ROZDZIAŁ VIII

Sędziowie przeszli bez słowa między wartownikami z Korpusu pilnującymi jedynych drzwi prowadzących do sali konferencyjnej, w której toczyły się obrady sądu. Szczęk zamka zdawał się prawie ogłuszającym hałasem, gdy w milczeniu zajmowali miejsca przy stole zgodnie z ustaloną tradycją. Earl White Haven zasiadł u szczytu, admirał Eskadry Zielonej Theodosia Kuzak naprzeciw niego, a młodsi rangą po dwoje z obu stron wypolerowanego blatu o złocistym odcieniu słojów.

Hamish Alexander poczekał, aż wszyscy zajmą miejsca, przyglądając im się wzrokiem spokojnym i pozbawionym wyrazu. Najlepiej znał Theodosię Kuzak, która z sobie jedynie znanych powodów od czasów ukończenia akademii budowała swój wizerunek osoby konkretnej i pozbawionej poczucia humoru. Zielone oczy, twarde rysy i pokerowa twarz pomagały zdobyć opinię osoby przesadnie zdyscyplinowanej, ale jeśli ktoś ją znał, nie dał się zwieść. A oni znali się i przyjaźnili od dzieciństwa. I przelotnie tworzyli znacznie bliższy związek. Było to wówczas, gdy został zmuszony do pogodzenia się z brutalną prawdą, iż jego żona do końca swych dni pozostanie kaleką przykutą do krzesła z aparaturą podtrzymującą funkcje życiowe. Wypadek, który to spowodował, nie był jego winą, ale także nie było go przy niej, gdy się wydarzył, i poczucie winy oraz żalu, gdy patrzył, jak piękna kobieta, którą kochał, zmienia się w ducha, prawie go pokonały.

Nadal ją kochał, ale nie mógł liczyć na fizyczny kontakt i nim się z tym pogodził, Theodosia zrozumiała, że przez jakiś czas po prostu nie mógł dłużej być silny i potrzebował kogoś, kto już po wszystkim zachowa pełną dyskrecję. Żadne z nich nie wróciło nigdy ani słowem do tamtych chwil.

Kontradmirał Eskadry Zielonej Rexford Jurgens, siedzący po lewej stronie admirał Kuzak, był zupełnie innym typem. Przysadzisty, masywny blondyn o wojowniczej minie, tego dnia zresztą znacznie wyraźniejszej, i brązowych oczach działających niczym okiennice. Nie wyglądał jak ktoś mający przed sobą trudną decyzję — wyglądał jak ktoś, kto taką decyzję już podjął i gotów był bronić jej do upadłego.

Admirał Eskadry Czerwonej Sonja Hemphill ustępowała starszeństwem tylko admirał Kuzak i dlatego zasiadała po jej prawej stronie. Mimo iż od wielu lat była jego przeciwnikiem, White Haven nadal miał problemy z przewidzeniem jej reakcji czy właściwym odczytaniem zachowań. Była bezwzględnie atrakcyjna, a niektórzy mówili, że jest piękna. Złociste włosy, jasna karnacja i przenikliwe błękitno-zielone oczy byłyby rzeczywiście piękne, gdyby nie zbyt ostry zarys podbródka i ust mających skłonność do zaciskania się. Z całej jej twarzy biła determinacja i chęć postawienia na swoim, dlatego że według Hemphill było to właściwe (gdyby nie było, nie byłaby zwolenniczką takiego stanowiska). Dwadzieścia lat młodsza od niego, zdobyła reputację w dziale badawczym i stała się czołową specjalistką w dziedzinie nowatorskiego uzbrojenia Królewskiej Marynarki. Jej zwolennicy popierali zmiany taktyki w związku z wprowadzeniem nowych broni, podczas gdy White Haven przewodził starej historycznej szkole głoszącej, że broń jest jedynie narzędziem w stosunku do takiej taktyki, jak długo nie wpadnie się na przełomowe rozwiązanie umożliwiające radykalne zmiany. A jak dotąd ani Hemphill, ani jej podkomendni na nic takiego nie wpadli. Szanował zarówno jej odwagę, jak i kompetencje w tych dziedzinach, na których się naprawdę znała, ale nigdy się nie polubili, a zawodowa różnica zdań jedynie pogłębiła wzajemną antypatię. W ciągu ostatnich piętnastu lat standardowych ich starcia przybrały prawie legendarne rozmiary, na co miało niejaki wpływ to, co go i teraz martwiło. Była mianowicie kuzynką sir Edwarda Janaceka i dziedziczką tytułu baronowej New Delhi. Podobnie jak Jurgensowi bliskie duchowo było jej Zjednoczenie Konserwatywne.

