Moi dwaj mistrzowie

Twórczego pisania uczyłem w sumie przez jedenaście 17 lat; trenerem zapasów pozostałem natomiast jeszcze długo po tym, gdy „Świat według Garpa” uwolnił mnie od konieczności imania się różnych ubocznych zajęć. Pracowałem jako trener do 1989 roku, gdy skończyłem czterdzieści siedem lat, i to nie tylko dlatego, że wolałem zapasy od uczenia; głównym powodem sympatii dla zapasów były sukcesy odnoszone w tej dziedzinie przez moich dwóch starszych synów: byli lepszymi (również siłowo) zapaśnikami niż ja, i kierowanie nimi znaczyło dla mnie więcej niż moje własne, skromne osiągnięcia sportowe.

W roku 1983 Colin, walczący w barwach Northfield Mount Hermon, zdobył na corocznym turnieju w Lehigh tytuł mistrza kraju prywatnych szkół średnich w wadze do 152 funtów; w tymże roku zdobył mistrzostwo Nowej Anglii klasy A w wadze do 160 funtów – dziwnym zbiegiem okoliczności w finale położył na łopatki zawodnika Exeter. Został tam także wybrany Najlepszym Zapaśnikiem Turnieju i otrzymał nagrodę im. Teda Seabrooke’a. Prawdę mówiąc, wolałbym, żeby Ted sam zobaczył triumf Colina. Widział mojego syna na macie tylko raz, gdy ten dopiero zaczynał uprawianie tej dyscypliny sportu.

– Ma dłuższe od ciebie ramiona – zawyrokował Ted. – Powinieneś mu pokazać rzut poprzeczny.

W rezultacie w 1983 roku, zdobywając mistrzostwo Nowej Anglii i kraju, mój syn położył większość przeciwników na łopatki za pomocą tego właśnie rzutu. Mierzący metr osiemdziesiąt wzrostu Colin był jak na zapaśnika wagi średniej wysoki. Jego trener z college’u miał chyba dobre intencje, ale niepotrzebnie kazał Colinowi zabrać się do podnoszenia ciężarów, aż zmieści się w kategorii wagowej do 177, a potem do 190 funtów. Mój syn nie był urodzonym zawodnikiem wagi ciężkiej, najlepiej czuł się jako wysoki zapaśnik wagi średniej. Obecnie, w wieku lat trzydziestu, Colin omija z daleka siłownię i jeździ na rowerze górskim; jest bardzo szczupłym zawodnikiem do 175 funtów.

Jego młodszy brat, Brendan, tak jak ja kwalifikował się do lekkich kategorii wagowych; w przeciwieństwie do mnie był jednak wysoki – metr siedemdziesiąt sześć. Jest tak chudy, że wygląda jakby miał ponad metr osiemdziesiąt. (Ja mam tylko metr sześćdziesiąt pięć, czyli mieszczę się w „normie”). Naturalnie obaj wychowali się w sali do zapasów – od małego baraszkowanie po matach weszło im w krew; o ile dobrze pamiętam, Brendan nauczył się na macie chodzić. W odróżnieniu od Colina, który zaczął walczyć dopiero w liceum, Brendan miał na koncie zwycięstwa w sześciu turniejach szkół podstawowych w Nowej Anglii. (Pierwszy turniej wygrał, ważąc 82,5 funta). Jeszcze zanim zaczął uprawiać zapasy w drużynie Akademii Vermont, był bacznie obserwowany przez zawodników i trenerów, którzy sprawdzali, czy jest godnym następcą sławnego starszego brata, Colina Irvinga; to było dla niego poważnym obciążeniem, tym bardziej że miał dużą skłonność do kontuzji, których Colin mało doświadczył w swej karierze.

Brendan zajął trzecie miejsce w turnieju klasy A mistrzostw Nowej Anglii, gdy był na drugim roku Akademii Vermont; był to dobry koniec złego sezonu, ponieważ zawody odbywały się zaledwie miesiąc po jego operacji kolana – wyeliminowała go ona z większości walk sezonu 1987. W następnym roku stał się jednym z faworytów w klasie A. W ciągu sezonu przegrał tylko dwie walki z powodu kontuzji. Wtedy w półfinałach odnowił mu się uraz kolana i Brendan został położony na łopatki przez zawodnika, z którym w tym samym roku wygrywał przed czasem; kontuzja spowodowała, że spadł z klasy A, by latem tego samego roku znów uszkodzić to samo kolano na obozie zapaśniczym marynarki wojennej w Annapolis. Resztę lata i jesień poświęcił terapii.

Na przedostatnim roku studiów Colin przegrał zacięty mecz finałowy z rywalem, którego wcześniej z łatwością pokonywał w eliminacjach. Mistrzostwo klasy A zdobył dopiero na ostatnim roku studiów. Ostatni rok nauki Brendana zaczął się źle. Zerwane mięśnie ramienia i nadgarstka uniemożliwiły mu start w turnieju bożonarodzeniowym. W 1989 roku był kapitanem drużyny Akademii Vermont, ale większą część sezonu spędził na ławce rezerwowych. Po zaleczeniu ramienia stoczył trzy walki, wszystkie wygrywając, by potem chorować trzy tygodnie na mononukleozę. (Później wybił sobie przedni ząb).

Na tydzień przed mistrzostwami klasy A Nowej Anglii Brendan zmagał się w St. Paul z zawodnikiem miejscowej drużyny. Gdy rywal już przegrywał, wygiął Brendanowi dwa palce prawej ręki i złamał je w stawach. W świetle przepisów dotyczących wyginania palców (albo wszystkie cztery, albo żaden) Brendan – mimo odniesionej kontuzji – wygrał ten pojedynek. Ale co się stało, to się nie odstanie, i Brendan wystąpił w mistrzostwach z dwoma złamanymi palcami.

