6

SWGPGO

Instrukcje dla ośrodków działalności usługowej


Służba Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach pozwala sobie przesłać niniejsze Instrukcje, które ściśle przestrzegane pozwolą waszej jednostce w sposób racjonalny i owocny korzystać z usług SWGPGO, a instytucji tej skutecznie i szybko spełniać swe zadania:


1. Natychmiast po zasygnalizowaniu przez SWGPGO przybycia konwoju, szef jednostki wyda polecenie przygotowania dla wizytantek pomieszczeń, które powinny spełniać następujące warunki: być pod dachem, nie przylegać do siebie, być wyposażone w zasłony, które uchronią je od niedyskretnych spojrzeń i zapewnią słabe światło lub półmrok, lampki naftowe lub żarówki zaopatrzone w czerwone abażury lub osłonę płócienną czy papierową w tym samym kolorze, jeśli usługi świadczone będą w nocy. Każde pomieszczenie ma być wyposażone w: łóżko z siennikiem lub materacem kauczukowym przykrytym ceratą lub impregnowanym brezentem i prześcieradłem; krzesło, stołek lub hak dla zawieszenia garderoby; nocnik lub naczynie mogące spełniać tę funkcję, jak np. kubeł lub duża puszka; umywalkę z odpowiednim naczyniem czystej wody; mydło, ręcznik, rolkę papieru toaletowego; irygator ze zbiornikiem i wężem. Zaleca się uzupełnić wyposażenie pomieszczeń pewnym estetycznym detalem kobiecym, jak: wiązanką kwiatów, obrazem lub rysunkiem artystycznym, aby nadać pomieszczeniu ujmujący nastrój. Choć wypada, by jednostka miała przygotowane pomieszczenia przed przybyciem konwoju wizytantek, oficer odpowiedzialny może w celu ich przygotowania zasięgnąć rady u szefa konwoju, który udzieli mu wszelkiej niezbędnej pomocy.


2. Oficer odpowiedzialny podejmie wszelkie środki, aby pobyt konwoju w jednostce trwał ściśle przestrzeganą ilość czasu, wystarczającą mu dla spełnienia swych zadań, i by nie przedłużać tego pobytu bez potrzeby. Od chwili przybycia aż do wyjazdu członkowie konwoju będą musieli przebywać w obrębie jednostki, w żadnym wypadku nie wolno zezwolić im na utrzymywanie kontaktów z elementem cywilnym okolicznych miejscowości ani na zawieranie wewnątrz jednostki, poza czasem przeznaczonym na akcję usługową, znajomości z młodszymi podoficerami i szeregowcami. Wizytantki przed i po akcji mają być rozlokowane w swych pomieszczeniach i nie mogą uczestniczyć razem z żołnierzami przy wydawaniu strawy, rozmawiać z nimi ani zwiedzać instalacji znajdujących się na obszarze jednostki. Aby obecność konwoju została przez element cywilny niedostrzeżona, zaleca się uniemożliwienie wstępu na obszar jednostki jakiejkolwiek obcej osobie podczas pobytu w niej konwoju wizytantek. Jednostka zobowiązana jest udzielić bezpłatnie noclegu i trzech posiłków (śniadanie, obiad, kolacja) wszystkim członkom konwoju.


3. Zaleca się nie informować młodszych Podoficerów i szeregowców o przyjeździe konwoju aż do chwili jego przybycia, z doświadczeń wynika bowiem, iż jeśli informacja ta zostanie podana wcześniej, w szeregi żołnierzy wkrada się niepokój i zdenerwowanie, które w sposób widoczny utrudnia im wypełnianie swych zadań. Natychmiast po przybyciu konwoju szef jednostki ustala listę użytkowników, złożoną wyłącznie z młodszych podoficerów i szeregowców, w tym celu zezwalając im wszystkim, na wpisywanie si«jako kandydatów. Po zamknięciu listy kandydatów należy przystąpić do wyeliminował z niej osób cierpiących na choroby zakaźne, w szczególności weneryczne (rzeżączka, szankier) i osób, u których wykryje się świerzbowce, pluskwy, wszy, kleszcze i inne rodzaje bezskrzydłych (Anoplura). Zaleca się przeprowadzić wśród kandydatów badania lekarskie.


4. Po ustaleniu listy użytkowników należy zapoznać ich z obecnymi wizytantkami nakazując, by dokonali wyboru i podali go do wiadomości. W związku z tym, że jak wykazała praktyka, spontaniczny wybór nie pozwala nigdy na równomierny podział użytkowników między wizytantki, szef jednostki powinien dla rozdzielenia użytkowników między wizytantki nail ilościowo równe grupy użyć metody, którą uzna za najlepszą (losowanie, podział według zasług i kar wpisanych do karty służby) mając na uwadze, iż każda z wizytantek zobowiązana jest zapewnić minimum dziesięć usług w każdej jednostce. W przypadkach wyjątkowych, jeżeli liczba użytkowników przekracza tę liczbę, można:! złamać zasadę równomierności i symetrii, większą! liczbę użytkowników przydzielając wizytantce, za którą opowiedziało się najwięcej ludzi, lub najmniej spośród konwoju zmęczonej.


5. Po ustaleniu grup należy przystąpić do losowania kolejności, w jakiej użytkownicy będą wchodzić do pomieszczeń, i rozstawienia przy wejściu do każdego z nich kontrolerów. Maksymalny czas usługi wynosi 20 minut. Wyjątkowo, w jednostkach, w których liczba użytkowników nie zdoła pokryć dolnego limitu roboczego wizytantki (dziesięć), można czas usługi przedłużyć do trzydziestu minut, w żadnym jednak wypadku nie więcej. Poprzez wcześniejsze instrukcje należy uprzedzić użytkowników, że usługa będzie typu określanego jako normalny, co tym samym zwalnia wizytantkę od spełniania jakichkolwiek żądań o niezwykłym lub zboczonym charakterze, antynaturalnych fantazji, perwersji czy fetyszystycznych kaprysów. Nie zezwala się żadnemu użytkownikowi na powtórne wykorzystanie usługi tej samej lub innej wizytantki.


6. Celem zabawienia i przygotowania użytkowników oczekujących na swą kolej wejścia do pomieszczenia, szef konwoju rozprowadzi między nich stosowne druki o charakterze fotograficznym i literackim, które obowiązkowo mają być zwracane kontrolerom przy wchodzeniu użytkownika do wizytantki i w tym samym stanie, w jakim użytkownik je otrzymał. Zniszczenie lub uszkodzenie ilustracji czy tekstu będzie karane grzywną i utratą następnych usług SWGPGO.


7. SWGPGO będzie zawsze dokładać wszelkich starań, by konwoje docierały do ośrodków działalności usługowej tak, by usługi można było świadczyć o najdogodniejszej porze (wieczór lub noc), to znaczy po zakończeniu dziennych zajęć, jeśli jednak okaże się to niemożliwe z przyczyn atmosferycznych lub z powodu znacznej odległości, szef jednostki wyda zezwolenie, by akcja usługowa została przeprowadzona za dnia, nie wstrzymując konwoju w oczekiwaniu na zmrok.


8. Po całkowitym zakończeniu akcji szef jednostki prześle do SWGPGO raport statystyczny, sporządzony szczegółowo, zawierający następujące dane:

a) dokładną liczbę użytkowników obsłużonych przez poszczególne wizytantki;

b) imię i nazwisko każdego użytkownika z numerem karty służby i poświadczeniem należności z odpowiednim potrąceniem;

c) krótką informację o zachowaniu się członków konwoju (szefa, wizytantek, personelu technicznego) podczas pobytu w jednostce;

d) konstruktywną krytykę i propozycje mające na celu usprawnienie działalności SWGPGO.


