Naprawdę, kotku, co ja takiego złego zrobiłam? Mnie osobiście bardzo się podobało to przedstawienie. Musisz przyznać, że jak na arystokratę, byt nieźle rozjuszony. Chyba obluzował Aaronowi parę zębów. No cóż, ten głuptas nie powinien był w taki sposób bronić mu dostępu do twojego boksu. Mimo wszystko zawsze przyjemnie popatrzeć, jak dwóch facetów bije się o ciebie, prawda?

Ale czy to było mądre rzucać w niego z powrotem tym pudełeczkiem od Tiffany’ego? Nawet nie wiesz, co było w środku. Przy takim majątku tam mogły być przynajmniej ze trzy karaty. Mam nadzieję, że nie będziesz w stosunku do mnie taka zawzięta, jak wobec tego nieszczęsnego młodego człowieka.

Buziaki

Dolly


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: John Trent

Dolly, o co ci chodziło, kiedy powiedziałaś: „arystokrata”? I jaki majątek? John nie ma pieniędzy. Przekroczył limit na wszystkich swoich kartach kredytowych. Musisz go mylić z kimś innym.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Au contraire

Jesteś doprawdy niemożliwa. Chcesz mi wmawiać, że nie wiesz, że ten twój John jest jednym z Trentów z Park Avenue?

Myślałam, że właśnie dlatego jesteś na niego taka zła – to znaczy, pomijając już to udawanie Maksa Friedlandera. Przecież przedstawił cię swojej babce na imprezie charytatywnej w Centrum Lincolna, z którego pisałaś reportaż w zeszłym miesiącu. Chociaż teraz, jak się nad tym zastanawiam, przypuszczam, że on ci nie powiedział, że to jego babka, prawda? Skoro udawał Maksa.

Och, kurczaki. Nie dziwię się, że jesteś taka zła. Naprawdę zrobił z ciebie idiotkę, nie sądzisz? Powiedział, że przekroczył limit na kartach kredytowych? No cóż, jestem pewna, że zrobił to po to, żeby nie musieć żadnej z nich wyjmować. Wtedy jego przebranie poszłoby w diabły, rozumiesz? Gdybyś zobaczyła podpis Johna Trenta na platynowej karcie AmEx, zamiast nazwiska Maksa Friedlandera?

Muszę przyznać, że to typowa sztuczka Trentów. Wiesz, połowa tego klanu siedzi w więzieniu – między nimi rodzony ojciec Johna. A reszta jest w psychiatrykach. Boże drogi, jaką szansę ma dziewczyna z małego miasteczka między nimi? John jest najgorszy, z tego co słyszę – znalazł sobie pracę jako reporter od spraw kryminalnych, żeby móc włóczyć się po slumsach i nie


wywoływać podejrzenia, że jest jednym z nich. To znaczy, jednym z Trentów z Park Avenue. I jeszcze udaje, że pracuje nad jakąś powieścią, słyszałam od Victorii Arbuthnot, z którą się kiedyś spotykał.

Biedna mała Mel. Szkoda, że nie zatrzymałaś pudełeczka od Tiffany’ego. Cokolwiek w nim było, zasłużyłaś sobie na nagrodę pocieszenia. W końcu facet zrobił cię w trąbę, można powiedzieć.

Och, nieważne. Słyszałam, że w Barney’s jest wyprzedaż. Chcesz iść? Kupię ci apaszkę. Jeżeli to cię rozchmurzy…

Buziaki

Dolly


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Dosyć tego

A więc wojna.

On sobie myśli, że tylko dlatego, że jest Trentem z Trentów z Park Avenue, może sobie oszukiwać ludzi i wykorzystywać ich dla własnej zabawy i że mu się to upiecze?

Nie tym razem. Nikt nie będzie sobie lekceważył Melissy Fuller z Fullerów z Lansing w stanie Illinois.

Nikt.

John Trent dostanie za swoje, i to porządnie.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Trochę waham się, czy zapytać…

…ale o czym ty właściwie mówisz?

To nie ma nic wspólnego z Doiły, prawda? To znaczy, Mel, zwróć uwagę na źródło informacji, zanim zrobisz coś pochopnie.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Łatwo ci mówić

To nie ty zamartwiałaś się, ile pieniędzy on wydaje i jak się potem wykaraska z długów.

To nie ty przedstawiłaś się jego babce, nawet nie wiedząc, kim ona jest dla niego.

To nie ty chwaliłaś się nim własnej matce. To nie ty myślałaś, że wreszcie, po tylu latach, poznałaś mężczyznę, który nie obawia się zobowiązań, który wydawał się totalnie i szczerze oddany, mężczyznę, który zdawał się zupełnie inny od wszystkich mężczyzn, z jakimi kiedykolwiek się spotykałaś, mężczyznę, który nie kłamie, nie oszukuje, który uczciwie będzie cię kochać. To nie tobie kompletnie zdeptano serce. Ale nie obawiaj się, Nadine. W końcu jestem reporterką. Zawsze sprawdzam źródła swoich informacji, zanim napiszę jakiś artykuł.

Mel


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›

Temat: Pozew

Szanowny Panie Trent!

Ten list ma pana poinformować, iż zamierzam złożyć przeciwko panu pozew do sądu ze względu na zadany mi uraz oraz koszty medyczne, na jakie naraził mnie pan, uderzywszy mnie w twarz w moim miejscu pracy. Być może zainteresuje pana, że wskutek pańskiego gwałtownego i niesprowokowanego ataku, przeszedłem właśnie skomplikowany zabieg (chirurgia szczękowa), który będzie jeszcze wymagał poprawek. Zostałem poinformowany, iż leczenie obejmie wszczepienie implantów dwóch zębów oraz liczne wizyty w okresie obejmującym dwanaście miesięcy, a jego koszt przekroczy dziesięć tysięcy dolarów.


ponadto, aby zyskać pewność, że podobny incydent się nie powtórzy, mój prawnik radzi mi załatwić dla pana zakaz zbliżania się do mojej osoby, o co, zapewniam pana, zamierzam się ubiegać.

Zachęcam pannę Fuller, aby postąpiła tak samo, jako że to w jej obronie stanąłem przeciwko panu. Było dla mnie rzeczą zupełnie jasną, że panna Fuller nie życzyła sobie pańskich awansów i osobiście uważam pana za tchórza i bydlaka. Żeby w taki sposób ją nachodzić w miejscu pracy!

Ponadto, tak się składa, że mam brązowy pas w tae kwon do i tylko moja obawa przed zranieniem niewinnych osób postronnych sprawiła, że nie dostał pan ode mnie lania, na jakie pan w pełni zasłużył.

Aaron Spender

Redaktor Działu Zagranicznego

„New York Journal”


Do: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Pozew

Pocałuj mnie gdzieś.

John Trent


Do: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Trent

Mike, lepiej zacznij trzymać tego młodego Trenta na smyczy. Chłopak był tu u nas wczoraj i narobił niezłego zamieszania. Wybił parę zębów Spenderowi. Nie powiem, żebym miał coś przeciwko – teraz przynajmniej nie muszę wysłuchiwać jęków tego idioty na temat: „dlaczego nie chcę mu dać płatnego urlopu”. Ostatnio sobie wymyślił, że pojedzie do Afryki napisać reportaż o szynszylach zagrożonych wymarciem, czy o jakimś innym cholerstwie. W ramach płatnego urlopu, wyobrażasz sobie? Tak czy inaczej, nie mogę pozwolić, żeby wybijano zęby moim redaktorom. Przekonaj Trenta stanowczo, żeby dał sobie spokój. Sobie i mojej redaktorce kolumny plotkarskiej. Melissa to dobry dzieciak i nie potrzebuję, żeby ktoś mi ją nękał.

Najlepszego George

PS Przekaż ucałowania Joan i chłopcom.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Temat: John Trent

Kotku, wiem, że jesteś w tej chwili wkurzona jak osa złapana w słoik po ogórkach, ale doprawdy, nie sądzisz, że powinnaś wziąć głębszy oddech i przez jedną minutę POMYŚLEĆ? Ten facet, który – przyznaję – zachował się ostatnio w stylu Menażerii, stanowił jednakże światło twojego życia przez całkiem długą chwilę. Naprawdę chcesz odrzucić wszystko, co was łączyło, tylko dlatego, że pozwolił sobie na żart na poziomie członków studenckich bractw? On nie miał zamiaru cię zranić. Próbował wyświadczyć swojemu przyjacielowi przysługę. Daj spokój, Mel. Rozumiałbym, gdybyś chciała troszkę się nad nim poznęcać, ale zaczynasz już przesadzać. Poza tym, czy ty masz chociaż zielone pojęcie o tym, jak BOGATY jest John Trent? Doiły opowiedziała mi o wszystkim wczoraj na lunchu. Ten facet jest NADZIANY. To znaczy: ma miliony. Wszystko jego własna forsa, zostawiona mu przez dziadka. I kochanie, Trentowie mają domy w całym kraju, na Cape i w Palm Springs, w Boca i w Nowej Szkocji – gdzie tylko chcesz. Zastanów się, ile frajdy mogłabyś mieć, instalując w nich wszystkich anteny satelitarne.

Wiesz, wybaczać jest rzeczą boską.

To tylko taka mała wskazówka.

Tim


Do: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: John Trent

I mogłabym zapraszać wszystkich swoich osobistych przyjaciół na weekendy do tych licznych wypoczynkowych rezydencji, tak? Zapomnij o tym, Tim. Tak łatwo cię przejrzeć. Poza tym, gdybyś naprawdę uważnie słuchał Doiły, umiałbyś czytać pomiędzy wierszami: Trentowie nie żenią się z Fullerami. Po prostu bawią się nimi dla własnej rozrywki.

Mel


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Z Mel trzeba coś wreszcie zrobić. Tak rozdmuchuje tę całą sprawę z biednym panem Trentem, że to już przekracza wszelkie granice. Jeszcze jej takiej nie widziałem. Muszę przyznać, cieszę się, że sam nigdy nie nastąpiłem jej na odcisk. Ona naprawdę potrafi się zawziąć.

Chociaż z drugiej strony, można było przewidzieć, skoro ona jest ruda i tak dalej.

Zastanawiam się, czy nie trzeba by jej skierować na terapię. Jak uważasz?

Tim


Do: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Tim, ona jest wściekła, nie szalona. Może warsztaty radzenia sobie z gniewem, ale psychoterapia? Ten facet ją OKŁAMYWAŁ. Okłamywał prosto w oczy. Nieważne, DLACZEGO to robił, wystarczy sam fakt, że to robił. Czy nie wiesz, jak chwiejna była wiara Mel w mężczyzn, odkąd Aaron pokazał swoje prawdziwe oblicze? Zresztą, co ja mówię, nawet przedtem była przekonana, że ich wszystkich obchodzi jedno i tylko jedno.

A teraz ten facet, pierwszy facet od bardzo dawna, którego naprawdę polubiła, okazuje się dokładnie taki sam jak wszyscy inni faceci, z którymi się spotykała od przyjazdu do miasta: kłamliwa świnia. Nie WŚCIEKŁBYŚ się, gdyby to spotkało ciebie?

Nadine


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›

Temat: Ty

Chcę, żebyś wiedziała, że doskonale rozumiem, jak się w tej chwili czujesz. Ten cały Trent to typas najgorszy z najgorszych, idealny przykład uprzywilejowanego bogacza, który wykorzystuje klasy pracujące, żeby zaspokajać własne zachcianki. Inni ludzie w ogóle dla niego nie istnieją. Tacy jak Trent nie mają sumienia – na takich jak on mówi się „samce alfa”, zachłanne indywidua, których nie obchodzi nic poza ich własnym bezpośrednim interesem. No cóż, pragnę cię zapewnić, Melisso, że mimo tego, co możesz w tej chwili odczuwać, nie wszyscy posiadacze chromosomu Y to egoistyczne bydlaki myślące wyłącznie o sobie. Wielu z nas ma głęboko zakorzenione uczucia szacunku i podziwu dla kobiet, które pojawiają się w naszym życiu. Ja sam na przykład zawsze będę żywił takie uczucia wobec ciebie, uczucia, które są równie szczere, jak niezmienne. Chcę, żebyś wiedziała, Melisso, że ja zawsze, zawsze będę przy tobie – choćby nawet prymitywni troglodyci (jak Trent) próbowali złamać mojego ducha, nie wspominając już o szczęce. Jeśli jest coś – cokolwiek – co mogę teraz dla ciebie zrobić, w tej godzinie największej potrzeby, proszę, nie wahaj się powiedzieć mi o tym.

Wierny ci teraz i zawsze

Aaron


Do: Aaron Spender ‹aaron.spender@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Ty

Pocałuj mnie gdzieś.

Mel


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Twój nowy bratanek

Najdroższy Johnie!

Może zainteresuje cię wiadomość, że twoja szwagierka dwa dni temu powiła czteroipółkilogramowego chłopca. Jego rodzice – moim zdaniem pochopnie – zdecydowali się ochrzcić syna imieniem John.

Wiedziałbyś już o tym, naturalnie, gdybyś raczył zadzwonić do kogokolwiek z rodziny. Rozumiem jednak, że nie możemy zbyt wiele oczekiwać od tak bardzo zajętego młodego człowieka. Matka i dziecko czują się dobrze. Nie można tego samego powiedzieć o twoim bracie, który został sam w domu z bliźniaczkami, podczas gdy Stacy przebywa w szpitalu. Może miałbyś ochotę zadzwonić do niego i zaoferować mu nieco braterskiego wsparcia.

Z poważaniem

Mim


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Mój imiennik

Nie zasłużyłem na to. Naprawdę tak uważam. Jestem okropnym bratem i zawsze będę jeszcze bardziej okropnym wujem dla tego dzieciaka. W głowie mi się nie mieści, że przeoczyłem całą sprawę. W każdym razie, moje gratulacje. Cztery i pół kilo? Nic dziwnego, że Stacy tak dziwaczyła pod sam koniec. Przeznaczona dla niej mała paczuszka od Harry’ego Winstona już jest w drodze. Chociaż w ten sposób mogę się odwdzięczyć za wszystkie rady, których mi udzieliła w ostatnich kilku miesiącach.

Oczywiście, nie zdało się to na wiele. I tak udało mi się schrzanić wszystko i do reszty. Miałeś rację, żadna kobieta nie będzie na tyle wyrozumiała, żeby coś podobnego wybaczyć. Ona nawet nie chce ze mną rozmawiać. Poszedłem do niej do redakcji. To była katastrofa. Jej były chłopak, idiota, usiłował odgrywać bohatera, a ja go znokautowałem. Teraz pozywa mnie do sądu. Usiłowałem wręczyć jej pierścionek, a ona rzuciła mi go w twarz, nawet nie otwierając pudełka.

To jeszcze nawet nie jest najgorsze. Kazała wymienić zamki do mieszkania pani Friedlander. Mogłem dostać się z powrotem do budynku, żeby odebrać swoje rzeczy, wyłącznie pod eskortą dozorcy – który mi współczuje, ale oświadczył, że skoro w istocie nie jestem spokrewniony z właścicielką mieszkania, nie może wydać mi klucza.

No więc znów jestem w swoim własnym mieszkaniu i teraz nawet jej nie widuję. Nie wiem, co ona robi ani z kim. Pewnie mógłbym wystawać pod jej domem i łapać ją, kiedy wychodzi na spacer z psem czy idzie do pracy, czy cokolwiek, ale co ja jej powiem? Co mogę jej powiedzieć?

No cóż, przykro mi przez to wszystko. Nie miałem zamiaru martwić cię w tej szczęśliwej godzinie. Moje gratulacje i przekaż Johnowi juniorowi dużego całusa ode mnie. Przyjdę odwiedzić go w ten weekend. Nie wydaje mi się, żebym miał jakieś inne plany.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Pierścionek?

Jaki pierścionek?

Ja powiedziałem: kolczyki. Kup jej kolczyki. Nie pierścionek. O jakim pierścionku ty mówisz?

Jason


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹John.trent@thenychronicle.com›

Temat: Pierścionek

Wiem, że powiedziałeś: kolczyki. Ale ja kupiłem jej pierścionek. Zaręczynowy pierścionek.

I nie, to nie byłaby powtórka z Vegas. Przez ostatnie trzy miesiące nie byłem non stop pijany. Mocno wierzę, że ta kobieta, spośród wszystkich kobiet, które znam, jest tą jedną jedyną, z którą chcę spędzić resztę życia.

W Vermont miałem zamiar powiedzieć jej prawdę, a potem się oświadczyć.

Tylko że ten bydlak Friedlander musiał wszystko spieprzyć. Teraz ona nie odpowiada na moje telefony, nie otwiera drzwi ani nie odpisuje na maile. Moje życie się skończyło.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Mój Boże

Zostawiam cię samego na tydzień, a tobie udaje się zrobić ze swojego życia piekło. Jak to możliwe? No dobra, spotkajmy się jutro na lunchu w moim biurze. We dwóch powinniśmy wpaść na jakiś pomysł. Poradzimy sobie. Hej, jesteśmy w końcu Trentami, nie?

Jason


Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Słuchaj, facet

Nie odzywasz się do mnie od tygodni. Znalazłeś coś dla mnie?


Nie próbuj mnie łapać w Key West. Wracam do Nowego Jorku. Możesz się ze mną skontaktować w mieszkaniu mojej ciotki. Znasz numer. Zatrzymam się tam, dopóki znów nie stanę na nogi. Czemu nie? Jest jasne jak słońce, że ona nie będzie już z tego mieszkania korzystać.

