Rozdział 17 TURNIEJ

Zdążył. Posiadacz Piątego Szczebla miał na imię Hair i był łysy. Graczem był średnim; nie wyróżniał się szczególnie w żadnej dyscyplinie. Należał więc do trudnych przeciwników w czasie rozgrywania tabeli. Było jasne, że zamierzał bardziej wykorzystywać słabości Stile’a, niż swoje własne zalety, ale miał też niezłą szansę trafienia na korzystną dla siebie sytuację.

Hair przyjrzał się uważnie Stile’owi.

— Wyglądasz na zmęczonego — stwierdził. — Słuszna uwaga — zgodził się Stile.

Jego przeciwnik oczywiście wiedział wszystko o wczorajszym maratonie, wybierze więc kolumnę FIZYCZNE. Stile, chcąc zmniejszyć jego przewagę, powinien wtedy zdecydować się na sporty z udziałem MASZYN lub ZWIERZĄT, tak by nie polegać wyłącznie na własnych nadwątlonych siłach.

Hair mógł jednak to przewidzieć i zmienić swój wybór przykładowo na SZTUKĘ. Był niezły w grze na terminie. Stile gotów był stawić mu czoło w dziedzinie muzyki, ale wolałby jakiś inny instrument. Będzie więc lepiej wyjść, wybierając opcję NARZĘDZIA, w której mógłby wylosować coś w rodzaju puzona albo harmonijki. Ta ostatnia bardzo by mu odpowiadała, gdyż sporo na niej ćwiczył na Phase.

Rozegrali tabelę. Uzyskali 1 B: sporty fizyczne przy użyciu narzędzi. Przy rosnącym szumie widowni pojawiła się następna tabela złożona z kolumn:


Piłka

Pojazd

Broń

Atletyka

Ogólne


W rzędach natomiast:


A. Indywidualnie

B. Interakcja


Stile wylosował stronę tabeli oznaczoną literami. Jeśli wybierze INDYWIDUALNIE, może zostać zmuszony do pojedynku siłowego lub wytrzymałościowego, a był już bardzo zmęczony wcześniejszą potyczką z golemem.

Gdyby Hair wybrał PIŁKĘ, mogłoby skończyć się wyborem kręgli i Stile miałby szansę wygrać, lub pchnięciem kulą, gdzie takiej szansy nie miał. Hair nie był atletą, ale rzucał na zupełnie przyzwoitą odległość.

Stile mógł wybrać POJAZD, co oznaczało wyścig łódką, na rowerze lub na łyżwach. Był, co prawda, niezłym łyżwiarzem, ale miał strasznie zmęczone nogi.

BROŃ też nie dawała mu większych szans. Z uwagi na uszkodzone żebro nie byłby w stanie naciągnąć łuku i trafić do odległego o trzysta metrów celu, lecz rzut oszczepem lub młotem wcale nie dawał mu większych szans. Lepiej też unikać skoku o tyczce, jazdy na nartach czy nawet sankach. Wyobraził sobie, jak pędzi, leżąc na brzuchu na małych saneczkach i podskakuje na muldach. Na samą myśl o tym poczuł ostry ból w piersiach.

Tylko przy opcji OGÓLNE miał jakieś szanse w grach, takich jak: klasy, podkowa, francuskie boule albo pchełki. Już niejedna ważna Gra rozstrzygnięta została takim pojedynkiem, a widzowie śledzili go z zapartym tchem.

Musiał wybrać INTERAKCYJNE. Tutaj też czyhały na niego pułapki, ale ogólnie biorąc, od siły ważniejsze w tych konkurencjach były umiejętności.

Wyszło im 1B: interakcyjne sporty z użyciem piłeczki. Stile ucieszył się. Był niezły w większości z nich i powinien pokonać Haira… chyba, że ten zorientuje się w jego słabościach, takich jak uszkodzone żebra i stłuczona lewa ręka. Do diabła z golemem i jego drewnianą głową, w którą tak nierozważnie uderzył !