Podpisano:

kapitan PSL (Intendentura) Pantaleon Pantoja.


Zatwierdzam:

generał PSL Felipe Collazos,

szef Administracji, Intendentury i Służb Różnych Sił Lądowych


Raport statystyczny

Lagunas 2 września 1957.


Kapitan PSL Alberto J. Mendoza R. ma zaszczyt przesłać SWGPGO następujący raport o pobycie konwoju nr 16 w dowodzonym przez niego obozie Lagunas (rzeka Huallaga):


Konwój nr 16 przybył do obozu Lagunas (w czwartek l września o godzinie 15 z miasta Iquitos środkiem transportu wodnego „Ewa” i opuścił obóz o godzinie 19 tego samego dnia kierując się w stronę obozu Puerto Arturo (nad tą samą rzeką Huallaga). Konwojem dowodziła pani Leonor Curinchila, Ciuciumama, a w jego skład wchodziły wizytantki: Słodka Maria, Lunita, Kurczak, Barbara, Penelopa i Rita. Zgodnie z instrukcjami rozdzielono 83 użytkowników na sześć grup (pięć czternastoosobowych i jedna trzynastoosobowa), które zostały obsłużone przez Wyżej wymienione wizytantki w regulaminowym czasie i ku pełnemu zadowoleniu użytkowników. W związku z tym, iż najmniej żołnierzy opowiedziało się za wizytantką Słodka Maria. przydzielono jej grupę jedynie trzynastu mężczyzn. Załączam listę osiemdziesięciu trzech użytkowników z imieniem, nazwiskiem, numerem karty służby i poświadczeniem potrącenia. Zachowanie się konwoju podczas jego pobytu w obozie było nienaganne. Zanotowano tylko jeden incydent, w chwili przypłynięcia okrętu, gdy szeregowiec Reinaldino Chumbe Quisqui rozpoznał miedzy wizytantkami swoją rodzoną siostrę (o przydomku Lunita) i przystąpił do obrażania jej i wymierzania kary cielesnej, na szczęście bez większych konsekwencji, zanim nie został powstrzymany przez żandarmerię. Szeregowca Chumbe Quisqui pozbawiono usługi i zatrzymano w areszcie na sześć dni ścisłego za zły charakter i złe postępowanie, później jednak zwolniono go z drugiej części kary w związku z usilnymi próśb4 yii jego rodzonej siostry Limity i innych wizytan.' ±c. Niżej podpisany pozwala sobie zaproponować SWGPGO, instytucji, której pracę wychwalają wszyscy młodsi podoficerowie i szeregowcy, by przestudiowała możliwość rozszerzenia swych usług na starszych podoficerów, o co wielokrotnie prosili, jak również stworzenia brygady specjalnej wizytantek wysokiej kategorii dla oficerów kawalerów lub tych, których rodziny zamieszkują z dala od ich okręgu wojskowego. Dokument czysty.


Podpisano:

kapitan PSL Alberto J. Mendoza R.


SWGPGO

Raport numer piętnaście


Dotyczy

ogólnie: Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach

szczegółowo: obchodów i bilansu pierwszej rocznicy oraz Hymnu Wizytantek

Charakterystyka: ściśle tajne.

Data i miejsce: Iquitos, 16 sierpnia 1957.


Niżej podpisany kapitan PSL (Intendentura) Pantaleon Pantoja, szef Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach, z szacunkiem pozdrawiając generała Felipe Collazos, szefa Administracji, Intendentury i Służb Różnych Sił Lądowych, melduje:

1. W związku z upłynięciem dnia 4 bieżącego miesiąca pierwszej rocznicy powstania SWGPGO, niżej podpisany pozwolił sobie zaprosić personel męski i żeński tej placówki na skromny koleżeński (poczęstunek w lokalu nad rzeką Itaya, który celem nieobciążania szczupłego budżetu Służby przygotowany został przez ochotniczą grupę Wizytantek pod kierownictwem naszego szefa personalnego dońi Leonor Curinchili, alias Ciuciumamy. Przyjęcie nie tylko upłynęło w braterskiej, szczerej atmosferze pełnej radości i humoru w czasie próbowania wybornych dań kuchni amazońskiej – na menu składały się: słynna zupa tego regionu z orzeszków ziemnych, Inchic Gapi, juane ryżowe z kurą, lody z cocona i jako napój piwo – ale wykorzystano je, w tym samym duchu, na chwilę spojrzenia wstecz, przegląd dorobku Służby w jej pierwszym roku działalności i wymianę poglądów, propozycji i pozytywnych krytyk, zawsze biorąc pod uwagę jak najlepsze wypełnianie obowiązków, które powierzyły nam Siły Lądowe.


2. Reasumując, bilans pierwszego roku działalności SWGPGO – który niżej podpisany podsumował w krótkim przemówieniu wygłoszonym do swych współpracowników podczas deseru – wynosi 62 160 usług wyświadczonych przez Służbę młodszym podoficerom i szeregowcom naszych jednostek przygranicznych i marynarzom baz amazońskich, która to liczba, mimo iż daleka od istniejącego zapotrzebowania, stanowi dla Służby skromny sukces: powyższa cyfra udowadnia, że w każdej chwili SWGPGO użyła swych mocy przerobowych z maksymalną wydajnością – co jest najwyższą ambicją każdego przedsiębiorstwa produkcyjnego – jak to wynika z rozbioru całości 62 160 usług na elementy składowe. Istotnie, W okresie dwóch pierwszych miesięcy, gdy SWGPGO zatrudniała zaledwie cztery wizytanłki, liczba osiągnęła cyfrę 4320, co daje średnią 540 usług miesięcznie na wizytantkę, to znaczy (dwadzieścia usług dziennie, wynik, który (jak powództwo pamięta, podany w raporcie numer jeden złożonym przez niżej podpisanego) cechuje wizytantki o maksymalnej wydajności. W czwartym i piątym miesiącu, gdy ekipa Służby liczyła sześć wizytantek, usługi wzrosły do 6480, co daje również średnią dwudziestu usług dziennie na jednostkę produkcyjną. Miesiące: piąty, szósty i siódmy oznaczały 3560 usług, czyli wciąż średnią dzienną dwudziestu usług na każdą z ośmiu wizytantek, które wchodziły w skład personelu SWGPGO. W ósmym, dziewiątym i dziesiątym miesiącu utrzymywała się wciąż identyczna rytmiczność – najwyższego poziomu wydajności – bowiem 16 200 usług tego kwartału przynosi również średnią dwadzieścia dla dziesięciu wizytantek SWGPGO, do tego stopnia, iż zrealizowanie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy 21600 usług ukazuje raz jeszcze, że dwadzieścia wizytantek, które aktualnie stanowią stan liczebny Służby, potrafiło utrzymać tę wysoką średnią bez najmniejszego odchylenia. Niżej podpisany na zakończenie przemówienia wygłoszonego z okazji uroczystości pozwolił sobie złożyć gratulacje personelowi SWGPGO za wzorową postawę i regularność w pracy, wzywając do podwojenia wysiłków, aby w przyszłości osiągnąć jeszcze większą wydajność, tak ilościowo, jak i jakościowo.