Max


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Zdaję sobie sprawę, że…

…jesteś pogrążona w żałobie po nikczemnej zdradzie swojego chłopaka i tak dalej, ale czy masz zamiar oddać kolumnę do jutrzejszego wydania, czy nie? Może myślisz sobie, że powinniśmy po prostu wydrukować puste miejsce z napisem: PRECZ z MĘŻCZYZNAMI na środku. Wtedy na pewno wyglądalibyśmy profesjonalnie, hę? Wtedy na pewno pobilibyśmy „Chronicie” na głowę. Cały nakład rozszedłby się raz-dwa, dobrze mówię?

DAWAJ MI TU TĘ KOLUMNĘ!!!

George


Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Uspokój się, George

Przestałam już tę kolumnę na dół do składu parę godzin temu, nie chciałam zawracać ci głowy. Wrzeszczałeś akurat na Dolly, że nie skończyła artykułu, a potem wymyślaliście ten tytuł: Christina Aguilera – niewinna ofiara czy sprzedajna istota bez duszy? Dla twojej rozrywki załączam kopię jutrzejszej strony dziesiątej.

A gdybyś zamierzał osobiście wstrzymać druk, ten tekst i tak pójdzie, bo otrzymał osobistą aprobatę samego Petera Hargrave’a. Siedział tu i czekał na Dolly, więc dałam mu tekst do przejrzenia. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz.

MIŁEJ ZABAWY

Mel


Załącznik: (strona dziesiąta, wydanie 3784, objętość 234, na pierwszą rano, KTO CHCE POŚLUBIĆ MILIONERA, znak zapytania, Mel Fuller, zdjęcia: 1) zdjęcie Viviki, 2) zdjęcie budynku Trent Capital Management, oba w archiwach)


KTO CHCE POŚLUBIĆ MILIONERA?

Znudziło wam się patrzeć jak pięć do dziesięciu procent waszej ciężko zarobionej gotówki znika co miesiąc w Urzędzie Skarbowym? Dziewczyny! Spróbujcie zgromadzić kapitał w tradycyjny sposób. Po świecie chodzi kawaler do wzięcia, któremu znudziło się już wolne życie. Uwaga, milioner aktywnie poszukuje panny młodej!

Tak właśnie, słyszycie o tym od nas z pierwszej ręki. „New York Journal” dowiedział się właśnie, że John Randolph Trent. wnuk nieżyjącego już Harolda Sinclaira Trenta, założyciela firmy Trent Capital Management, jednej z najstarszych i najbardziej poważanych firm brokerskich w Nowym Jorku, postanowił wreszcie dać się złapać. Jedyny problem? Wygląda na to, że nie może znaleźć właściwej kandydatki na żonę.

– Jestem zmęczony umawianiem się z modelkami i gwiazdkami filmowymi, które interesują się wyłącznie moim majątkiem – słyszano, jak pan Trent zwierzył się przyjacielowi.

– Szukam kobiety z charakterem i niebanalną osobowością, zwyczajnej kobiety, która nie mieszka w Beverly Hills. Bardzo chciałbym ożenić się z dziewczyną, powiedzmy, ze Staten Island.

Z tego powodu trzydziestopięcioletni dziedzic majątku, obliczanego po śmierci jego dziadka na prawie dwadzieścia milionów dolarów będzie przeprowadzał rozmowy z potencjalnymi kandydatkami na towarzyszkę życia w swoim biurze w redakcji „New York Chronicle” dziś od godziny 9.00 rano. Kiedy wywiady się zakończą?

– Wtedy, kiedy znajdę narzeczoną – oświadczył pan Trent.

Dziewczyny, ruszajcie na róg Pięćdziesiątej Trzeciej i Madison. Nie zwlekajcie, bo książę jeszcze gotów zamienić się w żabę i wskoczyć do bajora!


ŚLUBNE DZWONY DLA SUPERWOMAN

Tymczasem inny nowojorski kawaler nie skarży się na podobne kłopoty ze znalezieniem pani swego serca. Max Friedlander (35), który jest autorem zeszłorocznych gorących zdjęć dla edycji „Sports Illustrated” z kostiumami kąpielowymi, ostatnio zwierzył się przyjaciołom z utrzymywanych w tajemnicy zaręczyn z supermodelką Vivicą, 22.

Vivica, której wspaniała sylwetka rozświetlała okładki „Vogue’a” i „Harper’s Bazaar” jest najlepiej znana ze zdjęć do reklam najnowszego modela biustonosza Wonder Bra w ostatnim wiosennym katalogu Victoria’s Secret. Oto, S co mówi pan Friedlander na temat zbliżającego się ślubu:

– Nie mógłbym być szczęśliwszy. Czuję, że wreszcie dojrzałem do ustatkowania się i założenia rodziny. Vivica będzie idealną żoną i matką.

Niestety, nie zdołaliśmy skontaktować się z Vivicą. Poprosiliśmy jednak o komentarz jej agenta prasowego. Nieoficjalnie powiedział nam, że ślub jest planowany w okresie i świąt Bożego Narodzenia.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Twoje zatrudnienie w tej firmie

Natychmiast po przyjściu do redakcji zameldujesz się u mnie w biurze. Przygotuj się do udzielenia mi odpowiedzi, w około stu słowach, na pytanie, dlaczego nie miałbym cię wywalić z pracy.

George


Do: Peter Hargrave ‹peter.hargrave@thenyjournal.com›

Od: Ruch Uliczny ‹yourcommute@newyorktravel.com›

Temat: Korek na rogu Pięćdziesiątej Trzeciej i Madison

Nowojorczycy podróżujący koleją nie powinni mieć dzisiaj problemów z dotarciem do pracy. Jednak jeśli idzie o was wszystkich, wojownicy szos, to już zupełnie inna historia. Dzięki artykułowi, który ukazał się na stronie dziesiątej dzisiejszego wydania „New York Journal”, Madison Avenue od Pięćdziesiątej Pierwszej do mniej więcej Pięćdziesiątej Dziewiątej ulicy została praktycznie wyłączona z ruchu ze względu na kolejki kobiet chętnych do poddania się wywiadowi przeprowadzanemu przez milionera i kawalera do wzięcia, Johna Trenta. Policja usilnie zachęca kierowców do korzystania z objazdów na wszystkich trasach obejmujących ten obszar i zaleca w miarę możliwości omijanie śródmieścia.

Była to automatycznie odświeżana informacja na temat ruchu drogowego z firmy NEWYORKTRAVEL.COM


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Temat: Nie miałem pojęcia…

…że mamy w swoich szeregach taką znakomitość. Może zechciałbyś zainwestować część z tych swoich dwudziestu milionów dolarów na rzecz dodatkowej ochrony, którą musieliśmy zatrudnić przy wejściu do naszego budynku, żeby móc wchodzić i wychodzić bez większych przeszkód.

Mike


Do: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: O czym ty gadasz?

Słuchaj, mam za sobą naprawdę długi tydzień i przeprowadzkę do mojego własnego mieszkania. Czy mógłbyś mi po prostu powiedzieć, o co chodzi, i darować sobie resztę?

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Temat: Usiłujesz mi zasugerować, że…

…nie powiedziałeś Mel Fuller z „New York Journal”, że poszukujesz kandydatki na żonę? I naprawdę nie masz nic wspólnego z faktem, że według ostatnich szacunków nowojorskiego departamentu policji, na dole na chodniku jest około dwunastu tysięcy kobiet, które domagają się spotkania z tobą? Jeśli zerkniesz do dzisiejszego wydania „Journal”, to się wszystkiego dowiesz.

Mike


Do: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: KŁAMSTWA!!!

To wszystko kłamstwa!!!

Mike, ja nigdy niczego takiego nie mówiłem – wiesz, że nie. W głowie mi się nie mieści. Zaraz tam będę. Jakoś to wszystko wyprostuję, przysięgam.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Temat: Zaczekaj momencik…

…kolego. Lepiej zostań tam, gdzie jesteś. Nie potrzebujemy, żebyś tu przychodził i wywoływał zbiorową histerię. Zostań na posterunku, dopóki nie otrzymasz dalszych poleceń.

Mike

PS Więc to WSZYSTKO nieprawda? Nawet to, że jesteś spokrewniony z Tremami z Park Avenue i że masz miliony dolarów? Joan miała pewną nadzieję, że chociaż to ostatnie okaże się prawdą. Widzisz, właśnie usiłujemy wyremontować suterenę i… Tylko żartuję.


Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Od: Michael Everett ‹michael.everett@thenychronicle.com›

Temat: Wybacz, ale…

…chcesz, żebym to JA trzymał swojego reportera na smyczy? A co z twoimi pracownikami?

Mój reporter może i obluzował parę zębów twojemu redaktorowi działu zagranicznego, ale twoja reporterka wywołała korek drogowy na skalę całego miasta! Czy ty wiesz, że ja się dzisiaj nawet nie mogłem dostać do własnego biura, ze względu na to, że redakcję otoczyło dziesięć tysięcy rozwrzeszczanych kobiet, z których część ma na sobie suknie ślubne – a wszystkie drą się: „Wybierz mnie”?

To jest sto razy gorsze niż dziura w jezdni. Wtedy nie mogliśmy korzystać z toalet. Teraz nie możemy się nawet wydostać z budynku. Każda próba wejścia czy wyjścia grozi stratowaniem przez zdesperowane niezamężne kobiety, które za wszelką cenę pragną wyjść za mąż i rozmnożyć się, zanim dopadnie je menopauza. Jeśli Trent nie poda cię do sądu i nie puści cię w skarpetkach, możesz być pewien, że sam to zrobię.

Mike


Do: Peter Hargrave ‹peter.hargrave@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Mel

No cóż, mówiąc szczerze, uważam, że to fantastyczna historia. I nie możesz pozwolić George’owi, żeby ją zwolnił, Peter. Zaakceptowałeś kolumnę, pamiętasz? Jesteś naczelnym tej gazety. Staniesz po stronie swojej pracownicy i jej artykułu, czy może uciekniesz, gdzie pieprz rośnie? Peter, jesteś mężczyzną czy tchórzliwą myszą?

Buziaki Dolly


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Coś ty narobiła?

Mel, nie mogę w to uwierzyć. NIE MOGĘ w TO UWIERZYĆ. Jedną kolumną udało ci się sparaliżować całe miasto. CZYŚ TY ROZUM POSTRADAŁA??? George cię chyba zabije. I nie wydaje ci się, że posunęłaś się trochę za daleko? To znaczy, owszem, John cię okłamał i to było nie w porządku. Ale ty okłamałaś co najmniej trzy stany – a przynajmniej cały ten obszar, gdzie bez trudu można dostać „Journal”. Dwa złe uczynki nie stają się dobrym uczynkiem, Mel. Teraz wylecisz z pracy, a potem będziesz musiała pojechać do domu i mieszkać ze swoimi rodzicami. A wtedy kto będzie moją główną druhną???

Nadine:-(


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Musiałem…

…dzisiaj pojechać do pracy rowerem ze względu na ten cały bałagan na Madison. Przed budynkiem „Chronicie” ustawiły się kolejki kobiet wszelkiego typu i rozmiaru. Wygląda to zupełnie jak wtedy, kiedy opuszczają balon na Times Square w sylwestra, tyle że w sylwestra ludzie są cieplej ubrani. Powinnaś zobaczyć tych gliniarzy. Niektórzy są w pełnym rynsztunku, ale miny mają niewyraźne. Jakby lekko spanikowane. Czujesz się teraz lepiej? Myślę, że można spokojnie powiedzieć – wyrównaliście rachunki.

Tony


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

Temat: Wierzyć mi się nie chce, że…

…wreszcie zaczęłaś wykorzystywać swoje zdolności do czynienia zła, zamiast dobra. Jestem z ciebie tak dumny, że o mało nie pęknę. Jesteś świetna, dziewczynko.

Tim


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Temat: Milioner do wzięcia

Kotku, właśnie widziałam w wiadomościach, że w Nowym Jorku jest jakiś mężczyzna, który chciałby ożenić się z miłą dziewczyną ze Staten Island. Wiem, że ty nie mieszkasz na Staten Island, ale jesteś o wiele ładniejsza, niż wszystkie te stojące w kolejce kobiety, które pokazali. Powinnaś zaraz tam pójść i zapisać się na rozmowę, bo moim zdaniem każdy milioner pokochałby cię z miejsca.

I nie zapomnij zabrać tego swojego zdjęcia w koronie Miss Duane County i z szarfą! Żaden mężczyzna nie oprze się dziewczynie z tiarą we włosach.

Mamusia


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›

Temat: Jeżeli to ty jesteś tym desperatem…

…powinieneś był dać znać, sam mam niezamężną siostrę. Dla twojej informacji: to jest pierwsze wezwanie do pacyfikacji rozruchów, jakie mieliśmy kiedykolwiek w samym śródmieściu. Na ogół nie ma wielkiego zapotrzebowania na oddziały prewencyjne z tarczami i pałkami przed wejściem do Saksa. Moje gratulacje.

Paul


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Wstyd mi za ciebie

Ze wszystkich moich wnuków byłeś zawsze tym, którego nazwisko najmniej spodziewałam się ujrzeć w gazecie wśród plotek.

A tu co mi pokazuje Higgins, zaraz po śniadaniu? Tę okropną historię o tobie i twoim poszukiwaniu panny młodej! Która będzie miała ochotę poślubić milionera, w rzeczy samej! Mogę tylko założyć, przeczytawszy ten szmatławy artykulik napisany przez nikogo innego, tylko pannę Fuller, że w jakiś sposób udało ci się skłócić z dziewczyną. A to, mój chłopcze, nie było z twojej strony mądre posunięcie. Rozumiem ponadto, że w obecnej chwili i twoje miejsce pracy, i prywatne mieszkanie znalazły się w stanie oblężenia. Jeśli sobie życzysz, mogę wystać po ciebie Jonesy i zabrać cię stamtąd. Oczywiście, waham się, czy to zrobić, bo jeżeli te wszystkie kobiety, które się za tobą uganiają, pojawią się przed naszymi drzwiami… Jednak komisarz policji, nota bene mój długoletni znajomy, obiecał, że podejmie wszelkie działania, by nie dopuścić do zamieszania przed naszym domem. Możesz czuć się… zaproszony. Możesz spędzić ze mną kilka najbliższych dni. Tutaj jest bezpiecznie.

Zostałam również zapewniona przez pana Petera Hargrave’a naczelnego redaktora tego obrzydliwego brukowca, że jutro lub pojutrze ukażą się sprostowania. Był nawet gotów zwolnić z pracy tę dziewczynę, ale powiedziałam, że to niepotrzebne. Jestem pewna, że jakiekolwiek miała powody, żeby zrobić coś takiego są one dobrze uzasadnione.

Doprawdy, John. Nigdy nie umiałeś się ładnie bawić z innymi dziećmi. Jestem tobą poważnie rozczarowana.

Mim


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Tym razem narozrabiałeś

Udało ci się. Mim się wściekła.

Proponuję, żebyś zrobił sobie przedłużone wakacje. W tym mieście nie będziesz mógł nigdzie się pokazać, żeby ludzie o tobie nie mówili. Słyszałem, że podaje się nawet nowy typ kanapki: Trent – dwa kawałki chleba i nic w środku (co ma związek z tym że się nie pojawiłeś na zapowiedzianych rozmowach). Może chciałbyś przyjechać z wizytą do nas, posiedzieć ze Stacy i z dziećmi? Chętnie cię zobaczymy. Przecież jeszcze nawet nie widziałeś swojego imiennika. Co powiesz?

Jason


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Dzięki za propozycję

Mim złożyła mi podobną. Ale ja wolę zostać tutaj i smażyć się › we własnym samoobsługowym piekle. Nie powiem, nie powiem, zrobiło się dość rozrywkowe. Nawet nie mogę pójść do spożywczego na róg po mleko, żeby facet za kontuarem nie proponował mi ręki swojej córki. Ludzie nie chcą wierzyć, że historia o poszukiwaniu żony jest wyssana z palca. Widocznie podoba im się ten pomysł: oto istnieje facet dość bogaty, żeby mieć wszystko na świecie – poza jedną, jedyną rzeczą, której naprawdę pragnie… miłością porządnej kobiety. Oczywiście, za każdym razem, kiedy usiłuję wyjaśniać, że to także miałem, ale udało mi się schrzanić sprawę, ludzie NAPRAWDĘ nie chcą mi uwierzyć. Jakby nie potrafili pojąć, że bogaty nie znaczy szczęśliwy. Nie jest nawet tak źle, naprawdę. Udało mi się zdecydowanie posunąć pracę nad powieścią. Chociaż powiem ci coś zabawnego. Brak mi tego głupiego psa. Kotów też. Zastanawiam się, czy sobie nie sprawić jednego. To znaczy psa. Albo i kota. Sam nie wiem. Wygląda na to, że z ludźmi mi się nie układa. Nie myśl, że zrezygnowałem z prób. Codziennie wysyłam Mel kwiaty – nawet po ukazaniu się tej kolumny. Ale czy odzywa się do mnie? Skąd, ani słowem. Wyobrażam sobie, że chodnik przed redakcją „New York Journal” jest zasłany tymi wszystkimi bukietami, które Mel wyrzuciła za okno. Muszę iść. Moja chińszczyzna – porcja jednoosobowa – właśnie przyszła.

John


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Dowaliłaś mi

W porządku? Jesteś zadowolona? Ta kolumna przyprawiła mnie o nieskończone zażenowanie. Wciąż nie pozwalają mi jeszcze wrócić do pracy. Rodzina ledwie się do mnie odzywa. Od Maksa nie miałem żadnych wiadomości, ale zakładam, że i jemu nieźle się oberwało. Możemy już zostać przyjaciółmi?

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Możemy już zostać przyjaciółmi?

Nie.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dział Kadr ‹dzial.kadr@thenyjournal.com›

Temat: Zawieszenie

Droga/i Melisso Fuller.

