24.

Praca wypełniała Gaveinowi cały dzień z godzinną przerwą koło południa, której i tak nie mógł wykorzystać, bo przejazd do domu zajmował zbyt wiele czasu.

Podlegały mu trzy osoby: dwie dziewczyny w zbliżonym wieku, Agtha i Gerda, jedna szara, a druga ruda, obie zaś ospałe i powolne, oraz Wilcox, emerytowany policjant, zasuszony i przedwcześnie posiwiały, który pracował w antykwariacie chyba tylko po to, by móc za darmo czytać książki. Mówił, że nadrabia zaległości z okresu służby. Wilcox był kiedyś czarny, ale niestety osiwiał, a wpis w paszporcie rozpuścił się w rozlanej kawie; dlatego zwykle uważano go za czerwonego lub zaledwie szarego, co nie wywoływało jego sprzeciwu.

Oczywiście, oficjalna zmiana kategorii społecznej była możliwa. Zdarzało się to jednak wyłącznie w przypadkach wątpliwych, a Wilcox do takich nie należał. Jednakże by podnieść komuś kategorię, należało jednocześnie obniżyć kategorię komuś innemu. Mogło to zdarzyć się jedynie przy klasyfikowaniu przybywającego z Lavath – nikt przecież sam nie wystąpiłby o obniżenie kategorii. Z tych oczywistych powodów procesy aspiracyjne ciągnęły się latami. Podań osób pozbawionych kategorii z reguły nie rozpatrywano.

Ruch w antykwariacie był niewielki. Agtha drzemała przy kasie; Wilcox wyceniał przynoszone książki; Gerda snuła się po sali, czasem wypytując potencjalnych nabywców, czego szukają; Gavein zaś nadzorował pracę pozostałych. Najczęściej poszukiwał Wilcoxa, gdy ktoś przyniósł książki na sprzedaż. Z reguły znajdował go przy lekturze, na zapleczu antykwariatu.

– Jeśli ktoś stał przez dwadzieścia lat na rogu 2837 Alei i 5312 Ulicy niezależnie od pogody, to ma prawo czytać przyniesione książki, zanim wystawi je na sprzedaż – powiedział kiedyś Wilcox. Gavein zbeształ go, ale w duchu przyznał mu rację i odtąd nie ścigał Wilcoxa zbyt gorliwie.

Można było łatwo zauważyć, kiedy Wilcox trafił na dobrą książkę: parzył wtedy w półlitrowym metalowym garnku gorzką herbatę i chyłkiem wynosił ją do magazynu. Następnie siadał za regałem i ściągał zniszczone sznurowane buty, które nosił bez względu na pogodę. Jego wełniane, wielokrotnie cerowane skarpety były upstrzone nićmi o różnych kolorach (miał żonę daltonistkę). Najpierw intensywnie ruszał palcami stóp, żeby ożywić krążenie, a następnie, po pierwszym łyku gorzkiej herbaty, zapadał w lekturę.

Zwyczaje Wilcoxa nie były zbyt uciążliwe. Wkrótce Gavein się do nich dostosował i też podczytywał co ciekawsze książki.

Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądał kiedyś Wilcom na służbie: zamyślony, stojący tyłem do jezdni, którą powinien kontrolować, z rozwiązanymi sznurowadłami i nieregulaminowo ułożonym ekwipunkiem. Zdołał wytrwać do emerytury, ale nie awansował ani razu.

Загрузка...