ROZDZIAŁ ÓSMY

Erin zamarła na dźwięk dzwonka. Potem wciąż oszołomiona zeszła po schodach.

Nie zadzwonił drugi raz, tylko dał jej parę chwil, których naprawdę potrzebowała, by się opanować. Stracony czas. Otwierając drzwi, wciąż była cała rozdygotana.

Próbowała się uspokoić, zachować obojętność, ale on wyglądał tak… porażająco, że mogła jedynie gapić się na niego bez słowa. Cofnęła się. Stał w progu bez ruchu, napawając się jej widokiem.

W tej właśnie chwili umysł Erin wrócił nieco do równowagi.

– Zazwyczaj nie czekasz na zaproszenie – rzuciła na powitanie. Josh wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę.

– Obawiam się, Erin, że zmieniłem wiele przyzwyczajeń w dniu, w którym cię poznałem.

Nie wiedziała, czy to miał być żart. Na próżno szukała odpowiedzi, więc postawiła na uprzejmość i opanowanie.

– Lepiej wejdź.

Opanowanie, no jasne! Była kłębkiem nerwów.

– Napijesz się kawy? – zaproponowała, jak przystało na dobrze wychowaną gospodynię.

– Twój ojciec by to zaaprobował?

– Prawie o pierwszej w nocy? Wątpię – odparła. – Choć… O to właśnie chodzi, prawda? O moją mamę i twojego ojca? – Chyba prosiła się o otwartą wojnę. – Może usiądziesz?

– Dziękuję – odpowiedział spokojnie i poczekał, aż Erin przycupnie na fotelu, nim sam zajął miejsce na kanapie.

– Jesteś niezwykle uprzejmy – zauważyła. – Ta wizyta… chodzi o zemstę, prawda?

– Zemstę? – udawał zdziwionego, ‘ ale nie dała się oszukać.

– To jedyne sensowne wytłumaczenie – stwierdziła, bo nareszcie zrozumiała. – Nikt normalny nie przychodzi z wizytą o pierwszej w nocy z powodu… hm… zaległej randki.


Josh spojrzał na nią.

– Zemsta? O czym ty mówisz?

Sama chciałaby wiedzieć! Próbowała uciszyć rozszalałe serce.

– Wiesz, o czym mówię – wzięła się w garść. – Wierzysz, słusznie czy nie, że twój ojciec rozchorował się przez moją mamę i chcesz, bym za to zapłaciła.

Patrzył na nią z niedowierzaniem.

– Jesteś niesamowita – wymamrotał z podziwem. – Co za stek bzdur!

– Czyżby? – spytała wyzywająco.

– Nie do wiary. Pomyśleć, że kiedy pracowałaś w moim biurze, twoja inteligencja wywarta na mnie kolosalne wrażenie!


Wyprostowała się.

– Ha! Patrzysz wilkiem, gdy tylko wspomnę o mojej mamie. Ty…

– Możliwe, że tak było, ale…

– Możliwe?

– Przyznaję, byłem wściekły. Ale tylko na początku.


Erin nie wyglądała na przekonaną. Nie dalej jak wczoraj Josh z powodu Niny wpadł w furię i zachował się poniżej wszelkiej krytyki.

– Mówię prawdę – zapewnił. – Wpadłem we wściekłość, kiedy zobaczyłem was obie w samochodzie, a już szczególnie na widok waszych czułości. Gruboskórność tej kobiety omal nie zabiła mojego ojca.

– Więc przyszedłeś tutaj. No i… – Nie mogła mówić dalej.

– Och, moja droga, kochana Erin – powiedział czule i od razu poczuła, jak mięknie jej serce. – Próbowałem zapomnieć o tej ponurej nocy, ale nie mogę. Straciłem całkowicie panowanie nad sobą, kiedy dowiedziałem się, że Nina Woodward jest twoją matką… – Potrząsnął głową. – Nawet teraz nie mogę uwierzyć, że próbowałem wziąć cię siłą.


Wydawał się zniesmaczony i wzburzony tym wspomnieniem. Erin nie chciała, by był z jej powodu nieszczęśliwy i smutny.

– Uważałeś, że sypiam ze wszystkimi chętnymi.

