11

Fiona nie była w stanie jasno myśleć. Wydawało się jej, że powinna sobie o czymś przypomnieć, ale nie miała pojęcia, o czym. Była półprzytomna, kiedy Ace otworzył drzwi i pomógł jej wysiąść z samochodu. Niejasno uświadomiła sobie, że wprowadził ją do windy.

Kiedy dojechali na miejsce, Fiona zobaczyła jak przez mgłę, że weszli do wyłożonego marmurem holu. Ace otworzył drzwi do pokoju. Zalało ich światło i znaleźli się w pomieszczeniu, w którym dominowały jasne, żywe kolory.

Fiona stała w progu, mrugając oczami. Ace zostawił ją na moment i wrócił po chwili z talerzem pełnym jedzenia. Podstawił jej talerz pod nos, niczym nieufnemu zwierzątku. Fiona podążała za nim jak zahipnotyzowana. Nic tak nie ożywia człowieka, jak zapach gorącego, pysznego jedzenia.

Kiedy podeszła do stołu, Ace nabrał trochę jedzenia na widelec i podsunął Fionie. Odruchowo otworzyła usta.

– Dobre, co? – Podał jej następny kawałek przepysznego kurczaka nadziewanego krabami. – Usiądź. Jedz i pij.

Może dzięki temu, że znalazła się wreszcie w doskonale sobie znanym świecie, a nie w ruderze, po której biegają króliki, Fiona zaczęła się budzić, otrząsać się ze stuporu, w który popadła na skutek nadmiaru wstrząsających wydarzeń.

– Przestań mnie traktować jak wariatkę i podaj mi bułki – zażądała.

Ace podsunął jej pieczywo i pocałował ją w czoło.

– I przestań mnie całować – dodała z pełnymi ustami.

– Dobrze. Następnym razem dam ci klapsa, żebyś wróciła do rzeczywistości.

Ignorując jego sarkazm, zaczęła się rozglądać.

– Czy jest tu łazienka? Prawdziwa łazienka?

– Chodź za mną. – Poprowadził ją przez urządzoną z przepychem sypialnię do łazienki wyłożonej zielonym i brzoskwiniowym marmurem. Umywalki miały kształt muszli, a krany były złote. Na blacie leżały dwa zestawy przyborów toaletowych, jak we wszystkich luksusowych hotelach.

Fiona odwróciła się do Ace'a ze zmarszczonym czołem.

– Gdzie jesteśmy i kto za to płaci?

– Nie martw się. Hotel należy do mojego znajomego i za nic nie musimy płacić.

– Ale…

– Lepiej wróćmy do…

– Przepraszam, że o to proszę, ale czy mógłbyś zostawić mnie samą?

– Jasne, ale nie marudź za długo, bo jedzenie ostygnie.

Pięć minut później Fiona nadal nie była w stanie podjąć decyzji, czy ma najpierw wziąć prysznic, czy też od razu wykąpać się w olbrzymiej wannie. Nagle spojrzała w lustro, zobaczyła swoje matowe od brudu i potu włosy i bez wahania odkręciła krany prysznica. Spojrzała na strumień wody i aż zamknęła oczy z rozkoszy. To zadziwiające, jak straszliwie może człowiekowi brakować najprostszych rzeczy, pomyślała.

– Nie jesteś głodna? – zapytał Ace przez drzwi.

– Zjem później – odkrzyknęła i zdarła z siebie brudne ciuchy. Kiedy upadły na podłogę, kopnęła je z obrzydzeniem na drugi koniec łazienki. Nie chciała, aby te obrzydliwe łachy jeszcze kiedykolwiek dotknęły jej nagiej skóry.

Weszła pod prysznic i najpierw trzykrotnie umyła włosy, potem wtarła w nie jakiś przepięknie pachnący balsam, wreszcie wyszorowała resztę ciała. Owinęła się puszystym, miękkim ręcznikiem i puściła wodę do wanny, do której wsypała prawie połowę opakowania kosztownych soli do kąpieli. Patrzyła, jak tworzy się piana.

Kiedy zanurzyła się w gorącej wodzie, miała wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie przeżyła niczego równie wspaniałego.

– Wyglądasz przyzwoicie? – zawołał Ace.

– Nie! – odpowiedziała, ale usłyszała, że drzwi i tak się otwierają. Ace wkroczył do łazienki z talerzem pełnym smakołyków w jednej, a kieliszkiem szampana w drugiej ręce. Miał zamknięte oczy, ale szedł nadzwyczaj pewnie, więc Fiona nie miała wątpliwości, że on i tak podgląda.

– Idź stąd! – zażądała z udawanym niesmakiem, bo w głębi duszy ucieszyła się, że do niej przyszedł. Zbyt wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni, aby chciała być sama i myśleć.

– Wspaniała piana. Bardzo gęsta… – Ace usiadł na marmurowym obramowaniu wanny.

– Szalenie zabawne. Można się poczęstować? – Wyjęła oblepioną mydlinami rękę z wody i chciała sięgnąć po widelec, lecz Ace odsunął jej dłoń i sam zaczął ją karmić małżami marynowanymi w limonowej zalewie.

– Jak się teraz czujesz?

– Lepiej. Fizycznie. – Spojrzała na niego poprzez górę piany. – A co mamy w programie? Kajdanki na deser? – Fiona zdołała już poznać Ace'a na tyle, żeby nie mieć żadnych wątpliwości, że dręczy go jakaś bardzo poważna sprawa.

Była przekonana, że nie może jej spotkać nic gorszego niż to, co już się zdarzyło: straciła Kimberly. Jeszcze nie do końca uświadomiła sobie, co to dla niej oznacza. Ale miała poczucie, że jej życie dobiegło końca.

Może tak i było, skoro – sama nie mogła w to uwierzyć! -przyszedł jej do głowy pomysł, że mogłaby zaprosić Ace'a, aby przyłączył się do niej w wannie.

