– Gdzie ona się u diabła podziewa? – wściekał się Dale, który wpadł do domu Bianki jak furia. Mieliśmy kręcić, a jej nie ma na planie. Nie odbiera telefonu, nie sposób się z nią skontaktować.
– Musiało ją coś ważnego zatrzymać, na pewno zaraz się zjawi – przekonywała Hope. – Wiesz przecież, jaka jest obowiązkowa.
– Zmieniła się ostatnio. Jakby diabeł w nią wstąpił. – Dale zmierzwił dłonią włosy, w których przybyło srebrnych nitek.
– W ciebie chyba też – skwitowała, odkładając papiery. – Czemu tak się nad nią znęcasz? Skoro· mówi, że – nie chce się rozbierać przed kamerą, to nie powinieneś jej zmuszać. Nie ma powodu, można przecież zasugerować, co zaszło między bohaterami, nie trzeba tego realistycznie pokazywać.
– Ale ona nawet nie podała mi żadnego racjonalnego powodu, tylko wścieka się i powtarza, że nic z tego. To ma być merytoryczna dyskusja?
– Czy nie rozumiesz, jakie byłoby to dla niej trudne?
– Co? Powiedzieć mi prawdę? – warknął Dale przez zaciśnięte zęby. – Przecież tylko o to mi chodzi, tylko tego od niej oczekuję. Udaje bezpruderyjną, a nikogo nie miała i wstydzi się rozebrać przed kamerą. Niech przestanie kłamać!
– Nie miałaby spokoju, gdyby się przyznała.
– Mnie mogłaby powiedzieć, nic by jej nie groziło, przecież wiesz.
– Właśnie ciebie boi się najbardziej, ponieważ cię kocha.
Dale podszedł do okna i zapa~ył się gdzieś w dal. – Już mi to mówiłaś, ale ja jakoś tego nie widzę.
Przeciwnie, Bianka okazuje mi niechęć na każdym kroku.
– Jakie to dziwne, prawda? – Uśmiechnęła się z przekorą. – Bo przecież ty jej wyznałeś prawdę o swoich uczuciach, obchodzisz się z nią delikatnie jak z chińską porcelaną i okazujesz pełne zrozumienie dla faktu, że Bianka nk chce nago obściskiwać się z kimś przed kamerą. Zresztą i tak nie pozwolisz, żeby to zrobiła – dorzuciła.
Dale był w tak kiepskim stanie, że zupełnie nie zauważył ironii.
– No, nie pozwolę – przyznał z trudem. – Ale czemu ze mną nie porozmawia, tylkó się wścieka? – A niby jak miałaby ta rozmowa wyglądać?
Bianka powinna podejść do ciebie i powiedzieć: słuchaj, Dale, tak naprawdę to ja jestem dziewicą i tylko udaję, że miałam tylu facetów, bo szaleję za tobą i nie chcę, byś się domyślił prawdy?
Tym razem do niego dotarło. Zerknął na Hope spod oka i uśmiechnął się niepewnie.
– Dobra, rozumiem, ale widzisz, czuję się taki zawiedziony. Po tym, co mi zdradziłaś w Napa Valley, byłem gotów do działania, chciałem ją obsypywać kwiatami, prezentami, komplementami, zabierać na randki… Ale ona nie daje mi najmniejszej szansy! Tymczase~ ja chodzę jak błędny, a jak ją zobaczę, to aż mi trudno oddychać – wyznał zduszonym głosem. – Przy nikim się tak nie czułem. Nigdy. Myślałem, że ten wyjazd do Cannes coś odmieni, wynająłem willę pod miastem…
– Jednak Bianka zabiera przyzwoitkę – dokończyła Hope ze współczuciem. – Postaram się zosta-. wiać was samych, gdy tylko się da, obiecuję. Proszę, bądź dla niej miły, dobrze? Ona naprawdę jest na granicy wytrzymał‹:Yści nerwowej. Właściwie mógłbyś pierwszy powiedzieć jej prawdę i w ten sposób rozwiązać problem..
– Niby co miałbym powiedzieć? Ze ją kocham? Za duże ryzyko. Twoje zapewnienia to za mało, żebym postawił wszystko na jedną kartę – oznajmił stanowczo, pożegnał się i wyszedł.
Hope, przewijając i kanniąc Nika, zastanawiała się nad tą sytuacją. Nie wyglądało na to, by któreś z nich było gotowe wykonać pierwszy krok. Co za uparci ludzie! Gdyby mogła na chwilę zmienić się w dobrą wróżkę i w jakiś czarodziejski sposób spowodować, żeby wszystko się 'pobrze skończyło…
Parę dni później siedziały z Bianką nad basenem. Hope opalała się, Bianka zaś ze względu na jasną, delikatną skórę musiała siedzieć pod parasolem.
– Wcale nie chcę jechać do Cannes – jęknęła. To będzie jeden wielki stres.
– Akurat ty nie musisz się obawiać, masz duże szanse na nagrodę, w prasie jest pełno pochlebnych recenzJI.
– Bo mam dobrego agenta. – Bianka wzruszyła ramionami. – Ty zresztą też, rozmawiałam rano z Royem, agencje reklamowe są tobą poważnie zainteresowane. Niedobrze, że podpisałaś z Helen kontrakt na wyłączność.
Hope wcale się tym nie przejmowała.
