ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

Christine z całej mocy ukrywała podniecenie. Wprost nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Kiedy Timmy był w łazience, zatelefonowała do Taylora Corby’ego, swojego nowego szefa, głównego redaktora informacji. Jej współpracownicy z działu „Życie codzienne” nazywali go informacyjnym maniakiem. Corby nosił szkła w fantazyjnych czerwonych oprawach, uznawał tylko czarne spodnie i białe oksfordzkie koszule, które ozdabiał rozmaitymi krawatami z kolekcji Looney Tunes. Co gorsza, nawet zimą jeździł na rowerze, i to nie dlatego, że nie stać go było na samochód. Po prostu to lubił.

Kiedy poinformowała go tego ranka o Matthew Tannerze, Corby wysłuchał jej w milczeniu.

– Christine, wiesz, co to znaczy?

Nietrudno było zgadnąć, czemu ze wszystkich mediów wybrał właśnie prasę. Miał monotonny głos, który zawsze brzmiał jednakowo. Niezależnie od tego, co mówił, jakimi słowami się posługiwał, nie sposób było się zorientować, czy jest rozemocjonowany, znudzony, czy po prostu obojętny.

– Jeśli napiszesz coś do wieczornego wydania, prześcigniemy inne media o trzy dni.

– Muszę przekonać panią Tanner, żeby zgodziła się na wywiad.

– Wywiad czy coś innego, masz świetny materiał. Tylko żebyś mogła udowodnić fakty.

– Oczywiście.

Christine patrzyła na swojego syna, który, jak przypuszczała, martwił się o kolegę. Nie sprzeciwiał się, kiedy powiedziała, że go odwiezie, i przez całą drogę nie odezwał się ani słowem. Nagle gwałtownie nacisnęła na hamulec. Sznur samochodów ciągnął się do samego rogu, rodzice parkowali przed szkołą, dzieciaki wysiadały. Chodnikami szły dzieci z rodzicami. Na każdym skrzyżowaniu w zasięgu wzroku dorośli towarzyszyli swoim pociechom.

Gdy ktoś za nimi nacisnął klakson, Christine i Timmy podskoczyli. Christine ruszyła powoli, włączając się w sznur aut.

– Co się dzieje, mama? – Timmy odpiął pas.

– Rodzice odprowadzają dzieci do szkoły, żeby nic im się nie stało po drodze.

Niektórzy z rodziców byli naprawdę zdenerwowani. Trzymali ręce na plecach lub ramieniu dziecka, jakby ten dodatkowy kontakt wzmacniał ochronę.

– To przez Matthew?

– Nie wiadomo, co się stało z Matthew. Może uciekł z domu, bo się o coś obraził. Nie mów nic o nim.

To ona nie powinna była mu nic mówić. Kiedy opuścił ich Bruce, obiecała synowi, że nigdy go nie okłamie, nie musiała jednak mówić mu o Matthew. To był błąd, tym bardziej że niewiele osób o tym wiedziało. Obecna panika wybuchła po jej artykułach dotyczących Alvereza. Napomknęła w nich o Jeffreysie, co skłoniło rodziców do większej troski. Takiej samej panice ulegli, kiedy Jeffreys jeszcze grasował.

Christine zobaczyła Richarda Melzera z radia KRAP. Ubrany w trencz spieszył chodnikiem, niosąc teczkę i trzymając za rękę małą dziewczynkę o jasnych włosach, zapewne swoją córkę. Christine wiedziała, że musi jak najszybciej skontaktować się z Michelle Tanner. Jeszcze moment i wszyscy dowiedzą się o Matthew.

Sznur samochodów wlókł się przeraźliwie. Christine rozglądała się za wolnym miejscem, gdzie Timmy mógłby wysiąść.

– Mama?

– Timmy, szybciej się nie da.

– Mama, założę się, że Matthew nie uciekł z domu.

Zerknęła na synka, który przycupnąwszy na piętach, przyglądał się niecodziennej paradzie za oknem. Drobne rozsypane kosmyki sprawiały, że wydawał się jeszcze bledszy. Kiedy ten chłopczyk stał się taki dojrzały? Powinna być dumna, ale tego ranka zasmuciło ją to, że nie zdołała dłużej zachować jego dziecięcej niewinności.

Загрузка...