XIX

Powiesz, że miłość jest jak Romeo i Julia,

Ale będziesz miała na myśli książkę.

Powiesz, że miłość to anioły w Kaplicy

Sykstyńskiej,

Ale będziesz miała na myśli obraz.

Powiesz, że miłość to to, co twoja sąsiadka czuje

do Maryi,

Ale będziesz miała na myśli opowieść.

Chcę wiedzieć,

Czy kiedykolwiek czułaś

Tornado w środku,

Trzęsienie ziemi w środku.

Przecież nie możesz przywiązać wszystkich

naczyń w swoich szafkach.

W środku trzęsie się morze.

Nie znajdziesz tysiąca kamizelek ratunkowych,

które uchronią cię przed zatonięciem.

Ja wiem,

Miłość to tonięcie.

To ból i światło, piorun i magia, to żart!

Czy kiedykolwiek to przeżyłaś?

Bo chcesz napisać historię, w której będziesz Julią,

Bo chcesz namalować tysiąc niebieskich aniołów, grających na harfie.

Bo chcesz skoczyć do tej swojej rzeki

I przemoczyć się do nitki.

Utonąć razem, Rozpłakać się razem,

Chwycić się za ręce,

Zatracić się w jej ramionach.

A ja będę tam,

Wśród publiczności,

Ucząc się cierpliwości Wschodu, cierpliwości

rybaka, Aż przyjdzie moja kolej.

Jestem rowem, w którym zbiera się woda po deszczu, nazywam się Mian Mian, a ta opowieść nie jest historią mojego życia. Historia mojego życia musi poczekać, aż nauczę się pisać nago. Takie mam marzenie.

W tej chwili moje pisanie po prostu się rozpada.

W tej chwili moja prawdziwa historia ma wiele wspólnego z moim dziełem, ale nie z czytelnikami.

Mój odtwarzacz CD kręci się bezustannie niczym niewyczerpana nadzieja. Uszy przenoszą mnie w doskonały świat. Doskonałość zawsze tkwiła w teraźniejszości. Ten zapamiętany świat jest mój, jest moją własnością, jest dla mnie wszystkim.

Oto wczesny poranek 21 kwietnia 1999 roku, i jedyną wyraźną rzeczą w tym potłuczonym cukierku jest wiersz, który zostawił mi na kartce zeszłego wieczoru. Ma uroczy tytuł: Porozmawiam z tobą jutro.

Tym razem już nie wyjechał. Wygląda na to, że naprawdę podoba mu się w Szanghaju. Być może nasze oczy razem ujrzą ostatni świt tego stulecia.

Wciąż jednak nie wiemy na pewno, w jakim punkcie się znajdujemy. On jest osobą, ja jestem osobą. To znaczy, że nie dzieli nas aż tak wiele.

Moje odmienione życie gra jednocześnie w kilku tempach. Gitara, która jest śmiertelna, brzmi słabo, starając się wyrazić wszystko barwą dźwięku, za pomocą jednej rzeczy próbuje wyrazić wszystkie.

Mimo wysiłków nie potrafię już stać się tą tęskną gitarą. Choćbym nie wiedzieć jak się starała naprawić swoje błędy. Niebiosa już nie zwrócą mi głosu, który im kiedyś ofiarowałam. Poniosłam klęskę, a pisanie to wszystko, co mi pozostało.

Czasem powinniśmy wierzyć w cuda. Głos moich opowieści przypomina echo brzęku butelki rozbijanej o północy. Słuchając w kółko płyty zespołu Radiohead, podprowadzonej jakiemuś znajomemu, w ten niezwykle czysty, nieskazitelny poranek, w wieku dwudziestu dziewięciu lat, tu w S., doprowadzam ten cukierek do końca.

Загрузка...