ROZDZIAŁ PIĄTY

Ku zdumieniu Hope, tej nocy Aleksiej nawet jej nie tknął. Położył się po swojej stronie łóżka i niedługo potem zasnął, podczas gdy ona leżała w napięciu, w pełni gotowa, by okazać mu niechęć, a tu takie zaskoczenie… Rano obudziła się w wyjątkowo złym humorze, co przypisała obecności Aleksieja. Przez kilka dni miała od niego święty spokój i było jej naprawdę dobrze!

W dodatku przyjechał Jules z propozycją, że gdyby Hope miała ochotę zwiedzić Beaune, to mógłby ją podrzucić, bo właśnie tąm jedzie. Aleksiej bez wahania oznajmił, że oferta jest spóźniona, bo Jeszcze tego dnia wyjeżdżają do Paryża. Hope poczekała, aż Jules wyjdzie, a wtedy wreszcie dała upust złości.

– I po co te' kłamstwa? – krzyknęła.

– Nie kłamałem. Dzisiaj wyjeżdżamy.

– Jak to? Dlaczego? – zdumiała się i nagle przypomniała jej się opowieść koleżanki o tym, co wydarzyło się na wakacjach: "Jak tylko Gary zobaczył mnie z Tomem, to jakby diabeł W niego wstąpił. Robił wszystko, żeby nas rozdzielić".


Ale przecież Aleksiej nie mógł być o nią zazdrosny, to nonsens.


– Ponieważ tam sprawy nabiorą przyspieszenia. Wiesz, po co ogrodnicy przenoszą róże do szklarni? 2eby szybciej zakwitły. A teraz bądź tak miła i spakuj nie tylko siebie, ale i mnie. W ten sposób zaoszczędzisz roboty Pierre' owi.


Oczywiście nie miała ochoty na dalsze wymuszone pogłębianie więzi między nimi, a pakowanie ubrań Aleksieja zdecydowanie tę więź pogłębiało. Jednak wzmianka o wyręczeniu Pierre'a skutecznie uniemożliwiała jakiekolwiek protesty.


W garderobie znalazła walizki i ułożyła w nich najpierw swoje ubrania, a potem spakowała rzeczy Aleksieja, co wzbudziło w niej trudne do' nazwania emocje.


– Znowu patrzysz na mnie takim wzrokiem, jakbym był potworem – zauważył, wchodząc do pokoju. – Co ci się tak we mn~e nie podoba? Chyba nie mój wygląd?

– Owszem!

– Gdyby nie to, że za pół godziny wyjeżdżamy, z przyjemnością udowodniłbym ci nonsens tego' stwierdzenia. Hope, przestań wreszcie oszukiwać przynajmniej samą siebie. Twoje ciało od początku wysyła do mnie jednoznaczne sygnały. Pragniesz mnie, a ja staram się, żeby nasze zbliżenia były dla ciebie przyjemne. To nie jest powód do gniewu czy nienawiści. Z Montrachetern nie byłoby ci tak dobrze.


– A niby dlaczego nie? – zaatakowała. – To przecież nie zależy ode mnie. Sam twierdzisz, że to moje ciało tak reaguje, a nie mój umysł. Skąd wiesz, że nie reagowałoby tak samo na Alaina? – wypowiedziała głośno obawę, która dręczyła ją od chwili, gdy tak chętnie oddała się Aleksiejowi. Przerażała ją myśl, że jest kobietą… nienasyconą, że jej zmysły będą nią rządziły, jak zechcą, ze… Że odda się każdemu mężczyźnie.


Aleksiej roześmiał się, tym razem w dość nieprzyjemny sposób.


– Tak myślisz? W takim wypadku może powinnaś wiedzieć coś więcej o człowieku, którego ojciec przeznaczył ci na męża. Ma dwadzieścia pięć lat. Mało kto wie o tym, że Alain parę lat temu został wyrzucony z uczelni w związku z pewnym incydentem, w który było zamieszanych kilku innych wesołych młodzieniaszków i pewna nieszczęsna nastolatka. Czy twoja ograniczona wiedza o świecie pozwala ci domyślić się, o czym mówię?.


– Chcesz mi powiedzieć, że oni… Ze oni ją zgwałcili?

– Można to i tak nazwać, chociaż ja bym to raczej określił jako morderstwo z zimną krwią. Ta dziewczyna potem się powiesiła. I nie myśl sobie, że to koniec jego wybryków. Alainjest znany w pewnych kręgach ze swoich… nietypowych upodobań, tak to nazwijmy. Jego matka doskonale o tym wie i dlatego był~ skłonna hojnie wynagrodzić twojego ojca za dostarczenie narzeczonej. Bogate rodziny nie muszą sprzedawać córek, więc nie mają żadnego powodu, by oddawać je w złe ręce. Isabelle Montrachet nie miała zbyt wielkiego wyboru.

Zamilkł na chwilę, wyraźnie starając się stłumić w sobie gniew i odrazę.

– Nadal wierzysz, że byłoby ci z nim równie dobrze jak ze mną? Obiecałem, że nie spotka cię z mojej strony żadna krzywda. Nie przeniosłeni na ciebie nienawiści do twojego ojca. – Ujął ją mocno pod brodę i uniósł ku sobie jej twarz. – Zamiast starać się, żeby było ci jak w siódmym niebie, mogłem z łatwością urządzić ci piekło na ziemi. Nie obrażaj mnie więc i nie pomiataj mną, bo pomyślę, że jesteś podobna do twojego'ojca – powiedział twardo, ale gdy ujrzał łzy w jej oczach, złagodniał nieco. – Przepraszam, jeśli byłem zbyt ostry, ale nie zniosę, żebyś mnie porównywała do takiego bydlaka jak Alain.

