17

Podwójna przyjemność-podwójna zabawa

„Wiedziałam, że Bili często spotyka się ze swą, sekretarką. Między nimi było coś szczególnego. Któregoś dnia zapytałam go prosto z mostu, czy z nią sypia. Odparł, że oczywiście sypiają ze sobą raz czy dwa razy na tydzień. Powiedział to całkiem beznamiętnie i dodał, że powinnam wiedzieć, że mężczyźnie nie wystarcza jedna kobieta – nawet, jeśli ta kobieta to ja…

No cóż, nie jestem żoną Billa, i nic specjalnego mnie z nim nie łączy, poza tym, że go po prostu kocham. Zaczęłam się jednak zastanawiać – skoro on ma jednocześnie dwa romanse, to czemu i ja nie mogłabym mieć dwu mężczyzn na raz? Zadałam sobie pytanie, które powinnam była postawić przed laty. Może mężczyźnie nie wystarcza jedna kobieta – ale czy kobiecie wystarcza jeden mężczyzna?

W moim przypadku jeden mężczyzna na pewno nie starczał. Bili był cudowny w łóżku, i nic więcej. Nie mieliśmy zbyt wiele wspólnego ze sobą. Nie znał się na kulturze, nie rozumiał sztuki. Nie odróżniał Matissa od materaca, a w każdym razie i tak wolałby materac. W końcu zdecydowałam się poszukać sobie jeszcze jednego mężczyznę, który pełniłby inną rolę w moim życiu, i rozpocząć podwójny romans.

Myślę, że wystarczy za wszystko jak powiem, że dzień w którym podjęłam tę decyzję był dniem, w którym po raz pierwszy w życiu poczułam się naprawdę całkowicie wolna."

A zatem – czemuż by nie dwa romanse równocześnie?

Być może znajdziesz wiele przekonywających argumentów przeciwko podwójnemu romansowi. Mogą Cię przecież całkowicie satysfakcjonować fizyczne i intelektualne zalety mężczyzny, z którym jesteś. On mógłby być zazdrosny i Wasze życie stałoby się tak koszmarne i przykre, że prowadzenie podwójnej gry oznaczałoby więcej trudu niż radości.

Ponadto, jeśli nie należysz do tego typu kobiet, które romansują z lekkim sercem i spokojnym sumieniem, to w takim przypadku muszę pochylić głowę przed Twymi zasadami. Nie jest łatwo poradzić sobie z kilkoma romansami na raz i na Twoim miejscu wolałbym raczej beztroskę od próby sięgnięcia po coś, z czym nie dasz sobie rady.

Ogólnie mówiąc, te kobiety, które czują się na siłach podjąć ryzyko wejścia w pełną zaskakujących niespodzianek i podniet dziedzinę podwójnych romansów, dochodzą z reguły do przekonania, iż korzyści przeważają nad przeszkodami. Nabywa się bowiem szczególnego doświadczenia, porównując zdolności seksualne jednego mężczyzny z drugim – często tego samego dnia – a zarazem korzysta z możliwości czerpania tego, co najlepsze w każdym ze związków.


„Tylko raz żyłam wyłącznie z jednym facetem" – mówi 27-letnia Sernice z Nowego Jorku. - To była kompletna katastrofa. Stałam się od niego całkowicie uzależniona – o wiele bardziej niż chciałam tego ja i chciał on. Wiem, że z czasem będę w stanie się ustatkować i zacząć życie z jednym tylko mężczyzną. Pewnie nie będzie supermenem czym kimś w tym typie. Skoro jednak da mi dość zadowolenia w łóżku i równie dużo satysfakcji poza nim, nie będę wymagać nic więcej.

Ale w tej chwili jeden mężczyzna po prostu mi nie wystarcza. Muszę prowadzić podwójne życie. Mogę uciec z jednego w drugie, a oba są tak odmienne. Ci dwaj faceci, z którymi teraz chodzę są zupełnymi przeciwieństwami. Jason jest aktorem, bardzo przystojny, ma kędzierzawe, jasne włosy i wspaniałe ciało. Ale jest bardzo zmanierowany, wiesz o co mi chodzi. Wcale nie jest pedałem, ale zachowuje się w taki wyszukany sposób. Wszystko dla niego zasługuje na określenie»bajeczne«lub»cudowne«, albo całkiem przeciwnie -»absolutnie wstrętne«. Bardzo mnie to bawi, jest miły i dowcipny, umie się kochać, ale to jeszcze nie wszystko.

