To miasto jest pełne zagrożeń. Dlaczego nie chcesz wrócić do domu i pracować dla „Duane County Register”? Widziałam się któregoś dnia z Mabel Fleming i ona powiedziała, że w każdej chwili zatrudniłaby cię w dziale kulturalno-rozrywkowym. Zastanów się nad tym, dobrze? W Lansing nie ma żadnych niebezpieczeństw – ani dziur w jezdniach, ani spadających klimatyzatorów, ani seryjnych morderców-transwestytów. Tylko’ ten facet, który zastrzelił wszystkich klientów w sklepie z paszą, ale to było całe lata temu.
Całuję Mamusia
PS Nigdy byś nie zgadła! Jeden z twoich byłych chłopaków się ożenił! Przesyłam ci załącznik, żebyś sobie sama przeczytała zawiadomienie.
Załącznik: E3 (fotografia totalnego dupka i dziewczyny z bardzo nastroszoną fryzurą)
Crystal Hope LeBeau i Jeremy „Jer” Vaughn, oboje z Lansing, pobrali się w Kościele Chrystusowym w Lansing w zeszłą sobotę.
Rodzice panny młodej to Brandi Jo i Dwight LeBeau z Lansing, właściciele sklepu monopolowego Buckeye Liquors przy ulicy Głównej w śródmieściu Lansing. Rodzicami pana młodego są Joan i Robert Vaughn. Joan Vaughn jest gospodynią domową, a Roger Vaughn pracuje dla Smith Auto. Przyjęcie weselne odbyło się w Klubie Loży Masońskiej Lansing, której członkiem jest pan LeBeau. Panna młoda (22) ukończyła średnią szkołę w Lansing, a obecnie pracuje dla Beauty Barn. Pan młody (lat 29) ukończył szkołę średnią w Lansing, a obecnie zatrudniony jest w Buckeye Liquors.
Po podróży poślubnej na Maui, młoda para osiądzie w Lansing.
Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Morale biurowe
Drogi George’u,
Próbując podnieść nasze redakcyjne morale, które – na pewno się ze mną zgodzisz – jest rozpaczliwie niskie (pozwól, że użyję twojego ulubionego wyrażenia – nie sięga wyżej pawia na podłodze), chciałabym zaproponować, abyśmy zamiast na zebranie pracowników w tym tygodniu wybrali się na róg Pięćdziesiątej Trzeciej i Madison w celu podziwiania gigantycznej dziury, która otworzyła się w jezdni przed wejściem do siedziby naszego wroga i głównego konkurenta, „New York Chronicie”. Jestem pewna, że zgodzisz się ze mną, iż stworzy to odświeżającą odmianę od zwykłej rutyny, która polega na słuchaniu, jak ludzie biadolą, że miejscowy Krispy Kreme został zamknięty, że od tego czasu nie możemy nawet zdobyć porządnych pączków na zebrania pracowników.
Poza tym, ponieważ odcięto dopływ wody do budynku, w którym mieści się „Chronicle”, będziemy mogli się zabawić obserwowaniem, jak nasi szanowni koledzy z tej instytucji biegają do Starbucks po drugiej stronie ulicy, żeby skorzystać z ich urządzeń sanitarnych.
Proszę, rozważ tę sprawę z całą należną jej uwagą. Z poważaniem
Mel Fuller
Redaktorka Strony Dziesiątej
„New York Journal”
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Morale biurowe
Naćpałaś się?
Wszyscy wiedzą, że chcesz popatrzeć na tę wielką dziurę, bo uwielbiasz katastrofy i kataklizmy.
Wracaj do pracy, Fuller. Nie płacę ci za wygląd.
George
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Wielka dziura w ziemi
No chodź. Nie bądź taka. Jeśli pójdziesz ze mną popatrzeć na tę dziurę, to ja nie będę cię zmuszać, żebyś dzisiaj poszła na rowerki…
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Wielka dziura tam, gdzie powinien być twój mózg
Jesteś szalona. Na zewnątrz jest chyba ze dwadzieścia sześć stopni. Nie mam zamiaru marnować mojej cennej godzinnej przerwy na lunch na oglądanie wielkiej dziury w ziemi, nawet jeśli zrobiła się przed wejściem do „Chronicie”. Poproś Tima Grabowski. On z tobą pójdzie. Pójdzie wszędzie, gdzie licznie gromadzą się mężczyźni w mundurach.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Temat: Spotkałem go!
Ty leniu, ty. Gdybyś ruszyła tyłek i poszła z nami, tak jak ja, poznałabyś tego faceta, o którym nasza mała Mel trzepie ozorem non stop od miesiąca.
Cóż, niektórym się wydaje, że są o wiele za ważni na oglądanie dziur w ziemi.
Tim
Do: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: SPOTKAŁEŚ GO???
Zeznawaj, ty wredna łasico.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Temat: A co mi dasz?
Ty potworna czarownico, ty.
Tim
Do: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Muszę napisać…
…o nowej restauracji Bobby’ego De Niro, i zabiorę cię ze sobą, jeżeli powiesz mi wszystko o spotkaniu z Maksem Friedlanderem.
PROSZĘ, opowiedz mi. Błagam cię.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Temat: Najpierw musisz wykręcić mi rękę
No dobra, powiem ci. Tylko że chcę iść do nowej restauracji! Bobby’ego na obiad, nie na lunch. Wtedy będą tam ci wszyscy słodcy bankierzy inwestycyjni.:]
Okay, już mówię.
Wyobraź sobie taką sytuację:
Sceną jest róg Pięćdziesiątej Trzeciej i Madison. Na środku ulicy w jezdni otworzyła się dziura o wymiarach dwanaście na sześć metrów. Dziurę otaczają policyjne barierki, pomarańczowe słupki ostrzegawcze, buldożery, mieszarki do cementu, ciężarówki Con Edison, żuraw, reporterzy wiadomości telewizyjnych, setka gliniarzy i dwudziestu najfajniejszych robotników budowlanych, jakich twój wierny programista komputerowy kiedykolwiek widział.
Hałas młotów pneumatycznych i klaksonów naciskanych przez zaskoczonych kierowców, którzy nie wysłuchali w radiu informacji o utrudnieniach w ruchu drogowym, zanim wyjechali z Jersey, jest ogłuszający. Upal przytłacza. A ten zapach, moja droga – nie wiem, co ci chłopcy robią na dnie tej dziury, ale powiem ci tylko jedno, poważnie podejrzewam, że trafili na niewłaściwą rurę.
Było to tak, jakby przysłowiowa otchłań piekielna otworzyła się tuż przed tym bastionem wszelkiego zła, znanym jako „New York Chronicie”, i usiłowała wessać ten diabelski pomiot z powrotem w objęcia stworzyciela, samego szatana. I wtedy, pośród tego wszystkiego, dostrzegłem na twarzy naszej małej Mel – która, jak na pewno się domyślasz, już wtedy podskakiwała z uciechy – wyraz takiego zachwytu, że w pierwszej chwili wydało mi się, że nadjechała ciężarówka Pana Softee i rozdają darmowe rożki z czekoladą. A potem, idąc za jej oszołomionym spojrzeniem, zobaczyłem, co wywołało na jej twarzy wyraz takiego rozmodlenia. Apollo. Wcale nie przesadzam. Absolutnie idealny przykład męskiej urody. Stał przy jednej z barykad i patrzył w dół na dziurę. Wyglądał, jakby dopiero co zstąpił ze stron katalogu J. Crew. Luźne sztruksy, miękka dżinsowa koszula… Wiatr lekko mierzwił jego ciemne włosy, a ja przysięgam ci, Nadine, gdyby jeden z tych robotników budowlanych podał mu łopatę, z tymi swoimi dużymi dłońmi wcale nie wyglądałby tam nie na miejscu. Czego zupełnie nie mogę powiedzieć o SWOIM chłopaku. Ale wracając do naszej sceny:
Nasza mała Mel (wrzeszcząc, żeby przekrzyczeć młoty pneumatyczne):
– John! John! Tutaj!
Apollo się odwraca. Dostrzega nas. Oblewa się głębokim, niemniej atrakcyjnym rumieńcem w kolorze umbry. Idę za naszą małą Mel, podążam jej śladem pomiędzy funkcjonariuszami policji i wściekłymi pracownikami „Chronicie”. Dziennikarze dorwali już tych nieszczęśników z biura burmistrza, podtykają im pod nos legitymacje prasowe i żądają informacji, kiedy ich osobiste bidety – nie próbuj mi wmawiać, że nie mają w tych złoconych komnatach, w których pracują – znów wypełnią się wodą. Przedzieram się przez tłum i co widzę?
Po dogonieniu boskiej istoty, którą z jakiegoś tajemniczego powodu nazywa Johnem, nasza mała Mel mówi swoim zwykłym zdyszanym głosem:
Nasza mała Mel: – Co ty tu robisz? Przyszedłeś zrobić zdjęcia tej wielkiej dziurze?
Max Friedlander: – Hm. Tak.
Nasza mała Mel: – A gdzie aparat?
Max Friedlander: – Och. Hm. Nie wziąłem go.
Hm. Światła się niby palą, ale chyba nie wszyscy w domu. Wreszcie, po dłuższej chwili…
Max Friedlander: – Właściwie to już mam zdjęcia, których potrzebuję. Jestem tu tylko, bo… No cóż, wiesz, jak lubię katastrofy. Nasza mała Mel: – Ja też! Pozwól, to mój kolega, Tim.
Kolega Tim ściska dłoń wcielonego ideału męskości. (Nigdy już tej dłoni nie umyję).
Max Friedlander: – Cześć, miło mi cię poznać. Kolega Tim: – Mnie też, i to jak.
Nasza mała Mel: – Słuchaj, bardzo się cieszę, że na ciebie wpadłam. – A potem przewraca do góry nogami cały znany nam protokół randkowy, mówiąc: – Wszyscy moi przyjaciele chcą cię obejrzeć, więc jak myślisz, może mógłbyś pokazać się jutro we Fresche na Dziesiątej ulicy około dziewiątej wieczorem? To tylko banda ludzi z gazety, nie przejmuj się.
WIEM! Ja też byłem przerażony! Co ona sobie w ogóle myśli? Nie można tak po prostu mówić takich rzeczy potencjalnym ukochanym. Gdzie się podziała subtelność? Co się stało z kobiecą intuicją? Zęby tak wywalać kawę na ławę… No cóż, powiem ci jedno: byłem wstrząśnięty. To tylko pokazuje, że można wyrwać dziewczynę ze Środkowego Zachodu, ale nie można wyrwać Środkowego Zachodu z niej samej. Max Friedlander, sam to widziałem, był zaszokowany w takim. samym stopniu jak ja. Choć minutę wcześniej był cały czerwony, teraz zupełnie pobielał.
Max Friedlander: – Hmm. Okay.
Masza mała Mel: – Świetnie. No to do zobaczenia.
Max Friedlander: – No jasne.
Nasza mała Mel schodzi ze sceny. Schodzi też kolega Tim. Kiedy obejrzałem się przez ramię, Max Friedlander zniknął – zadziwiające, bo po tamtej stronie dziury nie mógł zniknąć nigdzie indziej, tylko w budynku „Chronicle”.
Ale TAM nie mógł przecież wejść. Dusza natychmiast opuściłaby jego ciało, a te demony piekieł wyssałyby z niego siły życiowe. W każdym razie to już wszystko. Oczekuję jak najbardziej, że zobaczę cię dziś we Fresche około dziewiątej. I NIE spóźnij się. Jaki koktajl należy zamówić przy takiej okazji? Wiem! Poradzę się Dolly. Ona zawsze wie, jaki drink najlepiej pasuje do sytuacji.
Buźka na razie
Tim
Do: Dolly Vargas ‹dolty.vargas@thenyjournal.com›
George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Stella Markowitz ‹stella.markowitz@thenyjournal.com›
Jimmy Chu ‹james.chu@thenyjournal.com›
Alvin Webb ‹alvin.webb@thenyjournal.com›
Elizabeth Strang ‹elizabeth.strang@thenyjournal.com›
Angie So ‹angela.so@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Mel
Dobra, ludzie, słyszeliście już różne opowieści: teraz zobaczymy, czy facet do nich dorasta. Miejsce: Fresche. Czas: dziewiąta wieczorem. Przyjdźcie tam albo jutro przy dystrybutorze wody nie będziecie wiedzieli, o czym mówi cała reszta.
Nadine
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: „New York Journal”
Dobra, mów, i to mów zaraz:
Kogo znasz w „New York Journal”?
Chcę znać nazwiska, Friedlander. Chcę mieć listę nazwisk i chcę ją mieć NATYCHMIAST.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: „New York Journal”
Ach, więc zniżyłeś się do tego, żeby znów ze mną rozmawiać, jak widzę? Już nie jesteśmy tacy zarozumiali i wyniośli, tak? Zdawało mi się, że cię ŚMIERTELNIE obraziłem swoimi starannie opracowanymi refleksjami na temat kobiecości. Wiedziałem, że jeszcze się przyczołgasz na kolanach. No więc, co chcesz wiedzieć? Czy znam kogoś w „New York Journal”? Czyś ty oszalał? Jesteś jedynym dziennikarzem, z którym się spotykam. Nie cierpię tych nadętych pseudointelektualistów. Myślą, że są tacy świetni, tylko dlatego, że potrafią złożyć razem parę słów i sklecić z nich pełne zdanie. A po co w ogóle chcesz to wiedzieć? Hej, Trent, ty chyba nie usiłujesz publicznie uchodzić za mnie, co? To znaczy, chyba udajesz mnie tylko w kamienicy mojej ciotki, prawda? Przed tą babeczką, która była taka wściekła, bo musiała wyprowadzać psa? Prawda? PRAWDA???
Max
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: „New York Journal”
Zaraz, zapomniałem. Znam tam jedną laskę. Dolly coś. Chyba pracuje dla „Journal”. Mam nadzieję, że nie umawiasz się z NIĄ, co?
Max
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Temat: Panna Fuller
Najdroższy Johnie,
no, no, no. I to redaktorka kolumny PLOTKARSKIE!. Powinieneś się wstydzić. Myślałam, że w najgorszym razie okaże się studentką tuż przed dyplomem. Wiesz, jedną z tych okropnych długowłosych dziewcząt, które widzi się czasem w Central Parku, kiedy czytają na ławce Prousta, i noszą sandały, okulary i te swoje plecaki.
Ale REPORTERKA KOLUMNY PLOTKARSKIEJ? Nie, no, doprawdy, John. Co ty sobie wyobrażasz?
Myślałeś, że się nie dowiem? Toś głuptas! Bardzo prosta sprawa. Wystarczył jeden telefon do Fullerów z Lansing w stanie Illinois. Udawałam, że jestem jedną z tych maniaczek na punkcie drzew genealogicznych. No wiesz, jakąś panią Fuller, która poszukuje swoich korzeni. Och, tak, bardzo chętnie opowiedzieli mi o swojej farmie i o swojej ukochanej małej Melissie, która przeniosła się do dużego miasta, proszę sobie wyobrazić. I to nie do byle jakiego dużego miasta, tylko do największego na świecie, bo do Nowego Jorku. Doprawdy, John.
No cóż, lepiej nam ją pokaż, żebyśmy mogli rzucić na nią okiem. Przyszły tydzień by nam odpowiadał. Może jednak po imprezie charytatywnej, John. Do tej pory jestem bardzo mocno zajęta.
Ściskam serdecznie
Mim
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Mim
Tylko dla ostrzeżenia: Mim jest na wojennej ścieżce z tobą za to, że nie zjawiłeś się na otwarciu, Poza tym, chociaż nie jestem zupełnie pewien, wydaje mi się, że dowiedziała się o rudej.
Nie patrz tak na mnie. Ja jej nie powiedziałem. Wciąż uważam, że postradałeś zmysły, zgadzając się na ten numer. Stacy, z drugiej strony, chce wiedzieć, czy skorzystałeś z jej rady.
PS Widziałem w wiadomościach tę dziurę przed waszym biurowcem. Wyrazy współczucia z powodu sytuacji toaletowej.
PPS Przepraszam, że nazwałem cię psychopatycznym świrem. Chociaż niewątpliwie nim jesteś.
PPPS Zapomniałem ci powiedzieć: ze względu na to wszystko Stacy założyła sobie własne konto pocztowe. Zmęczyła się korzystaniem z mojego. lej nowy adres to: ih8barney@freemail.com.
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Możesz mnie nazywać…
…jak ci się żywnie podoba. Mnie to nie przeszkadza.
I nie przejmuj się Mim. To mnie też nie rusza.
W sumie podoba mi się ta dziura. Żywię dla niej ciepłe uczucia. W gruncie rzeczy, będzie mi smutno, kiedy ją w końcu zakopią.
Ups, w Inwood zadźgano nożem trzy osoby. Muszę lecieć.
John
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: John
Stace, coś złego dzieje się z Johnem. W zeszłym tygodniu nazwałem go psychopatycznym świrem, a on się nawet nie przejął. Poza tym ostrzegłem go przed gniewem Mim, a on odpisał, że to go też nie rusza!
Nawet się nie przejmuje tą dziurą i tym, że w jego biurowcu nie działają toalety.
Podobnie było z naszym kuzynem Billym, kiedy w Meksyku połknął robaka z dna butelki tequili. Musiał spędzić miesiąc w szpitalu! Co robić?
Jason
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: John
Jason!
Zanim zamkniesz swojego biednego brata w psychiatryku w Bellevue, pozwól mi zobaczyć, czy zdołam coś z niego wyciągnąć. Skoro ty bez przerwy obrzucasz go wyzwiskami, może chętniej otworzy się przede mną.
Buziaki Stacy
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Skorzystałeś z mojej rady, prawda?
Nie zaprzeczaj. Zadzwoniłeś do niej. Więc uchyl rąbka tajemnicy.
I niczego nie opuszczaj. Jako trzydziestoczteroletnia kobieta jestem właściwie u szczytu moich seksualnych potrzeb. Jestem| również w ciąży. Od tygodni nie widuję własnych stóp. Seks mogę sobie uprawiać wyłącznie w wyobraźni. Więc zacznij stukać w te klawisze, chłopaczku.
Stacy
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Chłopaczek odpisuje
Jak na pełnoetatową żonę i matkę dwojga (właściwie trojga) dzieci, jesteś zdumiewająco wyzwolona. Czy inne mamusie w komitecie rodzicielskim też myślami grzebią się w rynsztokach? To musi stwarzać okazje do ciekawych pogawędek przy pieczeniu ciast.
Dla twojej informacji, nie zaszło to, co zdaje się, zakładasz. A jeśli sprawy wciąż będą się posuwać w tym tempie, to nie zdarzy się nigdy.
Nie wiem, co ta dziewczyna w sobie ma. Nie jestem przecież typem podrywacza. Nie wydaje mi się, żeby komukolwiek przyszło kiedyś do głowy opisać mnie jako playboya. Nigdy też nie oskarżano mnie o kompletny idiotyzm.
A jednak kiedy jestem blisko Mel, dokładnie tak w końcu wypadam – być może w ramach kary boskiej za to, że odkąd ją poznałem, właściwie nic innego nie robię, tylko ją oszukuję. Wygląda na to, że nie mogę zorganizować nawet tak prostej rzeczy jak OBIAD we dwoje. Moja pierwsza próba – wspominałem ci – zakończyła się tak, że jedliśmy pizzę na stojąco (a ona zapłaciła za swój kawałek).
Moje drugie podejście skończyło się jeszcze gorzej: większość wieczoru spędziliśmy w klinice dla ZWIERZĄT. A potem bardzo bezczelnie dodałem do traumy obrazę, seksualnie napastując Mel na sofie ciotki Maksa Friedlandera. Uciekła, mówiąc językiem romansów, niczym spłoszona ptaszyna. I miała rację: chyba musiałem przypominać napalonego małolata po obejrzeniu pornosa.
I jak, zadowolona? Czy wyobrażenie moich romantycznych przygód, jak zastępcza forma zaspokojenia, spełnia twoje oczekiwania? Czy paluszki u nóg, których tak dawno już nie widziałaś, kurczą się z podniecenia?
Po incydencie z kanapą omal się nie załamałem i nie przyznałem. Żałuję z całego serca, że wtedy tego nie zrobiłem. Od tej nory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Bo każdy dzień, kiedy jej nie mówię prawdy, jest jeszcze jednym dniem, przez który ona mnie będzie nienawidzić, kiedy wreszcie wszystko odkryje.
Bo ona to odkryje. To znaczy, któregoś dnia szczęście mnie opuści i ktoś, kto zna Maksa Friedlandera, powie jej, że ja to nie on, a ona nie zrozumie, kiedy będę to próbował wyjaśnić, bo to wszystko jest tak potwornie infantylne. Ona mnie znienawidzi i moje życie się skończy.
Bo z jakiegoś niezrozumiałego powodu, zamiast mnie nie cierpieć, jak każda normalna kobieta na jej miejscu, wydaje się, że Mel mnie naprawdę LUBI. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego. To znaczy, biorąc pod uwagę, co ona o mnie wie – czy raczej, co wie o Maksie Friedlanderze – powinna mnie nienawidzić z całego serca.
Ale nie. Wręcz przeciwnie: Mel śmieje się z moich idiotycznych dowcipów, Mel słucha moich durnych historyjek. I najwyraźniej rozmawia o mnie ze swoimi przyjaciółmi, bo nagle wszyscy zapragnęli mnie obejrzeć.
Wiem, co sobie myślisz. Myślisz: DLACZEGO, u LICHA, POSZEDŁ? Nie umiem ci wytłumaczyć, dlaczego. Kiedy mnie o to poprosiła, stałem przed naszym biurowcem, a ona pojawiła się jakby znikąd. Byłem tak zdumiony jej widokiem – tak przerażony, że ktoś zaraz zawoła mnie po imieniu – że chyba mnie zmroziło, chociaż na zewnątrz było ze dwadzieścia sześć stopni. Świeciło słońce, wszędzie dokoła hałas i zamieszanie, a tu nagle zjawia się ona, z błyszczącą aureolą włosów wokół głowy, i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami. Chyba zjadłbym jej z ręki tłuczone szkło, gdyby zaproponowała. A potem nic już nie mogłem poradzić. To znaczy, skoro już się zgodziłem. Nie mogłem tego odwołać. No więc biegałem w panice, usiłując się zorientować, czy Max zna kogokolwiek z „Journal”.
A potem poszedłem i spotkałem się z nimi, a oni byli podejrzliwi, ale ze względu na Mel udawali, że wcale nie są, bo najwyraźniej oni ją uwielbiają. Zanim wieczór dobiegł końca, wszyscy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
Ale tylko dlatego, że jedyna kobieta, która akurat zna Mak nie przyszła.
Oczywiście, dowiedziałem się o tym dopiero wtedy, kiedy tam przyszedłem, a Mel powiedziała:
– Och, Dolly Vargas – znasz ją – nie mogła przyjść, bo ma dziś wieczór bilety na balet. Ale prosiła, żeby cię pozdrowić.
Widzisz? Widzisz, jak niewiele brakowało? To tylko kwestia czasu.
I co ja mam robić? Jeżeli jej powiem, znienawidzi mnie i nigdy więcej jej nie zobaczę. Jeżeli jej nie powiem, w końcu sama to odkryje, a potem znienawidzi mnie i nigdy więcej jej nie zobaczę. Kiedy jej przyjaciele sobie poszli, Mel zaproponowała, żebyśmy przespacerowali się trochę, zanim złapiemy taksówkę do domu. Poszliśmy wzdłuż Dziesiątej ulicy. Nie wiem, czy ją pamiętasz z dawnych czasów, jeszcze zanim uciekliście z Jasonem na przedmieścia. Więc przypominam: wieczorem we wszystkich oknach zapalają się światła i można zaglądać ludziom do mieszkań, patrzeć, jak czytają albo oglądają telewizję, albo siadają do kolacji całą rodziną.
Kiedy tak spacerowaliśmy, ona mnie wzięła za rękę i po prostu szliśmy przed siebie, a kiedy szliśmy przed siebie, uderzyła mnie ta straszna myśl, że jeszcze NIGDY w ŻYCIU się tak nie czułem, idąc z dziewczyną za rękę… To znaczy szczęśliwy.
A to dlatego, że zawsze, kiedy jakaś dziewczyna chwytała mnie za rękę, robiła to po to, żeby mnie zaciągnąć przed wystawę jakiegoś sklepu i pokazać mi coś, co chciała, żebym jej kupił.
ZAWSZE.
Wiem, to brzmi okropnie, zupełnie jakbym się nad sobą użalał, czy coś takiego, ale nie użalam się. Mówię ci tylko prawdę. I to właśnie jest najokropniejsze, Stacy. Że tak wygląda prawda. Teraz mam jej powiedzieć? Powiedzieć jej, kim jestem? Chyba nie potrafię. A ty byś umiała?
John
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: John
Twojemu bratu nic nie dolega, głuptasie. Jest zakochany, to wszystko.
Stacy
PS. Skończyły nam się cheerios. Mógłbyś kupić, wracając do domu wieczorem?
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Mój brat
John? Zakochany? W kim? W tej rudej?
PRZECIEŻ ONA NAWET NIE WIE, JAK ON SIĘ NAPRAWDĘ NAZYWA!!!
I ty uważasz, że to w porządku? Czy wszyscy w tej rodzinie kompletnie stracili rozum?