Ułożyli dziewięciopolową tabelę, wypełniając ją grami: w kulki, boule, krykietem, bilardem, tenisem, stołową piłką nożną, ping pongiem, piłką nożną i ziemską. Ta ostatnia byłaby kompletną klęską i Stile rozgrywał tabelę tak, by jej uniknąć. W efekcie wybrali grę w ping ponga.

Cóż, ani to dobrze, ani źle. Stile grał w ping ponga po mistrzowsku, a jego prawa ręka była zupełnie zdrowa, lecz nie był w najlepszej formie. Hair był na tyle dobry, by móc skorzystać z obecnych słabości Stile’a — o ile na czas się w nich zorientuje.

Przeszli do sali gier stołowych. Odbywało się tam właśnie kilka pojedynków, ale gracze szybko je zakończyli, kiedy tylko zauważyli uczestników Turnieju. Ruch Stile’a w górę drabiny był największą sensacją ostatnich dni.

Zajęli stół, wybrali rakietki i zaczęli przerzucać się piłeczką. Przepisy pozwalały na kilka minut rozgrzewki.

— Czas minął — ogłosił sędzia — robot. — Losowanie serwu.

Losowali zgodnie ze starą, uświęconą czasem tradycją, Hair wziął piłeczkę i trzymał ją w jednej ręce pod stołem, szeroko rozpościerając ramiona. Stile wybrał prawą rękę i wygrał pierwszy serw.

Dla Stile’a będącego graczem ofensywnym, dla którego serw stanowił integralną część strategii, był to dobry początek. Potrzebował uzyskać i utrzymać inicjatywę w grze, nadrabiając w ten sposób mniejszy zasięg ramienia. Walcząc z graczem kalibru Haira nie mógł liczyć na to, że zdobędzie punkty z samego serwu, ale z pewnością mógł zepchnąć go do defensywy. Oczywiście, po pięciu punktach serw przechodził do przeciwnika, ale jeśli zdobędzie przewagę, będzie mógł uzyskać zwycięstwo bez większego wysiłku. Biorąc pod uwagę jego formę, było to bardzo ważne.

Stile zaserwował, podkręcona do przodu szybka piłeczka przeleciała tuż nad siatką i uderzyła elegancko w stół dwa centymetry od brzegu. Hair odbił ostrożnie, podcinając tak, że piłeczka upadła pośrodku pola przeciwnika.

Stile jednym ruchem nadgarstka posłał piłeczkę z bekhendu na forhend Haira. Nie wolno uderzać w to samo miejsce; niech przeciwnik pobiega! Nie pozwolić, by przejął inicjatywę! Piłeczka odbita przez Haira poleciała wysoko i trochę niepewnie, prawie nie obracając się i uderzyła po prawej stronie Stile’a. Świetnie — przeciwnik się denerwował! Zmniejszyło to znacznie napięcie, jakie odczuwał Stile. Gra potoczyła się tak, jak chciał. Stile ściął z forhendu i zarobił pierwszy punkt.

Zaserwował natychmiast, jak tylko dostał piłeczkę, posyłając ją z bekhendu z jednoczesnym podcięciem na drugi koniec stołu. Hair znowu spudłował. Wynik 2 : 0.

Przeciwnik był coraz bardziej zdenerwowany. Doskonale. Psychologia niepokoju stanowiła ważną część każdego pojedynku.

Następne odbicie Haira, choć zbyt niskie, przeszło nad siatką i było nie do odebrania. 2 : 1. Zdarzały się od czasu do czasu takie potknięcia; zazwyczaj nie miały większego znaczenia. Tylko wtedy, gdy los rzeczywiście faworyzował jednego z graczy (co zdarzało się mimo zaprzeczeń ze strony ekspertów od rachunku prawdopodobieństwa), stanowiły czynnik decydujący. Stile zaserwował mocno podkręconą z boku piłeczkę i Hair odbił ją daleko poza stół. 3 : 1.

Następna wymiana piłeczek była dłuższa, lecz Stile zakończył ją silnym ścięciem. 4 : 1.

