie godziny na stacji autobusowej.
Wysłano grupę zwiadowczą na poszukiwania do pubów, wtedy wrócił Bert – nietrzeźwy, ale sam, i trzeba było wysłać drugą grupę zwiadowczą na poszukiwanie pierwszej. W końcu zawołano na pomoc policję i wiele czasu minęło, zanim udało się wytropić wszystkich emerytów i doprowadzić ich do autokaru.
Według babci podróż powrotna była koszmarem. Wszyscy emeryci nieustannie się przepychali (nie do wyjścia, tylko między sobą). Bert Baxter recytował nieprzyzwoity wiersz o Eskimosie, a pani Harriman zasłabła i trzeba było rozluźnić jej gorset.
Babcia oznajmiła, że od czasu tej wycieczki dwóch emerytów już zmarło. Winą za to obciąża Berta Baxtera "tak jakby ich zamordował" – ale według mnie jest bardziej prawdopodobne, że wykończyły ich zimne wiatry w Skegness. Powiedziałem: "Bert Baxter nie jest taki zły, kiedy się go bliżej pozna ". A babcia na to, że nie rozumie, jak Dobry Bóg mógł zabrać dziadka, a zostawić taką szumowinę jak Bert Baxter. Potem zesznurowała usta i zaczęła przecierać oczy chusteczką, więc wyszliśmy.
Kiedy wróciliśmy do domu, mamy nie było; chodzi teraz na zebrania jakiejś grupy kobiecej.
Słyszałem, jak ojciec mówił samochodowi "dobranoc". Chyba coś z nim niedobrze!
6 Piątek
Nów
Pan Cherry jest bardzo zadowolony z mojej pracy I podniósł moje wynagrodzenie do dwóch i pół pensa za godzinę. Zaproponował mi też wieczorną rundę na Corporation Row, ale odmówiłem. Na Corporation Row magistrat lokuje wszystkich trudnych lokatorów. Pod numerem trzynastym mieszka Barry Kent.
Pan Cherry dał mi dwa stare numery "Big and Bouncy". Prosił tylko, żebym nic nie mówił mamie. Jakby coś podobnego w ogóle mogło mi przyjść do głowy! Schowałem magazyny pod materac. Tacy intelektualiści jak ja mają prawo interesować się seksem. Zwykli ludzie typu pana Lucasa powinni się tego wstydzić.
Dzisiaj zadzwoniłem do opieki społecznej, żeby zapytać o pomoc domową dla Berta Baxtera. Skłamałem i przedstawiłem się, jako jego wnuk. W poniedziałek przyślą do niego opiekuna społecznego. Wypożyczyłem "Wojnę i pokój" na kartę ojca. Swoją kartę biblioteczną zgubiłem.
Zaprowadziłem psa na pólko koło torów, żeby poznał Pączka. Całkiem sobie przypadli do gustu.
7 Sobota
Po rozniesieniu gazet położyłem się z powrotem do łóżka i leżałem całe rano czytając "Big and Bouncy". Czułem się jak nigdy dotąd.
Poszedłem z rodzicami do Sainsbury'ego, gdzie wszystkie kobiety kojarzyły mi się z "Big and Bouncy", nawet te po trzydziestce. Mama oświadczyła, że wyglądam, jakbym miał gorączkę, nawet się tym zaniepokoiła i odesłała mnie na wielopiętrowy parking, żebym dotrzymywał towarzystwa psu w samochodzie.
Pies miał już towarzystwo, szczekał i skomlał tak głośno, że wokół samochodu zebrała się grupka ludzi wymieniających komentarze typu "biedactwo", "co za okrucieństwo, żeby go w ten sposób przywiązać". Pies zaczepił obrożą o dźwignię zmiany biegów i oczy wychodziły mu z orbit.
Na mój widok usiłował podskoczyć i omal się nie udusił.
Próbowałem wytłumaczyć tym ludziom, że kiedy dorosnę, zostanę weterynarzem, ale nie chcieli słuchać i zaczęli coś mówić o Królewskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Samochód był zamknięty, Więc musiałem sforsować małą szybkę i włożyłem rękę do środka. Pies oszalał z radości, kiedy go uwolniłem, więc ludzie się rozeszli. Ojciec jednak nie szalał z radości na widok uszkodzonej szybki, tylko się wściekł. Cisnął torby z zakupami, potłukł jajka, pogniótł ciasto, a potem jechał zdecydowanie za szybko. W drodze do domu nikt się nie odzywał, jedynie pies nie przestawał się uśmiechać.
Skończyłem " Wojnę i pokój". Całkiem niezłe.
8 Niedziela
Pierwsza w wielkim poście
Mama poszła na zebranie, na którym grupa kobiet przeprowadza specjalne ćwiczenia, żeby nabrać większej pewności siebie. Mężczyzn się na te zebrania nie wpuszcza. Zapytałem ojca, na czym polega "ćwiczenie pewności siebie". Odpowiedział: "Bóg jeden wie, ale na pewno nie oznacza to dla mnie nic dobrego".
Na obiad niedzielny mieliśmy odgrzanego w torebce plastykowej dorsza w maśle i frytki pieczone w piecu, potem brzoskwinie z puszki ze śmietaną z tubki. Ojciec otworzył butelkę białego wina i pozwolił mi się trochę napić. Niewiele wiem o winach, ale był to chyba całkiem niezły rocznik.
Oglądaliśmy film w telewizji i wtedy wróciła mama i zaczęła nas strofować. Mówiła: "no, dosyć tego", "teraz się tutaj zmieni" i temu podobne. Potem poszła do kuchni i zaczęła sporządzać wykres podział wszystkich prac domowych na trzy części. Zwróciłem jej uwagę, że oprócz odrabiania lekcji mam już roznoszenie gazet, opiekę nad emerytem i karmienie psa, nie posłuchała mnie jednak, powiesiła wykres na ścianie ze słowami: "Zaczynamy od jutra".
9 Poniedziałek
Dzień Wspólnoty Brytyjskiej
Przed roznoszeniem gazet wyczyściłem klozet, umyłem wannę i umywalkę. Wróciłem do domu, przygotowałem śniadanie, włożyłem pranie do pralki i poszedłem do szkoły. Wręczyłem Barry Kentowi wymuszone pieniądze na "ochronę", poszedłem do Berta Baxtera, gdzie czekałem na opiekuna społecznego, który się nie zjawił. Obiad zjadłem w szkole. Na lekcji gospodarstwa domowego upiekłem kruche ciasto z jabłkami. Wróciłem do domu. Odkurzyłem hal, duży pokój i jadalnię. Obrałem kartofle, poszatkowałem kapustę, skaleczyłem się w palec, spłukałem krew z kapusty. Położyłem kotlety na grillu, wyszukałem w książce kucharskiej przepis na sos. Zrobiłem sos. Odcedziłem grudki przez sitko. Nakryłem do stołu, podałem kolację, pozmywałem.
Namoczyłem przypalone garnki. Wyjąłem pranie z pralki, wszystko niebieskie, nie wyłączając białej bielizny i chustek do nosa. Powiesiłem pranie na stojaku. Nakarmiłem psa. Wyprasowałem kostium na wf, wyczyściłem buty. Odrobiłem lekcje. Wyprowadziłem psa na spacer, wykąpałem się.
Umyłem wannę. Zrobiłem trzy filiżanki herbaty. Umyłem filiżanki. Położyłem się do łóżka. Trzeba mojego pecha, żeby mieć matkę ćwiczącą pewność siebie.
10 Wtorek
1964- urodził się książę Edward
Dlaczego nie mogłem się urodzić, jako książę Edward, a książę Edward, jako Adrian Mole?
Traktowany jestem jak niewolnik.
11 Środa
Powlokłem się do szkoły po rozniesieniu gazet i wykonaniu prac domowych. Mama nie chciała mi dać usprawiedliwienia na wf, więc zostawiłem kostium w domu. Uganianie się po boisku na tym zimnym wietrze wydawało mi się wprost niewyobrażalne.
Ten sadysta pan Jones kazał mi przebiec całą drogę ze szkoły do domu po kostium. Pies pewnie wybiegł za mną z domu, bo kiedy dotarłem do szkolnej furtki, już tam był. Zamknąłem mu furtkę przed nosem, ale przecisnął się między sztachetami i podążył za mną na boisko. Pobiegłem do szatni i zostawiłem go na zewnątrz, słyszałem jednak głośne szczekanie, rozlegające się echem po szkole. Usiłowałem przemknąć się na boisko niepostrzeżenie, ale pies mnie zauważył i pobiegł za mną, no a potem zobaczył piłkę i włączył się do gry. Okazał się bardzo dobry w futbolu i nawet pan Jones się śmiał, dopóki pies nie przedziurawił piłki.
Pan Scruton, dyrektor z wyłupiastymi oczami, obserwował to wszystko z okna swojego gabinetu. Polecił mi zabrać psa do domu. Powiedziałem, że stracę przez to szkolny obiad, na co oświadczył, że będzie to dla mnie nauczka, żeby nie przyprowadzać zwierząt do szkoły.
Pani Leech zarządzająca kuchnią postąpiła nadzwyczaj szlachetnie. Włożyła do pieca moją porcję ryżu i curry, a także ciasto z rodzynkami i budyniem, żeby jedzenie mi nie wystygło. Pani Leech nie lubi pana Scrutona, więc dała mi wielką kość szpikową dla psa.
12Czwartek
Dziś po obudzeniu odkryłem na całej twarzy olbrzymie czerwone plamy. Mama stwierdziła, że to nerwowe, ale ja w dalszym ciągu uważam, że odżywiam się nieprawidłowo. Ostatnio jedliśmy mnóstwo rzeczy podgrzewanych w opakowaniach. Może mam uczulenie na plastyk? Mama zadzwoniła do recepcjonistki doktora Greya, żeby zamówić wizytę, ale doktor może mnie przyjąć najwcześniej w poniedziałek! Mogę przecież mieć gorączkę tropikalną i zarażać nią całą okolicę!
Powiedziałem mamie, że chodzi o nagły wypadek, na co odparła, że "jak zwykle przesadzam ". Orzekła, iż kilka plam nie oznacza bynajmniej, że jestem umierający. Nie mogłem wprost uwierzyć, że zamierza normalnie iść do pracy. Chyba własne dziecko powinno być ważniejsze od pracy?
Zadzwoniłem do babci, która za chwilę przyjechała taksówką, zabrała mnie do siebie i położyła do łóżka. Właśnie teraz leżę u babci. Jest tu bardzo czysto i spokojnie. Leżę w piżamie dziadka. Przed chwilą zjadłem talerz rosołu z kaszą. To pierwsze odpowiednie pożywienie od wielu tygodni.
Spodziewam się, że kiedy mama po przyjściu do domu stwierdzi moją nieobecność, to wybuchnie awantura. Ale mówiąc szczerze, mój kochany dzienniczku, mam to w nosie.
13 Piątek
Pierwsza kwadra księżyca
Lekarz, wezwany do nagłego wypadku, zjawił się wczoraj w domu babci o wpół do dwunastej w nocy. Stwierdził, że cierpię na acne vulgaris. Według niego jest to tak powszechne, że uchodzi za normalne objawy wieku dojrzewania. Uznał za mało prawdopodobne, bym cierpiał na gorączkę tropikalną, jako że nie byłem w tym roku w Afryce. Poradził babci, żeby zdjęła wydezynfekowane prześcieradła z okien i drzwi. Babcia oświadczyła, że chciałaby się poradzić jeszcze jednego doktora. I wtedy lekarz stracił cierpliwość. Wykrzykiwał bardzo głośno: "Na miłość boską, ten chłopak ma zwykłe wypryski nastolatka!"
Babcia oznajmiła, że złoży skargę w Izbie Lekarskiej, na co lekarz się roześmiał, zbiegł na dół i trzasnął drzwiami. Przed pójściem do pracy wstąpił ojciec, przyniósł mi zadania domowe z nauk społecznych i przyprowadził psa. Zapowiedział, że jeśli w czasie przerwy obiadowej zastanie mnie w łóżku, to stłucze mnie na kwaśne jabłko.
Wywołał babcię do kuchni i odbył z nią głośną rozmowę. Słyszałem, jak mówił: "Sytuacja między mną a Pauliną jest bardzo niedobra, teraz już tylko walczymy o to, komu z nas nie przypadnie opieka nad Adrianem". Ojciec z pewnością się pomylił. Musiało mu chodzić o to, komu z nich przypadnie opieka nade mną.
A więc zdarzyło się to najgorsze: moja cera w ruinie, a rodzice się rozchodzą.
14 Sobota
To już oficjalne. Rozwodzą się! Żadne z nich nie chce się wyprowadzić z domu, więc pokój gościnny przekształcił się w kawalerkę dla ojca. To może się bardzo niekorzystnie odbić na mnie.
Może mi przeszkodzić w zostaniu weterynarzem.
Dziś rano mama dała mi pięć funtów, zapowiedziała tylko, żebym nie mowił o tym ojcu. Kupiłem biokrem na moje pryszcze i nową pł ytę długogrającą „Abby ".
Zadzwoniłem do pana Cherry'ego i wyjaśniłem mu że z powodu problemów osobistych nie będę mógł przez kilka tygodni pracować. Pan Cherry oznajmił, że wie o rozwodzie moich rodziców, ponieważ ojciec odwołał prenumeratę "Cosmopolitan".
Ojciec dał mi pięć funtów i zapowiedział, żebym nic nie mówił mamie. Część tego wydałem na zakup fioletowego papieru i kopert, żeby zrobić wrażenie na BBC i zmusić ich do przeczytania moich wierszy. Reszta pieniędzy musiała iść na Barry Kenta i jego wymuszoną ochronę. Chyba nikt na świecie nie jest równie nieszczęśliwy. Gdyby nie moja poezja, to już bym kompletnie zwariował.
PĄCZEK, napisał Adrian Mole, lat prawie czternaście
Mały konik kasztan
Tam na polu stoi,
Jabłka je na błoniu.
Przyjdzie może pora,
Kiedy serce moje
Całkiem się zagoi.
Głaszczę grzbiet konika
I nieznane ciepło
Na wskroś mnie przenika.
Żegnaj, o kasztanku,
Ja odchodzę, znikam,
A wilgoć i błoto buty me przenika.
Wysłałem wiersz do BBC. Na kopercie napisałem „pilne".
15 Niedziela
Druga wielkim poście
W domu bardzo spokojnie. Ojciec pali papierosy w pokoju gościnnym, mama w sypialni.
Oboje niewiele jedzą.
Pan Lucas dzwonił do mamy trzykrotnie. Ona za każdym razem odpowiadała: "Jeszcze nie, jeszcze za wcześnie". Prawdopodobnie zapraszał ją na drinka do pubu, żeby zapomniała o kłopotach.
Ojciec zabrał stereo do swojego pokoju. Nastawia płyty Jima Reevesa i wpatruje się w okno. Zaniosłem mu filiżankę herbaty, powiedział zdławionym głosem: "Dziękuję, synu".
Kiedy zaniosłem herbatę mamie, przeglądała stare listy, pisane ręką ojca i powiedziała:
"Adrianie, co ty sobie o nas myślisz?" Odpowiedziałem, że zdaniem Ryśka Cytryny, młodzieżowego przywódcy, rozwód jest wyłącznie winą układu społecznego. A mama na to: "Do diabła z układem społecznym ".
Uprałem i wyprasowałem na jutro szkolny mundurek. Robię się zupełnie dobry w pracach domowych.
Moje pryszcze są tak straszliwe, że nawet nie mogę się zmusić do pisania o nich. W szkole wszyscy będą się ze mnie wyśmiewać.
Czytam "Człowieka w żelaznej masce". Wiem dokładnie, co on odczuwa.
Poszedłem do szkoły. Była zamknięta. Wśród tych wszystkich kłopotów zapomniałem, że są ferie. Nie miałem ochoty wracać do domu, więc poszedłem do Berta Baxtera. Oświadczył, że był u niego opiekun społeczny, który obiecał załatwić nową budę dla Szabli, ale nie pomoc domową (dla Berta, nie dla Szabli).
W zlewie były znowu naczynia z całego tygodnia. Bert twierdzi, że zostawia je dla mnie, ponieważ tak dobrze zmywam. W trakcie zmywania wyznałem Bertowi, że moi rodzice się rozwodzą. Powiedział, że nie popiera rozwodów. Sam był żonaty przez trzydzieści pięć nieszczęsnych lat i nie widzi powodu, żeby, komu innemu miało to być oszczędzone. Ma podobno czworo dzieci, ale żadne z nich do niego nie przychodzi. Dwoje jest w Australii, więc sądzę, że trudno mieć do nich pretensje, ale pozostała dwójka powinna się wstydzić. Bert pokazał mi zdjęcia swojej nieżyjącej żony. Zrobiono je pewnie przed wynalezieniem chirurgii plastycznej. Bert przyznał, że kiedy się żenił, pracował, jako stajenny (stajenny robi coś przy koniach) i dopóki nie zaczął pracować na kolei, nawet nie zauważył, że jego żona przypomina konia. Zapytałem, czy chciałby znowu zobaczyć konia. Powiedział, że tak, więc go zabrałem do Pączka.
Dojście tam zajęło nam całe wieki. Bert szedł strasznie wolno i co chwila przysiadał na murkach ogrodowych, ale w końcu dotarliśmy na miejsce. Bert stwierdził, że Pączek nie jest koniem, tylko kucykiem – klaczą. Nie przestawał go poklepywać i powtarzać: "No i kto jest taką ślicznotką, co?" Potem Pączek zaczął biegać, więc usiedliśmy na wraku samochodu i Bert zapalił woodbine'a, a ja zjadłem batonik Mars. Później poszliśmy z powrotem do domu Berta. Kupiłem paczkę chińskiego gulaszu z grzybami i krem toffi, więc Bert chociaż raz zjadł przyzwoity posiłek.
Oglądaliśmy w telewizji "Pebble Mill at One", a potem Bert pokazał mi stare zgrzebła i fotografie wielkiego domu, w którym pracował jako chłopiec. Oświadczył, że właśnie wtedy musiał stać się komunistą, ale zasnął, zanim mi wytłumaczył, dlaczego.
Kiedy wróciłem do domu, nikogo nie było, więc puszczałem płyty "Abby" na cały regulator, dopóki głucha sąsiadka nie zaczęła walić w ścianę.
1 7 Wtorek
Dzień św. Patryka. Święto w Irlandii Północnej i Republice Irlandii
Przeglądałem "Big and Bouncy". Zmierzyłem mojego. Ma jedenaście centymetrów.
Pan O'Leary, który mieszka po drugiej stronie ulicy, był pijany o dziesiątej rano! Wyrzucono go od rzeźnika, bo nie przestawał śpiewać.
18 Środa
Rodzice rozmawiają z adwokatami. Myślę, że walczą o to, kto będzie się mną opiekować.
Stanę się rozszarpywanym na wszystkie strony, a moje zdjęcie znajdzie się w gazetach. Mam nadzieję, że do tej pory znikną mi pryszcze.
19 Czwartek
Pan Lucas wystawił swój dom na sprzedaż. Mama twierdzi, że wstępna cena wynosi trzydzieści tysięcy funtów!
Co on zrobi z taką sumą?
Mama mówi, że kupi inny, większy dom. Zastanawiam się, do jakiego stopnia można zgłupieć. Gdybym ja miał trzydzieści tysięcy funtów, wędrowałbym po świecie, gromadząc doświadczenia.