– Wiesz, że inaczej się nie dało, ona chciała, by modele kojarzyli się wyłącznie z jej firmą. Zresztą wcale nie żałuję, nie chcę już więcej tego robić.
– Wielka szkoda, bo świetnie sobie radzisz.
W dodatku w Cannes odbywa się też konkurs filmów reklamowych, twoje spoty już zbierają dobre recenzje i nie zdziwię się, jeśli wygrają – mówiła Bianka z entuzjazmem, wyraźnie bardziej podekscytowana perspektywą sukcesu przyjaciółki niż własną karierą·
Hope zdobyła się na blady uśmiech, żeby nie sprawić jej przykrości, ale nic a nic ją to wszystko nie obchodziło. Od pamiętnego wypadu do Napa Valley jej myśli bezustannie krążyły wokół Aleksieja. A gdyby nie opuściła wtedy Karaibów, gdyby została z ukochanym, gdyby pozwoliła mu odkryć, że jest z nim w ciąży?
Zapewne zaproponowałby małżeństwo. Czy to byłoby takie złe? Elise i' tak wybrała innego. Aleksiej chciał mieć syna… Jej się podobało w zamku, chętnie pomogłaby mu w odrestaurowaniu rodowej siedziby… Mieli podobny gust… W wielu sprawach całkiem nieźle się dogadywali, w łóżku pasowali do siebie idealnie.
Nie! Gwałtownie odsunęła od siebie te zdradzieckie myśli. To byłoby zadowalanie się resztkami, a ona nie mogła na to przystać, chciała wszystkiego co najlepsze. Chciała, żeby ją kochał równie mocno, jak ona jego, żebi za nią szalał, jak ona za nim, żeby też umierał z tęsknoty i płonął z pożądania, żeby potrzebował jej do życia jak powietrza, żeby jej uczucie było dla niego najcenniejszym skarbem.
– A, tu jesteście. – Na dziedzińcu pojawił się Dale.
Bianka zmieniła się na twarzy, a Hope doskonale rozumiała gwałtowność uczuć, jakich przyjaciółka doznawała w tym momencie.
Dale podszedł najpierw do Hope, pochylił się i pocałował ją w czoło na powitanie, a ona natychmiast pomyślała o tym, jak różnie zmysły reagują na dotyk kochanka i przyjaciela. Gdyby to Aleksiej ją pocałował, już by płonęła, pragnąc więcej, dużo więcej.
Dale podszedł do Bianki, a ona zesztywniała na swoim leżaku. Pochylił się, żeby i ją pocałować, lecz gwałtownie odwróciła głowę. Hope nie dziwiła się niczemu, ale chociaż żal jej było tych dwojga głuptasów, to i tak im zazdrościła. WCiąż istniała nadzieja, że kiedyś wreszcie się dogadają, przestaną się ranić i wszystko zakończy się udanym związkiem. Dla niej nie było już żadnej nadziei. Aleksiej zniknął
…
z Jej zycra na zawsze.
– Coś ci się znowu nie podoba? – wycedził Dale, przyglądając się Biance.
– Powiedzmy, że jestem wybredna i nie każdy może mnie całować.
– Powiedzmy raczej, że oziębła. Też mi pocałunek! – żachnął się. – Nic dziwnego, że tak się wzbraniasz przed sceną miłosną. – Odwrócił się gwałtownie i tyle go widziały.
Bianka poczerwieniała.
– Czemu tak z nim walczysz? – spytała łagodnie Hope. – Nie lepiej byłoby zapomnieć o swojej dumie i powiedzieć mu prawdę?
_ Ty też nie zapomniałaś o swojej, też nie chciałaś litości. Tak samo chcesz mieć w związku wszystko albo nic.
Hope zamyśliła się. Owszem, do tej pory tak uważała, ale zaczynała mieć wątpliwości, czy aby na pewno miała rację. Co będzie za dwadzieścia lat, gdy Niko wyfrunie z gniazda? Zostanie zupełnie sama i będzie w nieskończoność zastanawiać się, czy podjęła słuszną decyzję. Och, czemu Elise nie wyszła za Aleksieja? Wtedy przynajmniej on byłby szczęśliwy.W dodatku nie czułaby pokusy, żeby się z nim skontaktować, żeby powiedzieć mu o dziecku.
Nie czułaby? Kogo próbowała oszukać? Gdyby tylko znów stanął na jej drodze i okazał, że jej pragnie, to zapomniałaby o wszystkim, o upokorzeniach, o jego miłości do Elise. To straszne, straszne! Naprawdę byłaby gotowa odrzucić wszystkie zasady, zapomnieć o szacunku dla siebie, o konsekwencjach, byleby tylko ponownie zaznać słodyczy jego pieszczot.
– Idę do siebie. – Bianka wstała z leżaka. – Gdyby Dale jednak wrócił, powiedz mu, że poszłam się położyć, bo głowa mi pęka z bólu. Naprawdę pęka mi serce, ale on o tym nie musi wiedzieć. Wiesz co? Myślę, że my, kobiety, jesteśmy beznadziejne z tą naszą uczuciowością. Powinnyśmy być takie jak mężczyźni i po prostu zaspokajać potrzeby erotyczne, nie komplikując spraw emocjami.