Wyglądało na to, że Stile wygra bez problemów. Przyszła teraz kolej na serwy Haira. Jego słabiutki dropszot ledwie opuścił stół; Stile spodziewał się silniejszego uderzenia i prawie sfuszerował. Jego odbicie było jak na zamówienie przeciwnika i Hair, odbierając je, zdobył punkt. Na tablicy wyników pojawiło się: 2 : 4. (W ping pongu podaje się najpierw wynik serwującego).

Było coś niezwykłego w serwach Haira; w ciągu kilku sekund zdobył jeszcze dwa punkty. Stile zaatakował, przeliczył się z siłami i stracił następny punkt. Zaczął przegrywać. Nieuwaga!


Co się stało? Rozpoczął dobrze, a potem zaczął przegrywać. Czyżby zmęczenie było silniejsze, niż myślał i uniemożliwiało mu precyzyjne odbicia? Nie sądził żeby to było przyczyną. Jego gra była na tyle dobra, że powinien wygrywać, a jednak tracił punkty. Dlaczego?

Zaserwował dropszota, który ledwie opuścił stół. Hair odbił leciutko; piłeczka jak na zamówienie i Stile szybko wykończył ją. 5 : 10. Dziwne, że odbicie było takie miękkie, Hair wiedział przecież, co robi.

I nagle Stile zrozumiał. Hair używał rakietki ze zmienną powierzchnią. Było to całkowicie legalne, gdyż nie istniały żadne przepisy w tej dziedzinie, ale także niebezpieczne, gdyż utrudniało precyzję uderzeń. Zmienność odbić nie była duża i nie rzucała się mocno w oczy, lecz Stile powinien to wcześniej zauważyć. Zawodził go refleks; był niewystarczająco czujny na nieoczekiwane zdarzenia.

Momentalnie Stile zorientował się, co ma robić. Przyjmowanie piłeczki na zmienną powierzchnię rakietki zmuszało Haira do ostrożnej gry i do uderzeń z dużym marginesem bezpieczeństwa, mimo że grając w ten sposób czasami podkładał się Stile’owi. Hair zdawał sobie z tego świetnie sprawę, Stile natomiast nie. Grał więc agresywnie i te lekko zmieniane odbicia kolidowały z jego taktyką gry bardziej, niż przeciwnika. Im więcej punktów tracił, tym agresywniejsza stawała się jego gra, co tylko pogarszało sytuację.

Nie potrafił sobie z tym poradzić. Hair był na tyle dobry, że nowa rakietka dawała mu fory. Gdyby Stile wpadł na to wcześniej, mógłby sam grać ostrożniej i utrzymać początkową przewagę, zmuszając przeciwnika do bardziej ofensywnych, ryzykownych odbić. Przy stracie pięciu punktów taka strategia nie mogła przynieść mu sukcesu; grając ofensywnie musiał przegrywać.

Został wyprowadzony w pole, podobnie jak to było z maratonem. Przeciwnik ograł go i to poza tabelą. Stile znowu znalazł się w kłopotach.

Będzie musiał zmienić taktykę i przez cały czas pozostawać w defensywie. Potrzebował czasu i odległości, by móc przeanalizować oddzielnie każdy return przeciwnika.

Spróbował. W ostatnim czasie niewiele grał w ping ponga. Nie miał przecież kiedy. Wytrenowany był na tradycyjnej odmianie tej gry. Ofensywę, a więc: ścięcia, podkręcenie piłeczki, jej ustawienie, zmiany tempa, psuła niepewność powodowana zmienną powierzchnią rakietki przeciwnika. Teraz, zmuszony do zastosowania zaniedbywanych od dawna chwytów, wychodził na tym jeszcze gorzej. Stracił punkt, potem jeszcze jeden. Hair wygrywał 12 : 5. Wkrótce różnica będzie zbyt duża, by mógł ją nadrobić.

Mimo wszystko Stile starał się. Jego odbicia były wysokie, skierowane w środek stołu, bezpieczne. W ten sposób podstawiał się, niestety, przeciwnikowi, który szybko zaadaptował się do tej sytuacji i zaczął grać trochę agresywniej. Hair miał teraz większą swobodę działania i mógł sobie pozwolić na ofensywę.