Ten drugi ma na imię Ed. Jest inżynierem – konstruktorem jakichś urządzeń hydraulicznych. Jest spokojny, powolny i mocny. Nie zadaje pytań i nie kłamie. Mogę zjawić się w jego mieszkaniu o każdej porze dnia i nocy, a on niemal bez słowa od razu zabierze mnie do łóżka i przeleci mnie powoli w swoim własnym rytmie. Ed to facet, z którym można siedzieć godzinami, wypowiadając w tym czasie jedno czy dwa zdania, a pod koniec dnia odczuwać pełne zaspokojenie.

Jednak sam Ed to dla mnie za mało. Nie tryska humorem jak Jason, a po paru godzinach mam wrażenie, że jest zbyt cichy, nadmiernie męski i zamknięty w sobie… Wracam więc do Jasona, aby się trochę pośmiać.

Nie wiem na pewno, czy wiedzą o sobie nawzajem. Ed orientuje się, że poza nim mam jeszcze kogoś, a ja podejrzewam, że nie jestem jedyną kobietą w jego życiu.

Ale nie to jest ważne. Rzecz w tym, że zanim zjawi się ktoś lepszy, Jason i Ed razem wzięci w pełni mnie zaspokajają. Być może nie jestem wierna żadnemu z nich, ale jestem wierna im obu – chyba rozumiesz, o co mi chodzi. Spotykam się z Jasonem od czterech miesięcy, a z Edem od prawie roku, i nie widzę w żadnym z tych związków niczego rozpustnego".


Jeśli jesteś taką kobietą, która uznaje swoje prawo do poszukiwania przyjemności gdziekolwiek i kiedykolwiek – podobnie jak to czyni mężczyzna – przekonasz się, że dwa romanse jednocześnie dadzą Ci fascynujący wgląd w seksualne zachowania mężczyzn. Będziesz mogła porównać tempo X-a i Y-ka, grę miłosną X-a i Y-ka, całą technikę orgazmu X-a z metodami orgazmu Y-ka. Innymi słowy, będziesz mogła jasno stwierdzić, w którym miejscu X jest niezręczny, a Y daje sobie radę, w którym momencie X interesuje się bardziej swoją własną rozkoszą niż Twoją, oraz czy Y potrafi podrażnić łechtaczkę dokładnie w odpowiednim czasie.

Co jednak ważniejsze, taka podwójna gra okazuje się dla Ciebie pomocna. Jeżeli jesteś wystarczająco chłodna emocjonalnie, żeby poradzić sobie z nieuniknionymi, dodatkowymi stresami oraz napięciami w Twej kobiecej psychice, które niesie ze sobą fakt posiadania dwóch namiętnych kochanków, to zdołasz zebrać dla siebie obfite żniwo.

Po pierwsze – i nigdy nie bagatelizuj wagi tej kwestii – posiadanie dwóch kochanków daje Ci ogromną wiarę we własną atrakcyjność seksualną. Jako partnerka stanowisz obiekt pożądania nie tylko jednego wspaniałego mężczyzny, ale aż dwóch. Dwaj mężczyźni usychają z tęsknoty za Twoją cipką, piersiami, pocałunkami i towarzystwem.


„Często przypatrywałam się sobie, stojąc nago przed lustrem – mówi 20-letnia Jackie - i czułam się piekielnie dumna z siebie. Snułam nawet wizje posiadania tylu kochanków, ilu bym tylko zechciała. Nie wyłącznie dwóch, ale pięciu, sześciu czy dwunastu."


