Żyjemy w społeczeństwie, w którym picie napojów alkoholowych jest popierane a nawet oczekiwane. Człowiekowi trudno jest być towarzysko „z innymi” gdy zamawia wodę sodową lub coca-colę. Spicie kogoś do nieprzytomności jest bycze, a robienie koktajlu bez przesadnego oszczędzania ginu (cokolwiek to oznacza) jest eleganckie. Podziwiamy smakosza, znającego się na tym, które wino jest odpowiednie do kolejnych dań obiadu. Bawi nas widok mężczyzny z abażurem na głowie, oczywiście o ile ten mężczyzna nie jest akurat naszym mężem.
Jednak ci sami ludzie, którzy są tak bardzo „z innymi” znajdują się „poza towarzystwem”, gdy tylko popadną w uzależnienie. Traktujemy ich jak wyrzutki społeczeństwa i unikamy ich, tak jakby zwykły kontakt z nimi mógł nas splamić. Dla „towarzystwa” stają się trędowaci, ich żony także. Na pewno nie raz słyszałaś kolegę mówiącego: „Bardzo lubię zapraszać Sally, ale wiesz jak przykry staje się Bill po kilku kieliszkach”.
Wiesz co się czuje w takiej sytuacji. Tak naprawdę nie chcesz iść z nim, ale nie chcesz także iść bez niego. Unikanie rozwiązania wydaje się najlepszym wyjściem z sytuacji i w rezultacie nie wychodzisz wcale. Nikt nie stawia problemu otwarcie. Myślisz, że jeżeli nie będzie się o nim mówiło, wszystko samo minie. Ale ból odrzucenia nie przemija, nadal rani. Rani jak diabli i stajesz się zła. W dodatku gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi mieszanymi uczuciami istnieje dręcząca myśl, że jakoś jesteś za to wszystko odpowiedzialna. Może naprawdę jesteś taka okropna jak on mówi. Może gdybyś była lepsza, on przestałby pić. I wreszcie, może jest coś, o czym nie pomyślałaś, a co sprawiłoby, że on przestanie pić.
Mąż alkoholik mówił jednej z moich koleżanek: „Jesteś takim dobrym pracownikiem socjalnym. Pomagasz tak wielu ludziom. Dlaczego nie możesz pomóc właśnie mnie?”. Próbowała i była przekonana, że powinna mu pomóc. Wiedziała, że lekarz nie powinien leczyć swojej własnej rodziny, ale jednocześnie czuła się krańcowo winna – jej mąż wiedział jak doprowadzić ją do takiego stanu. A jednak nie mogła pomóc mu wyjść z nałogu. Nie była jego przyczyną i nie mogła stać się lekarstwem.
Nie była przyczyną nałogu, ponieważ to on jest alkoholikiem. Alkoholizm nie jest chorobą zakaźną. Nikt nie może wywołać takiej choroby u innej osoby.
Prawdopodobnie myślisz: „Och, alkoholizm jest chorobą i wszystko to rozumiem, ale skąd mam wiedzieć, czy mój mąż naprawdę jest alkoholikiem. Może jest po prostu łobuzem. Może jest tylko moralnie słaby, albo chory emocjonalnie, a może żyje pod taką presją, że potrzebuje alkoholu, aby ją osłabić”.
„Wiedziałam, że mój mąż nie mógł być alkoholikiem z wielu ważnych powodów” – powiedziała Wendy R. „Nie był oczywiście włóczęgą. Zawsze był dobrze ubrany i wyglądał znakomicie. Po całonocnej kłótni stawałam się podobna do straszydła, ale on wyglądał zupełnie świeżo. Miał bardzo odpowiedzialną pracę. Pracował na kierowniczym stanowisku i musiał błyskawicznie i bez wahania podejmować ważne decyzje. Z pracy wywiązywał się wspaniale i wszystko co robił zyskiwało uznanie. Alkoholicy nie mogą działać w ten sposób. Wszyscy wiedzą, że w alkoholizmie dochodzi do uszkodzenia mózgu, że procesy myślowe stają się powolne i ulegają zaburzeniom. Wiedziałam, że mój mąż nie może być alkoholikiem, ponieważ to oznaczałoby, że moja matka miała rację. Powinnam wyjść za innego chłopaka. Wiedziałam, że nie może być alkoholikiem, ponieważ nigdy nie ganiał za spódniczkami, a alkoholicy są niewierni”.
Mit za mitem. „W końcu zrozumiałam, że nie może być alkoholikiem, ponieważ go kocham, jest moim mężem i ojcem moich dzieci i nie chcę żeby nim był”.
Wiesz co? Jest alkoholikiem. Był, jest i zawsze będzie. Cierpi na nieuleczalną chorobę zwaną alkoholizmem. Można ją zahamować, ale na zawsze pozostanie już alkoholikiem. Jest to taki sam fakt w jego i jej życiu, jak to, że ma niebieskie oczy czy cukrzycę.