Mimo bólu w żebrach, Stile ze wszystkich sił starał się dopasować do sytuacji. Nauczył się już lepiej oceniać piłeczki, gdyż grał z głębi kortu i zaczął je wyczuwać. Wiedział jak ma to robić; musiał tytko przypomnieć sobie, wyciągnąć na powierzchnię dawno nieużywane odruchy. Walczył dzielnie, w następnej wymianie piłeczek przewidział trafnie wszystkie manewry Haira i zdobył punkt. Następny jednak stracił. Nie wypracował więc jeszcze skutecznej metody, choć musiał się z tym spieszyć, gdyż zbliżał się do momentu krytycznego.

Wobec takiego przebiegu gry widownia zamilkła. Z dźwiękoszczelnej kabiny telewizyjnej dochodziły strzępy zdań komentatora: „… najbardziej niezwykły pojedynek sezonu… Faworyt rozgrywek, Stile, przegrywa zdecydowanie i gra tak, jakby chciał jeszcze pogorszyć swoją sytuację… Przeprowadzone będzie śledztwo, mające ustalić, czy ktoś nie został przekupiony…?

Myślą więc, że sprzedał mecz! Sądzą, że jakiś Obywatel zaproponował mu lukratywną posadę w zamian za niezakwalifikowanie się w tym roku do Turnieju. Na szczęście analiza komputerowa zapisu gry obali te przypuszczenia; wszystkie punkty zostały stracone w sposób uczciwy. Jeśli jednak przegra, to jakie znaczenie będzie miała jego uczciwość I tak będzie już skończony. Przynajmniej w tym świecie. Nie chciał opuszczać Protona w taki sposób. Musiał odzyskać utracone zwycięstwo!

Rozgrywał następny serw ostrożnie, starając się przedłużyć wymianę piłeczek. Potrzebował treningu w grze defensywnej; im dłużej trwała wymiana piłeczek, tym więcej nabierał praktyki. Wygrał punkt, powodując zmianę serwu przy wyniku 13 : 7.

Teraz serw należał do niego, lecz jeśli użyje go do rozpoczęcia ofensywy, to przegra. Musiał odstąpić przewagę na korzyść swej strategii i nie przerywać ciągłości poczynań.

Zaserwował łagodnie. Z widowni dobiegł go jęk zdziwienia. Większość przyglądających się nie rozumiała, dlaczego tracił punkty i sądziła, że to siła ataków Haira zepchnęła go do defensywy. Uznali, że nierozważnie rezygnuje ze swego najważniejszego oręża. Serw zawsze służył mu do przejmowania inicjatywy. Niektórzy z widzów wychodzili, pewni że Stile już przegrał.

Hair był zadowolony, że może kontynuować ofensywę. Długa wymiana piłeczek nic mu nie dawała. Teraz, gdy Stile zneutralizował przewagę wynikającą z typu rakietki, długie wymiany dawały Hairowi wyłącznie szansę popełnienia większej ilości błędów. Musiał szybko zbierać punkty, by zdążyć, zanim Stile w pełni opanuje technikę gry defensywnej, nawet gdyby miał tracić dwa punkty na zdobycie jednego.

Stile doszedł już do siebie. Wymiany przedłużały się. Hair stracił jeden punkt, zdobył dwa i zaczął się pocić. Nie był przyzwyczajony do utrzymywania ciągłej ofensywy i gdy obrona Stile’a stawała się coraz bardziej konsekwentna, Hair zaczął popełniać błędy. Gra się wyrównała.

Kontuzje bardzo ograniczały Stile’owi swobodę ruchów. Zasięg jego ramienia nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach był niewielki, a teraz stał się jeszcze mniejszy. Czuł, że nie zdoła wygrać.

Zdobyli obaj kolejne punkty, doprowadzając wynik do stanu 17 : 10 podczas serwu Haira. Siedmiopunktowa strata, a Hairowi brakowało jeszcze tylko czterech do zwycięstwa. Źle. Jeśli Stile nie pozbiera się natychmiast, skazany jest na porażkę.