Zaufanie do własnej atrakcyjności seksualnej pomoże Ci znacznie poprawić Twój styl w sferze seksu. Jeśli będziesz wiedziała, że naprawdę podobasz się mężczyznom, to zarazem będziesz miała świadomość, że to właśnie Twoja atrakcyjność ich podnieca; nie musisz się wtedy niepokoić o to, czy ich ekscytujesz, czy nie. Tak wiele kobiet nie podejmuje gry miłosnej, leżąc sztywno i nieporadnie w łóżku tylko dlatego, że brakuje im wiary we własny sex-appeal. No cóż, można mieć takie obawy, umawiając się na randki z jednym tylko mężczyzną, lecz jeśli zaczniesz spotykać się z dwoma, trudno o lepszy dowód, że masz w sobie wszystko co trzeba.

Podwójny romans da Ci ponadto okazję do szybszego nabycia sprawności seksualnej. Każdy uczy się czegoś o technice uprawiania miłości w każdym kolejnym romansie, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Gdy kochasz się z mężczyzną, uczysz się od niego (oczywiście jeśli jesteś skłonna do nauki) nieomal wszystkiego co on wie o seksie, a jego wiedza pochodzi od każdej z kobiet, z którą kiedykolwiek spał.

Jeśli w danej chwili masz tylko jeden romans, powielasz po prostu wcześniejsze doświadczenia. Lecz jeśli jednocześnie masz dwa lub więcej, zyskasz szansę sprawdzenia i porównania Twej wiedzy wobec obu partnerów.

Posłuchajmy wypowiedzi na ten temat 25-letniej Amy, pracującej w dziale mody:


„Gdy byłam młodsza, traktowałam seks z wielką naiwnością. Moja mama nigdy wiele o tym nie mówiła i chociaż miałam niejakie pojęcie, skąd się biorą dzieci, o kochaniu się z mężczyzną nie wiedziałam prawie nic. Trochę dowiedziałam się w szkole i w liceum, po prostu z rozmów z innymi dziewczynami, ale oczywiście wielu rzeczy nie rozumiałam.

Straciłam dziewictwo, kiedy miałam dokładnie 19 lat, w dniu urodzin, z mężczyzną starszym ode mnie o osiem lat. Później okazało się, że jest… żonaty. W klubie, do którego często chodziłam, było moje wielkie przyjęcie urodzinowe i zapewne wypiliśmy za dużo alkoholu. Ten facet był czarujący i wydawał mi się starszy i mądrzejszy od wszystkich, ale teraz myślę, że skoro miał wtedy tylko 27 lat, to pewnie nie mógł być aż taki wspaniały.

Zaproponował odwiezienie mnie do domu, a ja się zgodziłam. Nie trzymałam się zbyt pewnie na nogach i za bardzo nie wiedziałam co się dzieje. Poprowadził mnie przez parking do lasu, a tam oparł mnie o drzewo i zaczął całować. Nie stawiałam oporu. Podobał mi się i czułam się podniecona, więc nie było powodu do sprzeciwu.

Podniósł mi sukienkę. Teraz trochę zaczęłam się opierać i próbowałam go powstrzymać, ale oboje byliśmy za bardzo rozbawieni. Udało mu się ściągnąć mi majtki aż do kolan, a potem do kostek, i wtedy wsunął mi swą dłoń między nogi i pieścił palcami. Czułam wilgoć z pochwy i to mnie zawstydziło. Teraz wydaje mi się, że próbowałam się wyrwać właśnie z tego powodu, że nie chciałam, by zobaczył tę wilgoć, a nie dlatego, że chciał się ze mną kochać. Ale wtedy wsunął we mnie swe palce, zaczął drażnić łechtaczkę i chyba bardzo mi się to podobało, więc się trochę odprężyłam.

Nie widziałam wiele w ciemnościach, ale poczułam ucisk jego koguta między moimi udami. Jeszcze raz wsunął we mnie palce, żeby ułatwić sobie wprowadzenie członka we właściwe miejsce. Wiedziałam, co się dzieje, ale jednocześnie nie miałam pojęcia, jak na to zareagować. Zanim się zorientowałam, jego kogut był już we mnie i poczułam regularne suwy w tę i z powrotem. Pamiętam jak w mroku przyglądałam się drzewom i światłom samochodów w oddali, myśląc:»naprawdę odbywam stosunek, właśnie to robię!«

Taka właśnie byłam naiwna. Z tym facetem kochałam się wtedy pierwszy i jedyny raz, a później spotkałam Johna i sądzę, że dopiero jego mogłabym nazwać swym pierwszym, poważnym partnerem.

