Rozdział 14

Kiepsko wyglądasz – powiedziała Eve do Jess w poniedziałek przed szkołą.

Jess przycisnęła rękę do serca i oparła się o swoją szafkę.

– Au!

– Nie o to chodzi. Wyglądasz super. Jak zawsze. Ale jako twoja długoletnia przyjaciółka, umiem zauważyć, że jesteś też zmęczona – wyjaśniła Eve.

– Przed wyjściem przez pół godziny siedziałam z plastrami ogórka na oczach – westchnęła Jess. – Ale źle spałam przez cały weekend.

– Rety, ciekawe dlaczego? – Eve poklepała Jess po ramieniu. Chciała okazać jej zrozumienie. No bo kto mógłby spokojnie spać, wiedząc o czyhających demonach? Ale ledwo wypowiedziała te słowa, naszła ją przerażająca myśl. Megan i Rose też nie mogły spać, zanim zwariowały. I obie ciągle narzekały na zmęczenie.

– Ja też nie mogłam zasnąć – powiedziała Eve. -Próbowałaś herbatki ziołowej?

Jess pokręciła głową.

– Ale ja mogłam zasnąć. Chodzi o to, że dręczyły mnie koszmary.

Eve prawie stanęło serce. Koszmary. U Megan i Rose zaczęło się od koszmarów. Czy z Jess działo się to samo?

– A ciebie? – zapytała Jess.

Eve nie miała koszmarów, ale sobotnia noc i tak była dla niej wyjątkowo trudna. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby miała koszmary. I nie było nic dziwnego w tym, że dręczyły Jess. To wcale nie oznaczało, że zaczynała tracić rozum jak Megan.

– Nie, nic mi się nie śniło – przyznała Eve. – Albo po prostu nie pamiętam.

– Jestem mięczakiem – stwierdziła Jess. – To potwierdzony fakt. Pamiętasz, jak wrzasnęłam na tamtym filmie? – Eve pamiętała. Choć miała wrażenie, jakby to się zdarzyło z pięćdziesiąt lat temu. Już nic nie było takie jak wtedy.

– Tak, straszny z ciebie mięczak. – Eve zniżyła głos. – Dwa dni temu zaatakowały cię demoniczne cienie. Wielkie mi rzeczy.

– Phi. Dwa dni temu. Kto by pamiętał coś, co wydarzyło się tak dawno? – odparła Jess, ale jej głos był cieńszy niż zwykle. Chce, żebym myślała, że się z tym uporała, pomyślała Eve. I sama chce w to wierzyć. Ale tak nie jest.

– A poza tym dzieją się dużo ciekawsze rzeczy -ciągnęła Jess. – Nie mogę uwierzyć, że zapomniałam ci powiedzieć.

Eve czekała. Ale Jess tylko się uśmiechnęła.

– Mam cię błagać, żebyś mi powiedziała? – zapytała Eve.

Jess skinęła głową, a w jej oczach Eve zobaczyła figlarne iskierki. Poczuła, jak zaczynają się rozluźniać jej ramiona. Wcześniej nie zdawała sobie nawet sprawy, że były spięte. Czy to napięcie towarzyszyło jej od soboty?

– Okej, niech będzie. Zlituj się, Jess, i powiedz mi, błagam, co takiego się dzieje?

– Wczoraj wieczorem zadzwoniła do mnie Bet. Wpadła w parku na Mala, który powiedział jej, że robi w piątek imprezę, bo jego rodziców nie będzie w mieście. Super, nie? Musimy zacząć się zastanawiać, w czym pójdziemy.

– Taka jesteś pewna, że nas zaprosi? – zakpiła Eve.

– Fakt, wszędzie nas zapraszają. Wiesz o tym. -Jess dała Eve kuksańca w żebra. – Chyba się nie martwisz, że twój bohater cię nie zaprosi, co? – Dała jej kolejnego kuksańca. Eve odskoczyła i na kogoś wpadła. Kogoś wysokiego, dobrze zbudowanego. Obejrzała się i zobaczyła, że to Mal. Przełknęła głośno ślinę.

– Cześć. – Czy nie zamierzała podszkolić się trochę w gadce z chłopakami? A dokładnie w gadce z Malem? – Cześć… Mallow – dodała. Znalazła to imię w necie, na liście imion dla dzieci. Podobno mogło być i dla chłopca, i dziewczynki, choć Eve nigdy wcześniej go nie słyszała.

Mal pokręcił głową.

– W końcu się dowiem – obiecała Eve.

– Idziesz do klasy? – zapytał po prostu Mal.

– Tak. Właśnie tam szłam. – Spojrzała na Jess, -Widzimy się na lunchu.

Jess puściła w odpowiedzi oko.

– Chciałem do ciebie zadzwonić w weekend, zapytać, jak się masz – wyznał Mal, kiedy ruszyli korytarzem. – Ale nie mam twojego numeru.

– Nic mi nie jest. Jeszcze raz dzięki za pomoc. Czy zamierzał wspomnieć o imprezie? A jeśli nie, czy to znaczyło, że nie zależało mu, żeby przyszła?