3. Niżej podpisany spotkał się z sympatycznym gestem ze strony personelu, który po wzniesieniu końcowego toastu na cześć SWGPGO zaśpiewał mu dziełko muzyczne, z tej okazji skomponowane w tajemnicy przez wizytantki, które zaproponowały, by zostało ono przyjęte jako Hymn tej Służby. Niżej podpisany po wielokrotnym wysłuchaniu Hymnu, odśpiewanego z prawdziwym entuzjazmem przez wszystkie wizytantki, przystał na tę prośbę, oczekując z nadzieją zatwierdzenia tej decyzji przez dowództwo, miał bowiem na uwadze potrzebę (pobudzania inicjatyw, które, jak niniejsza, wskazują na zaangażowanie i przywiązanie personelu do instytucji, której część stanowią, jak również ożywiają ducha braterstwa, co jest (niezbędne dla realizacji całokształtu zadań,, i ujawniają wzorową postawę moralną, ducha młodzieńczej energii i nieco talentu i łobuzerstwa, którego, w małych oczywiście dawkach, nigdy nie jest za dużo dla przydania realizowanym zadaniom wdzięku i odrobiny pikanterii.


4. Oto słowa wspomnianego utworu, który należy śpiewać do muzyki powszechnie znanego „Mostu na rzece Kwai”:


Hymn Wizytantek


Siłom Lądowym Służ Służ Służ

Z całym oddaniem w puszczę rusz

Trzeba przychylić nieba

Naszemu wojsku więc mu śmiało służ


Wszystkim sierżantom szczęście daj

Szpula w rytm marsza nawijaj

Służyć by żołnierzykom

Po ciężkiej pracy kwitł wciąż miesiąc maj


Więc radośnie do żołnierzyków leć

Niech Ciuciumama prowadzi cię

Ciupelek i Chińczyk też tu są

Choć dobrze wiemy co dać żołnierzom


Siłom Lądowym Służ Służ Służ

Nigdy nie żałuj swoich ust

Innych obiektów nie skąp

Z patriotyzmem daj im czego chcą


„Ewą” pokonasz jezior sto

Wszędzie dolecisz „Dalilą”

W puszczy nic ci nie grozi

Bo zawsze czuwa pan Pantaleon


Więc radośnie do żołnierzyków leć… itd.


Siłom Lądowym Służ Służ Służ

Baczność – szef rozkaz wydał już

Zaraz – do wszystkich koszar

Zawieźć musimy miłości czar


Spokój – bo tego żąda szef

Uśmiech – bo tego szef nasz chce

Służyć – to wizytantek

Jedyne hasło i jedyny cel!


Niech Bóg zachowa Pana w opiece!


Podpisano:

kapitan PSL (Intendentura)

Pantaleon Pantoja.


Załączono kopię dla: generała Rogera Scavino, szefa V Okręgu (Amazonia).


Adnotacja:

Zakomunikować kapitanowi Pantoja, że Administracja, Intendentura i Służby Różne Sił Lądowych jedynie tymczasowo zatwierdzają jego decyzję uznania Hymnu Wizytantek autorstwa personelu żeńskiego SWGPGO, wolałyby bowiem, by tekst ten został uzgodniony z muzyką jednej z piosenek pochodzących z bogatego skarbca naszego folkloru, zamiast korzystać z melodii obcej, jaką jest „Most na rzece Kwai”; propozycja ta powinna być w przyszłości wzięta pod uwagę.


Podpisano:

generał Felipe Collazos

szef Administracji, Intendentury i Służb Różnych Sił Lądowych.


Życzenia radiotelegraficzne chorążego PSL Alberta Santana, szefa posterunku w Horcones (nad rzeką l Napo) przechwycone w obozie wojskowym Vargas i Guerra w Iquitos i przekazane adresatowi (kopia za- l łączona dla Komendantury V Okręgu, Amazonia)


Proszę przekazać kapitanowi PSL (Intendentura) Pantaleonowi Pantoja, szefowi Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach, następujące pismo:


1. W imieniu własnym i w imieniu podoficerów, młodszych podoficerów i szeregowców posterunku w Horcones, przesyłam nasze najserdeczniejsze powinszowania z okazji przyjścia na świat córeczki Gladys i nasze życzenia wszelkiej pomyślności i sukcesów w życiu dla nowo narodzonej latorośli, które to gratulacje opóźnione są z powodu dotarcia do nas wiadomości o tym szczęśliwym wydarzeniu dopiero w Jniu wczorajszym, w związku z przybyciem do Horcones konwoju SWGPGO nr 11.


2. Jednocześnie w imieniu własnym i wszystkich moich podkomendnych przekazuję wyrazy szczerej, braterskiej solidarności, zgodnie z którą odrzucamy i zdecydowanie potępiamy oszczercze insynuacje i złośliwe posądzenia, które przeciw Służbie Wizytantek od pewnego czasu wysuwa program Radia Amazonas Głos Walecznego, który na dowód;'| naszego oburzenia nie będzie już więcej słuchany na posterunku w Horcones, a na jego miejsce będziemy przez głośniki przekazywać dla żołnierzy audycję Radia Nacional Dawna muzyka i datune pieśni. Szczerze zobowiązany,


chorąży PSL Alberto Santana,

szef posterunku w Horcones (nad rzeką Napo),


Pismo szefa garnizonu w Borja, pulkownika PSL Pe-tera Casahuanąui, do Slużby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach


Borja, l października 1957.


Pułkownik PSL Peter Casahuanąui, szef garnizonu w Borja, z żalem musi zakomunikować SWGPGO, że podczas pobytu w tej jednostce konwoju nr 25, kierowanego przez osobnika nazywanego Ciupelkiem, a złożonego z wizytantek: Coki, Kindziulki, Flor i Maclovii, pobytu, który należało przedłużyć o osiem dni w związku z fatalnym stanem pogody, uniemożliwiającym start hydroplanu „Dalila” iż rzeki Marańón, zanotowano pewne incydenty poniżej wyszczególnione:


1. W celu uniemożliwienia nawiązania przez wizytantki pozaregulaminowych kontaktów z żołnierzami, umieszczono je wszystkie po akcji usługowej (usługi zostały wyświadczone normalnie w dniu przybycia konwoju) w sali podoficerów odpowiednio do tego przystosowanej. Dzięki stosownej denuncjacji dowództwo jednostki zostało poinformowane, że pilot „Dalili”, alias Wariat, przygotowuje nielegalną transakcję proponując podoficerom z Borja usługi wspomnianych wizytantek w zamian za opłaty pieniężne. Trzech podoficerów jednostki, zaskoczonych podczas tej operacji w godzinach nocnych, otrzymało kary ścisłego, a osobnik o przydomku Wariat został zatrzymany w areszcie do czasu odlotu konwoju, wizytantkom zaś udzielono nagany.


2. Na trzeci dzień pobytu konwoju w garnizonie Borja, mimo zaciągnięcia czujnych straży wokół pomieszczenia, w którym rozlokowano wizytantki, stwierdzono zbiorową ucieczkę wizytantki Maclovii i szefa warty odpowiedzialnej za dozór konwoju, pierwszego sierżanta Teofilo Gualino. Natychmiast przedsięwzięto wszystkie należyte środki, by rozpocząć akcję pościgową i przechwycić uciekinierów, którzy, jak ustalono, zbiegli przywłaszczając sobie bezprawnie ślizgacz garnizonu. Po dwóch dniach intensywnych poszukiwań uciekinierzy zostali odnalezieni w miejscowości Santa Maria de Nieva, w której udzieliło im pomocy i schronienia w swym tajnym przytułku Bractwo Arki, po przepłynięciu cudem, jeśli weźmie się pod uwagę warunki atmosferyczne i stan rozszalałej rzeki (dzięki boskiemu wstawiennictwu dziecka-męczennika z Moronacocha według naiwnej wiary zbiegów) katarakt Marańonu. Miejsce schronienia fanatyków Arki zostało zadeiumejowane żandarmerii, która przystąpiła do obławy, niestety zakończonej niepowodzeniem, „bracia” bowiem zdołali ukryć się w lesie. Zaś dezerterzy z Borja zostali zatrzymani próbując początkowo stawiać opór, ale grupa pościgowa pod dowództwem chorążego Camilo Bohórąuez Rojas zmusiła ich szybko do poddania się. Stwierdzono wówczas na podstawie dokumentów skonfiskowanych delikwentom, że tego samego dnia rano zawarli małżeństwo w obecności zastępcy gubernatora Santa Maria de Nieva, cywilnie, i kościelny ślub przed kapelanem tamtejszej misji. Pierwszy sierżant Teofilo Gualino został pozbawiony wszystkich swoich stopni, zdegradowany do stopnia szeregowca i ukarany stu dwudziestoma dniami więzienia o chlebie i wodzie, a skandaliczny wybryk wpisany do karty służby z zakwalifikowaniem „wykroczenie karygodne”. Co się tyczy wizytantki Maclovii, zostaje ona odesłana do centrum logistycznego, aby SWGPGO podjęła wobec niej sankcja, które uzna za stosowne.