Jason
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Powiedz mi jeszcze raz
No proszę, jeszcze tylko ten jeden raz
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Nie
Nie powiem.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Ale proszę
Powiedz mi. Wiesz, że sama tego chcesz. Jesteś mi to WINNA. Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Boże, jesteś nienormalna
I naprawdę zaczynasz mnie wkurzać. Ale niech ci będzie. Powiem ci. Ale to już ostatni raz. Dobra. Jedziemy.
Miałaś rację. Max Friedlander jest bardzo miły. Wszyscy się myliliśmy co do niego. Przepraszam. Jestem ci winna frappuccino. Zadowolona?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Duże frappuccino
Z odtłuszczonym mlekiem. Nie zapomnij. Mel
PS A zauważyłaś, jakie ma urocze zmarszczki w kącikach oczu, kiedy się uśmiecha? Zupełnie jak miody Robert Redford.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Teraz, to już po prostu…
…robi mi się przez ciebie niedobrze. poważnie, czy ja też taka byłam, kiedy zaczęłam spotykać się z Tonym? Bo jeśli tak, to nie rozumiem, czemu nikt z was mnie nic zastrzelił. Bo to jest naprawdę obrzydliwe. Naprawdę. Musisz przestać.
Nadine
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›
Temat: Max Friedlander
Tak, już wiem. Słyszałem, jak wszyscy o tym rozmawiali przy dystrybutorze z wodą. Najwyraźniej warto było wczoraj wieczorem pojawić się we Fresche.
I nie przejmuj się – nie jest mi przykro, że nie zostałem zaproszony. Rozumiem, czemu mogłaś nie chcieć mnie tam widzieć. Nie musisz się martwić, nie piszę teraz do ciebie z zamiarem odzyskania cię. Zdaję sobie sprawę – wreszcie – że znalazłaś sobie kogoś innego,
Piszę tylko, żeby ci powiedzieć, jak bardzo się cieszę ze względu na ciebie. Twoje szczęście jest wszystkim, o czym kiedykolwiek marzyłem.
A jeżeli go kochasz, no cóż, tylko to potrzebuję wiedzieć. Bo żebyś ty kogoś pokochała, Melisso, wiem, że ten ktoś musi być naprawdę wartościowym, godnym zaufania człowiekiem. Mężczyzną, który okaże ci szacunek, na jaki zasługujesz. Mężczyzną, który nigdy cię nie zawiedzie. Chcę tylko, żebyś wiedziała, Melisso, że dałbym niemal wszystko na świecie za to, żeby być na miejscu tego mężczyzny. Mówię to naprawdę szczerze. Gdyby nie Barbara… Ale to nie czas i nie miejsce na gdybanie.
Wiedz tylko, że myślę o tobie i cieszę się, widząc cię taką rozpromienioną ze szczęścia. Zasługujesz na nie bardziej niż którakolwiek ze znanych mi osób.
Aaron
Do: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Max Friedlander
Dzięki, Aaron. To bardzo milo z twojej strony, naprawdę.
Mel
PS Przykro mi, że muszę o tym wspomnieć, ale wiem, ze to ty zabrałeś figurkę Xeny – Wojowniczej Księżniczki z mojego monitora. Nowy chłopak od faksu cię widział, Aaron. Chcę ją mieć z powrotem. NIE INTERESUJE MNIE, co z NIĄ ROBIŁEŚ. Chcę ją tylko odzyskać. Okay?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Twój nowy adorator
To takie do ciebie podobne, kotku, żeby popisywać się swoją nową zdobyczą w ten jeden wieczór, kiedy nie mogłam się pojawić na odsłonie. To nie fair. Kiedy on przyjdzie po ciebie zabrać cię na lunch, czy coś takiego, żebym mogła się z nim przywitać? Tak dawno go nie widziałam, że prawie już nie pamiętam,^ jak wygląda. Może powinnam wpaść na chwilę do Whitney i odświeżyć sobie pamięć.
Buziaki Dolly
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Gołe zdjęcie
O MÓJ BOŻE!!!
Zupełnie zapomniałam o tym autoportrecie Maksa, który podobno wisi w Whitney. Tym, na którym jest nagi!
Co mam zrobić??? To znaczy, nie mogę przecież iść POPATRZEĆ na to zdjęcie, prawda? To takie obleśne!
Mel
PS Od samego myślenia na ten temat rozbolała mnie głowa.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Och, przestań
Oczywiście, możesz iść i je obejrzeć. Co jest obleśniejsze: to, że sobie to zdjęcie obejrzysz, czy to, że on je zrobił? I jeszcze w dodatku powiesił na wystawie, żeby cały świat mógł je sobie oglądać?
Ale nieważne. Bierz torebkę i ruszaj ze mną. Zastąpimy trening na rowerkach odrobiną kultury na koszt Muzeum Sztuki Amerykańskiej Whitney.
Nadine
PS Głowa cię boli od frappuccino. Ja też tak mam.
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Potrzebny mi Jest twój…
…przepis na flądrę nadziewaną krabem. Zdecydowałem, że skoro za każdym razem, kiedy zabieram ją na miasto, kończy się to kompletną porażką, zamiast tego po prostu ugotuję dla nas posiłek w czterech ścianach mojego mieszkania. Czy raczej mieszkania ciotki Maksa Friedlandera, mówiąc ściślej. Kto wie, może nawet zdobędę się na odwagę, żeby powiedzieć jej prawdę o sobie. Chociaż pewnie jednak nie.
A przy okazji, jak się robi te małe dynksy z chleba z pomidor mi na wierzchu?
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Małe dynksy z chleba
Mogę tylko założyć, że chodzi ci o bruschetta. Opiekasz kromki bagietki, potem nacierasz czosnkiem, potem kroisz trochę pomidorów… Och, na litość boską, John, zadzwoń po prostu do Zabara i zamów je, jak normalny człowiek. Potem możesz udawać, że zrobiłeś je sam. Myślisz, że ja umiem gotować? Ha! Mój kurczak pieczony? Kenny Rogers. Moja flądra nadziewana krabem? Jefferson Market. Moje grubo krojone frytki? Mrożone, z torebki!
Teraz już wiesz. Nie mów Jasonowi. Zniszczyłbyś całą magię. Stacy
Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjoumal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Max Friedlander
Droga Dolly!
Śmiej się, jeśli chcesz. Mnie to osobiście nie śmieszy. Nie wiem, czy jego rodzice wykazali się szczególną odpowiedzialnością, dając pięciolatkowi aparat fotograficzny, a potem pozwalając mu się bawić nim w wannie. Mógł się przecież porazić prądem. Zresztą na tym zdjęciu w ogóle nie jest do siebie podobny.
Mel
PS Obwiniam CIEBIE za to, że się przeziębiłam. To ty wywołałaś całe to moje zdenerwowanie, w efekcie którego złapałam tego głupiego wirusa grypy, który właśnie szaleje w mieście.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Och, biedactwo
Wiesz przecież, że uwielbiam ci dokuczać. Jesteś zupełnie jak młodsza (niedorozwinięta) siostra, której nigdy nie miałam. Tylko żartuję, kotku, tylko żartuję.
Poza tym, zamiast się na mnie wściekać, powinnaś mnie pożałować. Zakochałam się bez pamięci w tym twoim Aaronie, a on ledwie raczy odpowiedzieć mi na pytanie, która godzina. Siedzi tylko w tym swoim boksie i wpatruje się w wygaszacz ekranu, który sobie zrobił z waszego wspólnego zdjęcia. To takie żałosne, że prawie zbiera mi się na plącz. Niestety, odkąd poprawiłam sobie powieki, jestem fizycznie niezdolna do płaczu.
Przy okazji, co się stało z tą spódnicą, którą masz na sobie? Wyglądasz w niej jakoś tak puchato.
Buziaki Dolly
PS Czy mogłabyś przestać tak głośno kaszleć? Kac mi się od tego pogarsza.
Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Moje zdrowie
Drogi George!
Piszę to z domu, żeby dać ci znać, że dzisiaj nie przyjdę do redakcji, a to dlatego, że obudziłam się z bólem gardła, gorączką i katarem. Wczoraj wieczorem zostawiłam tekst u ciebie na biurku, jest tego dosyć, żeby Ronnie część użyła jutro. Powiedz jej, że papiery leżą w zielonym folderze na moim biurku. Jeśli masz jakieś pytania, wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Mel
PS PROSZĘ, powiedz Amy Jenkins z kadr, że nie ma mnie dzisiaj, bo jestem chora! Moje ostatnie zwolnienie lekarskie potraktowała jako spóźnienie i włączyła do moich akt!
PPS Czy mógłbyś dopilnować, żeby moja figurka Xeny – Wojowniczej Księżniczki wróciła na swoje miejsce na monitor? Ktoś mi ją zabrał, ale ma ją oddać. Daj mi tylko znać, czy została zwrócona.
Dzięki.
Mel
Do: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Moja ostatnia wola i testament
Cześć. Piszę, żeby dać wam znać, że strasznie się przeziębiłam i chyba umrę. Jeśli tak się stanie, chcę, żebyście wiedzieli, że zostawiam tobie i tatusiowi wszystkie pieniądze, które mam na koncie. Proszę, użyjcie ich, żeby zapewnić wykształcenie uniwersyteckie Kenny’emu i Richiemu. Wiem, że pewnie nie będą mieli ochoty iść na studia, skoro obaj planują grać w NBA, kiedy dorosną, ale na wszelki wypadek, gdyby sport zawodowy nie wypalił, powinni móc przynajmniej opłacić semestr czy dwa z tych moich 24 324 dolarów i 57 centów.
Proszę, oddajcie moje wszystkie ubrania Crystal Hope, nowej żonie Jera. Wygląda, jakby mogły jej się przydać. Sama nie wiem, co macie zrobić z kolekcją lalek Madame Alexander. Może Robbie i Kelly teraz na odmianę będą mieli córeczkę, jeśli tak, to przekażcie jej moje lalki. Jedynym moim pozostałym majątkiem na tym świecie są książki. Czy zechcesz dopilnować, żeby w przypadku mojego śmiertelnego zejścia w komplecie trafiły w ręce siostrzeńca mojej najbliższej sąsiadki, Johna? Właściwie naprawdę ma na imię Max. Podobałby ci się, mamo. Wszyscy ludzie z mojej redakcji spotkali go i polubili. Jest bardzo zabawny i uroczy. Nie, mamo, nie sypiamy ze sobą.
Chociaż nie pytaj mnie, dlaczego. Nie pozwól tacie tego czytać, ale zaczynam się zastanawiać, czy wszystko jest ze mną w porządku. To znaczy, poza tym, że się przeziębiłam. Bo John i ja obściskiwaliśmy się tylko raz, a potem nic, zero, nada.
Może ja naprawdę nie umiem się całować. Pewnie właśnie o to chodzi. To dlatego każdy facet, z którym się umawiałam, począwszy od Jera, w końcu mnie rzucał. Beznadziejnie się całuję. Jestem niska. Mam niemożliwie mały pęcherz. Jestem ruda i nie umiem się całować.
Mamo, bądź ze mną szczera, czy kiedy się urodziłam, lekarz nie powiedział przypadkiem: GENETYCZNA MUTACJA? Czy może użył terminu… och, nie wiem… BIOLOGICZNA ANOMALIA?
Bo wydaje mi się, że tym właśnie jestem. Och, ja wiem: Robbie l wyszedł na ludzi. Pewnie nie brak mu chromosomu całowania, tak jak mnie. Albo to, albo Kelly też nie umie się całować, więc nie potrafiła odczuć różnicy. Chyba nie sądzisz, że… Ktoś stuka do drzwi! To John! A ja wyglądam okropnie! Mamo, muszę lecieć…
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Temat: Twój ostatni niemądry mail
Melisso Ann Marie Fuller!
Co, na litość boską, miał znaczyć ten ostatni maił od ciebie? Jesteś po prostu lekko przeziębiona, kochanie. Nie umierasz. Twoje lalki stoją dokładnie tam, gdzie zawsze, na swojej półeczce w twojej sypialni, razem z medalami za osiągnięcia w nauce i świadectwem maturalnym z liceum. I co ty opowiadasz, że źle się całujesz? Jeżeli ten chłopak tak uważa, to powiedz mu, że może sobie skoczyć z dachu. Jestem pewna, że bardzo dobrze potrafisz się całować. Nie martw się, Melisso, w tym morzu jest wiele ryb. Po prostu tę jedną odrzuć z powrotem do wody. Twój statek jeszcze nadpłynie. Jesteś o wiele ładniejsza niż te dziewczyny, które widzę w telewizji, a już na pewno ładniejsza niż ta, która uprawiała seks z prezydentem. Znajdziesz sobie coś lepszego niż chłopak, który uważa, że źle się całujesz i niż ten, który przespał się z Barbarą Bellerieve. Wiesz, słyszałam, że ona ma sztuczne zęby! Więc po prostu powiedz temu chłopakowi, żeby spadał, a potem zapakuj się do łóżka, popatrz sobie w telewizor i pij dużo płynów, a zwłaszcza bulionu z kury. Dojdziesz do siebie, zanim się obejrzysz.
A chociaż nie powinnam ci tego mówić – chciałam, żeby to była niespodzianka – przesyłam ci pewien drobiazg, który powinien cię od razu rozchmurzyć. No dobra, to paczka snickerdoodles, twoich ulubionych ciasteczek. Więc przestań się mazać i uśmiechnij się, młoda damo!
Całuję Mamusia
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Melissy Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Dzięki
Dzięki, dzięki, dzięki!
John powiedział mi, że dzwonił do redakcji, a ty mu powiedziałaś, że jestem chora. I wiesz, co zrobił potem? Naprawdę, nie chcę przyprawiać cię o mdłości, ale umieram z chęci opowiedzenia komuś, więc wybrałam ciebie na swoją ofiarę. Poszedł do delikatesów na Drugą Aleję i przyniósł mi bulion z kurczaka!
Naprawdę! Cały wielki pojemnik! A potem wstąpił do mnie z zupą, sokiem pomarańczowym, kasetą wideo i lodami (zwykłe waniliowe, ale on się chyba po prostu nie zna. Masz rację, czasem trzeba ich najpierw wyszkolić). I chociaż musiałam wyglądać po prostu okropnie (miałam na sobie swoją piżamę w krowie łaty i puchate kapcie króliczki, a gdybyś zobaczyła moje włosy…), kiedy zapytałam go, czy chciałby zostać i obejrzeć ze mną film (Widok na podwórze – wiem, co sobie myślisz, Nadine, ale jestem pewna, że on nie ma zielonego pojęcia, że ja go szpiegowałam przez okno. Poza tym zawsze dyskretnie odwracałam wzrok, kiedy zaczynał się rozbierać. No cóż, poza jednym razem, ale wtedy chodziło o rozstrzygnięcie tej szalenie ważnej kwestii: bokserki czy slipki), zgodził się.
No więc obróciłam telewizor, żebyśmy mogli oglądać film z kanapy, ale John powiedział, że powinnam leżeć w łóżku (które, oczywiście, musiałam porzucić, żeby otworzyć drzwi – nie zawracałam sobie głowy słaniem ani nic, i wyobraź sobie otaczający je ocean zużytych chustek do nosa), a wtedy on kazał mi położyć się z powrotem i znów przekręcił telewizor. Potem poszedł do kuchni – co mocno mnie zawstydziło… Powinnaś była zobaczyć wszystkie te niezmyte naczynia w zlewie – a kiedy wrócił, przyniósł mi na tacy zupę i dużą szklankę soku pomarańczowego. Pamiętasz, jak kupiłam tę tacę? Tylko używałam jej do trzymania laptopa nad wanną, jak ta kobieta z reklamy, kiedy tak okropnie się spaliłam na plaży, a George okazał się taki paskudny i kazał mi pracować w domu.
Nadine, to było takie mile! Położył się po drugiej stronie łóżka (nie pod kołdrą, tylko na) i oglądaliśmy film, a ja jadłam zupę| a kiedy skończyłam, otworzył lody i zaczęliśmy je wyjadać łyżkami prosto z pojemnika, a potem, kiedy zaczęła się ta przerażająca część filmu, zupełnie o nich zapomnieliśmy i całe się roztopiły na mojej pościeli, która teraz okropnie się lepi, ale kto by się tym przejmował?
A potem, kiedy film się skończył, przełączyłam telewizor na Weather Channel i tam była relacja na żywo z huraganu Jan, który akurat obracał w ruinę wybrzeże Trynidadu! No więc oglądaliśmy sobie to przez chwilę, a potem nie wiem, co się stało, chyba wzięłam za dużo akataru, ale zanim się zorientowałam, mówił mi dobranoc, i że zajrzy do mnie jutro, a kiedy się znów obudziłam, jego już nie było i była już noc, a on pozmywał mi naczynia.
Nie tylko naczynia po zupie i soku i tak dalej. WSZYSTKIE naczynia, które leżały w zlewie, zostały umyte i ułożone na suszarce. Przez chwilę myślałam, że mam halucynacje, ale dziś rano one nadal tam byty. Nadine, on POZMYWAŁ MOJE NACZYNIA, kiedy byłam nieprzytomna i prawdopodobnie chrapałam, ze względu na to, że mam kompletnie zatkany nos.
Czy to nie najsłodsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałaś? Naprawdę KIEDYKOLWIEK? Nigdy przedtem żaden mężczyzna nie posprzątał mojej kuchni.
No cóż, to wszystko. Chciałam się tylko pochwalić. Ciągle jednak czuję się jak totalny wrak, więc nie wiem, kiedy przyjdę do pracy.
Czy Xena jest tam, gdzie być powinna? Jak sądzisz, co on z nią robił? Boże, jestem taka szczęśliwa, że zerwaliśmy ze sobą. Co za DZIWAK!
Mel
PS Moja choroba to jeszcze nie powód, żebyś opuszczała treningi na rowerach.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: l co?
Co to było: bokserki czy slipki? Nie zostawiaj mnie w niepewności, Fuller.
Nadine;-)
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Aha!
Bokserki. Naprawdę śliczne bokserki, takie w małe golfowe piłeczki.
Mel;-)
Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Moje zdrowie
Drogi George’u!
Jestem wciąż chora. Dziś nie przyjdę do redakcji i prawdopodobnie jutro też nie.
Nie wściekaj się, George. Wiem, że dużo się dzieje teraz, kiedy odbywają się te wszystkie przyjęcia w Hamptons, ale nic nie poradzę. Wczoraj skorzystałam ze swojego znakomitego programu opieki zdrowotnej i poszłam do lekarza. Wiesz, co mi przepisał? Odpoczynek w łóżku i dużo płynów. Odpoczynek w łóżku i dużo płynów, George! Nie będę mogła zapewnić sobie tego w Hamptons. Może Doiły by mogła, ale ja nie. Poza tym, jestem pewna, że lekarzowi chodziło o nieco inny rodzaj płynów.
Powiedz Ronnie, że nie wierzę w to coś o George’u i Winonici w Cannes i żeby dobrze to sprawdziła, zanim cokolwiek napisze. On jest dla niej o wiele za stary.
Mel
PS Nie zapomnij powiedzieć Amy Jenkins, że jestem dalej chora, a nie spóźniona.
Czy moja Xena – Wojownicza Księżniczka wróciła na swoje miejsce?
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Mel
Czy ty znów siedzisz w sieci? Usiłuję dodzwonić się do ciebie od godziny. I WIEM, że nie rozmawiasz z Mel, bo przed chwilą u niej byłem.
I wcale nie byłem tam jedynym gościem. Możesz tylko raz zgadywać, kto otworzył mi drzwi. Tak, masz rację. Sam książę z bajki. Właściwie nie powinienem tak o nim mówić. Dosyć lubię faceta. Jest taki… normalny, wiesz? Nie jak ten dziwak Spender. Pamiętasz, jak ty, ja, Mel i Spender kiedyś raz wyszliśmy wspólnie na miasto i on się zaczai czepiać policjantów? Kurna, ależ mnie to zajeżyło. Na szczęście szybko się przymknął, kiedy mu powiedziałem, że czterech moich kuzynów pracuje w nowojorskiej policji. Ten nowy facet nie wygaduje przynajmniej takich bzdur jak zazwyczaj Spender.
W każdym razie, przekazałem dla niej rzeczy, które mi kazałaś zanieść, a John otworzył mi drzwi i w pierwszej chwili czułem się trochę głupio, tyle ci powiem. Myślałem, że przeszkodziłem’ im w seksie. Ale facet miał na sobie ubranie i powiedział mi zaraz:
– Cześć, wchodź.
A w środku siedziała Mel w tej dziwacznej białej piżamie w czarne mazidła, zupełnie jak krowie łaty, i była w łóżku, ale nie wyglądała na bardzo chorą, moim zdaniem. Oglądali jakiś film. Najwyraźniej, odkąd zachorowała, robią to dość często. On przynosi jakieś jedzenie – nic, co by odpowiadało moim standardom, muszę powiedzieć, ale ostatecznie zjadliwe – i oglądają sobie filmy.
Sam nie wiem. Czy to znaczy, że to coś poważnego? O ile mogłem stwierdzić, nie odchodziło tam żadne bara-bara. To znaczy wszędzie na podłodze walały się tony chusteczek higienicznych, ale jestem całkiem pewien, że to przez katar Mel, a nie, no wiesz, coś innego.
Hej, nie wściekaj się na MNIE. Ja tu tylko przekazuję wiadomości. No więc powiedziałem coś w rodzaju:
– Masz tu rzeczy z pracy, a ja zrobiłem ci trochę koktajlu brzoskwiniowego.
No i oczywiście Mel totalnie zgłupiała, bo jak każdy porządny człowiek wie, że mój koktajl brzoskwiniowy to dar bogów, więc nalegała, żebyśmy się wszyscy razem napili, a John rozlał go do kubków, więc mam wrażenie, że on sobie całkiem dobrze radzi w kuchni Mel, co ma spore znaczenie, bo sama widziałaś, że ona chowa plastikowe pojemniki do piecyka i ma ten dziwny zwyczaj trzymania piwa w pojemniku na jarzyny.
W każdym razie on nałożył na wierzch takie wielkie buły lodów waniliowych, co jak wiesz, niszczy klarowną konsystencję koktajlu. Ale nieważne. Wszyscy usiedliśmy na łóżku i muszę przyznać, choć czynię to niechętnie, że to był najlepszy koktajl brzoskwiniowy w moim życiu, nawet mimo lodów.
Usiłowałem przez chwilę oglądać film, bo Mel powiedziała, żebym z nimi posiedział, ale zorientowałem się, że chociaż ONA powiedziała „zostań”, ON miał taką minę, jakby myślał: „Kiedy ten facet sobie wreszcie pójdzie?”, i to bardzo czytelną. No więc powiedziałem, że muszę lecieć, a Mel podziękowała mi i powiedziała, że czuje się już lepiej i że w poniedziałek wraca do pracy, a ja powiedziałem, że w porządku, i John odprowadził mnie do drzwi i powiedział coś w rodzaju: „Miło cię było znowu zobaczyć, cześć” i właściwie wypchnął mnie za drzwi.
Chyba trudno mi go obwiniać. Ja byłem taki sam, kiedy zaczynaliśmy ze sobą chodzić. Tyle że nie pozwoliłbym ci kupić podobnej piżamy. Czy Mel nie posiada sensownej bielizny nocnej?
No cóż, mimo piżamy, mówię ci – facet jest mocno pogrążony. O wiele bardziej niż kiedykolwiek Spender. przypuszczam, że jak zwykle Mel nie ma o niczym pojęcia, prawda? Nie sądzisz, że ktoś powinien jej o tym powiedzieć?
Tony
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournat.com›
Temat: Mel
No i kto TERAZ nie odbiera telefonu? Przypuszczam, że jesteś gdzieś na sali i zawracasz klientom w głowie swoim tatarem z łososia na ustkach endywii. W każdym razie, dzięki za odniesienie tych rzeczy do Mel. A więc on znów tam był? Ostatnim razem też tam był. Myślę, że masz rację: wzięło go, i to OSTRO. Ale ją też.
I nie, nie uważam, że którekolwiek z nich wymaga naszej pomocy. Nam nikt nie pomagał, prawda? A poradziliśmy sobie i świetnie. Nie powiedziałeś Mel, że opuściłam zajęcia na siłowni, prawda?!
Nadine
PS Proszę pana, pan powinien interesować się bielizną tylko jednej osoby, a ta osoba to ja. Co Mel Fuller ma na sobie w łóżku, to jej prywatna sprawa. I to ja kupiłam jej tę piżamę w krowie łaty na ostatnie urodziny. Uważam, że jest śliczna.
Do: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Snickerdoodles
Droga mamusiu!
Dzięki serdeczne za ciastka! Są pyszne – to znaczy, gdybym miała węch i smak, na pewno by takie były.
Chcę ci powiedzieć, że czuję się już o wiele lepiej – nie na tyle dobrze, żeby już wracać do pracy, oczywiście, ale i tak lepiej. Ciągle mam jeszcze taki zmieniony głos, że kiedy dzwonię do szefa powiedzieć mu, że jeszcze nie przyjdę do redakcji, o nic mnie nie podejrzewa, na szczęście.
A poza tym, w sprawie całowania: przepraszam, że oskarżyłam ciebie i tatę o nieprzekazanie mi porządnych genów. Okazuje się, że całuję się jak trzeba; John jest po prostu nieśmiały. Oczywiście, trudno jest się całować, kiedy człowiek ma kompletnie zatkany nos, ale jak przypuszczam, praktyka czyni mistrza.