– Ci kolesie więcej się nie pokazali? – zapytał.

– Nie. I pewnie się nie pokażą. Nie sądzę, żeby wiedzieli, gdzie mieszkam – odparła Eve. Tyle że skoro byli demonami, to mogli to wiedzieć. Eve szybko odsunęła od siebie tę myśl.

Mal zatrzymał się przed wejściem do klasy. Podrapał się kciukiem w kąciku ust. To przyciągnęło uwagę Eve do jego warg. Dolną miał nieco pełniejszą od górnej. Ale było z niego ciacho.

– Co znaczy to „LO" w twoim uchu? – zapytał Mal.

– Co? – Eve nadal była zaabsorbowana jego ustami.

– Co znaczy to „LO"? – powtórzył Mal.

– Och. Dowiesz się, jak zobaczysz kolczyk w drugim uchu.

Mal wyciągnął rękę, żeby odsunąć włosy, które zasłaniały ucho. Eve przeszedł dreszcz. Ale z gatunku tych przyjemnych.

Mal nachylił się, żeby spojrzeć na kolczyk – zdecydowanie nie musiał nachylać się aż tak bardzo, żeby zobaczyć „VE", stanowiące parę z „LO". Eve poczuła na skórze jego ciepły oddech.

– Na wypadek, gdybyś się zastanawiała, ty też ładnie pachniesz – powiedział, z ustami tuż przy jej uchu.

Tak - przyznała Eve, próbując dojść do siebie, kiedy się od niej odsunął. – Ładnie pachnę… tak, zastanawiałam się. – Zamknij się, nakazała sobie w myśląc h. Mai sprawiał, że zrywało się połączenie między jej mózgiem i ustami i zaczynała bredzić. Zwykle rozmowa z chłopakami nie sprawiała jej żadnego problemu: mówiła spójnie i absolutnie do rzeczy Zrobiła krok w kierunku klasy. Lada chwila miał zadzwonić dzwonek.

Mal dotknął jej ramienia i odwróciła się do niego.

– Robię imprezę w piątek – powiedział szybko. -Chciałbym, żebyś przyszła.

– Nie zapomniałeś o czymś? – zapytała Eve. Mal uniósł brew.

Eve się uśmiechnęła.

– Nie dodasz, że będzie totalna jazda bez trzymania, bo twoi rodzice znowu wyjechali?

– Będzie mój brat – odparł Mal. – Jest w porządku, ale nie będzie tak całkiem bez trzymanki.

– To szkoda. Ale chyba i tak wpadnę. Obdarzył ją tym swoim seksownym, tajemniczym uśmiechem.

No. Wróciła do gry. Mówiła do rzeczy i sprawiała, że chłopcy się uśmiechali. Też się uśmiechnęła i weszła do klasy.

Eve aż skręcało, żeby przekazać Jess najnowsze wiadomości. Szczęśliwie, nie musiała długo czekać, Jess dopadła ją na korytarzu zaraz po lekcji.

– Zaprosił cię, prawda?

– Chyba mnie lubi. I tak, zaprosił. Żałuję tylko, że nie wiem, co jeszcze kryje się za tym jego tajemniczym uśmiechem. On tak mało mówi.

– Oczywiście, że cię lubi, wariatko – zapewniła Jess. – Zaraz ci wszystko wytłumaczę. Po pierwsze, zaprosił cię na imprezę. A po drugie, myślisz, że przypadkiem wpadł na ciebie przy szafkach? Nie, nie szedł do klasy, tylko cię szukał. A w tym dziwnym, prymitywnym języku facetów to oznacza, że cię lubi.

Eve czuła, jak jej usta rozciągają się w głupkowatym uśmiechu. Nie chciała doszukiwać się za wiele w fakcie, że Mai zaprosił ją na imprezę, ale skoro jej najlepsza przyjaciółka twierdziła, że to znaczy, że ją lubi, to na pewno prawda.

– Przecież wiesz – dodała Jess.

– Teraz wiem – odparła Eve. – Co ja bym bez ciebie zrobiła?

– Poczułam rozdzieraną skórę, a potem szarpnięcie. Demon zasysał moją duszę. Widziałam, jak dusza opuszczała moje ciało. Wyglądała jak błyszczący strumień światłą, który, znikając w gardle demona, stał się czarny. – Eve przygryzła dolną wargę i spojrzała na Luke'a.

– Niezły hardkor – stwierdził Luke, wyciągając plecak z szafki.

– Wiem. Ale właśnie tak Jess opisała mi swój sen – odparła Eve. – Naprawdę się o nią martwię. Te koszmary zaczęły się jej śnić w sobotę. A teraz mamy czwartek. Chyba przez ten czas nie spała więcej niż parę godzin,

– Eve, nie wiem, czy powinniśmy mówić o tym Jess, ale wczoraj wieczorem przetłumaczyłem fragment jednej z tych książek, które znaleźliśmy – powiedział z wahaniem Luke.

– Powiedz mnie. Natychmiast – zażądała Eve.