Nie wziąłbym jednak z sobą żadnych prawdziwych pieniędzy, ponieważ gdzieś czytałem, że wszyscy cudzoziemcy to złodzieje. Zaszyłbym sobie w spodnie czeki podróżne wartości trzech tysięcy funtów. A przed wyjazdem:
a) wysłałbym Pandorze trzy tuziny czerwonych róż;
b) b) zapłaciłbym pięćdziesiąt funtów okupu, żeby zatkać Barry Kenta;
c) kupiłbym najlepszy rower wyścigowy przejechałbym na nim przed domem Nigela;
d) zamówiłbym olbrzymi kontener drogiego jedzenia dla psów, żeby pies był należycie odżywiany podczas mojej nieobecności;
e) wynająłbym gosposię dla Berta Baxtera;
f) dałbym każdemu z moich rodziców po tysiąc funtów, żeby się nie rozstawali.
Wróciłbym z wyprawy po świecie wysoki, opalony, pełen ironii płynącej z doświadczenia, a
Pandora płakałaby wieczorami w poduszkę, żałując utraconej szansy zostania panią Adrianową
Mole. W rekordowym czasie zdobyłbym kwalifikacje weterynarza i wtedy kupiłbym dom na wsi. Jeden pokój przerobiłbym na gabinet, żeby mieć jakieś spokojne miejsce, gdzie mógłbym być intelektualistą.
Na pewno nie zmarnowałbym trzydziestu tysięcy funtów na kupno połowy domu -bliźniaka!
20 Piątek
Pierwszy dzień wiosny. Pełnia księżyca
Dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Magistrat poprzycinał wszystkie wiązy wzdłuż Elm Tree
Avenue.
21 Sobota
Moi rodzice odżywiają się osobno, o różnych porach, toteż zjadam zazwyczaj sześć posiłków dziennie, bo nie chcę nikomu robić przykrości.
Telewizor jest teraz w moim pokoju, ponieważ nie mogli ustalić, do kogo należy. Mogę oglądać w łóżku horrory późno w nocy.
Zaczynam nabierać pewnych podejrzeń co do uczuć mamy wobec pana Lucasa. Znalazłem liścik, który od niego dostała. "Paulino, jak długo jeszcze? Na miłość boską, odejdź ze mną. Twój na zawsze, Bimbo".
Wprawdzie podpis brzmiał "Bimbo", ale wiedziałem, że to od pana Lucasa, bo napisane było na odwrocie rachunku-monitu, który przysłała mu elektrownia.
Ojciec powinien się o tym dowiedzieć. Schowałem ten liścik pod materac, razem z numerami "Big and Bouncy".
22 niedziela
Trzecia w wielkim poście. Początek czasu letniego w Wielkiej Brytanii
Dzisiaj są urodziny babci, kończy siedemdziesiąt sześć lat i na tyle wygląda. Zaniosłem jej urodzinową kartkę i roślinę w doniczce, która nazywa się tygrysia lilia, co w obcych językach brzmi Dieffenbachia. W ziemię wetknięta była plastykowa etykietka z napisem: "Uwaga! Sok tej rośliny jest trujący!"
Babcia zapytała, kto wybrał akurat tę roślinę. Powiedziałem, że mama.
Babcia jest bardzo zadowolona z rozwodu rodziców. Oświadczyła, że zawsze dostrzegała w mamie skłonność do rozwiązłości i teraz się okazało, że miała rację.
Nie miałem ochoty wysłuchiwać podobnych uwag o mamie, więc wróciłem do domu.
Udawałem przed babcią, że idę się spotkać z przyjacielem. Ale tak naprawdę to nie mam już przyjaciela, pewnie, dlatego, że jestem intelektualistą. Przypuszczam, że ludzie trochę się mnie obawiają. Zajrzałem do słownika, żeby sprawdzić, co znaczy "rozwiązłość". Nie jest to bardzo miłe.
23 Poniedziałek
Znów do szkoły, już taki mój pech! Mieliśmy dziś lekcję gospodarstwa domowego.
Piekliśmy w piecu kartofle z nadzieniem z sera. Moje kartofle były największe, toteż nie upiekły się przed końcem lekcji, dokończyłem pieczenie u Berta Baxtera. Chciał znowu zobaczyć Pączka, co jest troszkę kłopotliwe, bo on tak strasznie wolno chodzi. Poszliśmy jednak, wszystko jest lepsze od matmy.
Bert zabrał ze sobą wszystkie końskie zgrzebła i wyczyścił Pączka, który błyszczał jak prawdziwy kasztan. Bert tak się przy tym zadyszał, że musiał usiąść na wraku samochodu i zapalić woodbine'a, później poszliśmy do jego domu.
Szabla jest w lepszym humorze, odkąd dostał nową budę, a i dom Berta jest w lepszym stanie, odkąd Szabla więcej przebywa na zewnątrz. Bert powiedział mi, że zdaniem opiekuna społecznego powinien pójść do domu starców, gdzie miałby należytą opiekę. Bert skłamał i powiedział, że wnuk przychodzi codziennie i nim się zajmuje. Opiekun społeczny tosprawdzi, więc mogę się znaleźć w kłopocie za podszywanie się pod kogoś innego! Ciekawe, ile jeszcze potrafię znieść!
24 Wtorek
Wczoraj wieczorem widziałem, jak mama wyjeżdżała z panem Lucasem jego samochodem.
Musiała to być jakaś specjalna okazja, bo ubrana była w kombinezon z cekinami. Wyglądała trochę rozwiąźle. Pan Lucas ubrany był w najlepszy garnitur i miał na sobie mnóstwo złotej biżuterii. Jak na starego człowieka, to niewątpliwie umie się ubrać.
Gdyby ojciec bardziej dbał o swój wygląd, nie doszłoby do tego wszystkiego. Zrozumiałe, że każda kobieta woli mężczyznę w garniturze, obwieszonego mnóstwem złotej biżuterii od takiego jak mój ojciec, który rzadko się goli, nosi stare rzeczy i nie ma żadnej biżuterii. Nie będę spał, żeby zobaczyć, o której mama wróci.
Północ. Mamy jeszcze nie ma.
2 nad ranem. Mamy ani śladu.
25 Środa
Zwiastowanie N M Pannie
Zasnąłem w końcu, więc nie wiem, o której mama wróciła. Ojciec powiedział, że poszła na kolację i na tańce urządzane w firmie ubezpieczeniowej z okazji Bożego Narodzenia. W marcu! Daj spokój, tato! Nie urodziłem się wczoraj! Dziś na wf było pływanie. Woda, podobnie jak szatnia, była lodowato zimna. Muszę postarać się o jakąś kontuzję, żeby nie iść na wf w przyszłym tygodniu.
26 Czwartek
Policja zatrzymała Barry Kenta, bo jechał na rowerze bez tylnego światła. Mam nadzieję, że wsadzą go do więzienia. Dobrze by mu zrobił gwałtowny szok.
27 Piątek
Pandora i Nigel rozstali się! Głośno o tym w szkole. Dla mnie to najlepsza wiadomość od niepamiętnych czasów.
Czytam "Panią Bovary". To też napisał żabojad.
28 Sobota
Ostatnia kwadra księżyca
Nigel dopiero, co wyszedł, jest zupełnie załamany. Próbowałem go pocieszyć aforyzmami o plaży pełnej kamyków I morzu pełnym ryb. Był jednak za bardzo przygnębiony, żeby w ogóle mnie słuchać. Powiedziałem mu o moich podejrzeniach dotyczących mamy i pana Lucasa, na co zauważył, że to przecież ciągnie się od dawna. A więc wszyscy wiedzieli, poza mną i ojcem!
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas o rowerach wyścigowych, a potem Nigel poszedł do domu rozmyślać o Pandorze.
Jutro Dzień Matki. Nie mogę się zdecydować, czy kupić jakiś prezent czy nie, Mam tylko sześćdziesiąt osiem pensów.
29 Niedziela
Czwarta w wielkim poście, Dzień Matki
Wczoraj wieczorem ojciec dał mi trzy funty. Powiedział przy, tym: "Synu, kup matce coś porządnego, to może być już po raz ostatni". Nie miałem najmniejszego zamiaru jechać z powodu mamy do śródmieścia, więc kupiłem u pana Cherry'ego pudełko czekoladek Czarna Magia i kartę z nadrukiem " Wspaniałej matce". Producenci kart widocznie uważają, że wszystkie matki są wspaniałe, bo słowo to figuruje na absolutnie każdej kartce. Miałem ochotę wykreślić " wspaniała " i napisać w to miejsce "rozwiązła", ale się powstrzymałem. Podpisałem "syn Adrian". Dałem mamie prezent rano. Powiedziała tylko: "Adrianie, nie powinieneś był tego robić". Miała rację, rzeczywiście nie powinienem był.
Muszę kończyć, Mama urządza coś, co nazywa "cywilizowanym spotkaniem". Ma być pan
Lucas. Ja naturalnie nie jestem zaproszony! Będę podsłuchiwał pod drzwiami.
30 Poniedziałek
Straszna rzecz zdarzyła się wczoraj wieczorem, Ojciec i pan Lucas pobili się w ogródku przed domem, cała ulica wyległa, żeby to obserwować. Mama starała się ich rozdzielić, ale obydwaj przykazywali, żeby "trzymała się od tego z daleka". Pan O'Leary próbował pomóc mojemu ojcu i wykrzykiwał raz po raz: "George, przyłóż temu oślizgłemu cwaniaczkowi jednego ode mnie". Pani O'Leary wygadywała głośno straszne rzeczy na moją matkę. Wyglądało na to, że od Bożego Narodzenia pilnie obserwowała wszystkie mamy poruszenia. Cywilizowane spotkanie skończyło się koło piątej, kiedy ojciec uzmysłowił sobie, od jak dawna trwał romans mamy i pana Lucasa.
Około siódmej odbyli kolejne cywilizowane spotkanie, kiedy jednak mama wyznała, że wyjeżdża z panem Lucasem do Sheffield, ojciec zapomniał o kulturze i zaczął walczyć. Pan Lucas uciekł do ogrodu, ale ojciec przygwoździł go chwytem rugby koło krzaków laurowych i walka rozgorzała na nowo. Naprawdę było to bardzo ekscytujące. Z okna mojego pokoju miałem dobry widok. Pani O'Leary powiedziała w pewnej chwili: "Żal mi tylko tego dziecka ", wtedy wszyscy spojrzeli do góry i zauważyli mnie, więc zrobiłem smutną minę. To doświadczenie objawi się prawdopodobnie w przyszłości pod postacią jakichś urazów. Na razie czuję się dobrze, ale przecież nigdy nie wiadomo.
31Wtorek
Mama wyjechała z panem Lucasem do Sheffield. Musiała usiąść za kierownicą, bo pan
Lucas miał tak popodbijane oczy, że nic nie widział. Poinformowałem sekretarkę w szkole o ucieczce mamy. Była bardzo miła i dała mi jakiś formularz, żeby ojciec wypełnił. To na bezpłatne obiady w szkole. Staliśmy się teraz niepełną rodziną.
Nigel poprosił Barry Kenta, żeby przez kilka najbliższych tygodni przestał mnie maltretować.
Barry Kent oświadczył, że się nad tym zastanowi.
Kwiecień
1 Środa
Prima aprilis
Rano zadzwonił Nigel udając przedsiębiorcę pogrzebowego i zapytał, kiedy ma przyjechać po ciało.
Telefon odebrał ojciec. On naprawdę nie ma poczucia humoru.
Miałem w szkole dobrą zabawę mówiąc dziewczynom, że wystają im halki, co było nieprawdą. Barry Kent przyniósł na lekcję plastyki proszek łaskoczący i nasypał go do długich butów pani Fossington-Gore. Ona też nie ma za grosz poczucia humoru. Barry Kent nasypał mi trochę proszku za koszulę. To nie. było zabawne. Musiałem pójść do szkolnej pielęgniarki, żeby mnie uwolniła od tego całego łaskotania.
Dom wygląda potwornie brudno, bo ojciec nic nie robi. Pies tęskni za mamą.
Urodziłem się dokładnie trzynaście lat i trzysta sześćdziesiąt cztery dni temu.
2 Czwartek
Dziś mam czternaście lat! Dostałem od ojca dres i piłkę. (On nie ma najmniejszego pojęcia 0 moich potrzebach). Od babci Mole dostałem "Podręcznik stolarki dla chłopców". (Bez komentarza).
Od dziadka Sugdena jednego funta schowanego w kartce urodzinowej. (Z pewnością nie można go zaliczyć do osób nadmiernie rozrzutnych). Najlepsze było dziesięć funtów od mamy i pięć od pana Lucasa. (Wyrzuty sumienia).
Nigel przysłał żartobliwą kartkę. Na pierwszej stronie jest nadruk: "Kto jest atrakcyjny, czarujący, inteligentny i przystojny", a w środku: "no, z pewnością nie ty, bracie". Nigel dopisał do tego: "Bez obrazy, druhu". Do koperty włożył dziesięć pensów.
Bert Baxter przysłał kartę do szkoły, ponieważ nie wie, gdzie mieszkam. Ma cholernie porządny charakter pisma, zdaje się, że to się nazywa pismo rytownicze. Na pierwszej stronie kartki jest owczarek alzacki, a w środku Bert napisał: "Najlepsze życzenia od Berta i Szabli. PS. Zlew się zatkał". W kopercie był bon książkowy wartości dziesięciu szylingów. Stracił ważność w 1958 roku, ale mimo wszystko był to miły gest.
A więc nareszcie mam czternaście lat! Wieczorem przyjrzałem się sobie dokładnie w lustrze i wydało mi się, że dostrzegłem pewne oznaki dojrzałości. (Poza tymi przeklętymi pryszczami).
3 Piątek
Dziś dostałem doskonałą ocenę z klasówki z geografii. Tak! Z dumą donoszę, że uzyskałem dwadzieścia punktów na dwadzieścia możliwych! Zostałem także pochwalony za schludną formę mojej pracy. Nie ma takiej rzeczy, której bym nie wiedział o norweskim przemyśle skórzanym.
Barry Kent wydaje się rozkoszować własną ignorancją. Na pytanie panny Elf, jaką pozycję zajmuje Norwegia w odniesieniu do Wielkiej Brytanii, odpowiedział: "Piąta woda po kisielu". Przykro mi odnotować, że nawet Pandora śmiała się wraz z całą klasą. Jedynie ja i panna Elf zachowaliśmy powagę. Przepchałem zlew Berta Baxtera, pełen był kości i liści herbacianych. Poradziłem Bertowi, żeby używał raczej herbaty w torebkach. W końcu żyjemy w dwudziestym wieku! Bert obiecał, że spróbuje. Powiedziałem mu też,że moja mama uciekła z agentem ubezpieczeniowym, a on na to: "Czyżby to było zrządzenie boskie"? I zaczął się śmiać, aż mu oczy zaszły łzami.
4 Sobota
Nów
Dzisiaj z ojcem sprzątaliśmy w domu. Nie mieliśmy wyboru: jutro babcia przychodzi na herbatę. Po południu poszliśmy do Sainsbury'ego. Ojciec wybrał wózek, którym nie sposób było kierować. Ponadto wózek piszczał jak torturowana mysz. Wstydziłem się być w pobliżu. Ojciec oczywiście ładował do wózka wyłącznie niezdrowe jedzenie. Musiałem się temu sprzeciwić i żądałem z uporem, żeby kupił jakieś świeże owoce i sałatę. Kiedy doszliśmy do kasy, nie mógł znaleźć karty gwarancyjnej banku, bez której kasjerka nie chciała przyjąć czeku, dopiero kierownik kas musiał zażegnać ten spór. W końcu ojciec pożyczył ode mnie część pieniędzy urodzinowych.
Winien mi jest osiem funtów, trzydzieści osiem i pół pensa. Zmusiłem go do napisania czegoś w rodzaju weksla na odwrocie rachunku ze sklepu.
Muszę przyznać, że chylę czoło przed Sainsburym, potrafią, jak się zdaje, przyciągnąć lepszą klientelę. Obserwowałem pastora, który kupował całe opakowanie złożone z czterech rolek papieru toaletowego potrójnej grubości i w kolorze fioletowym. Musi mieć za dużo pieniędzy! Mógłby kupić zwykły biały papier, a różnicę w cenie ofiarować na biednych. Co za hipokryzja!
5 Niedziela
Niedziela pasyjna
Rano przyszedł Nigel. Ciągle jeszcze szaleje na punkcie Pandory. Próbowałem odwrócić jego uwagę, opowiadając o norweskim przemyśle skórzanym, ale jakoś nie udało mi się go zainteresować.
Zmusiłem ojca, żeby wstał o pierwszej po południu. Nie widzę powodu, żeby gnił w pościeli cały dzień, kiedy ja jestem od rana na nogach. Wstał i wyszedł myć samochód. Z boku za tylnym siedzeniem znalazł kolczyk mamy, więc usiadł i tępo się w niego wpatrywał. Zapytał: "Adrianie, czy tęsknisz za matką?" Odpowiedziałem: "Oczywiście, ale życie musi toczyć się dalej". A on na to: "Nie rozumiem, dlaczego". Uznałem to za objaw samobójczych nastrojów, więc natychmiast pobiegłem na górę i usunąłem z łazienki wszystkie niebezpieczne przedmioty.
Kiedy zmywałem po kolacji, na którą była mrożona wołowina, głośno domagał się w łazience swojej brzytwy. Skłamałem, że nie mam pojęcia, gdzie jest jego brzytwa. Następnie usunąłem z kuchennych szuflad wszystkie noże i ostre narzędzia. Ojciec usiłował ogolić się maszynką na baterie, ale z baterii powyciekał płyn i całe pozieleniały.
Lubię myśleć o sobie, jako o człowieku wyrozumiałym, ale język, którego używał ojciec,.
przekraczał wszelkie dopuszczalne granice, i to jedynie, dlatego, ze nie mógł się ogolić! Herbata okazała się imprezą raczej nudnawą. Babcia cały czas wygadywała straszne rzeczy na mamę, a ojciec nie przestawał majaczyć na temat swojej za nią tęsknoty. Mnie w ogóle nikt nie zauważył.
Znacznie więcej uwagi poświęcili psu.
Babcia wyperswadowała ojcu pomysł zapuszczenia brody. Powiedziała: "Dla ciebie,
George, to może zabawne, że będziesz wyglądał jak komunista, ale dla mnie nie!" Oświadczyła, że dziadek golił się codziennie, nawet w okopach pod Ypres. Czasami musiał odganiać szczury, żeby nie zjadły mu mydła do golenia. Dziadka podobno przedsiębiorca pogrzebowy ogolił jeszcze w trumnie, więc skoro umarli mogą być ogoleni, to dla żywych tym bardziej nie ma usprawiedliwienia,
Ojciec próbował się wytłumaczyć, ale babcia ani na chwilę nie przestawała mówić, więc było to dość trudne.
Obaj byliśmy zadowoleni, kiedy poszła do domu. Przeglądałem "Big and Bouncy". W końcu to przecież niedziela pasji!
6 Poniedziałek
Dostałem pocztówkę od mamy. Mieszkają u przyjaciół, dopóki nie znajdą mieszkania,
Napisała, że jak się już urządzą, to będę mógł przyjechać na weekend. Bardzo denerwująca jest ta liczba mnoga.
Nie pokazałem tej kartki ojcu.