Wiem, że jeszcze nie jesteś przekonana. Nie jest to teraz najważniejsze, skoro zastanawiasz się nad problemem. Istotne jest to, że żadna z kobiet, które konsultowałam w związku z problemem picia jej męża nigdy nie myliła się. Żadna kobieta nie mówi: „Myślę, że mój mąż ma problem alkoholowy”, jeśli nie jest to faktem. Kobiety częściej nie doceniają powagi sytuacji, niż ją przeceniają. Wielu mężów mówi: „Ona nie wie jak bardzo nie znoszę tego, gdy mówi o moim piciu. Możliwe, że piję jeden lub dwa kieliszki dla relaksu, ale to wszystko”. Ilość alkoholu w tym jednym lub dwu kieliszkach jest oczywiście poza dyskusją. Jednak zwycięstwo w wymianie zdań to nie to samo co wygranie bitwy.
Anonimowi Alkoholicy mówią, że jeżeli alkohol koliduje z jakąś sferą życia, to bardzo prawdopodobne, że dana osoba jest alkoholikiem. Kiedy sięgnęłaś po tę książkę, prawdopodobnie już zdecydowałaś, że alkohol powoduje kłopoty w Twoim życiu. Z pewnością zgodzisz się z tym, że problem istnieje, ale jeszcze nie wiesz dokładnie, co to znaczy być alkoholikiem. To co jest prawdziwe dla jednej osoby, nie musi być prawdą dla drugiej. Prawdą jest, że niektórzy alkoholicy kończą w rynsztoku. Nie wszyscy, tylko niektórzy. Prawdą jest, że u niektórych zachodzą zmiany w wyglądzie, a inni nie mogą utrzymać się w żadnej pracy. Nawet niektóre matki mają rację! Choć akurat nie matka Wendy. Wandy wyszła za mąż za Jima z wielkiej miłości i pomimo wszystkich kłopotów, gdyby mogła wybierać, zrobiłaby to powtórnie. Jeżeli pójdziesz na spotkanie AA, zobaczysz tam ludzi w różnym wieku, różnych zawodów i usposobień. Tak jak w każdej innej grupie ludzi, jedni będą Cię pociągać a inni odpychać. Tym, co przede wszystkim łączy tych ludzi jest ich alkoholizm i dążenie do stawienia czoła chorobie.
Jedynym twierdzeniem, które można zastosować do wszystkich alkoholików jest to, że alkoholik jest osobą, która nie może pić normalnie. Istnieją jednak pewne cechy osobowości wspólne dla większości alkoholików. Chociaż nie każdy alkoholik posiada wszystkie te cechy i nie ograniczają się one tylko do alkoholików, to jednak pewna wiedza na ten temat pomoże Ci zrozumieć, co dzieje się z nim, z Tobą i z ludźmi wokół Was. To, co się dzieje z Wami jest przewidywalne. Może wiedząc to poczujesz się mniej samotna. Później porozmawiamy o tym, co możesz zrobić w takiej sytuacji – co możesz zrobić, żeby móc cieszyć się życiem i być sobą.
Omówię takie cechy alkoholika jak: 1. nadmierna zależność; 2. niedojrzałość emocjonalna; 3. mała odporność na frustracje; 4. nieumiejętność wyrażania emocji; 5. wysoki poziom niepokoju w relacjach interpersonalnych; 6. niska samoocena; 7. poczucie wielkości; 8. poczucie izolacji; 9. perfekcjonizm; 10. ambiwalentny stosunek do autorytetów; 11. poczucie winy.
Alkoholik jest osobą wyjątkowo zależną. Woli nie brać odpowiedzialności za swoje zachowanie. „Lepiej niech zrobi to George”. Potem, gdy coś nie wyjdzie, okaże się, że to wina George’a. On sam na pewno nie popełniłby takiego błędu. Alkoholik chciałby mieć kogoś, kto będzie podejmował za niego wszystkie decyzje (włącznie z tym, co ma jeść i w co się ubrać). Ostatnio pracowałam z rodziną, w której mąż alkoholik stale straszył samobójstwem. Zupełnie wytrącało to z równowagi pozostałych członków rodziny. Gdy zaczynał mówić o samobójstwie wszyscy wpadali w panikę i próbowali go odwieść od tej myśli. Ulegali każdej jego potrzebie i zachciance. Mężczyzna ten nie umiał zdecydować nawet o tym, czy chce na śniadanie płatki owsiane, czy jajka, i często nie jadł nic.
Ostatnio jego żona zadzwoniła do mnie w panice, mówiąc: „Tym razem naprawdę zamierza to zrobić”. Odpowiedziałam: „Powiedz mu „żegnaj”. Przecież jeżeli naprawdę chce to zrobić, to i tak nie jesteś w stanie mu w tym przeszkodzić”. Gdy powiedziała mu „żegnaj” – przyszedł prosto do domu. Cóż innego mógł zrobić? Pomyślałam, że będzie gotowy na przyjęcie pomocy i zadzwoniłam do niego następnego dnia. „Mojej rodzinie byłoby lepiej beze mnie. Wcale nie cieszą się, że żyję” – lamentował. „Pewnie nie będą tańczyć z radości na ulicach – odpowiedziałam – ale ja się cieszę, ponieważ w końcu podjąłeś decyzję”. Dałam mu także nazwisko lekarza, który mógłby przepisać lekarstwo na łagodną śmierć, gdyby chciał dalej zastanawiać się nad tą sprawą. Do tej pory nie popełnił samobójstwa.