To jest automatyczna wiadomość z Działu Kadr „New York Journal”, wiodącej nowojorskiej gazety codziennej. Pragniemy pana/ią zawiadomić, że z dniem dzisiejszym zostaje pani zawieszona w czynnościach bez prawa do wynagrodzenia. Pani zatrudnienie zostanie wznowione w terminie trzech dni roboczych. Działanie to zostało podjęte w ramach nagany za kolumnę, którą oddała pani do druku bez uprzedniego przepuszczenia jej odpowiednimi kanałami służbowymi. Proszę na przyszłość pamiętać, że wszystkie artykuły muszą być w pierwszej kolejności przedstawiane redaktorowi wydania, a nie przesyłane bezpośrednio do składu.

Melisso Fuller. my wszyscy tworzymy w „New York Journal” jeden zespół. Jako zespól odnosimy sukcesy i jako zespół doznajemy porażek. Melisso Fuller. czy nie pragnie pani/i być członkiem zwycięskiego zespołu? Prosimy więc zadbać o to, by od tej pory dostarczać swoje artykuły właściwymi kanałami służbowymi!

Z poważaniem

Dział Kadr

„New York Journal”

Proszę pamiętać, że jakiekolwiek kolejne zawieszenie w czynnościach służbowych może prowadzić do wypowiedzenia stosunku pracy.

Ta wiadomość jest poufna i przeznaczona wyłącznie dla jej właściwego adresata. Jeśli omyłkowo otrzymał pan/i tę wiadomość, prosimy poinformować nadawcę i usunąć wiadomość ze swojej skrzynki pocztowej lub jakichkolwiek innych narzędzi archiwizacyjnych.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Zawieszona???

Żartujesz ze mnie??? Czy oni w ogóle mogą zrobić coś takiego?

Och, Mel, z deszczu pod rynnę! Co ja będę bez ciebie robić przez trzy dni? Chyba umrę tu z nudów!

Czy to coś pomoże, jeżeli w ramach protestu zorganizuję nieuzasadnioną przerwę w pracy?

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Moje zawieszenie w czynnościach

Zaraz, zaraz, nie będzie tak źle. Właściwie bardzo się cieszę z tych wolnych dni. Od dawna nie miałam urlopu. Paco na pewno będzie zadowolony, że mam dla niego więcej czasu. Bóg wie, że od całych wieków nie odwiedzałam pani Friedlander w szpitalu. Nie sądzę, żeby ona to odczuła, ale i tak mam wobec niej poczucie winy… nawet jeśli nie jest ciotką mojego przyszłego męża.


Naprawdę nie martw się o mnie. Wszystko jest w porządku:

Mówię szczerze.

Mel


Do: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Cześć!

Tak się właśnie zastanawiałam – nie wiecie, czy są jakieś wakujące posady w „Duane County Register”? Kiedyś wspominaliście, że Mabel Fleming byłaby zainteresowana zatrudnieniem mnie na stanowisku redaktora działu kultury i rozrywki. Przemyślałam wszystko gruntownie i doszłam do wniosku, że naprawdę dosyć mam tego miasta i chciałabym na jakiś czas wrócić do domu. Moglibyście sprawdzić, czy Mabel nadal kogoś potrzebuje?

Dzięki.

Mel

PS Nie martwcie się o mnie. U mnie wszystko w porządku. Naprawdę.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Temat: Kotku, mówisz poważnie?

Naprawdę zastanawiasz się nad powrotem do domu? Och, nie mogłabyś bardziej ucieszyć mnie ani tatusia. To znaczy, bardzo cieszyliśmy się, że jedziesz do dużego miasta i chcesz się sprawdzić, ale przecież już tego dokonałaś. Najwyższy czas pomyśleć o ustatkowaniu się, a tatuś i ja wprost nie posiadamy się ze szczęścia, że chciałabyś osiąść na dobre tutaj, w starym dobrym Lansing.

I nie sądź, że my tu nie jesteśmy kosmopolitami, bo wyobraź sobie, w ostatnich dniach otworzyli u nas sklep Wal-Mart! Wyobrażasz sobie? Wal-Mart, tu, w samym Lansing.

W każdym razie mam dobre wiadomości: zadzwoniłam do Mabel od razu i zapytałam ją, czy nadal potrzebuje redaktora do działu kultury i rozrywki, a ona powiedziała: „Do diabła, tak!” Stanowisko jest twoje, jeśli je chcesz wziąć. Pensja nie za wysoka – tylko dwanaście tysięcy dolarów rocznie. Ale kotku, gdybyś mieszkała w domu, możesz oszczędzić na czynszu i odłożyć pieniądze na zaliczkę na własny dom, kiedy wreszcie wyjdziesz za mąż. Och, jestem taka zadowolona! Chciałabyś, żebyśmy z tatusiem wsiedli w samochód i przywieźli cię do domu? Doktor Greenblatt powiedział, że możemy wziąć jego półciężarówkę, żeby przewieźć wszystkie twoje rzeczy. Czy to nie ładnie z jego strony?

Tylko daj mi znać, kiedy chcesz wracać do domu, a zaraz po ciebie przyjedziemy! Och, kotku, tak bardzo cię kochamy i nie możemy się wprost ii? doczekać, kiedy cię zobaczymy!

Mamusia i tatuś


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Jesteś pewna, że…

…dobrze się czujesz? Wczoraj wieczorem wydawałaś mi się jakaś nieswoja. To znaczy, ja wiem, że nie jesteś zachwycona tym zawieszeniem w pracy, a cala sprawa z Johnem nadal cię przygnębia…

Ale wczoraj podczas przymiarek byłaś jeszcze bardziej niewyraźna. To nie dlatego, że totalnie nienawidzisz swojej sukienki, prawda? Bo jeszcze nie jest za późno, żeby wybrać inną…

Brak mi ciebie.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Chyba żartujesz?

Wszystko jest świetnie. Wzięłam sobie dwugodzinną kąpiel w bąbelkach, potem obejrzałam Rosie, zrobiłam sobie paznokcie, wyprowadziłam Paco na spacer, potem zrobiłam sobie pedikiur i obejrzałam popołudniowy film, znów wyprowadziłam Paco, przeczytałam od deski do deski wrześniowy numer „Vogue’a” (całe tysiąc sześćset stron), zjadłam pudełko ring dingów, wyprowadziłam Paco… Bawię się cudownie! Ale dzięki za troskę.

Mel

PS Czy dzisiaj przyszły kwiaty od Johna?


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Żadne kwiaty…

…dzisiaj od Johna nie przyszły. Może pamiętasz? Zadzwoniłaś do tej kwiaciarni i powiedziałaś, że zaskarżysz ich o molestowanie, jeżeli nie przestaną.

Mel, dlaczego ty po prostu do niego nie zadzwonisz? Nie sądzisz, że to już za długo trwa? Słuchaj, facet najwyraźniej szaleje na twoim punkcie – a przynajmniej tak było do tego całego numeru z milionerem. Naprawdę uważam, że stanowicie świetną parę. Nie możesz dać mu drugiej szansy?

Nadine.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Zaczekaj chwilkę…

To TY twierdziłaś, że od samego początku podejrzewałaś, że coś jest z nim nie tak. A teraz chcesz, żebym do niego DZWONIŁA? Chcesz, żebym |A dzwoniła do NIEGO??? Po tym, co zrobił???

NIE MA MOWY!!!

Mój Boże, Nadine. Ja już po wszystkim mazałam napisy: pani Melissa Friedlander, myśląc, że ja i on spędzimy ze sobą razem resztę życia. Potem odkryłam, że to nawet nie było jego prawdziwe nazwisko, a ty chcesz, żebym ja ZADZWONIŁA DO NIEGO??? Co się z tobą stało? Odbiło ci?

No cóż, otrząśnij się. Ja do niego NIGDY nie zadzwonię. NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY, NIGDY.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Dobrze…

…już. Zrozumiałam, co mi chcesz powiedzieć. Jezu. Wybacz mi, że ośmieliłam się sugerować coś podobnego.

Nadine


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Moja główna druhna…

…ma nierówno pod sufitem. Co ja mam robić?

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Zdaje mi się…

…że powinnaś zaprosić Johna na wesele. Poważnie. Zmięknie, kiedy tylko go zobaczy. Przynajmniej na filmach to zawsze działa.

Tony


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Klucze

Tak, to ja. Tym razem prawdziwy Max Friedlander. Wracam do Nowego Jorku i potrzebne mi są klucze do mieszkania mojej ciotki. Rozumiem, że zmieniła pani zamki i zatrzymała wszystkie klucze. Czy mogę prosić, żeby zostawiła pani jeden komplet u odźwiernego, żeby mógł mnie jutro wpuścić?

Z poważaniem

Max Friedlander


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Klucze


Skąd mam wiedzieć, że to PRAWDZIWY Max Friedlander? SKĄD mam wiedzieć, że nie jest pan oszustem, jak ostatni Max Friedlander, którego poznałam?

Mel Fuller


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Skąd…

Stąd, że jeśli nie udostępni mi pani kluczy do mieszkania ciotki, zaskarżę panią.

Jasne?

Serdeczności

Max Friedlander


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Klucze

Świetnie. Zadbam o to, żeby odźwierny miał klucz dla pana. Czy mogę wiedzieć, jak zamierza pan zapewnić właściwą opiekę Paco i kotom?

Mel Fuller


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Klucze

Proszę przekazać WSZYSTKIE komplety kluczy odźwiernemu. Zamierzam wprowadzić się na razie do mieszkania mojej ciotki, więc sam zajmę się psem i kotami. Pani pomoc, chociaż ją doceniam, nie będzie już dalej potrzebna, dziękuję uprzejmie.

Max Friedlander


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Klucze

Proszę się nie obawiać. Kiedy pańska ciotka się ocknie, nie omieszkam opowiedzieć jej wszystkiego na temat pańskiej „wdzięczności”. I o tym, jak pośpieszył pan do niej w krytycznej chwili.

Wie pan, jest takie określenie, którym opisuje się ludzi takich jak pan, ale ja jestem zbyt dobrze wychowana, żeby go tu użyć.

Mel Fuller


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Klucze

Możesz sobie mówić mojej ciotce, co chcesz. Bo mam dla ciebie nowinę, panienko:

Ona się nie obudzi.

Pani przyjaciel

Max Friedlander


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Twój przyjaciel Max…

…jest najobrzydliwszym człowiekiem na tej planecie i nigdy nie pojmę, jak mogłeś kiedykolwiek wyświadczać mu przysługi. Chciałam tylko, żebyś to wiedział.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Czy fakt, że znów…

…do mnie napisałaś, oznacza, że mi wybaczasz? Zostawiałem dla ciebie wiadomości w pracy, ale powiedzieli mi, że nie było cię cały tydzień. Czyżbyś znów zachorowała? Mogę ci w czymś pomóc?

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

› Czy fakt, że do mnie napisałaś, oznacza, że mi wybaczasz?

Nie.

› Zostawiałem dla ciebie wiadomości w pracy, ale powiedzieli mi, że nie było cię cały tydzień. Czyżbyś znów zachorowała?

To dlatego, że zostałam zawieszona w czynnościach służbowych. Zresztą nie twoja sprawa.

Max wprowadza się do mieszkania swojej ciotki. Właśnie widziałam go na korytarzu.

Wierzyć mi się nie chce, że kiedyś byliście przyjaciółmi. To najbardziej niegrzeczny osobnik, jakiego kiedykolwiek miałam pecha spotkać.

Chwileczkę, cofam przedostatnie zdanie. Tak naprawdę jesteście siebie warci.

Mel


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Mel

Dowiedziałem się, że wróciłeś do miasta i mieszkasz u swojej ciotki.

Świetnie. Po prostu świetnie.

Wiedz tylko jedno: jeśli usłyszę chociaż jedno słowo od Mel, że ją źle traktujesz, zwalę ci się na łeb jak tona cegieł. Ja mówię całkiem poważnie, Max. Mam przyjaciół w nowojorskiej policji, którzy chętnie przymkną oczy, kiedy zatłukę cię na śmierć. Ten cały tekst na stronie dziesiątej o tobie i Vivice – to była moja wina, nie Mel. Więc nie próbuj robić niczego głupiego, ostrzegam cię, bo pożałujesz.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Mel

Jaki tekst na stronie dziesiątej o mnie i o Vivice? O czym ty mówisz?

I dlaczego ciągle jesteś tak wrogo nastawiony? To znaczy, dziewczyna faktycznie niezła, o ile gustuje się w takim typie, ale żeby tak przepaść z kretesem… Facet, naprawdę nie jesteś już takim kompanem jak kiedyś.

Max

PS Czy oni tam u was w „ChronicLe” zatrudniają fotografów? Przydałaby mi się praca.


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: Nasz ślub

MAXIE!!!

WŁAŚNIE WRÓCIŁAM Z POKAZÓW MODY W MEDIOLANIE l KTOŚ Ml POKAZAŁ TEN ARTYKUŁ O TOBIE I O MNIE, KTÓRY UKAZAŁ SIĘ W GAZECIE!!! CZY TO PRAWDA??? NAPRAWDĘ CHCESZ SIĘ ZE MNĄ OŻENIĆ??? GDZIE JESTEŚ??? OBDZWONIŁAM WSZYSTKIE STARE NUMERY, ALE MÓWIĄ, ŻE SĄ ROZŁĄCZONE. WRESZCIE DIERDRE DAŁA Ml TEN ADRES MA;. ŁOWY, WIĘC MOGŁAM SPRÓBOWAĆ NAPISAĆ DO CIEBIE. MAM NADZIEJĘ, ŻE TO DOSTANIESZ, BO NAPRAWDĘ CHCĘ, ŻEBYŚ WIEDZIAŁ, ŻE WYBACZAM CI WSZYSTKO, CO SIĘ STAŁO W KEY WEST I NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ MAM NADZIEJĘ, ŻE TO, CO POWIEDZIAŁEŚ W GAZECIE, TO PRAWDA;!!

CAŁUJĘ

VlVICA


Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Co u diabła…

…działo się tutaj, kiedy mnie nie było? Co to jest strona dziesiąta? I dlaczego Vivica uważa, że ja chcę się z nią ożenić? Nie do wiary, wyjeżdżam z miasta na parę miesięcy, a wszyscy dostają świra.

Max


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Temat: Przykro mi, że to ja muszę ci przekazać tę wiadomość…

…ale pojawił się artykuł na stronie dziesiątej, w plotkarskiej kolumnie „New York Journal”, mówiący, że oświadczyłeś się Vivice i pragniesz założyć z nią rodzinę.


Proszę, nie zabijaj tego, kto przekazał ci złe wiadomości.

Sebastian


Do: Vivica@sophisticate.com

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Nasz ślub

W przeciwieństwie do tego, co mogłaś przeczytać w tym szmatławcu, który ma czelność nazywać się gazetą, ani teraz, ani kiedykolwiek przedtem nie miałem najmniejszej ochoty na ożenek z tobą.

Mój Boże, Vivica, to przez ciebie żyję niemal w nędzy! Facet musiałby być idiotą, żeby się z tobą ożenić. Albo mieć taką forsę, że byłoby mu wszystko jedno, ile przeklętych delfinów z drewna kupisz.

Może lepiej zadzwoń do Donalda Trumpa? Jestem pewien, że chętnie cię przyjmie z powrotem.

Max


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: MAX FRIEDLANDER

DROGA PANNO FULLER,

CZEŚĆ. PRAWDOPODOBNIE PANI MNIE NIE PAMIĘTA. JESTEM TĄ OSOBĄ, KTÓRA POWIEDZIAŁA PANI O MAKSIE I JEGO PRZYJACIELU, KTÓRZY WYCIĘLI PANI TAKI WREDNY NUMER,

W KAŻDYM RAZIE, MOJA PRZYJACIÓŁKA POKAZAŁA Ml ARTYKUŁ, KTÓRY PANI NAPISAŁA, l TAM JEST MOWA, ŻE MAX CHCE SIĘ ZE MNĄ OŻENIĆ. ALE KIEDY PO PROSTU GO O TO ZAPYTAŁAM, ON POWIEDZIAŁ, ŻE NIE CHCE. TO ZNACZY OŻENIĆ SIĘ ZE MNĄ. MIMO ŻE JA CHCIAŁABYM TEGO BARDZIEJ NIŻ CZEGOKOLWIEK INNEGO NA ŚWIECIE. TO ZNACZY WYJŚĆ ZA MAKSA.

NO WIĘC PO PROSTU SIĘ ZASTANAWIAŁAM, CZY MOŻE Ml PANI POWIEDZIEĆ, SKĄD SIĘ PANI O TYM DOWIEDZIAŁA, BO JESTEM BARDZO CIEKAWA.

PRÓBOWAŁAM DODZWONIĆ SIĘ DO PANI BIURA l ZOSTAWIĆ INFORMACJĘ, ALE POWIEDZIELI Ml, ŻE PRZEZ JAKIŚ CZAS PANI NIE BĘDZIE PRZYCHODZIĆ DO PRACY. MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE JEST PANI CHORA, ANI NIC. JA NIE CIERPIĘ CHOROWAĆ. KIEDY JESTEM CHORA, MUSZĘ ODWOŁYWAĆ SESJE ZDJĘCIOWE l WTEDY ROBIĄ SIĘ ZALEGŁOŚCI.

Z POWAŻANIEM

VIVICA

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Met Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Modelki

No dobra, po raz pierwszy od napisania o tym rzekomym ogłoszeniu zaręczyn przez Maksa Friedlandera faktycznie czuję się podle. Nie ze względu na niego, oczywiście, ale dlatego, że przed chwilą dostałam maiła od Viviki, która pyta mnie, czy to prawda. Wydaje mi się, że ponad wszystko na świecie Vivica chciałaby zostać panią Vivica Friedlander. Wierzyć mi się nie chce, że zrobiłam coś tak bezmyślnego. Teraz muszę jej odpisać i wyjaśnić, że całą rzecz wymyśliłam, żeby się zemścić na Maksie (i Johnie). Zranię jej uczucia, i to z własnej winy. Zasługuję, żeby mnie zawiesić do końca życia.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Modelki

Kochanie, Nadine mówi mi, że się martwisz tym niewielkim dodatkowym efektem swojego artykułu. Twierdzi, że się trapisz, bo naprawdę mogłaś urazić uczucia tej modelki!

