ROZDZIAŁ XXIII

Medusa nadal była najnudniej wyglądającą planetą, jaką Honor w życia widziała, co potwierdziło kolejne spojrzenie na ekran. Nie wiadomo dlaczego przypomniało jej się stare ziemskie przekleństwo o życiu w ciekawych czasach — teraz nabrało ono zupełnie nowego sensu. Stłumiła westchnienie, podeszła do kapitańskiego fotela i usiadła, nie przejmując jednak wachty od McKeona. Musiała sporo przemyśleć, a nie chciało jej się siedzieć samotnie.

Od wizyty Hauptmana upłynęły dwa dni, w trakcie których nie przytrafiło się żadne nowe nieszczęście. Do ciekawszych wydarzeń należała i barwna, i niezwykle złośliwa relacja Estelle Matsuko z rozmowy z emisariuszem hrabiny Marisy. Honor nie sądziła, że pani gubernator potrafi wpaść w taką furię — wyglądała na gotową gryźć dywan i demolować meble. Po wysłuchaniu opowieści Honor zrozumiała ją — wyglądało na to, że hrabina New Kiev dostała konkretne wytyczne od sponsorów, a zwłaszcza od Hauptmana — z uwag Matsuko wynikało, że kartele handlowe łożyły na partię liberalną znacznie więcej niż Honor sądziła. Co prawda sojusz między zwolennikami zwiększenia wydatków socjalnych i tuzami kapitalizmu był nieco dziwny, ale istniał, i w jego efekcie hrabina Marisa zdecydowała się przykręcić śrubę Matsuko, by spełnić żądania dobroczyńców.

Honor ze sporym zaskoczeniem dowiedziała się, iż hrabinie Marisie powiedziano niegrzecznie, za to stanowczo, by nie wtykała nosa w działania Królewskiej Marynarki w systemie Basilisk, co musiało być dla niej dużym szokiem. Honor była tym zachwycona, jako że potwierdzało to jej nadzieje, że ktoś w Admiralicji pochwalał jej poczynania. Był to także pierwszy wypadek, by ministrowi do spraw Medusy powiedziano, i to jednoznacznie, że jej władza kończy się dokładnie tam, dokąd dociera atmosfera planety. Było to dawno spóźnione przejęcie obowiązków i odpowiedzialności przez flotę, choć wiedząc, jakich zwykle przydzielano tu oficerów, Honor zastanawiała się, jak długo to potrwa. Obecnie jednak hrabina Marisa nie była w stanie nic na to poradzić, a co więcej, wyglądało na to, że jej autorytet nawet we własnej partii uległ poważnemu zachwianiu.

Honor nie całkiem rozumiała błysk w oczach Matsuko, gdy ta wdała się w spekulacje na temat sytuacji politycznej w parlamencie. Nie znała się na niuansach politycznych machinacji — w Królewskiej Marynarce (jak zresztą w każdej) podległość służbowa była jasno określona niezależnie od walki o wpływy między rozmaitymi grupami. Dama Estelle natomiast doskonale orientowała się w bizantyjskich zgoła regułach gry zwanej polityką i była przekonana, że zanosi się na coś skomplikowanego i drastycznego, co nie wróżyło dobrze hrabinie Marisie. Po dłuższym wykładzie Honor była w stanie zrozumieć podstawy. Hrabina Marisa jako jeden z liderów opozycji była ministrem tylko dlatego, że Medusa tradycyjnie pozostawała w obszarze wpływów Partii Liberalnej jako coś w rodzaju qui pro quo — pozostałość po walce parlamentarnej związanej z przyłączeniem układu Basilisk. Istniały jednak granice swobody jej decyzji — w końcu wchodziła w skład rządu i jeśli pozwoliłaby sobie na zbyt wiele, skończyłoby się to utratą stanowiska. Wychodziło na to, że właśnie dotarła do tej granicy, ponieważ jej emisariusz przybył tu z „sugestiami”, nie zaś z poleceniami.

