Przygotowując się do pisania tej powieści, przeczytałem wiele książek i artykułów prasowych, przytaczających wypowiedzi astronautów, którzy ponoć zetknęli się z istotami pozaziemskimi: pułkownik Frank Borman podczas lotu Gemini 7 sfotografował UFO, które podążało za jego pojazdem. Neil Armstrong widział dwa nie zidentyfikowane statki kosmiczne, kiedy wylądował na Księżycu. Pułkownik L. Gordon Cooper, wykonując lot w ramach programu Merkury, natknął się nad Perth w Australii na wielkie UFO i zarejestrował głosy istot porozumiewających się – jak się później okazało – językiem nie znanym na Ziemi.
Rozmawiałem z tymi astronautami, jak również z innymi, i każdy z nich zapewniał mnie, że opowieści te są bardziej apokryficzne niż apokaliptyczne; że nie byli świadkami żadnego spotkania z UFO. Kilka dni po tym, jak rozmawiałem przez telefon z pułkownikiem Gordonem Cooperem, pułkownik próbował ponownie skontaktować się ze mną. Zadzwoniłem do niego jeszcze raz, ale nagle stał się nieosiągalny. Rok później udało mi się zdobyć napisany przez niego list, opatrzony datą 9 listopada 1978 roku, w którym poruszał problem UFO.
Jeszcze raz zadzwoniłem do pułkownika Coopera, by spytać go, czy list ów jest autentyczny. Tym razem pułkownik okazał się bardziej rozmowny. Potwierdził, że list jest autentyczny i że w czasie swoich lotów w kosmos osobiście zaobserwował kilka UFO. Wspomniał również, że inni astronauci, którzy byli świadkami podobnych zjawisk, zostali ostrzeżeni, by tego nie rozgłaszać.
Przeczytałem kilkanaście książek, których autorzy dowodzili, że latające talerze istnieją. Przeczytałem kilkanaście książek, których autorzy twierdzili, że nie ma żadnych latających talerzy. Oglądałem filmy, które podobno przedstawiały zdjęcia UFO, i spotkałem się w Stanach Zjednoczonych i poza ich granicami z terapeutami, specjalizującymi się w leczeniu ludzi, którzy twierdzą, że przebywali na pokładzie UFO. Lekarze ci przyznali, że zetknęli się z setkami przypadków, kiedy szczegóły przeżyć ofiar były zaskakująco podobne, a na ciałach pacjentów zaobserwowano identyczne, niewytłumaczalne znaki.
Generał Sił Powietrznych, nadzorujący prace nad „Błękitną Księgą” – amerykańskim programem rządowym, zajmującym się badaniem sprawy latających talerzy – zapewnił mnie, że nigdy nie było niepodważalnych dowodów istnienia UFO i kosmitów.
Jednak w przedmowie do „Więcej niż ściśle tajne”, znakomitej książki Timothy’ego Gooda, lord Hill-Norton, admirał floty i szef brytyjskich Sił Zbrojnych w latach 1971 -1973, napisał:
„Dowody na istnienie obiektów, zaobserwowanych w powietrzu, a nawet na lądzie stałym, które nie mogą być uważane ani za wytwory rąk ludzkich, ani za efekt działania sił przyrody czy też wynik jakichś procesów, znanych naukowcom, wydają mi się nie podlegać dyskusji… Olbrzymia liczba meldunków na ten temat została zgłoszona przez ludzi, których wiarygodność jest dla mnie niepodważalna. Uderza przy tym fakt, że tak wielu z nich to osoby przeszkolone w zakresie prowadzenia różnego typu obserwacji, jak oficerowie policji, piloci wojskowi i cywilni…”
W 1933 roku Czwarty Szwedzki Korpus Lotnictwa wszczął dochodzenie w sprawie tajemniczego, nie oznakowanego samolotu, który pojawił się nad Skandynawią. 30 kwietnia 1934 roku generał-major Erik Reuterswaerd wydał następujące oświadczenie dla prasy:
„Zestawienie otrzymanych raportów pozwala nam stwierdzić, że nie ulega wątpliwości, iż nad naszymi zamkniętymi obszarami wojskowymi zaobserwowano ruch jakichś niezidentyfikowanych jednostek. Otrzymaliśmy mnóstwo meldunków od godnych zaufania osób, w których opisywany jest lot tajemniczego pojazdu. We wszystkich przypadkach stwierdzono, co następuje: maszyny nie są oznakowane ani nie mają żadnych identyfikatorów… Pozostaje bez odpowiedzi pytanie: co to za pojazdy i czemu naruszają naszą przestrzeń powietrzną?”