– Kiedy wcale nie o to mi chodziło!

– Nie? To o co? Gniewasz się, że nie pozwoliłem ci jechać z Julesem?

Pokręciła głową. Przepełniało ją takie poczucie ulgi, że wyznała wprost:.

– Nie, ja myślałam, że to coś ze mną… Ze każdy będzie na mnie tak działać, niezależnie od tego, czy go kocham, czy nie.

Aleksiej spojrzał na nią dziwnym wzrokiem, a Hope natychmiast doszła do wniosku, że niepotrzebnie mu się zwierzyła. Oczywiście, on zaraz wyśmieje jej naiwne obawy. Jednak nieoczekiwanie spoważniał, posadził Hope na łóżku i usiadł obok niej.

– Naprawdę myślałaś, że jesteś nimfomanką? Powinienem być bardziej domyślny – mruknął pod nosem. – To, co dla mnie jest oczywiste, dla ciebie jest zupełną nowością. Przy tobie czasami czuję się tak staro… Widzisz, pragnienie to tajemnicza sprawa. Fizycznie zgraliśmy się świetnie, dla mnie samego to ogromna niespodzianka. Uwierz mi, nie zawsze tak się dzieje, to właściwie rzadkość. Są ludzie, którzy się prawdziwie kochają, a nie doświadczają takiej przyjemności fizycznej jak my, ponieważ nie są ze sobą tak wspaniale zestrojeni. Dlatego nie waham się nazwać tego darem. I nie ma tu ani twojej winy, ani mojej zasługi.

Rozważała w myślach jego słowa, gdy jechali do Paryża. Nie miała wątpliwości, że powiedział prawdę co do Alaina. Aleksiej nie zniżyłby się do kłamstwa.

– Aleksiej… – zagaiła, a on natychmiast zwolnił i spojrzał na nią z błyskiem wyczekiwania w oku. – Tak sobie pomyślałam… Co ty na to, żebym sensownie spożytkowała czas spędzony w Paryżu i poszła na jakiś kurs, na przykład dla sekretarek? Rozumiesz, żeby zdobyć kwalifikacje i znaleić pracę, gdy już będzie po wszystkim.

Jego spojrzenie spochmurniało.

– Wiesz, nie jest to dla mnie specjalnie pochlebne, że będąc ze mną, myślisz o chwili, "gdy już będzie po wszystkim" – rzekł z pewną urazą w głosie. – Pochwalam twoje dążenie do uzyskania samodzielności, ale to nie znaczy, że zamierzam cię po prostu wyrzucić na bruk, gdy już nie będziesz mi potrzebna! Za kogo ty mnie masz? Gdy wrócimy z wyprawy na Karaiby, wspólnie zastanowimy się nad twoją przyszłością. Pomyślisz, jakie wykształcenie chciałabyś zdobyć, poślę cię na jakiś kurs czy na uczelnię, a potem znajdę ci dobrą pracę.

– Nie zgadzam się! – Hope sama była zaskoczona siłą swojego sprzeciwu. – Nic od ciebie nie chcę, zupełnie nic. Mam trochę odłożonych pieniędzy, mogę sama opłacić swoją edukację. – Było to wierutne kłamstwo, ale przecież nie musiał o tym wiedzieć.

Penny Jordan

– Po prostu pomyślałam sobie, że gdybym miała teraz trochę wolnego czasu…

– Nie będziesz miała wolnego czasu – uciął. Dlaczego za każdym razem, gdy już jej się wydawało, że być może w końcu dałoby się tego człowieka polubić, musiało dochodzić między nimi do gwałtownej scysji? Dlaczego zawsze musiał powiedzieć coś irytującego i podłego?

– Ach, rozumiem. Chcesz powiedzieć, że to jednak nie byłoby stosowne mieć utrzymankę, która jeszcze.chodzi do szkoły?

– Zadna z nich dotąd tego nie robiła – zgodził się spokojnie. – Ale nie lubię słowa "utrzymanka". Jesteśmy kochankami. Partnerami w rozkoszy…

Same jego słowa wystarczyły, by krew napłynęła jej do twarzy, a on w dodatku poparł swoje stwierdzeniem wymownym spojrzeniem.

Nie musiał jej przypominać. Nie była W stanie zapomnieć dotyku jego silnych dłoni, oszałamiających pieszczot… Dla niej były oszałamiające, ale czy dla niego też? Czy kiedy trzymał ją w ramionach, nie żałował, że nie dzieli rozkoszy z jakąś bardziej doświadczoną i wyrafinowaną kobietą? W porównaniu z nimi musiała wypadać mało zadowalająco, może nawet… żałośnie.

– Nie pchałam się do twojego łóżka, Aleksiej przypomniała mu, sama zaskoczona własnymi słowami. Nie przypuszczała, że może coś takiego powiedzieć.