Pani gubernator miała te sugestie gdzieś, a w opinii Honor wszystkie one były wariacjami jednego tematu: Dama Estelle powinna pamiętać o ważnej roli, jaką w Królestwie Manticore odgrywały wielkie firmy kupieckie, i starać się o „bardziej pojednawczy ton” w stosunku do nich oraz próbować „mediacji w wypadkach zbyt rygorystycznego stosowania przepisów handlowych przez Królewską Marynarkę”. Powinna też mieć na względzie „zgodne z prawem obawy karteli dotyczące nagłych zmian w sposobie stosowania tychże przepisów”. Nade wszystko zaś powinna „pamiętać o czasowym charakterze naszej obecności na planecie” i w związku z tym unikać jakichkolwiek akcji mogących rozgniewać tubylców lub tych, którzy pewnego dnia — będą z nimi handlowali jako z partnerami. No i ma się rozumieć „powinna czynić wszelkie wysiłki by zapobiec zbytniej gorliwości” w wykonywaniu rozkazów przez obecnie dowodzącego placówką Basilisk oficera władającego resztą systemu. W opinii Honor był to zwykły szantaż, tylko ubrany w pięknie brzmiące, puste frazesy i całkowicie pozbawiony realnej groźby. A co ważniejsze, nastąpił w najgorszym możliwym momencie, bowiem emisariusz zjawił się mniej niż dziesięć minut po wizycie Matsuko w szpitalu, gdzie właśnie zmarł kolejny ciężko ranny w wybuchu laboratorium policjant. Omal nie urwała nieszczęśnikowi głowy i odesłała go z dokładnym opisem ostatnich przypadków naruszania prawa na terenie Protektoratu Jej Królewskiej Mości Medusa. Oraz, jak poinformowała Honor z ponurą satysfakcją, z raportem, w którym. napisała wyraźnie, że odkrycie tych przestępstw stało się możliwe jedynie dzięki: „pełnym poświęcenia, uporu i w pełni profesjonalnym działaniom komandor Harrington i załogi HMS Fearless podejmowanym zarówno samodzielnie, jak i w pełnym współdziałaniu z Agencją Ochrony Tubylców”. W tych okolicznościach, konkludowała pani gubernator, nie ma zamiaru powstrzymać, lecz raczej w pełni popierać i wspomagać wszelkie poczynania komandor Honor Harrington w każdy możliwy sposób. Naturalnie, jeśli rząd Jej Królewskiej Mości nie pochwala jej decyzji, gotowa jest złożyć rezygnację.

Fakt, iż emisariusz nie był przygotowany na ewentualność złożenia przez nią rezygnacji, w opinii Estelle Matsuko potwierdzał jej wniosek, iż hrabina Marisa miała kłopoty. Honor nie była tego taka pewna, ale biorąc pod uwagę niespodziewane poparcie w Admiralicji, być może pani gubernator miała jednak rację… Problemem podstawowym było jednak to, że poparcie mogło zniknąć, jeśli nie uda się jej i Matsuko złapać winnych produkcji narkotyków (i karabinów skałkowych) albo udowodnić w inny sposób, że powstrzymały raz na zawsze ich działalność. A prawda wyglądała nieciekawie — od odlotu kuriera z emisariuszem i Hauptmanem na pokładzie nie posunęły się ani o krok naprzód. Honor odchyliła oparcie fotela, założyła nogę na nogę i złączyła palce dłoni pod brodą, dumając, co jeszcze mogłaby zrobić. Albo może zrobić. Nimitz spał w najlepsze na oparciu.

Nielegalne podłączenie do kolektorów było ślepym zaułkiem. To znaczy: nie miała wątpliwości, że zostało zainstalowane fabrycznie lub w trakcie montowania kolektora na orbicie. Śledztwo, jakie zapoczątkował jej meldunek, na pewno zakończy się fiaskiem. Osoby za to odpowiedzialne były tak wysoko postawione i miały tyle czasu, że wszelkie ślady operacji dawno zostały zniszczone. A przy montażu prefabrykowanych elementów na orbicie brało udział zbyt wielu ludzi, by po latach dało się cokolwiek ustalić. Szansa na odnalezienie winnych była praktycznie żadna.