Trzecim i ostatnim kobiecym członkiem sądu była komodor Antoinette Lemaitre, stanowiąca kompletne fizyczne przeciwieństwo pozostałych. Ciemnowłosa, ciemnoskóra, o brązowych oczach i szczupłej, niemal chudej figurze, emanowała ledwie utrzymywaną w ryzach energią. Zwolenniczka nowatorskich pomysłów Hemphill, choć równocześnie doskonały taktyk teoretyk, jako że nigdy nie dowodziła w realnym starciu. Była także doskonałą administratorką, o co nikt by jej po pierwszym spotkaniu nie podejrzewał. Hamish sądził, że jej poparcie dla nowości wynika w mniejszym stopniu z analizy zalet i wad nowego podejścia, a w większym z rodzinnych tradycji liberalnych, czyli antymilitarnych, połączonych z odruchową nieufnością do wszystkiego co tradycyjne. Mimo to Lemaitre dzięki swym zdolnościom znajdowała się na prostej drodze do zdobycia stopnia kontradmirała, o czym niestety wiedziała. Od Hemphill różnił ją bowiem nie tylko wygląd, ale także brak podstawowej cechy, dzięki której z upiorną Hemphill dało się żyć. Otóż Sonja Hemphill, mimo uporu i sporej dawki bezwzględności oraz absolutnej pewności, że wszelkie jej teorie techniczno-taktyczne są słuszne, potrafiła przyznać się do pomyłki. Fakt — zdarzało się to nadzwyczaj rzadko i skutki musiały być oczywiste dla wszystkich, tak jak w przypadku tej nieszczęsnej lancy, ale potrafiła się na to zdobyć. Lemaitre nie była do tego zdolna. Była dogłębnie przekonana nie tylko o własnej nieomylności, ale także całkowicie pewna wyższości każdej ideologii, którą zdecydowała się uznać i wspierać.

A to nie wróżyło dobrze — Alexander widział, jak rozdęła nozdrza, gdy kapitan Harrington zajęła miejsce dla świadków.

Najmłodszy stopniem był kapitan, urodzony Thor Simengaard. Był też najokazalszym fizycznie członkiem sądu, jako że jego rodzina przybyła na planetę Sphinx co prawda dwieście standardowych lat temu, za to z Quelhollow, świata zasiedlonego przed Ostateczną Wojną, która spustoszyła Ziemię. Skutkiem tego konfliktu był także obejmujący całą galaktykę zakaz produkowania genetycznie przystosowanych do środowiska kolonistów. Simengaard wywodził się z takich właśnie mutantów — miał dwa metry wzrostu i włosy tak czarne, że odbijało się w nich światło, co kontrastowało z ciemnomiedzianą skórą i oczami o barwie topazu. Łagodne rysy maskowały upór dorównujący, jeśli nie przewyższający upór Jurgensa.

Przewodniczenie grupie takich indywidualności nie mogło być ani przyjemne, ani łatwe i White Haven był tego w pełni świadom.

— No dobrze — przerwał ciszę i poczekał, aż pięć par oczu skupi się na nim. — Wszyscy znamy stosowne przepisy i jak sądzę, wszyscy sprawdziliśmy brzmienie artykułów wymienionych w zarzutach, zgadza się?