Hair zaserwował. Stile posłał piłeczkę wysoko, w centralną część stołu, tak że uderzyła blisko jego krawędzi; w Cen sposób piłeczka po odbiciu Haira będzie musiała pokonać duży odcinek drogi — dobre ustawienie do silnego uderzenia, ale nie do wymyślnych sztuczek. Hair musiał uderzyć silnie i posłać piłeczkę na dużą odległość. Zrobił to, posyłając ją na bekhend Stile’a, a ten odbił ją, podkręcając z dołu. Piłeczka poleciała łukiem i spadając, zmniejszała prędkość, zmuszając Haira, by odbił ją w taki sam sposób; jedyny, by nie stracić nad nią kontroli.

W dawnych czasach, gdy używano rakietek o powierzchni pokrytej korkiem, papierem ściernym, lub gumą, panowanie nad piłeczką nie było tak skomplikowane; lecz gdy ustąpiły one miejsca piankowej gumie i półprzylepnym materiałom syntetycznym, możliwości rakietek stały się wręcz nieograniczone. Piłeczka mogła zakreślić w powietrzu pętlę, albo odbijając się, wykonać skręt o prawie dziewięćdziesiąt stopni. Sztuczki te wymagały jednak wysiłku i umiejętności oraz doświadczenia gracza, który umiałby na nie odpowiadać. Sztuką było takie podkręcanie piłeczki, by przeciwnik nie zauważył tego, przynajmniej dopóki nie będzie za późno i nie sfuszeruje odbicia.

Stile, który grał z dystansu i często odbierał piłeczki poniżej poziomu stołu, miał teraz większe pole manewru niż Hair. Przeciwnik zdawał sobie z tego sprawę i zaczął się denerwować, ale także jeszcze bardziej uważać. Nie mógł uderzać mocno, bojąc się, że podkręcona niechcąco piłeczka poleci w bok. Biegłość Stile’a, w miarę upływu czasu, ciągle wzrastała i w końcu zaczął uzyskiwać przewagę. Wydawało się jednak, że siedmiopunktowa przewaga gwarantuje Hairowi wygraną.

Stile podesłał przeciwnikowi mocno podciętą piłeczkę, która uderzyła w stół i odbiła się pod zdumiewającym kątem.


Hair był na nią przygotowany. Zlikwidował podkręcenie łagodnym uderzeniem. Piłeczka ledwie minęła siatkę i przed opuszczeniem stołu odbiłaby się pewnie ze trzy razy, gdyby Stile nie zanurkował, by ją odebrać. Udało mu się, ale odbicie było wysokie, proste i łatwe do odebrania.

Hair postanowił skorzystać z tej okazji. Ściął z bekhendu. Stile skoczył do tyłu, by ją odebrać, posyłając ją bezpiecznie nad siatką, ale znowu była to łatwa piłka. Hair znowu ściął, tym razem na forhend przeciwnika, zmuszając go do następnego skoku. Stile poczuł ból żeber; udało mu się odebrać, ale za cenę powiększenia odniesionych ostatnio obrażeń. Znalazł się w jeszcze większych kłopotach! Ale nie odda tego punktu; zbyt wiele go już kosztował.

Hair jeszcze raz ściął, zmuszając go do cofnięcia się. Gdyby Hair był zawsze graczem ofensywnym, Stile byłby już wykończony, lecz ścięciom brakowało koniecznej na to stanowczości. Stile odebrał, znowu nie podkręcając. Hair ściął znowu, tym razem silniej. Stile jeszcze bardziej cofnął się i odesłał piłeczkę. Źle jednak ocenił siły i choć piłeczka przeszła nad siatką, to wylądowała za blisko i odbiła się za wysoko. Stile sprężył się, jak przed ciosem…

Hair wysłał mu dropszota. Piłeczka ześlizgnęła się z rakietki, odbiła się od krawędzi stołu i poleciała na podłogę. Strzał dla frajera. Stile dał się nabrać.

Mimo to, bezsensownie, spróbował ją odebrać. Rzucił się do przodu. Jego stopy oderwały się od podłogi i Stile skoczył w kierunku padającej piłki. Wylądował na ziemi i pojechał rozpędem na brzuchu, czując jak pęka mu dalej żebro, lecz udało mu się ulokować rakietkę pod piłką trzy centymetry nad ziemią i podrzucić gwałtownie do góry.