Matsuko miała natomiast rację w innej kwestii — podłączenie się do zapasowego kolektora rządowego wskazywało na niesamowitą pewność siebie stojącą w sprzeczności ze starannym maskowaniem laboratorium. Nie musieli czerpać energii akurat z tego kolektora — nie musieli w ogóle używać kradzionej energii z jakiegokolwiek kolektora, mogli wykorzystać własny geotermiczny generator czy zwykły hydrogenerator ukryty w pobliskich gorących źródłach. Energię przesyłaną wkopanym kablem na odcinku dwóch kilometrów naprawdę znacznie trudniej byłoby wykryć. Wyglądało to tak, jakby przeciwnicy mieli dwie osobowości: jedna ukrywała działalność z posuniętą do przesady ostrożnością, druga szła na niepotrzebne ryzyko, A mogła istnieć jeszcze trzecia, biorąc pod uwagę sposób wysadzenia laboratorium. Był to szczyt głupoty ze strony przestępców, bo wiadomym było, iż policja Agencji nie spocznie, nim nie znajdzie tych, którzy to zlecili. Tak działo się od zawsze w całym wszechświecie. Ten masowy mord wyglądał prawie jak wyzwanie i to mające spowodować jak najostrzejsze reperkusje. A to nie miało sensu — nie dość, że przestępcy zachowywali się absurdalnie, to na dodatek sama skala operacji była zbyt duża. Tym, o co im chodziło, na pewno nie były dochody ze sprzedaży narkotyków czy broni tubylcom, bo takich dochodów przy tej ilości po prostu nie mogli mieć. Wyglądało to raczej na tajną operację, tylko ani Honor, ani Matsuko nie były w stanie zrozumieć, co było jej celem. Zbrojenie tubylców przy równoczesnym dostarczaniu im narkotyku wywołującego skłonności do stosowania przemocy wskazywało na próbę wywołania powstania, a powodzenie takiego powstania było fizycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę, jakie siły mogło w krótkim czasie posłać na planetę Królestwo Manticore. Prawda — masakra mogła być spora, ale większość ofiar ponieśliby tubylcy, a efektem byłby silny, stały garnizon zamiast uzbrojonych wyłącznie w lekką broń policjantów.

Chyba że organizatorzy (a starannie unikała przyznania, że najprawdopodobniej stoi za tym Haven) liczyli na inną reakcję. Zawsze istniała możliwość, że uczciwa masakra na Medusie zostanie wykorzystana przez liberałów i postępowców do wzbudzenia w parlamentarzystach stosownego obrzydzenia w celu przepchnięcia unieważnienia dotychczasowych aktów i doprowadzenia do całkowitej nieobecności przedstawicieli Jej Królewskiej Mości na planecie. Było to mało prawdopodobne, ale możliwe. Ale nawet w takim wypadku Królestwo nie wycofa się z systemu i nie zrezygnuje z terminalu, a co komu (nawet Haven) da usunięcie Agencji z Medusy? Musiało chodzić o coś innego, czego obie nie zauważyły, ale co nie pasowało do lokalnych przestępców, lecz do kogoś spoza Królestwa. Tego była pewna, choć nie mogła tego uzasadnić, podobnie jak nie bardzo domyślała się następnego posunięcia, ale to…

— Ma’am?

Pytanie wyrwało ją z zamyślenia, a zaskoczenie na widok Papadapolousa obudziło Nimitza, który siadł, ziewnął rozdzierająco i przeciągnął się.

— Słucham, majorze? — Dostrzegła stojącego przy wejściu do sali obrad Barneya i zmrużyła oczy. — Macie plan rozwinięcia sił?