– Czy nie sądzisz, że moglibyśmy przedyskutować to później? – Zmarszczyła czoło i starała się odzyskać panowanie nad sobą. – Może kiedy będę mniej…

Fiona wskazała na wannę. Ace wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę i nagle dziewczyna poczuła, że w łazience zrobiło się o wiele cieplej, wręcz gorąco. Aż do tej chwili bez przerwy uciekali, ciągle mieli poczucie zagrożenia, bali się. Teraz Fiona nie mogła się uwolnić od myśli, że to prawdopodobnie jej ostatnia noc na wolności. Jutro pewnie odda się w ręce policji, jutro pewnie zostanie zamknięta w więzieniu, a pojutrze…

Spojrzała na Ace'a i już otworzyła usta, żeby go poprosić, aby wyszedł, kiedy odstawił talerz i podszedł do umywalki.

– Nie mamy czasu do stracenia – oznajmił. – Musimy wszystko zaplanować i to w tej chwili.

– Czy to nie może zaczekać, aż…

Umilkła, bo Ace podszedł do blatu pod lustrem, otworzył zestaw męskich kosmetyków i zaczął namydlać twarz.

– Nie mogłeś zaczekać, aż wyjdę z wanny? – Fiona miała nadzieję, że w jej głosie zabrzmiała dezaprobata, ale na nim najwyraźniej nie zrobiło to najmniejszego wrażenia. Nagle Fiona gwałtownie wciągnęła powietrze, bo – Boże, miej ją w swojej opiece! – Ace zdjął koszulę.

Fiona znieruchomiała w wannie. Czy to podczas obserwowania ptaków kształtuje się takie ciało? Zachłannie wpatrywała się w plecy mężczyzny, w jego szerokie ramiona, zwieńczone muskularną szyją i w wąskie biodra. Jeremy spędzał mnóstwo czasu na siłowni, ale nie wyglądał tak wspaniale jak ten mężczyzna. Nawet nie umywał się do Ace'a z jego miodową skórą, pod którą widać było grę mięśni.

Fiona uświadomiła sobie nagle, że Ace patrzy na jej odbicie w lustrze. Szybko odwróciła wzrok i próbowała nie myśleć o półnagim męskim ciele.

– Musimy zaplanować, w jaki sposób oddamy się w ręce policji – oznajmił Ace, wracając do golenia. – Mój kuzyn Frank zatrudnił adwokatów, po dwóch dla każdego z nas. Cały czas będą nam towarzyszyć. To znaczy, dopóki będziemy na policji. O co chodzi?

– O nic, wszystko w porządku. Jest tu jeszcze jedna maszynka do golenia? Możesz mi podać? – Fiona wysunęła nogę z piany, namydliła ją i zaczęła golić. – Nienawidzę golenia nóg, zawsze zostają takie wstrętne, drapiące końcówki włosów. Najlepszy jest wosk. – Podniosła wzrok i zauważyła, że Ace gapi się na nią w lustrze z otwartymi ustami. Świetnie, pomyślała, możemy we dwójkę zagrać w tę grę. – Co mówiłeś? – zapytała słodko.

– Robiłem plany naszego poddania się – przypomniał i wrócił do golenia, ale Fiona zauważyła, że patrzy na nią. Uśmiechnęła się, kiedy się zaciął. – Moim zdaniem najlepiej byłoby poczekać do rana, lecz jeśli chcesz się zgłosić dzisiaj, możemy to zaaranżować.

– Nie, mogę poczekać – mruknęła niepewnie. Ace nie odezwał się, więc wzięła się do golenia drugiej nogi. – Czy to będzie bardzo okropne?

– Nie mam żadnego doświadczenia w tej materii, ale wątpię, czy pobieranie odcisków palców, robienie zdjęć do kartoteki i zamykanie w celi może być przyjemne.

Fiona starała się wyobrazić sobie, co ją czeka, jednak bez powodzenia. Nigdy w życiu nie popełniła żadnego przestępstwa. Nigdy nie próbowała zaniżyć podatków. Nigdy nawet nie przeszła przez jezdnię przy czerwonym świetle. A jednak jutro będzie musiała zmierzyć się z…

– Ale to nie potrwa długo, prawda? To znaczy, ci prawnicy są na tyle dobrzy, że szybko nas wyciągną z więzienia?

– Prawdę mówiąc, nie sądzę. Moi krewni zatrudnili prywatnych detektywów, którzy pracują nad tą sprawą od kilku dni i do niczego nie zdołali dojść. My podejrzewamy, że ogniwem, które nas łączy, jest osoba twojego ojca. Ale nie udało się wpaść na trop jakiegokolwiek związku Roya ze Smokeyem. Nikt nie ma też pojęcia, dlaczego my dwoje zostaliśmy spadkobiercami Hudsona. Długo jeszcze będziesz siedzieć w wannie? Ja też chcę się wykąpać.

– Oczywiście – mruknęła Fiona, zerkając z roztargnieniem na wychodzącego z łazienki Ace'a.

Wyszła z wanny. Nie przestając myśleć intensywnie włożyła gruby aksamitny szlafrok. Wsunęła się do sypialni. Na stoliku leżała duża biała torba, na której ktoś napisał: Fiona. Z zaciekawieniem zajrzała do środka. Torba była pełna kosmetyków. Niemal rozpłakała się z radości na ich widok.

Wklepując w twarz krem Chanel, otworzyła szafę. Była pełna ubrań. Kobiecych ubrań w jej rozmiarze. W komódce znalazła bieliznę i prostą, białą nocną koszulę. Fiona wzięła ją do ręki i zrozumiała, że jest to tylko pozorna prostota. Doświadczone oko mieszkanki Nowego Jorku pozwoliło jej bez trudu oszacować, że ktoś wydał na nią przynajmniej osiemset dolarów. Zrzuciła gruby aksamitny szlafrok i włożyła nocną koszulę i jedwabną brzoskwiniową podomkę.