– A może to mężczyźni powinni być jak kobiety i nie oddzielać seksu od, uczuć? – podpowiedziała Hope. – A tak każda z płci ma kłopot z dostosowaniem się do oczekiwań partnera…
– Byłaś już kiedyś w Cannes? – spytała Bianka. Jechali taksówką, Dale siedział obok kierowcy, a przyjaciółki i Niko z tyłu.
– Nigdy – odpowiedziała, ukrywając zdenerwowanie.
Pamiętała, że Aleksiej ma dom w pobliżu Cannes. A jeżeli znowu na sjebie wpadną?
– W takim razie miej oczy szeroko otwarte -: wtrącił Dale, odwracając się ku nim. – Zaraz skręcimy w La Croisette. Najelegantszy bulwar na całym świecie.
Ledwo skończył mówić,. wjechali w ulicę obrzeżoną dwoma rzędami smukłych palm, których długie liście z gracją kołysały się w rytm podmuchów łagodnej morskiej bryzy. Po jednej stronie bulwaru ciągnęła się usiana kolorowymi parasolami piaszczysta plaża, po drugiej widniały niezliczone sklepy, kawiarenki, kamieniczki, a nieco dalej wznosił się jak gigantyczny tort weselny słynny hotel "Carlton".
– Daleko jeszcze? – odezwała się Bianka, marudna i nieznośna jak rzadko kiedy. – Już nie miałeś gdzie tej willi wynająć, tylko za miastem. Będziemy musieli codziennie dojeżdżać.
– Sama mówiłaś, że nie chcesz mieszkać w centrum, wśród tłumu ludzi. Podobno marzysz o ciszy i spokoju. '
– Trudno o to przy tobie – odcięła się natychmiast. – Myślisz, że jak ustąpiłeś w sprawie miejsca zamieszkania, to ja ustąpię i zagram ci tę scenę? Nic z tego.
Minęli centrum i skręcili w boczną drogę, która wiodła w głąb piniowego lasu.
– Gdybyś podała mi choć jeden sensowny powód, to może byłbym gotów rozważyć twoje argumenty. – Czy to, że po prostu nie chcę, nie jest wystarczającym powodem? – wysyczała wściekłym tonem Bianka.
Hope przenosiła wzrok z jednego na drugie, nie mogąc się nadziwić ślepocie tych dwojga. Jak którekolwiek z nich mogło mieć wątpliwości, że to drugie namiętnie go pragnie? przecież w powietrzu między niIni aż iskrzyło od erotycznego napięcia…
– Jesteśmy na miejscu – zakomunikował sucho Dale. – Prywatną plażę dzielimy z pięcioma innyIni willami, ale mamy do dyspozycji własny basen.
Hope wysiadła z samochodu i z zachwytem rozejrzała się dookoła. W cieniu pinii stała malownicza willa, otynkowana na różowo, z zielonymi okiennicami. Po obu stronach wejścia pyszniły się olbrzymie oleandry, które rozsiewały upajająco słodki zapach.
Dale zapłacił taksówkarzowi, wypakował bagaże i otworzył dom.
– Proszę. – Zapalił światło w eleganckim holu i zaczął wskazywać kolejno drzwi. – Salon, biblioteka, jadalnia, tam kuchnia, dalej ogród zimowy i basen. Zaniosę wasze rzeczy do pokojów – dodał, kierując się ku schodom na piętro.
Sypialni było sześć, każda z. własną luksusową łazienką. Hope dostała największy pokój, w którym z łatwością zmieściło się składane łóżeczko dla dziecka. Z balkonu jej pokoju roztaczał się piękny widok na wspaniale utrzymany ogród, dalej był lasek, za nim plaża i Morze Śródziemne, najpierw szafirowe, potem coraz jaśniejsze i jaśniejsze, aż do roztopienia się w błękicie horyzontu.
Rozległo się pukanie do drzwi i do pokoju weszła Bianka, jeszcze bledsza niż podczas podróży.
– Nie przeszkadzam? Słuchaj, mam do ciebie serdeczną prośbę. Czy mogłabyś chodzić na plażę i jeździć do miasta tylko wtedy, gdy będziemy z Dale'em na oficjalnych'spotkaniach? Chodzi mi o to, żebyś nie zostawiała mnie tu z nim samej. Boję się, czuję, że nie mam już siły. Zbyt tu przytulnie i intymnie… Nie powinnam była się zgadzać na wynajęcie willi, trzeba było zamieszkać w hotelu.
Hope oczywiście spełniła prośbę przyjaciółki, ale po tygodniu stało się dla niej jasne, że to do niczego dobrego nie prowadzi. Zarówno Bianka, jak i Dale z każdym dniem zdradzali objawy coraz większego napięcia. Fakt, że zbierali same pochwały za swój film i że reklamy z udziałem Hope również miały coraz większe szanse na otrzymanie nagrody, nikogo z całej trójki już specjalnie nie poruszał.
W końcu któregoś dnia Hope poszła do Jeanne, która mieszkała w służbówce, opiekowała się domem, sprzątała i gotowała. Jeanne, pogodna, korpulentna, w średnim wieku, szybko przypadła jej do gustu, zwłaszcza że natychmiast oszalała na punkcie Nika, a i on najwyraźniej dobrze się czuł w jej obecności. Hope spytała Jeanne, czy mogłaby się na jeden wieczór zaopiekować jej synkiem.
– Z przyjemnością! – ucieszyła się i aż impulsywnie klasnęła w ręce. – Moi synowie już są dorośli, ale jeszcze nie mam wnuków, więc chętnie przynajmniej pobawię się w babcię.