– Jakby to mogło mnie usprawiedliwić! – odparł ze złością. – I tak nigdy w to nie wierzyłem! Pożałowała, że próbowała go pocieszyć.

– Udało ci się mnie nabrać! – odparła zgryźliwie.

– Już od jakiegoś czasu zdaję sobie sprawę, że jedyną osobą, którą próbowałem oszukać, byłem ja sam – wyznał.

– Intrygujące, może nawet zdumiewające – zauważyła sucho. – Na pewno nie napijesz się kawy przed wyjściem? Roześmiał się.

– Och, Erin, jeszcze tyle musisz się o mnie dowiedzieć – powiedział łagodnie. – Przygotowywałem się na tę chwilę – oświadczył. – Tak wiele rzeczy muszę ci wyznać. Przeprosić. Otrzymać odpowiedzi, bez których nie zaznam spokoju. Mowy nie ma, bym wyszedł, nim wszystko lub prawie wszystko nie zostanie rozwiązane ku naszemu… hm… mam nadzieję, obopólnemu zadowoleniu.

Zaschło jej w gardle.

– Czyli zostajesz, tak? A co z kawą?

– Och, Erin, Erin… – powiedział. – Czy to dziwne, że doprowadzasz mnie do szaleństwa?

– Ja?

Uśmiechnął się.

– I tak przed tym nie ucieknę, więc zbiorę się na odwagę i wyjaśnię, że… – urwał, jakby dobierał odpowiednie słowa. – Od samego początku wywarłaś na mnie wielkie wrażenie.

– Pod względem fizycznym? – odważyła się zapytać.

– To znaczy…

– Jasne – zgodził się i zawahał znowu. – Ale to coś więcej.

Więcej! O, nieba, trzęsła się cała. Na wszelki wypadek schowała ręce za plecy, żeby przypadkiem nie zauważył, jak drżą.

– Hmm, to stwierdzenie wydaje mi się nieco niejasne.

– Otwórz umysł i wysłuchaj mnie – polecił.

Przecież słuchała. Jak zawsze.

– Zamieniam się w słuch. Twierdzisz, że to nie ma nic wspólnego z zemstą?

– Daję ci słowo, absolutnie nic. Mój ojciec był poważnie chory, ale wraca już do zdrowia. Przyznaję, byłem wściekły, kiedy dowiedziałem się* że Nina Woodward jest twoją matką. Ale w bardzo krótkim czasie…

– Kiedy ochłonąłeś? – podpowiedziała.

Uśmiechnął się przepraszająco.

– Odbiło mi, prawda? – I nie czekając na odpowiedź, ciągnął: – Kiedy się uspokoiłem, zrozumiałem, że to nie twoja wina i że należą ci się przeprosiny. Zadzwoniłem z Nowego Jorku, by cię przeprosić, ale…

– Ojej. Nie dałam ci szansy, prawda?

– Byłaś nieźle wkurzona. I słusznie – przyznał. – Zachowałem się podle. Obraziłem cię i potraktowałem brutalnie. Nie zasługiwałem na nic lepszego. Poza tym i tak nie mogłem prosić cię o wybaczenie przez telefon.

– Więc przyjechałeś osobiście! – wykrzyknęła. – Wczoraj.

– Byłem i w sobotę, kiedy wróciłem z Nowego Jorku.

– W sobotę?

– Parę razy – wyznał. – Choć wiedziałem, że wyjechałaś na weekend do ojca.

– Tym razem do mamy – szepnęła. – Chyba ci bardzo zależało na tych przeprosinach…

– I na zobaczeniu ciebie.

– Żeby przeprosić? – Na litość boską, nie zaczynaj sobie wyobrażać, że tak bardzo chciał cię zobaczyć, że przyjechał tu prosto z lotniska. – Wróciłeś ponownie w niedzielę.

– Czekałem tu, kiedy się zjawiłaś z Richardem…

– Nocowaliśmy oboje u mojej mamy.

– Wszystkich chłopaków zabierasz na weekend do matki? Zawahała się.

– Powiedz prawdę, Erin – zażądał stanowczo.

– Nie chciałam ci mówić. Nie ze względu na siebie, tylko moją mamę.

– Na nią?