7 Wtorek
Moja ukochana Pandora chodzi z Craigiem Thomasem. Thomas, możesz być pewien, że ostatni raz dostałeś ode mnie batonik Mars!
Barry Kent podpadł, bo na lekcji plastyki rysował nagą kobietę. Pani Fossington-Gore oświadczyła, że jest wstrząśnięta nie tyle tematem rysunku, ile brakiem znajomości podstaw biologii.
Ja zrobiłem bardzo dobry rysunek. Niewiarygodny Olbrzym.miażdży, rozkwasza kompletnie Craiga Thomasa. Pani Fossington-Gore uznała to za "doskonałe wyrażenie przytłaczającej opresji.”
Telefon od mamy. Miała dziwny głos, jakby była zaziębiona. Bez przerwy powtarzała:
"Adrianie, pewnego dnia zrozumiesz". W tle słychać było cały czas odgłosy jakby siorbania. Pewnie ta glista, Lucas, obcałowywał jej szyję. Widziałem, jak to robili na filmie.
8 Środa
Ojciec nie chciał mi napisać usprawiedliwienia na wf, więc prawie cały ranek spędziłem w piżamie nurkując i wyciągając cegły z dna basenu. Wykąpałem się natychmiast po powrocie d? domu, ale jeszcze ciągle śmierdzę chlorem. Nie widzę, jaki. sens mają podobne zajęcia. Mało prawdopodobne, żebym, jako człowiek dorosły spacerował w piżamie wzdłuż brzegów rzeki. I kto byłby na tyle głupi, żeby dawać nurka do rzeki po jakąś cholerną starą cegłę? Wszędzie dokoła leży pełno cegieł!
9 czwartek
Wczoraj wieczorem odbyliśmy z.ojcem ważną rozmowę. Zapytał, z kim wolałbym mieszkać, z nim czy z mamą? Odpowiedziałem, że z obojgiem. Oświadczył na to, że zaprzyjaźnił się w pracy z jedną panią, która nazywa Się Doreen Slater. Chciałby, żebym ją poznał. A Więc to tak!
Tak wygląda z bliska porzucony mąż, kompletnie załamany i bliski samobójstwa!
1O Piątek
Zadzwoniłem do babci, żeby jej powiedzieć o Doreen Slater. Nie wydawała się zachwycona i oznajmiła że to bardzo pospolicie brzmiące nazwisko, w czym jestem skłonny jej przyznać rację.
Wziąłem z biblioteki "Czekanie na Godota ". Bardzo się rozczarowałem, że to sztuka teatralna. Mimo wszystko spróbuję przeczytać. Ostatnio zaniedbałem swój umysł.
Nigel zapytał, czy nie chciałbym u niego zostać na weekend: Jego rodzice jadą na wesele do
Croydon. Ojciec mi pozwolił. Wydawał się całkiem zadowolony. Idę do Nigela jutro rano.
Dziś zaczęły się ferie wielkanocne. Muszę się starać by mój umysł nie zaśniedział.
11 Sobota
Pierwsza kwadra księżyca
Nigel ma cholerne szczęście. Jego dom jest absolutnie fantastyczny. Wszystko nowoczesne.
Wyobrażam sobie, co on myśli o naszym domu, niektóre meble u nas mają ponad sto lat!
Sypialnia Nigela jest olbrzymia, jest tam kolorowy telewizor, kompletna aparatura stereo, tory kolejki elektrycznej, gitara elektryczna i wzmacniacz. Nad łóżkiem punktowe światła. Czarne ściany, biały dywan i kołdra w stylu kontynentalnym z reklamą samochodów wyścigowych. Nigel ma też mnóstwo starych numerów "Big and Bouncy", więc je przeglądaliśmy, potem Nigel wziął zimny prysznic, a ja tymczasem pokroiłem bagietkę i ugotowałem zupę. Nieźle się uśmieliśmy z "Czekając na Godota". Nigel dostał ataku śmiechu, kiedy powiedziałem, że Vladimir i Estragon to brzmi jak pigułki antykoncepcyjne.
Przejechałem się na wyścigowym rowerze Nigela. Chciałbym mieć taki rower bardziej niż cokolwiek na świecie. Gdybym miał wybierać między Pandorą a rowerem, to wybrałbym rower.
Przykro mi, Pandoro, ale taka jest prawda.
Poszliśmy do frytkami i zamówiliśmy wszystko. Rybę, frytki, marynowaną cebulę, korniszony i rozciapciany groszek. Dla Nigela nic nie było za drogie, ma olbrzymie kieszonkowe.
Trochę połaziliśmy, a potem oglądaliśmy w telewizji "Ponowny atak potwora". Powiedziałem, że ten potwór przez swoje wyłupiaste oczy trochę mi przypomina dyrektora Scrutona. Nigel znowu dostał histerii ze śmiechu. Wydaje mi się, że mam duży dar zabawiania ludzi. Może zmienię jeszcze plany i zamiast zostać weterynarzem, zacznę pisać komedie sytuacyjne do telewizji.
Kiedy skończył się film, Nigel zapytał:, „Co byś powiedział na kieliszeczek?" Podeszliśmy do barku w rogu pokoju i Nigel nalał każdemu z nas dużą whisky z wodą sodową. Tak naprawdę to nigdy dotychczas nie próbowałem whisky i już nigdy więcej nie spróbuję. Nie rozumiem, jak ludzie mogą to pić dla przyjemności! Gdyby to było lekarstwo, każdy szybko wylałby je do zlewu!
Nie pamiętam, kiedy położyłem się spać, ale musiałem to zrobić, bo siedzę teraz w łóżku rodziców Nigela i piszę swój dziennik.
12 Niedziela
Niedziela Palmowa
Weekend u Nigela naprawdę otworzył mi oczy! Przez ostatnie czternaście lat żyłem w nędzy, nawet o tym nie wiedząc. W najlepszej wierze przystałem na kiepskie mieszkanie, nędzne jedzenie i mizerne kieszonkowe. Jeżeli ojciec nie może mi zapewnić przyzwoitego poziomu życia ze swojej obecnej pensji, to musi po prostu zacząć szukać nowej pracy. Zresztą i tak ciągle narzeka na kłopoty z upychaniem elektrycznych pieców akumulacyjnych, Ojciec Nigela pracował jak niewolnik, żeby swojej rodzinie zapewnić nowoczesne warunki życia. Może gdyby mój ojciec zrobił barek z formiki w rogu dużego pokoju, mama dalej mieszkałaby z nami, Ale nie! On woli się przechwalać meblami sprzed stu lat.
Tak! Zamiast się wstydzić naszych antyków, dumny jest z tych starych parszywych rupieci,
Powinien brać przykład z Wielkiej Literatury, Przecież pani Bovary uciekła od tego głupca, doktora Bovary, bo nie potrafił zaspokoić jej potrzeb.
13 Poniedziałek
Dostałem bilecik od pana Cherry'ego z zapytaniem, kiedy mogę z powrotem podjąć roznoszenie gazet. Odpowiedziałem, że z powodu opuszczenia domu przez mamę jestem ciągle w złym stanie psychicznym. To zresztą prawda. Wczoraj chodziłem w skarpetkach nie do pary i nawet sobie z tego nie zdawałem sprawy. Jedna była czerwona, a druga zielona. Muszę się zebrać do kupy, bo mogę skończyć w domu wariatów.
14 Wtorek
Dostałem kartkę od mamy. Znalazła mieszkanie i chce żebym możliwie najprędzej przyjechał do niej i do Lucasa,
Dlaczego mama nie może napisać listu jak każdy normalny człowiek? Dlaczego listonosz ma mieć wgląd w moje prywatne sprawy? Nowy adres mamy: 79a, President Carter Walk, Sheffield.
Zapytałem ojca, czy będę mógł pojechać, Powiedział: "Oczywiście, jeżeli ona zapłaci za bilet". Więc napisałem do mamy z prośbą o przysłanie jedenastu funtów i osiemdziesięciu pensów,
15 Środa
Poszedłem z Nigelem do klubu młodzieżowego. Było cholernie fajnie. Graliśmy w ping-ponga, dopóki nie popękały piłeczki. Wtedy spróbowaliśmy stołowej piłki nożnej. Wbiłem Nigelowi pięćdziesiąt goli na jego trzynaście. Nigel zaczął się dąsać i oznajmił, że przegrał tylko dlatego, że nogi jego bramkarza zlepione były przezroczystą taśmą. Ale to nieprawda. Wygrałem dzięki nieporównanie większej zręczności.
Gromada punków zaczęła robić nieprzyjemne uwagi na temat moich rozszerzanych spodni, ale młodzieżowy przywódca Rysiek Cytryna włączył się w sprawę i poprowadził dyskusję dotyczącą indywidualnego gustu. Zgodziliśmy się wszyscy, że każdy ma prawo się ubierać zgodnie z własnymi upodobaniami. Jednak chyba zapytam ojca, czy mógłbym dostać nowe spodnie. Dziś mało, który czternastolatek nosi takie rozszerzane, a ja nie chcę rzucać się zbytnio w oczy.
Barry Kent usiłował się wcisnąć wyjściem przeciwpożarowym, żeby nie płacić pięciu pensów wstępu. Ale Rysiek Cytryna wypchnął go z powrotem na dwór, na deszcz. Bardzo byłem z tego zadowolony. Winien jestem Barry Kentowi dwa funty za wymuszoną ochronę.
16 Czwartek
Dostałem kartkę urodzinową od cioci Zuzannyo dwa tygodnie za późno! Ona nigdy nie pamięta właściwych dat. Ojciec twierdzi, że to z powodu nieustannego napięcia w pracy, ale mnie się zdaje, ze strażniczka więzienna ma wyjątkowo łatwe zajęcie, w końcu wszystko sprowadza się do zamykam a I otwierania drzwi. Ciotka wysłała mi prezent zwykłą pocztą, więc przy odrobinie szczęścia powinienem go dostać na gwiazdkę. Cha, cha!
17 Piątek
Wielki Piątek
Biedny Jezus, to musiało być dla niego straszne. Ja sam nie miałbym na to dość odwagi..
Pies pomiętosił wielkanocne ciastka, nie szanuje żadnej tradycji.
18 Sobota
Przyszła paczka od cioci Zuzanny. Haftowany pokrowiec na szczotkę do zębów, zrobiony przez jedną z więźniarek, która się nazywa Gracja Basen. Ciotka Zuzanna twierdzi, że powinienem za to podziękować. Chyba wystarczy, że siostra mego ojca pracuje w więzieniu Holloway. Teraz jeszcze oczekuje się ode mnie, że zacznę pisywać listy do więźniarek! Gracja Basen może być nawet morderczynią!
Ciągle czekam na jedenaście funtów osiemdziesiąt pensów. Nie wydaje się, żeby mama nadzwyczajnie pragnęła mnie zobaczyć.
Niedziela
19
Wielkanoc
Dzisiaj jest dzień, w którym Jezus uciekł z grobu w grocie. Houdini pewnie od niego zaczerpnął pomysł.
Ojciec zapomniał pójść w piątek do banku, więc jesteśmy bez grosza. Musiałem zanieść do sklepu butelki po lemoniadzie, żeby kupić sobie jajko wielkanocne. Oglądałem film, a potem było fantastyczne śniadanie u babci. Upiekła ciasto przybrane maleńkimi puchatymi kurczakami. Trochę tego puchu dostało się ojcu do ust i trzeba go było mocno walić w plecy. On zawsze potrafi wszystko zepsuć. Nie ma za grosz towarzyskiego wyrobienia. Po śniadaniu poszedłem do Berta
Baxtera. Ucieszył się na mój widok, a ja poczułem się dość paskudnie, bo ostatnio go zaniedbałem.
Dał mi górę komiksów pod tytułem "Orzeł" ze wspaniałymi rysunkami. Czytałem je do trzeciej nad ranem. My, intelektualiści, często nie śpimy do późna. To nam dobrze robi.
20 Poniedziałek
Święto w Zjednoczonym Królestwie (prócz Szkocji)
Ojciec wściekły, ponieważ bank ciągle zamknięty. Zabrakło mu papierosów, co mu na pewno nie zaszkodzi. Dalej ani śladu jedenastu funtów osiemdziesięciu pensów.
List do Gracji Basen. Jest w skrzydle "D". Napisałem tak:
Droga panno Basen,
dziękuję za zrobienie pokrowca na szczotkę do zębów. Jest zachwycający.
Z uprzejmym pozdrowieniem
Adrian
21 Wtorek
Dziś rano ojciec był pierwszy w kolejce do banku. Kiedy dostał się do środka, kasjer oświadczył, że nie może mu wypłacić żadnych pieniędzy, bo na koncie nic już nie zostało. Ojciec zażądał rozmowy z kierownikiem. Było mi okropnie wstyd, więc siedziałem za plastykowym drzewkiem czekając, aż ustaną krzyki. Pan Niggard, facet z dyrekcji, wyszedł i uspokoił ojca.
Obiecał, że załatwi tymczasową pożyczkę. Ojciec wyglądał okropnie żałośnie, powtarzał ciągle: " To rachunek tego przeklętego weterynarza". Pan Niggard wydawał się pełen zrozumienia. Pewno też ma zwariowanego psa. Niemożliwe przecież, żebyśmy tylko my byli w takiej sytuacji.
Jedenaście funtów z przyległościami przyszło popołudniową pocztą, więc jutro rano jadę do
Sheffield. Nigdy jeszcze nie jechałem sam pociągiem. Naprawdę ostatnio rozwijam skrzydła.
22 Środa
Ojciec odwiózł mnie na stację. Udzielił mi także rady na drogę: żebym nie jadł wieprzowych pasztecików w bufecie.
Stałem przy oknie, a ojciec na peronie. Ciągle spoglądał na zegarek. Nie przychodziło mi do głowy nic, co mógłbym mu powiedzieć. Ojcu też nie. Wreszcie zapytałem: ",Nie zapomnisz nakarmić psa, prawda?" Ojciec roześmiał się Się nieprzyjemnie i w tym momencie pociąg ruszył, więc pomachałem mu ręką i Poszedłem szukać miejsca w przedziale dla niepalących. Wszyscy śmierdzący palacze stłoczyli się razem, krztusząc się i kaszląc… Wyglądali dość prymitywnie i zachowywali Się hałaśliwie, przecisnąłem się, więc przez ten niewielki przedział, wstrzymując oddech.
Pasażerowie w przedziałach dla niepalących robili wrażenie ludzi spokojniejszego, typu. Znalazłem miejsce przy oknie naprzeciwko jakiejś starszej pani. Chciałem wyglądać przez okno albo poczytać książkę, ale starsza pani zaraz zaczęła Opowiadać mi o operacji macicy swojej córki i mówiła różne rzeczy, których nie miałem ochoty słuchać.
O mało nie zwariowałem! Nieustanne jap, jap, jap! Jednak dzięki Bogu wysiadła w
Chesterfield. Zostawiła tygodnik "Świat Kobiet", więc najpierw zdrowo się uśmiałem nad kącikiem problemów, potem przeczytałem opowiadanie i pociąg zaczął zwalniać przed Sheffield. Mama rozpłakała się na mój widok.
Było to trochę krępujące, ale równocześnie bardzo przyjemne. Z dworca wzięliśmy taksówkę. Sheffield wygląda całkiem dobrze, zupełnie się nie różni od naszego miasta. Nie zauważyłem żadnych wytwórni noży i widelców. Pewnie Margaret Thatcher wszystkie polikwidowała.
23 Czwartek
Św. Jerzego
Dzisiaj poszliśmy z mamą po zakupy. Kupiliśmy w Habitacie abażur do lampy w sypialni, a potem dla mnie nowe spodnie. Są cholernie fajne, naprawdę obcisłe.
Zjedliśmy chiński lunch dla businessmenów i poszliśmy na film Monty Pythona o życiu Jezusa. Film był strasznie odważny, więc było mi głupio, że się śmiałem.
Kiedy wróciliśmy, Lucas był w domu. Przygotował kolację, ale powiedziałem, że nie jestem głodny i poszedłem do swojego pokoju. Chyba bym się udławił, gdybym zjadł posiłek przygotowany przez tę glistę. Później zadzwoniłem z budki do ojca, ale ledwie zdążyłem krzyknąć: "Nie zapomnij nakarmić psa”, kiedy włączył się sygnał.
Poszedłem do łóżka z powodu wyczynów tego przebrzydłego Lucasa. Mówi na mamę "Poli", choć doskonale wie, że ona ma na imię Paulina.
24 Piątek
Pomogłem mamie pomalować kuchnię. Wybrała kolory brązowy i kremowy, wygląda to paskudnie, zupełnie jak nasze szkolne ubikacje. Lucas podarował mi scyzoryk. Próbuje mnie przekupić, żebym go znów polubił. Nic z tego, Lucas! My Mole'owie nigdy nie zapominamy.
Podobni jesteśmy do mafii; kto się nam narazi, pamiętamy o nim do końca życia. Lucas ukradł żonę i matkę, więc będzie musiał za to zapłacić! Szkoda, bo scyzoryk ma mnóstwo przyborów, które bardzo by mi się przydały, na co dzień.
25 Sobota
Lucas nie pracuje w soboty, więc musiałem przez cały dzień znosić jego lubieżność. Bez przerwy dotyka ręki mamy, albo ją całuje, albo otacza ramieniem; nie mam pojęcia, jak ona to wytrzymuje. Ja bym zwariował.
Po południu Lucas powiózł nas za miasto, teren był pagórkowaty i znaleźliśmy się dość wysoko. Zmarzłem, więc siedziałem w samochodzie i obserwowałem, jak mama i Lucas robili z siebie głupców. Dzięki Bogu, że nie było w pobliżu żadnych ludzi. Nie jest to zbyt atrakcyjny widok, kiedy starsi państwo wbiegają pod górę zanosząc się od śmiechu.
Wróciliśmy do domu, wykąpałem się, pomyślałem o psie i zasnąłem.
Jutro do domu.
3 nad ranem.
Właśnie mi się śniło, że zakłułem Lucasa wykałaczką do zębów od mojego scyzoryka.
Najmilszy sen od niepamiętnych czasów.
26 Niedziela
14.10. A więc mój krótki pobyt w Sheffield dobiega końca. Mam jechać pociągiem o
19.10, czyli zostało mi tylko pięć godzin na spakowanie. Ojciec miał rację. Nie potrzebowałem dwóch walizek z ubraniami. Jednak zawsze twierdzę, że od przybytku głowa nie boli; lepiej mieć za dużo niż za mało. W każdym razie na pewno bez żalu opuszczę to ponure mieszkanie z kaszlącymi sąsiadami, choć oczywiście trochę mi przykro z powodu uporu mamy, która nie dała się namówić na to, by wrócić ze mną do domu.
Powtarzałem, że pies zagłodzi się na śmierć z tęsknoty za nią, więc mama natychmiast zadzwoniła do ojca, a on, jak skończony głupiec, powiedział, że pies właśnie zjadł całą puszkę Pedigree Chum i pełną miskę sucharów Winalot.