Umiera teraz powoli w wyniku działania alkoholu, a nie w rezultacie efektownego aktu samobójstwa, ale zaprzestał pogróżek. Jego żona i dwie najstarsze córki tej jesieni zaczęły naukę w college’u. Jedna z nich jest moją studentką i przychodzi na zajęcia zadowolona i uśmiechnięta. To one interesują mnie przede wszystkim. Nie opuściły swego alkoholika, ale nauczyły się jak nie opuszczać również i siebie. Nie jest on zachwycony moją działalnością, bo nie panuje już nad rodziną. W dalszym ciągu nie chce przyjąć odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Unikanie odpowiedzialności i podejmowania decyzji to jedna z pierwszych przyczyn sięgania po alkohol. Picie nie rozwiązuje jednak problemów zależności – sam alkohol staje się potrzebą. Powiedzenie alkoholika: „Potrzebuję drinka właściwie dla relaksu, abym mógł potem jasno myśleć” staje się błędnym kołem, tworzącym jeszcze gorszą fizyczną i emocjonalną zależność.
„Gdy jednostka zaczyna nadmiernie pić, zatrzymuje się w rozwoju emocjonalnym „- to powszechnie akceptowane twierdzenie. Alkoholik może wyglądać na czterdzieści lat, ale emocjonalnie odpowiada siedemnastolatkowi. Jestem pewna, że często miałaś poczucie, iż Twój mąż jest jeszcze jednym dzieckiem w domu. Choć może to brzmi dziwnie, jest jednak bardzo bliskie prawdy. Jeden z moich klientów robił wspaniałe postępy w terapii i nagle zatrzymał się. Po miesiącu sprawa się wyjaśniła. Czy były jakieś zmiany w jego życiu wyjaśniające ten zagadkowy brak postępów w terapii? Po prostu jedyną sprawą, o której mógł myśleć, było wypicie dwóch – trzech drinków przed zaśnięciem. Te drinki mogły być odmierzane szklaneczką lub kubkiem. Odkąd zaczął nadmiernie pić, przestał rozwijać się emocjonalnie. Moje stanowisko było jasne – nie pomagam ludziom, którzy są pod działaniem środków chemicznych. Gdy wyeliminował alkohol, mogliśmy ruszyć dalej.
Rozwój emocjonalny często jest rezultatem konfrontacji z bólem czy innymi przykrymi doznaniami. Jeśli dokładnie przypomnimy sobie fakty, to przyznamy, że najszybszy rozwój zdarza się podczas trudnych okresów w naszym życiu. Gdy jesteśmy szczęśliwi i beztroscy, nie rozwijamy się. Nigdy nie słyszałam, żeby ktoś mówił: „To był wspaniały, beztroski okres w moim życiu i bardzo się zmieniłem”. Wydaje się, że wzrost przychodzi wraz z pragnieniem rozwoju czy zmiany, wynikającym z niezadowolenia z przebiegu różnych życiowych spraw. Ponieważ alkoholik zajęty jest znieczulaniem siebie w obliczu nieprzyjemnej rzeczywistości, nie może rozwinąć się emocjonalnie. Jego wiek rzeczywisty i emocjonalny bardzo różnią się od siebie. Z jednej strony jest osobą dorosłą, a z drugiej – dzieckiem. Narazisz się na rozczarowanie, gdy będziesz oczekiwała, że to pijane dziecko zachowa się jak trzeźwy dorosły. Wiele razy krytykowałaś swojego męża za to, jak się zachował. Mówiąc: „Nie jedź w ten sposób” – właściwie prosiłaś pijanego, żeby zachowywał się jak człowiek trzeźwy. Czy gdybyś miała w sobie tyle alkoholu, ile wlał w siebie on, jechałabyś inaczej? Prawdopodobnie jeszcze gorzej. „Nie wrzeszcz tak” – mówimy do dziecka. A ono na to odpowiada: „Nie umiem inaczej krzyczeć”. Tak naprawdę mówimy do dziecka: „Nie krzycz”, a do alkoholika – „Nie upijaj się”. W takim postawieniu sprawy tkwi jednak sprzeczność. Naturalną właściwością dziecka jest krzyk, a alkoholika – upijanie się.
Alkoholik ma krótki lont przy zapalniku i nigdy naprawdę nie wiesz, co doprowadzi go do wybuchu. Samo życie zapala ten lont, a żona i dzieci z pewnością także przyczyniają się do tego. Najmniejszy drobiazg może doprowadzić Twego męża do wybuchu. Wszystko sprzysięga się przeciw niemu i wywołuje pełną wściekłości reakcję. Telefon, jak wiadomo, ma zwyczaj dzwonić, gdy ktoś chce się z nami połączyć. Znane są przypadki, kiedy alkoholicy tłukli telefonem o ścianę, ponieważ ośmielił się im przeszkodzić. W dodatku zwykłe drobne potknięcia mogą zamienić cały dzień w koszmar – opiekunka dziecka spóźnia się dziesięć minut, w łazience nie ma czystego ręcznika, albo majonez znalazł się nie na tej kanapce, co trzeba.