W każdym razie, jeszcze raz dzięki za ciastka i odezwę się do ciebie później.
Całuję Mel
PS John też uwielbia twoje ciasteczka!
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Temat: Snickerdoodles
Melisso, musisz mi wybaczyć. Naprawdę nie chcę się wtrącać. Ale mam nieodparte wrażenie – i nie czuj się zobowiązana do odpowiedzi, jeżeli nie chcesz – ale mam takie wrażenie, że ty i ten John czy Max Friedlander UPRAWIACIE SEKS. Słuchaj, jesteś już dorosłą dziewczyną i oczywiście sama musisz podejmować takie decyzje, ale uważam, że powinnaś być świadoma paru spraw. Na przykład:
Mężczyzna nie kupi krowy, jeżeli mleko dostaje za darmo. To prawda. To najprawdziwsza prawda. Zdobądź pierścionek na serdeczny palec, zanim wpuścisz go do łóżka, moja droga. Dobrze – wiem, wiem. W dzisiejszych czasach wszystkie dziewczyny to robią.
No cóż, jeżeli musisz iść za przykładem modnej większości, zadbaj przynajmniej, żeby to był bezpieczny seks, dobrze kochanie? Obiecaj to mamusi.
Ups. Muszę lecieć. Tatuś i ja mamy dziś wieczorem spotkanie naszej drużyny kręglarskiej w Sizzler na obiedzie.
Całuję Mamusia
Do: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Snickerdoodles
O mój Boże, mamo, ja NIE uprawiam z nim seksu, naprawdę. Ja tylko mówiłam o całowaniu się! Jak to się wiąże jedno z drugim?!
No dobrze, dobrze. To chyba naturalnie wynika jedno z drugiego, niemniej jednak. Ale to o krowie jest takie głupie. Czy ja dla ciebie wyglądam jak krowa?
Poza tym, gdzie się podziało przymierzanie spodni, zanim kupi się parę, hm? Taką właśnie radę dostał od taty Robbie, zanim wyjechał na studia.
A co mnie się dostaje? Ta głupia uwaga o krowie! No cóż, mamo, dla twojej wiadomości – być może będę chciała najpierw przymierzyć KILKA PAR SPODNI. Czy przyszło ci to kiedyś do głowy? Na świecie jest mnóstwo spodni i jak ja mam znaleźć te właściwe, jeżeli nie przymierzę wszystkich potencjalnych egzemplarzy? No wiesz, po uważnym procesie wstępnej selekcji? I OCZYWIŚCIE, jeżeli zdecyduję się przymierzyć tę jedną konkretną parę spodni, zrobię to, zachowując najwyższe środki ostrożności. To znaczy, na litość boską, przecież mamy dwudziesty
pierwszy wiek. PROSZĘ cię, czy możesz tego wszystkiego NIE powtarzać tacie?
Błagam. Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Temat: Snickerdoodles
Kotku, nie musisz krzyczeć. Rozumiem cię równie dobrze, kiedy piszesz małymi literami.
Naprawdę ci ufam i wiem, że podejmiesz właściwą decyzję. I jestem pewna, że masz rację na temat tych spodni. Wiem, że zrobisz to, co najlepsze. Tak jak zawsze. Ja tylko myślę, że dobrą regułą jest nie przymierzać spodni, które najpierw nie wymieniły słowa na „k”. Oczywiście mam na myśli to duże słowo przez duże K. Wiem, że mnóstwo spodni – zwłaszcza tych francuskich i włoskich – szafuje słowem przez duże K przy każdej okazji, ale myślę, że spodnie amerykańskie są trochę bardziej wstrzemięźliwe. Kiedy wymawiają to słowo, na ogół mówią to, co czują.
Więc zrób mi przysługę i po prostu najpierw poczekaj na to słowo przez duże K, dobrze? Bo ja cię znam, Melisso. Wiem, jak łatwo złamać twoje ufne serce. Byłam tam, kiedy rzucił cię Jer, prawda? W wiadomościach widziałam, że ten seryjny morderca-transwestyta zaatakował kolejną kobietę, tym razem na Upper East, Side! Mam nadzieję, że zamykasz drzwi na noc, kochanie. On zdaje się szczególnie lubi rozmiar sześć, więc naprawdę oglądaj się za siebie, kiedy wychodzisz gdzieś wieczorem, kotku. Ale nie zapomnij też uważać na dziury w jezdniach!
Całuję Mamusia
PS I pamiętaj o spadających klimatyzatorach.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Ratunku
Popełniłam ogromny błąd i powiedziałam mojej mamie, że John i ja całowaliśmy się. Teraz bez końca zamęcza mnie różnymi fagami.
Ale dała mi trochę do myślenia: jaka zasada tu obowiązuje No wiesz, w kwestii sypiania ze sobą? Po ilu randkach wolno się z kimś przespać? To znaczy, żeby nie wyjść na łatwą? I czy to się liczy jako randka, jeżeli jesteś chora, a on ci przynosi lody? Lody waniliowe, mówiąc dokładniej.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Ratunku
Co dla ciebie oznacza słowo ŁATWA? To bardzo subiektywne określenie, moim zdaniem. Na przykład ja się przespałam z Tonym na naszej pierwszej randce. Czy to znaczy, że jestem łatwą kobietą? Przyjrzyjmy się faktom.
Lubisz faceta. Masz ochotę go schrupać. Ale martwisz się, że jeżeli zrobisz to za wcześnie, on cię zaszufladkuje w waszym związku jako kobietę łatwą. Czy naprawdę chcesz być z kimś, kto myśli w takich negatywnych kategoriach? Nie, oczywiście, że nie. Więc odpowiedź na twoje pytanie: „Po ilu randkach możesz się z kimś przespać?” brzmi: nie ma na to prostej rady. W każdym przypadku jest inaczej. Szkoda, że nie mogę ci bardziej pomóc.
Nadine
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Seks
Droga Mel!
Cześć. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale Nadine wspomniała o tym, że masz drobną zagwozdkę – no wiesz, na temat jak szybko w związku popełnia się rzeczony czyn. A ja myślę, że mam dla ciebie odpowiedź:
Jeśli czujesz się komfortowo, nie zwlekaj. poważnie. Ja zawsze tak postępowałem w życiu i popatrz, jak mi się wszystko udało. Jestem szefem kuchni we własnej restauracji i żenię się z totalnie podniecającą damą, która pod ciuchami od Ann Taylor nosi stringi. Przy tej zasadzie nie sposób popełnić błędu.
Tony
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Proszę wybacz…
…mojemu chłopakowi. Nie wiem, czy ci już wspominałam, że jest lekko zapóźniony w rozwoju.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Nie mam ci za złe…
…że opowiadasz Tony’emu o moim życiu seksualnym – czy raczej o jego braku – ale ludziom w redakcji tego nie mówisz, prawda?
PRAWDA?
Mel
Do: Peter Hargrave ‹peter.hargrave@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Ależ OCZYWIŚCIE, że ona powinna to zrobić, kotku. Co ma do stracenia? Przecież lat jej nie ubywa. Całkiem niedługo siła grawitacji zacznie ściągać ku ziemi te bardziej atrakcyjne fragmenty jej figury. A wtedy… No cóż, uważam po prostu, że trzeba korzystać z życia póki czas.
Tak a propos, Aaron odwołał spotkanie ze mną w ten weekend. Co powiesz na to? Dom Stephena to marzenie, a wszyscy będą niezwykle dyskretni. To są ludzie FILMU, kotku. Żaden z nich nie będzie miał zielonego pojęcia, kim jesteś.
Daj mi znać.
Buziaki
Dolly
Do: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Od: Jimmy Chu ‹james.chu@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Tak, ale jeżeli ona się z nim prześpi, a potem nic z tego nie wyjdzie, to będzie musiała spotykać go codziennie, przecież on mieszka po sąsiedzku. To może być strasznie żenujące. Zwłaszcza jeżeli ona – albo on – zacznie się spotykać z kimś innym. W tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania. Chyba że się pobiorą, ale jaka jest szansa, że zdarzy się coś takiego?
Jim
Do: Stella Markowitz ‹stella.markowitz@thenyjournal.com›
Od: Angie So ‹angela.so@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
On jest dla niej za stary. Ile ma lat? Trzydzieści pięć? A ona? Dwadzieścia siedem? Jest za młoda. Po prostu dzieciak. Powinna sobie znaleźć kogoś w swoim wieku.
Angie
Do: Adrian De Monte ‹adrian.demonte@thenyjournal.com›
Od: Les Kellogg ‹les.kellogg@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Tak, ale wszyscy chłopcy w wieku Mel zajęli się otwieraniem firm internetowych i kiedy tylko chcą, mogą się umawiać z supermodelkami, więc po co im taka Mel, która jest słodka, ale przecież nie jest supermodelką? Albo to, albo są zawodowymi deskorolkarzami. Więc jak sądzę, to może nawet lepiej, że facet jest taki stary.
Les
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
A tak właściwie czemu trzydziestopięcioletni facet wciąż jest samotny? Czy ktokolwiek się tu zastanowił nad tym, że on może być gejem? Czy ktoś nie powinien ostrzec Mel, zanim zrobi z siebie idiotkę i prześpi się z nim?
George
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Czy ludzie w redakcji rozmawiają o tobie
Chyba żartujesz? Nie pochlebiaj sobie. Mamy tu o wiele poważniejsze zmartwienia niż twoje życie miłosne.
Nadine
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹John.trent@thenychronicle.com›
Temat: Kurczak Kenny Rogersa
Czyżbyś kiedykolwiek usiłowała wmawiać ludziom, że sama ugotowałaś coś tak pysznego? Niesłychane.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Temat: Impreza charytatywna
Tylko ci przypominam, drogi chłopcze, o twojej obietnicy pojawienia się ze mną na imprezie. I oczywiście o twoim uroczym małym czeku.
Nie miałam od ciebie wiadomości już od paru dni. Mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.
Mim
PS Słyszałeś już o kuzynce Serenie?
Do: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Oczywiście, że nie…
…zapomniałem. Jestem twoją eskortą, pamiętasz? Nawet wyciągnąłem z pawlacza stary smoking i otrzepałem go z kurzu. Do zobaczenia na imprezie.
John
PS Tak, słyszałem o Serenie. To przede wszystkim wina jej rodziców, bo dali jej na imię Serena. Czego się spodziewali?
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Jak to…
…nie pojawisz się w redakcji przed poniedziałkiem? Ty tu chyba o czymś zapominasz, kwiatuszku. Mianowicie o imprezie charytatywnej w Centrum Lincolna, no wiesz, na rzecz propagowania wiedzy na temat raka. Przecież to największe wydarzenie towarzyskie sezonu. Według Dolly, będzie tam sama śmietanka, WSZYSCY ważni ludzie. Nie obchodzi mnie, czy krwawisz z oczodołów, Fuller, Idziesz tam.
Wysyłam Larry’ego, żeby zrobił zdjęcia. Upewnij się, że dopadniesz tych wszystkich bogaczy ze starych rodzin, Astorów, Kennedych i Trentów. Wiesz, jak oni uwielbiają oglądać w prasie swoje zdjęcia, nawet w takim głupim, wymęczonym szmatławcu jak nasz.
George
PS Twoja idiotyczna maskotka z powrotem leży na monitorze. O co tu w ogóle chodziło?
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Hej
Przestań się wydzierać. Jeżeli ona czuje się na tyle dobrze, żeby rozważać uprawianie seksu z jakimś gościem, to z powodzeniem może wywlec z łóżka swój smutny odwłok i zabrać się za swoją cholerną pracę.
George
PS A według ciebie w co my się tu bawimy? W gazetkę szkolną?
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Słuchaj…
…pukałem do ciebie przed chwilą, ale nikt nie otwierał, więc zakładam, że śpisz. Nie chciałem dzwonić i budzić cię. Rzecz w tym, że mam dzisiaj trochę zajęć i będę mógł zajrzeć do ciebie dopiero późno wieczorem. Poradzisz sobie? Przyniosę więcej lodów. Tym razem postaram się, żeby miały w środku mnóstwo orzechów w czekoladzie.
John
PS Huragan Jan porusza się z prędkością dwustu kilometrów na godzinę. Oko cyklonu powinno znaleźć się nad Jamajką jakoś tak wieczorem. Wygląda na to, że będzie ostro wiało. To cię powinno rozchmurzyć.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Wczorajszy wieczór
Hej, jak poszło? Próbowałam wybić George’owi z głowy wysyłanie cię tam, ale uparł się. Powiedział, że jesteś jedyną znaną mu reporterką, która skleci z tego artykuł, a nikogo nie obrazi. Pewnie Doiły nie bywała idealnie trzeźwa na imprezach charytatywnych. No cóż, to na pewno dlatego, że spała z mężami wszystkich pań z towarzystwa. Mam nadzieję, że nie masz jakiegoś nawrotu.
Nadine
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: l co ja mam teraz zrobić?
Wczoraj wieczorem, kiedy towarzyszyłem Mim na imprezie charytatywnej w Lincoln Center, kto do nas podszedł ze swoim małym notatnikiem i ołówkiem, jak nie… Mel? Tak, tak właśnie. Melissa Fuller, redaktorka z „New York Journal”, która, kiedy widziałem ją po raz ostatni, leżała w łóżku z egzemplarzem „Cosmo” i temperaturą 37,7. A tu nagle stoi przede mną na wysokich obcasach, w mini, i pyta Mim, czy jej zdaniem szerzenie w społeczeństwie wiedzy na temat raka może w przyszłości doprowadzić do znalezienia lekarstwa na tę chorobę. A potem zauważyła mnie, przerwała i zawołała:
– John!
A Mim – znacie Mim – obraca głowę i jednym spojrzeniem ogarnia rude włosy, zauważa ten akcent ze Środkowego Zachodu i nim się zorientowałem, co jest grane, prosi Mel, żeby z nami usiadła. I może napita się odrobinę szampana? No, mogę z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że to pierwsza taka okazja w dziennikarskiej karierze Mel, żeby ktoś, z kim przeprowadza wywiad, zapraszał ją na drinka do swojego stolika. I wiem na pewno, że to pierwszy raz, kiedy Mim zgodziła się udzielić jakiemuś reporterowi prywatnego wywiadu. Mogłem tylko siedzieć tam i kopać Mim pod stołem za każdym razem, kiedy się bałem, że powie coś w rodzaju: „mój wnuk”, co oczywiście zdarzyło się jakiś milion razy. No więc wychodzi na to, że Mel wie już, że coś jest nie tak. Oczywiście, nie ma pojęcia, co. Uważa, że Mim się we mnie kocha i że powinienem się poddać temu uczuciu, bo taka stara bogata nietoperzyca jak Mim mogłaby spłacić debet na wszystkich moich kartach kredytowych. Chociaż ostrzegła mnie, że wszystkie dzieci Genevieve Trent skończyły w komunach (wuj Charles, ciocia Sara i ciocia Elaine) albo w więzieniu (wuj Piotr, wuj Joe i tata). Zapomniała wspomnieć o samobójstwach ciotki Claire i wuja Franka. Jeszcze jeden dowód, że dziadek dobrze zrobił, przekupując koronera.
Z jakiego pięknego pnia pochodzimy, nieprawdaż, Jason? Stacy, powinnaś zabrać dziewczynki i uciec jak najdalej, póki jeszcze możesz.
I co ja mam teraz robić? Powiedzieć jej? Czy dalej kłamać, póki mi język kołkiem nie stanie?
Czy któreś z was mogłoby mnie po prostu zastrzelić? Proszę.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Powiedz jej
Po prostu jej powiedz. Proszę cię. Błagam. Bo nie jestem pewien, ile jeszcze zniosę.
Jason
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Nie mów jej…
…dopóki się z nią nie prześpisz.
Mówię poważnie. Bo jeśli jesteś naprawdę dobry w łóżku, będzie jej wszystko jedno.
Wiem, mam teraz w głowie tylko seks, ale ja bym tak właśnie postąpiła.
Stacy
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: No dobra, dzięki
Po prostu powinienem się z nią przespać. Jasne. Dlaczego sam | o tym wcześniej nie pomyślałem?
CZY TOBIE NA PEWNO NIC NIE DOLEGA???
Poza tym, że jesteś żoną mojego brata, oczywiście. Nie pamiętasz, jak to bywa, kiedy człowiek jest samotny? Nie możesz ot tak przespać się z kimś. To znaczy, owszem, teoretycznie można, ale z tego nic nigdy nie wychodzi. A |A CHCĘ, ŻEBY Z TEGO COŚ WYSZŁO.
Dlatego to takie ważne, żebyśmy nawiązali ciepłą i serdeczną przyjaźń, ZANIM prześpimy się ze sobą. Jasne? I czy nie tak zawsze twierdzi Oprah?
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Ale czy ty nie…
…sądzisz, że już nawiązaliście ciepłą i serdeczną przyjaźń? To znaczy, przynosiłeś jej lody i zmywałeś jej naczynia, na litość boską. Dziewczyna jest ci to winna. Zgodzi się, nie ma obawy.
Stacy
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Wybacz mi, ale…
…czy w tobie rośnie nasienie szatana, czy mój bratanek? Co się z tobą dzieje? „Zgodzi się, nie ma obawy”.
Nikt nie zgadza się tylko dlatego, że mu przyniesiono lody. Gdyby to była prawda, ci faceci, którzy prowadzą ciężarówki Pana Softee…
No, chyba łapiesz mój tok myślenia.
Nie, ja chcę to zrobić jak należy. Ale smutna prawda jest taka, że każda kobieta, z którą się kiedykolwiek umawiałem, zawsze jednym okiem zerkała do mojego portfela – a mówimy tutaj głównie o kobietach, które mi wpychała Mim, creme de la creme nowojorskiego towarzystwa, które same, można by pomyśleć, miały sporo pieniędzy na kontach – więc zaciągnięcie ich do łóżka nigdy nie stanowiło problemu. Mel jednakże najwyraźniej nie jest z tych panienek, co to od razu wskakują facetowi do łóżka. W gruncie rzeczy, jest całkiem nieśmiała.
Nie wiem, co zrobię. Poważnie mówiłem o tym zastrzeleniu mnie, wiesz. Naprawdę nie miałbym nic przeciwko kulce między oczy, o ile stałoby się to szybko, a Mel nie musiałaby w efekcie znów sama wyprowadzać Paco na spacery.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Och, na litość boską
Po prostu weź się do rzeczy.
Zwyczajnie zapukaj do drzwi, a kiedy ci otworzy, wyciągnij ją na korytarz i zacznij całować mocno i namiętnie. Potem pchnij ją na ścianę i wyjmij jej bluzkę zza paska spódnicy, i wsuń rękę pod jej stanik, i…
Stacy
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Musisz wybaczyć…
…mojej żonie. Jest teraz buzującym tyglem hormonów. Prawdę mówiąc, właśnie musiałem położyć ją do łóżka z chłodnym kompresem.
Byłbym ci niezmiernie wdzięczny, gdybyś powstrzymał się od dyskutowania z nią na tematy natury seksualnej do czasu, gdy urodzi. A konkretnie – do jakichś sześciu czy ośmiu tygodni po porodzie. Jestem pewien, że wyjaśniła ci, że jest w tej chwili u szczytu swoich potrzeb seksualnych. A tymczasem, jak niewątpliwie wiesz, jej lekarz stwierdził, że w tym stadium ciąży mogłoby być dla dziecka niebezpieczne, gdybyśmy się angażowali w… No, wiesz.
Więc zamknij się i ani słowa na temat seksu między tobą a tamtą dziewczyną, dobra?
A skoro już jesteśmy przy temacie, gdzie się podział pomysł zabrania tej dziewczyny na obiad? Co? W filmach to zawsze działa. Bierzesz dziewczynę na jakiś miły, romantyczny obiad, może na przejażdżkę dorożką po Central Parku (chyba że dziewczyna nie uznaje takich głupot), i jeśli masz farta, ona się zgodzi na łóżko. Jasne?
Więc weź ją w jakieś przyjemne miejsce. Pamiętasz tego Davida Belewa? Czy to nie jest najprzyjemniejsza restauracja w mieście? Zaprowadź ją tam.
I tym razem, jeśli ten głupi kot zachoruje, niech sobie zdycha. Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Jason
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Brittany i Haley Trent ‹weluvbarney@freemail.com›
Temat: CZEŚĆ WUJKU JOHNIE
JAK CI SIĘ PODOBA NASZ NOWY ADRES MAILOWY? TATA GO NAM ZAŁATWIŁ, ŻEBYŚMY PRZESTAŁY UŻYWAĆ JEGO KONTA. USŁYSZAŁYŚMY, JAK MAMUSIA I TATUŚ ZNÓW ROZMAWIALI O TOBIE I TEJ RUDEJ PANI. POWIEDZIELI, ŻE NIE JESTEŚ PEWIEN, JAK JEJ OKAZAĆ, ŻE JĄ LUBISZ.
NO CÓŻ, W DRUGIEJ KLASIE, JEŻELI JESTEŚ CHŁOPCEM I LUBISZ JAKĄŚ DZIEWCZYNKĘ, DAJESZ JEJ SWOJĄ NAJLEPSZĄ KARTĘ Z POKEMONEM. ALBO JĄ CIĄGNIESZ ZA WŁOSY. ALE NIE ZA MOCNO, ŻEBY NIE ZACZĘŁA PŁAKAĆ.
ALBO MOŻESZ JĄ POPROSIĆ, ŻEBY POJEŹDZIŁA Z TOBĄ NA ROLKACH TYŁEM, A WTEDY TRZYMASZ JĄ ZA RĘKĘ, ŻEBY SIĘ NIE PRZEWRÓCIŁA. MAMY NADZIEJĘ, ŻE TO COŚ POMOŻE.
CAŁUSY BRITTANY I HALEY
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Temat: Nawet nie zamierzam…
…pytać, co miało znaczyć to wszystko na imprezie charytatywnej. Mogę tylko założyć, że podobnie jak twoi kuzyni, komplet nie oszalałeś. Domyślam się, że to była TA panna Fuller z Fullerów z Lansing w stanie Illinois. Naprawdę nie potrafię pojąć, czemu ją tak przed nami ukrywasz. Uważam, że ona jest absolutnie urocza! Rozumiem, że jest przeziębiona i nie zawsze wymawia „d”.
A jednak ty z nią ewidentnie grasz w jakąś grę. Moja kostka, powinnam ci to uświadomić, jest czarnosina po wszystkich twoich kopnięciach.
Zawsze byłeś beznadziejny, kiedy chodziło o kobiety, więc pozwól, że udzielę ci jednej rady: w cokolwiek z nią grasz, to nie zadziała, John. Dziewczyny nie lubią gierek. Nawet, jak mi mówią, te z Lansing w stanie Illinois.
Mim
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Wczorajszy wieczór
Czy to tylko te leki przeciwgorączkowe, które wczoraj brałam, czy to był strasznie dziwny wieczór? Nie miałam pojęcia, że cię spotkam. Napisałeś już po moim wyjściu. Mój okropny, wredny szef zmusił mnie, żebym tam poszła. Nie miałam na to ochoty. Czułam się paskudnie. Ale kazał mi iść, więc utuszowałam sobie rzęsy, włożyłam sukienkę i poszłam, z katarem i gorączką, i wszystkim. Nie było aż tak źle. Krewetki były smaczne. Właściwie nie bardzo czuję jakikolwiek smak, ale nieważne. Nie miałam pojęcia, że chodzisz na takie imprezy. Robiłeś zdjęcia? Jakoś nie zauważyłam aparatu. Ta pani Trent była bardzo miła. Skąd ją znasz? Robiłeś jej kiedyś portret? To zabawne, że słyszysz o ludziach mnóstwo różnych rzeczy, a potem ich spotykasz i okazuje się, że są zupełnie inni, niż ci mówiono. Ja zawsze słyszałam, że Genevieve Randolph Trent to okropna, zimna suka. A przecież ona jest ujmująca. Wiesz, gdyby nie to, że ma chyba ze sto lat, powiedziałabym, że robi do ciebie słodkie oczy, bo przez cały czas ci się przyglądała.
W sumie to dobrze, że przy tych wszystkich swoich pieniądzach ona robi takie charytatywne gesty. Pisałam już o wielu ludziach, którzy postępują inaczej. Właściwie wszystkie dzieci pani Trent (a miała ich OŚMIORO, wyobrażasz sobie?) to straszni nieudacznicy, którzy albo mieszkają w komunach, albo siedzą w więzieniu. Żal mi ich. I jej też mi trochę żal.
W każdym razie, wracam do pracy, bo po prostu nie mogą się tam beze mnie obejść, ale zastanawiałam się, czy dałbyś się zaprosić na obiad któregoś wieczoru, jakoś tak niedługo, bo chciałabym ci podziękować za opiekę, kiedy czułam się tak paskudnie. Daj mi znać, kiedy będziesz miał trochę czasu… Pani Trent, jak rozumiem, powinna mieć tu pierwszeństwo, gdybyś się z nią ożenił, mógłbyś od razu spłacić debety na wszystkich swoich kartach kredytowych i nie musiałbyś się już martwić o przekraczanie limitu. To tylko taki pomysł.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Obiad
Nie, to nie chodziło wyłącznie o ciebie. Wczoraj wieczorem WSZYSTKO było bardzo dziwne. No cóż, to znaczy, poza tobą. Ty nigdy nie jesteś dziwna. Mówiąc WSZYSTKO, miałem na myśli okoliczności.