Och, słonko, muszę ci powiedzieć, że uśmiałam się do łez, kiedy to usłyszałam. Jesteś naprawdę niesamowita. Wiesz, bardzo brak nam ciebie w redakcji. Przecież odkąd ciebie nie ma, nikt nie wypowiedział jednego słowa na temat Winony Ryder, jej problemów prawnych albo jej nowego filmu. Mel, kotku, supermodelki nie miewają uczuć. Jak mogę być tego taka pewna? No cóż, zdradzę ci pewien mały sekret: mój pierwszy narzeczony zostawił mnie dla modelki. Naprawdę. Wiem, że nigdy nawet nie wiedziałaś, że byłam zaręczona, ale owszem, byłam, kilka razy. To by się nigdy nie udało, bo on, oczywiście, należał do rodziny królewskiej – to znaczy, wyobrażasz sobie, żebym JA uczestniczyła w tych uroczystych obiadach i tak dalej? – a jednak byłam w nim desperacko zakochana. A przynajmniej w możliwości, że on kiedyś odziedziczy koronę. Tak się niestety złożyło, że przedstawiono mu supermodelkę, która przypadkiem była też moją najlepszą przyjaciółką i która świetnie wiedziała, co do niego czuję. A przynajmniej do jego korony. I jak sądzisz, co się stało? Ależ tak, natychmiast mi go wyrwała, oczywiście.

Nie powiem, żebym jakoś długo cierpiała. Jego ojciec zabronił mu tego związku i wszyscy rozeszliśmy się w swoje strony. Jednak nauczyłam się wtedy jednego: supermodelki nie mają włosów na ciele, nie mają celulitu i nie mają absolutnie żadnych uczuć. Więc uspokój swoje sumienie, cukiereczku. Ona nic nie czuje!

Buziaki Dolly


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Modelki

Hm, dzięki za informację na temat supermodelek… To chyba było szalenie oświecające. Jeśli ci to jednak nie zrobi różnicy, będę traktowała Vivicę tak samo jak wszystkich innych… To znaczy, będę działać zgodnie z założeniem, że ona też ma jakieś uczucia. Tak czy inaczej, dzięki, i pozdrów ode mnie wszystkich.

Mel

PS Mam nadzieję, że nie spotykasz się już z Peterem. Wiesz, to on mnie zawiesił w pracy. Być może proszę o zbyt wiele, ale jeżeli nadal się z nim spotykasz, to czy mogłabyś przynajmniej powstrzymać się od uprawiania z nim seksu, dopóki nie wrócę do redakcji? Naprawdę uważam, że przynajmniej tyle możesz zrobić.


Do: Vivica@sophisticate.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Droga Vivico!

Przykro mi, że muszę ci to powiedzieć, ale historię, jakoby Max chciał się z tobą ożenić, od początku do końca sama zmyśliłam. Widzisz, byłam naprawdę zła na Maksa i jego przyjaciela, Johna, za to, że tak mnie oszukali – wmawiając mi, że John to Max, i tak dalej. Naprawdę poczułam się boleśnie zraniona i chciałam się na nich zemścić za wszelką cenę. Nie pomyślałam o jednym, mianowicie o tym, że pisząc ten artykuł, mogę również zranić ciebie. Bardzo mi z tego powodu przykro i mam nadzieję, że mi wybaczysz.

Jeżeli to ci poprawi samopoczucie, kiedy wrócę do pracy – obecnie robię sobie krótką przerwę – napiszę sprostowanie.

Z poważaniem

Mel Fuller

PS Jeśli to będzie dla ciebie jakimkolwiek pocieszeniem, rozumiem, co czujesz – myślałam, że wyjdę za mąż za jego przyjaciela – wiesz, tego, który udawał, że jest Maksem. Ale, oczywiście, nic z tego nie wyszło. Nie można tworzyć związku opartego na kłamstwach.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: Max Friedlander

DROGA MEL,

NO CÓŻ, MYŚLAŁAM SOBIE, ŻE COŚ TAKIEGO JEST MOŻLIWE. TO ZNACZY, ŻE TA HISTORIA, ŻE MAX CHCE SIĘ ZE MNĄ OŻENIĆ, JEST WYMYŚLONA. PODOBA Ml SIĘ TWÓJ POMYSŁ NAPISANIA O NIM JESZCZE JEDNEGO ARTYKUŁU. MOŻESZ W NIM NAPISAĆ, ŻE KIEDY ŚPI, TO CHRAPIE GŁOŚNIEJ NIŻ JAKIKOLWIEK INNY CZŁOWIEK NA TEJ PLANECIE? BO TO ZDECYDOWANIE PRAWDA.

ZGADZAM SIĘ Z TOBĄ, ŻE NIE MOŻNA OPIERAĆ ZWIĄZKU NA KŁAMSTWACH. MAX MÓWIŁ MI, ŻE MNIE KOCHA l OKAZUJE SIĘ, ŻE TO WSZYSTKO BYŁY KŁAMSTWA. JA GO NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ KOCHAŁAM, ALE ON I TAK PRZESPAŁ SIĘ Z POKOJÓWKĄ. A WSZYSTKO PRZEZ JAKIEŚ GŁUPIE RZEŹBY DELFINÓW W DREWNIE.

JAK NA REPORTERKĘ, WYDAJESZ Ml SIĘ CAŁKIEM MIŁA. CZY CHCIAŁABYŚ ZJEŚĆ ZE MNĄ KTÓREGOŚ DNIA LUNCH PODCZAS TEJ PRZERWY W PRĄCY? ZNALAZŁAM NOWĄ RESTAURACJĘ, KTÓRĄ NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ LUBIĘ. NAZYWA SIĘ APPLEBEE’S l MAJĄ TAM WSPANIAŁE CHILI NACHOS. PRAWIE TAK DOBRE, JAK W MOJEJ DRUGIEJ ULUBIONEJ RESTAURACJI, FRIDAY’S. CHCESZ SIĘ ZE MNĄ KIEDYŚ WYBRAĆ? NIE POGNIEWAM SIĘ, JEŻELI Ml ODMÓWISZ, BO MNÓSTWO DZIEWCZYN MNIE NIE LUBI, DLATEGO ŻE JESTEM MODELKĄ. CHOCIAŻ NA PRZYKŁAD MOJA BABCIA MÓWI: KOTKU, JEŻELI NIE JESTEŚ STUDOLARÓWKĄ, TO NIE.KAŻDY CIĘ BĘDZIE LUBIŁ.

DAJ Ml ZNAĆ.

CAŁUJĘ

VIVICA

Do: Vivica@sophisticate.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Lunch

Droga Vivico!

Z przyjemnością pójdę z tobą na lunch w każdej chwili. Powiedz mi tylko, jaki dzień ci odpowiada.

Mel

PS I na pewno wstawię to chrapanie do mojej następnej kolumny.


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: Dlaczego tak jest…

…że zostawiam cię samego na dwa dni, żeby urodzić dziecko, l a zaraz potem dowiaduję się, że:

a. zerwałeś ze swoją dziewczyną, z którą miałeś zamiar się ożenić

b. przeprowadziłeś się do swojego starego mieszkania na Brooklynie

c. nagle stałeś się najbardziej poszukiwanym kawalerem do wzięcia w całej Ameryce Północnej. Niezły pasztet, kolego! Na litość boską, jak ci się to udało?

I czy mogę ci jakoś pomóc?

Stacy

PS Bliźniaczki mają złamane serca. Liczyły na to, że będą dziewczynkami od kwiatków.

PPS Dziękuję za bransoletkę. A grzechotka w kształcie kija baseballowego jest słodka.


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Schrzanifem

Przyznaję, po męsku przyznaję, schrzaniłem

Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł tu jeszcze coś pomóc. Ona nawet nie chce ze mną rozmawiać. Próbowałem już wszystkiego, od kwiatów po żebraninę. Nic nie pomogło. Jest wściekła. Wszystko skończone.

I nie mogę powstrzymać myśli, że może to i lepiej. To znaczy, przyznaję, że postąpiłem źle, ale przecież nie zaczynałem od samego początku z zamiarem oszukiwania jej. No dobra, może i zaczynałem, ale przecież nie miałem wtedy pojęcia, że się w niej zakocham.

Po prostu usiłowałem pomóc przyjacielowi. Najwyraźniej jest on idiotą, ale byłem mu winny przysługę. Jeżeli ona tego nie potrafi zrozumieć, to być może nawet lepiej, że się rozstajemy. Nie mogę spędzić życia z kimś, kto nie rozumie, że przyjaciele muszą robić dla siebie nawzajem rzeczy, które mogą nie być przyjemne ani nawet etyczne, ale bywają konieczne, żeby przetrwała ta przy…

Och, nieważne. Sam nie wiem, co wygaduję. Jestem półprzytomny z bólu i żalu. Chciałbym, żeby ktoś mnie po prostu zastrzelił. Chcę ją odzyskać. Chcę ją odzyskać. Chcę ją odzyskać. Tylko tyle mam do powiedzenia.

John


Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: Mój Boże

Jeszcze nigdy nie widziałam twojego brata w takim stanie. Bardzo to przeżywa. Musimy coś zrobić!

Stacy

PS Zabrakło nam mleka.


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od; Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Mój Boże

Trzymaj się z daleka od osobistych spraw Johna. Gdybyś go sama nie zachęcała, nic z tego wszystkiego nigdy by się nie wydarzyło.

Mówię poważnie, Stacy. NIE WTRĄCAJ SIĘ W TO. Już dość narobiłaś.

Jason

PS Po mleko wyślij Gretchen. Za co płacimy niani tysiąc dolarów tygodniowo? Chyba może od czasu do czasu skoczyć po karton mleka?


Do: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: John

Mim, właśnie skontaktowałam się z Johnem. Jest tak przybity, że po prostu brak mi słów. Musimy coś zrobić, ty i ja. Jason oczywiście nam nie pomoże. Uważa, że powinnyśmy trzymać się od tego z daleka. Ale ja ci mówię, John spędzi resztę życia samotnie i nieszczęśliwie, jeżeli nie zajmiemy się tą sprawą. Wiesz, mężczyzn nie można tak zostawiać samym sobie, kiedy chodzi o sprawy uczuciowe. Wszystko tylko rozwalą. Co ty na to? Jesteś ze mną?

Stacy


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: John

Najdroższa Stacy!

Chociaż z najwyższą niechęcią przyznaję, że jeden z moich dwóch ulubionych wnuków jest niekompetentnym osiem, kiedy przychodzi do spraw osobistych, nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że masz słuszność. John rozpaczliwie potrzebuje naszej pomocy.

Co proponujesz? Proszę zadzwoń do mnie dziś wieczorem, żebyśmy mogły przedyskutować nasze pomysły. Będę w domu między szóstą a ósmą.

Mim

PS Moja droga, muszę przyznać, zdumiewa mnie twój adres. Kto to jest ten biedny Barney i dlaczego go tak nienawidzisz?


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Dziwna rzecz…

…właśnie mi się przytrafiła. Siedziałam przy komputerze i grałam niewinną partyjkę Tetrisa – naprawdę poprawiły mi się wyniki, odkąd zostałam zawieszona – kiedy zauważyłam, że w mieszkaniu obok coś się dzieje – no wiesz, w mieszkaniu pani Friedlander.

Przez okno do jej gościnnego pokoju – tego pokoju, w którym sypiał John i gdzie widziałam co wieczór, jak się rozbiera… ale w to się nie zagłębiajmy – zobaczyłam Maksa Friedlandera, który podskakiwał w miejscu, wymachiwał ramionami i coś do kogoś wrzeszczał.

Kiedy wyjęłam lornetkę (nie martw się, najpierw zgasiłam światło), zobaczyłam, że wrzeszczy na kota swojej ciotki. Konkretnie na Tweedleduma.

Wydało mi się to szczególnie dziwne, więc odłożyłam lornetkę, wyszłam na korytarz i zastukałam do drzwi. Otworzył mi, spocony i z nieszczęśliwą miną. Nie potrafię zrozumieć, co Vivica widzi w tym facecie. Jest tak kompletnie różny od Johna, że nie uwierzyłabyś. Po pierwsze, on nosi złoty łańcuch na szyi. Generalnie nie mam nic przeciwko noszeniu przez mężczyzn biżuterii, ale wybacz, nosi do tego koszulę rozpiętą praktycznie do pępka, żebyś na pewno mogła go zauważyć. To znaczy, ten łańcuch.

Poza tym jest taki… nieogolony. No wiesz, trzydniowy zarost i oznaki lekkiego niedomycia. Ten typ. Pewnie myśli, że mu to dodaje uroku.

W każdym razie był arogancki, jak zwykle, dopytywał się, czego od niego chcę, a kiedy wyjaśniłam, że sprowadziły mnie jego histeryczne wrzaski, zaczął przeklinać i powiedział, że Tweedledum doprowadza go do szału, bo się załatwia poza kuwetą. Bardzo mnie to zdziwiło, bo Tweedledum nigdy nie załatwiał się poza kuwetą. A potem Max powiedział mi jeszcze, że kot strasznie dużo pije. Wypija wodę ze szklanki Maksa na szafce nocnej (wyobrażasz sobie, że ktoś taki jak Max ma przy łóżku szklankę z wodą?), a wczoraj próbował pić wodę z toalety. Wtedy zrozumiałam, że coś jest nie w porządku. U nas w Lansing, jeżeli jakieś zwierzę zaczynało tyle pić i wszędzie robić siusiu, znaczyło to, że najprawdopodobniej ma cukrzycę. Powiedziałam Maksowi, że natychmiast trzeba zabrać Tweedleduma do weterynarza. A wiesz, co on mi na to odpowiedział?

– Nie do mnie z tym, siostro. Jestem umówiony w paru miejscach z paroma ludźmi. Poważnie. Tak się do mnie odezwał. Więc ja odparłam:

– Dobrze. Więc ja się nim zajmę.

Owinęłam Tweedleduma w kocyk i zabrałam go. Och, Nadine, jaką Paco miał minę, kiedy wychodziłam! Nigdy jeszcze nie widziałaś takiego starego, smutnego psa. Za Johnem też strasznie tęskni, to widać na pierwszy rzut oka. Nawet Pan Pepper wyszedł i usiłował uciec za mną na korytarz, żeby tylko wyrwać się z obrzydliwej bliskości Maksa Friedlandera. Tak więc zabrałam Tweedleduma do kliniki dla zwierząt i dwieście dolarów później (z mojej własnej kieszeni, dziękuję bardzo – wiesz, że nigdy więcej tych pieniędzy nie zobaczę) okazało się, że biedny kot rzeczywiście ma cukrzycę, musi dostawać dwa zastrzyki insuliny dziennie i trzeba go przynosić raz w tygodniu do kliniki na testy, dopóki cukrzyca nie zostanie opanowana i ustabilizowana.

Czy twoim zdaniem MAKSOWI można zaufać w tej kwestii? Czy można mieć nadzieję, że zachowa się odpowiedzialnie? Oczywiście, że nie. On tego biednego kota doprowadzi do śmierci.


W tej chwili mam Tweedleduma u siebie, ale to przecież nie jest mój kot. Pani Friedlander na pewno by chciała, żeby miał najlepszą opiekę, ale Max się o niego nie zatroszczy. Nie wiem, co robić. Może powinnam po prostu mu powiedzieć, że kot zdechł i zatrzymać go u siebie w tajemnicy? Właściwie chciałabym przeszmuglować je wszystkie. To znaczy Paco i Pana Peppera. W życiu nie widziałam gorszego opiekuna zwierząt niż Max. John może kłamał, ale przynajmniej szczerze przejmował się zwierzętami pani Friedlander. Maksowi jest wszystko jedno. To po prostu widać.

Dużo bym dała, żeby wszystko wróciło do stanu sprzed chwili, kiedy się dowiedziałam, że John to nie Max Friedlander. Był o wiele lepszym Maksem niż prawdziwy Max.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Ty

Kompletnie postradałaś zmysły. Mel, DOROŚNIJ. Nie adoptowałaś jakiejś malej sierotki. To jest KOT. To jest kot twojej sąsiadki. Oddaj go z powrotem Maksowi i przestań wpadać w obsesję. To dorosły człowiek. Potrafi poradzić sobie z kotem cukrzykiem.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Masz rację

Ale dlaczego mam takie poczucie winy? Przed chwilą poszłam do Maksa, zastukałam do drzwi i powiedziałam mu o Tweedledumie. Przyniosłam ze sobą kota, razem ze wszystkimi lekami, i pokazałam Maksowi, co robić… No wiesz, jak napełniać strzykawkę i jak dawać kotu zastrzyki.

Max był mocno ogłupiały. Zaczął pytać:

– Chcesz mi wmówić, że koty też mogą mieć cukrzycę, zupełnie jak ludzie?

Wydaje mi się, że tak naprawdę nie zrozumiał ani jednego słowa z tego, co mu mówiłam. Na dobrą sprawę, ja WIEM, że nic nie zrozumiał, bo kiedy kazałam mu napełnić strzykawkę, zamiast pobrać DWIE JEDNOSTKI insuliny, co jest właściwą dawką, wciągnął do niej insulinę do DRUGIEJ KRESKI. Zaczęłam mu wyjaśniać, dlaczego to takie niebezpieczne, i że Sunny von Bülow leży w śpiączce, odkąd Claus podał jej w zastrzyku zbyt dużą dawkę insuliny, ale nie wydaje mi się, żeby dotarło do niego choć jedno słowo poza tą ostatnią informacją, która ogromnie go zainteresowała, bo spytał mnie, ile insuliny trzeba, żeby kogoś wprowadzić w śpiączkę, a nawet zabić. Jakbym ja to mogła wiedzieć. Powiedziałam mu, żeby zaczął oglądać Ostry dyżur, jak każdy normalny człowiek, a pewnie w końcu się czegoś dowie.