Zwyczajne codzienne frustracje przygniatają alkoholika. Czy kiedykolwiek zauważyłaś, w jaki sposób dzieci przechodzą przez pokój, który wkrótce potem wygląda jak pole bitwy? One naprawdę nic nie zrobiły. Wciąż mnie to zdumiewa! Alkoholik nie umie znosić tego rodzaju frustracji. Chce, żeby wszystko było takie jak on chce, wtedy gdy chce i tak jak chce. Jeżeli coś dzieje się inaczej, to albo staje się wściekły i wybucha z miejsca, jeszcze przed wypiciem alkoholu, albo – gdy nie ma skłonności do przemocy – po prostu ucieka w alkohol. W ten sposób zmniejsza w końcu – chociaż tylko chwilowo – napięcie. Ponieważ frustracje, których nie jest w stanie wytrzymać, stale istnieją, alkoholik zawsze ma powody do dalszego upijania się.
W wyniku irracjonalnego zachowania męża zaczynasz dmuchać na zimne. Nie chcesz wytrącić go z równowagi, więc starasz się bardzo, aby nie powiedzieć lub nie zrobić czegoś nieodpowiedniego. Próbujesz także skłonić dzieci, aby były bardzo ostrożne w tym co robią, czy mówią przy ojcu. Czekasz na „właściwy” moment, aby powiedzieć mu o rachunku od dentysty. Stajesz się napięta, próbując utrzymać spokój, a potem i tak zdarza się coś nieprzewidzianego, co spokój narusza – samochód nie chce ruszyć, przepaliła się żarówka, ktoś zapomniał zakręcić pastę do zębów. Oczywiście wszystko to jest Twoją winą, ponieważ jesteś beznadziejną żoną, beznadziejną matką, czy beznadziejną gospodynią. Tego rodzaju oskarżenia zmieniają się w zależności od wymagań męża, ale zdarzają się nieustannie.
Jeżeli jesteś taka jak większość ludzi, nie będziesz mogła pozbyć się myśli, że w jakiś sposób byłaś winna. Mogłaś przecież zakręcić tę pastę, a wczoraj miałaś trudności w uruchomieniu samochodu i gdybyś tylko… Nie uwzględniasz jednak faktu, że gdyby nie była to ta pasta do zębów czy samochód, mogłoby to być na przykład to, że mówisz zbyt dużo albo że się nie odzywasz; w każdym razie – coś by się znalazło. Trudno jest wtedy myśleć logicznie, ponieważ gdy przyjmujesz odpowiedzialność za wszystko, co złości czy doprowadza do frustracji Twego męża, myślisz także czasami: „Żaden sąd na świecie nie skazałby mnie za morderstwo, gdyby go znał”. Ponieważ zaś normalni ludzie nie mordują, ani nawet o tym nie myślą, czujesz się winna. Znów przegrałaś.
Alkoholik nie umie mówić o tym, co czuje i jego uczucia są „zakorkowane” (przepraszam za kalambur, ale nie mogłam się oprzeć). Alkohol powoduje rozładowanie. Sprawia, że czujemy się bardziej wolni w robieniu rzeczy, których zwykle nie robimy, w mówieniu tego, czego zwykle nie mówimy. Na przykład mężczyzna, który zwykle jest bardzo wstydliwy i milczący, może po kilku drinkach stać się osobą czarującą i towarzyską. Tak dzieje się na początku. Gdy kontynuuje się picie, zdarzają się także inne rzeczy. Zaczynają wynurzać się stłumione uczucia. Zaburzeniu ulega postrzeganie rzeczywistości, co oznacza czerwone krowy, różowe słonie i białe myszki.
Nie panuje się także właściwie nad emocjami. Ponieważ alkohol zaburza spostrzeganie, wyrażane emocje nie zawsze są adekwatne do sytuacji. Alkoholik częściej wyraża wobec innych nieprzyjazne uczucia. Tak naprawdę uczucia te odnoszą się do niego samego, ale są zbyt bolesne, aby alkoholik mógł sobie z nimi poradzić, nawet pod wpływem alkoholu. Mówienie o nich może je złagodzić, lecz rozwiązanie problemów związanych z tymi uczuciami wymaga pracy. Alkoholik ograniczy się najwyżej do wyrzucenia ich z siebie lub przelania na drugą osobę. Na przykład jeżeli nieujawnianym uczuciem była złość, to będzie zachowywał się złośliwie. W rzeczywistości jednak zły jest na siebie. Ponieważ sam nie może stawić czoła tej prawdzie, przelewa złość na Ciebie.
Bez względu na to czy wierzysz mu, czy nie, jesteś okropnie zraniona. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, że chociaż mówi on do Ciebie, przede wszystkim mówi o sobie. Jest pełen nienawiści do siebie. Ludzie często pytają mnie, czy można kłamać po pijanemu. Odpowiadam wówczas, że nie wiem i że właściwie to jest bez znaczenia. Ponieważ alkoholik ma zaburzone spostrzeganie, może kłamać nawet wtedy, gdy myśli, że mówi prawdę. Albo mówić prawdę wtedy, gdy myśli, że kłamie. Nawet jeżeli to, co mówi jest prawdą, możesz wierzyć w to jedynie w odniesieniu do momentu, w którym to mówi. Pewien alkoholik powiedział mi: „Żyję w kłamstwie tak długo, że sam już nie wiem co jest prawdą”. W to oczywiście mogę uwierzyć.