– Już i tak nie masz o niej najlepszego zdania. Nie chciałam dolewać oliwy do ognia. Spojrzał na nią z powagą.

– Cokolwiek zaszło między naszymi rodzicami, nie może mieć wpływu na nas – powiedział cicho. Chciała coś powiedzieć, ale zdała sobie sprawę, że to bez sensu. Nie było żadnego „nas”…

Ale Josh żądał, aby była szczera. Przez chwilę walczyła między miłością i lojalnością wobec matki a miłością i zaufaniem do ukochanego.

Czuła się straszliwie rozdarta, ale w końcu zaryzykowała.

– Moja mama straszliwie boi się małżeństwa. – Odważyła się zerknąć na Josha. Nie był zły… jeszcze nie. – Była dwukrotnie zamężna i… W każdym razie, ma powodzenie u mężczyzn, jest bardzo towarzyska. – Znów na niego zerknęła. Niezbyt uszczęśliwiony słuchał o kobiecie, która rzuciła jego ojca, ale nie wydawał się bardzo zły. – Nina… woli, żebym tak na nią mówiła… Nie chce, aby jej przyjaciele dowiedzieli się, że ma dorosłą córkę.

– Na dodatek bardzo piękną – wtrącił i znowu jej serce oszalało.

– Ale z pewnością każdemu nowemu znajomemu mówi otwarcie, że małżeństwo nie wchodzi w grę – urwała. Patrzył na nią bez wyrazu i nie miała pojęcia, co myślał.

– Dlaczego ci to wszystko mówię?

– Bo muszę wiedzieć.

– W każdym razie, niektórzy panowie nie biorą jej słów poważnie i oświadczają się. Ostatnio dwóch spróbowało przełamać jej barierę „już nigdy więcej”.


Mój ojciec – podjął Josh.

– I Richard – dokończyła Erin.

– Richard? – nie mógł uwierzyć. – Twój Richard?

– Nigdy nie był mój.

– Nigdy?

– Przenigdy – odparła. – Poznałam go w ostatnią sobotę. Mama złamała swoją zasadę i powiedziała mu, że ma córkę. W ten weekend oboje brali udział w akcji charytatywnej. Wcześniej on się oświadczył i chciał, żeby to przemyślała. Nina unikała kłopotliwego sam na sam…

– Zaprosiła więc także ciebie – odgadł.

– Richard mieszka niedaleko stąd. Matka prosiła, by mnie podwiózł.

– Więc to nie ty z nim zerwałaś, tylko twoja matka?


Erin chciała usprawiedliwić matkę, powiedzieć nawet, że między Richardem a Niną nie wszystko jeszcze skończone, ale Josh nie przyjechał tu, by rozmawiać o ich rodzicach.

– Nieźle ci wyszły te przeprosiny w niedzielę – wspomniała, udając obojętność.

– Byłem nieco zdenerwowany – przyznał zawstydzony.

– Dlaczego?


Omal nie zemdlała, kiedy patrząc jej prosto w oczy, oświadczył cicho:

– Zazdrość.

– Zazdrość?!

– Byłem nieprzytomny z zazdrości. Erin, od samego początku zakłóciłaś spokój mojego ducha.

– Nie!

– Naprawdę – odpali, nie odrywając od niej oczu. – Kiedy tamtego dnia przechodziłem obok kawiarni, zobaczyłem cię przy stoliku przy oknie. Nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Potem zauważyłem Charlotte i nim się spostrzegłem, przyłączyłem się do was. Pragnąłem być przedstawiony najpiękniejszej kobiecie, jaką kiedykolwiek spotkałem.

– Och!

– Właśnie. Powaliłaś mnie na kolana. Już wtedy chciałem cię zaprosić na randkę.

– Ale nie zrobiłeś tego – wydukała, z trudem łapiąc oddech. Posłał jej ironiczny uśmiech.

– Musiałem najpierw przyzwyczaić się do tej myśli. Nie byłem przyzwyczajony do padania na kolana. Takie rzeczy mi się nie przytrafiały.

– Hm… – grała na zwłokę, przerażona, że wpadnie w jakąś pułapkę albo odkryje przed nim więcej, niż chciała. – Więc odczekałeś tydzień, a potem zadzwoniłeś.