– Gdybyś to robiła, nigdy byś się tam nie znalazła. Panny w twoim wieku są bardzo romantyczne i jeśli któraś wprasza się do czyjejś sypialni, to najczęściej dlatego, że jest nieprzytomnie zakochana. A miłość to jest kłopotliwa przypadłość, która…


– Która nigdy nie przydarza się kobietom światowym. Wiesz co? Zal mi ciebie. Jesteś cyniczny, zimny i wyrachowany.


– Za to ty jesteś w gorącej wodzie kąpana, ale zmienisz się i z upływem czasu staniesz się podobna do mnie – odparował.


Umilkła, ponieważ wiedziała, że i tak z nim nie wygra. Czy on naprawdę zawsze i wobec wszystkich utrzymywał taki dystans? Czy inne kobiety w jego życiu też odnosiły wrażenie, że Aleksiej nie pozwala na zbytnią zażyłość, i czy też było im z tego powodu przykro?


Zgadywała jednak intuicyjnie, że ona miała lepszy wgląd w jego duszę niż wiele osób, które znały go dłużej. Być może oprócz Pierre' a jedynie ona wiedziała coś bliższego o kłębiących się W jego wnętrzu emocjach, o sile jego przywiązania do siostry, o potędze nienawiści do człowieka, który zniszczył Tanię. Domyślała się, że Aleksiej woli ukrywać tę namiętną część swojej natury. Zapewne można było spotykać się z nim od lat i sądzić, że jest chłodnym, pełnym ogłady Francuzem. Przed nią jednak częściowo odsłonił mroczną część duszy i to zbudowało między nimi więź, całkiem mocną i potencjalnie niebezpieczną·

Właściwie, w czym tkwiło niebezpieczeństwo?


Przecież przekonała się już, że Aleksiej nie chce jej krzywdy. I naraz zrozumiała, czego się boi. Nie Aleksieja, raczej lękała się… o niego. To była zupełnie nowa myśl, tak zdumiewająca, że Hope nie była w stanie pojąć, gdzie leży źródło tych obaw. Czy Aleksiej był osobą, o którą należało się martwić? Tak, ponieważ nie działał jak człowiek wolny, raczej jak więzień gwałtownych emocji. Pragnienie zemsty stało się przymusem, który dyktował mu sposób postępowania. Nienawiść do jej ojca była słabością Aleksieja. A co się stanie, jeśli nie zrujnuje finansowo swego wroga i nie dopełni zemsty?


Zdumiewające, czyżby mu współczuła? Jak to możliwe po tym wszystkim, co jej zrobił? Ajednak… Trudno było myśleć bez wzruszenia o jego miłości do siostry.

– Czemu marszczysz brwi? Coś cię martwi? Tak ją zaskoczył tym nagłym pytaniem, że odruchowo powiedziała prawdę, zanim zdążyła się zastanowić.


– Nie rozumiem, jak to możliwe, że tak bardzo kochałeś Tanię, a inne kobiety traktujesz zupełnie bez emocji. Nie angażujesz się, kończysz związki, gdy już cię nudzą. Jakby kobiety były dla ciebie jedynie zabawkami.


– Nie dramatyzuj. Po pierwsze wszyscy próbują manipulować innymi, to nie jest domena mężczyzn. Po drugie musisz się nauczyć, że nie ma sensu przykładać zbyt wielkiej wagi do tak ulotnego uczucia, jakim jest miłość. Często ludzie mówią, że kogoś kochają, podczas gdy cała rzecz sprowadza się do pożądania. Tak, znam to twoje niedowierzające spojrzenie! Ale rozumiem cię, w twoim wieku byłem równie naiwny. Spytałaś niedawno, czy kiedyś kogoś kochałem.


– Nie odpowiedziałeś mi wtedy – przypomniała, nie pojmując, czemu nagle zrobiło jej się dziwnie ciepło w okolicach serca.


– I teraz też nie odpowiem. Chcę ci tylko uzmysłowić, że przychodzi dzień, kiedy trzeba odłożyć na bok wszystkie romantyczne mrzonki i przyjąć życie takim, jakie. ono jest, a nie naginać je do swoich wyobrażeń, bo ono się temu nie poddaje. Widzisz, jako półkrwi Rosjanin byłem inny, niż tego po mnie oczekiwano, nazbyt porywczy i nieprzewidywa:lny, odstawałem od otoczenia. Pewnie dlatego szybko nauczyłem się, że należy starannie ukrywać prawdziwe myśli i uczucia, ponieważ szczerość i otwartość czynią cię bezbronnym, a wtedy każdy może cię skrzywdzić. Kto się odsłania, ten jest na z góry straconej pozycji.


Aleksiej i bezbronność? Nie, to przecież jakaś bzdura. Mimo to Hope musiała przyznać, że przekonująco opisał sytuację "odmieńca". Ona też była inna – jedyna Angielka wśród cudownie bujnych latynoskich dziewcząt. Czasem czuła się jak śmieszne dziwadło.


Do Paryża dojechali po piątej. Apartament Aleksieja znajdował się w Alei Focha, w dawnym książęcym pałacu. Wjechali windą na ostatnie piętro, gdzie w niewielkim holu ze złoconymi sztukateriami w stylu rokoko spoglądały z sufitu namalowane Muzy. Drzwi otworzył wytworny służący, Andre, zupełnie niepodobny do Pierre'a. Ponieważ nie okazał nawet śladu zaskoczenia na widok Hope, uznała, że musiał być przyzwyczajony do obecności kobiet w tym miejscu.