Przebiegł wzrokiem po twarzach obecnych; wszyscy kolejno przytaknęli. Nawet sposób, w jaki część z nich to zrobiła, wskazywał, że już podjęli decyzję, ignorując przepisy. Westchnął w duchu i usiadł głębiej w fotelu, opierając łokcie na poręczach, i założył nogę na nogę.

— W takim razie zabierzmy się do pracy — zaproponował spokojnie. — Wszyscy wysłuchaliśmy świadków, ale zanim zaczniemy dyskusję, uczciwość nakazuje powiedzieć sobie szczerze, że nasza decyzja, obojętne jaka by nie była, zdetonuje polityczną bombę.

Lemaitre i Jurgens zesztywnieli, a White Haven uśmiechnął się bez śladu wesołości. Mieszanie polityki do obrad sądu wojennego było jak najsurowiej zabronione — ba, każdy oficer wybrany do składu takiego sądu musiał złożyć przysięgę, że podejmie apolityczną decyzję opartą wyłącznie na przedstawionych dowodach. Hamish Alexander był pewien, że Kuzak i Jurgens złożyli ją w dobrej wierze i zamierzali dotrzymać słowa. Był też pewien, że Jurgensowi się to nie udało, a co się tyczyło Lemaitre, kwestia była, łagodnie rzecz ujmując, problematyczna. Natomiast nie wiedział, co sądzić o Hemphill — siedziała z założonymi rękoma, twarzą pokerzysty, nie wyrażającym niczego wzrokiem i przyglądała się spokojnie pozostałym.

— Nie sugeruję, że ktokolwiek z obecnych będzie głosował, mając na względzie polityczne czy prywatne interesy — dodał White Haven świadom, że wypada przynajmniej na razie zachować uprzejmość. — Tym niemniej wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a ludzie popełniają błędy, i jestem też pewien, że każdy z nas zastanawiał się prywatnie nad konsekwencjami politycznymi wyroku.

— Mogę spytać, do czego dokładnie pan zmierza, sir? — spytała sztywno komodor Lemaitre.

White Haven przyglądał się jej uważnie przez chwilę i odparł, nadal spokojnie:

— Do tego, że każdy z nas powinien mieć świadomość, że wszyscy poza tą salą tak samo jak my zdają sobie sprawę z politycznego znaczenia tego procesu. Jest to przykre, ale nie sposób tego ignorować, pani komodor.

— Dla mnie zabrzmiało to tak, sir, jakby pan sugerował, że ktoś z nas może zagłosować, mając na względzie interesy polityczne czy prywatne. I nie zgadzam się na takie insynuacje.

Hamish miał na końcu języka uwagę o nożycach odzywających się po uderzeniu o stół, ale jej nie wyartykułował. Uśmiechnął się jedynie lekko i tak długo spoglądał w oczy Lemaitre, aż ta zaczerwieniła się i wbiła wzrok w stół.

— Może pani naturalnie interpretować moje uwagi według własnego uznania, komodor Lemaitre — odezwał się po sekundzie. — Ja po prostu powtarzam, że wszyscy wiedzą, iż wyrok będzie miał znaczenie polityczne, i dlatego nie powinniśmy pozwolić, by miało to wpływ na nasze spojrzenie na sprawę. Ostrzeżenie o konieczności zachowania obiektywnego podejścia do dowodów jest moim obowiązkiem jako przewodniczącego i dlatego je wygłosiłem. Czy to jest jasne i zrozumiałe dla wszystkich?

Odpowiedziały mu kolejne przytaknięcia, choć Jurgens miał przy tym minę, jakby właśnie połknął ość. Lemaitre nie wykonała żadnego gestu i White Haven przestał się uśmiechać.

— Zadałem pytanie, czy jest to jasne i zrozumiałe, komodor Lemaitre — powtórzył cicho.

Podskoczyła jak uszczypnięta, ale ze złością skinęła głową.

— To dobrze — orzekł, nadal nie podnosząc głosu, i spojrzał na zgromadzonych. — W takim razie, czy zaczynamy od wstępnej dyskusji o zarzutach i dowodach, czy też wolicie, panie i panowie, przeprowadzić najpierw próbne głosowanie bez żadnej dyskusji?

