37

Holly stała w holu magistratu, przed drzwiami swojego wydziału, i patrzyła na wielkie zdjęcie lotnicze Orchid Beach. Musiało zostać zrobione przed paroma laty, bo wszystkie ważne posiadłości i osiedla zostały opisane, a na terenie obecnego Palmetto Gardens jedynym podpisanym elementem była Jungle Trail, droga biegnąca na południe z północnego krańca wyspy.

Holly poszła na górę do komisji planowania przestrzennego hrabstwa. Przedstawiwszy się dyrektorce, Jean Silver, powiedziała:

– Szukam mapy, która przedstawia dzisiejszy stan zagospodarowania północnej części wyspy.

– Żaden problem – odparła kobieta. Podeszła do szerokiej szuflady i wyjęła z niej mapę.

– Mogę ją pożyczyć? – zapytała Holly.

– Możesz ją zatrzymać. Międzywydziałowa uprzejmość.

– Wielkie dzięki. – Holly wróciła do biura, zamknęła drzwi i rozłożyła mapę.

Najwyraźniej Palmetto Gradens nie istniało również dla komisji planowania; widać było tylko pustą plamę, podczas gdy na obszarze innych osiedli naniesione były drogi i granice działek.

Zadzwoniła do Jean Silver.

– Jean, tu Holly Barker.

– Co mogę dla ciebie zrobić, Holly?

– Właśnie obejrzałam mapę, która mi dałaś, i zauważyłam, że we wszystkich osiedlach na północy ulice i działki są opisane.

– To prawda. Ilekroć miasto albo hrabstwo buduje drogi albo kanalizację czy wodociągi, natychmiast to nanosimy.

– Ale w jednym miejscu, Palmetto Gardens, jest tylko pusta przestrzeń.

– Zgadza się. To prywatne osiedle, niekorzystające z usług miejskich. Właściciele wystąpili o wyłączenia całego areału z granic miasta, ale rada miejska nie zgodziła się na to z uwagi na podatki. Zwrócili się również o wyłączenie spod nadzoru planistyki, i na to rada wyraziła zgodę. Dlatego na mapie nie ma dróg ani granic działek.

– Widzę nad rzeką drogę zwaną Jungle Trail.

– Zgadza się. Zaczyna się na północnym krańcu wyspy przy Sebastian Inlet i kończy nieopodal południowego mostu. Wyłączając Palmetto Gardens spod jurysdykcji naszego wydziału, radni nie zdawali sobie sprawy, że dają im prawo zamknięcia części drogi. Wzbudziło to wielkie niezadowolenie, bo droga pełniła rolę parkowej alei i reszta do dziś zachowała ten status, choć przegrodził ją teren prywatny. Jungle Trail jest ulubioną trasą rowerzystów i spacerowiczów.

– Rozumiem. Dziękuję za informacje.

Ktoś zapukał do drzwi.

– Proszę.

Jane Grey wsunęła głowę do gabinetu.

– Przyszedł człowiek z telekomunikacji, żeby założyć ci prywatną linię.

– Dobrze, niech wejdzie. – Holly zamówiła tę linię na własny koszt, bo nie chciała, żeby jej prywatne rozmowy łączono przez centralę wydziału.

Wszedł mężczyzna z pasem na narzędzia i z telefonem.

– Cześć, jestem Al – powiedział i zabrał się do roboty.

Holly nadal myślała o mapie.

– Al – zagadnęła – zakładałeś telefony w Palmetto Gardens?

– Pracowałem przy kładzeniu podstawowych łącz.

– Co to są podstawowe łącza?

– To jak w biurowcu: doprowadza się zamówioną linię do centrali, a właściciel kończy instalację. Kupuje system telefonii od firmy Lucent czy Panasonic i ludzie dostawcy ciągną wszystkie linie i łącza abonenckie.

– I to robiłeś w Palmetto Gardens?

– Tak. To było dość skomplikowane. Zamówili około dwóch tysięcy linii.

– Aż tyle?

– Jest tam pareset domów. Z faksami i komputerami każdy może mieć, powiedzmy, cztery linie. Do tego dochodzi obsługa klubu, sklepów, konserwacji, ochrony i tak dalej. To się sumuje. W przypadku Palmetto Gardens firma musiała utworzyć nowy kierunek, wyłącznie dla nich. Nikt wcześniej nie prosił o dwa tysiące linii. Jakby budowali małe miasto, od zera. – Postawił nowy aparat na biurku. – No gotowe. Wszystko podłączone.

– Dzięki, Al.

Gdy monter opuścił biuro, Holly zadzwoniła do Jacksona.

– Mam prywatną linię. – Podała mu numer.

– Czy teraz mogę świntuszyć przez telefon?

– Oczywiście, że nie, zboczeńcu.

– Więc po co ta prywatna linia?

– No dobrze, możesz świntuszyć.

– Chciałbym, ale jestem w sądzie.

– Obiecanki cacanki. Do zobaczenia wieczorem.

– Aha, rozmawiałem ze swoim kumplem na lotnisku. Zrobi zdjęcia już dzisiaj, i tylko za tysiąc dwieście papierów.

– Niezły interes. Do wieczora. – Rozłączyła się i zadzwoniła do Hama, żeby podać mu numer.

– Jak Daisy? – spytała.

– W porządku, ale tęskni za tobą.

– Wpadnę po południu i ją zabiorę.

– Może sprawię sobie psa.

– Dobry pomysł.

– Ta suka jest niesamowita. Wczoraj przyniosła mi piwo.

– Ona tak robi. Wystarczy powiedzieć: Daisy, przynieś piwo.

– Nic nie mówiłem, sama mi przyniosła.

– Może wyglądałeś na spragnionego.

– Pewnie tak.

– Na razie. – Holly odłożyła słuchawkę i jeszcze raz spojrzała na mapę. Uznała, że nadszedł czas, by obejrzeć Jungle Trial.

Загрузка...