W naszym społeczeństwie płacz, okazywanie strachu, niepewności lub innych słabości, które czynią nas ludźmi, uważane jest za niemęskie. Jeżeli mężczyzna tak się czuje, to z pewnością nie chce przyznać się do swoich uczuć – nawet przed sobą. Jeżeli więc odczuwa je, a dodatkowo jeszcze ma większe niż inni trudności w wyrażaniu uczuć, ponieważ jest alkoholikiem, zwraca się do butelki i wtedy ujawnia swoje ukryte oblicze. Często zastanawiam się, czy Doktor Jekyll i pan Hyde nie był wzorowany na alkoholiku. Nie zdziwiłoby mnie to, ponieważ książka ta wyraźnie opisuje wszystko, z czym spotykamy się w osobowości alkoholika. Wiele kobiet mówiło mi: „Gdy jest pijany, zupełnie się zmienia. Nie jest tym mężczyzną, za którego wyszłam za mąż. Jest kimś nieznanym, staje się dla mnie zupełnie obcy”. Moja odpowiedź brzmi niekiedy przerażająco: „Nie jest podobny do mężczyzny, którego poślubiłaś, ponieważ nie jest tym mężczyzną”. Tak rzeczywiście wygląda sytuacja.
Alkoholicy nie dążą do szybkiego pozyskiwania kolegów. Cierpią oni z powodu poczucia niższości. Mają trudności w wiązaniu się z innymi, ponieważ obawiają się odkrycia swojej tajemnicy. W rezultacie nawiązują raczej krótkotrwałe znajomości, a gdy te zaczynają się zacieśniać, zrywają je albo stają się mniej dostępni. Jednakże mają oni kumpli-alkoholików i są przekonani, że ci ludzie są ich przyjaciółmi.
Gdy alkoholik jest pijany, może zapomnieć o swoich obawach i poczuć, że panuje przynajmniej nad sobą. Alkoholicy potrafią być bardzo sprytni i czarujący, potrafią manipulować. Myślę, że nie muszę Ci o tym opowiadać. Wiele razy padasz ofiarą uroku swego męża i przeżywasz wstrząs, gdy zmienia się jego osobowość. Może przekonał Cię, że tym razem naprawdę zamierza dotrzymać obietnicy – przestanie pić. Kocha Cię. I oczywiście nie może przestać pić. Za każdym razem dajesz się nabrać.
Alkoholik jest wyjątkowo przekonujący, a Ty tak bardzo chcesz mu wierzyć. Tym razem będzie inaczej. Tak myślisz. Jesteś tak ufna i nic nie chroni Cię przed kolejnym ciosem…
Nie Ty jedna nie możesz oprzeć się alkoholikowi. Mami on swojego szefa – przez jakiś czas. Mami ludzi, od których pożycza pieniądze – przez jakiś czas. Mami także policję i sąd. Musisz być bardzo ostrożna, gdy zaskarżysz go do sądu, żebyś nie ośmieszyła się i nie wyszła z niczym. Jakże ten świetnie prezentujący się, uroczy mężczyzna mógł w pijackiej furii przewrócić Cię na ulicy? Nawet jeżeli przyzna się do tego, sędzia będzie przekonany, że nigdy się to nie powtórzy.
Jeżeli Twój mąż-alkoholik ma trudności w kontaktach z innymi ludźmi, z wyjątkiem luźnych znajomości, to przekonasz się, że Twoje przyjaźnie z innymi małżeństwami zaczną się rozluźniać. Wraz z postępem choroby będziesz spędzała coraz mniej czasu z ludźmi, z którymi zazwyczaj byłaś bardzo związana. Taki stan rzeczy ma wiele przyczyn. Jedna z nich sprowadza się do tego, że Twój mąż nie potrafi utrzymać bliskich kontaktów z innymi. Będzie szukał wymówek albo stwierdzi, że nie lubi Waszych wspólnych znajomych. Jest po prostu zbyt skrępowany w towarzystwie. Prawdopodobnie będzie zadowolony, gdy skłonisz go do zaakceptowania zaproszenia mówiąc, że będzie mógł wypić tam kilka drinków, ale sam pomysł pójścia bardzo go przerazi. Będziesz cierpiała, ponieważ pod taką presją nie można długo utrzymywać przyjaźni. Prawda jest dosyć smutna. Nie można utrzymywać przyjaźni małżeńsko-małżeńskich tylko z połową małżeństwa. Wyjaśnienie przyjaciołom istoty rzeczy (sprawienie by zrozumieli) jest zbyt trudne i byłoby zbyt nielojalne wobec męża, szczególnie gdy chronisz go, ukrywając właściwy problem. Nieszczerość jednak zawsze pozostaje nieszczerością, niezależnie od tego jak bardzo jest przekonująca.