Hope nie miała pojęcia, co zrobi z wolnym wieczorem, wiedziała jednak, że musi dać tym dwojgu szansę dogadania się, zanim zdążą się nawzajem znienawidzić. Nic nikomu nie powiedziała o swoich planach, zdradziła je dopiero przy kolacji, na którą przyszła ubrana w jedwabny kostium w subtelnym odcieniu lawendy.
– Jak to wychodzisz? Dokąd? I z kim? – wykrzyknęła Bianka.
– Myślę, że jest dostatecznie dorosła, by nie musiała się przed nami opowiadać – wtrącił Dale, posyłając Hope pełne uznania sPojrzenie. – Zresztą dzisiaj i tak by się z nami nudziła, bo… Bo chciałem ci zaproponować, byśmy trochę popracowali. Widzisz, doszedłem do wniosku, że nie do końca zrozumiałaś, o co chodzi z tą sceną miłosną. Pewnie wyobrażasz sobie nie wiadomo co. Zagrajmy ją więc, chociaż nie najlepszy ze mnie aktor, ale to może nam pomóc. Pokażę ci, oco mi chodzi, i jeśli nadal będziesz uważać, że to zbyt odważne, spróbujemy jakoś to stonować, dobrze?
Sprytne, diabelnie sprytne, pomyślała Hope, która wiedziała, że poczucie odpowiedzialności nie pozwoli Biance uchylić się od pracy. Co prawda przyjaciółka próbowała się jakoś wykręcić, ale właściwie nie miała żadnych racjonalnych argumentów.
– To tylko jedna czy dwie próby. Czy to dla ciebie jakiś problem? – zaśmiał się Dale i Hope już wiedziała, że postawił na swoim.
On też tak myślał, ponieważ wymknął się za nią dyskretnie, gdy wychodziła, i dogonił ją przy furtce. – Dzięki, że porzuciłaś rolę przyzwoitki – powiedział z konspiracyjnym uśmiechem.
– Doszłam do wniosku, że atmosfera staje się zbyt napięta i lada moment dojdzie do morderstwa. Musiałam przeciwdziałać – zażartowała, lecz zaraz spoważniała. – Dale, bądź dla niej dobry. Ona tylko udaje taką twardą, naprawdę jest bardzo wrażliwa.
Ja też jestem, pomyślała z bólem. I chociaż cieszę się, że się kochacie, chcę uciec stąd jak najdalej i nie patrzeć na was, bo serce mi się kraje. Aleksiej nie walczył o mnie tak, jak ty oBiankę.
– Ja też nie jestem takim wielkim twardzielem i mnie też łatwo zranić – odparł cicho i nagle w jego oczach pojawił się cień zwątpienia. – A Bianka potrafi ranić… Mam nadzieję, że wyjdę z tego cało. Jeśli mnie odrzuci…
Hope, która już obracała w palcach kluczyki od wynajętego samochodu i coraz bardziej pragnęła samotności, powśCiągnęła niecierpliwość i uspokajająco położyła dłoń na ramieniu Dale' a.
– Posłuchaj więc dobrej rady. Najpierw pocałunki, wyznania potem. I nie zapomnij jej powiedzieć, że to nie jest jedynie odgrywanie sceny filmowej.
Powiedziawszy to, po prostu uciekła. Nie miała pojęcia, dokąd jedzie i co będzie robić przez cały wieczór, ale nie dbała o to. Niko był w dobrych rękach, Bianka i Dale też jakoś sobie poradzą i tylko jej głodu miłości nie miał kto zaspokoić. Jechała do Cannes z rozpaczą w sercu. Co. z tego, że potrafiła pomóc innym W sprawach sercowych, skoro nie umiała pomóc sobie? Wbrew nadziei i wbrew powiedzeniu, że czas leczy rany, z dnia na dzień tęskniła za Aleksiejem coraz bardziej.
W mieście znalazła nocny klub "Le Busby", polecony przez Jeanne, I‹tóra powiedziała, że lokal cieszy się dobrą renomą i jest chętnie odwiedzany przez aktorów. Już po godzinie Hope miała serdecznie dość tego miejsca. Było tam tłoczno, duszno i głośno, na parkiecie nie dałoby się szpilki wcisnąć. W dodatku co jakiś czas napastował ją jakiś nieudolny adorator, który starał się na siłę osłodzić jej samotność. Dotąd nie pomyślała o tym, ze jej obecność W nocnym klubie może zostać odebrana jako jednoznaczne zaproszenie. Szczególnie uparty okazał się pewien podpity kamerzysta z ekipy Bianki, który od pewnego momentu przestał zupełnie reagować na grzeczne odmowy.
– Noo, złotko, nie bądź taka… Zatańcz ze mną…
Nie udawaj królewny, wszyscy wiedzą o twoim dzieciaku. Chodź, zabawimy się.
Hope. oceniła, że nie ma szans na pozbycie się natręta w elegancki sposób. Nagle przyszła jej do głowy zbawienna myśl.
– Chętnie, ale najpierw się napiję. Przyniesiesz mi drinka?
– Jaasne. Chwilunia, zaaraz wracam. – Zataczając się lekko, udał się w kierunku baru, a Hope skorzystała z okazji i wymknęła się z lokalu.
