Gromadząc materiały do tej powieści, podróżowałem po Niemczech oraz Austrii, odwiedziłem także były obóz w Mauthausen. Pod koniec tej podróży udałem się do Moskwy i Sankt Petersburga i spędziłem kilka dni w Pałacu Jekaterynowskim w Carskim Siole. Co oczywiste, zadaniem powieści jest głównie dostarczenie rozrywki, ale moim zamiarem było również przekazanie czytelnikowi sprawdzonych i precyzyjnych informacji. W Stanach Zjednoczonych temat Bursztynowej Komnaty jest stosunkowo mało znany, chociaż zasoby „światowej pajęczyny” WWW w ostatnim czasie zaczęły wypełniać tę lukę. W Europie to arcydzieło wciąż budzi zainteresowanie. Ponieważ nie władam językiem niemieckim ani rosyjskim, zmuszony byłem opierać się na źródłach anglojęzycznych, opisujących to, co mogło lub nie mogło się wydarzyć. Niestety, szczegółowa analiza tych źródeł prowadzi do wniosku, że przytaczane fakty często pozostają ze sobą w sprzeczności. Starałem się zatem ograniczyć wyłącznie do tych, które wydawały mi się logiczne. Szczegóły niespójne z całością pominąłem albo zmodyfikowałem na potrzeby fabuły Kilka konkretów: więźniów w Mauthausen torturowano w sposób opisany na stronach tej książki. Wszelako Hermann Göring nigdy nie pojawił się osobiście w obozie śmierci.
Rywalizacja Göringa oraz Hitlera na polu grabieży dzieł sztuki jest dobrze udokumentowana, podobnie zresztą jak obsesja tego pierwszego na punkcie Bursztynowej Komnaty, chociaż nie istnieją dowody, jakoby rzeczywiście usiłował ją przejąć. Sowiecka komisja, dla której pracowali Karol Boria i Dania Czapajew, istniała faktycznie i przez wiele lat po wojnie zajmowała się poszukiwaniem zagrabionych dzieł rosyjskiej sztuki, przy czym jednym z najbardziej poszukiwanych skarbów była Bursztynowa Komnata. Są ludzie przekonani o istnieniu klątwy Bursztynowej Komnaty, gdyż kilka osób jej poszukujących zginęło śmiercią nienaturalną (co opisałem w rozdziale 41.) – nie wiadomo tylko, czy był to przypadek, czy też rezultat zbrodniczych knowań. W górach Harzu naziści istotnie ukrywali zrabowane dzieła sztuki; informacje przedstawione w rozdziale 42. są prawdziwe, w tym również ta o odnalezionym grobowcu. Miasto Stod jest wytworem fantazji, ale pierwowzorem jego oraz górującego nad nim opactwa był Melk w Austrii, który naprawdę urzeka. Wykradzione dzieła sztuki opisane w różnych miejscach powieści są prawdziwe i znajdują się na listach poszukiwanych skarbów I ostatnia uwaga: historia oraz sprzeczności dotyczącego tego, co stało się z Bursztynową Komnatą, który to temat poruszony został w rozdziałach 13.
14., 28., 41., 44., oraz 48., w tym również ewentualny trop czeski, oparte są na dokumentach i relacjach źródłowych, chociaż rozwiązanie fabuły jest wytworem fantazji.
Zaginięcie Bursztynowej Komnaty w 1944 roku uznawane jest za niepowetowaną stratę. Obecnie arcydzieło z bursztynu jest restaurowane w Pałacu Jekaterynowskim przez artystów pracujących nad odtworzeniem, płyta po płycie, wspaniałych reliefów naściennych wykonanych w całości ze skamieniałej żywicy. Udało mi się spędzić kilka godzin z kierownikiem tego zespołu, który przedstawił mi skalę trudności takiego przedsięwzięcia. Na szczęście pod koniec lat trzydziestych dwudziestego wieku Rosjanie zdokumentowali obiekt na zdjęciach w związku z planowanymi w następnym dziesięcioleciu pracami renowacyjnymi. Przeszkodziła im, jak powszechnie wiadomo, wojenna zawierucha. Te biało-czarne zdjęcia pozwalają teraz na odtworzenie arcydzieła, które rękodzielnicy stworzyli ponad dwieście pięćdziesiąt lat temu.
Główny konserwator zapoznał mnie również z własną wersją rozwiązania zagadki. Podziela on przekonanie wielu innych osób (o czym piszę w rozdziale 51.), że bursztynowe płyty zostały całkowicie zniszczone w trakcie wojennej pożogi albo też spotkał je los niektórych precjozów ze złota i drogich kamieni, czyli rozebrano je w celu odzyskania surowca, gdyż bursztyn miał znaczną wartość na rynku. Zgodnie z hipotezą konserwatora, ci którym udało się odnaleźć skarb, rozprzedali go po kawałku, gdyż cena odzyskanego tworzywa była w istocie większa niż bezcennego arcydzieła. Podobnie jak złotu, bursztynowi można nadać nową formę. Nie da się więc wykluczyć, że biżuteria i inne wyroby ze skamieniałej żywicy sprzedawane na całym świecie zostały wykonane z surowca użytego niegdyś do stworzenia Bursztynowej Komnaty.
Któż to wie?
Rację miała Elisabeth Browning, której myśl przytaczam w powieści: „Nieoczekiwanie, jak niekiedy się zdarza, to coś zniknęło”.
Jakież to prawdziwe.
I jakie smutne.