Żaden z niego Casanovą, ale był słodki i miły, i było nam ze sobą dobrze przez prawie rok. Potem przez dłuższy czas nie miałam nikogo specjalnego, dopiero później spotkałam Paula, i wreszcie, kiedy z nim zerwałam, poznałam Maca.

Mac to wspaniały przyjaciel i świetny kochanek. Pisze scenariusze do filmów, ale nie takich jak Żądło, tylko szkoleniowych, o bezpieczeństwie pracy w fabrykach i temu podobne. Poznałam go na przyjęciu, zaprosił mnie na kolację, a w następny weekend zabrał mnie do domu swoich rodziców w stanie New Hampshire. Spacerowaliśmy, czytaliśmy książki i kochaliśmy się na okrągło. Mac jest delikatny i ma dużą wiedzę. Zna mnóstwo dziwnych rzeczy i to, że jest delikatny wcale nie znaczy, że jest słaby. Kiedy się kochamy zawsze dba o moje doznania i troszczy się o to, czy miałam orgazm.

To śmieszne, ale niejednokrotnie wcale nie pragnę aż takiej troski. Któregoś wieczoru, gdy Mac zajęty był w pracy, zostałam zaproszona do przyjaciół na małą imprezę. Był tam nowy facet, facet, którego nigdy wcześniej nie widziałam i ktoś mi go przedstawił. Ma na imię Frank. Bardzo się różnią z Mac'kiem. Frank to jeden z tych mężczyzn, którzy zawsze potrafią człowieka wyprowadzić z równowagi, nawet jeżeli wiesz, że robi to specjalnie. Byłam cała wkurzona po pięciu minutach, kiedy zaczął mówić o udziale kobiet w polityce, chociaż wcale nie angażuję się mocno w ruch feministyczny. Był również bardzo seksowny, chociaż z początku nie uświadamiałam sobie tego. Nosił pogniecione, sprane dżinsy i srebrny krzyż na szyi, tak wielki, że mógłby nim odstraszać Drakulę.

Zaproponował, że zabierze mnie do restauracji – a raczej zażądał, żebym z nim poszła na kolację. Mac miał pracować do późna w nocy, więc nie widziałam w tym nic złego. Frank zawiózł mnie do jakiegoś motelu przy autostradzie i zjedliśmy steki z sałatką – żadne tam frykasy, ale mi smakowało.

Nawet nie spytał, czy chcę jechać do niego. Zajmował całe najwyższe piętro wielkiego domu na przedmieściu. Było równie bałaganiarskie jak on, a w lodówce znalazłam więcej puszek z piwem niż jedzenia. Mieszkał dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam.

Wypiliśmy trochę, puścił jakąś muzykę, a potem podniósł się, wziął mnie za rękę i powiedział:»Chodźmy się kochać«. Pochlebiało mi to, a zarazem bałam się. Nawet nie próbował mnie rozbierać. Sam ściągnął z siebie koszulę, zdjął dżinsy, i tak stał, wielki, muskularny, owłosiony, a jego ogromny kogut wznosił się tak mocno, że niemal parowało z niego.

Nie powiedziałam»nie«. Czasami zastanawiam się dlaczego, ale nie powiedziałam. Frank nie należy do tych facetów, którym się mówi»nie«, chyba że podczas sprzeczki. Ściągnęłam rajstopy, figi, a potem bluzkę i stanik. Stałam przed nim, z rękoma między udami. Czułam wstyd, a jednocześnie podniecenie. Byłam jak jagnię gotowe na rzeź. Mac nigdy nie wywoływał we mnie takich doznań.