Znam Genevieve Trent od bardzo dawna. Właściwie odkąd pamiętam. Ale nie wydaje mi się, żeby istniała jakakolwiek możliwość wywiązania się między nami romantycznego związku, chociaż istotnie mogłoby to rozwiązać problem moich kart kredytowych.
A przy okazji, ona naprawdę się ucieszyła, że cię poznała. Ten kawałek, który napisałaś o imprezie, był bardzo poruszający. Wyobrażam sobie, że każda organizacja charytatywna w mieście będzie teraz do ciebie dzwonić i zapraszać cię, żebyś w następnej kolejności napisała o nich, robisz to tak wymownie. Jeśli chodzi o obiad, byłbym zachwycony. Tylko wolałbym, żebyś to ty pozwoliła mi się zaprosić. Ciągle mam u ciebie dług wdzięczności za uratowanie ciotki Helen, pamiętasz? To może jutro wieczorem? Jeżeli czujesz się na siłach, rzecz jasna. Zrobię rezerwację – to będzie niespodzianka. Ale obiecuję, że nie pójdziemy do Fresche.
John
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Obiad
No dobra, skoro nalegasz. Ale naprawdę nie trzeba. Wiesz, gdybyś tylko pozwolił mi coś ugotować, mógłbyś oszczędzić pieniądze i po prostu zacząć spłacać swoje karty kredytowe. To całkiem nowa myśl, ja wiem, ale właśnie TAK robią normalni ludzie.
Ale zdaje się, że żadne z nas nie jest tak całkiem normalne. Normalni ludzie nie miewają hopla na punkcie huraganów i dziur w jezdniach, prawda?
No właśnie, dlatego przypuszczam, że wszystkie normalne reakcje są wykluczone w przypadku takich osób jak my. Cóż zrobić.
Po prostu obiecaj mi, że nie wydasz zbyt wiele. Ja wcale nie jestem szampańską dziewczyną. Piwo zupełnie mi wystarczy.
Mel
Do: David J. Belew ‹djbelew@belew-restaurant.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Obiad
Drogi Davidzie,
pamiętasz, jak namówiłem Patty, żeby zrobiła ten artykuł na temat restauracji, w których trudno zamówić miejsce i twoja okazała się jedyną, którą uznała za wartą trzymiesięcznego oczekiwania na stolik? A ty powiedziałeś, że mam u ciebie stolik w każdej chwili?
No cóż, chcę mieć stolik. Dla dwojga. Masz go zarezerwować na nazwisko Max Friedlander, a kiedy się pokażę, twoi kelnerzy mają się do mnie właśnie tak zwracać. Okay? Poza tym upewnij się, że będziesz miał lody z dodatkami na deser. Najlepsze są kawałki czekolady. Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Zadzwonię później i potwierdzę.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: David J. Belew ‹djbelew@belew-restaurant.com›
Temat: Obiad
John, przykro mi, że cię muszę rozczarować, ale w mojej restauracji, która otrzymała cztery gwiazdki od tej wspaniałej gazety, dla której trudzisz się codziennie, trzy gwiazdki w przewodniku Michelina, tytuł najlepszej restauracji w Nowym Jorku i nie jedną, ale dwie nagrody Beard (a wszystko dzięki kulinarnym talentom twojego uniżonego sługi), nie podajemy „lodów z dodatkami”.
Nie, nawet z kawałkami czekolady. Oczywiście dopilnuję, żeby czekał na ciebie stolik, a nawet poinstruuję kelnerów, żeby zwracali się do ciebie per Max Friedlander, ale obawiam się, że muszę postawić granicę przy dodatkach do lodów.
Dave
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Najwyraźniej czujesz się lepiej
A może jest jakiś inny powód, dla którego nucisz pod nosem I feel pretty? Tak przy okazji, trochę to denerwuje tych z nas, którzy muszą pracować w pobliżu.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Moje podśpiewywanie
Cóż, jak by to powiedzieć? Czuję się lepiej ORAZ jestem szczęśliwa.
Wiem, trudno uwierzyć. Ale taka jest prawda. Chcesz wiedzieć, dlaczego jestem szczęśliwa? Bo dziś wieczorem wychodzę. Na randkę. Na prawdziwą randkę. Z mężczyzną. Z jakim mężczyzną, zapytasz. No, skoro musisz wiedzieć, z Maksem Friedlanderem. Dokąd idziemy? To niespodzianka.
Ale wiesz co? On płaci.
I chociaż ma to być podziękowanie za to, że ocaliłam życie jego ciotce – muszę przyznać, że nie jestem pewna, czy ona naprawdę doceniłaby moje wysiłki, biorąc pod uwagę jakość tego życia w obecnej chwili – mimo wszystko, jest to randka.
A pani Friedlander może się polepszyć. Więc tak, chyba można powiedzieć, że ogólnie jestem szczęśliwa.
Ale jeśli moje podśpiewywanie cię drażni, to oczywiście, przestanę.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Czy ktoś tu powiedział: „randka”?
Kotku, to prawda? To znaczy, ty i Max? Przyjmujesz to tak spokojnie, kochanie, że musiałam zapytać. To znaczy, biorąc pod uwagę, że mężczyzna zaprosił cię na randkę po raz pierwszy od… No cóż, sama wiesz. A, o wilku mowa… Kręci się tutaj właśnie w tej chwili i marudzi nad kopiarką. Biedny, biedny Aaron.
Uważam, że powinnaś przynajmniej wybrać się do Bamble and Bamble na masaż twarzy i manikiur. Pedikiur również, jeżeli zamierzasz iść w odkrytych pantoflach. Och, i znam doskonałe, urocze miejsce, gdzie można wydepilować sobie okolice bikini – to znaczy, jeżeli uważasz, że dzisiaj będzie TEN dzień. Bo przecież warto wyglądać jak najlepiej, nieprawdaż? Wiesz, słyszałam, że teraz całkiem popularny staje się sfinks. Pewnie nie masz pojęcia, co to jest, więc wyjaśniam: to wtedy, kiedy woskują ci nie tylko okolice bikini, ale całą… Och, kurczę. Peter dzwoni. Później napiszę więcej. Obiecuję.
Buziaki
Dolly
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Twoja randka
Dobra, wiem, że upłynęło sporo czasu (ta wasza mała wyprawa do kina i na kawałek pizzy się nie liczy – ani ten wieczór we Fresche, kiedy mu się wszyscy przyjrzeliśmy, ani tamten wieczór, kiedy w końcu wylądowaliście w klinice dla zwierząt), więc chcę się upewnić, że będziesz pamiętała o randkowym zestawie ratunkowym.
Pamiętaj, powinnaś przygotować te rzeczy wcześniej i przed wyjściem sprawdzić, czy niczego nie zapomniałaś:
l. szminka
2. puderniczka
3. karta do metra (gdybyś musiała się szybko wycofać)
4. pieniądze na taksówkę (gdybyś musiała się szybko wycofać, a w pobliżu nie byłoby stacji metra)
5. tonik do demakijażu, w razie gdyby on cię zrobił w konia, a ty rozpłakałabyś się i spłynąłby ci tusz
6. paszport (gdyby on cię zachloroformował, wsadził do samolotu do Dubaju i sprzedał jako białą niewolnicę, a ty, po licznych perypetiach i udanej w końcu ucieczce, musiałabyś udowodnić władzom, że jesteś obywatelką amerykańską)
7. pastylki odświeżające oddech
8. szczotka do włosów
9. czysta bielizna (tylko na wypadek, gdybyś jednak została na noc)
10. kondomy (to samo)
Mam nadzieję, że to coś pomoże.
Nadine;-)
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Lista
Dzięki za listę rzeczy, których podobno mogę potrzebować na randce, ale zapominasz o czymś: MY MIESZKAMY DRZWI W DRZWI.
Więc jeśli będzie mi potrzebna czysta bielizna, mogę po prostu przejść na drugą stronę korytarza.
A teraz przestań już tyle o tym gadać. Bo ty i Dolly… już sama nie wiem, która z was bardziej mnie wyprowadza z równowagi.
To tylko obiad, na litość boską. O Boże, muszę iść, bo się spóźnię.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Jeszcze tylko jedno
Kotku, upewnij się, że użyjecie kondomów, bo Max naprawdę jest człowiekiem bywałym, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Po prostu weź to pod uwagę. Wszystkie te modelki. Jakkolwiek śliczne z nich i kościste stworzenia, niektóre mają bardzo bogatą przeszłość. To na razie.
Buziaki
Dolly
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: A więc…
Jak poszło?
Jason
PS Stacy kazała mi zapytać.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Zakładam, że…
…twój telefon jest od godziny zajęty, bo mielesz ozorem z Mel na temat jej randki. No cóż, czy mogłabyś poświęcić minutkę swojemu narzeczonemu i odpowiedzieć mu na jedno poważne pytanie:
Kogo masz zamiar posadzić na naszym weselu obok mojej ciotecznej babki Idy? Bo moja mama mówi, że ktokolwiek będzie koło niej siedział, będzie musiał zadbać o to, żeby nie tknęła ani odrobiny szampana. Pamiętasz pożar parkingu przyczep samochodowych, który wywołała Ida podczas ostatniej rodzinnej imprezy, prawda? Daj mi znać.
Kocham cię Tony
PS Moja mama mówi, że jeśli ją posadzisz koło Idy, to na miejscu popełni harakiri.
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Wcale nie…
…mielę ozorem z Mel. Nie słyszałam od niej ani słowa, od kiedy widziałam ją po raz ostatni, to znaczy od kiedy wyszła do domu, żeby się przebrać na swój wielki obiad z Maksem. To znaczy z Johnem. Swoją drogą, o co chodzi z tymi imionami? Skąd ludzie biorą przezwisko w rodzaju JOHN? John to nie przezwisko.
Siedziałam w sieci i szukałam prezentów na nasze przyjęcie weselne. Co byś powiedział na spinki do koszul dla facetów i kolczyki dla dziewczyn?
Właściwie, jak się nad tym zastanowić, to trochę dziwne, że Mel się jeszcze nie odezwała. To już dwadzieścia cztery godziny. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żeby przez dwadzieścia cztery godziny nie odpowiedziała na mój telefon. No cóż, wyjąwszy tę okazję, kiedy jej sąsiadkę trzepnięto w głowę.
O mój Boże, chyba nie myślisz, że coś jej się stało? To znaczy, że ten Max/John mógł ją uprowadzić? I sprzedać jako białą niewolnicę? Chyba powinnam zadzwonić na policję, jak sądzisz?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Sądzę, że powinnaś zbadać sobie głowę
Każdy facet, który kupiłby Mel Fuller jako białą niewolnicę, zażądałby zwrotu pieniędzy. Byłaby z niej fatalna niewolnica. Jęczałaby w kółko, że facet nie ma kablówki i jak ona ma być na bieżąco w kwestii prywatnego życia Winony Ryder, skoro nie ma dostępu do najświeższych ploteczek.
Tony
PS Nie odpowiedziałaś mi wcale na pytanie, kogo posadzisz obok ciotki Idy.
Moi przyjaciele umarliby ze śmiechu, gdybym im dał spinki do koszul. A może noże do krojenia mięsa od Wusthofa?
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Gdzie jesteś?
Poważnie. Nie próbuję wścibiać nosa i wiem, że potrafisz sama zadbać o siebie, ale zostawiłam ci na sekretarce trzy wiadomości, a ty wciąż nie oddzwaniasz. GDZIE JESTEŚ??? Jeśli wkrótce się do mnie nie odezwiesz, zadzwonię na policję, przysięgam.
Nadine
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dział Kadr ‹dzial.kadr@thenyjournal.com›
Temat: Spóźnienie
Drogi/a Melisso Fuller.
To jest automatyczna wiadomość z Działu Kadr „New York Journal”, wiodącej nowojorskiej gazety codziennej. Pragniemy pana/ią zawiadomić, że zgodnie z informacjami otrzymanymi od pana/i zwierzchnika. Zastępcy Redaktora Naczelnego
George’a Sancheza. pana/i dzień pracy rozpoczyna się w „Journal” punktualnie o 9 rano. co oznacza, że dzisiaj spóźnił/a się pan/i 85 minuty. Melisso Fuller. w bieżącym roku jest to pana/i 49. spóźnienie przekraczające dwadzieścia minut.
Spóźnienia to poważny i kosztowny problem, z którym borykają się pracodawcy w całej Ameryce. Pracownicy zazwyczaj lekceważą tę kwestię, tymczasem notoryczne spóźnianie się często bywa objawem jakiegoś poważniejszego problemu, na przykład:
alkoholizmu
uzależnienia od narkotyków
uzależnienia od hazardu
przemocy domowej ze strony partnera
zaburzeń snu
depresji
oraz wielu innych dolegliwości. Jeżeli cierpi pan/i na którekolwiek z wyżej wymienionych, proszę bezzwłocznie skontaktować się ze swoim przedstawicielem Działu Kadr, Amy Jenkins. Przedstawiciel Działu Kadr z przyjemnością zapisze pana/ią do działającego w „New York Journal” Programu Pomocy Pracowniczej. W ramach programu zostanie pan/i skierowany/a do odpowiedniego specjalisty, który postara się pomóc panu/i odzyskać pełen zawodowy potencjał. Melisso Fuller. my wszyscy tworzymy w „New York Journal” jeden zespół. Jako zespół odnosimy sukcesy i jako zespół doznajemy porażek. Melisso Fuller. czy nie pragnie pan/i być członkiem zwycięskiego zespołu? Prosimy zatem dołożyć wszelkich starań, by od tej pory pojawiać się w pracy na czas!
Z poważaniem
Dział Kadr
„New York Journal”
Proszę pamiętać, że jakiekolwiek kolejne spóźnienia mogą prowadzić do zawieszenia w obowiązkach służbowych lub wypowiedzenia stosunku pracy.
Ta wiadomość jest poufna i nie przeznaczona dla kogokolwiek poza jej właściwym adresatem. Jeśli omyłkowo otrzymał/a pan/ i tę wiadomość, prosimy poinformować nadawcę i usunąć wiadomość ze swojej skrzynki pocztowej lub jakichkolwiek innych narzędzi archiwizacyjnych.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Temat: Nasza mała Mel
No cóż, wygląda na to, że nasza mała Mel miała bardzo, ale to BARDZO udaną randkę, prawda? To znaczy wiem, że kiedy ja nie przychodzę do pracy następnego dnia, zazwyczaj dzieje się tak dlatego, że randka jeszcze trwa. Tu mrugam oczkiem.
No cóż, jestem jak najbardziej za. Dobrze, że trafiło na tak sympatyczną osobę. Boziu, jakżebym chciał być na jej miejscu! Czyś ty spojrzała na ramiona tego faceta? I na te uda? I na tę bujną czuprynę?
Wybacz mi. Muszę udać się teraz do ustronia dla chłopców i ocucić się zimną wodą.
Tim
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Fuller
Psiakrew, gdzie jest Fuller? Myślałem, że mamy to już za sobą, odkąd ten przeklęty Friedlander wprowadził się do mieszkania sąsiadki. Czy to nie on miał wyprowadzać psa? Więc gdzie ona jest?
Przysięgam na Boga, Wilcock, możesz jej ode mnie powiedzieć, że jeśli ten artykuł o nowym zegarku Palomy Picasso z wymienialnymi wskazówkami nie znajdzie się do piątej na moim biurku, ona wylatuje z pracy. Nie wiem, co ja tu waszym zdaniem prowadzę, ale tak się składa, że to coś nazywa się GAZETA. Gdybyś zapomniała.
George
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: To wprawdzie zupełnie nie mój interes, ale…
Nie uważasz, że to troszeńkę… no cóż, tandetne, w taki sposób ucierać nosa biednemu Aaronowi? Chodzi mi o ten cały numer z nieprzyjściem do pracy następnego dnia po wielkiej randce. Dobrze wiem, że minęło sporo czasu, odkąd ostatnio spędziłaś noc z mężczyzną i tak dalej, ale to już jest po prostu niegrzeczne.
No, powiedziałam, co miałam powiedzieć. A teraz, przejdźmy do ważniejszych spraw: Czy on jest duży? To znaczy Max Friedlander. Chodzi mi o to, czy on się tylko tak przechwala, czy…
Bo wiesz, kotku, słyszałam, że…
Och, znów dzwoni Peter. On mi po prostu nie daje żyć. Więcej potem, kochana.
Buziaki
Dolly
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Temat: Twoje wykroczenie
Najdroższy Johnie!
Potrafię zrozumieć, że twoje nowe, niezależne życie ogromnie cię pochłania – zwłaszcza kiedy chodzi o Fullerów z Lansing w stanie Illinois – ale mógłbyś pamiętać, że kiedyś miałeś rodzinę i że oni bardzo by się cieszyli, gdybyś się od czasu do czasu do nich odezwał. Jak rozumiem, twój brat próbował wielokrotnie skontaktować się z tobą w ciągu ostatnich kilku dni, natomiast ty, używając wulgarnego współczesnego określenia, „spuściłeś go”.
Może powinieneś przypomnieć sobie, John, taki stary wierszyk z moich czasów harcerskich:
Nowe przyjaźnie zawieraj,
Lecz i o starych pamiętaj.
Nowa jak srebro jest szczere,
Ze starej złoto się zbiera.
To się tak samo odnosi do rodziny, wiesz?
Mim
PS Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że istnieją DWA miasteczka Lansing w stanie Illinois? Jedno to mała farmerska mieścina, a drugie składa się niemal wyłącznie z dzielnicy handlowej. Twoja mała panna Fuller pochodzi, zdaje się, z pierwszego. Tak tylko sobie pomyślałam, że może chciałbyś wiedzieć.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Przepraszam
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie chciałam cię wystraszyć. Jak widzisz, nic mi nie jest. Dostałam kolejne z tych zawiadomień o spóźnieniach od Amy Jenkins. Co jej dolega, tej kobiecie? Nie wiesz, czy George jest wściekły? Jak wygląda sytuacja na froncie mountain dew? Czy automat jest właściwie zaopatrzony? Czy może George znów cierpi na niedobór kofeiny? Naprawdę miałam zamiar zadzwonić, ale mi się nie udało. Za każdym razem, kiedy sięgałam po telefon, no cóż, coś mnie rozpraszało. Wybaczysz mi?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Dzięki Bogu!
Jesteś niewiarygodna. Czy ty wiesz, jak myśmy się tu wszyscy martwili?
No cóż, niech będzie. Czy wiesz, jak JA się martwiłam? Nigdy więcej nie napędzaj mi takiego stracha. Przebaczę ci, jeżeli prześlesz mi dokładny opis randki: oczekuję szczegółów na temat tego, dokąd poszliście i DOKŁADNIE co robiliście.
Jakbym nie wiedziała. „Rozpraszało”. Taaa. Jasne.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: On
Co mogę powiedzieć?
Och, Nadine, to było niewiarygodne! Pamiętam, jak kompletnie byłaś nieprzytomna po pierwszym weekendzie z Tonym. Myślałam wtedy, że zwariowałaś. Może główna druhna nie powinna mówić takich rzeczy, ale taka jest prawda. Ale teraz absolutnie rozumiem, przez co przechodziłaś. To MIŁOŚĆ! Miłość robi z człowiekiem takie rzeczy, prawda? Mogę nawet w tej chwili zrozumieć, czemu – mimo różnicy wieku – Winona nie chce opuścić Chrisa Notha. Jeśli czuje do niego to, co ja do Johna… Od czego mam zacząć? Och, od obiadu: zabrał mnie do Belewa. No, naprawdę! Wiem, wiem. Wiem, że tam trzy miesiące czeka się na rezerwację, tymczasem my po prostu weszliśmy do środka jakby nigdy nic, Nadine. A oni zaprowadzili nas natychmiast do takiego absolutnie uroczego stolika dla dwóch osób, ustawionego w kąciku, a tam szampan już chłodził się w kubełku
z lodem. Poważnie. I to nie był Korbel, Nadine. To był Cristal. CRISTAL. To gdzieś tak ze trzysta dolarów za butelkę. Powiedziałam od razu:
– John, czyś ty oszalał? Przecież cię na to nie stać. Ale on odparł, że mam się o to nie martwić, bo David Belew jest mu winien przysługę.
No cóż, to musiała być niemała przysługa, bo zjedliśmy tam zupełnie niesamowity posiłek – to przekracza nawet twoją wyobraźnię, Nadine, chociaż jadałaś w Nobu na koszt gazety. Zaczęliśmy od ostryg i kawioru z bieługi, a potem jedliśmy tatara z łososia. Potem foie gras zapiekane z figami w porto, prosciutto z kaczki i…
Och, sama już nie pamiętam, co jeszcze. Przepraszam. Zawiodłam cię.
Ale, Nadine, to było takie dobre, a do każdej potrawy podawano nam inne wino, i zanim zabraliśmy się za danie główne, w skład którego wchodziły chyba przepiórki, ja nawet nie zwracałam już uwagi na jedzenie, bo John tak ładnie wyglądał w garniturze, ciągle się do mnie nachylał i uśmiechał, powtarzał moje imię, a ja wtedy pytałam go: „Co?”, a on powtarzał: „Co?”, i wtedy się śmialiśmy, i zanim nadjechał deser, całowaliśmy się ponad stolikiem, a kelner ledwie mógł się między nami przecisnąć, żeby pozbierać zastawę. No więc wtedy John powiedział:
– Wynośmy się stąd.
Tak zrobiliśmy, i ja nawet nie wiem, jak i kiedy wróciliśmy do domu, ale jakoś nam się udało. Całowaliśmy się przez cały czas i zanim wjechaliśmy na piętnaste piętro, sukienkę miałam z tyłu zupełnie rozpiętą, ale wtedy przypomniałam sobie coś okropnego i powiedziałam:
– A Paco?
A wtedy John wypowiedział pięć najpiękniejszych słów, jakie słyszałam w życiu:
– Zapłaciłem odźwiernemu, żeby go wyprowadził. Moja sukienka wylądowała na podłodze, zanim jeszcze udało mi się włożyć klucz do zamka.
I wiesz, co? Kiedy dziś rano wychodziłam, ciągle jeszcze leżała na podłodze w korytarzu! Ktoś ją znalazł i ładnie poskładał. Tak mi wstyd! Wyobrażasz sobie, Nadine? A gdyby tak pani Friedlander nie leżała w szpitalu ze śpiączką i znalazła moją sukienkę na korytarzu?
No cóż, pewnie gdyby pani Friedlander nie leżała w śpiączce w szpitalu, moja sukienka w ogóle nie znalazłaby się na korytarzu. Bo pewnie w ogóle nie poznałabym Johna, gdyby ktoś nie walnął w głowę jego ciotki i gdybym nie została z tym psem i kotami na głowie. Nieważne.
Wiesz, jak w książkach zawsze mówią, że bohaterowie mają ciała jak stworzone dla siebie? Rozumiesz, jak dwa pasujące do siebie elementy układanki? Idealnie dopasowane? To o mnie i o Johnie. Po prostu do siebie pasujemy. Mówię serio, Nadine, zupełnie jakby to było nam przeznaczone, czy coś. I to chyba dlatego tak się dzisiaj spóźniłam. Ale, och, Nadine, nic mnie to nie obchodzi, ile zawiadomień o spóźnieniach wyśle do mnie Amy Jenkins. Totalnie było warto. Kochanie się z Johnem jest jak napicie się naprawdę zimnej wody po wieloletniej włóczędze na pustyni.
Mel
PS Dlaczego Doiły ciągle wrzuca spinacze do mojego boksu?
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: No to mnie podaj do sądu, jak chcesz
Byłem zajęty, jasne? A czy ty musisz lecieć od razu do Mim i wypłakiwać się jej w rękaw, ilekroć nie odezwę się do ciebie przez parę dni? Myślisz, że tylko dlatego, że tata jest w więzieniu, możesz…
Ach, nieważne. Nawet nie mogę się na ciebie wściec. Jestem za bardzo, wręcz cholernie, szczęśliwy.
John
PS Zrobiliśmy to.
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Tak się składa, że tata jest…
…w ośrodku reedukacji społecznej o najniższym rygorze, z całą resztą kryminalistów w białych kołnierzykach. Trudno to nazwać więzieniem. Zwłaszcza że każdy ma tam swój telewizor. Nie wspominając o HBO.
A co konkretnie masz na myśli, pisząc to tajemnicze: „zrobiliśmy to”? Mam nadzieję, że nie chodziło ci o to, co mnie się wydaje. Po pierwsze, czy ty jesteś w pierwszej klasie liceum? A po drugie, co ty wyprawiasz, „robiąc to” z kimś, kto nawet nie wie, jak się naprawdę nazywasz??? Mam nadzieję, że przez „zrobiliśmy to” rozumiesz fakt, że jedliście razem trującą rybę fugu na surowo czy coś takiego.
Jason
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Co???
Zrobiliście TO? ZROBILIŚCIE TO? Co to ma znaczyć? Chcesz powiedzieć, że kochałeś się z nią? Czy o to ci chodziło? I to wszystko, co masz na ten temat do powiedzenia? Myślałam, że się umówiliśmy, że będę mogła na ciebie liczyć. Myślałam, że rozumiesz, że jestem kobietą, która potrzebuje obecnie pożywki dla wyobraźni.