Na domiar złego matka zawodnika z St. Paul zgłosiła sprzeciw wobec decyzji sędziego, przyznającej zwycięstwo Brenadanowi: gdy po zastosowaniu niedozwolonego chwytu zapaśnik doznaje kontuzji, wygrywa. Matka przeciwnika oświadczyła jednak, że złamane palce były już wcześniej uszkodzone; widziała plaster (Brendan obtarł sobie rano jeden z palców, gdy zeskrobywał lód z przedniej szyby samochodu, którym miał jechać na ważenie). Ledwie powstrzymałem się do wysłania tamtej matce wideokasety z walką. Zawodnik z St. Paul nie tylko ewidentnie sfaulował Brendana, lecz – co więcej – mój syn pokazywał akurat wolną ręką na wyginane palce, żeby zwrócić uwagę sędziego na faul. Sędzia podjął słuszną decyzję, ale powinien był zauważyć, co się dzieje, i zapobiec urazowi, gdy nie było jeszcze za późno.

Biorąc pod uwagę rozliczne kontuzje Brendana i nieliczne występy w sezonie 1989, komisja rankingowa słusznie rozstawiła go do zawodów o mistrzostwo klasy A w wadze do 135 funtów z numerem zaledwie piątym; zwycięstwo odniosło jeszcze siedmiu innych zapaśników. Jako trener – byłem przez rok asystentem trenera w Akademii Vermont, a od dwóch sezonów trenerem Brendana – zastanawiałem się, czy nie wystawić go w kategorii do 140 funtów. W poprzednich latach Brendan kładł na łopatki dwóch przyszłych finalistów tej kategorii; w 1989 roku tamta wyższa kategoria była obsadzona słabiej niż waga do 135 funtów. Ale Brendan – który nawet jako dziecko wykazywał godny podziwu upór – postanowił, że 135 funtów to jego kategoria, i nie miał zamiaru jej zmieniać. (Zresztą żaden zapaśnik nie ma ochoty na przejście do wyższej kategorii).

Mistrzostwa Nowej Anglii klasy A odbywały się wtedy w Exeter, w nowej sali, w której ja nigdy nie występowałem. (Nie mam pojęcia, do czego służy teraz stara hala). W 1989 roku zespół niewielkiej Akademii Vermont był dobry. W klasyfikacji zespołowej uplasowaliśmy się wtedy na trzecim miejscu, za dwiema znacznie większymi szkołami z Deerfield i Exeter. Trzech z naszych zapaśników dotarło do finałów, dwóch zdobyło tytuły – w tym Brendan. W ćwierćfinałach położył na łopatki rozstawionego z numerem czwartym zawodnika z Northfield Mount Hermon, w półfinałach faworyta tej kategorii z Hyde, a w finale z łatwością poradził sobie z rozstawionym z numerem drugim zapaśnikiem Worcester; w przerwach między rundami wsadzał do kubła z lodem palce, które rywal ponownie złamał mu w półfinałach. Na turniej przyjechał Tom Williams, który zmarł trzy lata później na raka. Zjawili się także Colin i moja żona Janet; od dwóch lat nie przepuściła żadnej walki Brendana i robiła (jak nam się wówczas zdawało) za dużo zdjęć. Z upływem czasu jestem jej coraz bardziej wdzięczny za każdą fotografię. Z Florydy przyjechała na zawody moja matka. Zjechał nawet dawny kolega z Exeter Charles C. (Brutal) Krulak – generał Krulak. Chuck oglądał, jak Brendan rok wcześniej wygrywał Turniej Pojezierza (noszący obecnie nazwę Turnieju Północnej Nowej Anglii) i obiecał, że przyjedzie pokibicować mu na mistrzostwa klasy A – ale pod warunkiem, że Brendan obieca mu wygraną. Brendan przyrzekł i dotrzymał słowa. (Szczerze mówiąc, zawsze wiedziałem, że stać go na to, nie miałem tylko pojęcia, czy – tak poobijany – zdoła tego dokonać).

Wiele godzin spędziłem na zawodach, a jeszcze więcej w salach zapaśniczych. Po Exeter, Pittsburghu, Iowie i Windham zawitałem do sal treningowych w Amherst College, w szkole Buckingham Browne i Nichols, w Harvardzie, Nowojorskim Klubie Zapaśniczym, w Northfield Mount Hermon, wreszcie w Akademii Vermont. Doczekałem się doskonałego zakończenia… to, co się zaczęło w Exeter, tam też się skończyło. Wiedziałem, że będę się od czasu do czasu pojawiał w różnych salach zapaśniczych i wkładał sportowe buty (choćby po to, żeby pozmagać się trochę z Colinem, Brendanem czy jakimś starszym eks-zapaśnikiem swojego pokolenia), ale moje zapaśnicze życie dobiegło praktycznie końca.

Wsadziłem zapaśników z Akademii Vermont i drugiego trenera Mike’a Kennelly’ego do autokaru klubowego i poprosiłem o wybaczenie, że nie jadę z nimi ten ostatni raz. Chciałem wrócić samochodem Colina, ze swoimi synami. W czasie tej długiej podróży (jeszcze gdzieś na terenie New Hampshire) Colin dostał mandat za przekroczenie prędkości – tuż po wygłoszeniu przemowy na temat swego nowego systemu antyradarowego. Cóż nas jednak obchodził mandat? Brendan, jak wcześniej brat, zdobył tytuł mistrza Nowej Anglii klasy A. Była to najszczęśliwsza noc w mym życiu.

Загрузка...