— Tak, ma’am. Przepraszam, że trwało to tak długo, ale major Isvarian… był bardziej zużyty niż wyglądał. Mieliśmy też pewien problem ze znalezieniem uczciwych map i dojściem do tego, czym faktycznie dysponuje Agencja na planecie.

— Żaden problem, majorze — powiedziała spokojnie; być może, gdyby oficer się tłumaczył, zareagowałaby inaczej, ale on po prostu podał fakty.

Wstała, wzięła Nimitza i spojrzała na oficera wachtowego.

— Panie McKeon?

— Tak, skipper? — Pierwszy oficer uniósł głowę znad ekranu, a Honor ukryła uśmiech, widząc, jak kilku dyżurnych drgnęło, powstrzymując się w ostatniej chwili przed spojrzeniem na niego.

Nigdy dotąd się tak do niej nie zwracał, toteż nie zabrzmiało to całkiem naturalnie. Jeszcze nie.

— Proszę, by dołączył pan do nas w sali odpraw — wyjaśniła. — Chciałabym słyszeć pańskie uwagi na bieżąco.

— Oczywiście, ma’am. — McKeon wstał i zwrócił się do Cardonesa. — Proszę przejąć wachtę, panie Cardones.

— Aye, aye, sir. Przejmuję wachtę. McKeon skinął mu głową i pomaszerował w ślad za Honor i obydwoma majorami.

Papadapolous zdawał się być nadal pogrążony w błogiej nieświadomości i nie zauważał zmiany we wzajemnych stosunkach kapitana i zastępcy. Podszedł do stołu, załadował elektrokartę do komputera i poczekał, aż pozostali siądą. Isvarian, wyglądający bez porównania lepiej niż poprzednim razem, zrobił to jako ostatni, odchrząknął i zaczął:

— Na początek chciałbym przedstawić ogólną sytuację i możliwości, zanim przejdę do rozmieszczenia sił, jakie zaplanowaliśmy z majorem Isvarianem. Czy ma pani coś przeciwko temu, ma’am?

— Skądże. Proszę kontynuować.

— Dziękuję ma’am. Mieliśmy trzy podstawowe problemy do rozważenia. Po pierwsze: musimy odpowiedzieć na zagrożenie, którego skali nie znamy i nie potrafimy wcześniej ustalić w zadowalająco dokładnym stopniu. Po drugie: dysponujemy ograniczonymi środkami, a te znajdujące się poza planetą, czyli Marines, nie są aktualnie skoncentrowane w jednym miejscu. Po trzecie: idealne rozwiązanie wymagałoby połączenia siły ognia i umiejętności Marines z doświadczeniem i znajomością terenu policji, czyli utworzenia jednolitej formacji działającej według jednego planu. Po dłuższej dyskusji z majorem Isvarianem doszliśmy do wniosku, że siły przeciwnika będziemy znali dopiero, gdy rozpocznie on atak. W tej chwili nie mamy sposobu wcześniej poznać tych sił czy ich rozmieszczenia. Być może sytuacja ulegnie zmianie w miarę zyskiwania nowych źródeł informacji na planecie, a ponieważ liczy się każda informacja, major Isvarian zapewnił mnie, że jego ludzie zrobią, co tylko będą w stanie, by nam pomóc. Przechodząc do sprawy koncentracji sił: policja Agencji liczy mniej niż pięć niepełnych kompanii, jeśli uwzględni się placówki, które bezwzględnie muszą pozostać obsadzone. Moja kompania także nie jest w komplecie, więc za pani pozwoleniem, ma’am, chciałbym odwołać ludzi oddelegowanych do grup celnych. Sądzę, że poziom ruchu spadł na tyle, że można zredukować ilość jednostek kontrolujących, a w takim wypadku do ich obsadzenia wystarczyłby personel floty. Gdyby tak się stało, miałbym do dyspozycji cztery pełne plutony zamiast trzech niekompletnych.

Przerwał i spojrzał na Honor, która uniosła brwi i spojrzała z kolei na McKeona.

