— Zdejmij marynarkę — warknął Jack. — Wracaj na zaplecze. i skończ robotę, bo nie dostaniesz nic do jedzenia.
Willy gapił się na niego bezmyślnie; zupełnie zapomniał o bieleniu.
— Nie jestem głodny. Nie będę nic jadł.
— Twoja sprawa. Tak czy siak, masz pomalować ściany.
— Ale ja muszę…
— Musisz co?
— Nic — odparł Willy ponuro.