Niech Bóg zachowa Pana w opiece!


Podpisano:

pułkownik PSL Peter Casahuanąui,

szef garnizonu w Borja (nad rzeką Marańón).


Iquitos, 12 października 1957.

Przyjacielu Pantoja!

Cierpliwość, jak wszystko co ludzkie, ma swoje granice. Nie chcę insynuować, że nadużywa pan mojej, ale każdy bezstronny obserwator mógłby powiedzieć, że ją pan depcze i tratuje, albowiem jak nazwać owo kamienne milczenie, którym zostały przyjęte wszystkie moje przyjacielskie ustne przekazy, wysłane panu w ciągu ostatnich miesięcy poprzez pańskich pracowników – Ciupelka, Ciuciumamę i Chińczyka Porfirio? Sprawa jest tragicznie prosta, musi to pan zrozumieć i w końcu nauczyć się rozpoznawać tych, co chcą być jego przyjaciółmi, i tych, co nimi nie są, albo, proszę mi wybaczyć, panie Pantoja, pański kwitnący interes diabli wezmą. Całe liasto żąda ode mnie, bym zaatakował i pana, i to, co wszyscy porządni ludzie w Iquitos uważają za skandal bez precedensów i okoliczności łagodzących. Pan wie już dostatecznie dobrze, że jestem człowiekiem nowoczesnym, gotowym przed swoją śmiercią zobaczyć, zrobić i poznać wszystko, zdolnym w imię postępu zaakceptować, by na tej pięknej ziemi loretańskiej, gdzie przyszedłem na świat, zakwitł i taki przemysł jak pański. Ale nawet ja, z moim pojemnym umysłem, nie mogę nic więcej, jak zrozumieć również tych, których ogarnia przerażenie, którzy robią znak krzyża i wznoszą krzyk pod niebiosa. Z początku były tylko cztery, przyjacielu Pantoja, a teraz – dwadzieścia, trzydzieści, pięćdziesiąt? A pan przywozi i rozwozi jawnogrzesznice niebem i rzekami Amazonii. Proszę przyjąć do wiadomości, że ludzie wbili sobie do głowy, by utrącić pański interes. Rodziny nie mogą spać spokojnie, wiedząc, że w niewielkiej odległości od ich domów, w zasięgu wzroku ich niepełnoletnich córek, rozrasta się ten wrzód rozkiełznania i występku, a pan na pewno już zauważył, że dzieci z Iquitos, traktując to jak największą zabawę, przybiegają nad brzeg rzeki, by oglądać odpływanie i przypływanie statku, odloty i przyloty wodnopłatowca z jego papuzimi pasażerami. Nie dalej jak wczoraj komentował mi to ze Jzami w oczach dyrektor Gimnazjum OO. Augustianów, ten staruszek gołębiego serca i wielkiego umysłu, ojciec Jose Maria.

Niech pan spojrzy prawdzie w oczy: życie i śmierć pańskiego złotodajnego interesu jest w moich rękach. Do tej pory opierałem się naciskom i ograniczałem się tylko do nadawania od czasu do czasu dyskretnych ostrzeżeń, aby uśmierzyć wściekłość obywateli, ale jeśli będzie pan nadal trwać przy swoim niezrozumieniu i uporze, a przed końcem miesiąca nie znajdzie się w moim posiadaniu to, co mi się należy, nie będzie ani dla pańskiego przedsiębiorstwa, ani dla pańskiego mózgu i szefostwa nic innego jak tylko wojna na śmierć, bez litości i współczucia, i wy wszyscy poniesiecie fatalne konsekwencje.

O tych i wielu innych sprawach chętnie bym z panem przyjacielsko pogawędził, panie Pantoja. Ale obawiam się pańskiego charakteru, braku opanowania, tych pańskich nie najlepszych manier, a zresztą pozwoli pan, że stwierdzę z uśmiechem na ustach, iż dwie kąpiele wbrew mojej woli w brudnych wodach Itaya to wszystko, co pański uniżony sługa może przyjąć jako żart i wybaczyć: przy trzeciej odpowiedziałbym, jak przystoi mężczyźnie, choć gwałtu nie lubię.

Wczoraj widziałem pana, przyjacielu Pantoja, o zachodzie słońca przechadzającego się aleją Gonzalez Vigil, w pobliżu przytułku dla starców. Już chciałem podejść i przywitać się z panem, ale dostrzegłem, że jest pan w tak wybornym towarzystwie i przeżywa pan tak słodkie chwile, że nie uczyniłem tego, albowiem umiem być dyskretny i wyrozumiały. Bardzo ucieszyło mnie rozpoznanie pięknej damulki, którą pan obejmował i która obdarzała pana pieszczotami w uszko. Ależ to nie jest jego szanowna małżonka, powiedziałem sobie w myśli, lecz ów kobiecy diament o przebogatej i sławnej przeszłości sprowadzony z Manaus przez tego przemysłowego śmiałka. Ma pan gust wyśmienity, panie Pantoja, i proszę przyjąć do wiadomości, że wszyscy miejscowi mężczyźni zazdroszczą panu, bowiem Brazylijka to najbardziej kusicielska i pożądana istota, jaka kiedykolwiek postawiła swą stopę w Iquitos, szczęściarz z pana i szczęściarze z żołnierzyków. Czy państwo szli właśnie przyjrzeć się zachodowi słońca nad pięknym jeziorem Morona, przysiąc sobie dozgonną miłość w wąwozie, w którym zostało ukrzyżowane dziecko-męczennik, jak to ostatnio jest w modzie wśród miejscowych zakochanych?

Serdeczny uścisk dłoni od znanego panu przyjaciela,

XXX


SWGPGO

Raport numer osiemnaście


Dotyczy

ogólnie: Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach;

szczegółowo: wypadków zaistniałych podczas pobytu konwoju nr 25 w Borja między 22 a 30 września 1957.

Charakterystyka: ściśle tajne.

Data i miejsce: Iquitos, 6 października 1957.