Opowiedziałem mamie o ojcu i Doreen Slater w nadziei, że się wścieknie z zazdrości, ale tylko się roześmiała i zapytała: "A więc Doreen jeszcze ciągle wszystkich obskakuje?" Bardzo się starałem sprowadzić ją do domu, ale muszę wyznać, że poniosłem klęskę
23.00. Podróż powrotna jeden koszmar wszystkie przedziały dla niepalących pełne, musiałem, więc dzielić przedział z fajkami, cygarami i papierosami. Dwadzieścia minut stałem w kolejce po kawę do bufetu. Kiedy doszedłem do okienka, krata się zamknęła i facet zatknął wywieszkę: "Nieczynne z powodu awarii sygnalizacji". Wróciłem do przedziału, na moim miejscu siedział jakiś żołnierz. Znalazłem inne miejsce, ale musiałem znosić towarzystwo jakiegoś wariata siedzącego, naprzeciwko, który twierdził, że ma w głowie radio kontrolowane przez Fidela Castro.
Ojciec czekał na mnie na dworcu, pies rzucił się na powitanie, ale źle obliczył i mało brakowało, a wpadłby pod ekspres do Birmingham dwudziesta pierwsza dwadzieścia trzy.
Ojciec oznajmił, że na kolacji była Doreen Slater. Wnioskując ze stanu, w jakim zastałem dom, można było przypuszczać, że była na śniadaniu, na obiedzie i na kolacji! Nigdy jej nie widziałem, ale pozostawione przez nią ślady świadczą, że ma jasnorude włosy, używa pomarańczowej szminki i sypia po lewej stronie łóżka.
Ładny powrót do domu, nie ma co!
Ojciec poinformował mnie, że Doreen wyprasowała mi na rano szkolny mundurek. Nie wiem, czego się spodziewał. Bo chyba nie podziękowań?
27 Poniedziałek
Podczas zajęć z gospodarstwa domowego pani Bull uczyła nas zmywania naczyń. Tak jakby jajko uczyło kurę! Muszę być chyba najlepszym pomywaczem na świecie. Barry Kent stłukł nietłukący się talerz, więc pani Buli wyrzuciła go z klasy. Widziałem, jak palił na korytarzu papierosa, wcale się z tym nie kryjąc. Nie można mu odmówić odwagi. Uznałem, że moim obowiązkiem jest donieść na niego do pani Bull.
Zrobiłem to wyłącznie w trosce o zdrowie Barry Kenta. Zabrano go do Wytrzeszcza Scrutona i skonfiskowano paczkę Benson and Hedges. Nigel twierdził, że pan Scruton palił je w pokoju nauczycielskim w czasie przerwy, ale to chyba nie może być prawda.
Pandora i Craig Thomas wywołują skandal, demonstrując jawnie na boisku swoje zainteresowania płciowe. Panna Elf musiała pukać w szybę pokoju nauczycielskiego i prosić, żeby wreszcie przestali się całować.
28 Wtorek
Dziś rano na zebraniu całej szkoły pan Scruton wygłosił mowę. Dotyczyła ogólnego braku moralności w kraju, ale tak naprawdę, to chodziło o Pandorę i Craiga Thomasa. Mowa ta nie odniosła żadnego skutku, bo kiedy śpiewaliśmy " W dali jest zielone wzgórze", zauważyłem, jak Pandora i Craig wymieniali namiętne spojrzenia.
29 Środa
Ojciec się martwi, bo akumulacyjne piece elektryczne idą nie najlepiej. Jego zdaniem dowodzi to jedynie, iż konsumenci nie są tak głupi, jak się powszechnie przypuszcza. Mam zupełnie dosyć jego nocnych wędrówek po domu. Poradziłem mu, żeby się zapisał do jakiegoś klubu albo znalazł sobie jakieś hobby, ale on najwyraźniej nie ma zamiaru przestać się nad sobą litować. Humor poprawia mu się tylko wtedy, kiedy w telewizji reklamują te elektryczne piece do ogrzewania. -Wtedy śmieje się do rozpuku.
30 Czwartek.
Dzisiaj w szkole byłem poważnie zagrożony. Barry Kent rzucił moją dyrektorską aktówkę z automatycznym zamkiem na bramkę do rugby. Muszę szybko zdobyć dwa funty, zanim zacznie w podobny sposób traktować mnie samego. Nie ma sensu prosić ojca o pieniądze, i tak jest w rozpaczy z powodu tych wszystkich rachunków-monitów na czerwonych blankietach.
Maj
1 Piątek
Wcześnie rano zadzwoniła babcia i ni stąd, ni zowąd oświadczyła:, „Chociaż maj na świecie, nie rozdziej się przecie". Nie mam najmniejszego pojęcia, o co jej chodziło. Domyślam się jedynie, że miało to jakiś związek z noszeniem podkoszulków.
Z przyjemnością notuję, że Barry Kent i jego banda zostali wyrzuceni z klubu młodzieżowego "Nie na ulicy". (Co oznacza, że teraz będą spędzali czas rzeczywiście na ulicach.
Cholerny pech!) Rzucili prezerwatywę napełnioną wodą w grupę dziewcząt, które podniosły wrzask.
Pandora przekłuła to szpilką od znaczka klubowego, a Rysiek Cytryna wyszedł ze swojego biura i poślizgnął się na mokrej podłodze. Wściekł się potwornie, na jego żółtych spodniach pełno było brudnych plam. Pandora pomogła mu wyrzucić całą tę bandę i miała przy tym strasznie zaciętą minę.
Pewnie dostanie odznakę "najaktywniejszy członek roku".
2 Sobota
Przyszedł list od Gracji Basen! Brzmiał następująco
Drogi Adrianie,
dziękuję za Twój uroczy list z podziękowaniami. Sprawił m radochę. Dziewczyny wyśmiewają się z mojego zalotnika Wychodzę warunkowo piętnastego czerwca, czy mogłabym przyjechać i zobaczyć się z Tobą? Twoja ciotka Zuzanna jest jedną z najlepszych klawiszek, dlatego w ogóle zrobiłam ten pokrowiec na szczotkę do zębów. A więc do zobaczenia piętnastego
Z serdecznymi pozdrowieniami
Gracja Basen
PS. Zostałam niesłusznie skazana za podpalenie, ale to już należy do przeszłości.
Dobry Boże! I co ja mam teraz zrobić?
3Niedziela
Druga po Wielkanocy
Nie ma nic w zamrażalniku, w spiżarni pusto, a w pojemniku na pieczywo tylko jakiś odchudzający chleb. Nie mam pojęcia, co ojciec robi z pieniędzmi.
Musiałem pójść do babci w obawie przed śmiercią głodową. O czwartej przeżyłem jedną z owych rzadkich chwil szczęścia, które będę pamiętał przez całe życie. Siedziałem u babci przed elektrycznym kominkiem, jadłem ociekającą masłem grzankę i czytałem News of the World". W czwartym programie radia szło dobre słuchowisko o torturach w obozach koncentracyjnych. Babcia spała, a pies siedział spokojnie. I nagle ogarnęło mnie to strasznie błogie uczucie. Może robię się religijny.
Wydaje mi się, że mam zadatki na to, by zostać jakimś świętym.
Zadzwoniłem do cioci Zuzanny, ale była na służbie w więzieniu Holloway. Prosiłem jej przyjaciółkę Glorię, żeby ciocia jak najszybciej do mnie zadzwoniła
4 Poniedziałek
Święto w Zjednoczonym Królestwie. Nów
Zadzwoniła ciocia Zuzanna. Gracji Basen cofnięto warunkowe zwolnienie, ponieważ podłożyła ogień w pracowni hafciarskiej i spłonęły wszystkie pokrowce na szczotki do zębów.
Tamta strata jest moim zyskiem!
5Wtorek
W drodze do szkoły spotkałem naszego listonosza, który powiedział, że mama przyjedzie mnie odwiedzić w sobotę. Naprawdę mam ochotę napisać na niego zażalenie do głównego dyrektora poczty za czytanie cudzych prywatnych kartek!
Kiedy wróciłem po szkole do domu, już i ojciec zdążył przeczytać moją kartkę. Wydawał się zadowolony i zaczął porządkować duży pokój, potem zadzwonił do Doreen Slater i powiedział, że "nie wyrobi się w sobotę". Dorośli zawsze pouczają młodzież, że powinna wyrażać się jasno, a następnie sami wypowiadają masę bredni. Doreen Slater zaczęła coś wykrzykiwać do telefonu.
Ojciec na to oznajmił, że "nie chciał długotrwałego związku", że "nie ukrywał tego od początku" i że "nikt nie zastąpi jego Pauliny". Doreen Slater wrzeszczała bez przerwy, aż wreszcie ojciec odłożył słuchawkę. Telefon nie przestawał dzwonić, dopóki ojciec nie zdjął słuchawki z widełek. Do drugiej w nocy sprzątał jak szalony, a przecież jest dopiero wtorek! Co to będzie w sobotę rano?
Nieszczęsny idiota wyobraża sobie, że mama wraca na dobre.
6 Środa
Z dumą zapisuję, że zrobiono mnie dyżurnym w porze obiadu. Moim obowiązkiem jest stać przy kuble dla świń i pilnować, żeby koledzy-uczniowie dokładnie opróżniali swoje talerze.
7 Czwartek
Bert Baxter zadzwonił do szkoły, żebym jak najszybciej do niego przyszedł. Pan Scruton mnie obrugał, oświadczył, że szkolny telefon nie jest przeznaczony dla wygody uczniów. Wypchaj się, Scruton, stary, głupi Wytrzeszczu! Bert był w straszliwym stanie. Zgubił sztuczne zęby. Miał je od 1946 roku i był do nich wyjątkowo przywiązany, bo przedtem należały do jego ojca. Szukałem ich wszędzie, ale nie znalazłem.
Poszedłem do sklepu, kupiłem mu zupę w puszce i krem toffi w proszku. Nie mógłby zjeść nic innego. Obiecałem, że jutro przyjdę znowu i spróbuję poszukać tych zębów. Szabla chociaż raz wydawał się zadowolony, coś energicznie przeżuwał w swojej budzie.
Ojciec ciągle jeszcze sprząta w domu. Nawet Nigel zauważył, jak czysta jest podłoga w kuchni.
Wolałbym jednak, żeby ojciec nie używał fartucha, wygląda w nim jak pedał.
8 Piątek
Znalazłem zęby Berta w budzie Szabli. Bert wypłukał je pod kranem i włożył w usta! To najohydniejsza scena, jaką kiedykolwiek widziałem.
Ojciec poznosił bukiety kwiatów na powitanie mamy. Są wszędzie i zasmradzają cały dom.
Dom pana Lucasa został w końcu sprzedany. Widziałem, jak posłaniec agenta handlu nieruchomościami wywieszał odpowiednią tablicę. Mam nadzieję, że nowi właściciele będą przyzwoici. Czytam "Młyn nad Flossą ", napisany przez faceta o nazwisku George Eliot.
9 Sobota
O 8.30 obudziło mnie głośne walenie we frontowe drzwi. Był to urzędnik z elektrowni.
Kompletnie mnie zaskoczył, podobno przyszedł wyłączyć prąd.
Ojciec jest winien elektrowni dziewięćdziesiąt pięć funtów siedemdziesiąt dziewięć pensów.
Powiedziałem urzędnikowi, że prąd elektryczny jest nam potrzebny do zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, jak telewizja i stereo, na co on oświadczył, że ludzie tacy jak my podkopują egzystencję tego kraju. Podszedł do szafy z licznikami, coś tam pogrzebał i druga wskazówka kuchennego zegara zatrzymała się nagle. To było cholernie symboliczne. Ojciec wrócił ze sklepu, gdzie poszedł po "Daily Express". Pogwizdywał i miał szalenie wesołą minę. Zapytał nawet urzędnika z elektrowni, czy nie napiłby się herbaty. Urzędnik odmówił z podziękowaniem i pobiegł szybko przez ogródek do swojej niebieskiej furgonetki. Ojciec włączył czajnik elektryczny. Musiałem mu powiedzieć.
Oczywiście okazało się, że to wszystko moja wina! Ojciec oświadczył, że nie powinienem był wpuścić tego inkasenta. A ja na to, że powinien co tydzień odkładać pieniądze na zapłacenie rachunków, tak jak robi babcia. Ale on się po prostu wściekł. Mama przyjechała z Lucasem! Było zupełnie jak dawniej, wszyscy wykrzykiwali coś jednocześnie. Poszedłem z psem do sklepu i kupiłem pięć paczek świec. Pan Lucas pożyczył mi pieniądze.
Kiedy po powrocie zatrzymałem się w hollu, usłyszałem, jak mama mówiła: "George, nic dziwnego, ze nie możesz popłacić rachunków. Spójrz tylko na te kwiaty. Musiały kosztować majątek”Powiedziała to bardzo ciepło. Pan Lucas oswladczył., ze pożyczy ojcu szmalu", ale ojciec odparł z wielką godnością: "Wszystko, czego chcę od pana, to moja żona". Mama pochwaliła go, że utrzymuje dom w takim porządku. Ojciec robił wrażenie smutnego i wyglądał staro. Było mi go bardzo żal…
Wysłano mnie na dwór na czas dyskusji nad tym, kto będzie się mną opiekował i te przepychanki trwały w nieskończoność. Aż do momentu, kiedy trzeba było zapalić świece.
Lucas ochlapał stearyną swoje nowe zamszowe buty. Było to jedyne radosne wydarzenie w tym całym tragicznym dniu.
Kiedy mama z Lucasem odjechała taksówką, położyłem się do łóżka z psem. Słyszałem, jak ojciec rozmawiał przez telefon z Doreen Slater, potem trzasnęły frontowe drzwi i zobaczyłem przez okno jak odjeżdżał samochodem. Na tylnym siedzeniu pełno było kwiatów.
16 Niedziela
Trzecia po Wielkanocy. Dzień Matki w USA i Kanadzie. Pierwsza kwadra księżyca
Wstałem dopiero o wpół do piątej po południu. Chyba cierpię na depresję. Przez cały dzień nic się nie zdarzyło, prócz burzy gradowej koło szóstej.
11 Poniedziałek
Bert zaproponował, że pożyczy nam piecyk naftowy. Nasze gazowe centralne nie działa bez elektryczności. Podziękowałem mu za tę uprzejmą propozycję, ale odmówiłem. Czytałem gdzieś, że te piecyki łatwo się przewracają, więc nie ulega wątpliwości, że nasz pies spowodowałby absolutne piekło.
Jeżeli się wyda, że wyłączono nam prąd, to chyba poderżnę sobie gardło. To byłby przecież wstyd nie do wytrzymania.
12Wtorek
Miałem dziś długą rozmowę z panem Vannem, doradcą do spraw wyboru zawodu.
Powiedział, że jeśli chcę zostać weterynarzem, muszę zdawać maturę z fizyki, chemii i biologii.
Według niego plastyka, obróbka drewna i gospodarstwo domowe nie na wiele mi się zdadzą.
Jestem na rozdrożu życiowym. Niewłaściwa decyzja w chwili obecnej może spowodować niepowetowaną stratę w świecie weterynarii. W naukach ścisłych jestem beznadziejny. Zapytałem pana Vanna, z jakich przedmiotów trzeba zdać maturę, żeby pisać komediowe seriale do telewizji.
Oznajmił, że do tego nie potrzeba żadnych kwalifikacji, wystarczy być kretynem.
13 Środa
Miałem poważną rozmowę na temat matury z ojcem, poradził mi, żebym wybrał tylko te przedmioty, z których jestem dobry. Powiedział, że weterynarz spędza pół życia wsadzając ręce w krowie w tyłek, a drugir pół robiąc zastrzyki tłustym, rozpaskudzonym psom. Rozważam, więc od nowa moją zawodową przyszłość.
Chętnie zostałbym poławiaczem gąbek, ale nie sądzę, żeby było na to w Anglii wielkie zapotrzebowanie.
14 Czwartek.
Panna Sproxton mnie zwymyślała, bo wypracowanie angielskie nosiło wyraźne ślady stearyny: wyjaśniłem, że rękawem płaszcza zawadziłem o świecę, kiedy odrabiałem lekcje. Oczy jej napełniły się łzami, powiedziała, że jestem "kochanym, dzielnym chłopcem " i postawiła mi dobry stopień.
Po kolacji złożonej z krakersów i tuńczyka graliśmy z ojcem w karty przy świecach. Było cholernie fajnie. Ojciec poobcinał końce palców w rękawiczkach, Więc wyglądaliśmy jak para ściganych przestępców. Czytam "Ciężkie czasy" Karola Dickensa.
15 Piątek
Właśnie babcia złożyła nam niespodziewaną wizytę. Zastała nas przy nowej kampingowej kuchence gazowej: jedliśmy zimną fasolę z puszki. Ojciec czytał przy świecy "Playboya", a ja
"Ciężkie czasy", oświetlając strony latarką z kółka na klucze. Czuliśmy się absolutnie zadowoleni.
Ojciec nawet zauważył, że to "dobry trening na wypadek końca cywilizacji", kiedy wpadła babcia i dostała histerii. Zmusiła nas, żebyśmy przenieśli się do niej, więc leżę teraz w łóżku nieboszczyka dziadka. Ojciec śpi na dole, na dwu zsuniętych fotelach. Babcia wypisała czek z banku pocztowego na zapłacenie rachunku za elektryczność. Jest wściekła, bo za te pieniądze zamierzała napełnić zamrażarkę. Kupuje rocznie dwie całe krowy.
16 Sobota
Pomogłem babci w zakupach na weekend. W spożywczym była okropnie czujna, wpatrywała się w wagę jak jastrząb w mysz polną. Następnie zaatakowała i oskarżyła ekspedientkę o niedoważenie bekonu. Ekspedientka śmiertelnie jej się przestraszyła i dołożyła plasterek bekonu.
Ręce nam odpadały, kiedy wreszcie doczłapaliśmy się pod górę z wielkimi torbami zakupów. Nie mam pojęcia, jak babcia sobie radzi, kiedy jest sama. Myślę, że magistrat powinien zainstalować na wzgórzach ruchome chodniki, na dłuższą metę przyniosłoby to oszczędności, bo starzy ludzie nie padaliby tak często we wszystkich możliwych miejscach. Ojciec zapłacił dziś na poczcie rachunek za elektryczność, ale upłynie co najmniej tydzień, zanim komputer wyda zezwolenie na ponowne podłączenie u nas prądu.
17 Niedziela
Babcia zerwała nas wcześnie i zabrała z sobą do kościoła. Ojciec musiał się uczesać i włożyć krawat swojego nieboszczyka ojca. Babcia trzymała nas obu pod ręce i wydawała się dumna z naszej obecności. Nabożeństwo było okropnie nudne. Pastor wyglądał jak najstarszy człowiek na świecie i przemawiał dziwnie słabym głosem. Ojciec uparcie wstawał wtedy, kiedy powinno się siedzieć i vice versa. Ja robiłem to, co babcia, bo ona zawsze wie, jak się zachować. Ojciec śpiewał za głośno i wszyscy na niego spoglądali. Kiedy już można było wyjść na zewnątrz, uścisnąłem rękę pastora. Jakbym dotknął martwych liści.
Po obiedzie słuchaliśmy płyt babci z Alem Jolsonem, potem babcia poszła się zdrzemnąć, a my z ojcem pozmywaliśmy naczynia. Ojciec stłukł dzbanek do mleka, który miał czterdzieści jeden lat! Musiał wyjść na piwo, żeby się pozbierać po tym szoku. Ja poszedłem najpierw do Berta
Baxtera, ale nie zastałem go w domu, więc poszedłem zobaczyć Pączka. Bardzo się ucieszył na mój widok. Musi być cholernie nudno tak przez calusieńki dzień stać na tym poletku. Nic dziwnego, że Pączek chętnie widzi gości.