Na zewnątrz z ulgą nabrała w płuca świeżego powietrza. Wcale nie czuła wyrzutów sumienia wobec wyprowadzonego w pole kamerzysty. Będzie miał nauczkę i następnym razem da kobiecie spokój, gdy ta powie."nie".
Trochę pospacerowała po promenadzie, oglądając witryny dawno już zamkniętych sklepów, znalazła jakąś przyjemnie wyglądającą restaurację, ale nie było wolnego stolika, podjęła więc swoją samotną wędrówkę, nie zauważając, że ma towarzystwo. Dwa cienie z pewnego oddalenia śledziły jej każdy krok.
Nagle wyczuła szóstym zmysłem, że nie jest sama, że pojawiło się jakieś zagrożenie. Odwróciła się i zauważyła zbliżających się szybkim krokiem dwóch mężczyzn. Akurat nieopatrznie skręciła w malowniczą, lecz zupełnie pustą boczną uliczkę, i to ich skłoniło do działania. Rozejrzała się z przestrachem i spostrzegła szyld baru. Schroniła się w nim, ale jej ulga była krotkotrwała, ponieważ mężczyźni weszli za nią i usiedli przy stoliku w kącie, nie spuszczając z niej wzroku.
Co za pechowy wieczór! Co robić? Po chwili namysłu podeszła do baru, wyczekała, aż poważnie wyglądający, korpulentny i łysawy barman w średnim wieku zwróci na nią uwagę i ściszonym głosem zwierzyła mu się ze swojego kłopotu. Barman okazał się właścicielem, bardzo francuskim i bardzo szarmanckim;
– Tutaj pani nic nie grozi – zapewnił. – A gdy ktoś pozwoli sobie na jakieś zaczepki, to będzie miał ze mną, Gastonem, do czynienia. Kiedy postanowi panienka wrócić do domu, wezwę taksówkę.
Hope dała się namówić na małego drinka i rozejrzała dyskretnie. W pobliżu zajęty był tylko jeaen stolik, przy którym siedział samotny mężczyzna, zgarbiony, z twarzą ukrytą w dłoniach. Przed nim stała prawie pusta butelka.
– On nie będzie pani niepokoił – odezwał się Gaston, zauważając jej spojrzenie. – Znam takich. Piją, żeby zapomnieć. Są niegroźni.
Powoli sączyła drinka, z ciekawością zerkając na mężczyznę w rogu. Ona chciała zapomnieć o nieszczęśliwej miłości, a on? Może był aktorem, którego kariera runęła w gruzach? Jej oczy stopniowo przywykały do półmroku i nag1e kolor włosów tamtego i kształt dłoni nie pozostawiały już cienia wątpliwości.
– Aleksiej? – wyrwało jej się, nim zdołała się powstrzymać.
Powoli podniósł głowę i omiótł salę półprzytomnym spojrzeniem. Wreszcie skupił wzrok na Hope. Podeszła i usiadła przy stoliku.
– Ach, to ty – powiedział bez zdziwienia. – Dzisiaj masz nade.mną przewagę. Nie sznuruj ust jak oburzona nauczycielka. Jestem tylko człowiekiem… – Dotknął butelki niemal pieszczotliwie, jakby ją głaskał. – Ja tylko próbuję zapomnieć o koszmarze.
O koszmarze? Aż tak tęsknił za Elise? Ogarnęło ją współc:łucie oraz iście macierzyńskie pragnienie, by utulić go w ramionach. Nigdy nie przypuszczała, że ujrzy go w tak opłakanym stanie.
– Nawet Homer się czasem zdrzemnie – mruknął z lekką ironią. – Czemu jesteś w takim szoku? Czy nie mam prawa do żadnych słabości, jak inni śmiertelnicy? Ty zresztą wiesz o moich słabościach więcej niż inni, bo znasz mnie najlepiej ze wszystkich. Roześmiał się z goryczą. – Domyślam się, że akurat o tym chciałabyś zapomnieć. A ja doskonale pamiętam wszystko, co się z tobą wiąże, mon petit…
Zadrżała, gdyż wspomnienia wspólnie spędzo-. nych chwil stanęły jej przed oczami jak żywe. Zauważył to natychmiast.
– Ty też, jak widzę… Czy budzisz się czasem w nocy, tęskniąc za moimi pieszczotami, czy nowy kochanek ci wystarcza? Nie przeszkadza ci, że dzielisz go z popularną aktorką? Brukowce dość jednoznacznie piszą o waszym trójkącie. Widziałem jej zdjęcie, jest bardzo piękna.
– Jest, nie przeczę – odparła, a nuta frustracji W jej głosie nie wynikała z tego, że zazdrościła przyjaciółce wyglądu, lecz z faktu, że Aleksiej znów zachwycał się urodą innej. No tak, ona w porównaniu z tymi wszystkimi oszałamiającymi kobietami, które mu się podobały, \\iypadała po prostu blado.
– O, zazdrosna. A może twój ukochany też miałby powody do zazdrości? TIu ty właściwie miałaś… przyjaciół, odkąd mnie rzuciłaś?
– Mogłabym zadać ci podobne pytanie:. odparowała.
Aleksiej pobladł i zacisnął palce· na kieliszku tak mocno, że Hope przelękła s~ę. Jeszcze chwila, a szkło rozpryśnie się na wszystkie strony.
