Ursula K. Le Guin Wydziedziczeni

Pochylił się na fotelu i potarł boleśnie czoło.

— Posłuchaj — rzekł — muszę ci wytłumaczyć, po co do was przybyłem, po co w ogóle przyjechałem na ten świat. Przybyłem tu dla idei. Z powodu idei. Aby się jej uczyć, żeby jej uczyć, by się nią dzielić. Widzisz, my na Anarres odcięliśmy się od pozostałych światów. Nie rozmawiamy z innymi ludźmi, z resztą ludzkości. Tam nie mógłbym ukończyć mojej pracy. A choćbym i mógł, oni jej nie chcieli, nie widzieli z niej pożytku. Przybyłem więc tutaj. Tu znajduję to, czego mi potrzeba: rozmowy, dzielenie się przemyśleniami, doświadczenia w Laboratoriach Badań nad Światłem, dowodząc czegoś, co nie było ich celem, księgi teorii względności z obcego świata — bodziec, jakiego mi brakowało. Tak więc doprowadziłem wreszcie mą pracę do końca. Nie jest jeszcze spisana, mam już jednak równania, ogólny zarys, jest w gruncie rzeczy gotowa.

Ale dla mnie ważne są nie tylko idee w mojej głowie. Moje społeczeństwo to także idea. Ona mnie stworzyła. Idea wolności, przemiany, ludzkiej solidarności, idea wzniosła. Byłem przeraźliwie głupi, ale przecież dostrzegłem wreszcie, że poświęcając się jednej — fizyce — zdradzam drugą. Pozwalam, żeby posiadacze kupili ode mnie prawdę.

Загрузка...