Ktoś zadał sobie dużo trudu i wydał sporo pieniędzy, żeby zaopatrzyć ten hotel we wszystko, co potrzebne, pomyślała.

Kolejna tajemnica, związana z pozornie zwyczajnym panem Montgomerym – powiedziała na głos.

Jej ciało i twarz nie przypominały już papieru ściernego, miała też wreszcie na sobie wspaniałe, kobiece ubranie. Tak odmieniona weszła do salonu, w którym rozparty w fotelu siedział Ace, nadal tylko w spodniach, i czytał gazetę.

Spojrzał na Fionę, jakby nie był świadom, że dziewczyna jest w negliżu.

– Sądzę, że powinnaś to przeczytać, żeby w pełni zdawać sobie sprawę, o co jesteśmy oskarżeni. – Odłożył gazetę i skierował się do łazienki.

Podeszła do pliku gazet i wzięła jedną na chybił trafił.

Mordercy Pluszowego Misia, głosiła jedna z nich. On był jak duży pluszowy miś – powiedziała wczoraj dziennikarzom jedna z pracownic brutalnie zamordowanego Roya Hudsona. -Był taki kochany i zawsze ze wszystkimi żartował. Nie wiem, jak ktoś mógł chcieć zabić takiego pluszowego misia w ludzkiej skórze.

Fiona usiadła, czytając dalej, i ręce zaczęły jej się trząść, bo dowiadywała się o sobie potwornych rzeczy. Zdaniem dziennikarzy, była wychowywana bez miłości i podrzucona do szkoły z internatem. Jedna z gazet zamieściła wywiad z psychiatrą, który tłumaczył, że wychowanie Fiony musiało w sposób oczywisty doprowadzić do tego, że stała się ona osobą zimną i niezdolną do miłości. Tego typu osoba nie jest w stanie wczuć się w doznania innych. Podejrzewam, że jest socjopatką.

– Socjopatką – szepnęła Fiona.

Gerald, jej były asystent, udzielił wywiadu, w którym wysunął przypuszczenie, że Kimberly była zapewne surogatem dzieci, których Fiona nigdy nie miała.

Dopiero podczas lektury piątej gazety Fiona uświadomiła sobie, jak mało uwagi dziennikarze poświęcają Ace'owi. Prasa najwyraźniej była przekonana, że to Fiona była inspiratorką morderstwa, a on został tylko wciągnięty przez nią w zbrodnię. Niekiedy nawet sugerowano, że Ace może być jej zakładnikiem. Popatrzyła na niego, kiedy wszedł do pokoju po wzięciu prysznica. Miał na sobie aksamitny szlafrok i wycierał ręcznikiem mokre włosy.

– Okropne, prawda? – zapytał. – Chyba źle zrobiliśmy, uciekając. Prasa strasznie nas obsmarowała.

– Nie nas, tylko mnie – szepnęła. – I mojego ojca. Ciebie zostawiła w spokoju.

Ace odwrócił się i Fiona znowu odniosła wrażenie, że ten człowiek coś przed nią ukrywa. Może ma jakieś powiązania ze światem przestępczym i jego kumple pilnują, żeby jego nazwisko nie dostało się do gazet?

– Obiecuję ci, że zrobię, co w mojej mocy, żeby wyjaśnić to wszystko i…

– Jak?! – prawie krzyknęła. – Jak cokolwiek może zostać wyjaśnione, skoro nikt nie stara się dociec prawdy? Te wszystkie gazety już mnie dawno skazały. Wszystkie starają się wywęszyć, dlaczego to zrobiłam, nikt nie pyta, czy zabiłam tego człowieka. A może i innych.

– Ale naprawdę pracowałaś w wytwórni zabawek, która chciała zdobyć zgodę Roya na produkcję gadżetów z jego programu telewizyjnego. I tobie zapisał miliony w testamencie.


– Nie wiedziałam o tym – oświadczyła dobitnie. Ace podniósł ręce do góry w geście kapitulacji.

– Mnie nie musisz przekonywać. Byłem tam, pamiętasz?


– Niezupełnie. Niczego nie widziałeś, prawda? Nie widziałeś, jak ktoś inny zabija Roya, prawda?

– Nie – odpowiedział. – Niestety, nie. Spałem na pokładzie. Usłyszałem hałas i zbiegłem do kabiny w momencie, kiedy odkryłaś leżące na tobie ciało.

Fiona odwróciła na chwilę wzrok. Nie chciała przypominać sobie tej straszliwej nocy.

– Umówmy się, że nie będziemy dzisiaj o tym rozmawiać, co ty na to? Decyzja została podjęta i mamy tę jedną, ostatnią noc, żeby sobie trochę podogadzać. Nie możemy stąd wyjść, ale możemy poprosić, żeby nam tu przyniesiono, na co tylko mamy ochotę. Możesz przymierzyć wszystkie nowe ciuchy i…

– I co? Zabrać je ze sobą do więzienia? Czy policja będzie je przechowywać w depozycie, podczas gdy ja będę odsiadywać wyrok dożywocia za morderstwo, którego nie popełniłam?

– Za dwa morderstwa – sprostował. – Przypuszczalnie zostaniemy oskarżeni o dwa morderstwa. Chcesz obejrzeć jakiś film w telewizji? A może poprosimy mojego kuzyna, żeby przyniósł nam wideo i takie filmy, jakie tylko zechcemy?