– I umówiłem się na następny piątek. Tylko że do spot kania nie doszło, bo je odwołałaś. Erin dobrze pamiętała, że liie wydawał się wcale rozczarowany, kiedy do niego zadzwoniła. No tak, ale doświadczony mężczyzna nie boleje zbytnio nad niedoszłą randką z ledwo co poznaną dziewczyną.

– Te komplikacje, o których wspominałaś… Chodziło o twoją matkę? – odgadł, kiedy się nie odezwała. Przytaknęła.

– Nie miałam pojęcia, że mama zna twojego ojca, dopóki nie wpadła niespodziewanie w czwartek. Zauważyła zdjęcie w gazecie. Powiedziała, że oświadczył jej się, a ona odmówiła – podała złagodzoną wersję.

– A ty uznałaś, że to mogło spowodować jego atak serca – dokończył łagodnie. Przytaknęła.

– Wiedziałam, że nie mogę iść z tobą na randkę, dopóki ci nie powiem. A gdybym to zrobiła, ty i tak nie chciałbyś się ze mną spotkać.

– No tak, teraz wszystko rozumiem.

– Tyle razy ci chciałam powiedzieć. Choć, szczerze mówiąc, zastanawiałam się, czy nie odwołać randki jeszcze przed wizytą mamy.

– Nie chciałaś się ze mną spotkać? – zapytał, marszcząc brwi.

– Nie o to chodzi – odparła szybko. – Byłam zdener wowana. Ktoś taki jak ty wydawał mi się nieosiągalny. Zmarszczki znikły. Nawet się uśmiechnął.

– Nie masz zbyt wiele doświadczenia w kontaktach z mężczyznami, prawda, skarbie? – Jej serce znowu mocniej zabiło. – Gdy przekonałem się, że odwołałaś randkę z powodu jakiegoś pijanego indywiduum, postanowiłem ci pomóc, choć dzielnie sobie dawałaś radę.

– Byłeś zły, że dałam ci kosza? Wcale nie byłeś – dodała szybko. – Nigdy nie byliśmy ze sobą… hm…

– Blisko – dokończył za nią. – Intrygowałaś mnie – przyznał. – Nie spotkałem dotąd kogoś takiego jak ty, więc nic dziwnego, że nie mogłem przestać o tobie myśleć.

Myślał o niej? Ona o nim bez przerwy!

– Och, Erin, Erin – powiedział miękko. – Powinienem pogodzić się z tym, co się że mną dzieje, ale nie chciałem.

– Co się z tobą dzieje? – zapytała cicho.

– Zakochałem się.

– We mnie? – szepnęła. Nie wierzyła własnym uszom. Zerwała się z miejsca i odwróciła do niego plecami. To niemożliwe, to jakaś gra. Ale z niej idiotka!


Pragnęła znaleźć się tysiące mil stąd. Albo raczej żeby to on zniknął i żeby nie musiała już nigdy więcej oglądać jego twarzy. Tymczasem Josh wstał, położył ręce na jej ramionach i delikatnie, lecz zdecydowanie odwrócił ją do siebie.

Nie spojrzała na niego, nawet kiedy pochylił głowę i powiedział cicho:

– Dlatego tu jestem, Erin, by ci powiedzieć, że cię kocham…

– To zemsta… Zaprzeczałeś, ale…

Urwała, kiedy Josh wziął ją w ramiona.


– Zapomnij o zemście – powiedział stanowczo. – Kochasz swoją matkę, a ja mojego ojca. Ale bez względu na to, co do nich czujemy, tu chodzi o ciebie i o mnie.

Odważyła się spojrzeć mu w twarz. Wytrzymał jej spojrzenie i odnalazła w jego oczach szczerość.

– O mnie i o ciebie? – zapytała zduszonym głosem.

– O nas – potwierdził. – Przyszedłem, bo przeżywałem piekło i po twoim ostatnim telefonie nie mogłem zwlekać ani chwili dłużej.

Musiałem się dowiedzieć, teraz zaraz, czy mam u ciebie jakiekolwiek szanse. – Szanse u niej? – Och, skarbie, ty drżysz – wymruczał i przytulił ją mocniej do siebie. – Przyszedłem powiedzieć, jak bardzo mi na tobie zależy i zapytać – zawahał się lekko – czy ty czujesz to samo do mnie?

