OD AUTORKI

Drogi Czytelniku

Postanowiłam napisać autobiografię.

Zdaję sobie sprawę, że autobiografię należy pisać przed samą śmiercią, ale skąd, na litość boską, mam wiedzieć, kiedy umrę? Egzystencja, jaką wiodę obecnie, bardzo energicznie pcha mnie w kierunku grobu, i to różnymi drogami. Rozmaite inne osoby, w mojej sytuacji, mieszkały w willach, względnie wygodnych apartamentach z domkiem letniskowym na Mazurach czy gdzieś tam, może nad Lemanem, ale to przecież nie ja! Już w odległym dzieciństwie Cyganka przepowiedziała mi, że nigdy nie będę bogata, i ta klątwa spełnia się skrupulatnie, żeby ją piorun strzelił. Pomijając obowiązki rodzinne, nie ulega kwestii, że dobiją mnie schody, na wszelki wypadek zatem wolę załatwić rzecz już teraz.

Zasadnicze przyczyny tej krew w żyłach mrożącej decyzji są dwie.

Primo: pytania p.t. Czytelników, docierające do mnie ustnie i na piśmie w ilościach przekraczających ludzką miarę, w związku z czym; nie widząc innego wyjścia, zamierzam odpowiedzieć na nie hurtem.

Secundo: nie daj Boże, po opuszczeniu przeze mnie tego padołu, komuś mogłoby wpaść do głowy napisanie mojej biografii i na tamtym świecie dowiedziałabym się, co autor myślał, od czego mógłby mnie szlag trafić.

Autobiografia będzie uczciwa. Mogę sobie na to pozwolić z tej racji, że nie mam za sobą przestępstw, które należy ukryć po wieki wieków, amen. Kompromitacji owszem, dosyć dużo, ale i tak nie stanowią one tajemnicy, więc co mi zależy. Zamierzam napisać samą prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, chociaż wiem doskonale, że i tak mi nikt nie uwierzy. Jeśli z konieczności będę musiała coś zełgać, względnie pominąć, uprzedzę o tym jak człowiek, a nie jak świnia.

Konieczność zełgania może się pojawić w wypadku, jeśli tak zwane osoby towarzyszące jeszcze żyją i brakuje im nieco poczucia humoru. Do sądu mnie wprawdzie nie zaskarżą, ale mogą zatruć życie. Takich osób towarzyszących, ogólnie biorąc, jest dosyć dużo, nie chowałam się bowiem na pustyni, ani też w dzikiej puszczy, tylko między ludźmi i wszyscy wiedzą, co to znaczy. Gdyby ktoś zdecydował się wytoczyć mi sprawę sądową, byłabym zachwycona, ale nadziei na to wielkich nie mam, bo wrogowie nie zrobią mi tej przyjemności, a przyjaciele zapewne nie znajdą powodu. Chała zatem i na dodatkowe atrakcje nie ma co liczyć. Chociaż, czy ja wiem, może…?

No dobrze, o rany, zaraz zacznę, uważam jednak, że tych wstępnych wyjaśnień powinnam udzielić. Ostrzegam, że utwór będzie ponury. Także niemoralny pod nietypowymi względami. Duża część społeczeństwa przestanie ze mną rozmawiać, wola boska. Szczerze mówiąc, najbardziej się boję własnych dzieci…

Загрузка...