No więc puść farbę, facet, albo skończy się na tym, że wyślę dziewczynki na dłuższą wizytę z nocowaniem do wujka Johna…
Stacy
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Moje życie uczuciowe
Załącznik: Powrót Parkera
Stacy, nie zamierzam opowiadać się z mojego życia seksualnego własnej szwagierce. A przynajmniej nie w takich szczegółach, jakich oczekujesz. Czy ty naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł – wysiać dziewczynki z wizytą do mnie, kiedy mieszkam z dwoma kotami? Przecież Haley jest alergiczką. Tak czy inaczej, co mam ci opowiedzieć? Że to byty najbardziej naładowane emocjami dwadzieścia cztery godziny w moim życiu? Że dokładnie takiej kobiety szukałem od lat, tylko nigdy nie śmiałem wierzyć, że ją kiedykolwiek znajdę? Ze jest moją bratnią duszą, moim kosmicznym przeznaczeniem? Ze liczę minuty, póki znów jej nie zobaczę? Proszę. Dobrze. Powiedziałem to.
John
PS Jeśli chcesz, możesz przeczytać ostatni rozdział mojej książki, który przesyłam ci w załączniku. Dzisiaj był jakiś taki mało ciekawy dzień, jeżeli chodzi o wydarzenia, więc wykorzystałem ten fakt, żeby popracować nad powieścią. Może dzięki temu znajdziesz nieco pożywki dla wyobraźni. Pamiętaj jedynie o tym, że to utwór fikcyjny i jakiekolwiek podobieństwo do osób prawdziwych, żywych czy umarłych, jest czysto przypadkowe.
Czy twoim zdaniem przesłanie jej róż byłoby narzucaniem się?
Załącznik: E!
POWRÓT PARKERA
JOHN TRENT
Rozdział 17
– A Paco? – zapytała bez tchu.
– Nie martw się o to, kotku – warknął Parker, – Zastrzeliłem go.
Jej dziecięco błękitne oczy zwilgotniały, tusz rozmazał się dokoła.
– Och, Parker – westchnęła.
– Już nie będzie ci więcej dokuczał – zapewnił ją Parker. Jej usta, krwistoczerwone i wilgotne, rozchyliły się zapraszająco.
Parker nie był głupcem. Pochylił głowę, aż wreszcie ustami rozgniótł jej wargi.
Od pierwszego dotyku ust stała się miękka i bezwolna w jego ramionach. Przy czwartym piętrze jej ciało zdało się pozbawione kości. Przy szóstym do końca rozsunął zamek małej czarnej sukienki. Zanim wjechali na dziesiąte piętro, sukienka do połowy zsunęła jej się z ramion. W okolicach jedenastego piętra Parker odkrył, że nie nosiła stanika.
Ani, zorientował się na trzynastym, majtek. Kiedy drzwi windy otworzyły się na piętnastym piętrze, Parker wziął ją na ręce i zaniósł przez korytarz, a sukienka osunęła się na ziemię. Żadne z nich tego nie zauważyło.
W jej mieszkaniu panowała ciemność i chłód – dokładnie tak, jak lubił Parker. Łóżko stało w plamie światła księżyca, wlewającego się przez pozbawione zasłon okna. Położył ją na środku tej srebrzystej smugi, a potem cofnął się, żeby na nią popatrzeć.
Była naga w taki sposób, jak nagie bywają tylko najpiękniejsze kobiety – dumnie, odważnie naga. Nie dla niej sięganie obronnym ruchem i okrywanie się prześcieradłem. Światło księżyca igrało na krzywiźnie talii i wzdłuż smukłych ud. Włosy, tysiąc ciemnorudych loków, rozsypały się na poduszce, a oczy, którymi wpatrywała się w niego, głęboko pociemniały.
Nie powiedziała ani słowa. Nie musiała. Ruszył ku niej, jak przypływ podąża za księżycem. A kiedy przyszedł do niej, był tak samo nagi jak ona. Parker w przeszłości znał wiele kobiet. Mnóstwo kobiet. Jednak teraz… To było coś zupełnie innego. ONA była inna. Kiedy sięgnął dłońmi, by rozchylić te szczupłe, gładkie uda, ogarnęło go wrażenie, że oto otwiera wrota do innego świata, świata, z którego być może nigdy nie powróci.
Świata, zrozumiał, zanurzając się w jej gorący, mocny uścisk, świata, którego nigdy nie zechce z własnej woli opuścić.
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Ty faktycznie JESTEŚ…
…zakochany, prawda? Och, John, to takie urocze.
OCZYWIŚCIE, że powinieneś wysłać jej róże.
Czy mogę przestać Rozdział 17 do Mim? PROSZĘ.
Stacy
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: NIE, nie możesz przesłać…
…rozdziału 17 do Mim! Czyś ty oszalała? Żałuję, że w ogóle ci go wysłałem. Skasuj go, dobra?
John
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Przepraszam…
…że dopiero teraz odpisuję. Musiałam iść i oblać sobie twarz zimną wodą. Myślę, że poważnie powinnaś rzucić dziennikarstwo. Zrobiłabyś karierę jako pisarka romansów. Woda po latach włóczęgi na pustyni?
Muszę przyznać, że odkąd cię znam, nie widziałam jeszcze, żebyś była taka… Szczęśliwa. A więc? Powiedział, że cię kocha?
Nadine
PS Jeśli chodzi o Doiły, wrzuca spinacze do twojego boksu dlatego, że po prostu usiłuje sprawdzić, czy przypadkiem nie chodzisz dzisiaj jakoś dziwnie w efekcie znacznych rozmiarów… ee, adoracji Maksa Friedlandera dla twojej osoby. Więc cokolwiek będziesz robiła, nie wstawaj przy niej z krzesła.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Nie powiedział
No, kiedy się zastanowić, nie powiedział, że mnie kocha. Mój Boże, zdjęłam na korytarzu sukienkę dla faceta, który nawet nie powiedział, że mnie kocha! Zastrzel mnie. Czy możesz po prostu mnie zastrzelić?
Mel
PS I właściwie czemu on do tej pory nie zadzwonił? Zauważyłaś, że on jeszcze nie zadzwonił?
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Daj sobie spokój
Zaledwie przed chwilą byłaś szczęśliwsza niż kiedykolwiek. W jednej chwili popadłaś w rozpacz tylko dlatego, że zdarzyło mi się wspomnieć głupie słówko „kocham”? No cóż, chętnie odgryzłabym sobie język. Nie przejmuj się tym, Mel. Facet ma na twoim punkcie kompletnego bzika. No bo przecież radośnie spędził z tobą dwadzieścia cztery godziny w łóżku. To znaczy, na litość boską. Tony’emu się to nigdy nie zdarzyło.
No cóż, fakt, ja go zawsze zmuszam, żeby wstał i coś mi ugotował. Nie martw się, on zadzwoni.
Nadine
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dollyvargas@thenyjoumal.com›
Temat: Mam nadzielę, że nie uważasz, że się wtrącam…
…w twoje sprawy osobiste, ale uważam, że powinnaś spotkać się ze mną w łazience dla pań za jakieś pięć minut. Mam coś, czego właśnie potrzebujesz na ten przykry przypadek podrażnień od męskiej brody, których się nabawiłaś na całej dolnej połowie twarzy.
Poważnie, kochanie, wyglądasz tak, jakby cię wylizało po brodzie wszystkie sto jeden dalmatyńczyków. W głowie mi się nie mieści, że nie nałożyłaś ani odrobiny podkładu. Nic się nie martw. Odrobina clinique i będziesz jak nowa. Ale opowiesz mi wszystko, prawda?
Buziaki Doiły
Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@trienyjournal.com›
Temat: Tak, uważam, że się wtrącasz…
…a jeżeli ci się wydaje, że opowiem ci cokolwiek, to chyba cię pogięło.
Dzięki za chęć podzielenia się ze mną clinique, ale zamierzam nosić te otarcia z dumą, jak honorowe blizny. I przestań wrzucać spinacze do mojego boksu. Wiem, że to ty, Dolly, i wiem, czego chcesz. Nie mam zamiaru wstawać.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Temat: Ty niegrzeczna dziewczynko
Mała Mel, coś ty wyrabiała?
Zaczekaj. Nie odpowiadaj. Wiedziałem w tej samej chwili, w której rzuciłem okiem na wyraz tej małej buzi, promieniejącej jak światło latarni morskiej. (Naprawdę musisz go skłonić, żeby częściej się golił, jeśli zamierzacie regularnie obcałowywać się po twarzach, jesteś klasycznym rudzielcem o bardzo delikatnej cerze do kompletu. Musisz mu o tym od czasu do czasu przypominać, albo skończy się tak, że będziesz wiecznie chodziła z podrażnioną buzią. Wyglądasz, jakbyś zasnęła pod kwarcówką),
A kiedy zobaczyłem ten zapierający dech w piersiach bukiet krwistoczerwonych róż, które właśnie ci dostarczono, no cóż, zyskałem pewność, że:
NASZA MAŁA MEL BYŁA BARDZO NIEGRZECZNA.
Coś ty wyprawiała, żeby zasłużyć na tak niesamowity kwiatowy hołd? Wyobrażam sobie, że było to coś zupełnie nie w twoim zwykłym stylu.
Gratulacje.
Tim
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@tlienyjournal.com›
Temat: No widzisz?
Tłumaczyłam ci, że zadzwoni. Nawet zrobił coś jeszcze lepszego. W życiu nie widziałam większego bukietu róż. No więc, co mówi karteczka?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: O MÓJ BOŻE
ON MNIE KOCHA.!!!
Karteczka mówi:
Lecz widzieć ją znaczyło kochać,
Kochać ją jedną i kochać na zawsze.
John
Czy on to sam ułożył? Chodzi o mnie, prawda? Nie sądzisz? Ze ta „ona” to ja?
O mój Boże, nie mogę sobie miejsca znaleźć. Nikt nigdy przedtem nie przysłał mi kwiatów do pracy, a co dopiero z karteczką, która zawiera słowo przez duże K!!!
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Mój Boże…
…niewiele trzeba, żeby cię uszczęśliwić, prawda? Oczywiście, że ta „ona” z wiersza, to ty. A ty myślałaś, że o kim on mówi?
O swojej matce???
Ale Max Friedlander tego nie wymyślił. Zrobił to Robert Burns. Jakim cudem ty w ogóle zrobiłaś dyplom? Naprawdę niewiele wiesz.
Poczekaj, cofam to. Wiesz wszystko o Harrisonie Fordzie, George’u Clooneyu oraz o tym nowym, jak mu tam? Och tak, o Hugh Jackmanie.
Nie siedź tam, uśmiechnięta jak idiotka. Odpisz mu, na litość boską.
Nadine
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Nie powinieneś był…
…wysyłać mi tych wszystkich róż. Naprawdę, John, musisz trochę myśleć o swojej sytuacji finansowej. Ale są takie piękne. Nawet nie mogę się na ciebie wściec, że jesteś takim rozrzutnikiem. Po prostu je uwielbiam – i cytat też. Nie jestem bardzo mocna w takich rzeczach. To znaczy, w cytatach. Ale chyba mam jeden dla ciebie:
„Gdybym cię mniej kochała, może umiałabym lepiej o tym mówić”.
Fajny, prawda? To z Emmy.
Co robisz dziś wieczorem? Zastanawiałam się, czy nie kupić trochę świeżego włoskiego makaronu i może zrobić pesto? Chciałbyś zajrzeć koło siódmej?
Całuję
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Co powiesz na to?
Kocham cię.
Han Solo Powrót jedi
John
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Co powiesz na to?
Wiem.
Księżniczka Leia Powrót jedi
Mel
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Mel
No cóż, zjawiła się nareszcie. I miałeś rację. Nie sprzedał jej jako białej niewolnicy.
Ale zrobił drugą z kolei najgorszą rzecz, moim zdaniem. Sprawił, że się w nim zakochała.
O co mi właściwie chodzi. Tony? No bo posłuchaj: nigdy nie widziałam jej tak szczęśliwej i podekscytowanej. Nawet tego dnia, kiedy rozeszła się pogłoska o księciu Williamie i Britney Spears. To było nic w porównaniu z tym. Wtedy była w skowronkach. Teraz jest w ekstazie.
A jednak nie mogę się powstrzymać, żeby nie czuć, że to się wszystko pochrzani w jakiś okropny sposób.
Dlaczego? Dlaczego tak się czuję? To przecież miły facet, prawda? Widziałeś go. Nie wydawał ci się miły? Myślę, że w tym tkwi problem. On się wydaje taki miły, taki NORMALNY, że wciąż nie potrafię pogodzić tego faceta, tego „Johna” z Maksem Friedlanderem, o którym tyle słyszeliśmy. No wiesz, te wszystkie supermodelki i tak dalej.
Ja po prostu nie rozumiem, czego taki facet, który mógłby mieć supermodelkę, szuka u Mel. Wiem, że to brzmi okropnie, ale zastanów się. To znaczy wiemy, że Mel jest urocza i błyskotliwa, i kochana, ale czy facet, który spotyka się z supermodelkami, potrafi to docenić? Czy faceci nie spotykają się z supermodelkami z jednego powodu? No wiesz, żeby mieć u boku niewiarygodną laskę?
Dlaczego facet, który od kilku lat jadał tylko desery, miałby nagle nabrać ochoty na mięso z ziemniakami?
Czy ja jestem najgorszą najlepszą przyjaciółką na świecie, czy co?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Czy jesteś najgorszą najlepszą przyjaciółką na świecie?
Tak. Przykro mi to mówić, ale tak.
Posłuchaj, Nadine, wiesz gdzie tkwi twój problem? Ty nienawidzisz mężczyzn.
Och, mnie lubisz. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, nienawidzisz mężczyzn w ogólności i nie ufasz im. Myślisz, że my tylko uganiamy się za modelkami. Myślisz, że jesteśmy tacy głupi, że nie potrafimy zobaczyć nic poza twarzą dziewczyny albo jej biustem, albo jej biodrami. No cóż, mylisz się.
Posłuchaj, mimo twoich uprzedzeń, supermodelki to nie deser. To ludzie, tacy sami jak ty czy ja. Niektóre są miłe, inne są wredne, niektóre są mądre, a niektóre głupie. Powiedziałbym, że facet, który jest fotografem, prawdopodobnie spotyka mnóstwo supermodelek i może zna parę takich, które lubi, więc czasami wychodzą gdzieś razem.
Czy to znaczy, że jeśli tak się złoży, że spotka niemodelkę, którą polubi, nie może również umawiać się z nią? Myślisz, że on cały czas siedzi i porównuje ją do znajomych supermodelek?
Nie. Jestem pewien, że Max Friedlander tak nie traktuje Mel. Odpuść już facetowi. Jestem pewien, że on ją szczerze lubi. Czy kiedykolwiek wzięłaś to pod uwagę? Więc wyluzuj.
Tony
PS Mel to nie mięso z ziemniakami, ty sama taka jesteś. Mel bardziej przypomina kanapkę z szynką. Z dodatkiem sałatki coleslaw i torebki chipsów,
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: No to teraz narozrabiałeś
Naprawdę narozrabiałeś.
Coś ty sobie myślał? Mówię serio. Coś TY SOBIE MYŚLAŁ? Co się dzieje w tym twoim zidiociałym móżdżku? ONA UWAŻA CIĘ ZA KOGOŚ INNEGO. Myśli, że jesteś kimś innym, a teraz ty z nią zaczynasz SYPIAĆ? Moja żona cię namówiła, tak? Korzystasz z rad mojej żony. Kobiety, która – powinieneś to chyba wiedzieć – wczoraj wieczorem zjadła opakowanie koktajlu wiśniowego. Cale dwanaście porcji. Na kolację. I warczała na mnie, kiedy usiłowałem odebrać jej łyżkę. Wiesz, że to się na tobie kiedyś zemści. POPEŁNIASZ DUŻY BŁĄD. Jeśli zależy ci na tej dziewczynie, powiedz jej, kim naprawdę jesteś. POWIEDZ JEJ OD RAZU.
Masz szczęście, że Mim o niczym nie wie, bo przysięgam, wydziedziczyłaby cię.
Jason
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Moje życie
Posłuchaj. Fakt, że nasz tata jest w więzieniu, nie upoważnia cię do tego, żebyś zachowywał się jak mój ojciec. Już ci to mówiłem, pamiętasz? Mówiłem szczerze. To moje życie, Jason, i byłbym ci wdzięczny, gdybyś się do niego nie mieszał. Poza tym nie pouczaj mnie w ten sposób. Jakbym sam nie wiedział, że narozrabiałem. A ja wiem. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. I ZAMIERZAM JEJ POWIEDZIEĆ. Po prostu nie trafiłem jeszcze na właściwy moment. Kiedy tylko nadarzy się okazja, zamierzam jej powiedzieć. Całą prawdę. Potem wszyscy się z tego porządnie uśmiejemy u ciebie w domu, przy basenie. Nie znasz jej, ale wierz mi – Mel ma wielkie poczucie humoru oraz bardzo ciepłą i wyrozumiałą naturę. Jestem pewien, że uzna całą sytuację za zabawną.
Jak sądzisz, czy ktoś z rodziny korzysta w tej chwili z domku w Vermont? Bo pomyślałem sobie, że to może być idealne miejsce, żeby jej o wszystkim powiedzieć. Pojechać tam na weekend i wyznać jej to przy szklaneczce wina. No wiesz, miły, romantyczny wieczór, ogień trzaskający na kominku… Co o tym sądzisz?
John
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Co JA o tym sądzę?
Och, chcesz mojej rady? Chcesz, żebym przestał zachowywać się jak twój ojciec, ale chcesz mojej rady ORAZ chcesz pojechać do mojego domku narciarskiego? Masz czelność, chłopie. Tyle tylko mam ci do powiedzenia.
Jason
PS Tata nie siedzi w więzieniu. Jest w ośrodku reedukacji o najniższym rygorze. Przestań mnie zmuszać, żebym to powtarzał. Żadna kobieta nie jest aż tak wyrozumiała.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: A ty się niby dokąd wybierasz?
Przestań mi rzucać te niewinne spojrzenia ponad ścianką twojego boksu. Tak, do ciebie mówię. Myślałaś, że nie zauważę tej szminki i przeczesywania włosów palcami? Myślisz, że sobie stąd idziesz, tak?
No cóż, chyba żyjesz w świecie fantazji. Nie wyjdziesz stąd, dopóki nie dostanę kopii artykułu o ostatnim załamaniu nerwowym Drew Barrymore. Rozumiesz???
George
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Obiad
Cześć, John. Obawiam się, że nie uda mi się wyrwać stąd tak szybko, jak sądziłam. Możemy przesunąć obiad na okolice dziewiątej?
Całuję
Mel
Do: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Ziemia do bazy
Paul, piszę tylko parę słów, żeby zapytać, czy udało wam się dojść do czegoś w sprawie Friedlander. Ostatnio byłem zajęty, więc nie dzwoniłem, ale teraz mam trochę czasu i zastanawiałem się, czy urodziło się coś nowego. Wiesz, któregoś dnia, kiedy wróciłem do domu, odźwiernego nie było. Rozejrzałem się i znalazłem go z resztą pracowników w budynku w mieszkaniu dozorcy, oglądali mecz. Naturalnie to zrozumiale, półfinały i tak dalej, ale zacząłem się zastanawiać, czy w tamten wieczór, kiedy została zaatakowana pani Friedlander, nie było jakichś rozgrywek. Trochę to posprawdzałem i odkryłem, że faktycznie był wtedy mecz – mniej więcej w tym czasie, kiedy według lekarzy najprawdopodobniej została ogłuszona. Wiem, że to niewiele, ale przynajmniej wyjaśniałoby, w jaki sposób ktoś mógł się dostać do środka niezauważony. Daj mi znać, jeżeli zdobędziecie jakieś nowe informacje.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Temat: Wstydziłbyś się
Ogromnie się interesujesz okolicznościami związanymi z napadem na tę starszą panią. Jakiś konkretny powód? I co masz na myśli, mówiąc: „wróciłem do domu” któregoś dnia? Czy to ma coś wspólnego z ładną sąsiadeczką starszej pani? Mam nadzieję, że nie. Prokurator okręgowy nie jest zachwycony, że tak się koło nas kręcisz. Jeszcze nie zapomniał, jak się ostatnio wciąłeś w nasze sprawy, namieszałeś policji… Swoją drogą, to była straszna amatorszczyzna, John. Chociaż, skoro poskutkowało udanym aresztowaniem, może dadzą ci taryfę ulgową…
W odpowiedzi na twoje pytanie – nie, nie mamy nic nowego w sprawie Friedlander. Mamy jednakże podejrzanego w sprawie tego seryjnego mordercy-transwestyty. A tego nie wiedziałeś, prawda? Bo nie ujawnialiśmy się, i mam nadzieję, że ty też zatrzymasz to dla siebie. Wiem, niektórzy mówią, że nie można ufać reporterowi, ale ja przekonałem się, że jesteś mniej niesłowny niż większość.
W każdym razie, oto informacje w skrócie. Znaleziono tego dzieciaka nieprzytomnego w łazience. Nie będę wchodził w szczegóły, dlaczego był nieprzytomny. Pozwolę działać twojej chorej wyobraźni. Pozwól mi tylko powiedzieć, że w grę wchodziła para damskich rajstop i hak na drzwiach łazienki. Wnioskując z tego, że miał na sobie pewną ilość damskiej bielizny, raczej nie planował samobójstwa – chociaż jego mama i tata wolą tak o tym myśleć. W każdym razie faceci z pogotowia ratunkowego zainteresowali się fantazyjnymi fatałaszkami i zauważyli, że część z nich pasuje do opisu ubrań, które zginęły z mieszkań ofiar mordercy-transwestyty.
To niewiele, wiem, ale nic więcej na razie nie mamy. A dlaczego, zapytasz, nie zabraliśmy chłopaka na przesłuchanie? Bo jest nadal w szpitalu po swojej malej przygodzie w łazience, na „obserwacji na wypadek kolejnej próby samobójstwa”.
Ale gdy tylko ta posiniaczona krtań podgoi mu się na tyle, że będzie mógł rozmawiać, dzieciaka zabierze się na komendę i jeśli skłonimy go do mówienia, odkryjemy, czy starsza pani była jedną z jego bardziej fartownych ofiar. Jak ci się podobają nasze detektywistyczne osiągnięcia?
Paul
Do: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Morderca-transwestyta
Założę się z tobą o pudełko pączków, że napad na panią Friedlander był robotą naśladowcy… i to na dodatek nie najzdolniejszego. Powiedzmy sobie, że dzieciak, na którego masz oko, jest tym właściwym mordercą – spójrz na inne jego ofiary. Wszystkie mieszkały w budynkach z niestrzeżonym wejściem. Żadnych odźwiernych, którym się trzeba tłumaczyć. Wszystkie były zdecydowanie młodsze niż pani Friedlander. Wszystkim z domów zabrano jakieś przedmioty.
No cóż, nie możemy stwierdzić z całą pewnością, czy jakieś ubrania pani Friedlander nie zostały zabrane, ale na pewno nie zabrano jej torebki ani pieniędzy. A wiemy przecież, że morderca-transwestyta zawsze zabiera z mieszkań ofiar pieniądze, jeżeli tylko je znajdzie – nawet ćwierćdolarówki, które ofiara numer dwa trzymała na pralnię.
A pani Friedlander miała ponad dwieście dolarów w portmonetce na samym wierzchu.
Mówię ci, im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej jestem pewien, że panią Friedlander załatwił ktoś, kto ją znał. Ktoś, kogo oczekiwała, więc zostawiła drzwi otwarte. I ktoś, kto wiedział, w którym apartamencie ona mieszka, bo nie musiał pytać odźwiernego… A może nawet znał zwyczaje odźwiernego i wiedział, że w czasie meczu nie będzie zbyt gorliwie tkwił na swoim posterunku. I co ty na to?
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Temat: Mają być z lukrem, nie z cukrem pudrem
I zazwyczaj do pączków lubię dużą szklankę mleka.
Paul
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Twoja ciotka
Max, czy twoja ciotka miała jakichś wrogów, o których byś wiedział? Czy ktoś mógł życzyć jej śmierci? Wiem, że dla ciebie to straszny wysiłek myśleć o kimś innym niż o sobie samym, ale proszę cię, zastanów się, zrób to dla mnie. Wiesz, gdzie mnie znaleźć.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: Ciotka Helen
Nie odzywasz się przez całe tygodnie, a kiedy wreszcie napisałeś, to tylko po to, żeby zadawać mi jakieś idiotyczne pytania na temat mojej ciotki? Co się z tobą dzieje, facet? Odkąd zacząłeś wyprowadzać tego przeklętego psa, zrobiłeś się w stosunku do mnie bardzo dziwny.
Wrogowie? Oczywiście, że miała wrogów. Starsza pani była prawdziwą suką na kółkach. Wszyscy jej nienawidzili, z wyjątkiem tej pomylonej miłośniczki zwierząt, która mieszka po sąsiedzku. Ciotka Helen wiecznie prowadziła jakieś krucjaty i zawsze na rzecz jakiejś idiotycznej, poronionej sprawy. Jak nie „Ocalić Gołębie”, to „Zamknąć Starbucks”. Mówię ci, gdybym był osobą, która lubi siedzieć w parku i pić kawę, sam miałbym powód, żeby jej przyłożyć.