Ku jej zaskoczeniu, otrzymała oddzielną sypialnię z łazienką, gdzie mogła się bez przeszkód rozpakować i przebrać. Przy kolacji nastąpiła kolejna niespodzianka, ponieważ Andre podał pyszne bliny.


– Matka uwielbiała rosyjską kuchnię, oboje z Tanią odziedziczyliśmy po niej to upodobanie – wyjaśnił Aleksiej.


Ciekawe, w czym jeszcze byli podobni? Czy siostra też była zdolna do takiej nienawiści jak Aleksiej?

Czy pochwaliłaby jego zemstę, czy też raczej jako kobieta stanęłaby po stronie Hope?


– A wiesz, że Tania często wspominała mi o tobie? Uważała, że to nieładnie ze strony twojego ojca, że oddał cię do szkqły i prawie w ogóle nie odwiedzał. Wielokrotnie namawiała go na jakieś wspólne spotkanie, chciała cię poznać, pozyskać twoją sympatię i przyjaźń, bo cały czas była głęboko przekonana, że twój ojciec ją kocha i wkrótce zostaną małżeństwem. Widzisz, bardzo jej brakowało rodziny, ona była malutka, gdy rodzice zginęli, nie pamiętała ich. Tak się cieszyła, kiedy. zaszła w ciążę, a wtedy on po prostu…


– To ona była w ciąży?! – Cała krew odpłynęła jej z twarzy.


– Chciałem ci na początek zaoszczędzić najbardziej drastycznych szczegółów, pomyślałem, że nie powiem od razu całej prawdy. – Jego twarz przybrała zadumany wyraz, czoło przecięła pionowa zmarszczka. – Tak więc twój ojciec nie tylko ograbil mnie z siostry, ale też pozbawił radości zostania wujkiem. Miałem siostrzenicę lub też siostrzeńca i tej istoty już nie ma. Już nigdy nie będzie i nic tego nie zmieni… Biedna Tania. Nie wiedziała, że mężczyzna nie musi czuć do nienarodzonego dziecka tego samego, co kobieta. Twój ojciec kazał jej usunąć ciążę. Myślę, że to dodatkowo popchnęło ją do samobójstwa. Już widziała oczyma wyobraźni

szczęśliwą rodzinę, którą stworzy z twoim ojcem, ich dzieckiem oraz -tobą, a tu nagle została zupełnie sama.


Łzy zakręciły się w oczach Hope. Ona też została pozbawiona czyjejś miłości, ponieważ z pewnością pokochałaby Tanię. Właśnie taką wrażliwą i czułą kobietę pragnęła zobaczyć kiedyś u boku ojca. Sir Henry unieszczęśliwił nie tylko Tanię i Aleksieja… Boże…


Gdyby nie to, że była jedynie narzędziem zemsty, współczułaby siedzącemu obok mężczyźnie. Niestety, jej emocje nikogo tak naprawdę nie obchodziły, odebrano jej również wolną wolę.


– I w efekcie tych ponurych wydarzeń siedzimy razem przy stole w twoim apartamencie. Aha, skąd taka wspaniałomyślność, żeby dać mi oddzielną sypialnię?


– Bo Paryż kocha intrygi i zagadki. Gdybyś jawnie wystąpiła jako moja kochanka, nikt by się nami nie zainteresował. Ale młoda, śliczna dziewczyna powierzona mojej opiece i mieszkająca pod moim dachem to już sytuacja pełna pikanterii, a to będzie komentowane nader chętnie.


Później Hope zawsze wspominała pobyt w Paryżu jako początek wchodzenia w dorosłość. Tak, porównanie do szklarni, w której kwiat musi szybciej rozkwitnąć, było trafne.

Aleksiej zaczął od tego, że zabrał ją do najbardziej renomowanych sklepów, gdzie kupił jej nowe ubrania, całkowicie ignorując opinie i gust Hope. Wybrał wyłącznie rzeczy bardzo wyrafinowane, przystojące eleganckiej kobiecie, a nie nastolatce. Sprawił jej też bardziej zmysłową bi~liznę niż ta, którą miała z Sewilli.

Następnie zaczął się z nią pokazywać w teatrze, na przyjęciach, na spotkaniach w ambasadzie amerykańskiej, co wiązało się z jego inwestycjami w Kalifornii. Wszędzie tam Hope stawała się obiektem mniej lub bardziej jawnie okazywanego zainteresowania. Było to tak nieprzyjemne i męczące; że podczas któregoś z przyjęć wymknęła się niepostrzeżenie na piętro, żeby uciec spod ostrzału ciekawskich spojrzeń i odetchnąć trochę w samotności. Usiadła w ciemnym.pokoju, ale i tu nie znalazła odosobnienia, ponieważ z korytarza dobiegły ją odgłosy rozmowy.

– Jest jeszcze taka młodziutka. – Hope rozpoznała głos pani Latom:, która była żoną prawnika Aleksieja. – Taka świeża i krucha jak pierwszy wiosenny pączek. Mam nadzieję, że Aleksiej wie, co robi.

– Nieletnia to ona z pewnością nie jest – padła rozbawiona odpowiedź. Ten zmysłowy, niski głos Hope również. pamiętała. Należał do kobiety, którą Aleksiej przedstawił jako wdowę po przyjacielu, ale

spojrzenia, jakie przy tym wymienili, świadczyły wymownie, że kiedyś łączyły ich stosunki więcej niż przyjacielskie.