18 Poniedziałek
Babcia nie rozmawia z ojcem z powodu tego dzbanka. Nie mogę się doczekać powrotu do domu, gdzie takie sprawy jak dzbanek do mleka nie mają znaczenia.
19 Wtorek
Pełnia księżyca
Ojciec w tarapatach, bo wczoraj wrócił późno. Autentycznie! Ma tyle lat co ten stłuczony dzbanek, więc chyba może wracać, kiedy mu się podoba. Dzisiaj powiedziałem mu o wymuszaniu ochrony. Musiałem to zrobić, ponieważ Barry Kent poważnie uszkodził mój szkolny mundurek i oderwał szkolną tarczę. Jutro ojciec porozmawia z Barry Kentem i odbierze od niego wszystkie moje pieniądze, wygląda na to, że stanę się zamożny!
20 Środa
Barry Kent wyparł się wszystkiego, udawał, że nigdy nie słyszał o jakichkolwiek pogróżkach wobec mnie i bardzo się śmiał, kiedy ojciec zażądał od niego zwrotu pieniędzy. Ojciec poszedł do jego ojca, pokłócili się i mój ojciec zagroził wezwaniem policji. Uważam, że ojciec jest bardzo odważny. Ojciec Barry Kenta przypomina wielką małpę i ma Więcej włosów na wierzchu dłoni niż mój ojciec na całej głowie.
W policji powiedzieli, że nie mogą nic zrobić bez dowodów, więc zamierzam poprosić
Nigela o zeznanie pod przysięgą, że widział, jak wręczałem pieniądze za tę wymuszoną ochronę.
21 Czwartek
Barry Kent pobił mnie dzisiaj w szatni: Zawiesił mnie na wieszaku na palta. Nazwał mnie między innymi "zausznikiem glin ", ale inne przezwiska. są zbyt okropne, żeby je zapisywać. Babcia dowiedziała się o całej sprawie (ojciec nie chciał jej o tym powiedzieć ze względu na jej cukrzycę).
Wysłuchała mnie uważnie: włożyła kapelusz, zacisnęła wargi i wyszła. Nie było jej godzinę i siedem minut. Wróciła, zdjęła płaszcz, poprawiła fryzurę i ze specjalnego paska antyzłodziejskego, który nosi wokół talii, wyciągnęła.dwadzieścia siedem funtów osiemnaście pensów. Powiedziała: "Adrianie, on już nie będzie ci więcej dokuczał, ale gdyby tylko spróbował, daj mi znać". Potem przygotowała mi kolację. Sardele, pomidory, piernik. W dowód wdzięczności i uznania kupiłem babci w aptece pudełko czekoladek dla cukrzyków.
22 Piątek
Cała szkoła mówi o tym, jak siedemdziesięciosześcioletnia starsza dama wystraszyła Barry Kenta i jego tatę do tego stopnia, że oddali mi wyłudzone przemocą pieniądze. Barry Kent nie ma odwagi się pokazać. Jego banda wybiera nowego przywódcę.
23 Sobota
Z powrotem w domu, elektryczność włączona wszystkie rośliny doniczkowe uschły.
Słomianka pełna rachunków-monitów na czerwonych blankietach.
24 Niedziela.
Ostatnia przed Wniebowstąpieniem
Postanowiłem pomalować swój pokój na czarno, bo lubię ten kolor. Nie mogę dłużej znieść tapety z Noddym. W moim wieku to po prostu nieprzyzwoicie budzić się codziennie patrząc na Kłapoucha i innych głupców ze świata zabawek na wszystkich ścianach. Ojciec twierdzi, że mogę pomalować na taki kolor, jaki mi Się żywnie podoba pod warunkiem, że kupię farbę I sam to zrobię.
25 Poniedziałek
Postanowiłem zostać poetą. Ojciec powiedział że poeci nie mają stałego zatrudnienia, żadnych emerytur czy innych podobnych nudziarstw, ale mimo to jestem absolutnie zdecydowany.
Usiłował zainteresować mnie karierą programisty komputerowego, ale mu wyjaśniłem, że "w moją pracę muszę wkładać duszę całą, a wiadomo powszechnie, że komputery nie mają duszy". Ojciec odparł: "Amerykanie właśnie nad tym pracują". Ale ja nie mogę czekać tak długo.
Kupiłem dwie puszki czarnej farby emulsyjnej i półcalowy pędzelek. Zacząłem malować zaraz po powrocie ze sklepu Zrób-to-sam. Noddy ciągle prześwituje spod czarnej farby. Chyba potrzebne będą dwie warstwy. Wiadomo, mój pech.
26 Wtorek
Ostatnia kwadra księżyca
Położyłem już dwie warstwy czarnej farby! Noddy ciągle przebija! Czarne ślady łap na podeście i na schodach. Nie mogę zmyć farby z rąk. Z pędzla wypadają włosy. Mam dosyć tej całej imprezy. Pokój wygląda ciemno i ponuro. Ojciec nawet nie kiwnął palcem, żeby mi pomóc.
Wszędzie czarna farba.
27 Środa
Trzecia warstwa. Trochę lepiej, przebija już tylko czapka Noddy'ego.
28 Czwartek
Wniebowstąpienie
Przejechałem po czapkach Noddy'ego dziecinnym pędzlem i resztą farby, ale ciągle przebijają te przeklęte dzwoneczki.
29 Piątek
Przejechałem po dzwoneczkach czarnym mazakiem, dziś wieczorem zrobiłem sześćdziesiąt dziewięć, zostało już tylko sto dwadzieścia cztery.
30 Sobota.
O 23.25 skończyłem ostatni dzwoneczek. Wiem, jak musiał się czuć Rembrandt po wymalowaniu kaplicy sykstyńskiej w Wenecji.
2 nad ranem. Farba wyschła, ale musiała być jakaś wybrakowana, bo wszędzie są smugi, a gdzieniegdzie można dostrzec pasiaste spodnie Gollywoga i nos pana Ploda. Dzięki Bogu, nie przebijają już te przeklęte dzwoneczki! Przed chwilą pojawił się ojciec powiedzieć mi, żebym poszedł spać, oznajmił przy okazji, że mój pokój przypomina mu obraz Salvadora Dali, Określił to jako surrealistyczny koszmar, ale jest po prostu zazdrosny, bo w jego sypialni są na ścianach obrzydliwe różyczki.
31 Niedziela
Pierwsza po Wniebowstąpieniu
Kupiłem laseczkę kadzidła w sklepie pana Singha. Zapaliłem je w moim pokoju, żeby się pozbyć zapachu farby. Ojciec przyszedł do mojego pokoju, wyrzucił laseczkę przez okno z okrzykiem: "Nie dopuszczę do zabaw z narkotykami". Usiłowałem mu wytłumaczyć, o co chodzi, ale był zbyt rozwścieczony, żeby w ogóle słuchać. Przez parę godzin siedziałem w swoim pokoju, wydawało mi się jednak, że te czarne ściany zamykają się nade mną, więc poszedłem do Berta Baxtera. Nie mogłem go w żaden sposób zmusić, żeby słyszał, co do niego mówię, wróciłem wobec tego do domu i oglądałem program religijny w telewizji, Zjadłem kolację, odrobiłem geografię, poszedłem do łóżka. Pies nie chce teraz zostawać sam w pokoju, piszczy, żeby go wypuścić.
Czerwiec
1 Poniedziałek
Święto w Republice Irlandii
Ojciec dostał list, od którego twarz mu pobladła: zwolnili go z pracy! Będzie na zasiłku! Jak zdołamy się utrzymać za te grosze, które da nam rząd? Trzeba będzie się pozbyć psa. Jego jedzenie kosztuje trzydzieści pięć pensów dziennie, nie licząc psich krakersów Winalot, Jestem teraz dzieckiem niepełnej rodziny, którego ojciec bierze zasiłek dla bezrobotnych! Opieka społeczna będzie mi kupowała buty!
Nie poszedłem dzisiaj do szkoły, zadzwoniłem do sekretarki i wyjaśniłem, że mój ojciec jest chory psychicznie i wymaga opieki, Wydawała się okropnie tym przejęta i zapytała, czy zdradzał objawy gwałtowności. Powiedziałem, że dotychczas nie zdradził Żadnych, ale jeśli zacznie, to zadzwonię po lekarza.
Zrobiłem ojcu mnóstwo gorących, słodkich napojów, jako lekarstwo na szok, a on nie przestawał mówić o elektrycznych piecach akumulacyjnych i o tym, jak wszystko wygada prasie.
Zadzwonił do Doreen Slater, zjawiła się natychmiast i przyprowadziła ze sobą strasznego dzieciaka, który miał na imię Maxwell. Pierwsze spotkanie z Doreen Slater było dla mnie szokiem.
Niepojęte, jak ojciec mógł z nią obcować cieleśnie. Jest chuda jak tyczka. Nie ma ani biustu, ani tyłka. Jest cała prosta, od góry do dołu, nie wyłączając nosa, ust, włosów. Jak tylko przestąpiła próg, porwała ojca w objęcia. Maxwell zaczął płakać, pies zaczął szczekać, więc poszedłem z powrotem do swojego czarnego pokoju i policzyłem, ile elementów przebija spod farby. Jest ich sto siedemnaście!
Doreen wyszła o 13.30, żeby zaprowadzić Maxwella do przedszkola. Zrobiła dla nas jakieś zakupy, a potem ugotowała nędzny posiłek złożony ze spaghetti i sera. Ona też jest samotną matką, Maxwell to dziecko nieślubne. Opowiedziała mi o sobie, kiedy zmywaliśmy naczynia. Mogłaby być całkiem przyjemna, gdyby tylko nie była taka chuda.
2 Wtorek
Nów
Doreen i Maxwell zostali na noc. Maxwell miał spać na sofie, ale tak płakał, że wylądował w końcu w małżeńskim łóżku pomiędzy ojcem a Doreen, więc ojciec nie mógł pogłębić cielesnego poznania Doreen. Wymiotował zresztą jak świnia, ale i tak mniej niż Maxwell. Cha, cha, cha!
3 Środa
Dzisiaj poszedłem do szkoły, ale nie mogłem się skoncentrować, ciągle myślałem o Tyczce.
Ma ładne, białe zęby (proste, oczywiście). Kiedy wróciłem ze szkoły, przygotowała dla mnie ciasteczka z dżemem. Nie skąpi tak dżemu jak niektóre inne kobiety.
Ojciec strasznie pije i pali, a według Doreen stał się również okresowo impotentem. To jest coś, o czym wolałbym nie wiedzieć! Doreen rozmawia ze mną tak jak z kimś dorosłym, nie jak z chłopcem w wieku lat czternastu, dwóch miesięcy i jednego dnia, który jest synem jej kochanka.
4 Czwartek
Z samego rana zadzwoniła mama, telefon odebrała Doreen. Mama poprosiła mnie do telefonu. Chciała wiedzieć, co Doreen robi u nas w domu. Powiedziałem, że ojciec przechodzi załamanie nerwowe i Doreen się nim opiekuje. Powiedziałem też o wyrzuceniu go z pracy i o tym, że bardzo pije, za dużo pali i w ogóle się zaniedbuje. Potem poszedłem do szkoły. Byłem w nastroju buntowniczym, więc włożyłem czerwone skarpetki. To surowo zabronione, ale co mnie to obchodzi.
5 Piątek
Panna Sproxton podczas apelu zauważyła moje czerwone skarpetki. Stara Torba doniosła wytrzeszczowi Scrutonowi. Wezwał mnie do gabinetu i wygłosił mowę o niebezpieczeństwach nonkonformizmu. Potem odesłał mnie do domu, żebym się przebrał w regulaminowe czarne skarpetki. Kiedy przyszedłem do domu, ojciec leżał w łóżku – przechodził kurację przeciwko impotencji. Oglądałem z Maxwellem program dla dzieci w TV, dopóki ojciec nie zszedł na dół.
Wtedy opowiedziałem mu całą skarpetkową sagę.
Przemienił się natychmiast w kompletnego szaleńca! Zadzwonił do szkoły i wyciągnął
Scrutona ze strajkowego zebrania dozorców. Wykrzykiwał do telefonu: "Żona mnie porzuciła, straciłem pracę, opiekuję się zidiociałym chłopcem – domyślam się, że chodziło mu o Maxwella – a pan prześladuje mojego syna z powodu koloru skarpetki!" Scruton oświadczył, że jeśli przyjdę do szkoły w czarnych skarpetkach, cała sprawa pójdzie w niepamięć, ale ojciec odparł, że będę nosił skarpetki takiego koloru, jaki mi się podoba. Scruton wyjaśnił, że stara się utrzymać pewien standard. Ojciec na to, że angielska drużyna na mistrzostwach piłkarskich świata w 1966 roku nie miała czarnych skarpetek, nie miał ich także sir Edmund Hillary w 1953 roku. Scruton w tym momencie jakby nieco przycichł. Ojciec odłożył słuchawkę ze słowami: "Pierwsza runda dla mnie".
Cała ta historia mogła się z powodzeniem znaleźć w gazetach, jako "Awantura o czarne skarpetki w szkole”. Gdyby mama to przeczytała, wróciłaby do domu.
6 Sobota
O radości! O zachwycie! Pandora organizuje protest w sprawie skarpetek. Przyszła dziś do mnie do domu! Tak! Stanęła na frontowym ganku i oświadczyła, że podziwia moją postawę!
Zaprosiłbym ją do środka, ale dom jest w strasznym stanie, więc nie mogłem tego zrobić. W poniedziałek rano Pandora będzie zbierała podpisy pod petycją w szkole. Powiedziała, że jestem bojownikiem w walce o prawa jednostki. Chce, żebym jutro rano przyszedł do niej do domu.
Wyłania się komitet i ja mam być głównym mówcą! Chciała koniecznie zobaczyć czerwone skarpetki, ale powiedziałem jej, że są w pralce.
Doreen Slater i Maxwell pojechali dziś do domu. Wieczorem przychodzi babcia, więc trzeba usunąć wszystkie ślady ich pobytu.
7 Niedziela Zielone Świątki
Babcia znalazła smoczek Maxwella w łóżku ojca. Skłamałem, że to pewnie pies przyniósł z ulicy. Był to bardzo nieprzyjemny moment. Nie jestem dobrym kłamcą, czerwienię się jak burak, a babcia ma oczy, które dostrzegają wszystko, wydają się przenikaćczłowieka na wskroś. Żeby odwrócić jej uwagę, opowiedziałem o awanturze z czerwonymi skarpetkami, ale babcia stwierdziła, że przepisy są po to, żeby ich przestrzegać.
Pandora wraz z komitetem czekali na mnie w wielkim salonie. Pandora przewodniczy, Nigel jest sekretarzem, a przyjaciółka Pandory, Klara Neilson, skarbnikiem. Craig Thomas i jego brat Brett są tylko zwykłymi członkami. Ja nie mogę piastować wysokiej funkcji, ponieważ jestem ofiarą.
Rodzice Pandory rozwiązywali krzyżówkę z "Sunday Timesa " w kuchni wyłożonej drewnianą boazerią. Zdaje się, że całkiem dobrze się z sobą czują. Przynieśli nam do salonu kawę i zdrowotne herbatniki. Pandora przedstawiła mnie rodzicom. Powiedzieli, że podziwiają moją postawę. Oboje należą do Labour Party i dużo mówili o męczennikach z Tolpuddle*. (Przypis: *Męczennicy z Tolpuddle – sześciu robotników folwarcznych z Tolpuddle w pobliżu Dorchester, których w] 834 r. wywieziono do Australii za założenie związku zawodowego.
W wyniku ogólnonarodowych protestów zostali dwa lata później ułaskawieni)
Zapytali, czy to, że zdecydowałem się protestować w czerwonych skarpetkach, jest faktem znaczącym. Skłamałem, powiedziałem, że wybrałem czerwone, ponieważ to symbol rewolucji i oblałem się rewolucyjnie czerwonym rumieńcem. Ostatnio staję się niemal profesjonalnym kłamcą.
Mama Pandory powiedziała, że mogę do niej mówić Tania. To chyba rosyjskie imię? Ojciec
Pandory zaproponował. żebym nazywał go Iwan. Jest bardzo miły, dał mi do przeczytania książkę "Filantropi w podartych spodniach ". Jeszcze jej nie przejrzałem, ale będę ją czytał dziś wieczorem, bo interesuje mnie zbieranie znaczków.
Uprałem czerwone skarpetki i położyłem na kaloryferze, żeby wyschły na rano.
8 poniedziałek
Obudziłem się i ubrałem, najpierw włożyłem czerwone skarpetki, przed kalesonami i podkoszulkiem. Ojciec stał w drzwiach i życzył mi powodzenia. Czułem się jak bohater. Spotkałem Pandorę i resztę komitetu na rogu naszej ulicy; wszyscy mieliśmy czerwone skarpetki. Skarpetki Pandory były z lureksu. Ta dziewczyna ma odwagę! Całą drogę do szkoły śpiewaliśmy "Nic nas nie powstrzyma ". Kiedy wchodziliśmy w bramę, poczułem się trochę przestraszony, ale Pandora okrzykami zachęty podniosła nas wszystkich na duchu.
Wytrzeszcz Scruton musiał być wcześniej o wszystkim powiadomiony, bo czekał na nas w szatni czwartej klasy. Stał nieruchomo z założonymi rękami, wpatrując się w nas podpuchniętymi oczyma. Nie odezwał się, jedynie ruchem głowy wskazał, że mamy iść na górę. Wszystkie czerwone skarpetki zebrały się na górze. Serce biło mi strasznie głośno. Scruton w milczeniu wszedł do swego gabinetu, usiadł za biurkiem i zaczął uderzać w zęby szkolnym piórem. A my po prostu staliśmy.
Uśmiechnął się jakoś strasznie i nacisnął dzwonek na swoim biurku. Weszła sekretarka, a on powiedział: "Pani Claricoates, proszę usiąść, podyktuję pani list". List był do naszych rodziców i brzmiał następująco:
Szanowni Państwo…
Jest moim smutnym obowiązkiem poinformować Państwa. że wasz syn/córka świadomie nie podporządkowała się jednemu z przepisów obowiązujących w tej szkole Traktuję to jako niezwykle poważne wykroczenie. Zawieszam przeto syna/córkę Państwa na okres tygodnia.
Młodym ludziom bardzo często brak obecnie moralnego przewodnictwa w domu, toteż uważam za swój obowiązek zajmować nieprzejednane stanowisko w szkole. Jeśli Państwo życzą sobie omówić ze mną tę kwestię bardziej szczegółowo. proszę zatelefonować do sekretarki by ustalić termin spotkania.
Z
poważaniem
G.Scruton Dyrektor
Pandora zaczęła mówić, że ucierpią na tym jej egzaminy, ale Scruton ryknął, żeby się zamknęła! Nawet pani Claricoates podskoczyła na krześle. Scruton kazał nam poczekać, aż list zostanie przepisany i powielony, a wówczas lepiej będzie, żebyśmy się "jak najszybciej zabierali ze szkoły". Czekaliśmy przed gabinetem Scrutona. Pandora płakała (ponieważ była zła i zawiedziona, jak wyjaśniła). Na sekundę otoczyłem ją ramieniem. Pani Claricoates dała nam listy. Uśmiechała się bardzo uprzejmie; niełatwa musi być pracy u despoty. Poszliśmy do domu Pandory, ale był zamknięty, więc powiedziałem, że wszyscy mogą przyjść do mnie. Wyjątkowo było całkiem czysto, poza śladami psiej sierści. Ojciec wściekł się z powodu listu. Podobno jest konserwatystą, ale na razie nie zachowuje się zbyt konserwatywnie.