— Sądzę, że to wykonalne, ma’am — odezwał się po chwili pierwszy oficer. — Prawdopodobnie dwie jednostki wystarczą, jeśli obecny poziom ruchu nie ulegnie podwyższeniu, a nic na to nie wskazuje.

— Doskonale. W takim razie po tej wachcie dostaje pan swoich ludzi, majorze. — Zdecydowała Honor.

— Dziękuję, ma’am. Daje mi to znacznie większą elastyczność.

Na poparcie jego słów Isvarian z satysfakcją pokiwał głową.

— Chciałbym wraz z całą kompanią jak najszybciej znaleźć się na powierzchni — podjął Papadapolous. — Podstawą planowanego rozmieszczenia sił jest jak najlepsze zabezpieczenie enklaw, zgodnie z prośbą damy Estelle, oraz możliwość udzielenia jak najszybszej i najskuteczniejszej pomocy każdemu z miast-państw. Aby to osiągnąć, mam zamiar przekonfigurować zbroje dwóch drużyn do roli zwiadowczej. Na wszelki wypadek przypomnę, że nasze pancerze bojowe zwane zbrojami przewidziane są do rekonfiguracji w polu w miarę potrzeb wynikających z konkretnych zadań. Normalnie działamy w pełnym wyposażeniu, z ciężką bronią, co daje nam olbrzymią siłę ognia, ale przez stosunkowo krótki czas. Powoduje to zmniejszenie możliwości ładunkowych, gdyż większość miejsca zajmuje broń, a po drugie, jako że większość uzbrojenia jest energetyczna, szybko wyczerpuje zasilacze. W roli zwiadowczej uzbrojenie zostaje zredukowane do minimum na rzecz szerokopasmowych sensorów i dodatkowych zasilaczy, co przedłuża tak czas działania, jak i zasięg „widzenia”. Normalnie skonfigurowany pancerz pozwala na cztery godziny działania w warunkach bojowych. Przystosowany do roli zwiadowczej wystarcza na ponad pięćdziesiąt godzin akcji i osiągnięcie szybkości około sześćdziesięciu kilometrów na godzinę w terenie. Jeśli chodzi o uzbrojenie, to jest ono nieznacznie silniejsze od tego, jakim dysponuje nieopancerzony Marine w standardowym wyposażeniu polowym.

Przerwał i przyjrzał się obojgu oficerom marynarki, sprawdzając, czy się nie zgubili w tych zawiłościach, gdyż prawdę mówiąc, wątpił, by im coś przypominał — raczej tłumaczył zupełne nowości. Honor skinęła potwierdzająco głową i major ponownie zabrał głos:

— Zamierzam wykorzystać te dwie drużyny do rozpoznania dalekiego zasięgu. Kiedy tylko dowiemy się, że nieprzyjaciel rozpoczął atak, zwiadowcy wyruszą, by rozpoznać jego siły i kierunki natarcia. Wówczas można będzie zniszczyć ich atakami z powietrza, nim dotrą do enklaw. Będą mogli zbadać spory teren, a pancerze powinny ich ochronić przed ogniem tubylców. Major Isvarian jest pewien, że nawet w terenie nie są oni w stanie ukryć się przed naszymi pełnozakresowymi sensorami, toteż mam nadzieję uzyskać w miarę kompletny obraz sytuacji taktycznej. Trzecia drużyna pozostanie w zbrojach skonfigurowanych na maksymalny stopień bojowy i będzie stacjonowała między enklawami w centralnym punkcie, by jak najszybciej znaleźć się w punkcie największego zagrożenia. Biorąc poprawkę na to, jaką siłą ognia dysponuje pojedynczy Marine, najprawdopodobniej będę ich wysyłał sekcjami lub parami, chyba że atak będzie naprawdę zmasowany. Wolałbym co prawda zachować ich jako rezerwę, ale obawiam się, że z uwagi na mobilność i siłę ognia zostaną wykorzystani lepiej w roli ofensywnej. Dwa z pozostałych trzech plutonów chcę rozdzielić i połączyć z siłami Agencji. Moi ludzie są lepiej uzbrojeni i chronieni przed ostrzałem niż policjanci. Poza tym są przeszkoleni do walki, nie do służby porządkowej. Wolałbym przydzielić po drużynie do każdej kompanii lub plutonu policji jako wsparcie ogniowe i taktyczne. Równocześnie chciałbym, by choć jeden policjant dobrze znający teren towarzyszył mojej opancerzonej drużynie, choć byłoby lepiej, by znalazło się ich tam kilku na wypadek, gdybym musiał ją rozdzielić. Moi ludzie będą bardziej skuteczni, wiedząc, w jakim terenie przyjdzie im działać. Policja natomiast będzie stanowiła osłonę perymetru obejmującego enklawy. Ich zadaniem będzie powstrzymanie ataku do czasu przybycia moich ludzi, obojętne, czy w wersji bojowej, czy zwiadowczej. Otrzymają rozkazy, by nie narażać się na ostrzał, ponieważ są gorzej chronieni niż Marines. Powinni wytrzymać nawet przy dużej przewadze atakujących. Czwarty pluton i drużyna wsparcia ogniowego będą stanowiły rezerwę. Drużyna wsparcia będzie do dyspozycji wszystkich sił, a major Isvarian zapewnił mnie, iż dostarczy transport zapewniający ciągłą mobilność rezerwy. Mam nadzieję wypożyczać ją w całości lub obsługami poszczególnych broni na zasadzie czasowej: mają wracać natychmiast po wykonaniu zadania. Ryzykowne, lecz jedyne możliwe rozwiązanie. Czwarty pluton pozostanie skoncentrowany tak długo, jak to tylko możliwe, by zlikwidować poważne włamania w linie obronne, ponownie przy użyciu transportu dostarczonego przez majora Isvariana, ponieważ również po ich zlikwidowaniu mają wrócić — nadal pozostaną jedyną rezerwą, jaką dysponujemy. I tak nasze siły będą bardzo rozciągnięte, ale będziemy mieć do dyspozycji nieporównanie lepszą łączność niż przeciwnik, tak samo zresztą jak znacznie większą siłę ognia. Rozważyliśmy z majorem Isvarianem możliwości tych nowych karabinów i uważam, że powinniśmy sobie poradzić z każdym pojedynczym atakiem, obojętnie jak silnym. Inaczej sprawy będą się miały w przypadku dużej ilości drobniejszych ataków w różnych miejscach przeprowadzonych symultanicznie. Przy tak rozciągniętych liniach obronnych tubylcy muszą się gdzieś przełamać, co jest bardziej prawdopodobne i równocześnie niebezpieczne w zabudowanym obszarze delty. Widoczność jest tu ograniczona, więc zauważymy ich znacznie później niż na otwartej przestrzeni i znacznie później otworzymy ogień. Pole ostrzału też zresztą będzie ograniczone… Dlatego potrzebuję tylu zwiadowców. Jest to zresztą także powód, dla którego tak dalece rozciągnęliśmy nasze siły: powoduje to znacznie krótszy czas reakcji na każde zagrożenie.

— Rozumiem, majorze. — Honor była pod wrażeniem różnicy między rzeczowością obecnych informacji i pierwotnym lekceważeniem, z jakim Papadapolous podszedł do tego zadania.

— W takim razie, ma’am, pozwoli pani, że przedstawię szczegółowe rozmieszczenie sił. — Papadapolous uruchomił holoprojektor i nad stołem pojawiła się mapa delty i enklaw w dużym powiększeniu. — Pierwszy element zwiadowczy znajdzie się tu, w pobliżu rzeki Sand i kanałów dopływowych. Drugi tutaj, a trzeci tu. Następnie…

Honor w milczeniu obserwowała rozkwitającą różnobarwnymi symbolami holomapę. Co prawda walka lądowa nie była jej najmocniejszą stroną, ale całość wyglądała imponująco, a co ważniejsze, Barney wyglądał na w pełni zadowolonego toteż robiła mądrą minę i starała się przytakiwać we właściwych momentach. Coś jednak nie dawało jej spokoju i dopiero gdy major skończył i spojrzał na nią wyczekująco, zrozumiała co.