– Jesteś cyniczna, Elise. Nie to miałam na myśli. Chcę powiedzieć, że ona ma w sobie wrażliwość dziecka, tak jakby jeszcze nie okrzepła, nie otoczyła się skorupą cynizmu. Podobno jest córką jego przyjaciela, ale mieszka z nim zupełnie sama i człowiek

zaczyna się zastanawiać…

– Czy z nim nie sypia? Zapewniam cię, że Aleksiejowi nie sposób się oprzeć. Jest doskonałym kochankiem. – W uwodzicielskim głosie brzmiała taka pewność i satysfakcja, że Hope zadrżała, przeszyta nagłym, niewytłumaczalnym bólem. Odkąd przyjechali do Paryża, a minęło już pięć dni, Aleksiej nawet jej nie tknął. Najpierw była z tego zadowolona, ale początkowa ulga stopniowo ustąpiła miejsca zupełnie innemu uczuciu.

– On się bardzo zmienił po śmierci Tani – mruknęła w zamyśleniu pani Latour. – Rzadko się śmieje, wyczuwam w nim jakiś chłód. Powinien się wreszcie ożenić.

– Zabawne, że o tym wspominasz, bo nawet niedawno rozmawialiśmy o małżeństwie. Georges zastrzegł w testamencie, że jeśli wyjdę ponownie za mąż, majątek przepadnie, więc mam związane ręce. Aleksiej z kolei twierdzi, że nie powinno się brać ślubu Z kimś, kogo się nie kocha. Ta jego romantyczna rosyjska dusza…


– Dziwisz się? Jego rodzice byli w sobie bardzo zakochani, a my wszyscy nieświadomie powielamy wzorce z dzieciństwa. Kiedy go zobaczyłam z Hope, miała!? nadzieję…

– Ze się zakochał? – Tym słowom towarzyszył wybuch śmiechu. – Moja droga Helene, on jest dojrzałym mężczyzną, a nie chłoptasiem, który zadurzy' się w pierwszej lepszej gąsce. On potrzebuje kobiety, a to dziewczątko nie potrafi ani poprowadzić konwersacji, ani się zachować, nie ma za grosz ogłady i wdzięku. Cóż mogłoby go w niej pociągać?

– Chyba jednak Aleksiej z nią sypia.

– To o niczym nie świadczy. Ma swoje potrzeby, czemu miałby prowadzić życie mnicha? Chodźmy, Carlo pewnie już mnie szuka.

– To twój nowy?

– Mhm, najnowszy model -. zaśmiała się Elise. – Na wskroś włoski…


Gdy głosy oddaliły się, Hope jeszcze długo siedziała w ciemności, próbując pozbierać myśli. Z rozmowy wynikało, że Aleksiej kochał się w Elise i chciał się z nią ożenić. Trudno mu się dziwić. Francuska wdowa stanowiła zupełne zaprzeczenie Hope: oszałamiająca brunetka z klasą, wyrafinowana, pewna siebie, zmysłowa w każdym geście i słowie. Bied-

ny Aleksiej, musiało go zaboleć, że Elise nie zamierzała wyrzec się dla niego majątku po mężu, który, o czym Hope przypadkiem usłyszała, był bajecznie bogatym Grekiem o wiele starszym od swojej żony.


Poczuła się dziwnie opuszczona. Nie pragnąc już samotności, zeszła do salonu, ale Aleksiej zabawiał kogoś rozmową. Chyba nawet nie zauważył jej przedłużającej się nieobecności.


Ostatniego wieczoru poszli do naj elegantszej restauracji w towarzystwie Elise i Carla. Hope czuła, że wypada wyjątkowo blado i nieciekawie w porównaniu z czarnowłosą Francuzką w olśniewającej szkarłatnej sukni. Nic dziwnego, że Aleksiej ją kochał, między tymi dwojgiem wyraźnie iskrzyło. Hope jednak znała go już na tyle, by domyślić się, dlaczego przerwał tę znajomość. Skoro nie 'mógł poślubić Elise, nie zamierzał dłużej tracić na nią czasu. Ten człowiek nie uznawał kompromisów, nie szedł na żadne ustępstwa. Potrafił być bezwzględny, a w dodatku okłamał ją, twierdząc, że miłość i satysfakcja seksualna nigdy nie idą w parze.


Bez zainteresowania spojrzała na kolejne danie. Jedzenie było wyśmienite, ale zupełnie nie miała apetytu. Najpierw myślała, że to z powodu czekającej ją nazajutrz podróży na Karaiby, ale gdy zauważyła porozumiewawcze spojrzenie, jakie Elise rzuciła jej towarzyszowi, wszystko stało się jasne. Była zazdrosna, zazdrosna nie o konkretną osobę, ale o łączącą tych dwoje zażyłość. Ona nie miała nikogo, komu mogłaby posłać znaczące spojrzenie, oczekując równie dyskretnej odpówiedzi, z nikim tak blisko się nie przyjaźniła, nie miała żadnej bratniej duszy.


Carlo starał się zabawiać ją rozmową, zresztą był zachwycony jej znajomością włoskiego. Często jednak jego uwaga również skupiała się na tamtych dwojgu. Po kolacji Elise zaproponowała wypad do nocnego klubu, Aleksiej zaś chętnie podchwycił sugestię, ku głębokiej frustracji Hope.