Generalnie – alkoholicy mają bardzo niskie poczucie własnej wartości. Nie postrzegają siebie jako ludzi wartościowych. To alkohol daje im fałszywe poczucie pewności siebie, kształtuje postawę „mogę wszystko”. Takie fałszywe poczucie pewności siebie otwiera drogę wygórowanym żądaniom. Jestem pewna, że słyszałaś alkoholików, twierdzących że świetnie sobie poradzą właściwie ze wszystkim. Mogą rozwiązać każdy problem. Nawet prezydentura to dla nich małe piwo. Następnego dnia, gdy przypomną sobie swoje wywody, czują się zakłopotani, winni i mają wyrzuty sumienia. Ponieważ zazwyczaj nie są o sobie zbyt wysokiego mniemania, takie zachowanie po pijanemu umacnia negatywny obraz własnej osoby. Tok rozumowania wygląda następująco: „Osoba, która jest coś warta, tak się nie zachowuje. Gdybym nie był taki okropny, nie zrobiłbym tego. Jestem po prostu niczym”.
Jeżeli stać Cię na uczciwość, to przyznasz, że prawdopodobnie podtrzymujesz u Twojego męża poczucie niższości. Jeżeli czegoś akurat nie pamięta z owego wieczoru, natychmiast jesteś na miejscu, aby mu przypomnieć: „Jak mogłeś jej to powiedzieć? Jak mogłeś sprowokować do odejścia moją najlepszą koleżankę? Naprawdę myślisz, że oni uznali, że ta historia jest zabawna?”. Znów wzmacnia się jego wewnętrzne przekonanie, że jest nic nie wart. Ponieważ zaś jest to bardzo bolesna rzeczywistość, a on ucieka od nieprzyjemności, więc zwraca się ku butelce. A Ty jesteś bezgranicznie zdumiona. Myślałaś, że po scenie, którą zrobił ostatniej nocy i po takiej ilości alkoholu jaką wypił, jeżeli już na Twoje nieszczęście uniknął śmierci pod kołami ciężarówki, to przynajmniej przestanie pić. Niestety, nie przestał. Znów przegrałaś. Choroba jest górą i będzie tak zawsze. Spójrz prawdzie w oczy – on jest wobec alkoholu bezsilny. I Ty także.
Słyszałam kiedyś określenie, że alkoholik jest egomaniakiem z kompleksem niższości. W trakcie picia z osoby niepewnej przekształca się w coraz bardziej pewną siebie. Przechodzi od Harryego przez pana Harryego, a potem Jaśnie Wielmożnego Pana Harryego, do władcy wszechświata. Jego poczucie wielkości nie ma granic. Jest królem – i musisz o tym pamiętać. Żyje ponadto w świecie fantazji. Mój czteroletni syn właśnie wyszedł z domu przebrany za supermana, lecz jego wiara w to, że jest supermanem jest mniejsza niż dwa lata temu. Gdy miał dwa lata, próbował latać jak superman i wybił sobie ząb. Teraz wie, że to tylko zabawa. Alkohol zmienia charakter – hokus pokus i masz przed sobą, jak to określił w odniesieniu do siebie pewien alkoholik, Króla Dzidziusia.
Wielkościowe zachowania alkoholika nie ograniczają się tylko do przechwałek. Zamówienie kompletu nowych mebli do salonu albo nowszego i większego samochodu jest dla niego niczym. Opłacenie takich zamówień nie stanowi problemu, ponieważ w wyobraźni posiada on dużo pieniędzy. Gdy wchodzicie razem do restauracji może krzyknąć: „Stawiam wszystkim kolejkę”. Znałam kobietę, której z trudem udało się uniknąć histerii, gdy jej mąż zapłacił za obiad ludzi przy sąsiednim stoliku. Incydent ten zdarzył się bezpośrednio po jej całodziennych poszukiwaniach najtańszych butów dla dzieci. Gdy żona patrząca na odpływający czek protestuje z zachowaniem dobrych obyczajów – jest ignorowana, a gdy robi scenę – jest traktowana jak jędza. Przecież on jest po prostu szczodry. Lada dzień dostanie awans. Bycie biednym to kwestia samopoczucia.
Alkoholik może wydawać pieniądze bez ograniczeń, aby się wywyższyć. W rzeczywistości próbuje kupić sobie szacunek i przyjaźń. Nic innego nie może dać. Jednak chwilowe uniesienie i aplauz wkrótce gasną i przychodzi klęska. Rodzina w sposób dosłowny płaci za nią.
Często mówi się, że możemy kochać innych tylko w takim stopniu, w jakim kochamy siebie. Jeżeli jest to prawda – a wydaje mi się, że tak – to alkoholik nie jest w stanie zaofiarować miłości. Jeżeli ktoś jest niezdolny do okazywania miłości, to przyjmowanie jej staje się dla niego coraz trudniejsze. Miłość, którą okazuje rodzina sprawia, że alkoholik czuje się winny. A ponieważ czuje się on osobą niezasługującą na miłość, ucieka w alkohol. Jego kompani w barze dają mu fałszywe poczucie wspólnoty, ale szybko znika ono z postępem picia. Alkoholik zamyka się w sobie.