— Wygląda na to, majorze, że starannie rozważył pan sytuację i wybrał rozwiązanie najbardziej powiększające nasze możliwości i ograniczające możliwości przeciwnika — oceniła — Ma pan coś przeciwko paru pytaniom?

— Oczywiście, że nie, ma’am.

— Dziękuję, majorze. Sprawa pierwsza: czy pan lub major Isvarian uzgadnialiście ten plan z kimkolwiek na powierzchni?

Papadapolous spojrzał na Barneya, który odpowiedział za niego:

— Rozmawialiśmy z moimi dwoma zastępcami, damą Estelle i jej zastępcą Georgiem Fremontem. Jak dotąd to wszyscy.

— Rozumiem. Sprawa druga: ile czasu potrzeba na zaplanowanie i ćwiczenia, by obie jednostki stanowiły zgraną całość, majorze Isvarian?

— Przynajmniej tydzień, choć wolałbym dziesięć dni, ma’am.

— Rozumiem — powtórzyła Honor, myśląc o tym, co musi powiedzieć. — Sprawa trzecia: odkryliście, w jaki sposób przestępcy zostali uprzedzeni o ataku na laboratorium?

Twarz Isvariana stężała, gdy zorientował się, do czego Honor zmierza, ale zmusił się do spokojnej odpowiedzi:

— Nie, ma’am.

— W takim razie, obawiam się panowie, że mamy problem — stwierdziła cicho Honor.

— Problem, ma’am? — zdziwił się Papadapolous. Nim Honor zdążyła odpowiedzieć, Isvarian uniósł dłoń.

— Mogę, ma’am? — spytał ciężko i westchnął, gdy skinęła przyzwalająco. — Spieprzyliśmy, Nikos. A dokładniej to ja spieprzyłem. Mamy przeciek na dole.

— Nie rozumiem, w czym to komplikuje nasze plany. Między tubylcami a nami jest zbyt wielka przepaść techniczna, nawet jeśli będą znali wszystkie nasze plany i tak nie są w stanie zdać sobie sprawy, jaką praktyczną siłą ognia dysponujemy.

— Co się tyczy tubylców, ma pan rację, majorze — zgodziła się Honor. — Tylko że mamy podstawy sądzić, że karabiny dostarczyli im ci sami ludzie, którzy posiadają źródła informacji w policji albo, co bardziej prawdopodobne według mnie, wśród personelu pomocniczego Agencji. A dla nich oczywiste jest zagrożenie, jakie stanowią Marines, i znajomość ich rozmieszczenia na pewno spowoduje zmianę planów.

— Rozumiem, ma’am, ale nadal nie do końca jest dla mnie jasne, w czym ich wiedza może zaszkodzić naszym działaniom.

— Nasz główny problem sprowadza się do tego, że nie wiemy dokładnie, co jest ich celem — odpowiedział Barney. — Matsuko sądzi, że chodzi o coś więcej niż pieniądze, podobnie jak: kapitan Harrington, a ja na pewno nie będę się z nimi o to kłócił. A to oznacza, że poznanie naszych planów może mieć dla nich podstawowe znaczenie, ponieważ mogą nadal zmieniać swoje plany, dostosowując je do sytuacji.

— Ale z jakim skutkiem? — spytał Papadapolous.

— Nie wiemy — tym razem Honor była szybsza, zaraz zresztą umilkła, zastanawiając się, ile mu powiedzieć o próbach usunięcia krążownika z orbity i zneutralizowania jej wysiłków, po czym kontynuowała, starannie dobierając słowa. — Istnieje realna możliwość, że ich wystraszymy na tyle, że zdecydują się na czekanie. Należy założyć, że planują coś dużego i skomplikowanego, coś co wymaga dłuższych przygotowań i jeszcze dłuższego planowania. Naszym bezpośrednim celem jest zapobieżenie ofiarom i ograniczenie zniszczeń, co może stać w sprzeczności z ostatecznym celem, jakim jest całkowite powstrzymanie ich poczynań. Jak długo nie wyjdą z ukrycia, nie będziemy znali ich rzeczywistych zamiarów, a mogą po prostu zdecydować się nie rozpoczynać działań tak długo, jak my tu będziemy. Nie wiemy przecież, do kiedy Fearless pozostanie na placówce Basilisk.