Mimo wszystko nie mogę odżałować, że nie włożyłem w piątek czarnych skarpetek.
9 Wtorek
Pierwsza kwadra księżyca
Ojciec widział się dziś ze Scrutonem i zapowiedział, że jeśli nie będę mógł wrócić natychmiast do szkoły w skarpetkach dowolnie przeze mnie wybranego koloru, to złoży skargę u lokalnego posła. Pan Scruton zapytał ojca, kto jest posłem w jego okręgu. Ojciec nie wiedział.
10 Środa
Jesteśmy w sobie zakochani, Pandora i ja! To już oficjalne. Ona powiedziała o tym Klarze
Neilson, Klara powtórzyła Nigelowi, a Nigel mnie.
Poprosiłem Nigela, żeby powiedział Klarze, żeby powiedziała Pandorze, że odwzajemniam jej miłość. Jestem w siódmym niebie z radości i zachwytu. Mogę nawet nie zwracać uwagi na to, że Pandora pali dziennie pięć papierosów Benson and Hedges i że ma własną zapalniczkę. Kiedy jest się zakochanym, takie sprawy nie mają znaczenia.
11 Czwartek
Spędziłem cały dzień z moją ukochaną. Nie mogę dużo pisać, jeszcze mi się trzęsą ręce.
12 Piątek
Dostałem wiadomość ze szkoły, że Bert Baxter chce mnie widzieć w pilnej sprawie.
Poszedłem tam z Pandorą (jesteśmy nierozłączni). Bert jest chory. Pandora posłała mu łóżko, zmieniła pościel (smród jakby w ogóle jej nie przeszkadzał), a ja zadzwoniłem do lekarza. Opisałem objawy. Dziwne oddychanie, blada twarz, poty.
Próbowaliśmy trochę uprzątnąć sypialnię, podczas gdy Bert nie przestawał wygadywać jakichś głupstw, które nie trzymały się kupy. Pandora powiedziała, że on majaczy. Trzymała go za rękę, dopóki nie przyszedł lekarz. Doktor Patel był całkiem sympatyczny, stwierdził, że Bert potrzebuje tlenu. Podał mi numer telefonu, żeby wezwać karetkę, która nie przyjeżdżała całe wieki.
Myślałem o tym, że ostatnio zaniedbałem Berta i poczułem się jak wredny szczur. Sanitariusze znieśli Berta na dół na noszach. Utknęli na zakręcie schodów i postrącali całe mnóstwo pustych słoików po buraczkach.
W hallu na dole przebiliśmy z Pandorą przejście między śmieciami i nosze jakoś przeszły.
Zanim wyszli na zewnątrz, otulili Berta wielkim puchatym, czerwonym kocem. Potem wsadzili go do karetki i odjechalina sygnale. W gardle miałem wielka kulę, a oczy mi zaczęły łzawić.Musiało to być spowodowane kurzem.
W domu Berta są straszne kurze.
13 Sobota
Bert jest na oddziale reanimacji i nie można go odwiedzać. Dzwonię co cztery godziny, żeby się dowiedzieć o jego stan. Udaję, że jestem kuzynem. Pielęgniarki udzielają odpowiedzi typu: "Bez zmian” Szabla jest u nas. Nasi pies jest u babci. ponieważ on się boi owczarków alzackich.
Mam nadzieję, że Bert nie umrze. Poza tym. że go lubię, to nie mam się w co ubrać na pogrzeb.
Ciągle szaleńczo zakochany w P.
14 Niedziela
Św. Trójcy.
Poszedłem odwiedzić Berta, wszędzie ma jakieś rurki. Zaniosłem mu słoik buraczków, na potem, kiedy już się będzie lepiej czuł. Pielęgniarka schowała je do szafki Berta. Zaniosłem mu też kilka kart z życzeniami "powrotu do zdrowia ", jedną od Pandory i ode mnie, jedną od babci, jedną od ojca i jedną od Szabli.
Bert spał, więc nie siedziałem długo.
15 Poniedziałek
Komitet Czerwonych Skarpetek głosował za tym, żeby tymczasem ustąpić Scrutonowi.
Nosimy czerwone skarpetki pod czarnymi. Buty są przez to trochę ciasne, ale to nam nie przeszkadza, ponieważ chodzi o zasadę.
Bertowi trochę się poprawiło. Mniej śpi. Jutro pójdę go odwiedzić.
16 Wtorek
Bert ma już tylko kilka rurek. Nie spał, kiedy wszedłem do pokoju. Na początku mnie nie poznał, ponieważ byłem w masce i w fartuchu. Wziął mnie za lekarza. Powiedział: "Zabierzcie te przeklęte rury z moich genitaliów, nie jestem systemem kanalizacyjnym". Wtedy zorientował się, że to ja i zapytał, jak się czuje Szabla. Odbyliśmy długą rozmowę na temat zachowania Szabli, a potem przyszła pielęgniarka i powiedział, że muszę już iść. Bert prosił, żebym powiadomił jego córki, że jest na łożu śmierci: dał mi pół korony na telefon! Dwie z tych córek mieszkają w Australii. Powiedział, że numery telefonów znajdę na odwrocie jego starej wojskowej książeczki wypłat żołdu.
Ojciec wyjaśnił mi”, że pół korony ma mniej więcej wartość dwunastu i pół pensa.
Zatrzymam tę półkoronówkę.Jest solidnej grubości i na pewno stanie się kiedyś cennym starociem.
17 Środa
Pełnia księżyca
Przewróciliśmy z Pandorą cały dom Berta do góry nogami w poszukiwaniu książeczki wypłat żołdu. Pandora znalazła plik brązowo-kremowych pocztówek" bardzo nieprzyzwoitych. Były podpisane: A VI!C!C)li! amour cheri. Lula. Oglądając je poczułem się jakoś dziwnie. Pandora też.
Wymieniliśmy pierwszy naprawdę namiętny pocałunek. Miałem ochotę na pocałunek francuski, ale nie bardzo wiem, na czym on polega" więc musiałem poprzestać na zwyczajnym, angielskim.
Ani śladu książeczki żołdu.
18 Czwartek
Teraz Bertowi odłączono już wszystkie rurki. Jutro przenoszą go na normalny oddział.
Powiedziałem, że nie znalazłem tej książeczki, a on oświadczył, że to już nie ma znaczenia, skoro wie, że nie umiera.
Dzisiaj była ze mną Pandora. Jest w dobrej komitywie z Bertem, rozmawiali o Pączku. Bert dał jej kilka wskazówek na temat pielęgnacji kucyków, Potem Pandora wyszła, żeby włożyć do wazonu kwiaty, które przyniosła, a Bert zapytał, czy "już mi dała". Czasami zachowuje się po prostu jak obleśny starzec, który nie zasługuje na żadne odwiedziny.
19 Piątek
Bert jest na dużej sali, pełnej mężczyzn z połamanymi nogami i z bandażami na piersi. Teraz, kiedy włożył zęby, wygląda dużo lepiej. Niektórzy pacjenci powitali gwizdami Pandorę wchodzącą na oddział. Wolałbym, żeby nie była wyższa ode mnie. Bert naraził się siostrze oddziałowej, bo poplamił szpitalną poście1 sokiem buraczanym. Ma przepisaną płynną dietę.
20 Sobota
Mam nadzieję, że Bert wkrótce wróci do domu. Ojciec ma kompletnie dosyć Szabli, a babcia nie może już znieść naszego psa.
Lekarz powiedział, żeby Bert przestał palić, ale Bert twierdzi, że w osiemdziesiątym dziewiątym roku życia to już nie warto. Poprosił, żebym mu kupił dwadzieścia woodbine'ów i pudełko zapałek. Co ja mam zrobić?
21 Niedziela
Pierwsza po św. Trójcy – Dzień Ojca
Nie mogłem spać w nocy ze zmartwienia przez te woodbine'y. Po długim namyśle postanowiłem nie spełnić życzenia Berta. Potem poszedłem do szpitala, gdzie okazało się, że Bert kupił sobie te swoje cuchnące pety w ruchomym kiosku.
Właśnie zmierzyłem swojego. Urósł jeden centymetr. Może mi być niedługo potrzebny.
22 Poniedziałek
Obudziłem się z bólem gardła, nie mogłem przełykać, próbowałem przywołać ojca z dołu, ale udało mi się jedynie wydać rodzaj skrzeku. Starałem się zwrócić uwagę ojca waląc szkolnym butem w podłogę, ale ojciec krzyknął: "Przestań, do diabła, hałasować". W końcu wysłałem na dół psa z wiadomością wetkniętą za obrożę. Czekałem strasznie długo, aż usłyszałem psa szczekającego na ulicy. Więc nie przekazał wiadomości! Byłem bliski rozpaczy. Musiałem wstać, żeby pójść do ubikacji, ale nie mam pojęcia, jak się tam dostałem, wszystko przypominam sobie jak przez mgłę,
Stałem na szczycie schodów i skrzeczałem najgłośniej, jak mogłem, ale ojciec słuchał płyt Almy Cogan, więc musiałem zejść na dół i powiedzieć mu, że,jestem chory. Zajrzał mi do gardła i wykrzyknął: "Jezus Maria! Adrianie, masz migdałki jak rakiety Polaris1 Co ty tu robisz? Wracaj natychmiast do łóżka, ty głupcze!" Zmierzył mi gorączkę, miałem 112° Fahrenheita. Po prawdzie powinienem już nie żyć.
Teraz brakuje pięciu minut do północy, rano przychodzi lekarz. Modlę się tylko, żebym dożył do tej pory. Gdyby jednak miało się zdarzyć to najgorsze, zapisuję niniejszym wszystkie moje dobra doczesne Pandorze Braithwaite, zam. przy Elm Tree Avenue pod numerem sześćdziesiąt dziewięć. Wydaje mi się, że jestem przy zdrowych zmysłach. Ale to bardzo trudno stwierdzić, kiedy ma się 112° Fahrenheita gorączki.
23 Wtorek
Mam zapalenie migdałków" T o już pewne. Jestem na antybiotykach. Pandora siedzi przy moim łóżku i czyta mi głośno. Wolałbym jednak, żeby tego nie robiła, bo każde słowo czuję jak spadający na głowę kamień.
24 Środa
Kartka "wracaj do zdrowia" od mamy. W kopercie banknot pięciofuntowy. Poprosiłem ojca, żeby kupił mi za to pięć butelek lukozady.
25 Czwartek
Ostatnia kwadra księżyca
Prześladują mnie sny-majaki na temat lady Diany Spencer, mam nadzieję, że będę czuł się lepiej na ślub. Gorączka ciągle 112° Fahrenheita.
Ojciec nie mógł sobie poradzić z Szablą, więc Pandora wzięła go do siebie (Szablę, nie ojca).
26 Piątek
Doktor powiedział, że termometr jest zepsuty. Czuję się troszeczkę lepiej.
Dzisiaj wstałem na dwadzieścia minut. Oglądałem program dla dzieci, występowała Carol
Leader, to moja ulubiona prezenterka.
Pandora przyniosła mi kartkę "wracaj do zdrowia”. Sama ją narysowała mazakami.
Podpisała: "Na zawsze twoja, Pan"
Chciałem ją pocałować, ale wargi mam jeszcze popękane.
27 Sobota
Dlaczego mama mnie nie odwiedziła?
28 Niedziela
Druga po św" Trójcy
Mama właśnie wyszła, żeby zdążyć na pociąg do Sheffield. Jestem wykończony od nadmiaru wzruszeń" Następuje pogorszenie.
29 Poniedziałek
Pandora poszła odwiedzić Berta Baxtera. Powiedziała, że pielęgniarki mają go dosyć, bo nie chce leżeć w łóżku i nie robi niczego, co mu zalecą. Wypisują go w czwartek.
Tęsknię za ciszą i spokojem oddziału szpitalnego. Byłbym idealnym pacjentem.
Ojciec Pandory oddał Szablę do przechowalni, kosztuje go to trzy funty dziennie, ale twierdzi, że się stokrotnie opłaca,
30 Wtorek
Wkraczam w okres rekonwalescencji, Muszę się bardzo oszczędzać, jeśli mam odzyskać swój dawny wigor.
Lipiec
1 Środa
Dzień dominiów (Kanada), Nów
Dziś po południu pojawił się łowca wagarowiczów, przyłapał mnie na leżaku we frontowym ogródku. Nie wierzył, że jestem chory! Napisze na mnie raport do szkoły! Wydawał się nie dostrzegać tego, że byłem w piżamie, szlafroku i w kapciach i że popijałem lukozadę.
Zaproponowałem, że mu pokażę moje obrzydliwe migdałki, ale zrejterował i nadepnął psu na łapę.
Pies jest bardzo niewytrzymały na ból, więc dostał szału. Wyszedł ojciec i jakoś ich rozdzielił, ale wszystko mogło się źle dla nas skończyć.
2 Czwartek
Lekarz powiedział, że mogę jutro iść do szkoły, jeżeli się będę dobrze czuł. Nie ma wątpliwości, że moje samopoczucie nie będzie wystarczająco dobre.
3 Piątek
Do dawnego domu pana Lucasa wprowadza się ciemnoskóra rodzina, Mogłem się dobrze przypatrzeć z mojego leżaka, jak wyjmowano ich meble z furgonu. Damy o brązowej skórze wnosiły do domu olbrzymie garnki, więc wygląda na to, że rodzina jest liczna. Ojciec oświadczył, że "to początek końca naszej ulicy". Pandora należy do Ligi Antynazistowskiej. Uznała za niewykluczone, że ojciec może być rasistą.
Czytam "Chatę wuja Toma".
4 Sobota
Święto Niepodległości w USA
Ulica pełna jest brązowoskórych ludzi przyjeżdżających lub odjeżdżających samochodami, furgonetkami, minibusami. Bez przerwy wchodzą i wychodzą z dawnego domu pana Lucasa. Ojciec mówi, że pewno na jeden pokój przypadają trzy rodziny,
Wybieramy się z Pandorą, aby ich powitać w naszej dzielnicy. Zdecydowani jesteśmy udowodnić, że nie wszyscy biali są fanatycznymi rasistami.
Bert Baxter ciągle w szpitalu.
5 Niedziela
Trzecia po św. Trójcy
Leżałem w łóżku do szóstej po południu. Nie miałem powodu wstawać. Pandora poszła na hippodrom.
6 Poniedziałek
Pani O'Leary usiłuje zorganizować bankiet uliczny w dniu ślubu księcia Karola. Na razie zapisała się na to jedynie rodzina Singhów.
7 Wtorek
Bert Baxter uciekł ze szpitala. Zadzwonił do Krajowego Komitetu Swobód Obywatelskich i tam mu powiedzieli, że może się wypisać na własną prośbę, więc to zrobił. Jest u nas w pokoju gościnnym. Ojciec chodzi po ścianach z wściekłości.
Pandora, Bert i ja zapisaliśmy się na ten sąsiedzki bankiet uliczny. Bert wygląda teraz znacznie lepiej, bo może już palić, ile chce.
Przyszedł do nas ojciec Pandory, żeby naradzić się z moim ojcem, co zrobić z Bertem i Szablą. Obaj się upili i zaczęli się kłócić na tematy polityczne. Bert walił butem w podłogę, domagając się, żeby mówili ciszej.
8 Środa
Ojciec jest bliski desperacji z powodu chrapania Berta. Mnie to nie przeszkadza, kładę w uszy stopery.
Dzisiaj poszedłem do szkoły. Postanowiłem zdawać egzaminy końcowe z gospodarstwa domowego, plastyki, obróbki drewna i z angielskiego. Na maturę przygotowuję geografię, matematykę i historię.
Pandora zdaje egzaminy końcowe z dziewięciu przedmiotów. Miała jednak lepsze ode mnie warunki. Należała do biblioteki już w wieku lat trzech.
9 Czwartek
Jutro zaczynają się w szkole ośmiotygodniowe. wakacje. Pandora wkrótce jedzie do
Tunezji. Nie wiem, jak przeżyję bez mojej ukochanej. Próbowaliśmy francuskiego pocałunku, ale żadnemu z nas się to nie podobało, więc wróciliśmy do angielskiego.
Moja cera jest bardzo dobra. Myślę, że wpływa na to w równym stopniu fakt, że jestem zakochany, jak I to, że piję lukozadę.
1O Piątek
Dzisiaj w szkole było cudownie. Wszyscy nauczyciele w dobrych humorach. Rozeszła się nawet pogłoska, że widziano, jak Wytrzeszcz Scruton się śmiał, ale ja osobiście w to nie wierzę.
Barry Kent wdrapał się na maszt od flagi i powiewał majtkami swojej matki. Pandora stwierdziła, ze pewno po raz pierwszy od paru lat zostały przewietrzone. Sean O'Leary kończy dziś dziewiętnaście lat. Zaprosił mnie na przyjęcie urodzinowe. Mieszka naprzeciwko, więc nie będę musiał daleko chodzić.
Robię zapis w dzienniku już teraz na wypadek, gdybym wypił o jeden za dużo. Ludzie wydają Się popadać w stan alkoholowego upojenia tuz po przekroczeniu progu domu O'Learych.
11 Sobota
Pierwszy prawdziwy kac. W wieku czternastu.lat, pięciu miesięcy i dziewięciu dni. Pandora położyła mnie do łóżka. W ciągnęła mnie na schody systemem strażackim.
12 Niedziela
Dziś rano ojciec zabrał mnie, Pandorę i Berta do przechowalni psów zwanej "Machnięcie ogonem". Właścicielka, pani Kalle, nie chce dłużej trzymać Szabli. Bardzo wzruszające było spotkanie Berta i Szabli. Pani Kalle to twarda kobieta, zrobiła się bardzo nieprzyjemna, kiedy ojciec odmówił zapłacenia za pobyt Szabli; nie przestawała przygładzać czarnych wąsów palcami pełnymi odcisków i używała języka nieprzystojącego kobiecie.
Bert oświadczył, że już więcej się z Szablą nie rozstanie. powiedział, że Szabla jest jego jedynym przyjacielem! Po tym wszystkim, co dla niego zrobiłem! Gdyby nie ja, już by nie żył, a Szabla byłby sierotą na łasce Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
13 Poni'edziałek
Bert rozmawiał z panią Singh! Mówi płynnie w języku hindi! Twierdzi, że pani Singh znalazła jakieś nieprzyzwoite czasopisma pod linoleum w łazience. Dziedzictwo po tejgliście!
Pan Singh jest oburzony. Napisał do agenta handlu nieruchomościami ze skargą, że dom został splugawiony.
Bert pokazał mi jeden z tych magazynów. Moim zdaniem nie są one nieprzyzwoite, no, ale ja jestem człowiekiem obytym. Schowałem ten magazyn pod materac, razem z "Big and Bouncy".
Nazywa się "Fotograf Amator".
Wieczorem przyszła opiekunka społeczna Berta, Katie Bell. Głupio z nim rozmawiała. powiedziała, że jest dla niego miejsce w Domu Promiennego Słońca im. radnego Coopera. Bert oświadczył, że nie chce tam iść. Na to Katie Bell, że nie ma wyboru, musi. Nawet ojciec przyznał, że było mu żal Berta. Nie na tyle jednak, by mu zaproponować zamieszkanie z nami na stałe.
