49

Nieco później tego samego dnia otrzymałam tuzin białych róż i bilecik od Jean-Claude’a. Treść bileciku była następująca: „Jesteś ode mnie wolna, jeśli tego pragniesz. Mam wszelako nadzieję, że będziesz chciała widywać mnie, tak jak ja ciebie. Wybór należy do ciebie. Jean-Claude”. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w kwiaty. W końcu poprosiłam pielęgniarkę, aby dała je komuś innemu, wyrzuciła albo zrobiła z nimi, co zechce. Chciałam, aby znikły mi z oczu. A zatem Jean-Claude nadal mnie pociągał. Może nawet gdzieś w mrocznej głębi mego serca odrobinkę go kochałam. To bez znaczenia. Miłość do potwora nigdy jeszcze nie wyszła żadnemu śmiertelnikowi na zdrowie. To stara i niezmienna zasada.

Wciąż zastanawiam się nad Richardem. On też jest potworem, ale przynajmniej żyjącym. Daje mu to sporą przewagę nad Jean-Claudem. Poza tym, czy mógł być mniej ludzki ode mnie: królowej zombi, zabójczyni wampirów, nekromantki? Kimże byłam, aby się skarżyć?

Nie wiem, co stało się ze wszystkimi fragmentami ciał, ale policja nigdy nie przesłuchała mnie w tej sprawie. Bez względu na to, czy ocaliłam miasto, czy nie, było to morderstwo. Z punktu widzenia prawa Oliver nie uczynił nic złego. Nie zasłużył na śmierć.

Wyszłam ze szpitala i wróciłam do pracy. Larry został w zawodzie. Obecnie uczy się polować na wampiry. Niech Bóg ma go w swej opiece.

Lamia była prawdziwie nieśmiertelna. Co, jak przypuszczam, oznacza, że lamie jako takie nie są gatunkiem, któremu grozi wyginięcie. Po prostu z natury rzeczy występują bardzo rzadko.

Jean-Claude załatwił lamii zieloną kartę i znalazł jej pracę w Cyrku Potępieńców. Nie wiem, czy pozwoli się jej tam rozmnożyć, czy nie.

Odkąd wyszłam ze szpitala, trzymam się możliwie jak najdalej od gmachu Cyrku. Richard i ja mamy wreszcie za sobą naszą pierwszą randkę. Wybraliśmy rozwiązanie klasyczne: kolację i kino. W przyszłym tygodniu wybieramy się na wędrówkę po jaskiniach. Obiecał, że nie będzie niespodzianek w rodzaju zalanych podwodnych tuneli. Jego usta są najdelikatniejszymi ze wszystkich, jakie całowałam. No i co z tego, że raz w miesiącu porasta sierścią. Nikt nie jest doskonały.

Jean-Claude nadal się nie poddaje. Wciąż przysyła mi prezenty. A ja uparcie ich nie przyjmuję. Będę odmawiać tak długo, aż spasuje albo dopóki piekło nie zamarznie, cokolwiek nastąpi wcześniej.

Większość kobiet skarży się, że na tym świecie nie ma już atrakcyjnych wolnych mężczyzn. Ja ze swej strony pragnęłabym spotkać choć jednego, który byłby zwykłym śmiertelnikiem.

Загрузка...