– Nie wybaczyłaś mi, prawda? Nienawidzisz mnie za to, do czego cię doprowadziłem.
Powiedział to z taką zgryzotą, że Hope z miejsca zaprotestowała, pragnąc go pocieszyć:.
– Nie ma nic do wybaczania. Rozumiem motywy twojego postępowania, wiem, że nie chciałeś mnie skrzywdzić. Nie wracajmy już do przeszłości. I nie pij więcej – dodała, gdy sięgnął po butelkę. – To w niczym nie pomoże.
– Trochę znieczuli… – westchnął. – Zastanawiam się, co bym zrobił, gdybym wiedział wcześniej, jaki wpływ wywrzesz na moje życie.
Nie miała pojęcia, o co mu chodzi, ale przypuszczała, że obwiniał ją o rozstanie z Elise. Czyżby piękna wdowa miała mu za złe, że afiszował się z Hope, i dlatego wyszła za greckiego miliardera? – Według mnie powinieneś już wrócić do domu
– powiedziała tylko, ignorując jego uwagę.
– Masz rację. Podwieźć cię?
– Chcesz prowadzić w takim stanie? – zdumiała się. – Nie ma mowy!
– Nie ma mowy, żebym zostawił tutaj wóz na całą noc, bo rano go nie znajdę.
Zawahała się, po czym podjęła decyzję. Zadzwon ić po taksówkę mogła i od niego, zaś im więcej czasu Bianka i Dale będą mieli dla siebie, tym lepiej. Jeanne też z przyjemnością dłużej pobędzie z dzieckiem. Same korzyści. A dla niej? Spotkała Aleksieja akurat w momencie, gdy czuła się rozpaczliwie samotna i nieszczęśliwa, desperacko spragniona ciepła i czułości. Czy nie igrała z ogniem? Wiedziała, że rozsądniej byłoby natychmiast go zostawić, i równie dobrze wiedziała, że tego nie zrobi.
– Daj kluczyki, ja cię odwiozę – zaproponowała. – Chyba że chcesz się zabić – dodała, gdy nawet nie drgnął. – To doprawdy byłby bardzo skuteczny sposób uwolnienia się od koszmarnych wspomnień. Śmiem nawet twierdzić, że najskuteczniejszy ze wszystkich.
Nie miał pojęcia, ile wysiłku kosztowało ją to opanowanie. Wyprostował zgarbione dotąd plecy i obrzucił ją wyniosłym spojrzeniem, jakby chciał przypomnieć o swoim arystokratycznym pochodzeniu.
– Takim tonem to możesz mówić do tego twojego amerykańskiego kochanka – oznajmił zimno. – Dobrze jednak, spełnij miłosierny uczynek, bo faktycznie nie czuję się najlepiej. – Podał jej kluczyki.,
. Gdy podnieśli się od stolika, Gaston popatrzył na nią z niepokojem.
– Wszystko w porządku, to mój stary znaJomy, nie poznałam go 'w pierwszej chwili. Dziękuję panu za troskę.
– Pierwszy raz widzę, żęby Gaston tak się troszczył o klientkę – mruknął Aleksiej, gdy szli do wyjścia, a kiedy Hope wyjaśniła mu przyczynę, stanął jak wryty. – Jak to? Wychodzisz sama wieczorem na miasto i ten twój facet ci nie towarzyszy? To tak się tobą opiekuje, to tak dba o twoje bezpieczeństwo? No, ja go nauczę…
– Nie ma potrzeby, Dale doskonale wie, że potrafię sobie poradzić – ucięła i wyprowadziła go z baru.
Na zewnątrz od razu zauważyła znajome ferrari, otworzyła je, a gdy usiadła za kierownicą, zapięła pas Aleksieja, ponieważ jemu drżały ręce. – Pamiętasz, jak pierwszy raz ze mną jechałaś? Patrzyłaś na mnie takim wzrokiem, jakbyś się spodziewała, że cię zjem.
– Nie byłam przygotowana na spotkanie z kimś takim jak ty – odparła spokojnie, wycofując samochód z parkingu. – Dokąd mam jechać?
Wytłumaczył jej, po czym zapadło milczenie, gdyż Hope skupiła się na prowadzeniu, zaś Aleksiej zamyślił się głęboko.
– Coraz więcej osób powtarza mi, że pora, bym się ożenił – rzucił nieoczekiwanie. – No tak, jestem ostatni z rodu i powinienem mieć syna. Chciałbym mieć syna. Co o tym myślisz?
Serce podskoczyło jej w piersi. Przecież miał syna! A gdyby mu o tym powiedziała? Co za głupi pomysł! Opanowała się z najwyższym trudem.
– Nie rozumiem, dlaczego pytasz mnie o radę.
– Skoro ciągle na siebie wpadamy, pomyślałem… W prawo! – Wskazał drogę wijącą się między drzewami. – Widziałem cię niedawno w telewizji zmienił temat.
– Taak? I co? – spytała słabym głosem. Widział Nika. Czy nie dostrzegł, jak bardzo mały jest do niego podobny?
– Kamera cię lubi, jesteś bardzo fotogeniczna.
– Bianka też tak mówi. Uważa, że powinnam kontynuować karierę modelki, ale ja nie mam ochoty. – Jasne, lepiej żyć na koszt bogatego kochanka.
Hope zacisnęła zęby i nic nie odpowiedziała. W spinająca się pod górę droga doprowadziła w końcu do starej drewnianej willi.