— Nie widzę żadnej potrzeby głosowania, sir. — Jurgens odezwał się natychmiast, jakby tylko na to czekał, i do tego głosem teatralnie wręcz urażonym. — Wszystkie zarzuty oparte są na niewłaściwej i nieprawidłowej interpretacji prawa wojennego, a więc są niesłuszne.

Zapadła absolutna cisza — nawet Hemphill i Lemaitre wyglądały na ogłuszone tym oświadczeniem, a na pokerowej twarzy Kuzak na sekundę ukazała się pełna pogardy i obrzydzenia mina. White Haven jedynie pokiwał głową i powiedział dziwnie łagodnie:

— Może zechciałby pan wyjaśnić swoje stanowisko, admirale?

Jurgens wzruszył ramionami, ale zaczął mówić:

— Podstawą oskarżenia jest to, że lord Young przerwał walkę i oddalił się od przeciwnika z własnej inicjatywy, po czym nie wykonał rozkazu nakazującego mu powrót do szyku. To, czy jest to właściwy opis jego postępowania czy nie, podobnie jak to, czy wykazał się dobrą czy złą oceną sytuacji, jest bez znaczenia, bowiem miał pełne prawo postąpić, jak postąpił. Admirał Sarnow został ciężko ranny i wyłączony z walki, a wszyscy pozostali oficerowie flagowi zginęli wcześniej, więc jako pełniący obowiązki dowódcy eskadry ciężkich krążowników, przy braku konkretnych rozkazów od właściwego prawem dowódcy, miał prawo i obowiązek podjąć każde działanie, jakie uznał za stosowne. Może i źle ocenił sytuację, ale nie w tym rzecz; miał pełne prawo postąpić tak, jak postąpił, i jakakolwiek inna interpretacja jest nonsensowna.

— Przecież to czysty idiotyzm! — W dudniącym basie Simengaarda słychać było czyste obrzydzenie. — Dowodzenie całością Grupy nie zostało przekazane nikomu, więc Young nie mógł wiedzieć, że admirał Sarnow został ranny i nie dowodzi!

— Nie dyskutujemy o tym, co wiedział czy czego nie wiedział lord Young — warknął Jurgens, posyłając kapitanowi Simengaardowi wściekłe spojrzenie, które nie wywarło na tym ostatnim żadnego wrażenia. — Rozmawiamy o faktach, a faktem jest, że lord Young miał dłuższe starszeństwo niż oficer, która rozkazała mu wrócić do szyku, i dlatego jako wyższy stopniem nie miał obowiązku wykonać tego rozkazu. A ona w rzeczy samej nie miała prawa mu go wydać.

— Sugeruje pan, że wydała zły rozkaz? — spytała chłodno Theodosia Kuzak; w jej głosie pobrzmiewały niebezpieczne nutki.

Jurgens drgnął, ale obstawał przy swoim:

— Z całym szacunkiem, admirał Kuzak, ale to, czy był on zły czy dobry, nie ma żadnego wpływu na to, czy był legalny czy nie. A nie był legalny, bo nie miała prawa go wydać.

— I fakt, że admirał Sarnow, admirał Danislav, admirał Parks, sąd oficerski i komisja dochodzeniowa Admiralicji poparli ten rozkaz zdecydowanie i bez żadnych zastrzeżeń, także prawnych, również nie ma dla pana znaczenia, panie Jurgens?

Chłodny głos admirał Kuzak wręcz ociekał jadem i pogardą.

Jurgens zaczerwienił się i odparł głucho:

— Z całym szacunkiem, ale nie ma.

— Jeżeli można, panie i panowie. — White Haven uniósł dłoń, nim Kuzak zdążyła powiedzieć, co sądzi o Jurgensie w ogóle, a o jego wybitnych talentach prawniczych w szczególności. — Spodziewałem się, że ta kwestia zostanie poruszona, i poprosiłem generalnego prokuratora wojskowego o przygotowanie stosownej interpretacji i opinii prawnej.

