Przy pisaniu tej książki zaciągnęłam kolejne liczne długi wdzięczności. Dr Joel Umlas, dr James Umlas i dr David Toub służyli mi swoją rozległą wiedzą medyczną. Dr Tia Horner i dr Stuart Anfang wprowadzili mnie w tajniki psychiatrii sądowej oraz klinicznych wywiadów psychiatrycznych. Dr Catherine Lewis oraz dr Neil Kaye pomogli mi zrozumieć, co stoi za zabójstwem noworodka. Mój teść, Karl van Leer, kiedy zadzwoniłam do niego z pytaniem, jak inseminuje się krowy, wyjaśnił mi wszystko, a głos nawet mu nie drgnął. Kyle van Leer zobaczył kiedyś „księżyc – ciasteczko” i pozwolił mi go sobie pożyczyć. Teresa Farina w tempie ekspresowym przepisywała moje teksty. Dr Elisabeth Martin znalazła listerie i pomagała mi przetrwać autopsje. Steve Marshall zabierał mnie na polowania na duchy. Brian Laird opowiedział mi historię o trollach. Allegra Lubrano, kiedy cała w nerwach dzwoniłam do niej „z jednym szybkim pytankiem”, wyszukiwała dla mnie różne zapomniane, zakurzone ustawy. Kiki Keating, perła wśród adwokatów, znalazła czas, żeby pojechać ze mną do Lancaster, gdzie nocami urządzałyśmy niekończące się burze mózgów, odsłuchując nagrane wywiady. Timowi van Leerowi jestem wdzięczna za wszystko. Dziękuję Jane Picoult, która sama określiła, jak ma wyglądać wyrok sądowy – za zrozumienie i za wskazówki. Laurze Gross dziękuję za to samo oraz za to, że jest najprawdopodobniej jedyną osobą w całym przemyśle wydawniczym, która chciałaby, żebym pisała jeszcze szybciej. Dziękuję Emily Bestler oraz Kipowi Hakali – na dobry początek pięknej znajomości, a także Camille McDuffie – do trzech razy sztuka! Wiele zawdzięczam publikacjom Johna Hostetlera i Donalda Kraybilla, gdyby zaś nie pomoc wszystkich tych osób, które poznałam w mieście Lancaster w Pensylwanii, ta książka na pewno nie mogłaby powstać. Nieoceniony wkład w jej ostateczny kształt miały także panie Maribel Kraybill, porucznik Renee Schuler, a przede wszystkim Louise Stoltzfus, która sama jest doskonalą pisarką. W ostatniej kolejności składam stokrotne podziękowania wszystkim amiszom, których poznałam, mężczyznom, kobietom i dzieciom; za to, że przyjęli mnie na krótką chwilę do swojego świata, otwierając przede mną serca oraz drzwi swoich domów.