EPILOG

Boże Narodzenie – dwa lata później.


W pachnącym cynamonem domu rozlegały się wśród gwaru rozmów dźwięki muzyki. Dom pękał w szwach. Tyle było w nim McKayów i Giovannich – trudno było wręcz orzec, czyje dzieci są czyje. Tyler stał wsparty o futrynę drzwi.

Goście jedli, pili, cieszyli się, ale to wcale nie przeszkadzało im gadać. I Tyler pomyślał sobie, że McKayowie są wprawdzie głośni, ale ci z rodziny Giovannich krzyczą, ile sił w płucach, a przy tym gestykulują. Lecz lubił ich wszystkich i od ślubu z Elainą, który opisała prasa i pokazała telewizja, chętnie przebywał wśród tak licznej rodziny.

Dzięki Bogu FBI skutecznie wyjaśniło sprawę i uwolniło Giovannich od wszelkich zarzutów. Zycie wróciło do normy.

Spojrzał na Elainę, która schodziła właśnie ze schodów. Długi szal spowijał jej wyraźnie już zaokrągloną sylwetkę. Tyler pomyślał, że tak pięknego widoku nigdy w życiu nie oglądał.

Westchnęła, wspierając się o jego ramię.

– Jesteś zmęczona? – zapytał.

– Trochę. I niedługo chyba się zacznie.

Tyler spojrzał na nią z przerażeniem.

– Dlaczego wcześniej nic mi nie powiedziałaś?

– Nie chciałam wprowadzać zamieszania w czasie obiadu?

– Pal sześć obiad! – powiedział.

Wziął ją na ręce i skierował się w stronę tapczanu. Gwar rozmów nagle ucichł. I wśród tej martwej ciszy rozległ się głos Kate:

– Kyle, sprowadź samochód. A ty – zwróciła się do męża – weź z szafy torbę Elainy i zanieś do wozu.

Tyler ukląkł obok żony i pogładził ją z czułością po brzuchu.

– Wygląda na to – rzekł – że dziś w nocy urodzi nam się dziecko.

– Wszystko na to wskazuje – odparła.


Po sześciu godzinach Elaina McKay powiła piękną dziewczynkę, a gdy Tyler wziął w ramiona córkę, poczuł wszechogarniające go szczęście. Spojrzał na leżącą w łóżku Elainę i podał jej małą Honorę. Spod jej czapeczki wysunął się kosmyk rudych włosów. Tyler przysiadł na łóżku obok swoich dwóch rudych kobiet.

– Wesołych świąt – powiedział, zapinając brylantową bransoletkę na przegubie dłoni żony i twarz jego rozjaśnił ten tak typowy dla niego czarujący uśmiech. – I dziękuję ci, że odmieniłaś mi świat.

– Ty mój świat też odmieniłeś, najdroższy.

Загрузка...