On tego kota zabije, Nadine. Mówię ci od razu, że on go zabije. A kiedy to się stanie, nigdy sobie nie wybaczę. Boże, tak bym chciała, żeby pani Friedlander obudziła się, wykopała Maksa za drzwi i znów planowała podróż do Nepalu i chodziła na lekcje pływania. Czy nie byłoby świetnie, gdyby to wszystko okazało się jakimś dziwacznym snem, który miała, kiedy była w śpiączce? Gdyby okazało się, że wszystko, co się wydarzyło w czasie ostatnich kilku miesięcy, odkąd ją znalazłam nieprzytomną, wcale nie miało miejsca? Byłoby cudownie. Wtedy nie musiałabym się tak czuć…

Mel


Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Drogi Johnie!

Wzięłam twój adres mailowy od Tony’ego. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz.

Zazwyczaj nie wtrącam się w prywatne sprawy Mel, jeśli mogę tego uniknąć, ale w tym przypadku robię wyjątek. Naprawdę dłużej już nie mogę.

CO TY SOBIE WYOBRAŻALEŚ??? Ty i ten dureń Max Friedlander. Co wy sobie wyobrażaliście, usiłując przeprowadzić takie wredne oszustwo?

A teraz złamałeś serce mojej najlepszej przyjaciółce. Nigdy ci tego nie wybaczę, przysięgam. Co gorsza jednak, zostawiłeś ją na pastwę prawdziwego Maksa Friedlandera, który – mogę się

założyć – jest największym idiotą, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia.

Jak mogłeś? JAKMOGŁEŚ???

Tylko tyle chciałabym wiedzieć. Przypuszczam, że masz teraz satysfakcję. Zrujnowałeś życie jednej z najsłodszych dziewczyn wszech czasów.

I pewnie czujesz się z siebie dumny, co?

Nadine Wilcock


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Mel

Co masz na myśli, mówiąc, że zostawiłem ją na pastwę Maksa Friedlandera? Co Max jej zrobił???

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Max

Jezu, uspokój się, dobrze? Max nic złego jej nie zrobił. On tylko… no cóż, jest sobą, jak przypuszczam (to znaczy, ja go przecież nie znam). Okazało się, że jeden z kotów ma cukrzycę, a Max nie pali się specjalnie do opieki nad zwierzakiem, to wszystko. A przecież znasz Mel.

Słuchaj, zastanowisz się nad tym, co powiedziałam? Jeśli Met choć trochę cię obchodzi… Musi być jakiś sposób, żeby to wszystko odkręcić. Nie możesz CZEGOŚ wymyślić?

Nadine


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Koty z cukrzycą

Hej. Słyszę, że dziarskie zwierzaki twojej ciotki przysparzają ci więcej kłopotów, niż się spodziewałeś. Chcesz, żebym ci pomógł? Jeśli pozwolisz, jako najbliższy krewny pani Friedlander i tak dalej, mógłbym znów się wprowadzić. Ty możesz wziąć sobie moje mieszkanie. Co ty na to?

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Koty z cukrzycą

A po co miałbym przeprowadzać się do ciebie? Czy ty nie mieszkasz na końcu świata, w Brooklynie? Nie cierpię metra. Poza tym, o ile dobrze pamiętam, nawet nie masz kablówki. I w ogóle ten twój styl… No wiesz, skrzynki po mleku w roli mebli, materac na podłodze i tak dalej. Awangardowy pisarz, myślałby kto, nie? Dzięki, ale nie, dzięki.

Max


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Koty z cukrzycą

No dobra, a co ty na to: zapłacę ci za wynajęcie mieszkania – gdzie tylko chcesz – jeśli pozwolisz mi wprowadzić się z powrotem. Mówię poważnie. Hotel Plaza, jeśli zechcesz. Pomyśl o tych wszystkich supermodelkach, którym mógłbyś zaimponować…

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Koty z cukrzycą

Stary, jesteś żałosny. Mocno ci odbiło na punkcie tej dziewczyny, prawda? To pewnie te rude włosy. JA doprawdy nie pojmuję tego zauroczenia. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to wścibska suka. Nie, gorzej! Zdziwaczała baba, z tych co to uwielbiają koty i w kółko ci trują, że zwierzę też człowiek i takie tam… Boże. Nienawidzę tych bzdur.

W każdym razie, miła propozycja z tym hotelem i wszystkim, ale jeżeli sprawy się ułożą tak, jak tego oczekuję, wkrótce będę już mieszkał we własnym mieszkaniu. Więc dzięki, ale spasuję.

Max

PS Wiesz, jesteś naprawdę śmieszny. Mógłbym cię umówić z dziewczyną o wiele atrakcyjniejszą niż ta spod 15B. Poważnie. Tylko daj mi znać.


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Max

No cóż, usiłowałem sprawdzić, czy nie uda mi się z powrotem wprowadzić do 15B. Nie udało się. Wygląda na to, że Max ma jakieś wielkie plany. Wydaje mi się, że nie będzie już zbyt długo wchodził w drogę Mel, jeżeli to cię pocieszy.

John


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mężczyźni

Dlaczego mężczyźni są tacy głupi? To znaczy, oczywiście, wykluczając ciebie?

Piszę do Johna Trenta – znajduję wśród moich licznych zajęć trochę czasu, żeby napisać do Johna Trenta poruszający i głęboko uczuciowy maił z pytaniem, czy nie może czegoś wymyślić. CZEGOKOLWIEK, co mógłby zrobić, żeby Mel mu wybaczyła, wyraźnie sugerując, że jeśli się jej oświadczy, ona bardzo prawdopodobnie powie „tak” – a co robi John? Co robi? Pisze maiła do tego głupiego Maksa Friedlandera i usiłuje namówić go, żeby pozwolił mu z powrotem wprowadzić się do mieszkania obok Mel. Czy on jest zupełnie GŁUPI? Co mam zrobić, żeby do faceta dotarło to, co mówię? Namalować jakiś cholerny transparent? Ludzie, co jest z wami NIE TAK???

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Temat: Mężczyźni

Nadine, kiedy wreszcie nauczysz się nie wtrącać w sprawy innych ludzi? Zostaw w spokoju Johna Trenta. Pozwól Mel samej rozwiązywać własne problemy. Ona nie potrzebuje twojej pomocy.

Tony


Do: Tony Salerno ‹szamka@fresche.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat; Mężczyźni

› Pozwól Mel samej rozwiązywać własne problemy. Ona nie potrzebuje twojej pomocy.

To jest typowa męska reakcja. Poza tym nawet nie wiem, od czego zacząć wyjaśnianie ci, jak bardzo się mylisz.

Nadine


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjoumal.com›

George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Dobra, słuchajcie wszyscy

Mel wraca i uważam, że powinniśmy trochę się wysilić, żeby ją miło przywitać, zwłaszcza że jest bardzo przygnębiona tą całą historią z Johnem. Więc zróbmy przyjęcie z jakimś tortem i lodami (sama je dostarczę).

Tim, może wykorzystasz w dobrym celu swoje dekoratorskie umiejętności i rozwiesisz jakieś serpentyny wokół jej boksu? George, uważam, że jakiś niewielki upominek byłby na miejscu – i może tym razem coś, czego NIE kupiłeś w kiosku na parterze? Doiły, skoro uwielbiasz rozmowy telefoniczne, może zawiadomisz ludzi o dacie i miejscu? W ten sposób na pewno zgromadzimy niezły tłumek.

A przede wszystkim, starajcie się działać na nią pozytywnie. Mówię wam, ona jest ostatnio tak zdołowana, że nie zdziwiłabym się, gdyby podwinęła ogon i zabrała się z powrotem do Illinois. A na to nie możemy pozwolić. Cokolwiek się zdarzy, NIE wymieniajcie nazwiska Johna Trenta. Mówię wam, ona jest na skraju załamania. No więc, być mi tam w pełnej gotowości!

Nadine;-)


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Witamy po powrocie!

Tak bardzo za tobą tęskniliśmy! Bez ciebie było tu okropnie nudno. Nikt nam nie mówił, co słychać w wielkim świecie, kto się z kim rozwodzi, kto się z kim żeni, nikt nie trzymał ręki na pulsie, jeśli idzie o ostatnie sesje zdjęciowe Leo. O mało nie umarłam z nudów. Dokąd idziemy na lunch?

Nadine;-)


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Tim Grabowski ‹timothy.grabowski@thenyjournal.com›

George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Dzięki…

…za przyjęcie powitalne. Tym razem naprawdę daliście z siebie wszystko. Kompletnie się nie spodziewałam. Założę się, że w „Journal” nie ma drugiego pracownika, któremu urządzono imprezę po powrocie z dyscyplinarnego zawieszenia. Co dopiero mówić o torcie i lodach.

Naprawdę uwielbiam moje plastikowe kolczyki ze Statuą Wolności, w której zapala się pochodnia. To jest właśnie to, o czym marzy każda dziewczyna. Nie powinniście byli. A teraz, bardzo byłabym wdzięczna, gdybyście pozwolili mi wziąć się do roboty, bo w Hollywood i wszędzie mnóstwo się wydarzyło, więc mam dzisiaj tonę pracy.

Serdeczności

Mel


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Zabiję cię

To znaczy impreza była słodka, i tak dalej, ale wiesz, że nie jestem w nastroju do przyjęć. O mało mi twarz nie pękła od tych udawanych uśmiechów.

A o co chodzi z tobą i z tym tortem? Zjadłaś chyba ze cztery kawałki.

Nie obraź się, i nie mam zamiaru bawić się w twoją policję dietetyczną, ale myślałam, że wreszcie zeszłaś do rozmiaru dwunastego i zamierzałaś nie zmieniać go aż do dnia ślubu.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: O co chodzi z tobą i tym tortem?

Mam tego po prostu dosyć, jasne?

Te głupie diety są dla ptaków! Po co mam żyć, jeśli nie mogę jeść tego, na co mam ochotę? Nie obchodzi mnie już, czy się’ zmieszczę w głupią suknię ślubną mojej matki. Mam zamiar kupić sobie własną, taką, w której będę mogła normalnie oddychać. I żebym nie musiała najpierw przez sześć tygodni się głodzić.

A kiedy na moim własnym weselu podadzą torty, chcę sobie normalnie zjeść kawałek i nie martwić się, że mi suknia pójdzie w szwach.

O! Zadowolona? Powiedziałam to. JESTEM DUŻĄ DZIEWCZYNKĄ. Nigdy nie będę nosić szóstki ani ósemki, ani nawet dwunastki. Noszę rozmiar szesnaście i koniec. Nie rzucę zajęć na siłowni, bo wiem, że to mi dobrze robi, ale prędzej mnie szlag trafi, niż będę jeść sałatę z sosem na każdy posiłek tylko po to, żeby się wcisnąć w sukienkę, która zdaniem jakiegoś magazynu ma właściwy rozmiar dla mojego wzrostu. Skąd niby ONI wiedzą, jaki jest właściwy rozmiar dla mojego wzrostu?

Nie wiedzą. Nie znają mnie. Nie mają pojęcia, że tak się składa, że mój narzeczony LUBI mój wygląd i mówi mi, że jestem najseksowniejszą kobietą, jaką zna, i że kiedy idę ulicą, śmieciarze i kierowcy ciężarówek gwiżdżą i proszą mnie o numer telefonu. Więc nie mogę wyglądać tak fatalnie, prawda? To dokąd idziemy na lunch?

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Lunch

Hm, przepraszam, Nadine, ale ja mam już dzisiaj plany na lunch. Idę do Applebee’s z Vivicą, supermodelką. Proszę, nie wściekaj się na mnie.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Lunch

Do Applebee’s? Z supermodelką?

W tym zdaniu jest tyle błędów logicznych, że nawet nie wiem, od czego zacząć je wymieniać.

Wściekać się na ciebie? Dlaczego miałabym się wściekać? Tylko dlatego, że wybierasz się do miejsca, w którym za żadne skarby bym się nie pojawiła, z modelką, która nosi rozmiar dwa? Jasne. Idź. Zobacz, czy mnie to obchodzi.

Nadine:-(


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Lunch

Och, wyluzuj się. Wiesz, że zawsze będę wolała krytyka kulinarnego w rozmiarze szesnaście niż supermodelkę w rozmiarze dwa.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: LUNCH

DROGA MEL,

JESTEŚ NAJZABAWNIEJSZĄ OSOBĄ NA ŚWIECIE. TO BYŁ NAJLEPSZY LUNCH,. JAKI JADŁAM JUŻ OD DAWNA. TAK SIĘ CIESZĘ, ŻE CIEBIE POZNAŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE MOŻEMY ZOSTAĆ NAJLEPSZYMI PRZYJACIÓŁKAMI. NIE MIAŁAM NAJLEPSZEJ PRZYJACIÓŁKI, ODKĄD PRZEPROWADZIŁAM SIĘ TUTAJ Z SANTA CRUZ.

KIEDY TYLKO BĘDZIESZ MIAŁA OCHOTĘ GDZIEŚ WYJŚĆ, PO PROSTU DZWOŃ DO MNIE. ALE NIE W PRZYSZŁYM TYGODNIU, BO WTEDY BĘDĘ W MEDIOLANIE, TO ZNACZY WE WŁOSZECH.

DOBRA, TO NA RAZIE!

CAŁUJĘ

VIVICA

Do: Vivica@sophisticate.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Lunch

Cześć, Vivico!

Ja też podczas lunchu świetnie się bawiłam. A tak między nami, naprawdę udało nam się pochłonąć kupę żarcia, nie? Ciągle nie mogę jeszcze myśleć o chrupkach z japaleno, bo mi się robi niedobrze.

Bardzo chętnie znów się z tobą spotkam. Może następnym razem będziemy mogły zaprosić też moją przyjaciółkę Nadine. Myślę, że bardzo ją polubisz. Ona jest w naszej gazecie krytykiem kulinarnym i zna restauracje, które są nawet lepsze od Applebee’s. Co ty na to?

Wiesz, zastanawiałam się nad czymś, o czym wspomniałaś podczas lunchu. Pamiętasz, kiedy ci opowiadałam, gdzie mieszkam, a ty mówiłaś, że byłaś tam już kiedyś, tamtego wieczoru przed waszym wyjazdem z Maksem do Key West? Kiedy to było dokładnie? I czy poznałaś wtedy przy okazji ciotkę Maksa? To tylko ciekawość.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: CIOTKA MAKSA

DROGA MEL,

BARDZO CHĘTNIE POZNAM TWOJĄ PRZYIACIÓŁKĘ NADINE!!! KRYTYK KULINARNY? TO BRZMI TAK POWAŻNIE. NA PRZYKŁAD, GDYBYM JA BYŁA KRYTYKIEM KULINARNYM, NIE UMIAŁABYM ZDECYDOWAĆ, CO WOLĘ, SKÓRKI ZIEMNIAKÓW Z CHEDDAREM l KAWAŁECZKAMI BEKONU WE FRIDAY’S CZY SKÓRKI ZIEMNIAKÓW Z CHEDDAREM l KAWAŁECZKAMI BEKONU W APPLEBEE’S.

W KAŻDYM RAZIE, WTEDY Z MAKSEM POSZLIŚMY DO MIESZKANIA JEGO CIOTKI W OSTATNI WIECZÓR PRZED WYJAZDEM DO KEY WEST. MAX MIAŁ JECHAĆ ZE MNĄ, ALE W OSTATNIEJ CHWILI WYPADŁY MU ZDJĘCIA W LOS ANGELES, WIĘC SKOŃCZYŁO SIĘ NA TYM, ŻE JA POJECHAŁAM PIERWSZA, A ON DOJECHAŁ DO MNIE PO TYGODNIU. CO ZDARZYŁO SIĘ TEGO WIECZORU PRZED NASZYM WYJAZDEM? MAX POWIEDZIAŁ, ŻE MUSI WZIĄĆ COŚ Z MIESZKANIA SWOJEJ CIOTKI I JA CZEKAŁAM NA DOLE, W TAKSÓWCE, A ON PO TO POSZEDŁ. NIGDY NIE, POZNAŁAM JEGO CIOTKI. MAX MÓWIŁ, ŻE ONA JEST TAKA TROCHĘ SUKOWATA l NIE POLUBIŁABY MNIE DLATEGO, ŻE JESTEM DLA NIEGO ZA MŁODA, CO Ml SIĘ ZDARZA Z WIELOMA MOIMI CHŁOPAKAMI.

W KAŻDYM RAZIE, PO JAKIMŚ CZASIE MAX WRÓCIŁ NA DÓŁ I POJECHALIŚMY DO CHILI’S. BYŁAŚ TAM KIEDYŚ? MAJĄ ŚWIETNY DIP Z KARCZOCHÓW. POWINNYŚMY SIĘ TAM KIEDYŚ RAZEM WYBRAĆ!

No cóż, NA RAZIE ZMYKAM!

Vivica


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Właśnie przechodziłem koło twojego biurka

…i zauważyłem, że jesteś głęboko pochłonięta nie dzisiejszą kolumną, jak można było oczekiwać, ale czytaniem poczty elektronicznej. Wiem, że to cię może zdziwić, ale my w zasadzie nie płacimy ci za korespondowanie z przyjaciółmi, Fuller. Płacimy ci za pracę. MOGŁABYŚ SIĘ NIĄ TROCHĘ ZAJĄĆ? Czy też może to za duże wymagania?

George


Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Jezu, George…

Nie ma powodu WRZESZCZEĆ!