– Nie! – krzyknęła – Nie chcę oglądać żadnych filmów. Chcę…

– Powinnaś się uspokoić – powiedział cierpliwie Ace i podał jej kolejny kieliszek szampana – Proszę, wypij. Zjedz czekoladkę. Mamy też sernik z malinami. Musisz się uspokoić. Nie mamy innego wyjścia, musimy się poddać. Sama doszłaś do tego wniosku. Ktoś próbował cię zabić. On albo ona strzelali do ciebie. Nie do mnie, a do ciebie. W więzieniu przynajmniej nie będzie ci groziło morderstwo.

Fiona wypiła szampana jednym haustem i Ace znów napełnił jej kieliszek. Dopiero po trzecim drinku nieco się odprężyła. A przynajmniej ogarniająca ją panika zaczęła słabnąć.

– Połóżmy się i odpocznijmy. Jutro będziemy potrzebować dużo siły – mruknął Ace i podsunął dziewczynie paterę pełną wyszukanych słodyczy.

– Próbujesz mnie uwieść? – zapytała i, ku własnemu przerażeniu, zaczęła chichotać.

– A chciałabyś? – zapytał poważnie.

– Powiedz, dlaczego mówią do ciebie Ace, skoro naprawdę masz na imię Paul? – zainteresowała, idąc za nim do sypialni.

– Byłem najlepszy w klasie, więc nazywali mnie Asem -wyjaśnił bez uśmiechu i postawił paterę ze słodyczami na ogromnym łóżku, które zajmowało lwią część pokoju. – Powinienem był poprosić o apartament z dwoma łóżkami.

– Dlaczego? Przecież spaliśmy już razem i to na o wiele węższym łóżku niż to.

– Może ty spałaś – mruknął i wziął do ręki pilota od telewizora. Wyciągnął się na łóżku w takiej odległości od Fiony, że równie dobrze mogli być w oddzielnych sypialniach.

Fiona sięgnęła po sernik. Stwierdziła, że szampan ją uspokoił. I rozjaśnił jej w głowie.

– Opinia publiczna już mnie osądziła i skazała, więc nawet gdybym została przez sąd uwolniona od winy za zabójstwo, którego nie popełniłam, nadal byłabym uważana za winną. Więc może powinnam starać się rozwiązać tę zagadkę.

– Ale możesz przy tym zostać zastrzelona. Zapomniałaś o człowieku, który cię ściga? – Ace zmieniał kanały w telewizorze.

– Nie chciałabym, żeby to zabrzmiało melodramatycznie, ale wolę umrzeć, niż spędzić resztę życia w więzieniu.

Ace nie odpowiedział i gdyby nie malujące się na jego twarzy skupienie, Fiona mogłaby podejrzewać, że jej nie słucha.

– Nie rozumiesz? Dopóki nie oczyszczę swojego nazwiska, nie będę miała życia. Nawet jeżeli podczas procesu uda mi się odeprzeć zarzuty, będę traktowana jak zadżumiona i nie dostanę pracy w żadnej wytwórni zabawek.

Miała nadzieję, że Ace coś odpowie, ale on patrzył prosto przed siebie. Dziewczyna zauważyła jednak, że koszula na jego lewej piersi mocno się unosi w rytm gwałtownych uderzeń serca. On stara się zachować spokój, pomyślała. Stara się zachować spokój, żebym mogła wyrzucić z siebie wszystko, co mnie dręczy.

– Natomiast jeśli zdołam oczyścić swoje nazwisko, to będzie zupełnie inna historia – powiedziała miękko i położyła się obok niego.

– A jak chcesz to zrobić? – zapytała Ace równie miękko. Dźwięk w telewizorze był nastawiony tak cicho, że Fiona ledwo go słyszała. – Policja, prawnicy i pół tuzina detektywów nie byli w stanie odkryć niczego, co mogłoby w jakimkolwiek stopniu nas oczyścić.

– Po prostu tylko ty i ja możemy spróbować uświadomić sobie, co wiemy. Jeśli zostaniemy rozdzieleni, nigdy nie odkryjemy prawdy.

Fiona odetchnęła głęboko. Ace odwrócił się i popatrzył jej w oczy.

– A co będzie, jeśli dowiemy się jakichś naprawdę straszliwych rzeczy o twoim ojcu?

– A co będzie, jeśli dowiemy się naprawdę straszliwych rzeczy o twoim wujku? – zrewanżowała się Fiona. – Sądzę, że on także jest w to wplątany. A co będzie, jeśli odkryję sekrety, które tak starannie próbujesz przede mną ukryć?

– Tajemnice podobne do tej, że Kimberly jest lalką?

Fiona wyrzuciła ręce w górę i położyła się na wznak.

– Czy to miała być dla mnie rewelacja? To zadziwiające, że nie miałeś pojęcia, kim ona jest. Czy ty nie orientujesz się kompletnie w niczym poza ptakami? Podejrzewam, że gdybym wymyśliła Kimberly ornitologa, wiedziałbyś o niej wszystko. A może powinnam osobiście dorobić Kimberly skrzydła?

– Niezły pomysł. Mogłabyś zrobić lalkę ptaka w miejsce aligatora, którego zniszczyłaś. Rodzaj krokolalki.

Narastający w dziewczynie gniew natychmiast ustąpił miejsca rozbawieniu.

– Nie masz zielonego pojęcia, ile by kosztowało stworzenie takiej lalki, a potem wypromowanie jej. Musiałbyś być tak bogaty jak Bill Gates, żeby tego dokonać.

– Masz na myśli coś takiego jak Walt Disney, który zrobił kilka kreskówek, a potem sprzedawał prawa do produkcji gadżetów z tych filmów?

– Disney, Gwiezdne wojny… i… Raphael.

– I w ten sposób wróciliśmy do początku. To właśnie przede wszystkim wciągnęło nas w tę całą historię.

– A co nas z niej wyciągnie? To jest prawdziwy problem, prawda? – zapytała spokojnie Fiona.

– Prawnicy. Przeprowadzą dochodzenie. Detektywi starają się rozwikłać tę sprawę. I mój kuzyn…

Fiona nie zdołała zachować spokoju. Zerwała się z łóżka i stanęła między Ace'em a telewizorem.