W 1947 roku poproszono profesora Paula Santoriniego, czołowego uczonego greckiego, o zajęcie się sprawą rakiet, przelatujących nad Grecją. „Szybko ustaliliśmy, że to nie rakiety. Ale zanim mogliśmy stwierdzić coś ponad to, wojsko, po skonsultowaniu się z ważnymi osobistościami z zagranicy, nakazało wstrzymanie prac. „Zagraniczni naukowcy przylecieli do Grecji, by odbyć ze mną poufne rozmowy”.
Profesor potwierdził, że światowa zmowa milczenia dotycząca problemu UFO spowodowana została między innymi przez fakt, że czynniki oficjalne nie chciały się przyznać do istnienia sił, przeciw którym nie dysponowano żadną bronią.
Między 1947 a 1952 rokiem ATIC (Centrum Technicznego Wywiadu Lotniczego) otrzymało około 1500 oficjalnych meldunków o zaobserwowaniu UFO. Z tej liczby 20 procent uważane jest za niewytłumaczalne.
Marszałek brytyjskiego lotnictwa, lord Dowding, dowódca dywizjonu bombowców RAF podczas bitwy o Anglię w 1940 roku, napisał:
„Zgłoszono ponad 10 000 przypadków, z których większość nie dała się wytłumaczyć naukowo. Pojazdy obserwowano na ekranach radarów… a stwierdzone prędkości sięgały 14 000 km na godzinę… Jestem przekonany, że obiekty te istnieją i że nie zostały zbudowane przez mieszkańców Ziemi. Tym samym nie widzę innej możliwości, jak tylko zaakceptowanie teorii o ich pozaziemskim pochodzeniu…”
Ostatnio w Elmwood w Wisconsin całe miasto przez kilka dni obserwowało przemykające po niebie latające talerze.
Generał Lionel Max Chassin, który awansował do rangi dowódcy Francuskich Sił Powietrznych i służył jako naczelny koordynator Obrony Powietrznej Zjednoczonych Sił Powietrznych Europy Centralnej (NATO), napisał:
„Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zaobserwowano dziwne obiekty… Liczba ludzi mądrych, inteligentnych, wykształconych, znajdujących się w pełni władz umysłowych, którzy «coś widzieli» i to coś opisali, rośnie z każdym dniem”.
W 1947 roku miało miejsce słynne wydarzenie w Roswell. Zgodnie z relacjami naocznych świadków 2 lipca wieczorem nad Roswell w stanie Nowy Meksyk zaobserwowano jasny obiekt w kształcie dysku. Następnego dnia miejscowy farmer i dwójka jego dzieci zauważyli rozrzucone na dużej powierzchni szczątki jakiegoś pojazdu. Władze zostały postawione w stan pogotowia; wydano oświadczenie, potwierdzające odkrycie wraku latającego talerza.
