ROZDZIAŁ 8

Przekonał Joego i Zganiacza, by nie wzywali policji. Nie było to trudne. Ludzie na ogół unikają kontaktów ze stróżami prawa. Pomogli mu wsiąść do taksówki. Kierowca w turbanie słuchał muzyki country. Wielokulturowość. Myron wydusił z siebie adres Jessiki w Soho i opadł na rozdarte siedzenie. Taksiarz – na szczęście – nie był rozmowny.

Myron podsumował swój stan fizyczny. Kości całe. W najgorszym razie stłuczone żebra. Można wytrzymać. Inna sprawa, głowa. Na dziś wystarczy tylenol z kodeiną, a jutro rano może advil lub podobny środek. Na urazy głowy nic nie działa lepiej niż czas i środki przeciwbólowe.

Drzwi otworzyła Jessica w płaszczu kąpielowym. Na jej widok, co zdarzało się często, znów trochę go zatkało. Bez żadnych wymówek napełniła wannę, pomogła mu się rozebrać i wsunęła się za jego plecy. Przyjemny dotyk wody koił. Jessica obłożyła mu głowę myjkami. Przylgnął do niej plecami i uszczęśliwiony głęboko westchnął.

– Kiedy studiowałaś medycynę? – spytał.

– Lepiej ci? Pocałowała go w policzek.

– Tak, pani doktor. Znacznie lepiej.

– Powiesz mi, co się stało?

Opowiedział. Słuchała w milczeniu, palcami delikatnie rozmasowując mu skronie. Jej dotyk przynosił ulgę. W życiu były pewnie przyjemniejsze rzeczy niż leżenie w wannie z ukochaną, lecz w tej chwili nie potrafił wyobrazić sobie nic przyjemniejszego. Ból stępiał i zelżał.

– Domyślasz się, co to za jedni? – spytała.

– Pojęcia nie mam – odparł. – Wynajęte bandziory.

– Chcieli wiedzieć, gdzie jest Greg?

– Na to wygląda.

– Gdyby to mnie szukali, też wolałabym zniknąć.

– Pewnie – odparł, podzielając tę myśl.

– Co zrobisz? Uśmiechnął się i zamknął oczy.

– Jak to? – spytał. – Żadnych kazań? Żadnych wyrzutów, że to zbyt niebezpieczne?

– Zbyt pospolite – odparła. – A poza tym jest coś jeszcze.

– Co?

– Coś, o czym nie mówisz.

– Ja…

Przytknęła palec do jego ust.

– Powiedz tylko, co zamierzasz zrobić.

Usiadł prosto. To straszne, jak łatwo w nim czytała.

– Muszę porozmawiać z ludźmi.

– Jakimi ludźmi?

– Z jego agentem. Z Leonem White’em, kolegą, z którym mieszka podczas meczów wyjazdowych. Z Emily.

– Z Emily. Twoją dawną miłością z uczelni?

– Uhm – odparł, szybko zmieniając temat z obawy, że Jessica znów odczyta jego myśli. – Jak udał się wieczór z Audrey?

– Doskonale. Gadałyśmy głównie o tobie.

– A konkretnie?

Zaczęła gładzić jego pierś. Jej dotyk już nie tylko koił. Palce pieściły jego ciało jak piórko. Delikatnie. Za delikatnie. Grała na nim jak Itzhak Perlman na skrzypcach.

– Och, Jess!

Uciszyła go.

– O twoim tyłku – powiedziała cicho.

– Moim tyłku?

– Tak, właśnie o nim. – Przyłożyła dłoń do jego pośladka – Nawet Audrey przyznała, że wygląda apetycznie, kiedy biegasz po parkiecie.

– Mam też rozum – zaprotestował. – Mózg. Uczucia.

– A kogo to obchodzi? – powiedziała, przytykając usta do jego ucha.

Kiedy dotknęły małżowiny, podskoczył.

– Ach, Jess…

– Ciiii – powiedziała, sunąc ręką w dół po jego torsie. – To ja tu jestem lekarzem, zapomniałeś?

Загрузка...