– Zależy ci na mnie? – zapytała.

– Kocham cię całym sercem – oświadczył spokojnie i otwarcie. – Przeżywam przez ciebie męczarnie. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie zasłużyłem nawet na twoją sympatię, nie mówiąc o miłości. Powodowany zazdrością, pokazałem ci się od najgorszej strony. Jak mogłabyś mnie kochać? A gdy pomyślę o swoim niewybaczalnym zachowaniu…

– Byłeś trochę brutalny – przyznała delikatnie.

– Brutalny? Powinni mnie zamknąć! – Pocałował ją w policzek. – Szukałem pretekstu, by rano pójść do ośrodka badawczego, ale załatwiałem sprawy ojca i zabrakło mi czasu. Poza tym byłem w takim stanie, że pewnie bym cię zignorował, jak podczas spotkania z profesorem.

– Charlotta wspomniała, że pracujesz u nas i… – uśmiechnął się lekko. – Nie jestem przyzwyczajony, by kobiety odwoływały ze mną randki, więc nie zamierzałem ponownie do ciebie dzwonić. Owszem, podnosiłem parę razy słuchawkę, ale zaraz ją odkładałem. – Przytulił ją mocniej. – Ceniłem sobie wysoko swoją wolność. Wmawiałem sobie, że będzie lepiej, jeśli zaczniesz ostrzyć ząbki na kogoś innego. Tylko że przeżywałem piekielne męki zazdrości, gdy umawiałaś się na randki.

Erin wiedziała co nieco o piekielnych mękach. Zaczynała wierzyć w to, co mówił, i powoli przepełniało ją szczęście. Przestała dygotać i nabrała pewności siebie.

– Przyjechałeś do ośrodka badawczego w sprawie przeprowadzki – urwała, gdy zobaczyła jego ironiczny uśmieszek.

– Nic podobnego. Chciałem zamienić parę słów z profesorem, ale tak naprawdę gnało mnie nieprzeparte pragnienie zobaczenia ciebie. – Delikatnie musnął jej usta. – Potem wymyśliłem, jak sprawić, by widywać cię codziennie.

– Prosiłeś specjalnie o mnie?

– Jasne – przyznał. – Podobałaś ml się, byłem tobą oczarowany, ale nie miałem zamiaru tego okazywać. Odrzuciłaś mnie, pamiętasz?

– Wcale nie! – zaprotestowała. – Nie mogłam do ciebie zadzwonić…

– Wiem – przerwał łagodnie, rozumiejąc doskonale jej sytuację. – Potem pracowałaś w moim biurze i znowu zrobiłem się zielony z zazdrości, kiedy zjawił się twój były chłopak Mark.


Roześmiała się. Och, Josh ją kocha! Naprawdę.

– Nawiasem mówiąc, Mark jest bardzo przystojny.

– Nie musiałem o tym wiedzieć. – Z zachwytem słuchał jej śmiechu. – Ixdwo się dowiedziałem, że Mark dostał kosza, na horyzoncie pojawił się Stephen.

Stephen! Czy dlatego byłeś taki… hm… zgryźliwy?

– Byłem zazdrosny – przyznał. – I zły, że odrzuciłaś moje drugie zaproszenie na kolację.

– To: „Lepiej zabiorę cię na jakąś przekąskę” było zaproszeniem na kolację?

– Pamiętasz?

– Każde słowo.

Znieruchomiał.

– Tak jak ja każde twoje zdanie? – zapytał cicho.


Straciła na chwilę oddech. Przeżywał to samo! Była zbyt wzruszona, by odpowiedzieć.

– Kochasz mnie odrobinę? – zapytał niecierpliwie.

– Tak – wyszeptała.

– Kochanie! – Pocałował ją. Odpowiedziała na pieszczotę delikatnie, jakby śniła i chciała, by ten sen nigdy się nie skończył.

Potem usiedli na kanapie, wpatrzeni w siebie i trwali tak przez długą chwilę.