Spółkowaliśmy na podłodze. To było dopiero to coś. Frank był ostry i gwałtowny, jak gdyby lubił seks w ten sam sposób co niektórzy ludzie orzeszki – nigdy nie dość i bez końca. Przeleciał mnie tak mocno, że aż bolało. Chciałam krzyczeć, ale ten ból był zbyt przyjemny, żeby się na niego skarżyć.

Razem doszliśmy do orgazmu, a wszystko to poruszyło mnie do żywego. Potem wypaliliśmy do spółki papierosa i on chciał mnie znowu przelecieć. Powiedział mi, żebym usiadła mu na głowie. Z początku się wzbraniałam. Wypełniała mnie jego sperma i byłam pewna, że on nie chce, abym…, no cóż, jednak chciał. Położył się więc na podłodze, a ja ostrożnie przykucnęłam nad jego głową. Najpierw zaczął całować i lizać mój srom. To było fantastyczne uczucie. Odczuwałam, jak jego sperma wypływa ze mnie i spływa mu po ustach i po policzku. Za chwilę poczułam, jak jego język wnika w moją pupę, a potem Frank dosłownie ugryzł mnie w to miejsce. Bolało, ale mój Boże, warto było.

Moja cipka była bardzo obolała, kiedy Frank skończył ze mną. Gryzł mnie w odbyt i w wargi sromowe, chwytał zębami łechtaczkę i wszystko to było bolesne, ale wręcz niewiarygodnie przyjemne. Frank nauczył mnie, że ból ma w sobie ładunek erotyki. Już po wszystkim leżałam tak na podłodze i czułam się zużyta i trochę jak dziwka, ale poniekąd było mi z tym dobrze. .

Ale do czego zmierzam. Wróciłam do Maca jeszcze tej samej nocy wypróbowałam na nim to, czego sama się nauczyłam. Wiedziałam, że nie ma w nim tej gotowości, która skłoniłaby go do gryzienia mnie. Wepchnęłam się więc pod niego i zaczęłam mu lizać tyłek oraz gryźć jądra. Zadawałam mu przy tym taki ból, że nieomal krzyczał. A potem, w chwili gdy gryzłam już tylko miejsce pomiędzy jądrami a odbytem, miał orgazm, a sperma wytrysnęła na moje piersi z większą energią i obficiej niż kiedykolwiek przedtem.

W ciągu kilku miesięcy zdołałam wpoić Frankowi nieco łagodności Maca, a Macowi udało mi się przekazać kilka lekcji okrucieństwa wyuczonych u Franka. Myślę, że teraz prowadzę wymarzone życie seksualne, nie wspominając już o tym, że mam dwóch najwspanialszych mężczyzn pod słońcem."


Zacytowałem wypowiedź Amy w całości, ponieważ jej osobiste doświadczenie doskonale podsumowuje korzyści płynące z podwójnego romansu. Na przykładzie Amy widać to lepiej niż gdybym to ja próbował udzielać Ci podobnych rad. Jednak chciałbym Ci przekazać w tej kwestii jedną wskazówkę i to bardzo istotną. Dotyczy ona całej etykiety związanej z równoczesnym posiadaniem dwóch partnerów oraz Twego postępowania, gdy ta powójność wyjdzie na jaw.

Sama skorzystasz najwięcej, jeśli uda Ci się znaleźć – jako Twój świetny duet – dwóch mężczyzn całkowicie różniących się charakterem i sposobem życia. Oczywiście, nie zawsze okaże się to możliwe, ponieważ nigdy nie wiadomo czyje to wypełnione żądzą oczy napotkasz wzrokiem lustrując zatłoczony pokój. Lecz jeśli wybierzesz jednego dla jego siły, a drugiego dla jego intelektu, albo jednego ze względu na jego sadyzm, a drugiego ze względu na jego masochizm, albo też jednego z uwagi na jego miłość do zwierząt, a drugiego z uwagi na jego męstwo na polowaniu, wtedy będziesz miała dobrze uzupełniającą się parę. Jedną z najdziwniejszych kombinacji, jakie znam (i mówię to serio), stanowi dwóch mężczyzn, którzy nic o sobie nawzajem nie wiedząc obsługują regularnie pewną panią pracującą w biurze. Jeden z nich jest 48-letnim doktorem filozofii, a drugi – 19-letnim kucharzem w barze McDonalda.