– Dlaczego tak bardzo ufasz tym ludziom? Tu chodzi także i o twoje życie. Choć gazety wydają się ciebie pomijać -w końcu ty nie jesteś sławny, ty nie stworzyłeś lalki Kimberly -to jednak także jesteś w to wplątany.

– A jaki mam wybór? – Przesunął głowę, jakby chciał coś dojrzeć zza Fiony, jakby program telewizyjny interesował go o wiele bardziej niż to, co ona mówi. – Nie możemy sami kontynuować śledztwa. Ty nie jesteś w stanie żyć w chałupie pozbawionej gorącej i zimnej bieżącej wody. I załamujesz się przy każdej najmniejszej przykrości. Jesteś zbyt miękka, zbyt delikatna, żeby to znieść.

Tyle myśli przemknęło jednocześnie przez głowę Fiony, że nie była w stanie w sposób uporządkowany ich wypowiedzieć.

– Zbyt miękka? – Jej cichy głos robił większe wrażenie niż krzyk. – Ja jestem miękka? Wybiłam się sama, ty… ty… To, co mam, zdobyłam sama, bez czyjejkolwiek pomocy.

Fiona oparła ręce na biodrach i zaczęła krążyć w tę i z powrotem po pokoju.

– Wiesz, jak powstała Kimberly? Ja ją stworzyłam! Kiedy ukończyłam college, nie miałam żadnych znajomości, żadnego poparcia, tak jakbym była sierotą. Nie chciałam wykorzystywać moich przyjaciółek jako szczebli drabiny do kariery. Mówiono o mnie: ta biedna mała córka Burkenhaltera. Ale ja nie zamierzałam pozwolić, aby cokolwiek stanęło mi na drodze.

Odwróciła się i spojrzała na Ace'a. Leżał wyciągnięty na łóżku, z nogami skrzyżowanymi w kostkach, z ręką pod głową i patrzył na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Miękka! Też coś, pomyślała. Zatrzymała się.

– Po kilku latach pracy w beznadziejnych miejscach zostałam zatrudniona jako osobista asystentka kierowniczki do spraw produkcji w Davidson Toys. Myślałam, że będę pomagać w projektowaniu, ale ona żądała tylko, żebym parzyła kawę i odbierała jej pranie. Niewiele różniłam się od służącej i nie wiele więcej zarabiałam. Ale nie dałam się zdołować. Trzymałam usta zamknięte, a oczy otwarte i pewnego dnia… – Fiona musiała głęboko odetchnąć, żeby wymówić nazwisko tego człowieka. Pewnego dnia usłyszałam, że James Tonbridge Garrett daje zielone światło pracom nad klonem B. Mam nadzieję, że wiesz, o czym mówię? – Fiona spojrzała pytająco na Ace'a.

Skinął głową, ale jego twarz nadal nie wyrażała żadnych emocji.

– Nie położyłam się spać przez trzy dni i trzy noce. Nie myślałam o niczym, poza stworzeniem… nie tylko nowej lalki, ale całej koncepcji świata tej lalki. Ja stworzyłam lalkę z osobowością. Z osobowością, która zmienia się co pół roku, w miarę jak lalka się uczy i dojrzewa. Zatrudniłam plastyka, żeby przeniósł moje pomysły na papier i pewnego poniedziałkowego ranka wdarłam się do gabinetu Garretta i przedstawiłam mu całą koncepcję.

– Rozumiem. Jesteś gigantem w świecie biznesu. I dopóki jesteś w czystym otoczeniu i masz odpowiednie warunki sanitarne, jesteś świetna. – Ace nadal leżał wygodnie wyciągnięty na łóżku i patrzył na Fionę.

– Do diabła z tobą! – Dziewczyna zacisnęła ręce w pięści. -Zupełnie nic nie rozumiesz. Nic! Nowy Jork to także dżungla, podobna do tej, w której grasują krokodyle.

– Aligatory. Krokodyli jest niezbyt wiele.

– Wszystko jedno. Istota polega na tym…

– Tak? Na czym polega twoim zdaniem istota? Chcesz wrócić do Nowego Jorku i znowu bawić się swoją lalką? Nie możesz tego zrobić. To, co się stało, nie jest twoją winą, ale stało się i nie możesz tego zmienić. Więc o czym mówisz?

Fiona usiadła w nogach łóżka.

– Nie chcę iść do więzienia.

– Ani ja, ale w tej chwili nie mamy wyboru. Ktoś, może nawet cała banda ludzi, pozostających na wolności, poluje na nas. Nie mamy pojęcia, dlaczego chcą nas dopaść, i musimy zostawić wyjaśnienie tego prawnikom, detektywom i policji. Oni…

– Oni nic nie wiedzą! – Fiona wskazała leżącą na fotelu stertę gazet. – Nie słyszałeś, co powiedziałam? Nikt nie szuka prawdy. Szukają nas. My jesteśmy mordercami…

– Mordercami Pluszowego Misia.

– Właśnie. Zostaliśmy osądzeni i uznani za winnych zabójstwa misia w ludzkiej skórze. Ale, wiesz, dla mnie Roy Hudson nie był pluszowym misiem. Ja uważałam go za obleśnego starucha, który bez przerwy próbował mnie podmacywać.

Ace przewrócił się na bok i sięgnął do szuflady nocnego stolika. Wyjął stamtąd długopis i notes.

– To może być jakiś ślad. Każemy detektywom to sprawdzić.

– To nic nie da. Ta kobieta, która udzieliła gazecie wywiadu, podała swoje nazwisko. Stała się ważna, zaistniała. I nie dopuści do tego, żeby po powrocie do domu, do swojego środowiska, zrobiono z niej pośmiewisko.

– Racja. – Ace odłożył przybory do pisania do szuflady.

