EPILOG

Powiedzieli mi później, choć niewiele z tego pamiętam, że zdołałam jakoś dowlec się do kostnicy, gdzie wykręciłam 911, bełkocząc wiadomość, która sprowadziła policję. Co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to kac, jaki mnie gnębił po koktajlu z barbituranów, który mi wstrzyknięto. Przebudziłam się w łóżku szpitalnym, chora jak pies. Ale nawet z łomoczącą głową, rzygając do plastikowej wanienki w kształcie nerki, cieszyłam się, że jestem wśród żywych.

Glen rozpieszczała mnie i każdy przychodził, żeby odwiedzić rekonwalescentkę, łącznie z Jonahem, Rosie, Gusem i Henrym. Ten ostatni piekł dla mnie chrupiące bułeczki. Podobno Lila napisała do niego z więzienia gdzieś na północy, ale nie zamierzał odpowiadać. Glen nigdy nie popuściła w swojej determinacji, by wyrzec się zarówno Dereka, jak Kitty, ale przedstawiłam dziewczynę Gusowi. Z tego, co ostatnio słyszałam, umawiają się z sobą, a Kitty doprowadziła się do porządku. Oboje przybrali na wadze.

Na razie doktor Fraker przebywa na wolności, wypuszczony za kaucją. Czeka go proces o usiłowanie zabójstwa i dwa morderstwa pierwszego stopnia. Nola przyznała się do morderstwa z premedytacją, ale nie poszła siedzieć. Po powrocie do biura spisałam raport, przedstawiając rachunek za trzydzieści trzy godziny oraz za przebyte mile; sumę zaokrągliłam do równego tysiąca dolarów. Różnicę z zaliczki Bobby’ego zwróciłam do biura Vardena Talbota, aby ten dołączył ją do jego majątku. Reszta raportu jest osobistym listem. Większa część mojego ostatniego przesłania dla Bobby’ego sprowadza się do prostego faktu, że tęsknię za nim. Mam nadzieję, że gdziekolwiek jest, żegluje pośród aniołów, nie znając więzów ni trosk.

Szczerze oddana

Kinsey Millhone


***

Загрузка...