– Widziąłam, że dziś w programie są chansons - poinformowała Elise, gdy kelner zaprowadził ich do stolika na skraju parkietu.


– Chansons to śpiewane krótkie opowieści, coś w rodzaju ballad – wyjaśnił Aleksiej. – Francuzi je uwielbiają.


– Wiem, co to jest – ucięła Hope lodowatym tonem. Jakim prawem ośmieszał ją przed Elise, traktując jak k6'rnpletną ignorantkę?

– Twój mały kotek zaczyna pokazywać pazurki. Jeżeli nie chcesz być podrapany, to nie podchodź za blisko – skomentowała rozbawiona Elise.


Rozległa się nastrojowa muzyka, przyciemniono światła, na parkiecie pojawiły się przytulone pary. Elise wdżięcznie przegięła się przez oparcie krzesła i pochyliła ku Aleksiejowi.

– Czy chcesz ze mną zatańczyć, mon ami?

– Jeśli Carlo nie ma nic przeciw ternu.

Carlo uśmiechnął się w odpowiedzi, a Hope siedziała bez ruchu, jakby ją zmroziło, i tylko śledziła wzrokiem oddalającą się parę. Czemu to aż tak bardzo bolało? I czy koniecznie musieli tańczyć aż tak blisko przytuleni? Poruszali się tak harmonijnie, tak płyrinie, jakby byli jednym ciałem. Jeśli można kochać się podczas tańca, to oni właśnie to robili, po-. myślała z rozgoryczeniem, gdy wreszcie wrócili do stolika.

– Carlo, powinieneś był poprosić naszą małą do tańca – Elise zganiła swojego kochanka, a ta beztrosko rzucona uwaga głęboko uraziła dumę Hope. – Ona zatańczy ze mną – oznajmił Aleksiej tonem nie znoszącym sprzeciwu i pociągnął Hope na, parkiet, nie zważając na gniewny błysk w jej oczach.

Tego wieczoru miała na sobie nową suknię, która na pierwszy rzut oka wydawała się zadziwiająco skromna. Srebrzystoszary lejący się materiał, prosty krój, żadnego dekoltu, zakrytę kolana, długie rękawy. Tyle tylko, że praktycznie bez pleców! Sarna nigdy by nie wybrała równie prowokacyjnego kroju, lecz Aleksiej nie pytał jej o zdanie.

Poczuła jego dłoń na swojej nagiej skórze i naraz reszta świata znikła, został tylko Aleksiej, który przytulał ją mocno do siebie, znacznie mocniej, niżby sobie tego życzyła. Hope miała wrodzone poczucie rytmu, więc w normalnych okolicznościach taniec nie sprawiłby jej trudności, jednak teraz nie była w stanie się skoncentrować. Starając się zachować dystans, opierała lekko dłonie na ramionach 'Aleksieja, zamiast splatać je na jego karku wzorem Elise, ale to wcale nie uczyniło jej bardziej odporną na jego urok.


Zerknęła na niego spod rzęs i natychmias't tego pożałowała, ponieważ na sam widok jego ust jej ciało przebiegł lekki dreszcz. Zauważyła, że wyraz jego twarzy zmienił się raptownie, i z wrażenia pomyliła krok. Aleksiej zesztywniał, natychmiast przerwał taniec i zaproponował, żeby wrócili do stolika. Zapewne doszedł do wniosku, że trzymanie w ramionach kobiety, którą się traktuje instrumentalnie, nie jest tak przyjemne jak dotykanie kobiety, którą się kocha. Nie zdziwiło jej zatem, że niedługo później zarządził powrót do domu.


– Mamy rano samolot – wyjaśnił Elise, która zaczęła się dąsać. – Zostaniecie dłużej czy może was ·podwieźć?


Nie wiedzieć jak i kiedy Elise znalazła się obok kierowcy, a Hope i Carlo na tylnym siedzeniu. Włoch nie zaprotestował nawet wtedy, gdy jego przyjaciółka zaproponowała, żeby to najpierw jego odwieźć do hotelu.

– Wiesz co, ty już przysypiasz, mon petit - powiedział Aleksiej, zerknąwszy w tylne lusterko. – Ponieważ do mnie jest bliżej, najpierw odstawimy do domu ciebie. Położysz się do łóżka, a ja odwiozę Elise.

Pewnie uknuli ten plan podczas wspólnego tańca, pomyślała z bólem. Widać uczucie do Elise przeważyło i Aleksiej postanowił odnowić romans.

Leżała z książką w łóżku już od godziny, gdy usłyszała, że wreszcie wrócił. Zatrzymał się pod jej drzwiami i zawołał ją półgłosem, lecz nie odpowiedziała, a wtedy po prostu wszedł do środka.


– Myślałem, że zasnęłaś przy zapalonym świetle, i chciałem zgasić – wytłumaczył.

Obrzuciła go pełnym furii spojrzeniem. No tak, miał rozpiętą pod szyją koszulę. Nawet mu się nie chciało do końca ubrać, gdy wychodził od Elise. Właściwie dlaczego w ogóle była o niego zazdrosna? Przecież powinna być tamtej wdzięczna, bo. dzięki niej uda jej się uniknąć niechcianych pieszczot Aleksieja. Skoro zabawił u Elise, to raczej już nie tknie Hope. A przecież o to jej chodziło, prawda?