Leżąc na podłodze, przyglądał się, jak piłeczka wirując leci wysoko w powietrze, w górę ku sufitowi i zaraz na dół. Czy wyląduje po właściwej stronie siatki? Jeśli tak, to Hair dokończy bez problemu, gdyż Stile nie zdąży pozbierać się na czas z podłogi.

Spadła gdzieś poza zasięgiem jego wzroku. Hair kręcił się niezdecydowanie, ledwie mogąc uwierzyć, że jego strzał został odebrany, lecz gotów do zadania rozstrzygającego ciosu, gdy nagle piłeczka odbiła się wysoko od stołu. A jednak przeleciała nad siatką!

Stile usłyszał, jak uderza o stół. A potem rozpętało się piekło. Widownia aż jęknęła, gdy Hair rzucił się wokół stołu, próbując odebrać nieodbieralny strzał, tak jak przed chwilą zrobił to Stile. Ale nie udało mu się. Upadł, zahaczając dłonią o obudowę siatki. Przewracając się, wybił ramieniem środkową podporę stołu i stół się zawalił.

Ich spojrzenia spotkały się pod tym przypadkowym namiotem, gdy sędzia robot ogłosił: punkt dla Stile’a. Wynik: 17 : 11.

— Podkręciłeś tak, że piłeczka odbiła się w stronę siatki, zanim zdążyłem do niej dobiec — wyjaśnił Hair. — Gdybym nie zdołał podbić jej z boku, kiedy spadała ze stołu…

— Wcale nie musiałeś jej odbierać — zauważył Stile. — Ja nie miałem innego wyjścia, gdyż stałem w obliczu klęski, ale ty nawet teraz masz sześć punktów przewagi.

— Teraz mi to mówisz — mruknął z żalem Hair. Kiedy walczę o punkt, to nie myślę o takich drobiazgach. — Ręka ci krwawi — zauważył Stile.

Hair uniósł prawą dłoń.

— Krwawi? Nic dziwnego! Właśnie złamałem dwa palce, walcząc o punkt, którego nie musiałem zdobywać.

Nie był to wcale żart. Kiedy wygrzebali się spod ruiny stołu, robot medyczny zbadał mu rękę i opryskał ją środkiem znieczulającym. Szok sprawił, że Hair początkowo nic nie czuł, ale teraz ból zaczął wracać. Błysnęły skalpelki i robot medyczny zabrał się do roboty, przecinając skórę, wstrzykując regenerator kości, nastawiając złamania i usztywniając palce w przezroczystych, plastikowych szynach.

— Myślę, że nie uda mi się dokończyć gry — oznajmił Hair. — Nie jestem miłośnikiem gry lewą ręką.

— Zwyciężył Stile, przez nokaut techniczny! — zawołał ktoś z widowni. Rozległy się skąpe oklaski.

Szczebel Piąty należał do Stile’a. Zakwalifikował się więc do Turnieju. Mimo to nie czuł radości. Chciał wygrać w uczciwej grze, a nie dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Teraz nikt już nie uwierzy, że i tak wygrałby ten pojedynek.

Hulk dogonił ich, kiedy wychodzili z budynku Gier. Był jeszcze osłabiony, ale szybko wracał do zdrowia:

— Stile — powiedział — jeśli chodzi o twoją propozycję…

— Jest ciągle aktualna — odparł zagadnięty.

— Twoja dziewczyna była bardzo przekonywująca.

— Sheen ma niezwykle logiczny umysł — zgodził się Stile. — Nie mam nic do stracenia — powiedział Hulk. Nie wierzę wprawdzie w magię, ale jeśli jest tam jakiś prymitywny świat, gdzie siłą muskułów można zapewnić sobie przetrwanie i nigdy już nie mówić „Panie” do każdego Obywatela…

— Zobacz sam. Właśnie tam się udaję.

— Stile; poczekaj! — zaprotestowała Sheen. — Jesteś ranny, wyczerpany, potrzebujesz opieki i odpoczynku…

Stile ścisnął jej rękę.