Poza tym była skąpa. NAPRAWDĘ skąpa. Prosiłeś ją o pożyczkę – jakieś głupie pięćset dolców – i miałeś na głowie powtórkę z drugiej wojny światowej, wyobraź sobie jedynie, że ty to Londyn, a ona to Luftwaffe. I to kobieta, która ma ze dwanaście milionów. Posłuchaj, Trent, nie mam czasu na takie bzdury. Tutaj nie wszystko układa się tak, jak planowałem. Vivica okazuje się o wiele bardziej ptasim typem kobiety, niż się spodziewałem. Pieniądze zużywa w takim tempie, jakby to była odżywka do włosów czy coś. Byłoby miło, gdyby to były)E) pieniądze, ale tak nie jest. Zapomniała karty do bankomatu. Jakim cudem, pytam cię, człowiek może „zapomnieć” karty do bankomatu, jadąc na wakacje?
Nie przejmowałbym się, gdyby chodziło wyłącznie o kupienie jej od czasu do czasu kanapki, ale ona wciąż upiera się, że potrzebne jej nowe buty, nowe szorty, nowe kostiumy kąpielowe. Już ma dziewiętnaście par bikini z dobranymi pareo. Pytam cię, ilu kostiumów kąpielowych potrzebuje kobieta? Zwłaszcza że w tych kostiumach oglądam ją tylko ja i recepcjonista. Muszę lecieć. Naszła ją ochota na zakupy u Gucciego. U GUCCIEGO! Jezu!
Max
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›
Temat: Twoja wiadomość
Max, dostałem twoją wiadomość. Przykro mi, że mnie nie było. Skąd dzwoniłeś? Z domu Hemingwaya, czy co? Słyszałem, że tam obok mieszka banda dzikich kotów, co by jakoś wyjaśniało wariackie miauczenie, które słyszałem w tle. Posłuchaj, stary, nie mam w tej chwili zbyt wielu zleceń. Mówiłem ci, żebyś nie wybierał się na urlop, czy jak ty tam nazywasz tę swoją przedłużoną przerwę w pracy. Tydzień tu czy tam to inna sprawa, ale z tego już się zrobił pełny miesiąc. Takie znikanie jeszcze nikomu nie pomogło w karierze.
Ale nie łam się, nie jest tragicznie. Jeśli posiedzisz tam jeszcze parę tygodni, to niedługo będziemy robić edycje katalogów J. Crew i Victoria’s Secret na wakacje. Zastanawiają się nad Marokiem albo Korfu. Nie płacą zbyt wiele, sam wiem, ale to już zawsze coś.
Nie panikuj. Już niedługo znów będzie trzeba robić edycje z kostiumami kąpielowymi. Zadzwoń do mnie. Pogadamy.
Sebastian
Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: Musisz mnie stąd wydostać
Ty nie rozumiesz. POTRZEBUJĘ pracy. Jakiejkolwiek pracy. Muszę się wydostać z Key West. Vivica oszalała. Właśnie TO słyszałeś, kiedy dzwoniłeś. Żadne koty. To była ONA. Płakała. I pozwól, że coś ci powiem – kiedy Vivica płacze, wcale nie wygląda jak supermodelka. Ani w ogóle jak modelka, tak po prawdzie. Chyba że jak takie modelki, które pojawiają się w horrorach, tuż zanim komuś skosi głowę przelatujący słup trakcji elektrycznej czy coś takiego.
Vivica obciążyła do granic limitu wszystkie moje karty kredytowe. Bez mojej wiedzy kupowała wszystkie idiotyczne rzeźby delfinów (w drewnie wyrzuconym przez morze), jakie udało jej się znaleźć i wysyłała je do Nowego Jorku. Mówię poważnie. Ona uważa, że ma „prawdziwe oko”, jeśli chodzi o to, co będzie niedługo modne, i to będą właśnie rzeźby w drewnie wyrzuconym przez morze. Do tej pory kupiła dwadzieścia siedem delfinów z drewna. NATURALNEJ WIELKOŚCI. Czy muszę mówić więcej? ZNAJDŹ MI PRACĘ. Wezmę COKOLWIEK.
Max
Do: Lenore Fleming ‹lfleming@sophisticate.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: SOS
KOCHANA LENORE,
CZEŚĆ! WIEM, ŻE JEST NAPISANE, ŻE TO OD MAKSA, ALE TAK NAPRAWDĘ TO ODE MNIE, OD VIVIKI. KORZYSTAM Z KOMPUTERA MAKSA, BO GO TU NIE MA. NIE WIEM, GDZIE JEST. PRAWDOPODOBNIE W JAKIMŚ BARZE. OSTATNIO ZAWSZE TAM SIEDZI. LENORE, ON |EST TAKI SAMOLUBNY! NAWRZESZCZAŁ NA MNIE ZA TE RZEŹBY DELFINÓW W DREWNIE. W OGÓLE NIE MA WRAŻLIWOŚCI NA SZTUKĘ. JEST DOKŁADNIE TAKI, JAK MÓWIŁAŚ – TOTALNY BURŻUJ. NO CÓŻ, OSTRZEGAŁAŚ MNIE.
W KAŻDYM RAZIE, USIŁOWAŁAM DO CIEBIE ZADZWONIĆ, ALE NIGDY CIĘ NIE MA. DIERDRE POWIEDZIAŁA, ŻE POWINNAM SPRÓBOWAĆ WYSŁAĆ CI MAILA. MAM NADZIEJĘ, ŻE GO DOSTANIESZ. NIE WIEM, CO MAM ROBIĆ. CHYBA POWINNAM WRÓCIĆ DO DOMU, TYLKO ŻE ZAPOMNIAŁAM KARTY BANKOMATOWEJ. PRAWDĘ MÓWIĄC, ZAPOMNIAŁAM CAŁEGO PORTFELA. NIE MAM NAWET KARTY KREDYTOWEJ l DLATEGO UŻYWAŁAM KART MAKSA, ALE NIE ZROBIŁABYM TEGO, GDYBYM WIEDZIAŁA, ŻE SIĘ OKAŻE TAKI SAMOLUBNY.
PROSZĘ CIĘ, CZY MOŻESZ POPROSIĆ DIERDRE, ŻEBY POSZŁA DO MOJEGO MIESZKANIA, WZIĘŁA MÓJ PORTFEL l WYSŁAŁA Ml GO NA ADRES PARADISE INN, KEY WEST? POPROŚ |Ą TEŻ, ŻEBY MI WYSŁAŁA TROCHĘ MLECZKA DO CIAŁA Z KHIEL’S, BO OBŁAŻĘ.
NO CÓŻ, TO WSZYSTKO. JEŚLI DOSTANIESZ TĘ WIADOMOŚĆ, ZADZWOŃ DO MNIE. POTRZEBUJĘ KOMUŚ SIĘ WYGADAĆ. MAX PRZEZ CAŁY CZAS JEST PO PROSTU PIJANY, A KIEDY NIE JEST PIJANY, TO ŚPI.
CAŁUJĘ VlVICA
DO: jerryzyje@freemail.com
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Domek narciarski
Dobra, załatwiłem sprawę. Jeśli chcesz w przyszły weekend skorzystać z domku, jest twój – pod jednym warunkiem: MUSISZ JEJ POWIEDZIEĆ.
Poważnie, John, może ci się wydawać, że ta dziewczyna jest niezwykła, i pewnie tak jest, ale ŻADNA kobieta nie lubi, kiedy się ją okłamuje, nawet w dobrej sprawie – a wcale nie jestem pewien, czy o taką tu chodzi. W gruncie rzeczy wiem, że nie. Zresztą sam się zastanów, oszukiwanie starszej pani i jej sąsiadów? Godne podziwu, John, doprawdy godne podziwu. W każdym razie, powiem Higginsowi, żeby dostarczył ci jutro rano do redakcji klucze do domku. Dzisiaj wieczorem wybieramy się na obiad do Mim, więc pogadamy później.
Jason
PS Często przekonywałem się, że bardzo dobrze działa na kobiety (kiedy musisz im powiedzieć coś, co twoim zdaniem może im się nie spodobać), jeżeli twojemu wyznaniu towarzyszy para kolczyków z diamentami 0,75 karata oprawionymi w platynę, najlepiej od Tiffany’ego (widok tego turkusowego pudełeczka na większości kobiet robi wrażenie). Zdaję sobie sprawę, że to może być nieco poza zasięgiem możliwości reportera specjalizującego się w sprawach kryminalnych, ale chyba zamierzasz jej wyznać, że jesteś członkiem rodziny Trentów z Park Avenue. Masz zamiar o tym wspomnieć, prawda? Bo myślę, że to może Pomóc. To i kolczyki.
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Domek narciarski
…cóż, jesteś może nadętym osłem, ale przynajmniej szczodrym. Dzięki za klucze.
Oczywiście, pójdę za twoją radą. Jednak w gruncie rzeczy wydaje mi się, żeby Mel była taką dziewczyną, która da omamić parą kolczyków, choćby od Tiffany’ego,
Ale, dzięki za podpowiedź.
Muszę lecieć. Wczoraj wieczorem zrobiła mi obiad, a dzisiaj moja kolej. Dzięki Bogu za dział garmażeryjny w Zabar’s.
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Temat: Pamiętasz nas?
Cześć, kotku! Trochę czasu upłynęło. Nie odpowiedziałaś na moje wiadomości. Zakładam, że u ciebie wszystko w porządku i po prostu byłaś zajęta tą całą sprawą Lisy Marie Presley. Ja po prostu nie rozumiem tej dziewczyny. Dlaczego, na litość boską wyszła za mąż za Michaela Jacksona, nigdy nie pojmę. Przypuszczasz, że on jej płaci alimenty? Mogłabyś się tego dla mnie dowiedzieć?
Skoro mowa o małżeństwie, tatuś i ja właśnie wróciliśmy ze ślubu KOLEJNEGO twojego kolegi z klasy. Pamiętasz Donny’ego Richardsona, prawda? No cóż, on jest teraz kręgarzem i z tego co wiem, CAŁKIEM nieźle mu się powodzi. Ożenił się z uroczą dziewczyną, którą poznał na wyścigach NASCAR. Mogłabyś wziąć pod uwagę wybranie się na kilka wyścigów NASCAR, Mellie, hoBi z tego co słyszę, na takie imprezy chodzi wielu kawalerów. W każdym razie, ślub był po prostu uroczy, a wesele odbyło się w Fireside Inn. Pamiętasz – ty, twój brat i tatuś zawsze zabiera liście mnie tam na późne śniadanie w dzień matki. Panna młoda była po prostu prześliczna, a Danny wyglądał tak przystojnie. Prawie nie było widać licznych blizn, które ma po tamtym paskudnym wypadku z prażoną kukurydzą sprzed wielu lat. Naprawdę jest w formie!
Jak ci się układa z tym młodym człowiekiem, o którym pisał mi ostatnio? Max, tak chyba ma na imię. Czy John? Mam nadzieję, że podchodzicie do wszystkiego spokojnie i bez pośpiechu. Czytałam u Ann Landers, że w małżeństwach, które czekają z seksem do ślubu, ryzyko rozwodu jest o dwadzieścia procent mniejsze, niż w tych, które nie czekają. A co do rozwodów, czy słyszałaś, że podobno książę Andrzej i Fergie znów się schodzą? Mam nadzieję, że uda im się dojść do porozumienia. On ostatnio sprawiał na mnie wrażenie osamotnionego, tak się zawsze smętnie kręcił po tym Wimbledonie, czy gdzieś. Napisz, kiedy będziesz miała chwilę czasu!
Całuję Mamusia
Do: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Cześć!
Cześć, mamo! Przepraszam, że nie dzwoniłam ani nie pisałam od tak dawna. Byłam naprawdę zajęta. Tutaj u mnie wszystko jest naprawdę w porządku. Naprawdę, naprawdę świetnie. W gruncie rzeczy, lepiej niż kiedykolwiek. To przez tego faceta, o którym ci opowiadałam, Johna. Och, mamo, nie mogę się doczekać, kiedy go poznasz! Zamierzam przywieźć go do domu na Boże Narodzenie, jeśli tylko da się namówić. Będziesz nim totalnie zachwycona. On jest taki miły, i zabawny, i kochany, i mądry, i przystojny, i wysoki, wszystko, że po prostu PADNIESZ, kiedy go zobaczysz. Jest o niebo lepszy, niż kiedykolwiek mógłby być Danny Richardson. Nawet tatuś go polubi, jestem pewna. Bo, wiesz, John wie wszystko o sporcie, i silnikach, i bitwach wojny secesyjnej, i o wszystkich tych rzeczach, które lubi tatuś.
Jestem taka zadowolona, że się przeprowadziłam do Nowego Jorku, bo w przeciwnym razie nigdy bym go nie poznała. Och, Mamo, on jest po prostu wspaniały i tak przyjemnie razem spędzamy czas, i przez niego w tym tygodniu codziennie spóźniałam się do pracy, i oberwałam chyba jeszcze z osiem więcej upomnień za spóźnienia (umieszczono je w moich aktach personalnych) ale nie dbam o to, tak przyjemnie jest po prostu być z kimś, z kim nie musisz grać w żadne gierki i kto jest wobec ciebie uczciwy, i kto nie waha się używać tego słowa przez duże K.
Tak właśnie, mamo! On mnie kocha, mamo! Mówi mi to codziennie, chyba po dziesięć razy! On tak się różni od tych wszystkich nieudaczników, z którymi się spotykałam, odkąd się tu sprowadziłam. ON MNIE KOCHA. A ja kocham jego. I jestem po prostsi tak szczęśliwa, że chwilami wydaje mi się, że pęknę.
No cóż, muszę na razie kończyć. On mi robi obiad. Przy okazji on lubi moją kuchnię. Naprawdę! Któregoś wieczoru zrobiłam makaron po włosku i bardzo mu smakował. Skorzystałam z twojego przepisu na sos. No cóż, z niewielką pomocą ze strony działu garmażeryjnego Zabar’s. Ale przecież nie muszę mu o tym mówić, prawda?!
Całuję
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›
Temat: Tatuś i ja jesteśmy…
…tak bardzo uradowani twoim szczęściem, kochanie. To naprawdę takie miłe, że spotkałaś tego sympatycznego chłopca. Mam nadzieję, że oboje bawicie się razem bardzo dobrze, gotując dla siebie nawzajem i może chodząc razem na spacery do Central Parku (chociaż mam też nadzieję, że nie bywasz tam późno w nocy. Mnóstwo słyszałam o rozwydrzonych nastolatkach). Pamiętaj tylko, że na świecie jest wielu mężczyzn (i wcale nie twierdzę, że twój John do nich należy), których interesuje tylko jedno, i którzy POWIEDZĄ dziewczynie, że ją kochają, tylko po to, żeby ją zaciągnąć do łóżka.
Tak tylko mówię. Nie twierdzę, że akurat ten twój miody człowiek należy do tego gatunku. Wiem jednak, że niektórzy mężczyźni tak właśnie postępują. A wiem to dlatego, Melisso, że – no cóż, tylko nie mów nic tatusiowi, ale… Mnie się to kiedyś przytrafiło. Na szczęście w samą porę zdałam sobie sprawę, że młody człowiek, o którym mówię, był jednym z TYCH mężczyzn. Ale, Melisso, byłam blisko. Tak, bardzo blisko oddania mojego najcenniejszego klejnotu mężczyźnie, który absolutnie na to nie zasługiwał. Próbuję tylko powiedzieć, Melisso: zdobądź pierścionek na serdeczny palec, zanim cokolwiek oddasz. Obiecasz mamusi, że tak zrobisz? Baw się dobrze – ale nie za dobrze.
Całuję
Mamusia
PS Jeszcze jedno, jeżeli masz jakieś zdjęcie tego młodego człowieka, to Robbie mówi, że ma jakiegoś znajomego w FBI, który może to wrzucić u nich w komputer i sprawdzić, czy nie jest poszukiwany za jakieś przestępstwo federalne. Nie zaszkodzi, Melisso, lepiej dmuchać na zimne, tak na wszelki wypadek.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Moja matka
Czy mogłabyś mi czasem przypominać, żebym nigdy już nic nie mówiła mojej matce?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Powiedziałaś coś swojej matce?
Czyś ty na głowę upadła? Ja swojej z zasady nic nie mówię. Ale prowadzę dziennik, więc w razie gdybym umarła, będzie mogła się o wszystkim dowiedzieć.
Założę się, że ci powiedziała, żebyś zdobyła pierścionek na serdeczny palec, zanim pójdziesz z Johnem do łóżka. Mam rację? Powiedziałaś jej, że już za późno? Nie, oczywiście, że nie. Bo wtedy dostałaby ataku serca i to wszystko byłoby PRZEZ CIEBIE. Idiotka.
Czy ty kiedykolwiek zamierzasz znów zacząć ze mną chodzić na siłownię? Wiesz, nudno jest pedałować na rowerze samej.
Nadine;-)
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Zajęcia na siłowni
Och, Nadine, bardzo chciałabym znów zacząć z tobą chodzić na rowerek. Tylko że przy Johnie i całej tej robocie, którą zwala na mnie George i tak dalej, wygląda na to, że nie mogę znaleźć
ani chwili wolnego czasu dla siebie.
Tak mi przykro.
Nie jesteś na mnie wściekła, prawda? Proszę, nie wściekaj się na mnie. To znaczy, przecież nadal chodzimy razem na lunch…
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuiler@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Wściekać się na ciebie?
NAPRAWDĘ upadłaś na głowę. Oczywiście, że się na ciebie nie wściekam. Tylko – ale nie chcę tutaj brzmieć jak twoja matka – nie uważasz, że to wszystko dzieje się trochę… za szybko? Nie spędziliście jednej nocy osobno, odkąd…
A co ty wiesz o tym facecie? To znaczy, tak naprawdę? Poza jego ciotką, co o nim samym wiesz? Gdzie on znika każdego ranka, kiedy ty idziesz do pracy? Siedzi w mieszkaniu swojej ciotki? Czy robił ci jakieś zdjęcia? Wydaje mi się, że będąc fotografem, miałby na to ochotę. Czy zaprosił cię, żebyś obejrzała jego pracownię, jeśli jakąś ma? Gdzie on mieszka, kiedy nie jest u ciotki? Widziałaś jego mieszkanie? JEGO mieszkanie, nie jego ciotki? Czy on w ogóle ma jakiś dom?
Wspomniałaś, że przekroczył limit na swoich kartach kredytowych. Czy nie powinien pracować, żeby spłacić długi? Ale czy on wyjechał na jakiekolwiek sesje zdjęciowe, odkąd go poznałaś? To znaczy, czy on w ogóle MA jakąś pracę, o której ci powiedział?
Ja po prostu czuję… Sama nie wiem… To są rzeczy, które powinnaś sprawdzić, zanim skoczysz na głęboką wodę.
Nadine
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat; Ratunku
Chyba właśnie zrobiłam coś złego. Zasugerowałam Mel, że jest cała masa rzeczy związanych z Maksem Friedlanderem, których ona nie wie – na przykład, gdzie ten facet mieszka, kiedy nie mieszka kątem u ciotki – i że zanim skoczy dla niego na głęboką wodę, powinna się tych paru rzeczy jednak dowiedzieć. Chyba zapomniałam, że ona już właściwie skoczyła na głęboką wodę.
Teraz się do mnie nie odzywa. Przynajmniej wydaje mi się, że się do mnie nie odzywa. Zamknęła się właśnie w kserokopiami z DOLLY. Z DOLLY, rozumiesz? Mogła przynajmniej zamknąć się z kimś innym. Jestem bardzo niedobrym człowiekiem, prawda?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Mel
Nie, nie jesteś złym człowiekiem. I jestem pewien, że ona wcale się na ciebie nie pogniewała. Ona jest, po prostu, no wiesz – zakochana. Nie chce myśleć o niczym innym.
Dlaczego jej nie zapytasz, czy ona i John nie mieliby ochoty wpaść do nas dziś wieczorem na obiad? Powiedz im, że przygotuję coś naprawdę specjalnego. Właśnie przyszła dostawa świetnego czarnego makaronu z barwnikiem mątwy. Daj mi znać.
Tony
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Nadine
Kochanie, ona jest po prostu ZAZDROSNA. To wszystko. To znaczy, czyś ty widziała tego kurdupla, za którego wychodzi za mąż? Kucharzyna. To wszystko. Nędzny smażypatelnia, który przypadkiem jest właścicielem całkiem dobrze, z niewiadomych powodów, prosperującej restauracji. Co ja mówię, z niewiadomych powodów? Z całkiem dobrze wiadomych: jego narzeczona prowadzi rubrykę kulinarną w „New York Journal”!
Nie MARTW się tym. Max Friedlander to szalenie popularny, bardzo poszukiwany artysta. I co z tego, że od miesięcy nic nie robi? Stanie na nogi, zanim ktokolwiek się obejrzy. Więc otrzyj oczka i trzymaj wysoko tę poobcieraną bródkę. Jestem pewna, że wszystko skończy się dobrze. A jeśli nie, no to od czego jest relanium, nieprawdaż kotku?
Buziaki
Dolly
Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Nadine
Dolly, ty lepiej uważaj, co mówisz. Tak się składa, że mówisz o mojej najlepszej przyjaciółce, Nadine. Nadine NIE JEST zazdrosna. Ona tylko się o mnie troszczy.
A Tony jest kimś znacznie więcej niż „nędznym smażypatelnią” Jest najbardziej uzdolnionym szefem kuchni na Manhattanie. Ale dzięki ci za miłe słowa na temat Johna.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Przyszły weekend
Hej, masz jakieś plany na przyszły weekend? Jak sądzisz, czy udałoby się nam obojgu wyrwać w piątek wcześniej? Zastanawiam się nad wynajęciem samochodu i przejażdżką do domku narciarskiego w Vermont, do którego ktoś dał mi klucze. Wiem, że o tej porze roku raczej nie ma śniegu, ale przysięgam, że jest tam pięknie nawet bez tej białej substancji. A domek ma wszelkie udogodnienia, łącznie z przeogromnym kominkiem, wanną z gorącą wodą i tak, nawet z anteną satelitarną do szerokoekranowego telewizora. Wiedziałem, że na to się złapiesz. Co powiesz?
Całuję
John
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Przyszły weekend
Bardzo chętnie pojechałabym z tobą do Vermont. Może mógłbyś zabrać ze sobą sprzęt fotograficzny i zrobić parę zdjęć, kiedy tam będziemy. Bo czy ty wiesz, że ja nigdy nie widziałam cię w akcji? Przy pracy. Ty codziennie czytasz moją kolumnę, a ja nawet nie widziałam ani jednego zdjęcia zrobionego przez ciebie. To znaczy, pomijając zeszłoroczną sesję kostiumów kąpielowych dla „Sports Illustrated”…
A może zanim pojedziemy, zdążylibyśmy wstąpić do twojego mieszkania, żebym też je mogła obejrzeć. Wiesz, nigdy się jakoś nie złożyło. Nie mam pojęcia, gdzie mieszkasz, kiedy nie zatrzymujesz się u ciotki, ani co tam u siebie masz. To znaczy, jaki masz gust w doborze mebli, i tak dalej. A chciałabym wiedzieć. Naprawdę chciałabym wiedzieć.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Przyszły weekend
Hm, oczywiście możemy zajrzeć do mnie do mieszkania, kiedy tylko zechcesz. Obawiam się tylko, że srodze się rozczarujesz, niestety, bo większość sprzętów to meble z Ikei albo plastikowe skrzynki po mleku.
A co do zabierania sprzętu fotograficznego z nami do Vermont, to myślę, że zrobiłby się z naszego weekendu wyjazd w interesach, nie sądzisz? Po prostu nie planujmy niczego konkretnego. Skąd to nagle zainteresowanie moim gustem w urządzaniu wnętrz? Czyżbyś miała zamiar mi zaproponować, że się wprowadzisz? Na to jest już trochę za późno, nie sądzisz, skoro wszystkie moje czyste koszule i tak obecnie wiszą w twojej szafie? A może nie zauważyłaś? No cóż, naprawdę tam wiszą.
I ja ich stamtąd nie zabieram. Chyba że zdecydujesz się przeznaczyć dla nich jakąś szufladę.
Całuję
John
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fulter@thenyjournal.com›
Temat: Mylisz się
Spytałam Johna, czy mogę obejrzeć jego mieszkanie i on powiedział, że tak i że jest umeblowane plastikowymi skrzynkami po mleku i meblami z Ikei, co znaczy, że to mieszkanie musi istnieć, więc sama widzisz, że on MA swoje własne mieszkanie, i chociaż nie udało mi się jeszcze wybadać go w kwestii pracy, to jednak, skoro wyjedziemy razem na następny weekend i będziemy musieli spędzić w samochodzie czternaście godzin, na pewno zdołam się sporo dowiedzieć na temat jego kariery. Więc sama widzisz.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Myliłam się
Mel, przepraszam za wszystko, co powiedziałam. Nie miałam żadnego prawa. Jest mi naprawdę bardzo, bardzo przykro. Czy mogę ci to wynagrodzić w ten sposób, że zaproszę ciebie i Johna na obiad? Tony mówi, że dostał trochę makaronu z barwnikiem mątwy. Przyjdziecie?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: No cóż…
Chociaż jestem na ciebie totalnie pogniewana, przyjmuję twoje zaproszenie, żebyś sama mogła się przekonać, jak BARDZO się myliłaś, wymyślając na temat Johna te wszystkie okropne rzeczy. Zobaczymy się z wami około siódmej.