Położył na stole elektrokartę wyjętą z kieszeni, jednakże nie spoglądał na jej ekran, lecz w oczy Jurgensa. Zdawał sobie sprawę, że wszyscy słuchają go z pełną uwagą.

— Dokładnie taka sytuacja nigdy dotąd nie zaistniała, ale w opinii wiceadmirał Cordwainer precedensy są zupełnie jednoznaczne. Postępowanie każdego oficera musi być ocenione według dwóch kryteriów. Pierwszym jest rzeczywista sytuacja, w której podjął on działanie interesujące sąd. Drugim jest obraz sytuacji, który znał on w chwili podejmowania tegoż działania. Admirał Jurgens ma rację, mówiąc, że admirał Sarnow nie był zdolny do dalszego wydawania rozkazów w wyniku odniesionych ran, ale lord Young nie wiedział o tym, a więc oceniając sytuację, miał świadomość, iż otrzymał rozkaz z okrętu flagowego przekazany przez lady Harrington, która jako kapitan flagowy admirała Sarnowa miała pełne prawo mu go wydać. I dlatego jego odmowa wykonania rozkazu powrotu do szyku, zresztą powtórzonego, była niewykonaniem rozkazu uprawnionego do jego wydania dowódcy — i dlatego tak właśnie zostały sformułowane zarzuty. Lord Young nie jest oskarżony o niewykonanie rozkazu kapitan Harrington, młodszej od niego stażem, lecz o niewykonanie rozkazów pochodzących z okrętu flagowego i wydanych, z tego, co było mu wiadomo, przez dowódcę Grupy Wydzielonej Hancock 001, który miał pełne prawo go wydać. I to w tej sytuacji jest istotniejszym kryterium, bowiem nikt nie jest wszechwiedzący.

— Brednie! — prychnął Jurgens. — Prawnicze gadanie! To, co wiedział czy czego nie wiedział, nie zmienia faktów!

— To, co wiedział i czego nie wiedział, jest faktem i to niezwykle istotnym… sir — zripostował ostro Simengaard.

— Niech pan nie opowiada bzdur, kapitanie! — wtrąciła z błyskiem w oczach Lemaitre. — Nie można skazać oficera działającego w granicach prawa tylko dlatego, że inny oficer nie poinformował go celowo o czymś istotnym. Kapitan Harrington miała obowiązek przekazać dowództwo, gdy tylko dowiedziała się o wyłączeniu z akcji admirała Sarnowa, i fakt, że tego nie zrobiła, powinien spowodować postawienie jej w stan oskarżenia!

— A komu, jeśli można wiedzieć, miała przekazać dowództwo, pani komodor? — spytała zimno Kuzak. — Powinien przejąć je kapitan Rubenstein, który zeznał pod przysięgą, że miał tak poważnie zniszczone systemy łączności, że niemożliwym było choćby kontrolowanie przebiegu bitwy z pokładu jego okrętu, nie mówiąc już o taktycznym dowodzeniu.

— Powinna przekazać je więc kapitanowi Trinth — odpaliła Lemaitre. — HMS Intolerant miał sprawne systemy łączności, a kapitan Trinth był następny według starszeństwa po kapitanie Rubensteinie!

— Intolerant znajdował się pod ciężkim ostrzałem, podobnie jak wszystkie okręty Grupy — odparła lodowatym, obojętnym tonem Kuzak. — Sytuacja taktyczna była krytyczna; nie zetknęłam się z podobną w ciągu całej swej kariery. Każde zamieszanie wywołane zmianą dowódcy nie spowodowaną zniszczeniem okrętu flagowego, co wszyscy natychmiast by zrozumieli, mogło mieć katastrofalne skutki. Kapitan Harrington nie mogła nawet wiedzieć, jaki jest stan wiedzy kapitana Trinha o sytuacji, tym bardziej że nie miał on podstaw spodziewać się, że będzie mu przekazane dowodzenie. W takich warunkach kapitan lady Harrington podjęła najrozsądniejszą z możliwych decyzji, unikając takiego właśnie zagrożenia. Co więcej, jej działanie bezpośrednio doprowadziło do wciągnięcia okrętów wroga prosto pod lufy odsieczy dowodzonej przez admirała Danislava, w wyniku czego czterdzieści trzy wrogie jednostki zostały zmuszone do poddania się. Zachowanie kapitana Younga mówi zaś aż za dobrze, jak on by postąpił na jej miejscu.