Fiona podeszła do nocnej szafki, wyjęła notes i długopis i rzuciła je Ace'owi na piersi.

– Ale są inne rzeczy, które powinniśmy sprawdzić.

– Takie jak? – Ace trzymał długopis w pogotowiu.


– Nie wiem. Jeśli mój ojciec jest ogniwem, które łączy nas oboje, to może on łączy nas także z Royem.

– Nie zapominaj, że może jednak chodzić o dwie różne sprawy. Powód, dla którego Roy wybrał ciebie, może być zupełnie inny niż ten, dla którego wybrał mnie.

– To prawda. Ale wydaje mi się, że o wiele więcej sensu ma przypuszczenie, że mój ojciec jest ogniwem, łączącym całą naszą trójkę. Kiedy mój ojciec i Roy się spotkali? Czy mój ojciec w jakikolwiek sposób pomógł Royowi?

– Albo czy Roy w jakikolwiek sposób skrzywdził twojego ojca? – dodał cicho Ace. – Może Roy skrzywdził zarówno twojego ojca, jak i mojego wujka? I może czuł, że jest im coś winien?

Fiona usiadła na łóżku obok Ace'a.

– Przyznaj, myślałeś o tym już wcześniej?

– Sporo o tym myślałem.

– Jeśli oddamy się w ręce policji, nigdy nie uda nam się odkryć prawdy, nie sądzisz?

– Bardzo wątpię – powiedział cicho.

– Nie chcesz, żebyśmy poszli na policję, prawda? – Fiona wpatrywała się w oczy Ace'a, w których płonął ogień, pozostający w sprzeczności z jego pozornie odprężoną sylwetką.

– Wpadłaś w szał, kiedy się okazało, że twój ojciec nie był taki, za jakiego go uważałaś, i prawie postradałaś zmysły, kiedy wyrzucono cię z pracy – zaczął mówić głuchym głosem.

– To prawda – przyznała Fiona, odwracając od niego twarz.

– Nienawidzisz mieszkania w chałupie. Ludzie, którzy uciekają, nie mogą zatrzymywać się w pięciogwiazdkowych hotelach, szczególnie kiedy szukają informacji.

– To prawda, nienawidziłam tej chaty.

– I ktoś najwyraźniej próbuje cię zabić.

Spojrzała na Ace'a wyzywająco.

– I udało mu się, prawda? Czymże w tej chwili jestem, jeśli nie trupem? Moja praca, moje życie, wszystko mi odebrano. Pewnej nocy położyłam się do łóżka, a kiedy się obudziłam, leżał na mnie nieboszczyk. I od tej chwili… – zacięła się.

– I od tej chwili musiałaś znosić towarzystwo faceta, którego szczerze nie cierpisz, i musiałaś się obywać bez podstawowych wygód.

– Ja nie…

– Co nie? Nie masz nic przeciwko obywaniu się bez prysznica? Bez wyrafinowanych dań? Bez…

– To nieprawda, że cię nie lubię! – przerwała mu Fiona. -Jesteś… To znaczy, stałeś się… Chcę powiedzieć, że ty…

Spojrzała na Ace'a i zauważyła maleńkie iskierki w jego oczach; potem nagle dumnie podniosła do góry głowę, a oczy szeroko otwarły jej się ze zdziwienia.

– Ty sukinsynu! Zaplanowałeś to wszystko! Nigdy nie zamierzałeś oddać się w ręce policji, prawda? Manipulowałeś mną tak, żebym to ja próbowała cię przekonać, że powinniśmy kontynuować ucieczkę.

– Chciałem, żebyś podjęła decyzję z własnej i nieprzymuszonej woli. – Ace starał się zachować kamienną twarz, ale w kącikach jego ust czaił się cień uśmiechu.

– To za słabo powiedziane, że cię nie lubię! – Fiona zerwała się i stała nad Ace'em z rękami na biodrach. – Nienawidzę cię, nienawidzę i gardzę tobą. Mam nadzieję, że zostaniesz uznany za winnego i że przywrócą gilotynę, i…

Ace wybuchnął śmiechem.

– Daj spokój, przecież wcale tak nie myślisz. Jeszcze przed chwilą twierdziłaś, że to nieprawda, że mnie nie lubisz.

– Kłamałam.

Fiona chciała się odwrócić, ale Ace złapał jej peniuar.

– Nie wierzę, że mnie nienawidzisz – powiedział miękko.

– Nienawidzę! – Fiona próbowała wyrwać jedwabny szlafroczek z uchwytu tego nieznośnego faceta. – Jesteś najbardziej zimnym i nieczułym człowiekiem, jakiego w życiu spotkałam. I nudnym. Tylko byś oglądał w telewizji filmy o ptakach. I słuchał ptaków. I patrzył na ptaki. I pisał o ptakach. I myślał o ptakach.

Najwyraźniej udało jej się trafić w czuły punkt i miała przynajmniej tę satysfakcję, że starła z jego twarzy ten uśmieszek zadowolenia. Teraz ona mogła się słodko uśmiechnąć i kontynuować swą perorę.

– Najwyraźniej sądzisz, że każda kobieta musi cię pragnąć. Cóż, może te srebrnowłose stare damy chcą, żebyś je błagał o pieniądze, ale ja niczego od ciebie nie chcę. Nie potrafisz się niczym dzielić! Wszystko trzymasz w tajemnicy i zamykasz się w sobie. Współczuję kobiecie, która jest na tyle głupia, że zgodziła się dzielić z tobą życie. Zamarzłabym na śmierć, leżąc z tobą w łóżku.

– Naprawdę? – Ace szarpnął peniuar tak mocno, że Fiona upadła na niego. Natychmiast otoczył ją ramionami i przyciągnął do siebie.