– To tutaj. Dziękuję za podwiezienie – mruknął z chłodną uprzejmością Aleksiej i z trudem wysiadł z samochodu. Hope spostrzegła, że zachwiał się, zanim niepewnym krokiem rusżył w stronę domu. Nie zwracał na nią nąjmniejszej uwagi.
Przygryzając wargi, sięgnęła do torebki po telefon, ale pech prześladował ją nadal.
– Aleksiej! – zawołała w ślad za oddalającą się postacią. – Rozładowała mi się komórka, muszę od ciebie zadzwonić po taksówkę.
Machnął ręką na poły zapraszająco, na poły z niechęcią. Wszedł do domu,-zostawiając otwarte drzwi. Gdy Hope wbiegła do środka, zauważyła, że Aleksiej stoi przy otwartym barku i wyjmuje z niego butelkę.
– Nie patrz tak potępiająco – wymruczał. – Inaczej nie zasnę.
Ruszył w kierunku schodów, ale potknął się o dywan. Hope doskoczyła do niego, przytrzymała, zdecydowanie odebrała mu butelkę i odstawiła ją na pobliski stolik.
– Zaprowadzę cię na górę.
Domyślała się, że jeśli mu nie pomoże, to Aleksiej przewróci się, nie da się podnieść i zaśnie na podłodze, a rano obudzi w strasznym stanie. Wolała mu tego zaoszczędzić.
Ku jej zdumieniu Aleksiej okazał się lżejszy, niż pamiętała. Oczywiście, zauważyła od razu, że schudł jeszcze bardziej, ale to już zaczynało być niepokojące. Na górze oparła go ostrożnie o ścianę, ponieważ musiała poszukać kontaktu. Gdy zapaliła światło, przyjrzała się mu uważniej. Miał ściągniętą, wymizerowaną twarz, zamknięte oczy, ocienione sińcami. Coś ją zastanowiło. Owszem, wyglądał źle, co powodowało, że kochała go jeszcze bardziej, ale… Ale nie wyglądał na pijanego. To znaczy, zachowywał się jak pijany, jednak coś tu nie grało. Czyżby udawał? Dlaczego miałby przed nią udawać?
– Gdzie jest sypialnia?
Aleksiej wskazał jedne z kilkorga drzwi. Zaprowadziła go do pokoju, a gdy zapaliła światło, aż oniemiała. Meble były z wiśniowego drewna, dokładnie takie same jak w sypialni w jej nowym domu w Kalifornii…
Podprowadziła go do łóżka, a on padł na nie jak kłoda, krzywiąc się i osłaniając oczy dłonią.· Hope nagle odniosła wrażenie, że gdzieś już kiedyś widziała coś podobnego.
– W szafce w łazience jest brązowa buteleczka z tabletkami, przynieś mi ją. I wodę do popicia – powiedział znękanym głosem.
_ Nie możesz brać leków, skoro piłeś – sprzeciwiła się.
_ Nie miałem serca wyprowadzać cię z błędu, świetnie się czułaś w roli samarytanki. Nie jestem pijany, Hope, wypiłem kieliszek koniaku, to wszystko. Mam ciężką migrenę, więc przestań dyskutować i przynieś mi te cholerne tabletki, bądź grzeczną dziewczynką.
Przypomniało jej sięl że jedna z sióstr często cierpiała na migrenę. Hope zerwała się z łóżka, zgasiła światło i w mgnieniu oka przyniosła lekarstwo i szklankę zimnej wody, którą Aleksiej ujął drżącą dłonią·
– Dzięki – szepnął z ulgą. Popił tabletki i z powrotem opadł na poduszki. – Czasami miewam takie ataki, ten dopadł mnie, jak już byłem u Gastona, próbowałem przeczekać.
– Z butelką pod ręką?
– Ktoś tam siedział przede mną, stała już, kiedy przyszedłem. Hope…
– Tak?
– Zostań ze mną. – Aż syknął z bólu. – Proszę.
Pierwszy raz ją o coś prosił, więc chociaż wiedziała, że bezpieczniej byłoby odmówić, odpowiedziała natychmiast:
– Oczywiście, jeśli tylko chcesz. Prześpię się na dole na kanapie.
– Nie, zostań tutaj, przy mnie – nalegał. – Pamiętasz, jak miałaś w nocy koszmary i potrzebowałaś mojej obecności? Teraz ja potrzebuję ciebie. Po prostu bądź przy mnie. – W ciemności odnalazł jej dłoń i przyciągnął Hope do siebie. – Och, po tych proszkach trudno mi nawet myśleć…
Położyła się obok niego, wiedząc, że teraz już nic nie byłoby w stanie odwieść jej od pozostania przy nim. Po jakimś czasie jego oddech stał się głębszy i spokojniejszy, a uścisk palców na jej dłoni zelżał. Wtedy Hope ostrożnie przykryła Aleksieja kołdrą, żeby nie zmarzł. Teraz, kiedy zasnął, mogłaby się wymknąć, co też zapewne powinna zrobić, ale przeważyło pragnienie, by czuwać nad jego snem. Te godziny były magiczne, czuła to. Wiedziała, że nic podobnego już się nie powtórzy.
_ Mon petit… - Zmysłowy szept zdawał się płynąć nie z zewnątrz, tylko z jej przepełnionego tęsknotą serca. Na brzuchu czuła miły ciężar ciepłej
dłoni.