W ostatnim zdaniu było tyle pogardy, że Jurgens i Lemaitre zarumienili się po uszy, co było znacznie efektowniejsze w przypadku Jurgensa, jako że miał bladą cerę. Lemaitre po prostu zrobiła się na twarzy ciemniejsza niż zwykle.

— Nawet gdyby kapitan Harrington była wzorem wszelkich cnót oficerskich, a nie sądzę, by tak właśnie było, ma’am, to jednak uzurpowała sobie prawo do wydawania rozkazów, do czego nie miała legalnych podstaw. — Lemaitre wypowiadała każde słowo niezwykle dokładnie. — Lord Young zaś z prawnego punktu widzenia, ma’am, nie musiał słuchać jej rozkazów, tym bardziej, że przewyższał ją starszeństwem. Detale sytuacji taktycznej nie mają w tym układzie znaczenia!

— Aha… — Kuzak przyglądała jej się przez dłuższą chwilę z namysłem, po czym spytała niewinnie: — Zechce pani łaskawie powiedzieć mi, pani komodor, kiedy to ostatni raz dowodziła pani jakimkolwiek związkiem taktycznym w sytuacji bojowej?

Lemaitre zszarzała na twarzy, ale nim zdążyła zebrać myśli i odpowiedzieć, White Haven zastukał w stół, ponownie skupiając na sobie uwagę obecnych.

— Pozwólcie sobie przypomnieć, że postępowanie damy Harrington spotkało się z poparciem na najwyższym szczeblu. Lady Harrington nie jest, nie była i nie będzie oskarżona o jakiekolwiek naruszenie prawa czy niewłaściwe postępowanie w związku z bitwą o Hancock — oznajmił twardo, przyglądając się ostro każdemu z obecnych po kolei.

Lemaitre zacisnęła zęby i odwróciła wzrok. Jurgens prychnął bezgłośnie. Hemphill pozostała niewzruszenie milcząca.

— Skoro już to uzgodniliśmy — kontynuował White Haven — możemy przyjąć, że sąd ma prawo rozważać, jaki wpływ na decyzje podjęte przez kapitana Younga miało postępowanie lady Harrington. Ponieważ dokładnie taki jak ten przypadek nie zdarzył się dotąd w dziejach Royal Manticoran Navy, musimy, podobnie jak wiele sądów wojennych przed nami, stworzyć precedens prawniczy. Z interpretacji generalnego prokuratora wojskowego jednoznacznie wynika, że podstawą do oceny działań oskarżonego może i powinien być stan jego wiedzy o sytuacji w chwili podejmowania tychże działań. Przyznaję, że dotąd była ta interpretacja wykorzystywana głównie przez obronę, co nie znaczy, że nie może jej wykorzystać oskarżenie. Czy uznamy tę interpretację, zależy od nas. Natomiast z tej perspektywy istotne jest jedynie postępowanie lady Harrington i jego odbiór przez lorda Younga. I sąd ten ogranicza się do rozpatrywania ich wyłącznie w tym świetle.

— Czy to rozkaz, sir? — spytał Jurgens przez zaciśnięte zęby.

— Jest to zalecenie przewodniczącego składu sędziowskiego — odparł zimno White Haven. — Jeżeli się pan z nim nie zgadza, może pan to oficjalnie zgłosić na piśmie. Ma pan nawet prawo wycofać się z posiedzenia i składu sądu na znak protestu.