Wolała nie dodawać: „albo jak długo nie wróci Young”. Papadapolous nic by na tym nie skorzystał, a nadmiar szczegółów jedynie zaciemniłby mu obraz sytuacji. Major obserwował ją z uwagą i musiał zdać sobie sprawę, że nie usłyszał wszystkiego, lecz najwidoczniej uznał, że to, czego się właśnie dowiedział, wystarczy, ponieważ zamyślił się głęboko.

— Rozumiem,… — mruknął w końcu, przenosząc wzrok z holomapy na Honor. — Ma pani jakieś sugestie, ma’am?

— Tylko jedną — odparła, spoglądając na McKeona. — Czy ograniczenie ilości grup kontrolnych można połączyć z pozostawieniem do ich dyspozycji wyłącznie promów?

— Nie widzę przeszkód. — McKeon zastanowił się przez chwilę. — W końcu po to właśnie zostały zbudowane.

— W takim razie, majorze Isvarian, chcę, by te trzy pańskie pinasy znalazły się na pokładzie Fearless. Mając je do dyspozycji, możemy desantować wszystkich Marines równocześnie w jednym rzucie.

— I pozostawić ich na pokładzie do ostatniej chwili, nie zdradzając planów i teoretycznego rozmieszczenia sił — dokończył z aprobatą Barney.

— Co pan na to, majorze? — Honor spojrzała pytająco na Papadapolousa.

— Cóż… — najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy, że powiedział to głośno, tak intensywnie myślał, wpatrując się w holomapę, po czym skinął głową i powiedział powoli: — To będzie znaczniej gorzej zorganizowane, ma’am… Możemy zbyt późno dowiedzieć się o przerwaniu linii obrony, co skończy się masakrą enklawy, albo pomylić koordynaty, co skończy się podobnie. Najgorsze jest co innego: to, że nie będziemy w stanie stworzyć jednolitej formacji z policji i Marines, przez co stracimy wiele na elastyczności i szybkości działania, gdy znajdziemy się już na powierzchni. Myślę jednak, że da się to zrobić w ten sposób, i mam nadzieję, że wymyślimy jeszcze coś pożytecznego… Może pan zostać jeszcze dzień czy dwa, majorze? Muszę przemyśleć cały plan operacyjny i chciałbym poznać pańskie zdanie w kilku kwestiach…

— Z prawdziwą przyjemnością, Nikos. — Isvarian jakby się ucieszył, po czym wstał i podszedł do holomapy. — Nie sądzę, byśmy stracili aż tyle na elastyczności, jak sądzisz. Nadal możemy zaplanować pozycje moich ludzi, a twoje dwa plutony rozbić na drużyny i przydzielić je do każdej mojej kompanii jako odwód szybkiego reagowania, zamiast próbować integracji sił.

— Coś podobnego przyszło mi do głowy. I można by… — Papadapolous przerwał i spojrzał przepraszająco na Honor. — Przepraszam, ma’am, szczegółami zajmiemy się obaj z majorem. Przed wieczorem będziemy mieli wstępny plan gotowy i wtedy go pani przedstawimy.

— Doskonale, majorze. — Honor wstała i uśmiechnęła się do obu majorów. — Jestem pod wrażeniem i wierzę, że ostateczny plan będzie równie dobry.

I skinęła na McKeona. Oboje wyszli z sali odpraw, a przez zamykające się drzwi dostrzegła jeszcze obu oficerów pogrążających się w ożywionej dyskusji.

Загрузка...