Niżej podpisany, kapitan PSL (Intendentura) Pantaleon Pantoja, szef Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach, z szacunkiem pozdrawiając generała Felipe Collazos, szefa Administracji, Intendentury i Służb Różnych Sił Lądowych, melduje, co następuje:


1. Odnośnie poważnych incydentów zaistniałych w garnizonie Borja, opisanych w piśmie pułkownika PSL Petera Casahuanąui, załączonego do niniejszego raportu, SWPGPO przeprowadziła drobiazgowe śledztwo, dzięki któremu zdołano ustalić następujące fakty:

a) Podczas ośmiu dni pobytu konwoju nr 25 w Borja (od 22 do 30 września) pogoda w całym tym rejonie nie pozostawiała nic do życzenia, słońce świeciło, ani razu nie padał deszcz, a wody rzeki Marańón były bardzo spokojne, jak donoszą raporty meteorologiczne Peruwiańskich Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej, które załączamy.

b) Oświadczenia złożone przez wszystkich członków konwoju nr 25 zgodnie i stanowczo stwierdzają, że przyczyną przedłużenia ich pobytu w Borja było podstępne rozmontowanie przez nieznanego sprawcę śmigła „Dalili”, by uniemożliwić odlot samolotu i przetrzymać konwój w Borja, gdyż na ósmy dzień śmigło odnalazło się wmontowane w aparat, w ten sam tajemniczy sposób.

c) Wszyscy członkowie konwoju nr 25 stwierdzają również zgodnie, że podczas ośmiu dni przymusowego pobytu w Borja nakłoniono wizytantki Cokę, KindziuUkę, Flor i Maclovię (tę ostatnią oczywiście jedynie w czasie jej pobytu w garnizonie) do świadczenia usług w porze dziennej – i to wielokrotnych – wszystkim oficerom i podoficerom jednostki wbrew regulaminowi SWGPGO. który ze swojej działalności wyklucza wyższe i pośrednie stopnie, jak również zabrania bezpłatnego korzystania z wymienionych usług.

d) Pilot „Dalili” zapewnia, że przyczyną jego zatrzymania w areszcie garnizonu Borja była wyłącznie jego próba udaremnienia wyświadczenia przez wizytantki zażądanych niezgodnie z regulaminem i gratisowych usług, których ilość osiągnęła według przybliżonych szacunków wizytantek wysoką cyfrę 247.

e) Niżej podpisany pragnie zapewnić, że nie przekazuje rezultatów tego śledztwa z zamiarem zaprzeczenia świadectwu pułkownika PSL Petera Casahuanąui, wybitnego dowódcy Sił Lądowych, któregoi szanuje i poważa, a jedynie z myślą o współpracy mającej na celu uściślenie informacji wspomnianego dowódcy i wyjawienia całej prawdy.


2. Z drugiej zaś strony ma zaszczyt podać do wiadomości, że rezultaty śledztwa przeprowadzonego przez SWGPGO w sprawie ucieczki, a następnie małżeństwa wizytantki Maclovii i eks-pierwszego sierżanta Teofilo Gualino są w każdym szczególe zgodne z wersją zawartą w piśmie pułkownika PSL Petera Casahuanąui, a jedynie uściślone przez wyżej wymienioną, że ślizgacz garnizonowy został przywłaszczony przez nią i eksnsierżanta Gualino w charakterze wynajmu, w związku z tym, że rzeka była jedyną możliwą drogą wyjazdu z Borja i że było niezłomnym zamiarem obojga zwrócenie ślizgacza przy pierwszej nadarzającej się okafeji. W związku z nieodpowiedzialnym zachowaniem się wizytantki Maclovii została ona usunięta z SWGPGO bez odszkodowania i bez pisemnej opinii.


3. Niżej podpisany pozwala sobie zauważyć, że źródłem tych incydentów, jak i większości, które mają miejsce mimo wysiłków ze strony SWGPGO i oficerów odpowiedzialnych ośrodków działalności usługowej, jest dramatycznie niski stan liczebny personelu Służby. Ekipa dwudziestu (20) wizytantek (aktualnie dziewiętnastu, bowiem miejsce wspomnianej Maclovii nie zostało jeszcze obsadzone) mimo olbrzymiego poświęcenia i dobrej woli Wszystkich współpracowników SWGPGO jest całkowicie niewystarczająca dla pokrycia rosnącego zapotrzebowania ośrodków działalności usługowej, których nie jesteśmy w stanie obsłużyć inaczej, co jest naszym gorącym pragnieniem, jak tylko, przepraszam za wyrażenie, za pomocą kroplomierza, które to dawkowanie staje się przyczyną niepokojów, uczuć frustracji, a czasami prowadzi do nierozważnych i godnych pożałowania aktów. Niżej podpisany raz jeszcze pozwala sobie prosić dowództwo o uczynienie energicznego i śmiałego kroku, zezwalającego, by SWGPGO powiększyła swą ekipę roboczą z dwudziestu (20) do trzydziestu (30) wizytantek, co oznaczałoby już pewien ważny postęp na drodze do, odległego jeszcze, pokrycia – jak to określa nauka – „pełni męskiej” naszych żołnierzy w Amazonii.

Niech Bóg zachowa Pana w opiece!


Podpisano:

kapitan PSL (Intendentura) Pantaleon Pantoja.


Załączniki: pismo pułkownika PSL Petera Casahuanąui, szefa garnizonu w Bórja (nad Marańón) i dwa (2) raporty meteorologiczne PSP i MW.


Adnotacja:

Przekazać niniejszy raport kapitana Pantoja generałowi Rogerowi Scavino, szefowi V Okręgu, z następującymi instrukcjami:


1. Przeprowadzić natychmiastowe i szczegółowe śledztwo w sprawie wydarzeń, które miały miejsce w garnizonie Bór j a między 22 a 30 września w związku z pobytem konwoju nr 25 SWGPGO, i surowo ukarać osoby, które okażą się winne.


2. Przychylić się do prośby kapitana Pantoja i dostarczyć SWGPGO potrzebnych funduszy na rozszerzenie jej ekipy roboczej z dwudziestu do trzydziestu wizytantek.


Podpisano:

generał Felipe Collazos,

szef Administracji, Intendentury

i Służb Różnych Sił Lądowych.

Lima, 10 października 1957.


Pismo poufne kontradmirała PMW Pedro G. Carillo, dowódcy Amazońskiej Flotylli Rzecznej, do generała PSIi Rogera Scavino, szefa V Okręgu (Amazonia)


Baza San Clctilde, 2 października 1957.


Szanowny panie generale!

Mam zaszczyt przekazać Panu do wiadomości, że dotarły do mnie z różnych baz, które Marynarka Wojenna ma rozrzucone po całej Amazonii, objawy zdziwienia i niezadowolenia, tak marynarzy, jak i kadry oficerskiej, związane z Hymnem Służby Wizytantek. Ludzie, którzy noszą niepokalany mundur Marynarki Wojennej, ubolewają, że autor słów wspomnianego Hymnu nie uważał za wskazane wspomnieć choć raz Peruwiańskiej Marynarki Wojennej i jej marynarzy, tak jateby instytucja ta nie obejmowała wespół z Siłami Lądowymi patronatu nad wspomnianą Służbą, do której, czyż trzeba przypominać, wnieśliśmy swój wkład w postaci okrętu transportowego z załogą i ustalonej części kosztów jego utrzymania, do tej pory regularnie i bez zarzutu spłacając rachunki wystawiane nam za wyświadczone usługi. Będąc przekonanym, że przeoczenie to można przypisać jedynie przypadkowemu niedopatrzeniu i że nie było w nim żadnej chęci obrażenia Marynarki Wojennej ani podsycania wśród marynarzy uczuć lekceważenia, ze strony kolegów z Sił Lądowych, posyłam Panu niniejsze pismo załączając najserdeczniejsze pozdrowienia i prośbę o naprawienie, jeśli jest to w Pana rękach, pominięcia, o którym donoszę, choć bowiem drobne i banalne, mogłoby stać się przyczyną rozdrażnień i niepokojów, które nigdy nie powinny zakłócać stosunków między bratnimi instytucjami.

Niech Bóg zachowa Pana w opiece!


Podpisano:

kontradmirał MW Pedro G. Carillo

dowódca Amazońskiej Flotylli Rzecznej.