Mel
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Temat: Morderca-transwestyta
Okay. Nie twierdzę, że masz rację, sądząc, że starsza pani znała napastnika, ale powiem jedno: to na pewno był naśladowca. Ode mnie tego nie słyszałeś, rozumiesz? Ale pamiętasz dzieciaka, o którym ci wspominałem? Tego, którego rodzina znalazła w damskiej bieliźnie podwieszonego na haku w łazience? No cóż, sprawdziliśmy go nieco i zgadnij, co znaleźliśmy? Okazuje się, że dzieciak pracuje dla jednej z internetowych firm dostawczych. No wiesz: o każdej porze dnia i nocy, co tylko chcesz. Wchodzisz do sieci i składasz zamówienie, a oni je realizują. Dokonując niewielkiego, dyskretnego wywiadu w miejscu pracy dzieciaka, przekonaliśmy się, że był we wszystkich siedmiu budynkach, w których doszło do morderstw popełnionych przez transwestytę. Mamy wydruk, który dowodzi, że był w każdym miejscu zbrodni dokładnie o tej porze, kiedy morderstwa popełniono. Zabijał je wtedy, kiedy powinien byt dostarczać lody i kasety wideo.
A teraz najgorsza część: dzieciak nigdy nie zawalił żadnej dostawy. Ani razu. Po prostu zabijał te kobiety, a potem ruszał z zamówieniem do następnego mieszkania. I myślisz, że ktokolwiek z jego firmy skojarzył, że ludzie giną; akurat w tych domach, do których dzieciak trafiał ze zleceniem? Och, skądże. A co mają do powiedzenia o swoim idealnym pracowniku? „On jest taki spokojny, taki nieśmiały. NIGDY nie zrobiłby czegoś tak strasznego. Po prostu nie mógłby zabić siedmiu kobiet dla jakichś fatałaszków i paru ćwierćdolarówek”. Dzisiaj chłopaka zamykamy. Wczoraj zwolniono go z oddziału dla świrusów po tej „próbie samobójczej”. Ale jest tu coś, co będzie interesować ciebie: dzieciak nigdy nie realizował żadnej dostawy dla kamienicy pani Friedlander. Nie ma żadnego śladu, że ktokolwiek z mieszkańców tego domu kiedykolwiek korzystał z usług tej konkretnej firmy. Pomyślałem, że cię to zainteresuje.
Paul
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Temat: Jestem bardzo rozczarowana…
…tobą, John. Wczoraj mieliśmy kolejne rodzinne spotkanie, a ty znów byłeś nieobecny. Muszę powiedzieć, że zaczyna mnie niezwykle irytować twoje notoryczne lekceważenie okazywane reszcie rodziny. Nieakceptowanie naszej pomocy finansowej potrafię jeszcze zrozumieć, ale kompletne odcinanie nas od twojego życia to zupełnie inna sprawa.
Stacy dała mi do zrozumienia, że ty i ta mała Fuller tworzycie całkiem zaangażowaną parę. Muszę powiedzieć, że zdumiała mnie ta wiadomość, tym bardziej że spotkałam tę pannę tylko raz, i to w zupełnie niezwykłych, muszę przyznać, okolicznościach. W gruncie rzeczy nie jest dla mnie jasne, czy do niej dotarło, że my jesteśmy spokrewnieni.
Twój brat i jego żona – która jest, nawiasem mówiąc, wielka jak kamienica; głowę bym dała, że jej lekarz myli się co do terminu rozwiązania i nie zdziwiłabym się wcale, gdyby urodziła lada moment – bardzo niechętnie rozmawiają ze mną na ten temat, ale jestem pewna, że ty coś knujesz, John.
Poza tym Haley i Brittany mają bardzo ciekawe rzeczy do powiedzenia na temat twojego ślubu z pewną rudowłosą panią, na którym mają zamiar być dziewczynkami od kwiatków i już planują stroje odpowiednie do okazji.
Czy to prawda, John? Naprawdę zamierzasz ożenić się z tą dziewczyną, której nawet porządnie nie przedstawiłeś własnej rodzinie? Jeżeli tak, to muszę przyznać, że nigdy nie spodziewałam się po tobie podobnego postępowania. Może po niektórych twoich kuzynach, ale po tobie nie, John.
Mam nadzieję, że podejmiesz pewne kroki, żeby szybko naprawić to niedopatrzenie. Podaj mi tylko termin, w którym oboje jesteście wolni, a zadysponuję spokojny, rodzinny obiad. Byłabym wręcz zachwycona, mogąc przedstawić pannę Fuller reszcie Trentów… To znaczy przynajmniej tym, którzy są na przepustce z więzienia.
John, nie bierz mojego lekkiego tonu za brak troski. Troszczę się, i to bardzo. Tak bardzo, że gotowa jestem przymknąć oczy na twoje doprawdy zadziwiające zachowanie w całej sprawie. Ale tylko do czasu, drogi chłopcze.
Pozdrawiam
Mim
Do: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: O nic się nie martw
Mim, daj mi tylko jeszcze jeden tydzień, dobrze? Jeszcze jeden tydzień i możesz ją poznać – tym razem wszystko odbędzie się jak należy. Jest pewien drobiazg, który muszę jej przedtem wyjaśnić.
Czy nie możesz zdobyć się na jeszcze odrobinę cierpliwości? Obiecuję, że warto.
John.
Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: No jak, udało się?
Dawno się nie odzywałeś. Znalazłeś coś dla mnie? W ogóle cokolwiek?
Posłuchaj, jeśli jeszcze nie całkiem do ciebie dotarło: POTRZEBUJĘ PRACY. W tej chwili mam wyjątkowo ograniczone dochody. Vivica wyssała mnie do sucha…
I teraz, bardziej niż kiedykolwiek, muszę się stąd wydostać. Ona zaczyna mówić o zobowiązaniach, Sebastianie. O małżeństwie. O przyszłości. Okazała się w stosunku do mnie zupełnie krowim typem.
Ja tego po prostu nie rozumiem. Przyjeżdżam do Key West z jedną z najpopularniejszych supermodelek w tym kraju, i po kilku tygodniach zostaję bez grosza przy duszy. Miałem sobie zrobić małe wakacje, a muszę jej robić wykłady na temat przeludnienia. Bo ona zaczyna bredzić coś o dzieciach. Musisz coś dla mnie znaleźć, stary. Liczę na ciebie.
Max
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›
Temat: Słuchaj, facet
Ni stąd, ni zowąd wyjeżdżasz w najbardziej ruchliwym sezonie. I nie twierdzę, że cię obwiniam. W końcu to Vivica. Na twoim miejscu zrobiłbym to samo.
Ale w tym interesie nie da się zniknąć na trzy miesiące, a potem sobie wrócić, jakby nigdy nic. Nowe talenty zdążyły już przejąć pałeczkę. Jest tu parę naprawdę spragnionych sukcesu dzieciaków, które są niezłe. Naprawdę niezłe. Ale nie żądają takiej kasy jak ty, koleś. Co nie znaczy, że nie próbuję. ZNAJDĘ coś dla ciebie. Musisz jednać dać mi trochę czasu. Skontaktuję się z tobą, jak tylko będę coś wiedział. Przysięgam.
Sebastian
Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: Więc ty mi mówisz, że…
…z jednego z najlepszych fotografów w tym kraju nagle stałem się NICZYM??? W ciągu zaledwie jakichś dziewięćdziesięciu dni? Chcesz, żebym w to uwierzył? Dzięki. Dzięki za wszystko.
Max
Do: Lenore Fleming ‹lfleming@sophisticate.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: SOS
LENORO!
TO ZNOWU JA. VIVICA.
DZIĘKI ZA PORTFEL. DOSTAŁAM GO. ZDECYDOWAŁAM SIĘ NIE WYJEŻDŻAĆ TAK OD RAZU. CHCIAŁAM DAĆ MAKSOWI JESZCZE JEDNĄ SZANSĘ, ROZUMIESZ. MYŚLAŁAM, ŻE MOŻE MNIE PRZEPROSI. BO WIEM, ŻE ON JEST NAPRAWDĘ WE MNIE GŁĘBOKO ZAKOCHANY. ALE ON ABSOLUTNIE TEGO NIE ZROBIŁ! TO ZNACZY NIE PRZEPROSIŁ MNIE. W GRUNCIE RZECZY, SZCZERZE MÓWIĄC, TERAZ ZROBIŁ SIĘ JESZCZE BARDZIEJ NIEMIŁY. NIE UWIERZYSZ, CO ON Ml POWIEDZIAŁ WCZORAJ WIECZOREM. POWIEDZIAŁ, ŻE NIE CHCE SIĘ ZE MNĄ OŻENIĆ I ŻE NIGDY NIE CHCIAŁ. MÓWI, ŻE NIE CHCE MIEĆ ZE MNĄ DZIECI, ANI NAWET SPĘDZIĆ ZE MNĄ ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA!!! LENORE, CO JA POWINNAM TERAZ ZROBIĆ? BEZ PRZERWY TYLKO PŁACZĘ l PŁACZĘ. NIE MIEŚCI Ml SIĘ W GŁOWIE, ŻE ON MI TO ROBI. NIE CHCE Ml SIĘ WIERZYĆ, ŻE SPĘDZIŁ ZE MNĄ TRZY MIESIĄCE W KEY WEST, A POTEM NAGLE ODWRÓCIŁ SIĘ l STWIERDZIŁ, ŻE NIE CHCE SPĘDZIĆ ZE MNĄ RESZTY SWOJEGO ŻYCIA. NIGDY NIE CZUŁAM SIĘ JESZCZE TAK WYKORZYSTANA.
LENORE, MUSISZ MI POMÓC. WIEM, ŻE MASZ MNÓSTWO DOŚWIADCZENIA Z MĘŻCZYZNAMI. JESTEŚ TAKA STARA – MASZ PRAWIE TRZYDZIEŚCI LAT. MUSISZ ZNAĆ JAKIŚ SPOSÓB, ŻEBY ON MNIE POKOCHAŁ. PROSZĘ CIĘ, POMÓŻ Ml.
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Nie wiem, jak ty…
…ale ja cudownie się wczoraj bawiłam. A tobie jak się podobało? To znaczy, wszystko było takie idealne: makaron z barwnikiem mątwy doskonały, a chłopcy tak dobrze się dogadywali – nie sądzisz, że się dobrze dogadują? Nie powiem, żebym wiedziała cokolwiek o uniwersyteckiej lidze koszykówki, ale ta dyskusja, którą prowadzili, wydawała się całkiem interesująca. Nie widzisz, jak bardzo się co do niego myliłaś? To znaczy co do Johna? Nie udało mi się poruszyć z nim tematu potraktowanych lodem sutków, ale nie sądzisz, że czytelnicy „Sports Illustrated” właśnie tego oczekują od numeru z kostiumami kąpielowymi? Wiesz, Wydaje mi się, że to po prostu część jego pracy. Mówię tylko, że koniecznie powinniśmy to powtórzyć, i to jak najszybciej. Ale nie w ten weekend, bo teraz wyjeżdżamy do domku w górach, który pożyczył Johnowi ktoś z przyjaciół. I nie, wcale nie chcę mówić hop, ale wczoraj wieczorem zaproponowałam, że nakarmię Tweedleduma i Pana Peppera, podczas gdy John wyprowadzał psa, i tak się akurat złożyło, że zauważyłam torbę od Tiffany’ego, która wystawała spod torby podróżnej Johna. Wiesz, tej, którą zabiera ze sobą na weekend. Tak właśnie. Torbę od Tiffany’ego.
Wiem. Wiem. Nie podniecam się. To może być cokolwiek. Możliwe, że to jego podróżna torba na skarpetki, czemu nie? Ale, jeśli to jest… no wiesz? To możliwe. To naprawdę możliwe. Nie powiem już nic więcej.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Mówisz poważnie?
Naprawdę myślisz, że on chce się oświadczyć? Melisso, chodzicie ze sobą zaledwie ze dwa miesiące. Nawet mniej. Naprawdę nie sądzę, że powinnaś robić sobie jakieś nadzieje. Założę się o wszystko, że gdybyś zerknęła do tej torby, znalazłabyś po prostu skarpetki. Mężczyźni miewają dziwaczne zwyczaje.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Powinnam była zajrzeć prawda?
Ale po prostu nie mogłam. Wydawało mi się, że to byłoby takie… niewłaściwe. No wiesz, zaglądanie. Nie, nie, nie chcę powiedzieć, że właśnie to jest w torbie. To znaczy pierścionek. Naprawdę nie. Jestem pewna, że trzyma tam skarpetki. A jeśli nie? W końcu mam chyba prawo pomarzyć?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Więc zakładam, że jeśli to pierścionek…
…zamierzasz powiedzieć: „tak”? Czy dobrze zrozumiałam? Wiesz, ja wcale nie uważam, że nie powinnaś, tylko… Tylko nie ma nic złego w czekaniu. Naprawdę. W każdym razie powinnaś przynajmniej, ze zwykłej przyzwoitości, odczekać, dopóki jego ciotka nie wyjdzie ze śpiączki. Albo nie umrze. Nie sądzisz?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Chyba…
…masz rację. Z tym czekaniem, dopóki nie okaże się co z panią Friedlander. Trochę nieładnie byłoby chodzić i chwalić się zaręczynami, kiedy ona leży w śpiączce. Boże, co ja najlepszego wygaduję. W tej torbie nie ma pierścionka. To na pewno skarpetki. To muszą być skarpetki.:
Racja?
Mel
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Mel
No cóż, stało się. On się oświadcza. Wygląda na to, że w ten weekend, w romantycznym domku w górach, który pożyczył na tę okazję. Nie twierdzę, że nie popieram. Lubię tego faceta. Naprawdę. Tylko że… Sama nie wiem. Nie mogę się pozbyć tego dziwnego niemiłego przeczucia, które mi w tej sprawie towarzyszy od początku. Co jest ze mną nie tak?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Co jest z tobą nie tak?
Nic nie jest z tobą nie tak. Po prostu chcesz, żeby twoja przyjaciółka była szczęśliwa. I w porządku. Ja też chciałbym, żeby Mel była szczęśliwa. Ona zasługuje na szczęście I powinna być szczęśliwa nie tylko z tej racji, że Freddie Prinze Jr spotyka się z Sarah Michelle Gellar, czy o kimkolwiek tam ona pisze.
Ale żeby ludzie byli szczęśliwi, czasami muszą podejmować ryzyko. A to wystawia ich na niebezpieczeństwo zranienia. Myślę, że to dlatego tak się trzęsiesz o Mel. Właśnie spotkała tego faceta. On dostał na jej punkcie kota. Wiązanie się z nim jest bardzo niebezpieczne.
Ale myślę, że Mel powinna zaryzykować. Spróbuj po prostu się wycofać i pozwól jej podejmować własne decyzje i przestań dostawać od tego takiego kompletnego świra. A według ciebie, kto się dla niej nadaje? Ja? No cóż, tak się składa, że jestem już zajęty. I dobrze wiesz, co się stało, kiedy próbowaliśmy spiknąć Mel z moim bratem…
Hej, jeżeli oni dojdą do porozumienia i postanowią się pobrać, moglibyśmy zrobić podwójne wesele. Co ty na to?
Tylko żartuję.
Tony
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Vermont
No dobrze, przygotowałaś ciepłą bieliznę? Słyszałem, że noce bywają tam zimne.
Mam zamiar odebrać samochód o siódmej, żebyśmy koło ósmej mogli już być w drodze. Myślisz, że mogłabyś być gotowa o tej porze? Wiem, że nie będzie to dla ciebie łatwe. Na szczęście ja, w przeciwieństwie do niektórych innych ludzi, nie będę miał ci za złe twojego wiecznego spóźnialstwa. Wynajmuję spory samochód w nadziei, że Paco zmieści się na tylnym siedzeniu. Jak sądzisz, jakie są szansę, że nie będzie się upierał, by wystawiać łeb przez okno i ślinić się na każdy mijany pojazd? I jak sądzisz, czy za takie zachowanie wlepiają mandaty? Za pozwalanie, żeby pies się ślinił na widok niewinnego przechodnia?
John
Do: Jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Vermont
Mogę być gotowa o ósmej. Co ty sobie wyobrażasz, że ja jestem jakimś rozmamłanym niechlujem?
Myślę, że Paco zmieści się na tylnym siedzeniu i że będzie mu tam dobrze. Martwię się za to o Tweedleduma i Pana Peppera.
Niby wiem, że Raiph będzie je karmił, ale bardzo poważnie wątpię, czy zostanie tam na tyle długo, żeby je pogłaskać czy coś. On się panicznie boi, że uniform odźwiernego mógłby mu obleźć kocią sierścią. Może powinniśmy zaproponować, że go oddamy (uniform, nie Raipha) do pralni chemicznej na nasz koszt po powrocie.
Żartujesz z tą ciepłą bielizną, prawda?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Vermont
Kochanie, słyszałam, że jedziesz z nim na północ na weekend. To zupełnie jak w Ogniach Świętego Elma. Czy masz zamiar używać Love’s Baby Soft i założyć obszerny sweter z golfem? A poważnie, chcę tylko dać ci parę małych wskazówek przed wyjazdem, bo jesteś w tych sprawach okropnym niewiniątkiem.
1. NIE POZWÓL mu umieszczać twojego nazwiska na umowie wynajmu samochodu. Bo będziesz musiała prowadzić, jeżeli on cię o to poprosi. A wierz mi, kobieta za kierownicą, podczas gdy facet siedzi sobie obok, wygląda po prostu żałośnie. Członkostwo w ruchu feministycznym = dożywotnie panieństwo.
2. NIE PROPONUJ, że pójdziesz i przyniesiesz polano do kominka ze stosu drewna. Odkryłam, że w stosach drewna często mieszkają pająki. Pozwól, żeby to on zajął się drewnem, na litość boską.
3. ZAPROPONUJ, że zrobisz śniadanie i niech będzie bardzo pożywne, najlepiej jajka z kiełbaskami. Z niewiadomych powodów mężczyzna na łonie natury uwielbia spożywać pokarmy pływające w tłuszczach nasyconych. Okaże ci swoją wdzięczność na wszystkie właściwe sposoby.
4. WEŹ swoje własne kompakty. Jeśli tego nie zrobisz, będziesz przez cały weekend słuchała Grateful Dead i War – nie wspominając już, aż drżę, kiedy to piszę, o Blood, Sweat and Tears.
5. WEŹ zatyczki do uszu. Mężczyźni, którzy zazwyczaj nie chrapią, mają skłonność do chrapania w lesie, w związku z działaniem rozmaitych alergenów, których w mieście nie ma.
6. NIE POZWÓL, żeby pierwszy brał prysznic. Domki w górach znane są z niewielkiej pojemności bojlerów i on ci zużyje całą wodę, i nic dla ciebie nie zostawi. Musisz kąpać się pierwsza.
7. NIE ZAPOMNI; zabrać ze sobą jadalnych olejków do masażu. Takich rzeczy po prostu nie sprzedają w tych zabitych dechami miasteczkach, więc jeśli ich zapomnisz, to cześć pieśni. Mam nadzieję, że ci to pomoże, kotku. I nie zapomnij: baw się dobrze!
Buziaki
Dolly
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Dobrze…
Kto powiedział Doiły, że wyjeżdżam z Johnem? Ludzie, MUSICIE wreszcie przestać. Dłużej tego nie zniosę. PRZESTAŃCIE OPOWIADAĆ DOLLY RÓŻNE RZECZY O MNIE l O JOHNIE.
To naprawdę nie jest zabawne. Nie chcę, żeby ona cokolwiek wiedziała o moich sprawach. Przynajmniej nic poza tym, co jej powiem sama.
Mel
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Dobra, stało się
Wyjeżdżamy rano. A ja zamierzam to zrobić. Przysięgam, że to zrobię. Zadzwoniłem do Chucka do stróżówki i kazałem mu zajrzeć do domku narciarskiego, upewnić się, że wanna działa, wstawić parę butelek szampana do lodówki i zacząć odmrażać kilka filetów z sarniny. Chyba jestem gotowy.
Życz mi powodzenia.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: Naprawdę jesteś…
…pomylony, wiesz o tym, prawda? Jak w ogóle mogłeś dopuścić do tego, żeby znaleźć się w takiej sytuacji – ani jak mogłeś pozwolić, żeby to tak długo trwało – tego nie pojmuję.
Ale życzę ci powodzenia, bo, stary, będziesz go potrzebował.
Jason
Do: Lenore Fleming ‹lfleming@sophisticate.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: Sos
LENORE!!!
WSZYSTKO SKOŃCZONE. NIE CHCE Ml SIĘ W TO WIERZYĆ. NAWET NIE UMIEM W TO UWIERZYĆ. LEDWIE MOGĘ PISAĆ, TAK BARDZO JESTEM ZAPŁAKANA.
DZISIAJ WRÓCIŁAM DO DOMU ZNAD BASENU I JAK SĄDZISZ, CO ZOBACZYŁAM?
BYŁ Z INNĄ KOBIETĄ, LENORE! W NASZYM ŁÓŻKU, Z POKOJÓWKĄ!!! Z POKOJÓWKĄ.!!
ONA NAWET NIE BYŁA SPECJALNIE ŁADNA. UŻYWA PŁYNNEGO EYELINERA I NOSI ZESZŁOSEZONOWE KLAPKI MANOLO BLAHNIKA. I TO NAWET NIE ORYGINALNE. TANIĄ PODRÓBKĘ.!!
NO CÓŻ, TO WSZYSTKO. WSZYSTKO SIĘ SKOŃCZYŁO. MUSISZ MNIE STĄD WYDOSTAĆ NASTĘPNYM LOTEM POWROTNYM DO NOWEGO JORKU. WIEM, WIEM, CO MASZ ZAMIAR POWIEDZIEĆ: MUSZĘ COŚ ZROBIĆ, ŻEBY SIĘ NA NIM ODEGRAĆ ALBO NIGDY NIE BĘDĘ MIAŁA POCZUCIA, ŻE ZAMKNĘŁAM TEN ZWIĄZEK.
ALE CO JA MAM ROBIĆ? NIE MOGĘ PRZESŁAĆ MU BUKIETU ZWIĘDŁYCH RÓŻ, (AK ZAWSZE ROBIĄ TO FACECI, KIEDY ICH RZUCAM. NO WIESZ, TO MĘSKA SZTUCZKA. MYŚLAŁAM, CZY MU NIE WYSŁAĆ METALOWEGO OCHRANIACZA NA GENITALIA, JAKI NAOMI WYSŁAŁA BOBBY’EMU. ALE TUTAJ NAWET NIE SPRZEDAJĄ METALOWYCH OCHRANIACZY NA GENITALIA.
JAKOŚ MUSZĘ SIĘ NA NIM ZEMŚCIĆ, WIEM. MUSZĘ UDERZYĆ GO TAM, GDZIE GO NAJBARDZIEJ ZABOLI. OCH, POCZEKAJ SEKUNDKĘ, MAM POMYSŁ. ŻYCZ MI POWODZENIA.
VIVICA
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: CZEŚĆ
NIE ZNASZ MNIE, MAM NA IMIĘ VIVICA I UWAŻAM, ŻE POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ŻE FACET, KTÓRY WYPROWADZA PSA CIOTKI MAKSA, TO WCALE NIE JEST MAX, ALE JEGO PRZYJACIEL, JOHN, KTÓRY WINIEN BYŁ MAKSOWI PRZYSŁUGĘ, BO MAKS KIEDYŚ WYRATOWAŁ JOHNA Z TARAPATÓW W VEGAS, KIEDY JOHN OMAL NIE OŻENIŁ SIĘ Z RUDOWŁOSĄ TANCERKĄ REWIOWĄ IMIENIEM HEIDI. JOHN TYLKO UDAJE, ŻE JEST MAKSEM, DLATEGO ŻE MAX NIE MÓGŁ WRÓCIĆ DO NOWEGO JORKU, ŻEBY WYPROWADZAĆ PSA SWOJEJ CIOTKI, BO JEST TUTAJ W KEY WEST ZE MNĄ, ALE NIE CHCIAŁ, ŻEBY JEGO CIOTKA POMYŚLAŁA, ŻE SIĘ NIĄ NIE INTERESUJE, WIĘC NAMÓWIŁ JOHNA, ŻEBY ROBIŁ TO ZA NIEGO. I MYŚLĘ, ŻE JEŻELI CIOTKA MAKSA KIEDYŚ SIĘ OBUDZI, TO POWINNAŚ JEJ POWIEDZIEĆ, CO ZROBIŁ MAX. POWINNA ZDECYDOWANIE WYKREŚLIĆ GO ZE SWOJEGO TESTAMENTU, BO ON NIE ZASŁUGUJE NA ŻADNE JEJ PIENIĄDZE.
POZA TYM, POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ŻE MAX FRIEDLANDER JEST OKROPNĄ OSOBĄ l KAŻDY, KTO SIĘ Z NIM PRZYJAŹNI, PEWNIE JEST TAKI SAM. WSZYSCY MĘŻCZYŹNI TO ŚWINIE l MAM NADZIEJĘ, ŻE WYMRĄ, A MAŁPY PRZEJMĄ WŁADZĘ, JAK W PLANECIE MAŁP, BO WTEDY ŚWIAT WYGLĄDAŁBY O WIELE LEPIEJ. TO WSZYSTKO…
VIVICA
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Czy ktoś zechciałby mi wyjaśnić…
…o co chodziło z tym wielkim wrzaskiem przed chwilą? I dlaczego żadna z was nie siedzi przy swoim biurku? Przysięgam na Boga, jeżeli znów wszystkie siedzicie w damskiej łazience, wejdę tam i wywlokę was za kudły. Nic mnie nie obchodzi. NIE MOGŁO BYĆ TAK, ŻE WSZYSTKIE MUSIAŁYŚCIE WYJŚĆ W TYM SAMYM MOMENCIE. To nie jest obóz dla cheerleaderek. Co wy sobie myślicie, że ja jestem idiotą?