Niemal równocześnie opublikowano drugie oświadczenie dla prasy, w którym stwierdzono, że szczątki pochodziły z rozbitego balonu sondy; zaprezentowano je następnie podczas konferencji prasowej. Po cichu mówiono, że prawdziwy wrak został przewieziony do Wright Field. Jeden ze świadków opisał kosmitów jako istoty przypominające ludzi. „Mieli okrągłe, pozbawione owłosienia głowy i szeroko rozstawione oczy, dosyć małe w porównaniu z oczami ludzkimi. Głowy natomiast były duże w stosunku do reszty ciała. Kosmici mieli na sobie jednoczęściowe, szare kombinezony. Było ich kilku, wszyscy płci męskiej… Zabrało ich wojsko, a nam powiedziano, byśmy opuścili te tereny i z nikim nie rozmawiali o tym, co widzieliśmy”.
Według dokumentu, uzyskanego w 1984 roku z archiwum wywiadu – w 1947 roku został powołany przez prezydenta Trumana tajny zespół, opatrzony kryptonimem „Majestic 12” lub w skrócie „MJ-12”. Miał on za zadanie zbadanie kwestii UFO i przekazanie swych ustaleń prezydentowi. Dokument, opatrzony datą 18 listopada 1952 i zakwalifikowany jako ŚCIŚLE TAJNY, przygotowany ponoć przez admirała Hillenkoettera dla prezydenta elekta Dwighta Eisenhowera, zawierał zdumiewające stwierdzenie, że 3 km od miejsca katastrofy w Roswell znaleziono szczątki ciał czterech kosmitów.
Pięć lat po powołaniu zespół wystosował do ówczesnego prezydenta elekta Eisenhowera pismo na temat UFO i konieczności zachowania faktu ich istnienia w tajemnicy.
„Implikacje dla kwestii bezpieczeństwa narodowego są wagi nieprzemijającej, głównie ze względu na to, że motywy i ostateczne zamiary owych gości pozostają zupełnie nieznane… Z tego powodu, jak również z uwagi na poziom rozwoju nauki światowej i nie podlegającą dyskusji konieczność uniknięcia za wszelką cenę paniki, zespół «Majestic 12» jednomyślnie stwierdza, że nowa administracja powinna kontynuować poprzedni kurs, nakazując utrzymanie najściślejszych środków ostrożności”.
Oficjalne dementi podważa autentyczność wspomnianego pisma.
Podobno Narodowa Agencja Bezpieczeństwa ukrywa ponad sto dokumentów, dotyczących UFO, CIA – około pięćdziesięciu, a DIA – sześć. Donald Keyhoe, były doradca Charlesa Lindbergha, publicznie oskarżył rząd USA, że zaprzecza istnieniu UFO w celu zapobieżenia wybuchowi paniki.
W sierpniu 1948 roku, w ściśle tajnej „Ocenie sytuacji”, opracowanej przez Centrum Technicznego Wywiadu Lotniczego, zaprezentowano opinię, że UFO to goście z innych planet; generał Vandenberg, ówczesny szef personelu Sił Lotniczych, rozkazał, by dokument spalono.
Czy istnieje ogólnoświatowy spisek rządów, mający na celu ukrycie prawdy przed społeczeństwem?
W ciągu sześciu lat dwudziestu trzech naukowców angielskich, którzy pracowali nad programem Gwiezdnych Wojen, umarło w nie wyjaśnionych okolicznościach. Wszyscy zajmowali się pracami nad bronią elektroniczną, poświęcali się również badaniom nad UFO.
Poniżej lista zmarłych i okoliczności ich śmierci:
1982. Profesor Keith Bowden, zginął w wypadku samochodowym.
Lipiec 1982. Jack Wolfenden, zginął w katastrofie szybowca.
Listopad 1982. Ernest Brockway, popełnił samobójstwo.
1983. Stephen Drinkwater, popełnił samobójstwo.
Kwiecień 1983. Podpułkownik Anthony Godley, zaginął, uznany za zmarłego.
Kwiecień 1984. George Franks, popełnił samobójstwo (powiesił się).
1985. Stephen Oke, popełnił samobójstwo (powiesił się).
Listopad 1985. Jonathan Wash, popełnił samobójstwo, wyskakując przez okno.