Adnotacja:

Zaznajomić z treścią niniejszego pisma kapitana Pantoja. udzielić nagany za niewybaczalny brak taktu, jaki okazała SWGPGO w tej sprawie, i rozkazać, by udzielono należnej i szybkiej satysfakcji kontradmirałowi Pedro G. Carillo V i towarzyszom broni z Peruwiańskiej Marynarki Wojennej.


Podpisano:

generał Roger Scavino,

szef V Okręgu (Amazonia), Iquitos, 4 października 1957.


Requena, dwódziestegodrugiego października tysiącdziewięset piędziesiątegosiudmego


Nasz kohany i bochaterski Waletrzny

Prze szedłeś sam siebie w tfojej ałdycji w radiu Jjj 'bicz na bez prawie co my jej wszyscy tu słuhamy i bijemy tobie chóczne brawa bo ci marynarze z Bazy Swientej Elżbietki przy wożą tu sobie swoje kurwy z iąuitos tym swoim ałtentycznym okrentem co się nazywa ewa i robią miendzy sobą orgietki i niepozwalają je nikomu rosząc i spowrotem je od syłają tak żebyśmy my młodzież postempowa z Reąuena niemogli nic im zrobić. I gdzie tu sprawiedliwość Bochaterski Waletrzny? My już poszliśmy z całą delegacją naszego miasteczka i stał na czole sam burmistrz Teofilo Morey zaprotestować do kapitana bazy ale ta szója wszystko nam od onówił glendząc jak ja mogę młodzieży z Reąuena żebyś my po piepszyli sobie Wizytki jak Wizytek niema wogule i jeszcze się zaklinał na dziecko-menczennika ten cheretyk. To tak jakbyśmy niemieli oczu i uszu Waletrzny no i widzisz jaka kurwa. Dlaczego oni tak a my nie? A my kuitasika niemamy aboco? Wszystko to daj prosto z mostu w twojej ałdycji, Bochaterski Waletrzny zmieszaj ich z błotem i daj nam w kość.

Twoi radio słuchacze


Artidoro Soma

Nepomuceno Quilca

Caifas Sancho

Z tym listem zasyłamy tobie podarunek papużkę która gada jak ty Waletrzny


SWGPGO

Raport numer dwadzieścia sześć


Dotyczy

ogólnie: Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach

szczegółowo: usprawiedliwienia intencji i zmian w tekście Hymnu Wizytantek.

Charakterystyka: ściśle tajne.

Data i miejsce: Iquitos, 16 października 1957.


Niżej podpisany, kapitan PSL (Intendentura) Pantaleon Pantoja, szef Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach, z szacunkiem pozdrawiając kontradmirała PMW Pedro G. Carilla, dowódcę Amazońskiej Flotylli Rzecznej, melduje, co następuje:


1. Odczuwa głęboki żal z powodu niewybaczalnego przeoczenia, które doprowadziło do tego, że tekst Hymnu Wizytantek nie wspomina wyraźnie chluby naszej Ojczyzny – Peruwiańskiej Marynarki Wojennej i dzielnych marynarzy wchodzących w jej skład. Jednocześnie pragnie podać do wiadomości, nie w formie usprawiedliwienia, lecz raczej jako zwięzłą informację, że Hymn nie został zamówiony przez dowództwo SWGPGO, ale powstał w wyniku spontanicznej twórczości personelu, i że przyjęto go w sposób nieprzemyślany i nieco lekkomyślny, nie poddając go uprzedniej krytyce formalnej,1 i treściowej. W każdym jednak razie, jeśli nie w tekście, to w duchu wspomnianego Hymnu, tak jak w umysłach i w sercach tych, którzy pracują w SWGPGO, zawsze obecne są bazy Marynarki Wojennej i jej marynarze, którym wszyscy pracujący w Służbie przekazujemy w tym miejscu słowa naszego przywiązania i najwyższego szacunku.


2. Przystąpiono do usunięcia wad Hymnu wzbogacając go o następujące zmiany:

a) Refren lub bis, który śpiewa się dwa razy, rozdzielając kolejne strofy, będzie się śpiewać raz (pierwszy) w jego oryginalnym brzmieniu, to znaczy:

Więc radośnie do żołnierzyków leć Niech Ciuciumama prowadzi cię Ciupelek i Chińczyk też tu są Choć dobrze wiemy co dać żołnierzom zaś za drugim razem refren lub bis będzie śpiewany w nowej wersji, ze zmienionymi w pierwszym i czwartym wersie słowami, a mianowicie:

Więc radośnie do marynarzy leć Niech Ciuciumama prowadzi cię Ciupelek i Chińczyk też tu są Choć dobrze wiemy co dać bosmanom

b) Pierwszy wers drugiej zwrotki zostaje całkowicie zmodyfikowany poprzez anulowanie słów: „Siłowi Lądowym”, a zastąpienie go następującymi:

Bazom Flotylli Służ Służ Służ Nigdy nie żałuj swoich ust Innych Obiektów nie skąp Z patriotyzmem daj im czego chcą Niech Bóg zachowa Pana w opiece!


Podpisano:

kapitan PSL (Intendentura) Pantaleon Pantoja.


Załączono kopie dla: generała Felipe Collazois, szefa Administracji, Intendentury i Służb Różnych Sił Lądowych; generała Rogera Scavino, szefa V Okręgu (Amazonia).


Raport statystyczny


Pułkownik PSL Maximo Davila ma przyjemność posłać SWGPGO następujące zwięzłe sprawozdanie o wizycie, którą konwój nr 32 tej Służby złożył w garnizonie Barranca (nad rzeką Marańón):

Data wizyty konwoju nr 32: 3 listopada 1957.

Środek transportu i personel: okręt.,Ewa”.

Szef konwoju: Chińczyk Porfirio.

Wizytantki: Coca, Cyculka, Lalita, Sandra, Iris, Juana, Loreta, Brazylijka, Roberta i Eduviges.

Pobyt w garnizonie: sześć (6) godzin, od godziny 14 do 20.

Liczba użytkowników i rozwój akcji usługowej: stu dziewięćdziesięciu dwóch (192) użytkowników podzielonych i obsłużonych w następujący sposób: jedna grupa dziesięcioosobowa (10) przekazana wizytantce Brazylijce (mimo iż za nią opowiedziało się najwięcej mężczyzn z jednostki, zastosowano się do zarządzenia SWGPGO wyznaczającego tej wizytantce jedynie regulaminowe minimum użytkowników); grupa dwudziestu dwu (22) mężczyzn przyznana wizytantce Cyculcfe (powód: druga CO' do popularności w oddziale) i osiem grup dwudziestoosobowych (20) przydzielonych pozostałym wdzytantkom. Podział ten przeprowadzono po zlikwidowaniu przeszkody, o której poniżej. W związku z koniecznością odpłynięcia „Ewy” przed zmrokiem, czego powodem są nocne! spadki poziomu wody, które w tym okresie występują przy Barranca, zmniejszono maksymalny czas przebywania użytkownika w pomieszczeniu z dwudziestu do piętnastu minut, tak iby cała operacja została zakończona przed zachodem słońca, co szczęśliwie zostało zrealizowane.

Ocena: usługi zostały przyjęte przez użytkowników z całkowitą aprobatą, jedynie w kilku wypadkach ubolewano nad skróceniem czasu, co było konieczne z racji przytoczonych powyżej, a zachowanie konwoju nr 32 całkowicie prawidłowe, tak jak do tej pory było ze wszystkimi konwojami SWGPGO, które mieliśmy zaszczyt gościć w garnizonie Barranca.