— Nie ma nic lepszego od tego, co ty możesz mi dać, Sheen, ale tam, za magiczną kurtyną czeka na mnie Błękitna Pani i Neysa. Obawiam się, że mogą być trochę o ciebie zazdrosne.

— Wiem wszystko o Neysie. Nie jest bardziej człowiekiem niż ja. Dlaczego z tobą wytrzymuje, tego moje obwody scalone nie są w stanie pojąć. Ale teraz masz tam jeszcze jakąś Panią? Prawdziwą, żywą dziewczynę? A moja zazdrość się nie liczy?

— Może przyszedłem w złym momencie — zauważył Hulk.

— Nie przejmuj się — uspokoiła go Sheen słodkim głosem. — Jestem tylko maszyną.

Stile pojął, że znowu wpadł w kłopoty.

— Jesteś robotem? — spytał zdumiony Hulk. — Coś o tym wspominałaś, ale myślałem; że to żart.

— Wyłącznie metal, plastyk i mikroguma — zapewniła go Sheen. — Nie mam żadnych uczuć.

Hulk był wyraźnie zakłopotany. Jego wzrok zatrzymał się na co bardziej dorodnych fragmentach jej sylwetki, które, gdy szła, kołysały się w najbardziej ludzki i prowokacyjny sposób, ale natychmiast odwrócił oczy w poczuciu winy.

— Myślałem, że… Naprawdę zrobiłaś ze mnie głupca! Przygryzł wargę.

— Jeżeli jednak chodzi o twoje uczucia, to ja myślę… — Ona naprawdę czuje — wtrącił Stile. — Jest równie zmienna jak każde żywe stworzenie.

— Nie musisz za mnie kłamać, Stile.

Oschłość jej głosu sprowadziła go zaraz na ziemię. Sheen rzeczywiście stała się ekspertem w dziedzinie ludzkich zachowań!

— Kłamać? — Hulk potrząsnął głową. — Jest jedna rzecz, którą powinnaś o nim wiedzieć, Sheen. Stile nigdy…

— Ona to wie — odparł zmęczonym głosem Stile.

Chce mnie tylko ukarać, za to że byłem nierozważny i znalazłem sobie prawdziwą kobietę.

— Przepraszam, że się wtrąciłem — mruknął Hulk. Stile odwrócił się ku Sheen.

— Nie mogłem przewidzieć, że spotkam Błękitną Panią. Na początku nie rozumiałem nawet, kim ona jest. Zniszczyłem golema, który przybrał moją postać, ale dopiero później uświadomiłem sobie wszystkie tego konsekwencje.

— A teraz, kiedy już uświadomiłeś je sobie, chętnie do nich wracasz? — powiedziała zimno Sheen. — Rozumiem, że leży to w naturze mężczyzny. Ona musi być bardzo piękna.

— Przecież nie chciałabyś, żebym zapomniał o Neysie? — spytał desperacko Stile; czując, że wkroczył na niebezpieczny teren. — Została sama w Błękitnym Zamku…

— Ta Pani — przerwała mu Sheen w nagłym przypływie intuicji — Błękitna Pani, to żona twojego sobowtóra?

— Ojojoj — jęknął Hulk.


Stile rozłożył ręce.

— A co ja mogę na to poradzić?

— Dlaczego nie zostałam zaprogramowana na zakochanie się w innym robocie! — wykrzyknęła retorycznie Sheen. — Wszyscy mężczyźni z krwi i kości są tacy sami! Jak tylko znajdziecie prawdziwą kobietę…

— To wcale nie tak — zaprotestował Stile. — Ona jest wierna pamięci swego męża…

— Którego tak dokładnie przypominasz… — Kazała mi się wynosić, gdy…

— Gdy co? . Stile podniósł ręce na znak, że się poddaje.

— Gdybym tu został przez jeszcze cztery godziny… — Osiem — powiedziała stanowczo.

— Sześć.

— Sześć i obiecasz, że wrócisz na Turniej, gdy już… — Obiecuję.

— To da mi czas na uporządkowanie moich spraw zauważył Hulk.

Sheen roześmiała się. O tak, jej odruchy były niemalże doskonałe.

Загрузка...