– Coś nie tak? Nie możesz spać? – spytał i uśmiechnął się, a Hope natychmiast uznała, że on znów z niej bezlitośnie drwi. Na pewno świetnie wiedział, dlaczego męczy ją bezsenność. I tak już poirytowana, teraz· do reszty straciła zimną krew.

– Wyjdź stąd natychmiast!

– Proszę, proszę – zdziwił się, przeciągając głoski i zamiast wyjść, podszedł bliżej. – A co to za impertynenckie zachowanie?

– Po prostu nie życzę sobie, żebyś przychodził do mojej sypialni prosto z sypialni Elise!

Sądziła, że zaskoczy go tak otwartym i jak na nią bardzo odważnym postawieniem sprawy, ale wcale nie wyglądał na zbitego z tropu. Z całą pewnością jednak opuścił go dobry humor.

– Od kiedy to ty dyktujesz warunki? – Tak nieprzyjemnego tonu głosu nie słyszała u niego jeszcze nigdy, ale zdenerwowanie pozbawiło ją resztek rozsądku i instynktu samozachowawczego. – Traktuję cię jak damę, a ty urządzasz sceny?

– Sam mnie tutaj przywiozłeś, żebym dorosła jątrzyła, nie zważając na jego przymrużone oczy i zacięty wyraz twarzy. – Jestem na tyle dorosła, że widzę, co się dzieje między tobą i Elise.

– Czy to, że odwiozłem ją do domu, musi od razu oznaczać, że wskoozyłem do jej łóżka?

– Nic mnie nie obchodzi, przez czyje łóżka się przewijasz – skłamała, pogardliwie wydymając wargi. – Chcę tylko, żebyś trzymał się z dala od mojego. Wyjdź, nienawidzę cię, nie mogę na ciebie patrzeć!

Zanim zdążyła się zorientować, już przygniatał ją swoim ciężarem, przytrzymując jej ręce, żeby nie mogła się bronić.

– Nienawidzisz? – wycedził jej prosto w twarz przez zaciśnięte zęby. – Nie masz najmniejszego pojęcia, czym jest nienawiść, więc nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz. Ale skoro już o tym mówimy, to czuję, że mam ochotę kontynuować zemstę na twoim ojcu…

– Nie! – zaprotestowała, ponieważ poczuła aż nadto wyraźnie jego gwałtowne pożądanie. Czyżby rzeczywiście między Aleksiejem i Elise do niczego nie doszło?

Aleksiej podniósł się niego, unieruchomił jej nadgarstki jedną ręką, a drugą odrzucił na bok kołdrę i szarpnął tasiemki nocnej koszuli Hope, zawiązane na ramionach na kokardki. To wystarczyło, żeby zaczęła ją ogarniać zdradziecka słabość, ale tym razem nie zamierzała jej się poddać. Zebrała wszystkie siły i mimo oczywistej przewagi napastnika szamotała się desperacko, próbując się jakoś wywinąć, lecz w efekcie jej koszula zsunęła się, obnażając piersi. Aleksiej mruknął z satysfakcją, przytrzymał obie ręce Hope tuż nad jej głową i napawał się widokiem jej biustu.

Natychmiast przypomniały jej się zmysłowe, pełne kształty Elise, z którą i pod tym względem nie mogła konkurować. Czy on je teraz porównuje? Na tę myśl ponownie wezbrał w niej gniew i nagle zrozumiała, że złe emocje są najlepszą obroną przeciw słabości ciała. Jeśli podsyci w sobie nienawiść do Aleksieja, nie ulegnie mu, zachowa godność.


– Nawet nie próbuj mnie dotknąć – syknęła wściekle. – Nie chcę cię. Niedobrze mi się robi na samą myśl.


W jego oczach coś błysnęło ostrzegawczo i po raz pierwszy dotarło do niej, że naprawdę igra z ogniem.


– Taak? – Jednym ruchem zerwał z niej koszulę nocną· – Pora, żeby ktoś cię wreszcie nauczył odpowiedzialności za własne słowa! – Wolną ręką zaczął się rozbierać, lecz dotknąwszy paska od spodni, znieruchomiał. Przez moment miała nadzieję, że zmienił zdanie, lecz on uśmiechnął się w bardzo szczególny sposób. – Ty to zrobisz… To bardzo podniecające, gdy kobieta jest taka rozpalona, że sama rozpina mężczyźnie spodnie.


– Coo? Nie jestem rozpalona, me mam na ciebie ochoty, nigdy nie miałam i brzydzę się na samą myśl o dotykaniu twojego ciała!


Po raz pierwszy to do jego twarzy napłynęła krew i Hope zrozumiała z przerażającą jasnością, że przeholowała.


– Będziesz mnie pożądać i będziesz mnie dotykać – odezwał się zduszonym z wściekłości głosem. – Co więcej, będżiesz błagać o pozwolenie, byś mogła mnie dotknąć, będziesz powtarzać, jak bardzo mnie pragniesz…

Zorientowała się, że zamierza ją pocałować, i wiedziała, że nie może na to pozwolić, ponieważ wtedy ciało natychmiast ją zdradzi. Odwróciła głowę, co dało Aleksiejowi sposobność, by wsunąć język w jej ucho. Poczuła, jak jej opór powoli słabnie, ale kto mógłby przypuszczać, że ucho jest tak wrażliwym miejscem… Po chwili dłoń Aleksieja powędrowała na jej udo, natychmiast przywołując nawałnicę wspomnień. Doskonale pamiętała, jak jej dotykał, do jakiej nieznośnej rozkoszy ją dopro~adził. Wiedział już, że w ten sposób może ją kompletnie zniewolić, zmusić do zrobienia i powiedzenia absolutnie wszystkiego.