Nieprzewidziane przeszkody: Służba Zdrowia tej jednostki odkryła podróżującego w, konwoju nr 32 pasażera na gapę w przebraniu kobiecym, którym po przekazaniu go Żandarmerii Wojskowej i poddaniu przesłuchaniu okazał się być Adrian Antunez, alias Stugębek, osobnik, który również okazał się być opiekunem czy sutenerem wizytantki o przydomku Cyculka. Gapowicz zeznał, że na okręt „Ewa” przeprowadzony został przez swoją podopieczną, a groźbą i szantażem wymusił zgodę szeia konwoju i milczenie pozostałych wizytantek, aby doprowadzić swój ekstrawagancki zamiar do skutku. Tym kobiecym przebraniem zmylono załogę okrętu, okłamując ją, że chodzi o nową wizytantkę imieniem Adriana, a oszustwo wyszło na jaw po dopłynięciu do Barranca, gdy domniemana Adriana przy swoim pierwszym kliencie, szeregowcu Rogelio Simonsa, zacięła udaiwać chorą, nie chcąc wyświadczyć usługi typu normalnego, proponując w zamian usługę na sposób sodomicki lub anatturalny. W szeregowcu Simonsa wzbudziły się podejrzenia, doniósł o tym zdarzeniu i fałszywa Adriana została przez będącego na służbie pielęgniarza siłą poddana badaniu, które ujawniło jej prawdziwą płeć. Gapowicz zapewniał początkowo, że wymyślił tę pantomimę, aby bezpośrednio skontrolować zarobki witzytantki Cyeulki (z których otrzymuje 75 procent), podejrzewał ją bowiem o przedstawianie mu fałszywych wyliczeń celem zmniejszenia jego udziałów. Później jednak, wobec niedowierzania przeprowadzających śledztwo, zeznał, że będąc od wielu lat pederastą biernym, miał zamiar wypróbować swój proceder z żołnierzami, aby udowodnić sobie samemu, że mógłby z powodzeniem zastąpić kobietę spełniającą funkcję wizytantki. Zostało to potwierdzone przez jego konkubinę Cyoulkę. Ponieważ podjecie decyzji względem tej szczególnej sprawy nie leży w kompetencjach naszej jednostki, osobnik Adrian Antunez alias Stugębek zostaje odesłany w kajdankach i pod strażą na pokładzie okrętu „Ewa” do centrum logistycznego, aby dowództwo SWGPGO podjęło środki, które uzna za stosowne. Wolne wnioski: Prosimy zbadać możliwość wysyłania konwojów SWGPGO do ośrodków działalności usługowej -ń większą częstotliwością ze względu na uzyskiwane dzięki tym usługom znakomite efekty.


Podpisano:

pułkownik PSL Maximo Dśvila,

szef garnizonu w Barranca (nad rzeką Mafańón).


Załączniki: Idsita użytkowników z imieniem i nazwiskiem, numerem karty służby i poświadczeniem potrąceń; gapowicz Adrian Antunez, alias Stugębek.


Iquitos, l listopada 1957.

Szanowna pani Pantoja!

Wiele razy podchodziłam pod pani dom, żeby jt zapukać, ale w: końcu ze strachu zawsze wracałam l do domu mojej kuzynki Rosity i płakałam, bo l przecież czy nie straszył nas zawsze twój mąż mówiąc, że do piekła powinniście trafić, zanim zbliżycie się do mojego mieszkania. Ale jestem zrozpaczona i już żyję w piekle, proszę pani, i proszę się ulitować nade mną, przynajmniej dziś, kiedy mamy dzień naszych drogich zmarłych! Zaraz idę pomodlić się do kościoła w Punchana l za, wszystkich twoich zmarłych, pani Pantoja, bądź dobra, ja wiem, że pani jest dobra, widziałam, jaka cudna jest twoja córeczka, ma twarz taką świętą jak dzieciątko-męczennik z Moronacocha. Powiem pani, że kiedy urodziła się twoja córeczka, wszystkie się tak cieszyłyśmy, tam w Pantilandzie, zrobiłyśmy święto twojemu mężowi i upiłyśmy go, żeby był jeszcze bardziej szczęśliwy ze swoim dzidziusiem, który musi być jak aniołek z białą duszyczką, który przyszedł prosto z nieba, tak sobie mówiłyśmy między sobą. Tak jest na pewno, ja to wiem, serce mi to znówi. Pani mnie zna, raz mnie pani widziała, z rok temu albo i więcej, ta „praczka”, którą pani, wpuściła do mieszkania przez pomyłkę, myśląc, że przychodziłam zrobić pani pranie. To właśnie ja, proszę pani. Pomóż mi, bądź dobra dla biednej. Maclovii, umieram z głodu,, a biedny Teofilo tam w Borja, trzymają mi go w więzieniu o chlebie i wodzie, pisze mi w liście, który przyniósł mi jeden przyjaciel, biedaczek, a cała jego wina to miłość do mnie, zrób coś dla, mnie, do końca życia będę ci wdzięczna. A jak mam żyć i z czego, proszę pani, jeśli twój mąż wyrzucił mnie z Pantuandu? Mówiąc, że postąpiłam niedobrze tam w Borja, że te ja namówiłam Teofila, żeby uciekł ze mną. Ale to nie ja, tylko on powiedział mi uciekajmy do Nieva, że mi przebacza, że jestem kurwą, że kiedy zobaczył mnie, jak przyjechałam do Borja, to serce mu tak mówiło oto kobieta, której szukasz przez całe życie.

Mam dach nad głową dzięki dobremu sercu mojej kuzynki Rosity, ale ona też jest biedna i nie może mnie utrzymywać, proszę panienki, to ona pisze do ciebie ten list za mnie, bo ja nie umiem. Ulituj się nade mną, a Bóg ci to wynagrodzi w niebie i twojej córeczce też, widziałam ją na ulicy, jak stawiała swoje nóżki, i pomyślałam to dzieciątko boże, jakie śliczne oczka. Muszę wrócić do Pantilandu, pomów z twoim mężem żeby mi przebaczył i przyjął na nowo. Czy nie pracowałam dla niego zawsze dobrze? A jaką ją mu przykrość zrobiłam, odkąd z nim jestem? Ani jednej, bo tylko tę jedną jedyną przez cały rok, czy to tak dużo? A czy ja nie mam prawa kochać mężczyzny? A jemu to nie cieknie ślinka, kiedy Brazylijka robi te swoje chytre sztuczki? Uważaj na siebie, ta kobieta, proszę pani, jest zła, ona mieszkała w Manaus, a tamtejsze kurwy to bandytki, na pewno daje twojemu mężowi różne wywary, żeby go zauroczyć i trzymać go, o tak, w garści. A do tego to przez nią zabiło się już dwóch mężczyzn, taki święty jankesik, a drugi to student. A czy to już nie ma pana Pan-Pana pod pantoflem i czy nie wyciąga od niego, co jej się tylko zechce? Uważaj na siebie, ta kobieta jest zdolna ci go zabrać i będziesz cierpieć. Będę się modlić za ciebie, żeby się to pani nie przydarzyło.

Pomów z nim, ubłagaj go. Mojego, Teofila będą trzymali w więzieniu jeszcze wiele miesięcy, a ja chcę się z nim zobaczyć, bo tęsknię za nim, po nocach myślę o nim, płaczę przez sen. Jest moim mężem przed Bogiem, proszę pani, ożenił nas taki stareńki ojczulek, tam w Nieva. A w tamtejszej „arce” przybiliśmy kurę na ofiarę miłości i wierności. On nie był „bratem”, ale ja byłam „siostrą”, od kiedy przyszedł do Iquitos Brat Francisco, niech Bóg go błogosławi, posztam go posłuchać i nawróciłam się. Ja nawróciłam Teofila i zrobił się..”bratem” widząc, jak „bracia” pomogli nam tam w Nieva. Biedni, za to, że dali nani jeść i pożyczyli hamak, musieli uciekać do lasu, zostawiając swoje domy i swoje zwierzątka, i, rzeczy, które mieli. Czy to sprawiedliwe, żeby tak prześladowano dobrych ludzi1, którzy wierzą w Boga i robią dobrze?