Jurgens spoglądał na niego wściekle ale nie odezwał się słowem. White Haven odczekał chwilę, znów oparł się wygodnie i zaproponował:

— Możemy wrócić do dyskusji przedmiotowej? Theodosia Kuzak przytaknęła energicznie.

— W mojej opinii istotne są następujące fakty — oznajmiła rzeczowo. — Po pierwsze: z okrętu flagowego nie wysłano sygnału o przekazaniu dowództwa, w konsekwencji czego dama Honor nadal miała, z punktu widzenia Younga, pełne prawo wydać mu jakikolwiek rozkaz. Po drugie: bez jakiegokolwiek rozkazu wycofał on bezprawnie z pola bitwy eskadrę, którą dowodził, pozbawiając resztę okrętów wsparcia antyrakietowego w krytycznym momencie. Po trzecie: odmówił wykonania rozkazu pochodzącego z okrętu flagowego nakazującego powrót do szyku, mimo że wszystkie pozostałe okręty jego eskadry go wykonały. Uważam, że nagranie z mostka jego okrętu w połączeniu z tym, co powiedziałam, zupełnie jednoznacznie udowadnia, że spanikował i uciekł. I nie przestał uciekać, gdy zrobiły to wszystkie pozostałe okręty jego eskadry.

— A więc powiada pani, że zgadza się pani w pełni ze wszystkimi zarzutami, tak? — spytał Jurgens znacznie ironiczniej i bezczelniej, niż jakikolwiek kontradmirał powinien spytać jakiegokolwiek admirała.

Kuzak przyjrzała mu się niczym szczególnie obrzydliwej odmianie insekta.

— Sądzę, że właśnie to powiedziałam, admirale Jurgens — odparła lodowato. — Jeżeli pan czegoś nie zrozumiał, to powiem to prostszymi słowami. Uważam, że postępowanie Younga było w równym stopniu godne potępienia i pogardy co pozbawione jaj. I uważam też, że jeżeli jakikolwiek oficer bez cienia wątpliwości dopuścił się dezercji w obliczu wroga, to zrobił to właśnie Pavel Young podczas bitwy o Hancock. Czy wyraziłam się wystarczająco jasno i zrozumiale, panie Jurgens?

Czerwony aż po czubki włosów Jurgens zrywał się z fotela, gdy unieruchomiło go znaczące chrząknięcie earla White Haven.

— Nie będę tolerował osobistych wycieczek, panie i panowie oficerowie — ostrzegł ostro. — To sąd wojenny, nie pyskówka na targu. Tego typu dyskusje mogą być pozbawione formalizmu i szacunku wynikającego z różnicy stopni obowiązujących normalnie, aby ułatwić zrozumienie i podjęcie decyzji, ale nie oznacza to, że wolno w nich łamać elementarne zasady uprzejmości obowiązujące oficerów. Prosiłbym, żebyście nie zmuszali mnie do powtórzenia tego ostrzeżenia w zdecydowanie mniej uprzejmej formie.

Jurgens opadł na fotel, a cisza, która zapadła, była tyleż głęboka, co pełna napięcia. Hamish pozwolił, by potrwała dobrą chwilę, nim ponownie zabrał głos:

— Czy ktoś jeszcze chciałby zwrócić uwagę na jakieś dodatkowe kwestie? — Odpowiedziała mu cisza, wobec czego dodał: — W takim razie, panie i panowie, proponuję, byśmy przystąpili do głosowania nad zarzutami. Proszę zaznaczyć głosy na formularzach.

Rozległo się skrobanie pisaków po kartkach, a potem szelest, gdy formularze zostały złożone i przekazane Hamishowi. Ten rozkładał je po kolei i ułożył na niewielki stosik: wynik był taki, jakiego się spodziewał.

— Wynik głosowania: winny wszystkich zarzucanych mu czynów — trzy, niewinny wszystkich zarzucanych czynów — trzy. — Hamish uśmiechnął się gorzko. — Wygląda na to, że trochę tu sobie posiedzimy.

Загрузка...