– Och, moje kochanie – wyszeptał. – No i ja – przerwał, by pocałować kącik jej ust – facet, który nigdy nie prosi dwa razy, a już z pewnością nie trzy, chciałem cię zobaczyć, ale udało mi się wytrzymać do ślubu Robina i Charlotty.

– Wiedziałeś, że tam będę?

– Upewniłem się – przyznał. – Ale znowu zżerała mnie zazdrość, na moje nieszczęście, bo wszyscy cholerni faceci na weselu uganiali się za tobą.

– Przesada.

– Niewielu było takich, z którymi nie zatańczyłaś.

– Nie tańczyłam z tobą.

– Byłem zbyt zajęty wmawianiem sobie, że nie obchodzi mnie, z kim się bawisz.

– Byłeś zbyt zajęty zabawianiem druhny.

– Ja… – urwał nagle i na jego twarzy pojawił się niesamowity zachwyt. – Byłaś zazdrosna! Musiała się uśmiechnąć.

– Potwornie, jeśli chcesz wiedzieć.

– Spełniałem swój obowiązek, nic więcej! Słowo. Przyznam jednak, że pilnie obserwowałem ciebie i Grega Williamsa. Potem miałaś kolizję z filarem, a ja zrozumiałem, co jest ze mną nie tak. To nie była tylko zazdrość.

– Nie?

Potrząsnął głową.


– Walnęło mnie jak obuchem w głowę, kiedy z uporem nie dopuszczałem do ciebie nikogo poza lekarzem – uśmiechnął się czule. – Dotarło to do mnie, kiedy zasnęłaś, a ja się na ciebie gapiłem. Zdałem sobie wreszcie sprawę, że zakochałem się w tej śpiącej królewnie. Zrozumiałem, że cię kocham i nigdy nie przestanę…

– Och, Josh! – krzyknęła i nagle poczuła, że może powierzyć mu swoje najskrytsze myśli. – Tamtej nocy zrozumiałam, ile dla mnie znaczysz.

– Kochałaś mnie już wtedy?

Przytaknęła uszczęśliwiona.


– Zakochałam się w tobie już tamtej nocy, kiedy ode słałeś Gavina taksówką do domu. Spojrzał na nią z niedowierzaniem.

– To było tak dawno!

– I przez ten czas ta odrobinka miłości nieco urosła – przyznała nieśmiało.

– Wyznaję, że ogrom miłości do ciebie nieco mnie przytłoczył. Jedyne, czego pragnąłem, to być z tobą.

– Ale po weselu nie widziałam cię przez cały tydzień!

– To powinno ci uzmysłowić, jakim jestem tchórzem.

– Jak to? – Był najbardziej pewnym siebie człowiekiem, jakiego znała.

– Straszliwie pragnąłem cię zobaczyć, czasami wpadałem w desperację – wyjaśnił. – Zacząłem nerwowo zadawać sobie pytanie, co ty czujesz do mnie? Wiedziałem, że fizycznie cię pociągam, ale to jeszcze nic nie znaczy. Nie zadzwoniłaś. Ani razu! W ostatni poniedziałek miałem już dość koszmarnej niepewności i postanowiłem się przekonać, co do mnie czujesz. Następnego dnia leciałem do Nowego Jorku…

– To było, nim zobaczyłeś mnie z mamą?

– W pierwszej chwili pomyślałem, że wyobraźnia płata mi figla.

– Miałeś mord w oczach!

– Wybacz, skarbie. Ojciec załamał się, kiedy Nina Woodward nie tylko dała mu kosza, ale nie chciała go więcej widzieć. Wkrótce potem dostał ataku serca.

– Tak mi przykro.

– To przecież nie twoja wina – powiedział czule. – Ale wściekłem się.

– Byłeś ciągle wściekły, kiedy tu przyszedłeś tamtego wieczoru.

– Nie przypominaj mi! – jęknął. – Zachowałem się obrzydliwie. Kiedy pomyślę, jak cię potraktowałem, co powiedziałem…

– Proszę, przestań – przerwała. Wydawał się tak przygnębiony, że nie mogła tego znieść. – To już bez znaczenia. Teraz jesteś tu i…

– To ma znaczenie – zaprzeczył. – Wyrwałaś mi serce. Kochałem cię i nienawidziłem jednocześnie, bo robiłaś ze mną to samo, co twoja matka z moim ojcem. Nie mogłem na to pozwolić. – Po prostu musiała go pocałować. – Och, moje kochanie – wymruczał ochryple. – Nie spałem całą noc, wiedząc, że nie tylko zachowałem się podle, ale zaprzepaściłem ostatnią szansę.