Czy żadna z was nie może pojąć faktu, że jest czas na plotki i czas na pracę, i że kiedy trzeba gazetę oddać do składu, to znaczy, że właśnie jest czas na PRACĘ???
WRACAĆ Ml DO SWOICH BIUREK l TAM SIEDZIEĆ!
George
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Mel, po prostu zadzwoń…
…do niego. Zadzwoń i zapytaj. Jestem pewna, że to po prostu chory żart jakiejś jego byłej dziewczyny, czy coś takiego. Możesz to wszystko wyjaśnić jednym telefonem. Zwyczajnie do niego zadzwoń. Pewnie istnieje jakieś sensowne i racjonalne wytłumaczenie tego wszystkiego.
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Nie
Ty nie rozumiesz. Ja właśnie przejrzałam maile, które dostawałam w ciągu ostatnich kilku miesięcy, bo pomyślałam, że adres zwrotny tego ostatniego wyglądał mi jakoś znajomo, ale wiem, że to nie adres Johna, bo on pisze spod: jerryzyje@freemail.com. I patrz. Patrz, co znalazłam. Jego pierwszy list do mnie. Spójrz na adres nadawcy:
› Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
› Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
› Temat: Moja ciotka
› Droga panno Fuller,
›
› Jestem wstrząśnięty – głęboko wstrząśnięty i zaszokowany tym, co spotkało moją ciotkę Helen. Jest ona, jak zapewne pani wiadomo, moją jedyną żyjącą krewną. Nie potrafię pani wyrazić swojej wdzięczności za wysiłki poniesione, aby się ze mną skontaktować i dać mi znać o tej tragedii.
› Chociaż w chwili obecnej jestem na zleceniu w Afryce (być może słyszała pani o suszy w Etiopii? Przeprowadzam tutaj właśnie sesję zdjęciową dla fundacji Chrońmy Dzieci), zacznę natychmiast szykować się do powrotu do Nowego Jorku. Gdyby moja ciotka odzyskała przytomność, zanim tam dotrę, proszę ją zapewnić, że jestem w drodze.
› Dziękuję pani jeszcze raz, panno Fuller. Wszystko, co mówi się o chłodzie i obojętności nowojorczyków, jest najwyraźniej w pani przypadku nieprawdziwe. Niech Bóg panią prowadzi.
› Z poważaniem
› Maxwell Friedlander
To ten sam adres zwrotny co w mailu, który właśnie dostałam od Viviki. I przeczytaj to. Przecież to w ogóle nie BRZMI jak John. John tego nie napisał. Nadine, uważam, że ta cała Vivica może mówić prawdę!
O mój Boże, co ja mam teraz zrobić? Nie mogę tak po prostu do niego zadzwonić. Co ja mam mu powiedzieć?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Co masz mu powiedzieć?
Nie mieści mi się w głowie, że ty mnie o to pytasz. Masz powiedzieć: „Hej, koleś, o co tu do cholery chodzi? Jeśli uważasz, że po tym wszystkim pojadę z tobą do Vermont, to musisz się jeszcze ostro zastanowić, tyle ci powiem. A poza tym, kto to, u licha, jest Vivica?”
Boże, Mel, nie jesteś idiotką, więc dlaczego zachowujesz się jak idiotka? ZADZWOŃ DO NIEGO!!!
Nadine
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Kochanie…
Wiem, że musisz być strasznie zmartwiona i chcę cię tylko zapewnić, że trzymam twoją stronę w stu pięćdziesięciu procentach. Mężczyźni potrafią zachowywać się jak straszne dzieci, nieprawdaż?
A ponieważ tak bardzo ci współczuję w twojej godzinie próby, wykonałam parę telefonów i wreszcie udało mi się namierzyć agenta Maksa Friedlandera.
Kochanie, przykro mi, że to ja muszę ci to powiedzieć, ale Sebastian twierdzi, że Max od kilku miesięcy siedzi w Key West w towarzystwie tej supermodelki, Viviki! Oczywiście, powiedziałam mu: „Ależ, Sebastian, skarbie, to musi być jakaś pomyłka, Max wyprowadza psa swojej ciotki i zaleca się do mojej koleżanki, Melissy”, na co Sebastian, który jest po prostu kochaniutki, odparł: „Dolly, słonko, to już nie są lata dziewięćdziesiąte, one poszły z dymem. Trzy razy dziennie dostaję od Maksa telefon z pytaniem, kiedy wreszcie znajdę mu pracę, bo Vivica spłukała go na czysto”. No więc sama widzisz. Kimkolwiek jest ten twój John, nie może być Maksem Friedlanderem.
Och, jak bardzo żałuję, że nie było mnie tego wieczoru, kiedy przyprowadziłaś go do Fresche na nasze oględziny. Mogłabym ci wtedy z miejsca powiedzieć, że to nie jest Max. Czuję się winna. Czy relanium już zadziałało?
Buziaki Dolly
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›.
Temat: Zginąłeś
Co się z tobą dzieje, człowieku? Co się z tobą, do cholery, porobiło? Zabawiasz się z sąsiadką mojej ciotki? Tą reporterką z „Journal”? I robisz to POD MOIM NAZWISKIEM??? Czyś ty na głowę upadł? Mówiłem ci, żebyś wyprowadzał psa ciotki Helen. To wszystko. Żebyś wyprowadzał głupiego psa. Więc dlaczego dostaję telefon od mojego agenta, który mi mówi, że ta lalunia. Dolly Vargas, jedyna osoba, którą znam w „Journal”, wydzwaniała i wypytywała o mnie? A konkretnie o to, jak mogę być w Nowym Jorku i chodzić z jej koleżanką, Melissą, skoro podobno jestem w Key West i zabawiam się z Vivicą? Facet, nie jest dobrze. Jestem tutaj w bardzo trudnej sytuacji, a ty mi ją jeszcze tylko komplikujesz. Vivicą przyłapała mnie na zabawianiu się z pokojówką – co zupełnie nie było moją winą, kobieta po prostu nie mogła utrzymać rąk z dala ode mnie – a teraz wyjechała.
Przyznaję, trochę mi ulżyło, jeśli chodzi o finanse. Ale nie da się przewidzieć, co ona zrobi, kiedy wróci do Nowego Jorku. Najprawdopodobniej zdemaskuje te nasze przebieranki. Jest źle. Jest naprawdę źle. Dlaczego nie mogłeś po prostu zrobić tego, o co cię prosiłem? I tylko tego. Teraz, jeżeli moja ciotka się obudzi, dowie się, że nie przyleciałem tam natychmiast, żeby zajmować się jej durnym zwierzyńcem. Stary, to jest nie w porządku. Cholernie nie w porządku.
Max
Do: Jason Trent ‹Jason.trent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Ratunku
Chyba mam poważne kłopoty.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Temat: O co ci chodzi…
…z tym „ratunku”? Jak możesz mieć poważne kłopoty? Myślałem, że wyjechałeś do Vermont. Dlaczego wciąż jesteś tutaj? Stacy mówi, żebyś do niej napisał. Jej mózg powoli ulega atrofii od nadmiaru przedpołudniowych programów telewizyjnych.
Jason
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Wiem…
…że jesteś w domu, widzę, że w twojej sypialni pali się światło. Więc dlaczego nie chcesz otworzyć? Ani odebrać telefonu? Mel, wiem, że stało się coś złego i myślę, że wiem, o co chodzi, ale dopóki ze mną nie porozmawiasz, jak mogę ci się wytłumaczyć?
Bo mogę, mogę to wyjaśnić, tylko daj mi szansę. Proszę cię, proszę cię, proszę cię, otwórz drzwi.
John
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od; Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: No cóż, stało się…
Dokładnie tak, jak myślałam, że się stanie. WIEDZIAŁAM. Bo facet byt taki świetny, że po prostu nie mógł być prawdziwy. I ten cały numer z Johnem. Mówiłam ci, że to dziwaczne nosić przezwisko John, prawda?
No cóż, miałam rację. Nie bardzo mnie to cieszy, ale miałam rację. On nie nosi przezwiska John. To jego PRAWDZIWE imię. To właściwie wszystko, co o nim wiemy. Wiemy też, kim NIE JEST: otóż NIE JEST Maksem Friedlanderem. Najwyraźniej prawdziwy Max Friedlander przekupił tego faceta, żeby go UDAWAŁ, czy coś takiego, podczas gdy on (prawdziwy Max) siedzi w Key West z Vivicą, supermodelką, zamiast przylecieć z powrotem do Nowego Jorku i wyprowadzać psa swojej ciotki. Biedna Mel. Biedna, biedna Mel.
Dlaczego musiało się okazać, że mam rację? Zapłaciłabym sporo kasy, żeby jej nie mieć. Oddałabym swoją nową figurę w rozmiarze dwanaście, żeby się mylić. Poważnie.
Nadine:-(
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Sprawdźmy…
…czy ja cię dobrze zrozumiałem.
Ten facet, z którym Mel się spotykała, tylko udawał, że jest Maksem Friedlanderem – facetem, którego nigdy nie lubiłaś, bo słyszałaś o nim złe rzeczy – a teraz nagle okazuje się, że on Maksem Friedlanderem NIE JEST. Tylko że zamiast odczuć ulgę, bo facet nie jest bydlakiem, za którego od początku go brałaś, ty jesteś wściekła, bo oszukiwał.
Ja was, kobiety, nie rozumiem. Naprawdę, nie rozumiem. To znaczy, przyznaję, że facet wykazał się pewnym niewłaściwym działaniem, ale przynajmniej nigdy nie smarował nikomu sutków lodem.
Tony
Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Nie rozumiesz?
Kłamał. Okłamywał ją. Jak ona ma niby uwierzyć w cokolwiek z tego, co on jej mówił, skoro nawet nigdy jej nie powiedział,. jak się naprawdę nazywa?
Co jest z tobą? Po której jesteś stronie?
Nadine
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›
Temat: Naprawdę skrewiłeś
Facet, pamiętasz, że mi dałeś swój adres mailowy i prosiłeś, żebym ci przysłał przepis na rigatoni bolognese, żebyś mógł zrobić niespodziankę Mel?
No cóż, obawiam się, że nie będzie ci już potrzebny. Bo z tego co słyszę, wpadłeś w kłopoty po same uszy. Słuchaj, co jest grane? Max Friedlander zapłacił ci, żebyś wmówił Mel, że nim jesteś? Bo tak twierdzą dziewczyny. Nie wiem, o co ci chodziło, ale lepiej zacznij się korzyć, bo czeka cię ostry ogień artyleryjski. Albo to, albo spadaj, człowieku. Poważnie. Ratuj się, póki możesz, bo zaraz się zacznie ostrzał. Pomyślałem tylko, że powiem ci, że trzymam kciuki.
Tony
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Nie, to TY zginąłeś…
Co ty mi próbujesz zrobić? Czyś ty ZWARIOWAŁ? Skąd Mel się o tym wszystkim dowiedziała?
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Temat: Co SIĘ DZIEJE???
Dlaczego nikt mi nic nie mówi? Jason twierdzi, że coś się stało. Co takiego? I czy ty nie miałeś być w Vermont? Niech szlag trafi te skurcze…
Stacy
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: Przestań jęczeć
Miałeś u mnie dług wdzięczności, pamiętasz? A poza tym, to nie moja wina. To Vivica. Ona to zrobiła. Najwyraźniej wysłała maiła do twojej dziewczyny. Mam tę wiadomość w swojej skrzynce. Chcesz przeczytać? Proszę bardzo. Muszę przyznać, że to znakomity dowód niedociągnięć naszego systemu edukacyjnego:
‹ NIE ZNASZ MNIE, MAM NA IMIĘ VIVICA I UWAŻAM, ŻE POWINNAŚ WIEDZIEĆ, ŻE FACET, KTÓRY WYPROWADZA PSA CIOTKI MAK-SA, TO WCALE NIE JEST MAX, ALE JEGO PRZYJACIEL, JOHN, KTÓRY WINIEN BYŁ MAKSOWI PRZYSŁUGĘ, BO MAX KIEDYŚ WYRATOWAŁ JOHNA Z TARAPATÓW W VEGAS, KIEDY JOHN OMAL NIE OŻENIŁ SIĘ Z RUDOWŁOSĄ TANCERKĄ REWIOWĄ IMIENIEM HEIDI. JOHN TYLKO UDAJE, ŻE JEST MAKSEM, DLATEGO ŻE MAX NIE MÓGŁ WRÓCIĆ DO NOWEGO JORKU, ŻEBY WYPROWADZAĆ PSA SWOJEJ CIOTKI, BO JEST TUTAJ W KEY WEST ZE MNĄ, ALE NIE CHCIAŁ, ŻEBY JEGO CIOTKA POMYŚLAŁA, ŻE SIĘ NIĄ NIE INTERESUJE, WIĘC NAMÓWIŁ JOHNA, ŻEBY ROBIŁ TO ZA NIEGO.
I tak dalej, do urzygu w tym samym stylu, ale pomyślałem, że reszty ci oszczędzę. Nie możesz mi uczciwie wmawiać, że się tym przejąłeś. JA jestem tym, który ma tutaj pupę w kwiatach. Jeśli ta moja ciotka, bura suka, obudzi się i usłyszy o wszystkim, przepadłem. Kiedy wyciągnie kopyta, każdy cent jej majątku pójdzie gładziutko na konto Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Możesz się założyć, że ja jednego grosza nie zobaczę. Nie, nie będę się tym zamartwiał. Czas, żebym wreszcie wziął sprawy w swoje ręce. Od razu powinienem był to zrobić. Więc kto wie? Może zobaczysz mnie wcześniej, niż myślisz. A jeśli chodzi o te pogróżki, że mnie ukatrupisz, mam ci tylko jedno do powiedzenia: alimenty. Człowieku, oszczędziłem ci lat płacenia alimentów. Nie zapominaj o tym.
Max
Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Sprawy nie układają się…
…w tej chwili zbyt dobrze, żeby odpowiedzieć na twoje pytanie. Mel odkryła ten cały numer z udawaniem Maksa Friedlandera, zanim miałem okazję sam jej o tym powiedzieć. I wygląda na to, że nie jest zbytnio uszczęśliwiona. To znaczy nie odzywa się do mnie. Teraz naprawdę przydałaby mi się jakaś twoja rada, ale dzwoniłem do was i nikt nie odbiera.
John
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: jerryzyje@freemail.com
Temat: Prawda
Dobrze. Nie chcesz otworzyć drzwi. Nie chcesz odebrać telefonu. WIEM, że tam jesteś. Jeżeli to jedyny sposób, żeby się z tobą skontaktować, niech i tak będzie.
Mel, skrewiłem. Okay? Naprawdę totalnie skrewiłem i sam o tym wiem. Powinienem był powiedzieć ci prawdę już na samym początku, ale nie zrobiłem tego. Nie umiem ci powiedzieć, ile razy prawie to zrobiłem – to znaczy przyznałem się do wszystkiego. Tysiąc razy. Milion.
Ale za każdym razem, kiedy się za to zabierałem, wiedziałem – po prostu wiedziałem – że zareagujesz w taki sposób i nie chciałem psuć tego, co między nami było, Mel, bo to było takie wspaniałe. Czy naprawdę zamierzasz odrzucić to wszystko tylko dlatego, że popełniłem jeden głupi – no przyznaję, potężnie idiotyczny – błąd?
To naprawdę nie było tak, że z premedytacją chciałem cię oszukiwać. No cóż, na początku trochę tak było, ale wtedy jeszcze nie znałem ciebie. Dostałem maiła od Maksa, a on mnie prosił tylko o jedno – żebym nabrał sąsiadów jego ciotki i udał, że Max się zajmuje jej sprawami, podczas gdy ona jest w szpitalu – a ja sobie pomyślałem, czemu nie? Byłem winny facetowi przysługę. Stwierdziłem, że to w sumie bezbolesny sposób odwdzięczenia się za uprzejmość, jaką mi wyświadczył wiele lat temu.
Nie znasz Maksa Friedlandera – prawdziwego Maksa Friedlandera – ale wierz mi, to nie jest ktoś, komu chciałoby się coś zawdzięczać – na przykład jakąś przysługę – bo jest możliwe, że przypomni ci to w najmniej oczekiwanej chwili i ogólnie rzecz biorąc, w niezbyt przyjemny sposób.
Skąd miałem wiedzieć, że udając Maksa Friedlandera, poznam dziewczynę moich marzeń? Wiem, że powinienem był powiedzieć ci to już na samym początku, ale tego nie zrobiłem, a potem, zanim się zorientowałem, byłem już w tobie zakochany i nie mogłem ci powiedzieć, bo się bałem, że cię stracę. Przysięgam, że zamierzałem powiedzieć ci wszystko w ten weekend. Mel, to jest żałosne. Wiem, że źle postąpiłem, ale nigdy nie miałem zamiaru cię zranić. Musisz to zrozumieć. Znasz MNIE, niezależnie od tego, jak się nazywam. Więc musisz wiedzieć, że nigdy bym cię z premedytacją nie zranił.
A teraz otwórz drzwi i wpuść mnie, żebym mógł przeprosić cię osobiście. Mel, obiecuję, że to wszystko naprawię, jeżeli tylko mi pozwolisz.
John
Do: jerryzyje@freemail.com
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Prawda
Prosisz, żebym otworzyła drzwi i wpuściła cię do środka, ale widzisz, jest jeden mały problem. Ja nie wiem, kim „ty” jesteś. Nawet nie znam twojego nazwiska. Zdajesz sobie z tego sprawę?
I naprawdę możesz przestać do mnie pukać, bo ja cię tu nie wpuszczę. Przecież równie dobrze możesz być zbiegłym przestępcą, mężczyzną żonatym, albo kimś jeszcze gorszym.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Prawda
Nie jestem żonaty i nie jestem zbiegłym przestępcą. Nazywam się John Trent i jestem reporterem od spraw kryminalnych w „New York Chronicie”. To dlatego wpadłaś na mnie przy tej dziurze w jezdni jakiś czas temu – byłem w pracy. I wiem, co myślisz o „ChronicLe”, ale Mel, przysięgam ci, że jeśli bardzo ci to przeszkadza, rzucę tę gazetę. Zrobię wszystko, wszystko co chcesz, bylebyś mi tylko przebaczyła.
John
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: No i?
Zadzwoniłaś do niego? Przeprosił cię? I najważniejsze: CZY DAŁ ci WRESZCIE TEN PIERŚCIONEK?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Przeprosiny
O tak, przeprosił, owszem. I nie, nie dal mi jeszcze pierścionka. Jeżeli to w ogóle jest pierścionek. W co wątpię.
Gdyby to był pierścionek, i tak bym go nie przyjęła. Posłuchaj: wiesz, kim on jest? Wiesz, kim on jest naprawdę? Nigdy nie zgadniesz. No spróbuj. Spróbuj. Spróbuj zgadnąć, kim on jest.
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Skąd mam wiedzieć…
…kim on naprawdę jest? Nie może być tym mordercą-transwestytą, bo wiem, że właśnie aresztowali jednego podejrzanego faceta. Nie jest też zawodowym mimem czy kimś takim, prawda? Och, poczekaj, już wiem: jest twoim bratem z nieprawego łoża. Tylko żartuję. No powiedz, Mel, co może być aż tak złe?
Nadine
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Złe
To gorsze niż bycie mimem. Gorsze niż brat z nieprawego łoża. On jest reporterem. Pracuje dla „Chronicie”.
Mel
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Gdzie, do diabła…
…jest Fuller? Lepiej niech nie siedzi w damskiej łazience. Przysięgam na Boga, zaczynam myśleć, że ktoś w tym przybytku serwuje kawę z mlekiem, tyle czasu spędzacie zamknięte w kabinach…
Idź tam i powiedz jej, że chcę mieć artykuł o zerwaniu między Fordem i Flockhart przed piątą.
George
Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Okaż trochę współczucia, dobrze?
Ona właśnie odkryła, że jej chłopak jest reporterem i pracuje dla „Chronicie”. Nie możesz się dziwić, że teraz wypłakuje sobie oczy. I nie możesz oczekiwać, że stanie na nogi, jakby nigdy nic.
I proszę cię, nie mów o tym nikomu więcej, dobrze? Ona jest w tej chwili bardzo krucha psychicznie. Potrzebuje spokoju. Nie dojdzie do siebie, jeśli wszyscy zaczną żądać od niej wyjaśnień, czemu ma takie czerwone oczy.
Nadine
Do: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Od: Jimmy Chu ‹james.chu@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Mówiłem, że im z tego nic nie wyjdzie.
Jim
Do: Jimmy Chu ‹james.chu@thenyjournal.com›
Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Nie, powiedziałeś dokładnie, że jeśli ona się z nim prześpi, a to się potem rozpadnie, będzie musiała codziennie go widywać, ponieważ mieszkają drzwi w drzwi, i że to może być bardzo niezręczna sytuacja. W gruncie rzeczy nie przewidywałeś tego zerwania.
Przykro mi, zero punktów dla ciebie.
Tim
Do: Stella Markowitz ‹stella.markowitz@thenyjournal.com›
Od: Angie So ‹angela.so@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Mówiłam ci, że on jest dla niej za stary.
Angie
Do: Angie So ‹angela.so@thenyjournal.com›
Od: Stella Markowitz ‹stella.markowitz@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Nie wiek tu się liczy. Chodzi o to, że on jest – słyszałaś już? – reporterem w „Chronicie”.
Tak, w „Chronicle”.
Uwierzysz? Mówić tu o sypianiu z wrogiem.
Stella
Do: Adrian De Monte ‹adrian.demonte@thenyjournal.com›
Od: Les Kellogg ‹les.kellogg@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Słyszałeś? Okazuje się, że ten facet, na punkcie którego Mel dostała kota, jest reporterem. I pracuje dla „Chroniclie”, ni mniej, ni więcej.
Chyba mogło być gorzej. Mogło się okazać, że on przez cały czas sypiał z Barbarą Bellerieve, jak ten gość, z którym Mel spotykała się poprzednio.
Les
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Mel Fuller
Nie obchodzi mnie, czy ten facet jest na liście przestępców poszukiwanych przez FBI. Ona ma wyjść z tej łazienki i zająć się nim, bo on czeka na dole przy stanowisku ochrony i usiłuje się tu dostać. Idźże po nią.
George
Do: ‹Ochrona@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: John Trent
Proszę nie wpuszczać do tego budynku Johna Trenta. To reporter z „Chronicie”, i w ogóle bardzo niebezpieczny osobnik. Zdecydowanie zalecam użycie siły podczas usuwania go z budynku.
Melissa Fuller
Redaktorka Strony Dziesiątej
„New York Journal”
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Amy Jenkins ‹amy.jenkins@thenyjournal.com›
Temat: John Trent
Droga panno Fuller,
proszę zapamiętać na przyszłość, że wszelkie prośby o niewpuszczanie jakiejkolwiek osoby do któregokolwiek budynku pozostającego pod zarządem administracji „New York Journal” muszą być kierowane pisemnie do Działu Kadr, gdzie zostaną rozpatrzone i następnie przekazane do Działu Ochrony, o ile zostaną uznane za uzasadnione. Poza tym informuję panią, że koszt sztucznego drzewka przy windzie na piątym piętrze, które zostało zniszczone, będzie potrącony z pani następnej pensji. W uzasadnieniu tej decyzji podaję, że drzewko zostało zniszczone w efekcie aktu wandalizmu dokonanego przez pana Trenta, który przyszedł tu jako pani znajomy. Proszę zauważyć, że w punkcie F na stronie dwunastej regulaminu pracowników „New York Journal” jest stwierdzone, że pracownicy w każdych okolicznościach odpowiadają za zachowanie swoich gości i że odpowiedzialność za jakiekolwiek zniszczenia dokonane przez tychże gości spada na pracownika/czkę, przez którego/ą gość został zaproszony. Informuję również, że kolejną sprawę rozpatrzyliśmy w sposób korzystny dla pani. Nie została pani obciążona kosztami renowacji boksu, do którego pani gość wrzucił Aarona Spendera. Zdecydowaliśmy się rachunek za te naprawy wysłać bezpośrednio do samego pana Trenta.
Pozwolę sobie zauważyć, że lepiej by było, gdyby swoje sprawy osobiste załatwiała pani poza biurem gazety. Kopia niniejszego listu została umieszczona w pani aktach personalnych.
Życzę miłego dnia
Amy Jenkins
Dział Kadr „New York Journal”
Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: John Trent
Kochanie, skąd miałam wiedzieć? Zrozum, on tam stał, w holu, z takim zagubionym wyrazem twarzy i wszystkimi tymi różami. Doprawdy serce się krajało… Tak, tak, nawet MNIE.
Wiem, pewnie powiesz: „Doiły, TY masz serce?” Zdziwisz się, ale to prawda. Czasami zaskakuję nawet samą siebie. Któregoś dnia nawet wypuściłam z rak Petera i całkiem stanowczo kazałam mu wracać do żony. Owszem, dowiedziałam się akurat, że jego kontrakt nie zostanie odnowiony, ale nie miało to z moją decyzją nic wspólnego. Więc, kochanie, to nie było tak, że ochrona nie dostała twojej notatki. Powiedzieli, że przyszła chwilę po tym, jak go wprowadziłam.