A jak mogę iść zobaczyć sią z Teofilem, kiedy nie mam pieniędzy, żeby popłynąć statkiem? A gdzie mam pracować? Smarkul jest bardzo niechętny, nie chce mnie przyjąć, bo go zostawiłam, żeby doistać się do Pantilandu. Jako „praezka” drugi raz, nie chcę, to mordercza praca L do tego ona się na karku policję, która bierze isobiei wszystko co się, zarabia. Nie ma gdzie iść, proszę pani. Pocałuj go i rób wszystko bardzo zręcznie, tak jak my to kobiety umiemy, a jak tak zrobisz, że mi przebaczy, to ja na kolanach pójdę ucałować twoje stopy. Myślę o moim Teofilu, tam w Borja, l chcę się zabić, wbić sobie kolec z chambiry w, serce, jak to robią poganie w swoich osadach, i koniec ze smutkiem, ale moja kuzynką Rosita nie pozwala mi i do tego wiem, że nawet nasz Pan Bóg ani Brat Francisco, jego wysłannik tu na, ziemi, nie przebaczyliby mi tego, oni kochają wszystkie istworzenia, nawet kurwę kochają. Ulituj się nade mną, i niech (mnie znowu przyjmie, już nigdy więcej nie doprowadzę go do wściekłości', przysięgam ci na twoją córeczkę, będą się za nią modlić, aż zachrypnę, proszę pani. Nazywam się Matelovia, on już wie.

Jestem pani bardao wdzięczna i niech Bóg pani zapłaci, całuję pani stopy i twojej córeczce też z całą moją pobożnością,

Maclovia.


Podanie o zwolnienie z Sił Lądowych księdza majora (KK) Godofreda Beltrana Calila, dziekana Korpusu Kapelanów V Okręgu (Amazonia)


Iquitos, 4 grudnia 1957.


Generał brygady Roger Scavino, szef V Okręgu (Amazonia), w miejscu.


Panie Generale!

Spełniam ciężki obowiązek składając na Pańskie ręce prośbę o natychmiastowe zwolnienie mnie z Peruwiańskich Sił Lądowych, w których szeregach mam zaszczyt służyć już od osiemnastu lat, to znaczy od roku przyjęcia przeze mnie święceń kapłańskich, osiągając, chciałbym wierzyć że w nagrodę za moje zasługi, stopień majora. Tym samym spełniam smutny nakaż moralny zwrócenia Siłom Lądowym, za pośrednictwem Pana, to jest mojego bezpośredniego zwierzchnika, trzech orderów i czterech honorowych odznaczeń, którymi w ciągu moich lat służby w, ofiarnym i niedocenianym Korpusie Kapelanów (KK) Siły Zbrojne pragnęły pobudzać mnie do większego wysiłku i okazania mi wdzięczności.

Czuję się w obowiązku całkowicie wyjaśnić, że przyczyną mojej prośby o zwolnienie z tej instytucji i rezygnacji z orderów i dyplomów jest obmierzła działalność i istnienie, jako półtajnej organizacji naszych Sił Lądowych, tak zwanej Służby Wizytantek przy Garnizonach, Posterunkach Granicznych i innych Obiektach, pod którą to eufemistyczną nazwą kryje się w rzeczywistości aktywne i wzrastające kupczenie ladacznicami między Iquitos a obozami wojskowymi i amazońskimi bazami Marynarki Wojennej. Ani jako duchowny, ani jako żołnierz nie mogę przystać na to, by armia, która wydała Bolognesiego i Alfonsa Ugarte, która zapisała się w Historii Peru szlachetnymi czynami i znakomitymi bohaterami, posunęła się do tak haniebnej ostateczności, jak przyjęcie pod swoje skrzydła instytucji płatnej miłości, subwencjonując ją z własnego budżetu, stawiając do jej dyspozycji swą logistykę i korpus Intendentury. Pragnę jedynie przypomnieć o paradoksalnych różnicach: ja osobiście podczas osiemnastu lat uporczywych próśb i starań nie potrafiłem przekonać Dowództwa o konieczności stworzenia lotnej służby kapelanów w celu regularnego niesienia żołnierzom odległych i pozbawionych kapelanów garnizonów, których jest najwięcej, sakramentów spowiedzi i komunii; natomiast Służba Wizytantek dysponuje obecnie, zaledwie w półtora roku po utworzeniu, wodnopłatowcem, okrętem, samochodem ciężarowym i najnowocześniejszymi środkami łączności, by szerzyć na całym obszarze naszej puszczy grzech, rozpustę i, bez wątpienia, syfilis. Pragnę również zwrócić uwagę, iż ta osobliwa Służba pojawia się i prosperuje właśnie w chwili, gdy wiara katolicka w Amazonii, oficjalna religia Peru i jego Sił Zbrojnych, zagrożona jest zarazą zabobonu, który pod nazwą Bractwa Arki pustoszy osady i wsie, z każdym dniem zdobywając spośród niewinnych i prostych ludzi coraz więcej wyznawców, przy czym groteskowy kult dziecka bestialsko poświęconego w Moronacocha rozprzestrzenia się wszędzie, nawet, jak to stwierdzono, w naszych koszarach. Nie muszę Panu, Panie Generale, przypominać, że zaledwie dwa miesiące temu, w posterunku San Bartolome nad rzeką Ukajali, grupa fanatycznych rekrutów, potajemnie zgrupowanych w „arce”, próbowała ukrzyżować żywcem Indianina z plemienia Piro, aby oddalić burzę, co zmusiło oficerów jednostki, pragnących udaremnić tę zbrodnię, do oddania strzałów. I właśnie w chwili kiedy Korpus Kapelanów śmiało zwalcza tego raka bluźnierstwa i zbrodni, który toczy amazońskie oddziały, dowództwo uważa za wskazane powołać i rozwijać działalność Służby osłabiającej morale i rozluźniającej obyczajność żołnierzy. Fakt, że nasze Siły Lądowe popierają prostytucję i same podejmują się poniżającej profesji stręczycielstwa, jest zbyt poważnym symptomem rozkładu, by można było przejść nad nim obojętnie. Jeśli rozwiązłość etyczna ogarnia kręgosłup naszego kraju, którym są Siły Zbrojne, w każdej chwili gangrena może rzucić się na cały niepokalany organizm Ojczyzny. Skromny ksiądz i żołnierz nie chce być współwinowajcą ani z rozkazu, ani z przemilczenia tego okropnego procesu.


Z wojskowym pozdrowieniem,

major (KK) Godofredo Beltran Calila,

dziekan Korpusu Kapelanów V Okręgu

(Amazonia).


Adnotacja:

Przekazać niniejszą prośbę Ministerstwu Wojny i Sztabowi Głównemu Peruwiańskich Sił Lądowych z rekomendacją, by:

1) Podanie o zwolnienie majora (KK) Beltrana Calila zostało zaakceptowane ze względu na podjęcie przez niego decyzji o charakterze nieodwołalnym;

2) udzielono mu łagodnego napomnienia za nieco dosadne określenia użyte przez niego w podaniu;

3) przekazano mu podziękowanie za dotychczasową służbę.


Podpisano:

generał Roger Scaviho,

szef V Okręgu (Amazonia).

Загрузка...