Może na skutek tego, co przeszli, niebezpieczeństw i podniecenia, a może dlatego, że będąc od tylu dni tuż obok siebie, nie pozwalali sobie na najmniejszy dotyk, kiedy wreszcie ich ciała zetknęły się, buchnęły płomienie.

Dłonie Ace'a zdawały się być jednocześnie w każdym zakątku ciała Fiony, która oplotła go nogami i otworzyła usta, aby poczuć w nich jego język.

Słowo „namiętność" nie odzwierciedlało w pełni jej uczuć. Czy myślała o nim przez te wszystkie dni? Pragnęła go? A może tylko potrzebowała kontaktu z drugim człowiekiem?

Turlali się po łóżku, a ich dłonie i wargi ani przez chwilę nie pozostawały w bezruchu. Usta Ace'a zsunęły się na jej szyję; nogi Fiony obejmowały teraz jego biodra. Szlafrok Ace'a rozsunął się i Fiona czuła na swej skórze dotyk jego nagiej piersi; rozdzielała ich tylko cieniutka bawełniana koszulka Fiony.

Turlając się po łóżku, wylądowali w pewnej chwili na pilocie od telewizora i któreś z nich musiało bezwiednie nacisnąć przycisk dźwięku. Głos, który dotychczas był ledwo słyszalny, stał się niemal ogłuszający.

– Ace, najdroższy, jeśli mnie słyszysz, to pamiętaj, że zrobię wszystko, żeby ci pomóc.

Ace, który w tym momencie był na górze, obejmując Fionę ramionami i nogami, oderwał usta od dziewczyny i spojrzał na ekran. Ujrzał swą narzeczoną, Lisę Rene Honeycutt, która patrzyła mu prosto w oczy. Zamarł.

Ponieważ Fiona nigdy nie słyszała głosu Lisy, więc w pierwszej chwili nie zareagowała. Uświadomiła sobie tylko, że coś odwróciło od niej uwagę Ace'a i całkowicie go pochłonęło.

– Co się stało? – mruknęła.

Ale w następnej chwili także i ona zamarła. Usłyszała głos Jeremy'ego.

– Fiono, najukochańsza moja, proszę, zgłoś się na policję.

Powoli odwróciła głowę i spojrzała na ekran. Był tak ogromny, że twarz Jeremy'ego była niemal naturalnej wielkości, a obraz tak czysty, jakby on sam we własnej osobie stał w nogach łóżka.

– Fiono, proszę, błagam cię, poddaj się. – Jeremy mówił wprost do kamery. – Jeśli słyszysz moje słowa i jeśli kiedykolwiek ci na mnie zależało, proszę, zadzwoń na policję i pozwól im się zabrać. Ja wiem, że nie mogłaś nikogo zabić, i dla tej wiary postawiłem całą moją karierę na jedną kartę. Dzień i noc pracuję, żeby rozwiązać tę sprawę, ale uciekając, nie ułatwiasz mi zadania. Proszę, zadzwoń…

W miejsce Jeremy'ego na ekranie pojawiła się twarz prezentera.

– Narzeczeni obojga domniemanych morderców Pluszowego Misia przylecieli na Florydę, żeby pomóc w obejmujących cały stan poszukiwaniach. I trzeba przyznać, że oboje okazali się bardzo pomocni zarówno mediom, jak i policji. Panna Honeycutt tak głęboko przeżyła przesłuchanie, że znajduje się obecnie pod opieką lekarską. Natomiast pan Jeremy Winthrop, jak nas poinformowano, od kilku dni nie sypia. To objawy najszczersze go uczucia – stwierdził prezenter z afektowanym uśmiechem. – Nawet bezlitośni mordercy potrafią wzbudzić prawdziwą miłość.

A teraz najświeższe informacje związane w poszukiwaniami tak zwanych Morderców Pluszowego Misia. Podejrzewa się, że zdołali opuścić stan Floryda i przebywają obecnie w Luizjanie. Tamtejsza policja otrzymała…

Ace wyciągnął pilota spod swojego biodra i wyłączył telewizor.

– Nigdy więcej się na mnie nie rzucaj! – warknął, patrząc na Fionę.

– Jesteś prawdziwym sukinsynem – odpowiedziała spokojnie, ale z głębokim przekonaniem i odsunęła się od niego jak najdalej.

– Słuchaj, ja mam poważne osobiste zobowiązania. – Ace wskazał głową na łóżko, na którym niemal kochali się przed chwilą. – Nie mogę robić takich rzeczy. Mam…

– Co chcesz przez to powiedzieć? Że ja nie mam zobowiązań? – rzuciła w stronę pleców Ace'a, bo usiadł tyłem do niej po drugiej stronie łóżka.

– To znaczy, że jestem tylko mężczyzną i widok długich nóg, golonych tuż pod moim nosem, robi na mnie wrażenie…

Fiona czuła, że jeszcze nigdy w życiu nie była tak wściekła.

– Pod twoim nosem?! – wysyczała. – To ty wszedłeś do mnie do łazienki. Kąpałam się, kiedy wszedłeś, zdjąłeś koszulę i… i… po co to zrobiłeś? Chciałeś mnie podniecić? O to ci chodziło? Myślisz…

– Nic nie myślę! – Ace wstał i spojrzał na dziewczynę przez całą szerokość łóżka. – Owszem, wszedłem za tobą do łazienki, bo bałem się, że możesz próbować się utopić. Pozwól sobie przypomnieć, że byłaś dziś w samobójczym nastroju.

– Skąd wiesz, w jakim byłam nastroju? I co cię to może obchodzić?

– Ty sobie spokojnie umrzesz, a ja nadal będę oskarżony o coś, czego nie zrobiłem. Pamiętaj, że Hudson także i mnie uczynił swoim spadkobiercą.

Fiona opadła na stojący obok łóżka fotel.

– Rozumiem – powiedziała cicho.