Gdy jesteś uwikłana w podwójny romans, musisz pamiętać o jednej stale obowiązującej zasadzie. Nigdy nie wolno Ci kłamać. Wiem, jak trudno się temu podporządkować, ale nie ma innego wyjścia, jeżeli nie chcesz stracić wewnętrznego spokoju i opanowania, a w przypadku, gdy zdarzy się najgorsze i prawda wyjdzie na jaw – obu kochanków na raz.

Jeśli będziesz kłamać, prędzej czy później wpadniesz. Kochankowie, ich przyjaciele lub krewni mają zagadkowy talent pojawiania się zza narożnika dokładnie w chwili, gdy obejmujesz się z mężczyzną numer 2. Mogą też znać kogoś, kto widział Cię jadącą czerwonym corvette po Rockaway Boulevard w czasie, kiedy to podobno pojechałaś odwiedzić chorą babcię w stanie New Jersey.

Mężczyźnie łatwiej jest znieść myśl o tym, że pozwalasz komuś innemu wskakiwać na siebie, niż podejrzenie, że kłamiesz. Może wówczas zogniskować swą waleczność, zazdrość i wrogość przeciwko temu drugiemu mężczyźnie za uwiedzenie Cię, a nie przeciwko Tobie za oszukiwanie go.

Gdy jeden z Twoich kochanków dopytuje się, dlaczego nie możesz się z nim umówić, powiedz po prostu, że masz spotkanie z przyjaciółmi. Wyjaśnij mu, że jesteś już przecież dorosła, że masz swoje własne życie, chociaż go bardzo kochasz. Zaproponuj mu tak: czy nie zechciałby teraz ściągnąć spodni, a Ty postarasz się, żeby poczuł coś miłego między nogami?

To odczucie „czegoś miłego" z reguły uleczy najbardziej dociekliwe męskie umysły.

Któremu z Twoich kochanków przysługuje poczesne miejsce? Czy przychodzą takie chwile, gdy powinnaś stawiać jednego ponad drugim?

Jeśli spotykasz się z obydwoma tylko tymczasowo (mówiąc inaczej -jeżeli nie zamierzasz poślubić żadnego z nich, ani żyć z którymś z nich do końca Twych dni), wtedy najlepsze dla nich oraz dla Ciebie będzie traktowanie ich z salomonową równością. Dziel swój czas między nich w miarę równo, z wyjątkiem specjalnych okazji (urodziny, pogrzeby).

Niektóre kobiety, które mają dwóch partnerów zaciekle wymywają materialny dowód istnienia innego kochanka zanim spotkają się z drugim, ale w moim przekonaniu jest to tylko kwestia higieny, całkowicie zależna od Twoich osobistych preferencji. Sperma nie jest szkodliwa ani nie przenosi infekcji, chyba że mężczyzna choruje wenerycznie. Sporo dziewcząt twierdzi, że do przyjemności podwójnych randek należy kochanie się z kolejnym mężczyzną, kiedy nasienie poprzedniego jest nadal w Twej pochwie.

„Myśl o tym, że mam w sobie dwa odmienne rodzaje spermy, dokładnie wymieszane we wnętrzu mej pochwy, jest absolutnie fantastyczna" – potwierdziła pewna młoda sekretarka.

Uważaj tylko, by tego nasienia nie było zbyt wiele, żeby nie wypływało z Ciebie zanim zaczniesz się kochać z Twoim drugim wybrankiem na ten dzień.

Skoro wspomniałem już o chorobach wenerycznych, uzasadnione są wszelkie środki ostrożności z Twej strony, jeżeli podejrzewasz jednego z partnerów o rzeżączkę czy coś podobnego. Zwróć uwagę na swoje upławy, swędzenia czy obrzęki lub bolesność przy oddawaniu moczu. Być może nie jesteś jedyną miłością Twojego drugiego partnera i jeśli przekażesz zarazki jemu, on będzie je dalej przekazywał innym, a w ten sposób właśnie rozprzestrzeniają się choroby weneryczne.