Jego usta przesuwały się teraz bez pośpiechu po jej szyi w cudownie drażniący sposób, a Hope czuła z rozpaczą, jak jej piersi reagują na samo oczekiwanie pieszczoty. Wiedziała, że tej słodkiej tortury już nie przetrzyma i zaraz się podda, dlatego podjęła kolejną próbę wyrwania się z uścisku. I udało jej się! Uwolniła ręce, przesunęła się nieco do góry – po to tylko, by się zorientować, że to był podstęp z jego strony, ponieważ w ten sposób sama podsunęła mu piersi do całowania, co natychmiast wykorzystał.


Wola walki opuściła ją niemal zupełnie, ciało wygięło się bezwiednie ku niemu.


– Proooszę… – zaprotestowała słabo.

Uniósł głowę.

– O CO prosisz? O to? – Zaborczo zamknął dłoń na jej piersi. – Czy oto? – Serce w niej zamarło, gdy z kolei wsunął dłoń między jej uda.

Zadygotała i bezwiednie -zacisnęła palce na jego ramionach.

– Aleksiej…

– Tak, błagaj mnie… – wymruczał z satysfakcją.

Te słowa przypomniały jej boleśnie, że on robi to wszystko wyłącznie po to, by ją ukarać-i poniżyć. Poczucie błogości ulotniło się. Szarpnęła się· Ujrzawszy nieprzejednany wyraz jej twarzy, Aleksiej zaklął, przyklęknął, chwycił ją obiema rękami za biodra, przytrzymał i schylIwszy się, zaczął obsypywać pocałunkami brzuch Hope. Nie przestając jej całować, rozchylił kolanem jej nogi i ukląkł między nimi. To wszystko było ponad jej siły.

Nie mogła się już dłużej okłamywać. Pragnęła go. Pragnęła go tak szaleńczo, że była gotowa to wyznać. Jego język nie przestawał pieścić jej skóry, usta przesuwały się coraz niżej. Hope, drżąca, półprzytomna z rozkoszy, już miała poprosić, żeby się z nią kochał; gdy z jej ust wyrwał się gwałtowny okrzyk protestu.

Nigdy w życiu nie przyszło jej na myśl, że coś takiego jest w ogóle możliwe, że ktoś może całować drugą osobę w' tak intymne miejsce! Ogarnęła ją zgroza, tym większa, że ta szokująca pieszczota była niewiarygodnie przyjemna. Ale dlaczego czuje rozkosz? To przecież obrzydliwe! To cudowne, odpowiadały natychmiast zmysły. Nie chcę, nie wolno, krzyczało coś w jej głowie. Pragnę, pragnę, domagało się coś w jej wnętrzu, coś, co w niej pulsowało, coraz mocniej, coraz szybciej, aż w końcu przeszył ją do głębi dreszcz ekstazy.

Niemal natychmiast potem napłynęła fala dojmującego wstydu. Aleksiej wygrał, czuł jej przyjemność, zhańbiła się na zawsze. Nie mogła na niego spojrzeć. Odwróciła głowę, po jej policzkach spłynęły gorące łzy.

– Dobrze – wyszeptała ledwo słyszalnym głosem. – Będę cię błagać, będę cię rozbierać, uczynię, cokolwiek zechcesz. Cokolwiek… Ale nie rób mi tego więcej.

Podniósł ją, otulił swoją koszulą i posadził sobie na kolanach. Ku jej zdumieniu nie wyglądał jak napawający się swoim zwycięstwem triumfator.

– Wybacz, poniosło mnie. Udało ci się mnie sprowokować; i to są właśnie efekty. 'Przykro mi, jeśli było to dla ciebie nieprzyjemne. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. Chyba że zmienisz zdanie. Pogładził ją delikatnie po spłonionym policzku. Biedactwo… Ale powiedz, co ci się w tym nie podobało?

– To było… To było okropne – wyjąkała ze wstydem, chociaż wiedziała, że trochę mija się z prawdą. Może i było okropne, ale przy tym jakie rozkoszne… – To, co robiliśmy, było zupełnie naturalne. Robiliśmy? On robił!


– Być może – 9dparła bez przekonania, głęboko zażenowana tą 'rozmową. – Ale robiłeś to tylko po to, żeby mnie ukarać.


– Częściowo tak, ale zapewniam cię, że nie był to jedyny powód. Nie był to nawet główny powód. A teraz pora spać – gwałtownie zakończył temat. Nie chcę, żebyśmy się spóźnili rano na samolot.


lJłożył ją wygodnie i przykrył kołdrą, a Hope nagle zapragnęła, by nie odchodził. Gdyby został, nie stawiałaby już najmniejszego oporu. On jednak widocznie doszedł do wniosku, że nie warto ciągnąć gry, która nie przynosi mu satysfakcji. Wyszedł, starannie zamykając drzwi.


Chciałabym, żeby mnie naprawdę pragnął, pomyślała jeszcze i zasnęła, zanim dotarł do niej sens tego marzenia.

Загрузка...