Wraz z rozwojem choroby jego poczucie izolacji przybiera inną formę. Ludzie odwracają się od niego. Koledzy nie chcą go widzieć. Rodzina zmienia się, gdy wraca do domu. Może utracić pracę. Nawet jego kolega barman może odmówić obsłużenia go. Izolacja staje się rzeczywistością. Jest naprawdę sam. W desperacji zwraca się do swojego jedynego prawdziwego przyjaciela – butelki. Cóż to za samonapędzająca się choroba! Alkoholizm wywołuje zmiany, które przynoszą ze sobą ogromną samotność, a wtedy oferuje siebie jako jedyny sposób na nią.
Ty także czujesz się odcięta od innych i samotna. Zaczynasz zastanawiać się, czy nie czułabyś się mniej samotna, gdybyś była bez niego. Ty także zerwałaś większość kontaktów towarzyskich, a trudno Ci jest wyobrazić sobie, że mogłabyś wyjść, poznawać nowych ludzi, zawierać nowe przyjaźnie i być atrakcyjna. Ale Ty nie masz nawet butelki na pocieszenie. Twój ból jest palący. Joan L. przyznała mi się kiedyś, że aby odepchnąć dokuczliwe uczucia jadła czekoladę. „Czekoladka nie musiała nawet dobrze rozpuścić się w ustach – mówiła. – Napychałam się do momentu, gdy czułam mdłości i gdy to uczucie brało górę nad samotnością”. Rodzina naprawdę może stać się bardziej chora niż alkoholik. Nie wiem, jak Ty, ale Joan była już na najlepszej drodze. Jeżeli pomyślisz o tym, prawdopodobnie zdołasz przebić tę historię z czekoladkami szaleństwami, które Ty wyprawiałaś.
Alkoholik jest perfekcjonistą. Nie toleruje braku doskonałości u siebie i u innych. Wspólna praca z nim jest prawie niemożliwa, bo nie sposób sprostać jego wymaganiom. Każde zadanie, którego się podejmuje musi być wykonane doskonale. Jeżeli nie jest w stanie zrealizować go doskonale, woli nie robić wcale. Gdy próbuje zabrać się do czegoś, trwa to tak długo, że raczej w ogóle nie warto, żeby to robił. „Kupił farby, pędzle, robocze ubranie i przygotował pokój do malowania – opowiadała mi Barbara. – Dwa i pół roku później zdecydowałam, że lepiej zrobię to sama”. Perfekcjonizm w powiązaniu z małą odpornością na frustracje stanowi usprawiedliwienie dla rezygnacji z projektu i pretekst do picia. Ta szczególna mieszanina jest bardzo wybuchowa; lepiej aby rodzina trzymała się od niej z daleka.
Może myślisz, że to, co opisałam dotyczy wielu znanych Ci ludzi, że perfekcjonistami nie są wyłącznie alkoholicy. Prawdopodobnie masz rację. Jednakże alkoholika odróżnia od innych ludzi nieumiejętność skutecznego radzenia sobie z frustracjami wynikającymi z potrzeby doskonałości. W przypadku bardziej typowej osobowości nad tymi uczuciami można zapanować. Zostają wyciszone albo szybko przechodzą po gwałtownym kryzysie. Reakcje alkoholika są zupełnie nieproporcjonalne do sytuacji i dają mu pretekst do picia.
Stoisz stale przed pytaniem: „Czy czekać aż on to zrobi, czy mam to zrobić sama? Na pewno zrobiłby to lepiej niż ja, ale zanim się tym zajmie mogę być już za stara, żeby się ucieszyć”. Osiem miesięcy temu pewien mój znajomy alkoholik kupił grę telewizyjną. Czeka teraz na odpowiedni moment, aby ją zamontować. Jego najstarszy syn jest w drugiej klasie szkoły średniej i czuję, że ten właściwy moment nie nadejdzie, zanim chłopiec nie pójdzie na studia. Od czasu do czasu żona sugeruje, żeby wreszcie zamontował tę grę. Staje się wtedy zły i broni się, lecz ciągle czekają. Opisana sytuacja nie jest zbyt poważna. Ale te z Was, które przeżyły weekend bez wody, ponieważ mąż zamierzał sam dokonać naprawy, a gdy już zakręcił dopływ, to okazało się, że nie ma właściwego klucza potrzebnego do naprawy, wiedzą o czym mówię. „To prosta sprawa – powiada. – Nic poważnego”. Cóż za fatalne słowa! A Ty w końcu korzystasz z łazienki sąsiadów, próbując nie przejmować się faktem, że miałabyś ochotę zdzielić męża czymś ciężkim po głowie. Wiesz, że w końcu i tak zadzwonisz po hydraulika, ponieważ on przerwie w środku i zacznie pić, bo jakieś cholerne coś nie pasuje do jakiegoś innego cholernego czegoś.