Jeśli spadnie na Ciebie któraś z nich, będziesz musiała zebrać się na odwagę i wyznać każdemu z partnerów, że nie jest jedynym mężczyzną Twojego życia. I tak się tego dowiedzą, jeżeli złapią chorobę. A zatem nie kryj przed nimi takiego faktu jak tajemnicy państwowej, a będą mieli wtedy o Tobie znacznie lepsze zdanie.

Ułatwisz sobie życie prowadząc dziennik z zapiskami i danymi o każdym z Twych ukochanych. Oczywiście, w żadnym wypadku nie możesz dopuścić, by ten obciążający dokument wpadł w zazdrosne ręce któregoś z nich. Dzięki notatkom będziesz w stanie szybko sprawdzić właściwe fakty, które inaczej mogłyby Ci się mylić. W ten sposób unikniesz pomyłki co do dnia, w którym obchodzą urodziny i nie pomieszasz dat. Dziennik przypomni Ci, który zabrał Cię na Traviatę, a który na koncert rockowy.

A co powinnaś zrobić w razie beznadziejnej wpadki? Jeśli jeden z Twych mężczyzn złapie Cię in flagranti z tym drugim na przyjęciu, w teatrze, czy nawet – co nie daj Boże – w łóżku?

Pewnie zdziwisz się, ale masz całkiem niezłą szansę na wyjście z tego bez uszczerbku. Mówiąc szczerze, istnieje nawet lekkie prawdopodobnieństwo, że uda Ci się kontynuować podwójny związek bez zmian, choć muszę Cię przestrzec, iż Twoja szansa jest bardzo krucha.


Absolutna zasada nr l. Wybuchnij płaczem. Nie zalewaj się łzami i nie maż się, ale pozwól po prostu spływać swemu skroplonemu smutkowi po policzkach. Obudzi to instynkt opiekuńczy w obu partnerach. Zamiast oskarżać Ciebie, zaczną kierować oskarżenia nawzajem wobec siebie. Ale między nimi nie będzie zbyt wielkiej wrogości, ze względu na przychylne zrozumienie dla wspólnej sprawy: Twego losu i Twoich łez.


Absolutna zasada nr 2. Nie dyskutuj z żadnym z nich. Jeżeli jesteście w miejscu publicznym lub na przyjęciu, wywołałoby to tylko nieprzyjemną scenę. Jeżeli rzecz dzieje się w domu, w sypialni czy jakiejś intymnej sytuacji, kłótnia wywołałaby agresję i sprowokowała do powiedzenia czegoś, czego później możecie żałować.


Absolutna zasada nr 3. Zostaw ich obu' i jak najszybciej wracaj do domu. Jeśli chcą się bić do nieprzytomności, to ich własna sprawa. Przynajmniej żaden z nich nie będzie widział, że wychodzisz z tym drugim i zazdrość nie strawi go do cna.

Następnego dnia zadzwoń do każdego z nich i wyjaśnij sytuację. Powiedz im prawdę – że obaj Ci się bardzo podobają i że nie potrafisz dokonać wyboru. Wtedy obydwaj, albo tylko jeden z nich oznajmi Ci, że teraz musisz wybierać, nawet jeśli wcześniej nie umiałaś się zdecydować. Jeśli chcesz, możesz dokonać wyboru tego partnera, którego wolisz; możesz też postanowić nie widywać się w ogóle z żadnym z nich, albo możesz wymamrotać coś o uczuciu oraz namiętnościach, i nadal widywać się z obydwoma w sekrecie i zachowywać się jak dotąd. Sama osądzisz, jaki obrót przybierze sytuacja.

Oczywiście, niektóre kobiety zawsze z powodzeniem spadają na cztery łapy (albo raczej na plecy). Pewna znajoma Niemka zaangażowana równocześnie w dwa romanse, kiedy została zdemaskowana natychmiast zaprosiła do łóżka równocześnie obu partnerów, dając tym samym początek satysfakcjonującemu i trwałemu trio.

Papier wszystko zniesie, jak mawiają pisarze.

Загрузка...