Posłuchaj, pewna sprawa nie daje mi spokoju. Nie umiem dokładnie określić, o co chodzi, ale to może być… No, nie wiem. To może prowadzić do czegoś dużego, George. Ale mogę się przekonać, czy to prawda, tylko w jeden sposób, to znaczy jeśli zadam właściwe pytania właściwym ludziom. Więc proszę, pozwól mi wykonywać moją pracę i PRZESTAŃ PATRZEĆ Ml PRZEZ RAMIĘ NA MONITOR BO może się w końcu okazać, że piszę coś o tobie.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Wiesz co?

Jeśli to nie jest przeznaczone na stronę dziesiątą, nie interesuje mnie.

George


Do: Vivica@sophisticate.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Ciotka Maksa

Vivico, to dosyć ważne, żebyś spróbowała sobie przypomnieć, w który dokładnie wieczór ty i Max byliście w tym budynku. Może wciąż jeszcze masz swoją kartę pokładową z lotu na Florydę albo ktoś w twojej agencji zanotował sobie tę datę? Proszę, daj mi znać jak najszybciej.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Mój wnuk

Szanowna panno Fuller,

nigdy nie zostałyśmy sobie formalnie przedstawione, ale spotkałyśmy się, całkiem niedawno, na imprezie charytatywnej w Lincoln Center. Wierzę, że mnie pani pamięta: byłam tą starszą kobietą siedzącą obok Johna Trenta, którego w owym czasie uważała pani za Maksa Friedlandera. Zamieniliście ze sobą parę słów. Ja, oczywiście, nie mogłam powiedzieć zbyt wiele, gdyż mój wnuk nie chciał, żeby odkryła pani prawdę o jego tożsamości, z powodów, które są już obecnie dla pani, jak rozumiem, jasne.

Nie mogę przepraszać za zachowanie mojego wnuka… To musi zrobić samodzielnie. Ufam, że już to uczynił. Rozumiem, że nie zdecydowała się pani przyjąć jego przeprosin, co, naturalnie, jest pani pełnym prawem.

Zanim jednak usunie pani mojego wnuka zupełnie ze swojego życia, panno Fuller, bardzo proszę wziąć pod uwagę rzecz następującą: John panią kocha. Rozumiem, że po tym, jak panią potraktował, może być pani ciężko dać temu wiarę. Proszę, żeby pani jednak uwierzyła.

Bardzo chciałabym osobiście przekonać panią o prawdzie tego twierdzenia. Czy byłoby to możliwe, żebyśmy się spotkały, czy też proszę o zbyt wiele? Ogromnie zależałoby mi na tym, żeby z panią porozmawiać, jak kobieta z kobietą. Proszę dać mi znać.

Genevieve Randolph Trent


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: John

O mój Boże, teraz znów namówił swoją babkę, żeby do mnie napisała z błaganiem, żebym mu wybaczyła. Nie żartuję. Jakie to żałosne. Jakby cokolwiek, co ONA mi powie, mogło zmienić sytuację. Przecież to jego krewna!

Poza tym, prawdopodobnie pisała to pod przymusem. Pewnie ją zaszantażowali. Pewnie powiedzieli: napisz babciu ten list albo pójdziesz do domu starców. Wydaje mi się, że to nawet w ich stylu. Przecież ona jest wobec nich zupełnie bezradna. Wszyscy wiedzą, że Trentowie mają każdego pracownika sądownictwa na całym wschodnim wybrzeżu, od góry do dołu, we własnej kieszeni.

Mam wielkie szczęście, że udało mi się z tego wszystkiego wywikłać. Mogłam skończyć zupełnie jak Sally Field w tym filmie, w którym ucieka ze swoją córeczką. Tylko że zamiast uciekać z Iraku czy skądś, ja bym uciekała z East Hampton. Naprawdę. Tylko pomyśl.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: John

Dobra, no to teraz już oficjalnie cię pogięło. Umieścić ją w domu starców? Skąd ty bierzesz takie pomysły? To nie jest rodzina Kennedych, na litość boską. W tej rodzinie nikogo nigdy nie oskarżono o morderstwo. Może o opętanie, ale nic poważniejszego. A ta babka znana jest jako patronka sztuk pięknych i ochoczo wpiera wiele organizacji charytatywnych, tych samych, o których pisałaś z takim uznaniem. Skąd ty bierzesz takie pomysły? Twoja wyobraźnia ostatnio pracuje w nadgodzinach. Może powinnaś rzucić dziennikarstwo i zająć się pisaniem powieści, bo wydaje mi się, że marnujesz swój prawdziwy talent.

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: John

Och, tak? No cóż, więc prawdopodobnie mi nie uwierzysz, kiedy ci powiem, że mam pomysł na to, kto mógł walnąć w głowę panią Friedlander.

I nie był to członek rodziny Trentów. Spotkaj się ze mną przy dystrybutorze wody, a wszystko ci opowiem. George kręci się tu bez przerwy i czyta mi przez ramię, żeby sprawdzić, czy pracuję.

A wtedy ja powiedziałam:

– Chyba żartujesz? George Sanchez to najseksowniejszy facet na świecie. Każdy mężczyzna, który ma tak owłosione plecy, musi być chodzącą bombą testosteronu…

HA, GEORGE, ZŁAPAŁAM CIĘ!!!

Mel


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Melissa Fuller

No cóż, wystałam. A ona nie odpisała. Mała uparciucha.

Chyba pora przejść do planu B.

Mim


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Drogi Johnie!

Kiedy zasugerowałam, że powinieneś coś zrobić, żeby odzyskać Mel, niezupełnie chodziło mi o to, żebyś uprosił babcię, by do niej napisała. W gruncie rzeczy wydaje mi się, że to wcale nie był dobry pomysł. Chyba wywarł przeciwny skutek do zamierzonego.

Kiedy proponowałam, żebyś coś zrobił, by odzyskać Mel, myślałam o czymś bardziej w stylu, och, no nie wiem, wywieszenia wielkiego billboardu na ścianie budynku naprzeciw redakcji ze. słowami: MEL, WYJDŹ ZA MNIE. Czy coś podobnego.

Jednakże ty zdecydowałeś się na bardziej pasywne podejście… owszem, zdarza się, że to działa, nie przeczę. Gratuluję, że próbowałeś, naprawdę. Człowiek mniejszego formatu do tej pory by już pewnie zrezygnował. Mel ma w sobie rys uporu, wielki jak góra, i wznosi na całkiem nowe wyżyny powiedzenie: „kto się na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha”. Uważam jednak, że powinieneś o czymś wiedzieć. Otóż Mel nabrała przekonania, że twoja rodzina pełna jest kobiet, które zrobią wszystko, co im każesz, bo boją się, że w przeciwnym razie poumieszczasz je w domach starców. Pomyślałam tylko, że może cię to zainteresuje.

Nadine


Do: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Co ci…

…odbiło? Napisałaś do Mel? Co jej powiedziałaś? Cokolwiek to było, nie podziałało. Według jej przyjaciółki, jest na mnie jeszcze bardziej wściekła.

Słuchaj, Mim, nie potrzebuję twojej pomocy, jasne? Z łaski swojej trzymaj się z daleka od mojego życia miłosnego – czy jego braku. A to samo tyczy się również Stacy, w razie gdybyście obydwie były w spisku, co właśnie zaczynam podejrzewać. Mówię serio, Mim.


Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: John

O psiakrew. Właśnie dostałam bardzo gniewnego maila od Johna. Wygląda na to, że dowiedział się o liście, który napisałam. Był mocno tym rozzłoszczony i ostrzegł mnie w całkiem jasnych słowach, żebym się nie wtrącała w jego życie uczuciowe. Dodał, że tobie powinnam powiedzieć to samo. Proponuję, żebyśmy przeszły do planu B niezwłocznie.


Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Wiem, że pewnie…

…nie mam po co pytać, ale czy znalazłeś może dla mnie ostatnio jakąś pracę?

Max


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Temat: Słuchaj…

…mogę spokojnie obejść się bez tych twoich fochów. Przedstawiłem ci mnóstwo zleceń, z których żadnego nie raczyłeś przyjąć. Nic nie poradzę na to, że nie chcesz roboty za mniej niż tysiąc dziennie, masz uprzedzenia wobec włókien sztucznych, a moda dla nastolatków jest poniżej twojej godności. Moim zadaniem jest znajdować ci pracę i ja ci pracę znalazłem, To TY odmawiasz przyjęcia zleceń.

Max, musisz po prostu spojrzeć w oczy faktom – i obniżyć wymagania. Jesteś dobry, ale nie jesteś żadną Annie Leibowitz. Fotografowie, którzy są nie mniej utalentowani niż ty, biorą o wiele mniej. Po prostu, taki jest świat. Wszystko się zmienia… albo idziesz z duchem czasu, albo zostajesz w tyle. Kiedy znikasz i spędzasz niezliczone miesiące na Florydzie z zeszłoroczną Dziewczyną Roku, zostajesz w tyle. Z przykrością muszę stwierdzić, że ci to mówiłem, ale powtarzam: mówiłem ci to.

Sebastian


Do: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Taa, no dobra…

…wiesz, co? Nie potrzebuję ciebie ani tych twoich śmierdzących serem zleceń na zdjęcia portretowe. Jestem artystą i jako artysta przenoszę się gdzie indziej ze swoimi potrzebami. Możesz niniejszym uznać mój kontrakt z twoją agencją za zerwany.

Max Friedlander


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresse.com›

Temat: Moja ciotka

Wiem, że odwiedza pani moją ciotkę, odkąd znalazła się w szpitalu. Jakie są tam godziny odwiedzin?

Max Friedlander


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Nadine! Pamiętasz, jak ci powiedziałam, że chyba wiem, kto zaatakował panią Friedlander? No cóż, zaczęłam ostatnio myśleć, że to mógł być Max. Vivica mówi, że on był w mieszkaniu swojej ciotki w wieczór tuż przed ich wyjazdem do Key West i musiało to być blisko daty, kiedy pani Friedlander została napadnięta, chociaż oczywiście nie jestem w stanie zmusić Viviki, żeby to sobie dokładnie przypomniała.

A teraz Max pyta mnie o godziny odwiedzin w szpitalu u jego ciotki. Godziny odwiedzin, Nadine. Jak do tej pory, nigdy jej tam nie odwiedził…

A to dlatego, że nigdy wcześniej nie wpadł na pomysł, jak ma ją wykończyć do reszty. Ale teraz już wie, bo mu sama powiedziałam! Pamiętasz? Opowiedziałam mu o Sunny von Bülow i o tym, jak Claus wstrzyknął jej zbyt dużą dawkę insuliny. I nawet powiedziałam, że powinien byt ją wstrzyknąć między palcami nóg, gdzie nikt nie zauważy śladu ukłucia…

Tak! Powiedziałam mu dokładnie to! Wiesz, jak ja lubię kryminały i tak się po prostu rozgadałam, sama rozumiesz. Nie przyszło mi do głowy, że on byłby w stanie wziąć strzykawkę Tweedleduma i trochę insuliny, pójść do szpitala i ZABIĆ WŁASNĄ CIOTKĘ!!!

Nadine, co ja mam teraz robić??? Sądzisz, że powinnam zadzwonić na policję? Nigdy tak naprawdę nie wierzyłam, że Max byłby w stanie zrobić coś tak potwornego – to znaczy miałam


zamiar napisać o tym artykuł i dać George’owi, żeby mu pokazać, że potrafię radzić sobie z twardą reporterką, ale nigdy naprawdę nie myślałam, to znaczy, nigdy naprawdę nie wierzyłam…

Ale, Nadine, w tej chwili wierzę. Naprawdę wierzę, że on ma zamiar spróbować ją zabić!!! Co robić?

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Hej, kotku. Uspokój się.

Max Friedlander nie ma zamiaru zabić swojej ciotki. W porządku?

Pozwalasz, żeby emocje po twoim zerwaniu z Johnem i całym tym zawieszeniu w pracy wzięły nad tobą górę. Max Friedlander nie wstrzyknie swojej ciotce insuliny przeznaczonej dla kota. Jasne? Ludzie nie robią takich rzeczy. No, może i robią, w filmach i w książkach, i tak dalej, ale nie w prawdziwym życiu. Myślę, że za wiele razy oglądałaś Cień wątpliwości. Weź po prostu głęboki oddech i zastanów się chwilę. Dlaczego Max miałby zrobić coś takiego? Mówię poważnie, Mel. On jest okropnym palantem, to prawda. Potraktował Vivicę – nie mówiąc już o tobie – bardzo źle. Ale to nie robi z niego mordercy. Wielkiego głupiego palanta owszem, ale nie mordercę. Dobrze? A teraz jeśli zechcesz przejść się ze mną na mały spacer poza redakcję (bo trochę świeżego powietrza rozjaśni ci w głowie), chętnie się z tobą przejdę. Słyszałam, że w Banana Republic po drugiej stronie jest wyprzedaż. Jeśli chcesz, możemy iść popatrzeć na jakieś ładne zestawy jedwabnych sweterków.

Ale proszę, nie dzwoń na policję i nie mów im, że Max Friedlander ma zamiar zabić własną ciotkę. Tylko zmarnujesz ich czas i własny.

Nadine


Do: Vivica@sophisticate.com

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Max

Vivica, proszę cię. Błagam cię. Czy możesz sobie przypomnieć coś, cokolwiek w związku z tamtym wieczorem, kiedy ty i Max byliście u mnie w budynku? To może być sprawa życia i śmierci.

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: Uou

NAJWYRAŹNIEJ TO DLA CIEBIE NAPRAWDĘ WAŻNE, ŻEBY DOWIEDZIEĆ SIĘ, KTÓREGO WIECZORU JA l MAX BYLIŚMY U JEGO CIOTKI, HĘ? CZY TWOJA PRALNIA CHEMICZNA ZGUBIŁA CI TEGO DNIA JAKIŚ SWETEREK CZY CO? NIE CIERPIĘ KIEDY MI SIĘ ZDARZY COŚ TAKIEGO. NAPRAWDĘ CHCIAŁABYM SOBIE PRZYPOMNIEĆ, KIEDY DOKŁADNIE TO BYŁO, ŻEBY CI TYLKO POMÓC.:

OCH, ZACZEKAJ. WIEM, ŻE WTEDY BYŁY JAKIEŚ ROZGRYWKI PIŁKARSKIE, BO WE WSZYSTKICH SAMOCHODACH, KTÓRE PRZEJEŻDŻAŁY, KIEDY CZEKAŁAM W TAKSÓWCE, BYŁA WŁĄCZONA TRANSMISJA, A MY PRZEGRYWALIŚMY, WIĘC WSZYSCY BYLI STRASZNIE WŚCIEKLI.

OCH, A POZA TYM NIE BYŁO ODŹWIERNEGO. TO BYŁO DZIWNE, BO MAX PO PROSTU WSZEDŁ SOBIE DO ŚRODKA I NIKT GO NIE ZATRZYMYWAŁ. ALE KIEDY GO NIE BYŁO, PRZYSZEDŁ FACET Z CHIŃSZCZYZNĄ l SZUKAŁ PO CAŁYM HOLU ODŹWIERNEGO, ŻEBY ZGŁOSIĆ SIĘ DO LUDZI, KTÓRZY ZAMAWIALI JEDZENIE l POWIEDZIEĆ IM, ŻE JEDZIE NA GÓRĘ.

ZAUWAŻYŁAM TO DLATEGO, ŻE TEN CZŁOWIEK Z DOSTAWĄ CHIŃSZCZYZNY NOSIŁ MARMURKOWE DŻINSY, KTÓRE BYŁY TOTALNIE W STYLU LAT OSIEMDZIESIĄTYCH, ALE PRZYPUSZCZAM, ŻE JAK CZŁOWIEK JEST IMIGRANTEM, TO NIE WIE PEWNYCH RZECZY. I POMYŚLAŁAM SOBIE, ŻE NAPRAWDĘ POWINNIŚMY STWORZYĆ JAKIŚ PROGRAM EDUKACYJNY DLA IMIGRANTÓW, ŻEBY WIEDZIELI, W CO SIĘ UBIERAĆ l TAK NIE ODSTAWALI OD RESZTY. WIESZ, O CO Ml CHODZI? ROZUMIESZ? JAK TO, ŻE CHRISTY, NAOMI I CINDY OTWORZYŁY FASHION CAFE? MYŚLAŁAM, ŻE JA TEŻ MOGŁABYM OTWORZYĆ JAKĄŚ SZKOŁĘ MODY DLA LUDZI, KTÓRZY PRZYJEŻDŻAJĄ DO NOWEGO JORKU Z CHIN I HAITI, ALBO ŚRODKOWEGO ZACHODU, I TAK DALEJ.

W KAŻDYM RAZIE, WRESZCIE FACET W SPRANYCH DŻINSACH GO ZNALAZŁ – TO ZNACZY ODŹWIERNEGO – I TEN ZADZWONIŁ DOMOFONEM NA GÓRĘ. A ZARAZ POTEM ODŹWIERNY ZNÓW SOBIE POSZEDŁ, A TUŻ POTEM MAX ZSZEDŁ NA DÓŁ I ODJECHALIŚMY. CZY TO CI W CZYMŚ POMOŻE?

Vivica


Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Pańska ciotka

Szanowny Panie Friedlander!

Pańska ciotka jest na oddziale intensywnej opieki medycznej, co oznacza, że nie może przyjmować odwiedzin. W ogóle. Prawdę mówiąc, w szpitalu wściekają się nawet wtedy, kiedy ktoś zapyta, czy można odwiedzać ludzi, którzy leżą na OIOM-ie. Bo ludzie, którzy leżą na OIOM-ie są na ogól w bardzo, ale to bardzo ciężkim stanie i najmniejszy mikrob przyniesiony z zewnątrz może im ten stan pogorszyć. Więc nie tylko nie wpuszczają tam odwiedzających, ale i pokoje są stale monitorowane wykrywaczami ruchu, więc nawet gdyby człowiek usiłował wślizgnąć się tam niepostrzeżenie, zaraz go złapią. Więc na pana miejscu nawet bym się nie wybierała z wizytą do ciotki. Przykro mi. Jednak jestem pewna, że jeśli pan prześle cioci kartkę, pokażą jej, kiedy się obudzi.