1986. Dr John Brittan, popełnił samobójstwo (stwierdzono zatrucie tlenkiem węgla).
Październik 1986. Arshad Sharif, popełnił samobójstwo (zawiązał na szyi umocowaną do drzewa linę, a następnie ruszył samochodem z dużą prędkością). Miało to miejsce w Bristolu, 160 km od londyńskiego domu Sharifa.
Październik 1986. Vimal Dajibhai, popełnił samobójstwo (skoczył z mostu w Bristolu, 160 km od swego domu w Londynie).
Styczeń 1987. Avtar Singh-Gida, zaginął, uznany za zmarłego.
Luty 1987. Peter Peapell, popełnił samobójstwo (zatruł się spalinami w garażu).
Marzec 1987. David Sands, popełnił samobójstwo (wjechał z dużą prędkością samochodem do kawiarni).
Kwiecień 1987. Mark Wisner, popełnił samobójstwo.
10 kwietnia 1987. Stuart Gooding, zabity na Cyprze.
10 kwietnia 1987. David Greenhalgh. Spadł z mostu.
Kwiecień 1987. Shani Warren, popełnił samobójstwo (utopił się).
Maj 1987. Michael Baker, zginął w wypadku samochodowym.
Maj 1988. Trevor Knight, popełnił samobójstwo.
Sierpień 1988. Alister Beckham, popełnił samobójstwo (stwierdzono porażenie prądem elektrycznym).
Sierpień 1988. Generał brygady Peter Ferry, popełnił samobójstwo (stwierdzono porażenie prądem elektrycznym).
Data nieznana. Victor Moore, popełnił samobójstwo.
Zbiegi okoliczności?
W ciągu ostatnich trzech dziesięcioleci zanotowano przynajmniej 70 000 meldunków o tajemniczych obiektach na niebie; prawdopodobnie dziesięć razy więcej obserwacji nie zgłoszono.
Meldunki o UFO napływają z całego świata. W Hiszpanii UFO zwane są Objęłoś Foladores No Identificados… w Niemczech – Fliegende Untertassen… we Francji – Suocoupes Volantes… w Czechosłowacji – Letajici Talire.
Wybitny astronom Carl Sagan oszacował, że sama Mleczna Droga może zawierać około 250 miliardów gwiazd. Uważa, że milion z nich ma planety, na których mogły się rozwinąć jakieś formy życia.
Nasze władze zaprzeczają możliwości istnienia inteligencji pozaziemskiej, jednak w 1992 roku w Kalifornii i Puerto Rico, w Święto Kolumba, NASA uruchomiła radioteleskopy, wyposażone w specjalne odbiorniki i komputery, potrafiące analizować jednocześnie dziesiątki milionów pasm radiowych; wszystko to w celu próby znalezienia śladów życia i istot inteligentnych we wszechświecie.
NASA zatytułowała ten projekt MOP (Microwave Observing Project – Program Obserwacji Promieniowania Mikrofalowego), ale astronomowie nazwali go SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence – Poszukiwanie Inteligencji Pozaziemskich).
Zapytałem dwóch byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych, czy wiedzą coś na temat UFO lub kosmitów, i uzyskałem odpowiedzi przeczące. Czy przyznaliby się, gdyby posiadali jakieś informacje? Biorąc pod uwagę nimb tajemniczości, który otacza ten temat, sądzę, że nie.
Czy latające talerze istnieją? Czy odwiedzają nas przybysze z innych planet? Dysponując nowoczesną techniką, mogącą coraz głębiej wniknąć we wszechświat, coraz dokładniej szukając śladów życia w kosmosie, być może poznamy odpowiedź szybciej, niż się spodziewamy.