Biedny Bert, co się z nim stanie?
Bert przeprowadził się do Singhów. Pan Singh przeniósł budę Szabli, więc to już oficjalne.
Bert robi wrażenie niezwykle szczęśliwego. Curry to jego ulubiona potrawa.
Pandora pozwoliła mi dotknąć biustu. Obiecałem, że nikomu nie powiem, ale tak naprawdę, to nie ma, o czym mówić. Nie mogłem się w ogóle zorientować, gdzie zaczyna się jej biust pod tymi wszystkimi warstwa mi bielizny, sukienek, swetrów, wiatrówek.
Czytam "Seks, garść faktów" dra A.P.G. Haiga.
16 Czwartek
11 rano. Ojciec dostał dzisiaj czek z rekompensatą za wymówienie. Skakał po całym hallu wydając kowbojskie okrzyki. Umówił się z Doreen Slater, żeby to uczcić. Ciekawe, kto też zajmie się przez ten czas Maxwellem? Tak, kochany dzienniczku, odgadłeś prawidłowo! To mam być ja!
11 wieczorem. Maxwell dopiero, co zasnął. O 21.30 dzwoniła Pandora, żeby zapytać, jak sobie radzę. Nie słyszałem jej dobrze, bo Maxwell strasznie wrzeszczał. Pandora poradziła, żebym dodał trochę wódki do gorącego mleka i wlał to siłą w jego przebrzydłe gardło. Właśnie tak zrobiłem. I poskutkowało.
To nie jest taki zły dzieciak, kiedy śpi.
17 Piątek
Pełnia księżyca
Jutro moja najdroższa, ukochana, opuszcza te brzegi. Odprowadzam ją na lotnisko. Mam nadzieję, że jej samolot nie będzie cierpiał na zmęczenie metalu. Właśnie.sprawdziłem na mapie świata, gdzie leży Tunezja, 1 odczułem niewypowiedzianą ulgę przekonawszy się, że Pandora nie będzie musiała przelatywać nad trójkątem bermudzkim.
Gdyby cokolwiek się przydarzyło mojej ukochanej, nigdy już bym się nie uśmiechnął.
Kupiłem jej książkę do czytania w samolocie. Ma tytuł "Krach!", a napisał ją facet o nazwisku
William Goldenstein III. Jasno z niej wynika, co robić, jeśli przydarzy się najgorsze.
18 Sobota
Pandora czytała "Krach!" w autokarze w drodze na lotnisko. Kiedy zawołali pasażerów do samolotu, dostała lekkiej histerii i ojciec musiał ją wnieść po schodkach. Machałem ręką tak długo, aż samolot skrył się w wielkiej chmurze, a potem ze smutkiem wsiadłem do autokaru i wróciłem do domu. Nie mam pojęcia, jak przetrwam dwa tygodnie. Dobranoc, moja tunezyjska piękności.
19 Niedziela
Piąta po św. Trójcy
Leżałem w łóżku i oglądałem Tunezję na mapie.
20 Poniedziałek
Nie ma jeszcze kartki od mojej ukochanej.
21 Wtorek
Dziś rano przyszedł Bert. Powiedział, że w Tunezji czają się liczne niebezpieczeństwa.
22 Środa
Dlaczego jeszcze nie dostałem kartki? Co się mogło stać?
23 Czwartek
Pytałem naszego listonosza o połączenia między Tunezją a Anglią. Powiedział, że są
"diaboliczne"' tunezyjska poczta zależy przede wszystkim od wielbłądów.
24 Piątek.
Ostatnia kwadra księżyca
Poszedłem odwiedzić pana Singha. Powiedział, że Tunezja jest bardzo niehigieniczna.
Wszyscy, prócz mnie, wydają się znać Tunezję!
25 Sobota
Pandoro! Pandoro! Pandoro!
O, moja miłości,
Serce moje wzdycha,
Język mi wysycha,
Dusza moja płonie.
Ty bawisz w Tunisie,
Ja na Anglii łonie"
Wspominając o mnie,
Racz uronić łezkę.
Wracaj cała, zdrowa,
Od słońca brązowa
I ciesz się, że tata
Ma zasobną kieskę.
Ona wraca za sześć dni.
26 Niedziela
Szósta po św. Trójcy
Poszedłem na obiad do babci. Byłem smutny i zamknięty w sobie z powodu pobytu Pandory w Tunezji. Babcia zapytała, czy mam zatwardzenie. O mały włos bym jej wszystko powiedział, ale jaki ma sens próba wyjaśniania miłości kobiecie siedemdziesięciosześcioletniej, która uważa, że samo to słowo jest nieprzyzwoite?
27 Poniedziałek
Kartka z poczty wielbłądziej! Jak następuje:
Najdroższy,
warunki ekonomiczne są tutaj przerażające. Miałam kupić Ci prezent, ale oddałam wszystkie pieniądze żebrakowi, Adrianie, jesteś bardzo wspaniałomyślny, nie wątpię, więc, że zrozumiesz,
Będę Cię kochać w nieskończoność,
Twoja na zawsze
Pandora
Co za pomysł, żeby pieniądze na prezent dla mnie oddawać brudnemu, leniwemu żebrakowi! Nawet nasz listonosz był zgorszony.
28 Wtorek
Zadziwiające, że mam jeszcze siłę utrzymać pióro! Cały dzień byłem zajęty przygotowaniami do sąsiedzkiego bankietu z okazji zaślubin w rodzinie królewskiej. Przyszła pani O'Leary z zapytaniem, czy bym nie pomógł w rozwieszaniu chorągiewek. " Uważam to za swój patriotyczny obowiązek", odpowiedziałem, Pani O'Leary zaproponowała, żebym wszedł na drabinę, a ona będzie mi podawała chorągiewki. Wszystko było w porządku na pierwszych czterech czy pięciu szczebelkach, ale potem niepotrzebnie spojrzałem w dół i dostałem strasznego zawrotu głowy, więc już później na drabinę wchodziła pani O'Leary. Nie mogłem nie zauważyć jej majtek. Niezwykle prowokujące, jak na osobę, która chodzi codziennie do kościoła, a w niedzielę nawet dwa razy,
Czarna koronka! Z czerwonymi wstążeczkami z satyny! Zdaje mi się, że pani O'Leary wiedziała, że przyglądam się jej majtkom, bo poprosiła, żebym mówił do niej Caitlin. Byłem zadowolony, kiedy pan O'Leary przyszedł mnie zastąpić. Państwo Singh wywiesili gigantyczną flagę brytyjską z okna sypialni od frontu. Bert powiedział mi, że ukradł tę flagę, kiedy był w wojsku.
Nasz dom jest najgorszy na całej ulicy. Ojciec zdobył się jedynie na przyczepienie do frontowych drzwi ścierki z Karolem i Dianą.
Oglądaliśmy z ojcem w telewizji pokaz sztucznych ogni z okazji tych zaślubin. Mogę jedynie stwierdzić, że próbowałem się nimi zachwycić, ale mi się nie udało. Ojciec powiedział, że to jeden ze sposobów palenia pieniędzy. Ciągle jeszcze jest rozgoryczony, że nie ma pracy,
Ufam, że książę Karol nie zapomni usunąć nalepki z ceną z podeszew swoich butów; mój ojciec na swoim ślubie tego nie zrobił. Wszyscy w kościele mogli przeczytać:,,9 1/2 wybrakowane, 10 szylingów".
29 Środa
DZIEŃ ZAŚLUBIN KSIĄŻĘCYCH!!!
Rozpiera mnie duma, że jestem Anglikiem!
Cudzoziemcy na pewno zielenieją z zazdrości!
Naprawdę nie mamy sobie równych na świecie w dziedzinie pompy i parady. Muszę przyznać, że łzy zakręciły mi się w oczach, kiedy zobaczyłem wszystkich londyńczyków, którzy stali od świtu pozdrawiając z całego serca kolejnych bogatych, dobrze ubranych, sławnych ludzi przejeżdżających przed nimi w karetach i rolls royce'ach.
Babcia i Bert przyszli do nas oglądać ślub, ponieważ mamy dwudziestoczterocalowy kolorowy telewizor. Początkowo nawet oglądali w zgodzie, ale potem Bert przypomniał sobie, że jest komunistą i zaczął robić antymonarchiczne uwagi typu: "bogaci próżniacy" czy "krwiopijcy", więc babcia wysłała go z powrotem przed przenośny kolorowy telewizor Singhów.
Książę Karol wyglądał całkiem przystojnie mimo swoich uszu. Jego brat jest strasznie przystojny, co za szkoda, że się nie mogli zamienić na dzisiejszy dzień głowami. Serce mi zamarło na widok lady Diany w przybrudzonej białej sukni. Pomogła nawet jakiemuś staruszkowi przejść przez nawę. Uważam, że było to bardzo uprzejme z jej strony, zważywszy, że to dzień jej ślubu. Były całe tabuny okropnie sławnych ludzi. Nancy Reagan, Spike Milligan, Mark Phillips itd., itd. Królowa sprawiała wrażenie, jakby była trochę zazdrosna. Pewnie dlatego, że tym razem ludzie nie na nią patrzyli.
Książę pamiętał o zdjęciu nalepki z ceną ze swoich butów. W ten sposób mam jedno zmartwienie z głowy. Kiedy książę i D i wymienili obrączki, babcia zaczęła płakać. Nie miała przy sobie chusteczki, więc poszedłem na górę po rolkę papieru toaletowego. Kiedy wróciłem na dół, byli już małżeństwem. Przegapiłem w ten sposób historyczny moment ich zaślubin!
W czasie nudnej przerwy muzycznej robiłem herbatę, ale wróciłem akurat w porę, żeby posłuchać, jak śpiewa ta cała Kiwi. Ta ma dopiero płuca! Sadowiliśmy się właśnie z babcią, żeby oglądać triumfalny powrót szczęśliwej pary do pałacu, kiedy rozległo się głośne walenie do frontowych drzwi. Zignorowaliśmy to, więc ojciec musiał wstać z łóżka i otworzyć. Bert, państwo Singhowie i mnóstwo małych Singhów przyszli prosić o azyl. Zepsuł się im telewizor. Babcia zacisnęła usta, nie żywi bowiem szczególnego entuzjazmu do czarnych, brązowych, żółtych, Irlandczyków, Żydów i w ogóle cudzoziemców. Ojciec wpuścił ich do środka, a potem odwiózł babcię samochodem do domu. Rodzina Singhów i Bert skupili się wokół telewizora rozmawiając w języku hindi.
Pani Singh częstowała wszystkich małymi kornwalijskimi pasztecikami. Zjadłem jeden i musiałem wypić cały galon wody. Miałem wrażenie, że w ustach zapłonął mi ogień! To zdecydowanie nie przypominało pasztecików kornwalijskich!
Oglądaliśmy telewizję aż do chwili, gdy szczęśliwa para odjechała ze stacji Victoria bardzo dziwnie wyglądającym pociągiem. Zdaniem Berta pociąg wyglądał dziwnie tylko, dlatego, że był czysty.
Pani O'Leary przyszła z zapytaniem, czy może pożyczyć na bankiet nasze stare krzesła. Pod nieobecność ojca wyraziłem zgodę i pomogłem wynieść krzesła na chodnik. Nasza ulica wyglądała strasznie dziwacznie bez samochodów, z flagami i ozdobnymi chorągiewkami powiewającymi wokół.
Pani O'Leary z panią Singh bardzo porządnie zamiotły jezdnię i chodniki. Następnie wszyscy pomagaliśmy ustawiać na jezdni stoły i krzesła. Całą pracę wykonały kobiety, mężczyźni stali na chodnikach, pijąc nadmiernie i robiąc dowcipy na temat ślubu książęcej pary.
Pan Singh wystawił głośniki stereo na parapety okien swojego saloniku i słuchaliśmy Desa
O'Connora, zastawiając równocześnie stoły kanapkami, ciastkami z marmoladą, kiełbaskami w cieście i na patyczkach. Potem pani O'Leary wręczyła każdemu mieszkańcowi naszej ulicy jakiś zabawny kapelusz i zasiedliśmy do jedzenia. Pod koniec kolacji pan Singh wygłosił mowę o tym, jak wspaniale jest być Brytyjczykiem. Wszyscy wiwatowali i śpiewali "Kraj chwały i nadziei". Jedynie pan Singh znał całe słowa. Potem wrócił mój ojciec z czterema kartonami jasnego piwa i dwoma tuzinami papierowych kubków i wkrótce wszyscy zachowywali się w sposób niezbyt dystyngowany. Pan O'Leary usiłował nauczyć panią Singh irlandzkiej dżigi, ale bezustannie zaplątywał się w jej sari. Nastawiłem swój longplay z "Abbą " na cały regulator i po chwili nawet starzy ludzie, czterdziestoletni i starsi, zaczęli tańczyć! Kiedy zapaliły się latarnie uliczne, Sean O'Leary wdrapywał się na nie kolejno i okręcał żarówki czerwoną, białą i niebieską krepiną, żeby wprowadzić odpowiednią atmosferę. Ja przyniosłem z domu resztę świec i pozapalałem na stołach. Ulica wyglądała bardzo po cygańsku.
Bert opowiadał jakieś łgarstwa o wojnie, ojciec mówił kawały. Bankiet ciągnął się do pierwszej w nocy! Normalnie wypisują skargi, jeżeli się tylko głośniej chrząknie po jedenastej wieczorem!
Ja nie tańczyłem, byłem jedynie rozbawionym, cynicznym obserwatorem. Zresztą bolały mnie nogi.
30 Czwartek
Ślub pary książęcej widziałem już w telewizji siedem razy.
31 Piątek
Nów
Śmiertelnie znudzony ślubem pary książęcej. Jutro wraca Pandora, przyjaciółka żebraków.
Sierpień
1Sobota
Kartka od mamy. Chce, żebym pojechał na wakacje z nią i tą glistą Lucasem. Jadą do
Szkocji. Mam nadzieję, że będą się dobrze bawić.
Samolot Pandory opóźnia się z powodu strajku bagażowych w Tunisie.
2 Niedziela Siódma po św. Trójcy
Bagażowi ciągle strajkują, a ojcu Pandory żebrak ukradł kartę American Express!
Pandora powiedziała, że jej matkę ugryzł wielbłąd, ale już dochodzi do siebie w damskiej toalecie na lotnisku w Tunisie. Cudownie było słysz ć głos Pandory w telefonie, rozmawialiśmy przeszło pół godziny. Miała wspaniały pomysł, żeby zamówić w Tunezji rozmowę na koszt abonenta!
3 Poniedziałek
Święto w Szkocji i w Republice Irlandii
Tunezyjscy bagażowi zgodzili się na arbitraż. Pandora twierdzi, że przy odrobinie szczęścia będzie w czwartek w domu.
4 wtorek
Tunezyjscy bagażowi dostrzegają światło u wylotu tunelu.
Pandora odżywia się wyłącznie paczkowanymi daktylami i miętówkami Polo.
5 Środa
Tunezyjscy bagażowi ładują już bagaże. Pandora będzie w domu w piątek wieczorem!
6 Czwartek
Ojciec odmówił płacenia rozmowy z Tunezją na koszt abonenta, Komunikacja pomiędzy nami została przerwana.
7 Piątek
Pierwsza kwadra księżyca.
Zadzwoniłem do Tunezji, kiedy ojciec brał kąpiel. Wypytywał głośno z łazienki, do kogo dzwonię. Skłamałem. Powiedziałem, że dzwonię do zegarynki. Samolot Pandory odleciał szczęśliwie. Powinna być w domu koło północy.
8 Sobota
O siódmej rano Pandora zadzwoniła ze stacji St. Pancras. Ze względu na elektryfikację trakcji we Flitwick przyjedzie z opóźnieniem.
Ubrałem się i poszedłem na stację, kupiłem peronówkę i czekałem na peronie drugim przez sześć długich samotnych godzin. Po powrocie do domu zastałem wiadomość od Pandory. Brzmiała jak następuje:
Adrianie,
wyznaję, że Twój wyraźny chłód z okazji mojego powrotu łamie mi serce. Byłam pewna, że dojdzie do wzruszającego powitania na peronie trzecim. Widocznie jednak to się nie miało zdarzyć,
Adieu Pandora
Poszedłem do domu Pandory. Wyjaśniłem. Doszło do wzruszającego powitania za szopą, w której jej ojciec trzyma narzędzia.
9 Niedziela
Ósma po św. Trójcy
Znów dotykałem biustu Pandory. Tym razem, jak mi się wydaje, poczułem coś miękkiego.
Mój bezustannie to rośnie, to się kurczy, zdaje się żyć własnym życiem. Nie mam nad nim kontroli.
10 poniedziałek
Dziś rano poszliśmy z Pandorą na basen. Wyglądała super w białym sznurkowym bikini.
Zrobiła się tego samego koloru, co pani Singh. Nie bardzo dowierzałem, że mój zachowa się jak należy, więc siedziałem na balkonie dla publiczności i obserwowałem, jak Pandora skakała z najwyższej trampoliny. Wróciliśmy do nas do domu. Pokazałem jej mój czarny pokój, Zapaliłem laseczkę kadzidła. Nastawiłem longplay "Abby" i przemyciłem na górę butelkę Santogenu,
Pozwoliliśmy sobie na drobne obmacywanie, ale potem Pandorę rozbolała głowa i poszła do domu odpocząć.
Cierpiałem seksualne katusze, ale przeszło mi, kiedy pomogłem ojcu rozrzucić nawóz na klombie z różami.
11 Wtorek
Dostałem następną kartkę od mamy.
Kochany Aidy,
nie masz pojęcia, jak bardzo czekam na spotkanie z Tobą. Macierzyńskie więzy nie straciły mocy. Wiem, że czujesz się zagrożony przez mój związek z Bimbem, ale zapewniam
Cię, Adrianie, że nie masz powodu. Bimbo zaspokaja moje potrzeby seksualne. Ni mniej, ni więcej. A więc, Aidy, bądź dorosły i przyjeżdżaj do Szkocji.
Mnóstwo pocałunków
Paulina (matka)
PS. Wyjeżdżamy piętnastego. Przyjedź pociągiem ósma dwadzieścia dwa do Sheffield.
Listonosz oświadczył, że gdyby mama była jego żoną, sprawiłby jej niezłe baty. On nie zna mojej mamy. Gdyby ktokolwiek tknął ją palcem, zgniotłaby go na miazgę.
12 Środa
Pandora uważa, że próbne rozstanie dobrze nam zrobi. Twierdzi, że nasze próbne obmacywanki, dochodzące w porywach do skali średniej, staną się wkrótce bardzo poważne.
Muszę przyznać, że to napięcie wywiera zgubny wpływ na moje zdrowie. Nie mam zupełnie energii, a sen przerywają mi nieustanne marzenia o białym bikini Pandory i majtkach pani O'Leary.
Może mimo wszystko pojadę do Szkocji.
13 Czwartek
Ojciec zdecydował się pojechać piętnastego do Skegness. Zarezerwował czteroosobową przyczepę campingową. Zabiera Doreen i Maxwella! I spodziewa się, że ja też pojadę!
Gdybym pojechał, ludzie naturalnie uważaliby Doreen za moją matkę, a Maxwella za mojego brata! Jadę do Szkocji.
14Piątek
Miałem Wczoraj tragiczny wieczór z Pandorą. Oboje przysięgliśmy sobie wierność. Jestem całkiem spakowany. Pies został odwieziony do babci z czternastoma puszkami Pedigree Chum i olbrzymią torbą psich krakersów Winalot.