Mel Fuller


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Moja ciotka

Pomyślałem tylko, że może to panią zainteresuje, ale dowiedziałem się od lekarza ciotki, że została przeniesiona z OIOM-u jakiś miesiąc temu. Teraz jest w izolatce na normalnym oddziale. Oczywiście nadal jest w śpiączce, ale można ją odwiedzać codziennie między czwartą a siódmą wieczorem. Prognozy dotyczące jej zdrowia są, niestety, złe.

Max Friedlander


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: John

Droga panno Fuller!

Nie zna mnie pani, ale zna pani mojego szwagra, Johna Trenta. Przykro mi, że piszę do pani w takich okolicznościach, ponieważ nigdy nie zostałyśmy sobie przedstawione, ale nie mogę siedzieć, nic nie robić i tylko patrzeć na to, co się dzieje między panią i Johnem.

Melisso – mam nadzieję, że się nie pogniewasz, że się tak do ciebie zwracam; czuję się tak, jakbym cię znała, John tyle mi o tobie opowiadał – wiem, że to co zrobili John i jego przyjaciel Max było bardzo, bardzo złe. Byłam kompletnie zaszokowana, kiedy o tym usłyszałam. W rzeczy samej, od samego początku namawiałam go, żeby powiedział ci prawdę. Ale on się bał, że będziesz na niego tak wściekła, że nie będziesz chciała mieć z nim do czynienia… ten lęk, niestety, okazał się uzasadniony. Tak więc jednak zdecydował się poczekać na ten „idealny moment” i wtedy wyznać ci prawdę. Tyle że – co mogłaby mu powiedzieć każda z nas – nie istnieje żaden idealny moment na to, żeby usłyszeć, że osoba, którą pokochałyśmy, w jakiś sposób fałszywie nam się przedstawiła.

Nie twierdzę, że nie miałaś racjonalnych powodów, żeby wściec się na Johna. I z całej duszy podziwiam niezwykle kreatywny sposób, w jaki mu odpłaciłaś. Ale nie sądzisz, że dość już wycierpiał?

Wiem, jak wkurzający potrafią być mężczyźni (czy ja to wiem?! Od dziesięciu lat jestem żoną brata Johna!), ale też pamiętam z moich panieńskich czasów, że naprawdę trudno jest znaleźć porządnego człowieka… a John to porządny człowiek, mimo wszystko.

Czy naprawdę nie zechcesz dać mu drugiej szansy? On ma na twoim punkcie kompletnego bzika – i mogę ci to udowodnić. Zrobię to własnymi słowami Johna, wyjętymi z maili, które do mnie wystał w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Może po ich lekturze dojdziesz do tego samego wniosku co ja: że wam obojgu udało się znaleźć to, co tylko niewielu spośród nas ma szczęście w życiu znaleźć – pokrewną duszę.

› No więc, co chcesz wiedzieć?

› Czy uwierzyła, że jestem Maksem Friedlanderem? Przykro mi to stwierdzić, ale owszem.

› Czy perfekcyjnie odegrałem rolę Maksa Friedlandera? Chyba tak, inaczej nie uwierzyłaby, że ja to on.

› Czy czuję się jak gówniarz z pierwszej klasy, bo to zrobiłem? Owszem. Należy mi się samobiczowanie.

› Co najgorsze… No cóż, najgorsze już ci powiedziałem. ONA UWAŻA MNIE ZA MAKSA FRIEDLANDERA. Maksa Friedlandera, zimnego drania, którego nie obchodzi nawet to, że ktoś usiłował wykończyć jego osiemdziesięcioletnią ciotkę.

› Melissę to jednak obchodzi.

› Tak ma na imię ta ruda. Melissa. Ludzie mówią na nią Mel. Tak mi właśnie powiedziała: „Ludzie mówią na mnie Mel”. Przeprowadziła się do miasta tuż po studiach, co znaczy, że ma gdzieś tak około dwudziestu siedmiu lat, bo mieszka tu już od pięciu. Urodziła się w Lansing w stanie Illinois. Słyszałeś kiedyś o Lansing w stanie Illinois? Ja słyszałem o Lansing w stanie Michigan, ale nie o Lansing w stanie Illinois. Ona mówi, że to małe miasteczko, gdzie możesz spacerować ulicą Główną, a wszyscy cię witają: „Cześć, Mel”.

› Właśnie tak: „Cześć, Mel”.

› Pokazała mi, gdzie ciotka Maksa trzyma kocie i psie jedzenie. Powiedziała mi, gdzie mam kupić więcej, jeżeli mi się skończy. Powiedziała mi, jakie są ulubione trasy spacerowe psa. Pokazała mi, jak wywabiać spod łóżka kota, który ma na imię Pan Pepper.

› Zapytała mnie o moją pracę dla fundacji Chrońmy Dzieci. Zapytała mnie o pobyt w Etiopii. Zapytała mnie, czy już odwiedziłem ciotkę w szpitalu i czy bardzo się zmartwiłem, widząc ją z tymi wszystkimi rurkami, które z niej wystają. Poklepała mnie po ramieniu i powiedziała, żebym się nie przejmował, bo jeżeli ktoś zdoła wyjść ze śpiączki, to właśnie moja ciotka Helen.

› A ja tam stałem uśmiechnięty jak idiota i udawałem, że jestem Maksem Friedlanderem. ›

› Poznałem tę ABSOLUTNIE świetną dziewczynę. Naprawdę ABSOLUTNIE świetną, Stace: ona lubi tornada i bluesa, i wszystko, co dotyczy seryjnych morderców. Z takim samym entuzjazmem łyka ploteczki na temat sławnych ludzi, jak zabiera się za talerz wieprzowiny moo shu, nosi buty na o wiele za wysokich obcasach i wygląda w nich rewelacyjnie – ale wygląda tak samo świetnie w tenisówkach i w dresie.

› I jest MIŁA. No, naprawdę, z gruntu miła. W mieście, w którym nikt nie zna swoich sąsiadów, ona nie tylko swoich zna, ale jeszcze się nimi INTERESUJE. A przecież mieszka na MANHATTANIE. Na Manhattanie, gdzie ludzie jakby nigdy nic przechodzą nad ciałami bezdomnych, żeby się dostać do ulubionej restauracji. Jeżeli chodzi o Mel, ona nigdy tak naprawdę nie wyjechała z Lansing w stanie Illinois, miasteczka o trzynastu tysiącach mieszkańców. Broadway równie dobrze mógłby się nazywać: ulica Główna.

› Poznałem tę absolutnie świetną dziewczynę.

› A ja nawet nie mogę jej powiedzieć, jak się naprawdę nazywam.

› Nie, ona myśli, że jestem Maksem Friedlanderem.

› Wiem, co mi na to powiesz. Dokładnie wiem, co powiesz, Stace.

› A odpowiedź brzmi: nie. Nie mogę. Może gdybym nie okłamywał jej od samego początku. Może gdybym w pierwszej chwili, kiedy ją poznałem, powiedział: „Słuchaj, ja nie jestem Max. Max nie mógł przyjść. Martwi się tym, co się stało jego ciotce, więc wysiał mnie, w zastępstwie”.

› Ale ja tego nie powiedziałem. Skrewiłem. Spieprzyłem to od samego początku.

› Teraz jest już za późno, żeby powiedzieć jej prawdę, bo cokolwiek będę jej teraz próbował wyjaśnić, będzie myślała, że znów ją okłamuję. Może się do tego nie przyzna. Ale w głębi ducha zawsze będzie myślała: „Może teraz też kłamie”.

› Nie próbuj mi wmawiać, że tak nie będzie, Stace.

› No więc sama widzisz. Oto moje cholerne życie w pigułce. Masz na to jakąś radę? Jakieś sensowne słowa kobiecej mądrości?

› Nie, nie sądzę. Jestem doskonale świadom, że sam sobie wykopałem tę mogiłę. Pewnie nie mam teraz innego wyjścia, tylko się w niej położyć.

› Tak czy inaczej, co mam ci opowiedzieć? Ze to były najbardziej naładowane emocjami dwadzieścia cztery godziny w moim życiu? Ze dokładnie takiej kobiety szukałem od lat, tylko nigdy nie śmiałem wierzyć, że ją kiedykolwiek znajdę? Ze jest moją bratnią duszą, moim kosmicznym przeznaczeniem? Ze liczę minuty, póki znów jej nie zobaczę?

› Proszę. Dobrze. Powiedziałem to.


Następny fragment wydał mi się szczególnie interesujący:

› Ale ja kupiłem jej pierścionek. Zaręczynowy pierścionek.

› I nie, to nie byłaby powtórka z Vegas. Przez ostatnie trzy miesiące nie byłem non stop pijany. Mocno wierzę, że ta kobieta, spośród wszystkich kobiet, które znam, jest tą jedną jedyną, z którą chcę spędzić resztę życia.

› W Vermont miałem zamiar powiedzieć jej prawdę, a potem się oświadczyć.

› Teraz ona nie odpowiada na moje telefony, nie otwiera drzwi ani nie odpisuje na moje maile.

› Moje życie się skończyło.


No cóż, to już wszystko. Mam nadzieję, że nie wspomnisz Johnowi o tym, co właśnie przeczytałaś. Nigdy więcej by się do mnie nie odezwał, gdyby się dowiedział, że tym wszystkim podzieliłam się z tobą.

Ale ja musiałam. Naprawdę musiałam. Bo wydaje mi się, że to ważne, żebyś wiedziała… No cóż, wiedziała, jak bardzo on cię kocha. To wszystko.

Pozdrawiam

Stacy Trent


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Kochanie, czy masz jakieś pojęcie, czemu Mel płacze w damskiej toalecie? To okropnie denerwujące. Usiłowałam pokazać nowemu chłopakowi od faksu, jak wygodnie może być dwóm osobom w kabinie dla niepełnosprawnych, ale jej niekończące się szlochy zupełnie zepsuły nam nastrój.

Buziaki Dolly


Do: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Nie wiem, czemu ona płacze. Nie chce mi powiedzieć. Ledwie się do mnie odzywa, odkąd podważyłam jej teorię o tym, jakoby Max Friedlander chciał zamordować własną ciotkę.

Ale nie tylko do mnie się nie odzywa. Najwyraźniej nie tylko ja nie chciałam jej uwierzyć. Aaron również.

Muszę to przyznać, niepokoję się. To tak jakby Mel wzięła tę całą historię z Johnem i wywróciła ją na lewą stronę, tak że teraz chodzi o Maksa i jego zabójcze plany wobec ciotki.

Może powinnyśmy zgłosić to komuś na dole, w kadrach. To znaczy, może ona się załamała psychicznie?

Jak uważasz?

Nadine


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Max Friedlander

Drogi Johnie!

Wybaczam ci. A teraz: mamy naprawdę poważny problem – moim zdaniem Max Friedlander będzie próbował zabić swoją ciotkę! Myślę, że już raz wcześniej usiłował to zrobić, ale mu nie wyszło. Musimy go powstrzymać. Możesz tu zaraz wpaść?

Mel


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Temat: Gdzie, do diabła, jest…

Fuller? Odwracam się na minutę, a ona znika. Czy ja już dostałem jutrzejszą kolumnę? Nie, nie dostałem jutrzejszej kolumny. Jak ona może wychodzić, nie oddając mi jutrzejszej kolumny? JAK

ONA MOŻE???

George


Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjpurnal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mel

Hm, mam wrażenie, że musiała sprawdzić parę faktów do tej jutrzejszej kolumny. Jestem pewna, że odda ją, zanim zamkną skład. Nie martw się.

A tymczasem, czy przeczytałeś mój artykuł o Marsie 2112? Tematyczne restauracje: już nie tylko dla turystów. Uważam, że to nieźle brzmi, nieprawdaż?

Nadine


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Przepadłaś na amen

GDZIE JESTEŚ??? George jest wściekły. Próbowałam cię kryć najlepiej jak umiem, ale chyba niezbyt mi się udało. Czy ty przechodzisz załamanie nerwowe? Bo serio, jeżeli tak, to uważam, że jesteś samolubna. To ja powinnam załamać się psychicznie. Przecież to ja wychodzę za mąż i tak dalej. To ja mam matkę, która jest wściekła, bo nie założę jej sukni ślubnej i właśnie wydałam siedemset dolarów na jakąś suknię w sklepie w New Jersey. Ty nie masz żadnego prawa załamywać się psychicznie. I wiem, że mi powiesz, że owszem, masz, bo ta cała sprawa z Johnem zniszczyła twoją wiarę w mężczyzn i tak dalej, ale Mel, prawda wygląda tak, że twoja wiara w mężczyzn uległa zniszczeniu już dawno temu. Przyznaję, że kiedy zaczęłaś spotykać się z tym facetem, myślałam, że w nim jest coś nie do końca dopowiedzianego, ale teraz, kiedy już wiem, co to było, muszę powiedzieć: mogłaś o wiele gorzej trafić. O WIELE gorzej. I wiem, że ty go naprawdę kochasz i że jesteś bez niego okropnie nieszczęśliwa, więc czy możesz z łaski swojej wreszcie do gościa zadzwonić i pogodzić się z nim? Ja mówię poważnie, to wszystko już za długo trwało.

No. Powiedziałam co miałam do powiedzenia.

A teraz, gdzie ty do cholery jesteś???

Nadine


Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Ćśśśs…

Chcesz wiedzieć, gdzie jestem? No cóż, w tej chwili siedzę w kucki na ewakuacyjnej klatce schodowej, która, tak się składa, przylega do salonu pani Friedlander. Nie, naprawdę! Korzystam z tej funkcji z podłączeniem się do satelity, którą George zainstalował w naszych laptopach. Tej, której nikt z nas nie umiał używać. No cóż, Tim mi pokazał…

Wiem, że uważasz mnie za wariatkę, ale mogę ci udowodnić, że nią nie jestem. I mogę tego dowieść, opowiadając ci dokładnie, co teraz słyszę, to znaczy Johna Trenta, który pyta Maksa Friedlandera, gdzie był tej nocy, kiedy uderzono w głowę jego ciotkę. I nie ja jedna tego słucham. John ma na sobie mikrofon.

Tak właśnie. Mikrofon. A w moim mieszkaniu siedzi grupa policjantów, słuchając tej samej rozmowy, której słucham i ja. Tylko że oni mają słuchawki. Ja nie muszę. Słyszę wszystko, wystarczy, że przyłożę ucho do ściany. Nie powinnam tego robić. Powinnam być w kawiarni naprzeciwko, dla własnego bezpieczeństwa. Kiedy mi to powiedzieli, pomyślałam sobie: „Akurat!”. Jakbym ja mogła czekać w kawiarni po drugiej stronie ulicy, kiedy mogę być tutaj i dowiadywać się o wszystkim z pierwszej ręki. Nadine, mówię ci, to będzie historia roku, a może nawet dekady! I ja ją napiszę, a George nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko ją wydrukować. Będzie musiał przyznać, że jestem za dobra na stronę dziesiątą i przesunąć mnie do działu wydarzeń. Czuję to, Nadine. Czuję to w kościach! No dobra, oto co właśnie słyszę:

John: Mówię tylko, że zrozumiałbym, gdybyś to zrobił.

Max: Taaa, ale ja tego nie zrobiłem.

John: Ale ja bym zrozumiał, gdybyś to zrobił. Zresztą, popatrz na moją rodzinę. Wszyscy są nadziani. Nadziani. Wyobraź sobie, co by było, gdyby mój dziadek nic mi nie zapisał i gdyby wszystko przeszło na babcię. Gdyby nie chciała od czasu do czasu odpalić mi paru setek dolarów, też bym się wkurzył.

Max: Ja się nigdy nie wkurzyłem.

John: Posłuchaj, ja wiem, jak to jest. To znaczy, nie do końca, ale wiesz, że usiłowałem wyżyć z pensji reportera. Cieniutko było. Gdyby mi nie starczało i gdybym wiedział, że przez jakiś czas nie grozi mi dopływ gotówki, na dole czekałaby na mnie superlaska, a ja poszedłbym do mojej babki po pożyczkę, a ona powiedziałaby nie… też mógłbym się wkurzyć.

Max: Cóż… Sam wiesz. Bo tak właściwie, co one sobie wyobrażają? Że zabiorą tę kasę ze sobą do grobu?


John: No właśnie.

Max: Ja tego po prostu nie rozumiem: siedzi głupia suka na kupie kasy i nie może się rozstać z paroma stówami?

John: Jakby mogła odczuć różnicę.

Max: Nie, no, dokładnie. Jakby w ogóle zauważyła różnicę. Zaliczyłem kolejny wykład: „Gdybyś zechciał rozporządzać swoimi pieniędzmi w rozsądny sposób, nie miałbyś takich kłopotów. Musisz nauczyć się żyć z tego, co masz”.

John: Tymczasem ona co dwa miesiące przepuszcza dwadzieścia tysięcy, lecąc sobie na operę do Helsinek.

Max: Tak! No właśnie.

John: Wystarczy, żeby się w człowieku zagotowało.

Max: Mnie najbardziej wkurzył SPOSÓB, w jaki ona to powiedziała, wiesz. Zupełnie jakbym był małym dzieckiem, czy coś. No wiesz, Chryste, mam trzydzieści pięć lat. Ja chciałem wyłącznie pięć kawałków. Tylko pięć kawałków.

John: Ale jak taka baba się uprze…

Max: Jakbym nie wiedział. A potem ona ma czelność powiedzieć jeszcze: „Nie wychodź taki wściekły”.