– Nie chciałem, żeby to tak zabrzmiało. Chciałem… – zaczął, ale nie pozwoliła mu dokończyć.

– Nie, wszystko w porządku. Dobrze wiedzieć, na czym się stoi. W końcu rzeczywiście zniszczyłam twojego aligatora i…

– Postanowiłaś odegrać rolę osoby skruszonej? – warknął. -Ja uważam, że mamy przed sobą zadanie, które możemy wykonać tylko w ten jeden sposób: razem. Nie musimy się nawzajem lubić. A gdybyśmy nawet, na nieszczęście, naprawdę się polubili, musimy trzymać łapy przy sobie.

– A więc to ja, jak sądzę, wciągnęłam całkowicie niewinnego faceta do łóżka? Powinieneś zapisać to w swoim notesiku i poinformować o tym adwokata. „Fiona próbowała mnie uwieść".

Ace obszedł łóżko i chwycił ramiona dziewczyny.

– Do diabła! Wcale nie próbowałaś mnie uwieść. Nie musiałaś niczego próbować! Jesteś piękną kobietą; jesteś interesująca; jesteś inteligentna; jesteś… jesteś…

Puścił ramiona Fiony i dziewczyna bezwładnie opadła na fotel. Ace odetchnął głęboko, żeby się uspokoić.

– Dobrze, może jestem zimny. Możesz mówić o mnie, co ci ślina na język przyniesie, ale to, co robiliśmy, nie ma prawdziwego znaczenia. Jesteśmy odizolowani; mamy tylko siebie nawzajem; to zrozumiałe, że jesteśmy dla siebie atrakcyjni. Pod względem fizycznym. Ale w głębszym tego słowa znaczeniu, nie moglibyśmy być bardziej niedobrani.

Popatrzył na Fionę tak, jakby oczekiwał, że dziewczyna zrozumie tok jego rozumowania i nie będzie go zmuszać, żeby mówił dalej.

– Mów dalej – powiedziała. – Chcę usłyszeć wszystko, co masz do powiedzenia.

– Ty i ja pochodzimy z dwóch różnych światów. Ty jesteś dziewczyną z miasta, ja jestem na wskroś prowincjuszem. Jestem… – Spojrzał na nią i cień uśmiechu pojawił się w kącikach jego ust. – Jestem największym w naszym stuleciu męskim szowinistą.

– Świnią – dopowiedziała. – MSŚ. Męską Szowinistyczną Świnią.

– Właśnie. To nas ustawia na przeciwstawnych biegunach. Wiesz, dlaczego żenię się z Lisą Rene?

– Nie, powiedz. To fascynujące. – Głos Fiony wręcz ociekał sarkazmem.

– Bo ona chce takiego życia, jakiego i ja pragnę. I dlatego, że jest moim absolutnym przeciwieństwem. Ona jest równie otwarta, jak ja jestem skryty. Jest równie przyjacielska, jak ja…

– Małomówny?

– Właśnie. Podoba mi się życie, jakie mnie z nią czeka. Ona nie ma żadnych ambicji poza zostaniem żoną i matką. Podoba mi się perspektywa wracania do domu, w którym czekają na mnie żona i dzieci.

– Ty naprawdę jesteś przeżytkiem! Żadnej pracy kobiet, prawda? Żadnych kobiet, które spędzają cały dzień w biurach korporacji, zostawiając dzieci z nianią, co?

– Właśnie.

– Wydaje się, że szykujesz sobie bardzo nudne życie.

– Za to życie twoje i Jeremy'ego jest bez zarzutu.

– Nie jestem z nim zaręczona, ale…

– Ale powiesz „tak", jeśli poprosi cię o rękę?

– Oczywiście – odparła. – Dla niego kobieta to coś więcej niż para długich nóg.

Ace usiadł na brzegu łóżka i przez chwilę przypatrywał się dziewczynie. Kiedy w końcu się odezwał, był całkowicie opanowany.

– Właśnie ustaliliśmy, że poza fizyczną atrakcyjnością, która może się zdarzyć między dwojgiem normalnych ludzi, wszystko, co dla każdego z nas ważne, jest drugiemu obce. Ty nie trawisz takich mężczyzn jak ja, a ja nadal uważam, że miejsce kobiety jest w kuchni. Czy w tym punkcie jesteśmy zgodni?

– Wiesz, przez te kilka ostatnich dni chciałam się czegoś więcej o tobie dowiedzieć, ale kiedy zaczęłam cię wreszcie poznawać, okazało się, że niewiele masz cech, które można polubić.

– Właśnie! – Odetchnął. – I teraz, kiedy porozumieliśmy się w zasadniczej sprawie, proponuję, żebyśmy jak najprędzej zrobili, co mamy do zrobienia, i rozstali się. Ty wrócisz do swojego życia, a ja…

– Do swojej jaskini. A może to jest orle gniazdo, wysoko w górze, ponad realnym światem?

– Cokolwiek to jest, jest moje. A więc porozumieliśmy się? Nigdy więcej tego. – Wskazał łóżko. – Chcę móc spokojnie spojrzeć Lisie w oczy, kiedy to wszystko się skończy.

– Akceptuję. Ale co z dzisiejszą nocą? Mamy tylko jedno łóżko.

– Przyniosą mi drugie łóżko do salonu. A teraz powinniśmy złapać choć trochę snu. Rano spodziewam się twojej przemyślanej decyzji, co naprawdę chcesz zrobić. Może powinnaś pomyśleć o tym, jak o problemie w interesach, odsuwając na bok sprawy osobiste.

– Znakomicie. Chyba powinniśmy rzeczywiście iść już spać. Czy zechcesz opuścić moją sypialnię?

– Oczywiście. – Ace wstał i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

A potem oparł się o nie i przymknął oczy. Kupiła to, pomyślał. Nie do wiary, ale naprawdę to kupiła!

Загрузка...