– Zadzwoniłeś z Nowego Jorku, żeby przeprosić.

– I niewiele mi z tego przyszło. Po powrocie wcale nie było lepiej. Zobaczyłem, jak całowałaś Richarda. To wyglądało na czułe pożegnanie.

– Właśnie mi powiedział, jak zakończyła się jego znajomość z Niną. Było mi go żal.

– Z pewnością – przyznał czule.

– Uderzyłam cię – powiedziała, nadal zawstydzona z tego powodu. – Tak bardzo mi przykro…

– Niepotrzebnie, zasłużyłem na to – powiedział z uśmiechem. – Ledwie mogłem poczuć cię w swoich ramionach, a już umówiłaś się na randkę z Gregiem Williamsem!

– To dlatego byłeś taki wkurzony! – wykrzyknęła. – Myślałam, że z powodu mamy.

– Hm, mam nadzieję, że odwołasz czwartkową randkę?

– Z przyjemnością – roześmiała się.

– A środową? I kim, u licha, jest Stephen?

– Pracuje w ośrodku badawczym. Jesteśmy przyjaciółmi.

– I nic więcej?

– Nic.

– A jeśli powiem, że chciałbym się z tobą zobaczyć w środę… i w każdy wieczór w tym tygodniu?

– Rzecz jasna, uwzględnię cię w moim notesiku. A skoro już jesteśmy przy zazdrości, to widziałam zdjęcie zrobione w Nowym Jorku. Widniałeś na nim w towarzystwie jakiejś pani.

– Byłaś zazdrosna? Cudownie! – ucieszył się, że nie tylko on cierpiał męki. – Jej mąż kręcił się gdzieś w pobliżu, są bardzo dobrym małżeństwem. Myślałem tylko o tobie. Prawdę mówiąc, nie mogłem się doczekać powrotu do Londynu. Ale kiedy wczoraj wszystko się znowu pogmatwało, a dzisiaj nie zjawiłaś się w pracy…

– Szukałeś mnie?

– Oczywiście. Męczyłem się przez resztę dnia.

– I dlatego postanowiłeś przyjechać.

– Chciałem od razu, ale pomyślałem, że najpierw zadzwonię.

– Przypomniałeś mi, że jestem ci winna telefon – wymruczała rozmarzona.

– Prawie straciłem nadzieję. A potem zadzwoniłaś. – Milczał przez dłuższą chwilę, a potem spojrzał z powagą w jej prześliczne fiołkowe oczy. – Wyjdziesz za mnie?

– Tak – powiedziała z trudem i nagle zerwała się na nogi. O, nieba! Musiała się przesłyszeć. – Ja… zrobię kawy.

Nim dokończyła, Josh znalazł się przy niej.

– Niech to lepiej będzie szampan, dobrze, skarbie?

– zaproponował.

– Naprawdę poprosiłeś mnie o rękę?

– Tak, kochanie moje. Kiedyś mi powiedziałaś, że będę musiał się z tobą ożenić. Zatem tak, najdroższa Erin, naprawdę poprosiłem cię o rękę. Kochasz mnie?

– Tak, bardzo…


Całował ją przez chwilę, a potem spojrzał głęboko w jej oczy.

– Więc skoro, skarbie, usłyszałem od ciebie zdecydowane „tak”, chyba muszę cię jednak poprosić o tego obiecanego szampana. Co ty na to?

– O, tak. Oczywiście – odparła w rozmarzeniu wtulona mocno w jego ramiona.

– Ale gdzie o tej porze kupimy szampana?


Spojrzała na niego rozkochanym wzrokiem. Chyba dobrze znał odpowiedź na to pytanie, bo przecież on wiedział wszystko.

– Och, tak bardzo cię kocham, Erin – wyszeptał i po prostu musiał ją pocałować jeszcze raz.

Загрузка...