John: Nie wychodź wściekły. Jezu.

Max: Dokładnie. „Nie zachowuj się tak, Marie. Nie wychodź wściekły”. I wiesz, szarpie mnie. Za ramię. A ja kazałem taksówkarzowi zaparkować tuż przed budynkiem, przed hydrantem. I Vivica na mnie czeka. „Nie wychodź wściekły”, ona mi mówi.

John: Ale pieniędzy to ci dać nie chciała.

Max: Nie, do diabła. Mnie samego też nie chciała puścić.

John: Więc ją odepchnąłeś.

Max: Musiałem. Nie chciała mnie puścić. Nie miałem zamiaru, sam rozumiesz, przewrócić jej. Chciałem tylko, żeby mi dała spokój. Tylko że… sam nie wiem. Chyba za mocno ją popchnąłem, bo poleciała do tyłu i walnęła się głową w krawędź stolika do kawy. I wszędzie się pojawiła krew, i ten cholerny pies się rozszczekał, a ja się przestraszyłem, że jej sąsiadka usłyszy… John: I spanikowałeś.

Max: No, spanikowałem. To znaczy, stwierdziłem, że nie umarła i ktoś ją w końcu znajdzie. A jeśliby umarła…

John: Jesteś jej najbliższym krewnym.

Max: Tak. Człowieku, mówimy tu o dwunastu milionach. Dla ciebie to drobne, ale dla mnie, z moim talentem do wydawania pieniędzy…

John: No i co zrobiłeś?

Max: Poszedłem do jej sypialni i porozrzucałem trochę ubrań. No wiesz, żeby ludzie pomyśleli, że to ten facet, morderca-transwestyta. Potem wyniosłem się stamtąd do diabła. Pomyślałem sobie, lepiej się zmyć na jakiś czas.

John: Ale ona nie umarła.

Max: Boże, nie. Twarda sztuka, co? A potem… no, sam wiesz. Vivica. I ten mój menedżer, on jest taki dupowaty. Nie chce mu się ruszyć tyłka, żeby mi załatwić jakąś sensowną pracę. Znalazłem się w pułapce.

John: A jak długo ona już jest w tej śpiączce?

Max: Człowieku, od miesięcy. Pewnie i tak wyciągnie nogi. To znaczy, gdybym jej jeszcze trochę pomógł, nikt by nawet nie zauważył.

John: Pomógł?

Max: No wiesz. Pchnął ją w objęcia śmierci, jak to mówią.

John: E, nie gadaj. Niby jak?

Max: Człowieku, insuliną. Po prostu wstrzyknąć za dużo. Jak ten facet, Claus von Bülow. Taka mała starsza pani na pewno by się przekręciła…


Oho! Kroki na korytarzu. Gliny musiały uznać, że wystarczy. Teraz walą do drzwi. Mówię ci, Nadine, zdobędę Pulitzera… Zaczekaj chwilę. Mówią Maksowi, żeby się uspokoił. Ale Max się nie uspokoił. Max…


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Co???

MEL??? GDZIE IESTEŚ??? Dlaczego tak nagle przerwałaś? Co się dzieje???

NIC Cl SIĘ NIE STAŁO???

Nadine


Do: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Usiłowanie zabójstwa

Załącznik: (Na 1.00 rano, strona pierwsza, UŚMIECHNIJ SIĘ DO ZDJĘCIA, zdjęcia: 1) Max Friedlander w kajdankach, podpis: „Podejrzany odprowadzany przez nowojorskich policjantów”, 2) Helen Friedlander na nartach, podpis: „Miłośniczka opery buffo i zwierząt”, oba w archiwach)

UŚMIECHNIJ SIĘ DO ZDJĘCIA

SŁAWNY FOTOGRAF MODY ARESZTOWANY ZA USIŁOWANIE ZABÓJSTWA

Podczas zasadzki zastawionej razem z oddziałem nowojorskiej policji z Osiemdziesiątego Dziewiątego Komisariatu, w obecności reportera „New York Chronicie” Johna Trenta oraz Mel Fuller z „New York Journal” dokonano wreszcie aresztowania podejrzanego o brutalny napad na mieszkankę Upper West Side, panią Helen Friedlander.

Panią Friedlander (82) znaleziono nieprzytomną w jej mieszkaniu prawie sześć miesięcy temu. Okoliczności wskazywały na brutalny napad. Ubrania porozrzucane na łóżku ofiary nasuwały podejrzenie, że miłośniczka opery buffo i zwierząt mogła paść ofiarą tak zwanego, mordercy-transwestyty.

Jednakże po aresztowaniu w zeszłym miesiącu Harolda Dumasa, który przyznał się do zabicia siedmiu kobiet, stało się jasne, że napadu na panią Friedlander dokonał, według słów sierżanta policji Paula Reese’a, jakiś naśladowca.

– Złoczyńca usiłował skierować podejrzenia policji na błędny trop – powiedział sierżant Reese w wywiadzie udzielonym dzisiaj wczesnym rankiem. – Postarał się, żeby napad wyglądał tak, jakby go dokonał seryjny morderca, który atakował kobiety w tej dzielnicy. Jednak kilka rzeczy się nie zgadzało. Między innymi fakt, iż pani Friedlander najwidoczniej znała swojego napastnika i sama otworzyła mu drzwi. Ponadto z jej mieszkania nie skradziono żadnych pieniędzy.

– Motywem tej napaści – mówi sierżant Reese – istotnie były pieniądze. Ale nie chodziło o dwieście dolarów, które leżały w torebce pani Friedlander. Gdyby ofiara zmarła, podejrzany odziedziczyłby po niej miliony.

– Helen Friedlander jest niezwykle bogata – wyjaśnił sierżant Reese. – A podejrzany jest jej jedynym żyjącym krewnym.

Podejrzany, Maxwell Friedlander, ma trzydzieści pięć lat, jest siostrzeńcem Helen Friedlander i znanym fotografem mody. Ostatnio popadł w kłopoty finansowe. Jak wyznał Johnowi Trentowi, reporterowi do spraw kryminalnych z „New York Chronicle” i swojemu dawnemu przyjacielowi, początkowo nie zamierzał zabić pani Friedlander. Pchnął ją w afekcie, bez zamiaru pozbawienia życia, i jedynie niefortunny upadek sprawił, że straciła przytomność. Podejrzany wpadł w panikę, zaraz jednak zdał sobie sprawę, że gdyby ciotka umarła, odniósłby znaczące korzyści materialne w postaci odziedziczonego spadku. Dlatego uciekł, nie udzielając ofierze pomocy.

Pani Friedlander jednak nie umarła. Leżała pogrążona w śpiączce przez niemal sześć miesięcy. Max Friedlander uznał, że sytuacja domaga się ostatecznego rozwiązania. Wczoraj wieczorem postanowił dokończyć dzieła. W rozmowie z panem Trentem zdradził zamiar zamordowania ciotki w jej szpitalnym łóżku za pomocą zastrzyku insuliny.

W tym momencie wkroczyła policja, która cały czas prowadziła podsłuch. W chwili aresztowania pan Friedlander wyrwał się i usiłował zbiec z miejsca zatrzymania tylną klatką schodową.

Próbę ucieczki udaremniła reporterka „New York Journal”, Melisa Fuller, zadając Friedlanderowi cios laptopem. Zatrzymany został przewieziony do szpitala, a po chirurgicznym opatrzeniu rozległej rany twarzy trafi do aresztu.


Pan Friedlander zostanie dziś rano postawiony w stan oskarżenia. Zarzuty obejmują usiłowanie zabójstwa Helen Friedlander, planowanie zabójstwa, stawianie oporu podczas aresztowania i próbę ucieczki przed funkcjonariuszami policji.


George, to ja, Mel.

Musiałam napisać to wszystko na komputerze Johna, bo mój własny zatrzymano jako dowód rzeczowy. Co o tym myślisz? Dobrze sobie poradziłam?

Mel


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: To znaczy…

…że znów jesteście razem.

Spróbuję znaleźć dla niego miejsce przy głównym stole na weselu. Chociaż wiem, że to będzie trudne, biorąc pod uwagę, jak spuchniesz z dumy do tego czasu.

Tony się ucieszy. W tajemnicy cały czas trzymał kciuki za Johna.

Nadine:-)

PS Wiesz, ja go zawsze lubiłam. No cóż, przynajmniej odkąd obluzował Aaronowi parę zębów.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: George Sanchez ‹george.sanche2@thenyjournal.com›

Temat: No już dobrze

Jak sądzę, od czasu do czasu możemy wydrukować jakiś twój artykuł w dziale krajowym.

Tylko od czasu do czasu.

Tymczasem nadal pracujesz dla strony dziesiątej. A teraz, kiedy wiem, na co cię stać, chciałbym na tej kolumnie zobaczyć parę dobrych tekstów. Dosyć tych bzdetów o Winonie Ryder. Posłuchajmy trochę o prawdziwych gwiazdach. Na przykład o Brando, na miłość boską. Nikt już nic nie mówi o Brando.

George

PS Nie wyobrażaj sobie, Fuller, że jeśli coś się stanie z tym laptopem, to ktoś inny za to zapłaci, a nie ty.


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›

Temat: Kochanie

Tylko szybkie gratulacje, zanim ja i Aaron wsiądziemy do jumbo jeta. Lecimy do Barcelony – tak, wiem, sama też nie mogę uwierzyć, że wreszcie się poddał. Ale jak przypuszczam, w świetle ostatnich twoich dziennikarskich wyczynów, wreszcie przyznał się do porażki… a ja jestem jego nagrodą pocieszenia!

Mniejsza z tym. Wiesz, naprawdę trudno znaleźć kogoś sensownego, a mnie jest, uczciwie mówiąc, wszystko jedno, jakiej muzyki on słucha. Jest wolny, nie ma dzieci i potrafi podpisać się na czeku. Czego jeszcze można oczekiwać od faceta? W każdym razie, wszystkiego dobrego dla ciebie i Pana Trenta. I proszę WEŹ pod uwagę zaproszenie mnie do tego domu na Cape… Jest naprawdę boski, z tego co widziałam w „Architectural Digest”.

Buziaki Dolly


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Vivica@sophisticate.com

Temat: MAX

O MÓJ BOŻE, MEL, JESTEM TUTAJ W MEDIOLANIE NA WIOSENNYCH POKAZACH I OD WSZYSTKICH SŁYSZĘ, ŻE MAX ZNALAZŁ SIĘ W WIĘZIENIU ZA USIŁOWANIE ZABÓJSTWA WŁASNEJ CIOTKI l ŻE TO TY JESTEŚ TĄ OSOBĄ, KTÓRA GO DO WIĘZIENIA WSADZIŁA!!!

O MÓJ BOŻE, JESTEŚ NAJFAJNIEJSZĄ DZIEWCZYNĄ, JAKĄ W ŻYCIU POZNAŁAM?!! WSZYSTKIE MOJE PRZYJACIÓŁKI PYTAJĄ, CZY ICH BYŁYCH CHŁOPAKÓW, BYDLAKÓW, TEŻ WSADZISZ DO WIĘZIENIA!!! MOŻE MOGŁYBYŚMY RAZEM OTWORZYĆ INTERES, TY BYŚ WSADZAŁA DO WIĘZIENIA BYŁYCH CHŁOPAKÓW ZNAJOMYCH DZIEWCZYN, A)A MOGŁABYM UCZYĆ IMIGRANTÓW, JAK SIĘ UBIERAĆ!!!

TAK CZY INACZEJ, CHCIAŁAM TYLKO PODZIĘKOWAĆ Cl ZA WSADZENIE DO WIĘZIENIA MAKSA, BO TAM JEST JEGO MIEJSCE, ZE WSZYSTKIMI INNYMI BYDLAKAMI. JESTEM BARDZO SZCZĘŚLIWA, BO ZNALAZŁAM TUTAJ W MEDIOLANIE NOWEGO PRZYJACIELA. MA NA IMIĘ PAOLO I JEST WŁAŚCICIELEM GALERII SZTUKI l MILIONEREM!!! NIE ŻARTUJĘ!!! JEST BARDZO ZAINTERESOWANY OBEJRZENIEM MOJEJ KOLEKCJI RZEŹB DELFINÓW Z DREWNA!!! MÓWI, ŻE NIE MAJĄ TAKICH WE WŁOSZECH I ON MÓGŁBY ZAROBIĆ FORTUNĘ, SPRZEDAJĄC JE TUTAJ. TO BY NAM DOSTARCZYŁO TROCHĘ KAPITAŁU POTRZEBNEGO DO ZAŁOŻENIA WSPÓLNEGO INTERESU, NIE, MEL?


Jedna z dziewczyn właśnie mi powiedziała, że uważa się, że to bardzo niegrzecznie pisać wielkimi literami w mailu. Czy to prawda? Uważałaś, że jestem niegrzeczna? Przepraszam. W każdym razie, Paolo zabiera mnie teraz na obiad, więc muszę już iść. Chyba nie znajdziemy nic dobrego do jedzenia. Czy ty wiesz, że w Mediolanie nie ma ani jednego Applebee’s? No, naprawdę. Ani żadnego Friday’s. Ach, nieważne. Do zobaczenia po moim powrocie!!!

Vivica


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Don i Beverly Fuller ‹DonBev@dnr.com›

Temat: Niepokoję się…

Tatuś i ja nie zrozumieliśmy ani słowa z tego ostatniego maiła, który nam przysłałaś. Co to znaczy? Jednak nie wracasz do domu? Tatuś już przeniósł wszystkie swoje nagrody za kręgle z twojego pokoju. Musisz wrócić do domu. Mabel Fleming liczy, że przejmiesz redakcję działu kultury i rozrywki. Mówi, że jeśli będzie musiała napisać recenzję z jeszcze jednej szkolnej sztuki, to po prostu…

No cóż, jestem damą, więc nie mogę dokończyć tego zdania. Znasz Mabel. Ona była zawsze taka… wygadana. Jak przypuszczam, powinnam jednak się cieszyć, że przyjedziesz do domu na święta. Pięć dni to więcej niż nic. Ale, Melisso, gdzie ten cały John, którego ze sobą przywieziesz, ma spać? Bo chyba nie spodziewasz się, że pozwolę mu nocować w twoim pokoju. Co by powiedziała Dolores? Wiesz, że ona ze swojego okna na strychu widzi wszystko, co się dzieje w naszym domu. I nie wyobrażaj sobie, że ona nie podgląda, stara kocica… Będzie musiał nocować w starym pokoju Robbiego. Od razu zacznę wynosić z niego moje rzeczy do szycia. Tak czy inaczej, bardzo mnie ucieszyły wieści o twojej sąsiadce. Przecież to brzmi zupełnie tak jak z Dotyku anioła czy tamtego nowego serialu, jak on się nazywa? Cudowne ozdrowienia, czy jakoś tak. Kto by pomyślał, prawda? Wyszła ze śpiączki i tak prędko wraca do zdrowia, że na święta wyjdzie już ze szpitala, chociaż ten jej siostrzeniec usiłował ją zabić… Mówię ci, Melisso, po prostu nie podoba mi się, że mieszkasz w tym mieście. Tam jest zbyt niebezpiecznie! Siostrzeńcy-zabójcy i mordercy-transwestyci, którzy przebierają się w sukienki, i mężczyźni, którzy podają ci jedno nazwisko, a potem się okazuje, że nazywają się zupełnie inaczej… Pomyśl tylko, gdybyś przeprowadziła się z powrotem tutaj, za to, co wydajesz na czynsz za swoje maleńkie mieszkanko, mogłabyś opłacać hipotekę na dom z trzema sypialniami. A wiesz, że twój dawny chłopak, Tommy Meadows, teraz jest agentem nieruchomości? Jestem pewna, że mógłby znaleźć dla ciebie bardzo korzystną okazję.

Ale z drugiej strony, jeżeli jesteś szczęśliwa, nic innego się nie liczy.

Tatuś i ja nie możemy się doczekać twojej wizyty. Jesteś pewna, że nie chcesz, żebyśmy cię odebrali z lotniska? Naszym zdaniem to niepotrzebny wydatek, żebyście z tym Johnem wynajmowali samochód tylko po to, żeby się przejechać z lotniska do Lansing… Ale pewnie wiecie lepiej.

Zadzwoń przynajmniej przed odlotem, żebym wiedziała, kiedy się ciebie spodziewać. I pamiętaj, nie pij podczas lotu: przyda ci się cała przytomność umysłu, gdyby samolot zaczął nagle opadać, a wy musielibyście się ewakuować.

Ucałowania

Mamusia


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Niedzielny obiad

Oczekuję waszej obecności na obiedzie w tę niedzielę, w moim domu na 366 Park Avenue. Przyjdźcie punktualnie o siódmej na koktajle. Strój nieoficjalny. Jason, Stacy, bliźniaczki i najmłodszy członek rodziny również będą obecni. Pragnę przy okazji dodać, że ogromnie cieszy mnie, że mogę wystosować to zaproszenie do pani, panno Fuller. Mam przeczucie, że w przyszłości czeka nas jeszcze wiele podobnych niedzielnych obiadów.

Stacy przypuszcza, że teraz, kiedy oboje zasmakowaliście we wspólnym pisaniu, chcielibyście może otworzyć własną gazetę. Muszę przyznać, że ten pomysł wydaje mi się generalnie niesmaczny. W tym mieście już jest o wiele za dużo gazet, jeśli chcecie znać moje zdanie.

No, ale ja jestem w końcu tylko starą kobietą i na niczym się nie znam. Niecierpliwie was oczekuję.

Mim


Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Słuchaj…

A może wyrwiesz się wcześniej i pójdziesz z nami na mały spacer? Jest coś, o co chcielibyśmy cię zapytać. Paco i ja.

John


Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Nie mogłabym wymyślić…

…nic lepszego.

A przy okazji, odpowiedź brzmi: tak.

Mel

Загрузка...