Jeżeli dokończy pracę, to będzie cudownie. Będziesz musiała jednakże przekonać siebie, że warto było na to czekać. Siwe włosy pozostaną. Jeżeli opowiesz komuś tę historię, ludzie będą mieli dobrą zabawę, Ty jednak będziesz musiała poczekać może z pięć lat, żeby też móc się z niej pośmiać. Pamela L. czekała trzy lata, żeby jej mąż naprawił uszkodzony sufit w kuchni. Była zdecydowana czekać do końca. Któregoś dnia jej mąż zadzwonił do mnie, żebym przyszła i obejrzała nowy, piękny sufit w kuchni. Był dumny z siebie. Sufit wyglądał wspaniale… ale trzy lata!
Gdybym zwracała się do kogoś innego, a nie do Ciebie – żony alkoholika, nie uwierzyłby w większość tego, o czym piszę. Ty jednak wiesz, że niczego nie wyolbrzymiam. Opisuję wszystko tak jak jest.
Autorytety nic nie znaczą dla pijanego alkoholika. Gdy jest trzeźwy reaguje tak jak Ty, czy ja, ale gdy jest pijany nikt nie będzie mu mówił co ma robić. Nie przejmuje się, że narusza przepisy, jadąc z nadmierną szybkością albo uciekając z miejsca wypadku. Problem ten jest sprzężony z zachowaniem policji, która jest bardziej wyrozumiała dla ludzi pijanych niż będących pod wpływem narkotyków. Kiedyś obserwowałam wypadek, w którym zatrzymano alkoholika za spowodowanie kolizji. Najwyraźniej był podcięty, ale był czarujący. Trzeba o tym pamiętać. Był tak czarujący, że policja, wbrew protestom poszkodowanego, odmówiła wykonania testu na zawartość alkoholu we krwi sprawcy wypadku. Jego żona Brenda milczała. Wszyscy byli wspólnikami! Coś mu tam napisali w dokumentach, ale pozwolono temu choremu mężczyźnie wrócić na ulice, na których następnym razem mógł zabić siebie albo drugiego człowieka. Czasami z dobrego serca można oddać komuś niedźwiedzią przysługę. Nic dziwnego, że alkoholik ma ambiwalentny stosunek do autorytetów. Same autorytety są ambiwalentne. Rozmawiałam później z jego żoną. Mówiła, że po prostu zabrakło jej odwagi. Po całonocnym zamartwianiu się czuła taką ulgę, że on jest zdrów i cały, że tylko siedziała i się trzęsła. Brenda nie zareagowałaby w taki sposób dzisiaj, ponieważ wie, że tamtego wieczoru wsparła i wzmocniła alkoholizm. Nie wiedziała wtedy o tym. Ty wiesz, więc gdy zdarzy się to Tobie (a zdarzy się), będziesz mogła dokonać wyboru.
Wszystko ma swoją zabawną stronę, jeśli pozwolimy sobie na jej dostrzeżenie. W czasie całej tej historii mąż Brendy martwił się tylko o to, żeby nie zgubić kluczy. Nawet przez chwilę nie pomyślał o niej, ani o innych ludziach biorących w tym udział, ani o uszkodzeniu samochodu. Brendzie wydawało się, że czas wlecze się niemiłosiernie, ale w końcu wrócili do domu. Mąż poszedł spać, a ona, nie mogąc zasnąć, gdzieś się zaszyła. Wkrótce potem usłyszała dzwonek do drzwi. Była to policja. Tak, pamiętał o kluczach do tego stopnia, że zabrał też kluczyki od wozu policyjnego. Pytali czy będzie tak miła i im je zwróci. Chociaż mówili jej, że powinna być cicho, śmiała się nadal, patrząc jak potulnie wychodzą na ulicę z kluczykami, o których nie zapomniał jej mąż.
Wina jest stałym mieszkańcem w domu alkoholika. Alkoholik jest potwornie sterroryzowany przez poczucie winy. Nie chce zachowywać się tak, jak się zachowuje i nie lubi osoby, którą jest po pijanemu. Nie rozumie, że nie jest w stanie panować nad swym zachowaniem, gdy jest pijany. Obiecuje, że skończy z piciem, ponieważ naprawdę kocha swoją rodzinę i chce utrzymać pracę. On nie kłamie. Naprawdę tak myśli w chwili, gdy o tym mówi. Ale nie ma innej możliwości. Tak więc rozczarowuje siebie i tych, którym jest bliski lub potrzebny. Wywołuje to w nim silne poczucie winy. Ponieważ nie umie stanąć w obliczu bólu, musi go zmniejszyć i w rezultacie pije coraz więcej. To wywołuje w nim jeszcze większe poczucie winy. Potem Ty czujesz się winna, ponieważ częściowo przyczyniasz się do wywołania w nim poczucia winy, a on czuje się jeszcze bardziej winny…i znów wygrywa butelka. On staje się coraz bardziej chory i Ty także stajesz się coraz bardziej chora.
Cechy, które omówiłam nie dotyczą wszystkich alkoholików ani też nie wszystkie muszą charakteryzować każdego alkoholika. Ponadto nie dotyczą one wyłącznie alkoholików. Są to jednak cechy, które, jak się zdaje, u alkoholików występują dużo częściej niż u przedstawicieli bardziej typowej populacji.