Zabieram " Ucieczkę z dzieciństwa " Johna Holta do czytania w pociągu.
15 Sobota.
Pełnia księżyca
Ojciec, Tyczka i Maxwell House odprowadzili mnie na stację. Ojciec zupełnie się nie przejął tym, że postanowiłem jechać do Szkocji zamiast do Skegness. W istocie wyglądał na bardzo zadowolonego. Jazda pociągiem był straszna. Przez całą drogę do Sheffield musiałem stać.
Rozmawiałem z kobietą na wózku inwalidzkim, która jechała w budce strażnika. Była bardzo miła, powiedziała, że jedyna korzyść z inwalidztwa polega na tym, że zawsze ma się miejsce w pociągu.
Choćby w budce strażnika.
Mama i ta glista Lucas czekali na mnie na dworcu w Sheffield. Mama jest okropnie wychudzona, zaczęła się ubierać w rzeczy dużo dla niej za młode. Glista Lucas miał na sobie dżinsy!
Brzuch wylewał mu się znad paska. Całą drogę do Szkocji udawałem, że śpię. Lucas prowadził samochód nie przestając jednocześnie miętosić mamy.
Jesteśmy w miejscowości zwanej Loch Lubnaig. Leżę na łóżku w chacie z bali. Mama z
Lucasem poszli do miasteczka w poszukiwaniu papierosów. W każdym razie taką wersję podali.
16Niedziela
Przed chatą jest jezioro sosnowy las, a za chatą góra. Nie ma tu w ogóle, co robić…
Okropnie nudno.
17 Poniedziałek
Zrobiłem pranie w pralni mieszczącej się w innej chacie z bali. Rozmawiałem z amerykańskim turystą, który nazywa się Hamish Mancini. Jest dokładnie w moim wieku. Jego matka przebywa w podróży poślubnej po raz czwarty.
18 Wtorek
Cały dzień padało.
19 Środa
Wysłałem kartki. Dzwoniłem do Pandory na koszt abonenta. Jej ojciec odmówił zgody na zapłacenie.
20 Czwartek:
Grałem w karty z Hamishem Mancinim. Jego matka i ojczym i moja matka ze swoim kochankiem pojechali samochodem oglądać wodospad. Wielkie rzeczy!
21 Piątek
Maszerowałem dwie i pół mili do Callander, żeby kupić batoniki Mars. Grałem w automacie w najeźdźców kosmicznych. Wróciłem, zjadłem kolację. Zadzwoniłem z budki telefonicznej w chacie z bali. Na koszt abonenta. Ciągle mnie kocha. I ja ciągle ją kocham. Poszedłem spać.
2 2 Sobota.
Ostatnia kwadra księżyca
Byłem obejrzeć grób Rob Roya. Obejrzałem, wróciłem z powrotem,
23Niedziela
Dziesiąta po św. Trójcy
Mama zaprzyjaźniła się z małżeństwem o nazwisku Ball. Pojechali do zamku Stirling. Córka pani Ball jest pisarką. Zapytałem, jakie kwalifikacje musiała zdobyć w tym celu. Pani Ball wyjaśniła, że w dzieciństwie córka upadła głową w dół i od tego czasu była "trochę dziwna".
Dzisiaj są urodziny pani Ball, więc wszyscy przyszli do naszej chałupy, żeby to uczcić.
Skarżyłem się na hałas o pierwszej nad ranem, o drugiej, o trzeciej, o czwartej. O piątej postanowili wejść na szczyt góry! Zwróciłem im uwagę, że są absolutnie pijani, za starzy, kompletnie nieprzygotowani, niesprawni fizycznie i nieobznajmieni ze sposobami przetrwania, że nie mają podstawowej apteczki, odpowiednich butów, kompasu, mapy ani ciepłych napojów regeneracyjnych. Moje przestrogi spotkały się z kompletnym niezrozumieniem. Wszyscy weszli na szczyt, zeszli na dół i o 11.30 smażyli jajka na bekonie.
Kiedy to piszę, państwo Ball pływają kajakiem po jeziorze. Chyba są na narkotykach.
24 Poniedziałek
Pojechałem do Edynburga. Widziałem zamek, muzeum zabawek, galerię sztuki. Jadłem szkocką potrawę haggis. Wróciłem do chaty, czytałem "Glencoe" Johna Prebble'a. Jutro tam jedziemy.
25 Wtorek
Masakra w Glencoe miała miejsce 131utego 1692. 14 lutego John Hill napisał do hrabiego
Tweeddale'a: "Zrujnowałem Glencoe".
Miał absolutną rację. Nie ma tam nic. Jutro Glasgow.
26 Środa
Przejeżdżaliśmy przez Glasgow o 11 rano, a mimo to na trasie długości jednej mili naliczyłem dwudziestu siedmiu pijanych! Wszystkie sklepy, poza magazynami "Zrób-to sam", mają kraty w oknach. Na dachach sklepów monopolowych jest drut kolczasty i tłuczone szkło. Chwilę pospacerowaliśmy, a potem mama nudziła glistę Lucasa, żeby ją zabrał do galerii obrazów. Miałem zamiar siedzieć w samochodzie i czytać "Glencoe" ale ze względu na tych wszystkich zataczających się pijaków poszedłem z nimi do muzeum bez zbytniego entuzjazmu.
Naprawdę jestem zadowolony, że to zrobiłem! Mogłem przejść przez życie bez bardzo ważnego kulturalnego doświadczenia!
Dzisiaj widziałem obraz Salvadora Dali przedstawiający ukrzyżowanie! Autentyczny! Nie żadną reprodukcję!
Powiesili go w końcu korytarza, tak, że zmienia się, kiedy się podchodzi bliżej. Kiedy wreszcie stoi się blisko, człowiek czuje się jak karzeł. To jest absolutnie fantastyczne!
Obraz gigant! Wspaniałe kolory, a Jezus wygląda jak autentyczny facet. Kupiłem w muzeum sześć reprodukcji, ale to oczywiście nie to samo.
Kiedyś przywiozę Pandorę, żeby to zobaczyła. Może w czasie naszego miodowego miesiąca.
21 Czwartek
Dziś Oban. Natknęliśmy się na państwa Swallow, którzy mieszkają na sąsiedniej ulicy.
Wszyscy nieustannie powtarzali: "Ale świat jest mały, prawda?" Pani Swallow zapytała glistę Lucasa, jak się czuje jego żona. Lucas oświadczył, że żona zostawiła go dla innej kobiety. Wszyscy się zarumienili, powtórzyli: jaki świat jest mały, i rozstaliśmy się. Mama wściekała się na Lucasa. Pytała: "Czy musisz to mówić każdemu? Jak ja się mogę czuć, twoim zdaniem, żyjąc z porzuconym mężem lesbijki?" Lucas trochę poskomlał, a mama nagle upodobniła się do babci. Wtedy się uspokoił.
28 Piątek
Dzisiaj Fort William. Ben Nevis było kolejnym rozczarowaniem. Nie umiałbym powiedzieć, gdzie się kończy, a gdzie się zaczyna. Tłoczą się nań inne szczyty i wzgórza. Lucas wszedł do burnu (to po szkocku "rzeczka"), który niestety był zbyt płytki, żeby można było się utopić.
29 Sobota
Pełnia księżyca
Poszedłem z Hamishem Mancinim na spacer w okolice chaty. Powiedział, że jego matka jest, zdaje się, na dobrej drodze do czwartego rozwodu. Dziś wieczorem Hamish wraca do domu, w poniedziałek rano ma wizytę u swojego psychoanalityka w Nowym Jorku.
Skończyłem pakowanie i czekam, żeby mama i ta glista Lucas wrócili z ukradkowej sesji miłosnej w sosnowym lesie.
Wyjeżdżamy o świcie.
30 Niedziela
Jedenasta po św. Trójcy
Zmusiłem Lucasa, żeby się zatrzymał po pamiątki w Gretna Green. Kupiłem Pandorze kamyk w kształcie wydry, Bertowi szkocki beret, psu kokardę w szkocką kratę, babci krówki w pudełku w szkocką kratę, Tyczce herbatniki w takimż opakowaniu, Maxwellowi cukierek w kształcie smoczka też w szkocką kratę. Ojcu kupiłem ścierkę do wycierania naczyń w takiż wzór.
Sobie kupiłem notatnik z okładką w szkocką kratę. Jestem zdecydowany zostać pisarzem.
Oto wyjątki z moich "Myśli o Szkocji" pisanych na autostradzie M6 przy szybkości 120 mil na godzinę:
Osławiona mgła usuwa się z wolna, by ukazać majestatyczne szczyty Szkocji w całym ich majestacie. Kształt widoczny w Świetlistych przestworzach okazuje się orłem – majestatycznym drapieżnikiem. Ląduje na jeziorze z podwiniętymi szponami zakłócając spokojny majestat burzliwych wód. Orzeł czyni przystanek jedynie po to, by zanurzyć swój majestatyczny dziób w wodzie, zanim rozpostrze majestatyczne skrzydła i odleci do swego szacownego gniazda wysoko w jałowych, suchych, pozbawionych zieleni górach.
Wysokogórskie bydło tej krainy. Majestatyczne, rogate zwierzęta pochylają brązowookie, włochate, majestatyczne łby przeżuwając tajemnice Glencoe.
Trochę tu za dużo "majestatycznych". Ale moim zdaniem całkiem dobrze brzmi. Kiedy to skończę, wyślę do BBC. Przyjechałem do domu o szóstej rano. Zbyt zmęczony, żeby więcej pisać.
31 Poniedziałek
Święto w Zjednoczonym Królestwie (prócz Szkocji)
Nikt nie ma pieniędzy. Banki zamknięte, a ojciec nie pamięta sekretnego kodu swojej plastykowej karty bankowej. Był na tyle bezczelny, że pożyczył pięć funtów od Berta Baxtera. Jak można emeryta prosić o pieniądze! Zupełny brak godności.
Pandora i ja szaleńczo zakochani! Rozstanie jedynie rozpaliło naszą namiętność. Nasze hormony burzą się przy każdym spotkaniu. Ostatniej nocy Pandora spała z kamienną wydrą w ręce.
Jakże bym chciał być ową wydrą!
Wrzesień.
1Wtorek
Pan Singh musiał pojechać do Indii opiekować się starymi rodzicami, Bert ma wobec tego wrócić do swojego starego, brudnego domu! Pan Singh oświadczył, że nie może zostawić swoich kobiet z Bertem pod jednym dachem. Jak daleko może sięgać głupota? Bert nie przejmuje się tym zbytnio, uważa, że to "duży komplement".
Posprzątamy z Pandorą dom Berta i pomożemy mu w przeprowadzce. Winien jest magistratowi dwieście dziewięćdziesiąt cztery funty zaległego komornego. Ma spłacać po pięćdziesiąt pensów miesięcznie, więc nie ulega wątpliwości, że umrze zadłużony.
2 Środa
Poszliśmy dziś z Pandorą obejrzeć dom Berta. To naprawdę przerażający widok Gdyby
Bert zaniósł wszystkie puste butelki z powrotem do sklepu monopolowego, na pewno starczyłoby mu na zapłacenie zaległego komornego.
3 Czwartek
Ojciec pomógł nam wynieść wszystkie meble z parteru domu Berta, korniki więc tłumnie wyległy na słońce. Kiedy ruszyliśmy dywany, okazało się, że Bert przez całe lata chodził po warstwach brudu, starych gazet, włosów, kamyczków, zdechłych myszy. Powiesiliśmy dywany na sznurze i trzepaliśmy je przez całe popołudnie, ale chmury kurzu bynajmniej się nie zmniejszały. Koło piątej po południu Pandora popadła w nagłą euforię; utrzymywała, że zaczyna dostrzegać wzór na jednym z dywanów, ale przy bliższym badaniu okazało się, ze to rozgniecione ciastko z kremem.
Jutro bierzemy od mamy Pandory maszynę do czyszczenia dywanów, Pandora twierdzi, że maszynę polecał magazyn konsumentów Which" idę o zakład że urządzenie to nigdy nie miało do czynienia z takim siedliskiem brudu jak dom Berta.
4 Piątek
Przed chwilą byłem świadkiem cudu! Tego ranka dywany Berta były ciemnoszare. Teraz jeden okazał się czerwonym axminsterem, a drugi niebieskim wiltonem. Dywany suszą się na sznurze od bielizny. Wywiórkowaliśmy do czysta wszystkie podłogi i umyliśmy meble środkiem dezynfekującym, który zapobiega grzybowi. Pandora zdjęła zasłony, ale rozpadły się na kawałki, zanim zdążyła je donieść do wanny. Bert siedział na leżaku, robił krytyczne uwagi i narzekał. Nie może zrozumieć, dlaczego źle jest mieszkać w brudzie!
Rzeczywiście, co w tym złego?
5 Sobota
Dziś rano ojciec zabrał butelki Berta do sklepu monopolowego, Wypełniały bagażnik, tylne siedzenie i podłogę samochodu. Wnętrze cuchnęło piwem, Po drodze ojcu zabrakło benzyny, więc wezwał Agencję Automobilową. Przyjechał bardzo niegrzeczny mechanik, który oświadczył, że jedyne AA potrzebne ojcu to Anonimowi Alkoholicy!
6 Niedziela:
Dwunasta po św. Trójcy,
Pierwsza kwadra księżyca
Dom Berta wygląda wspaniale. Wszystko jest okropnie czyste i błyszczące. Przenieśliśmy jego łóżko do pokoju na dole, żeby mógł oglądać telewizję leżąc. Mama Pandory bardzo artystycznie poustawiała kwiaty, a jej ojciec zrobił specjalny otwór z gumową klapą w tylnych drzwiach, żeby Bert nie musiał ciągle wstawać wpuszczać i wypuszczać Szablę.
Bert jutro wprowadza się z powrotem do siebie.
7 Poniedziałek Święto Pracy w USA i Kanadzie
List lotniczy od Hamisha Manciniego.
Cześć Aid!
Jak leci? Mam nadzieję, że względem Pandory do przodu! Ona wydaje się bomba! Szkocja mnie przytłukła! Taka radocha, że można ocipieć! Jesteś fajny człowiek, Aid! Matka kompletnie porażona, okazuje się, że numer cztery robi w TV i ma lepszą od niej kolekcję łachów Calvina Kleina! Nie uważasz, że jesień to straszna nuda? Wszędzie te kurewskie liście!
Do zobaczenia, Brachu!!!
Hamish
Pokazałem ten list Pandorze, ojcu i Bertowi, ale nikt go dokładnie nie rozumie. Bert nie lubi
Amerykanów, ponieważ zbyt długo się ociągali z przystąpieniem do wojny czy coś takiego.
Bert już w swoim czystym domu. Nie podziękował nam, ale wydaje się szczęśliwy.
8 Wtorek
Od czwartku przebrzydła, ohydna szkoła. Mierzyłem stary mundurek, ale tak z niego wyrosłem, że ojciec musi mi jutro kupić nowy.
Wścieka się z tego powodu, ale ja przecież nic nie mogę poradzić na to, że moje ciało jest w okresie wzrostu. Jestem już tylko pięć centymetrów niższy od Pandory. Mój bez zmian – dwanaście centymetrów.
9 Środa
Babcia dowiedziała się, że Doreen i Maxwell byli w Skegness. Już nigdy nie odezwie się do ojca.
A oto moja lista zakupów:
sweter 29.99
2 pary szarych spodni 23.98
2 białe koszule 11.98 2 szare pulowery 7.98
2 pary czarnych skarpetek 2.37
2 pary spodenek na wf 4.99
l koszulka na wf 3.99
l dres 11.99
para tenisówek 7.99
para butów do piłki nożnej 11.99
para getrów 2.99
piłkarskie spodenki 4.99 piłkarska koszulka 7.99
sportowa torba Adidas 4.99
para czarnych butów 15.99
kalkulator 6.99
ołówki i pióra 3.99
zestaw do geometrii 2.99
Sto funtów nie powinno być dla ojca problemem. Musiał dostać olbrzymią rekompensatę za zwolnienie z pracy, więc zupełnie nie rozumiem, dlaczego leży na łóżku i jęczy. Jest po prostu nędznym kutwą! Zresztą i tak nie płacił prawdziwymi pieniędzmi. posługiwał Się kartą American Express.
Pandora podziwia mnie w nowym mundurku. Twierdzi, że mam duże szanse zostać dyżurnym.
10 Czwartek
Godny początek nowego roku szkolnego. Jestem dyżurnym. Moim pierwszym zadaniem jest dyżur poranny. Mam czekać przy dziurze w płocie i zapisywać nazwisko każdego, kto próbuje wślizgnąć się do szkoły spóźniony. Pandora także jest dyżurną. Odpowiada za ciszę w kolejce po obiad.
Dostałem dzisiaj nowy rozkład zajęć od nowego wychowawcy klasy, pana Docka. Rozkład obejmuje zajęcia związane z egzaminami; obowiązkowe przedmioty to matematyka, angielski, wychowanie fizyczne i religia porównawcza. Zajęcia z dziedziny kultury i twórczości są do wyboru.
Wybrałem, więc środki masowego przekazu (cholernie łatwe, wystarczy czytać gazety i oglądać telewizję) oraz wiedzę o rodzinie (mam nadzieję, że to wszystko o seksie). Pan Dock uczy także literatury angielskiej, więc będziemy w dobrych stosunkach, bo nie ulega wątpliwości, że jestem teraz najbardziej oczytanym uczniem w szkole. Będę mógł mu pomóc, gdyby się w czymś zaplątał.
Poprosiłem ojca o pięć funtów pięćdziesiąt pensów na szkolną wycieczkę do British Museum. Wściekł się i zapytał: "A gdzie się podziała bezpłatna edukacja?" Odpowiedziałem, że nie wiem.
11 Piątek
Miałem długą rozmowę z panem Dockiem. Wyjaśniłem, że jestem dzieckiem z niepełnej rodziny, a ojciec jest bezrobotny i ma gwałtowny temperament. Pan Dock oświadczył, że nic go nie obchodzi, czy jestem dzieckiem czarnoskórej jednookiej matki lesbijki i trędowatego, garbatego karła Araba – grunt, żeby moje wypracowania były jasne, inteligentne i bezpretensjonalne. Do tego się sprowadza opieka wychowawcy!
12 Sobota
Rano napisałem jasny, inteligentny i bezpretensjonalny esej o przyrodzie w Szkocji. Po południu robiłem z ojcem zakupy u Sainsbury'ego. Spotkałem roztrzęsionego Ryśka Cytrynę przy stoisku z owocami. Oświadczył, że wybór owoców jest "aktem zdecydowanie politycznym".
Odrzucił jabłka z Afryki Południowej i francuskie "złote delicje", izraelskie pomarańcze, tunezyjskie daktyle i amerykańskie grapefruity. Zdecydował się w końcu na angielski rabarbar, "chociaż – jak powiedział – kształt jest falliczny, prawdopodobnie podkreśla dyskryminację płci". Jego dziewczyna Cyc (zdrobnienie od Tycja) pakowała na wózek tony ryżu i nasion roślin strączkowych. Ubrana była w długą spódnicę, ale chwilami widać było jej owłosione kostki. Ojciec oznajmił, że zdecydowanie woli dobrze wygolone nogi. Ojciec lubi pończochy, podwiązki, spódnice mini i dekolty. Jest okropnie staromodny!
13 Niedziela