EPILOG

Córeczka Bernarda i Angie urodziła się w październiku. Została ochrzczona w styczniu następnego roku w kaplicy Martellich, w katedrze w Palermo. Nie przez przypadek właśnie tam – był to kolejny znak pogodzenia się Bernarda z rodziną. Już wcześniej przyjął on nazwisko ojca i należącą do niego część spadku.

Maleńka kapliczka była zatłoczona, tak jak wcześniej na ślubie Federica i Baptisty oraz na chrzcinach małego Vincenta, synka Renata i Heather.

Kiedy Angie była już w zaawansowanej ciąży, potrzeba zatrudnienia jakiegoś asystenta stawała się coraz bardziej paląca. Pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Oto starszy brat Angie, Steven, pewnego dnia odwiedził ją, zakochał się w Montedoro i… już tu pozostał.

Teraz rodziny Martellich i Wendhamów w pełnym składzie zebrały się w kaplicy. Nad ich głowami wisiała świeżo wmurowana tablica obwieszczająca światu, że Marta Tornese należała do rodziny Martellich. Angie tuliła w ramionach córeczkę, raz po raz spoglądając czule na męża. Bernardo stał się zupełnie innym człowiekiem. Szczęście, które czerpał z pożycia małżeńskiego, było dla niego źródłem spokoju i harmonii. Patrzył na dziecko i żonę, jak skąpiec patrzy na swe skarby.

Niepokoiła go tylko jedna myśl. Otóż zgodnie z tradycją sycylijską to kobiety wybierały imię dziewczynki, zaś Angie i Baptista wciąż nie chciały wyjawić, jakie imię ma nosić jego córka.

Wreszcie Baptista – matka chrzestna – zapytana przez księdza, ogłosiła z powagą:

– Marta. – Uśmiechnęła się do swojego przybranego syna i powtórzyła dobitniej – Marta Martelli.

Загрузка...