_ Aleksiej – wymruczała półprzytomnie, a w odpowiedzi usłyszała cichy śmiech.
_ Ach, więc nie przyśniłaś mi się… – Dłoń przesunęła się i wślizgnęła pod cienką bluzkę, delikatnie badając skórę Hope. – Jesteś taka miękka…
Ociężale uniosła powieki, które były jak z ołowiu. N adal trwała noc, jednak w sypialni nie panowała zupełna ciemność, ponieważ zza chmur wyszedł księżyc i jego łagodna poświata wlewała się do pokoju przez niezasłonięte okna. To wszystko zdawało się snem: wiśniowa sypialnia, dłoń rozpinająca koronkowy staniczek, srebrne od księżyca piersi, które prężyły się, niecierpliwie oczekując spotkania z ustami Aleksieja…
Wiedziała, że powinna zaprotestować, ale ogarnęła ją błoga i obezwładniająca niemoc. Hope mogła jedynie poddać się temu, co się z nią działo. Aleksiej delikatnie ucałował jej piersi, uniósł głowę, głęboko zajrzał w oczy i wyczytując w nich pozwolenie, gorąco pocałował ją w same usta. Poczuła się podobnie jak wtedy, dawno, dawno ternu na karaibskiej plaży, gdy zapomniała o wszystkich swoich lękach i zasadach, gdy cały świat zniknął, a zostali tylko mężczyzna i kobieta na brzegu oceanu.
– Mon petit - wyszeptał ponownie, odsuwając jej z twarzy splątane włosy. Zachowywał się z ogromną czułością, ale w jego oczach tliło się pożądanie. – Gdybyś wiedziała, jak bardzo cię pragnę…
Nie spuszczała wzroku z jego twarzy, szukając w niej potwierdzenia tych słów~' Naprawdę tak myślał, czy to tylko wpływ tych leków, po których mą, ciło mu się w głowie?
– Miałeś migrenę – przypomniała, dotykając drżącymi palcami jego policzka.
Aleksiej pocałował wnętrze jej dłoni.
– Zapomnij o mojej głowie. – Ujął jej rękę i położył sobie na sercu, które biło bardzo mocno. _ Czujesz? To ty tak na mnie działasz. A teraz już nie ma żadnych innych powodów, dla których cię chcę, tylko ty sama.
Durna i zasady nakazywały go powstrzymać, skoro powodowało nim wyłącznie pożądanie, ale ciało Hope miało na ten temat własne zdanie i domagało się Aleksieja niezależnie od wszystkich okoliczności. I co z tego, że jej nie kochał? Jej palce same powędrowały ku guzikom koszuli, żeby je rozpinać.
Rozbierali się i dotykali nawzajem zupełnie bez pośpiechu, rozkoszując się każdym momentem, napawając się widokiem swoich nagich ciał. Hope odniosła wrażenie, że rozkwita pod spojrzeniem Aleksieja; jakby padły na nią ciepłe promienie słońca. Gładził jej skórę i szeptał coś w modlitewnym zachwycie.
Wyczuwała w nim jednak pewne napięcie, które zdawało się płynąć z faktu, że Aleksiej z całej siły starał się trzymać swoje pragnienia na wodzy. Dlaczego to robił? Głowiąc się nad tym, nie przestawała pieścić jego ciała, jakby w nim szukała odpowiedzi na dręczące ją pytania. Kiedy leniwie przesunęła paznokciami po jego brzuchu, biodrze i udzie, Aleksiej głośno wciągnął powietrze.
– Nie prowokuj mnie – jęknął błagalnie. – Nie chcę, żeby było jak ostatnim razem. Nie chcę stracić panowania nad sobą.
Dopiero wtedy zrozumiała z radosnym zdumieniem, że jeśli chodzi o zmysły, to ma taką samą władzę nad Aleksiejem, jak on nad nią. To było cudowne odkrycie, które natychmiast wykorzystała, za pomocą pieszczot i pocałunków doprowadzając Aleksieja do ekstazy. To on teraz drżał na Fałym ciele i patrzył na nią głodnym i błagalnym wzrokiem.
– Zawsze było nam dobrze razem – wyszeptał, przejmując inicjatywę.
Zdawało jej się, że cofnęła się w czasie. W ciągu minionych miesięcy wielokrotnie próbowała odtworzyć odczucia, jakich doznawała przy Aleksieju w momentach bliskości fizycznej, ale nawet najżywsze wspomnienia były niczym w porównaniu z rzeczywistością. Teraz miała go przy sobie naprawdę i zamierzała to w pełni wykorzystać.
Wyglądało na to, że są idealnie zgrani w swoich pragnieniach, ponieważ poruszali się w idealnej harmonii. Ich ciała pulsowały zgodnym rytmem, najpierw delikatnie, jakby pytająco, a potem coraz szybciej, coraz żarliwiej, coraz namiętniej.
W tej godzinie Aleksiej był dla niej całym światem. Pragnęła otworzyć się przed nim i otoczyć go swoją miłością, ugościć go w sobie jak najlepiej. Poczuła narastającą rozkosz, która unosiła ją gdzieś wysoko, wysoko. Potem dobiegł ją okrzyk Aleksieja, a później łagodnie opadła w kojące, przepastne głębiny, jakby otoczył ją ocean błogości i spokoju.