Jest wiele osób, zajmujących się badaniami kosmosu, astronomią i kosmologią, które, nie chcąc czekać na tę odpowiedź, podejmują ryzyko i wysuwają własne teorie. Jedną z nich jest Jill Tartar, astrofizyk i uczestnik projektu SETI w Centrum Badawczym NASA w Ames w stanie Iowa.
Nasza Galaktyka liczy 400 miliardów gwiazd. Wszyscy powstaliśmy z gwiezdnego pyłu, naprawdę bardzo pospolitego surowca. Trudno uwierzyć, byśmy byli jedynymi rozumnymi istotami we wszechświecie, pełnym gwiezdnego pyłu.
Treść listu pułkownika L. Gordona Coopera do ambasadora Griffitha.
Ambasador Griffith
Przedstawiciel Grenady przy
Organizacji Narodów Zjednoczonych
866, Second Avenue
Suitę 502 Nowy Jork, NY 100017
Szanowny Panie Ambasadorze!
Chciałbym podzielić się z Panem swymi poglądami na temat gości z kosmosu, pojawiającymi się w pojazdach zwanych popularnie UFO, i zaproponować, jaką należałoby wobec nich przyjąć taktykę.
Wierzę, że te pozaziemskie pojazdy i ich załogi przybywają na naszą planetę z innych ciał niebieskich, których mieszkańcy są najwidoczniej nieco bardziej technicznie zaawansowani niż my tu na Ziemi. Uważam, że powinniśmy stworzyć skoordynowany program naukowego gromadzenia i analizowania danych, pochodzących z całego świata, a dotyczących wszelkiego typu spotkań z istotami pozaziemskimi. Należy również ustalić sposób nawiązywania przyjacielskich stosunków z naszymi gośćmi z kosmosu. Zanim zostaniemy zaakceptowani jako pełnoprawni członkowie społeczności wszechświatowej, powinniśmy im pokazać, że nauczyliśmy się rozwiązywać nasze problemy na drodze pokojowej. Taka akceptacja stworzy olbrzymie możliwości wszechstronnego rozwoju naszej planety. Oczywiste wydaje się, że właśnie ONZ będzie miała prawo zajęcia się tymi zagadnieniami w sposób właściwy i bez dalszej straty czasu.
Muszę zaznaczyć, że nie jestem doświadczonym ufologiem. Nie spotkał mnie jeszcze zaszczyt odbycia przejażdżki na pokładzie UFO ani spotkania jego załogi. Czuję się w jakiś sposób upoważniony do poruszania tych kwestii, ponieważ przebywałem na peryferiach olbrzymich przestworzy, przez które podróżują kosmici. Miałem również okazję przez dwa dni 1951 roku obserwować przelot ich kosmicznej floty, na którą składały się pojazdy różnych rozmiarów; leciały w szyku bojowym, na ogół ze wschodu na zachód Europy. Znajdowały się na większej wysokości, niż w owych czasach mogły osiągać nasze bombowce odrzutowe.
Chciałbym również zwrócić uwagę na fakt, że większość astronautów bardzo niechętnie bierze udział w dyskusjach na temat UFO. Zawinili tu ludzie, którzy bez zastanowienia głosili nie sprawdzone historie i rozpowszechniali podrobione dokumenty, bez skrupułów nadużywając nazwisk astronautów i wykorzystując ich reputację. Ci nieliczni astronauci, którzy zdecydowali się na udział w pracach nad badaniami UFO, muszą czynić to niezwykle ostrożnie. Jest wśród nas kilku, którzy wierzą w UFO i którzy mieli okazję widzieć UFO z ziemi lub z samolotu.
Jeśli ONZ zgodzi się na objęcie patronatu nad tymi pracami i poparcie ich swym autorytetem, być może znacznie więcej fachowców zdecyduje się okazać pomoc i służyć informacjami.
Oczekując na szybkie spotkanie, pozostaję
Z poważaniem
L. Gordon Cooper
Pułkownik Sił Powietrznych USA
Astronauta