– Tam było napisane, że naczelny demon ma… pomagierów, tak są nazwani w tekście, zasadniczo chodzi o niższe demony. I te demony zajmują się luzowaniem ludzkich dusz, żeby naczelnemu demonowi było łatwiej je przejąć. Jednym ze sposobów luzowania duszy jest nękanie ludzi koszmarami.

Eve miała wrażenie, jakby znajdowała się w spadającej windzie. Żołądek podjechał jej do gardła i przez chwilę odczuwała zawroty głowy. Wiedziała, że te koszmary nie wróżyły dobrze. Wiedziała, że zdawały się pierwszym krokiem do szaleństwa. Ale myśl, że dusza Jess była luzowana, aby naczelny demon mógł ją sobie zabrać, była po prostu wstrząsająca.

– Jakie są inne sposoby? – zapytała.

– Cienie. Te wizje, która miała Jess. Demony żerują na strachu i zamęcie – wyjaśnił Luke. – Ale mam i dobre wiadomości. Przyszła książka o Wiedźmie z Deepdene. – Wyjął książkę z plecaka i podał Eve. -Może jest tu coś, co pomoże Jess i innym. Cały czas tłumaczę, spieszę się, jak tylko mogę. Na razie, nie znalazłem niczego, co by nam pomogło w walce z demonami, ale przecież coś tam musi być.

Lada chwila miał zadzwonić dzwonek na historię. Musieli iść do klasy. Pan Fry nie tolerował spóźnialskich. Spóźniłeś się, zostawałeś za karę po lekcjach. Żadnej rozmowy, żadnego tłumaczenia.

– Masz czas po szkole? – Eve zapytała Luke'a. -Moglibyśmy przejrzeć tę książkę razem, kiedy jest będzie na treningu cheerleaderek. Jeśli w jakiś sposób można powstrzymać te koszmary, to muszę się tego dowiedzieć. Zanim Jess przeżyje załamanie nerwowe.

– Sorry. Nie mogę po szkole – odparł Luke. -Umówiłem się z Bet.

– Och. – Niewiarygodne. Eve zaczynała już myśleć, że może Luke wcale nie był takim totalnym flirciarzem, jak mówili. Ale się myliła. Tylko totalny flirciarz mógł być bardziej zainteresowany randką z jakąś laską niż tym, żeby pomóc przyjaciółce, która naprawdę tego potrzebowała.

– Słuchaj, sorry, ale umówiliśmy się już wcześniej, a przecież nie mogę jej powiedzieć, do czego jestem ci potrzebny, żeby to odwołać.

– Nie, w porządku. – Eve nie zamierzała powiedzieć tego takim zimnym głosem, ale nieszczególnie żałowała, że tak wyszło.

– Ale moglibyśmy spotkać się rano, przed szkołą. Kiedy wrócę do domu, zabiorę się do tłumaczenia -zaproponował Luke. – Mógłbym być o…

– Nie, nie trzeba. Jess i ja sobie poradzimy. – Eve weszła do klasy, nie oglądając się za siebie.

Tak, Jess i ja sobie poradzimy, pomyślała, siadając. Tylko jak?

Przez całą lekcję próbowała wymyślić plan działania. Ale wymyśliła tylko tyle, że przez kilka kolejnych nocy będzie spała u Jess. Będzie fajnie, Poczytają razem książkę o Wied imię z Deepdene, a jutro będą się razem szykować na imprezę u Mala. Nawet jeśli nie wykombinuje, jak pomóc Jess, przynajmniej będzie w pobliżu, żeby w razie czego coś zrobić.

Eve uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. Jej twarz popękała i kilka kawałków spadło do u mywalki. Fuj. Nie była fanką maseczek błotnych. Ale Jess chciała się dzisiaj bawić w domowe spa, a Eve zrobiłaby zasadniczo wszystko, byleby tylko pomóc Jess się odprężyć.

Gdyby Mal mnie teraz widział! Fuj! Ale na samą myśl o nim przeszedł ją przyjemny dreszcz. Jess miała rację. Mal wysyłał wyraźne sygnały, że ją lubił. A ona z całą pewnością lubiła jego. Nie mogła się już doczekać tej imprezy!

Spłukała maseczkę i wróciła do pokoju Jess.

– Coś przegapiłaś – powiedziała. Dotknęła się poniżej lewego ucha, żeby pokazać Jess, gdzie została jej błotna plamka.

Jess złapała chusteczkę i usunęła błoto, oglądała jak mała dziewczynka; była bez makijażu, w pidżamie w całujące się żaby, z włosami zaplecionymi w warkoczyki, aby nie zapaskudziły się błotem.

– Czemu się uśmiechasz? – zapytała.

– Bez powodu. – Eve klapnęła na łóżko i zerknęła na zegar: jedenasta trzydzieści. – Nie chce ci się spać?

– Nie przekonasz mnie, żebym zrezygnowała z Lettermana, nawet nie próbuj – oznajmiła Jess. – Wiem, że jest stary. Może nawet i dziwaczny. Ale mnie śmieszy.

Eve nie przepadała za Lettermanem, ale jakie to miało znaczenie? Wszystko, byleby Jess czuła się dobrze. W trakcie programu parę razy zamigotał obraz, ale to wszystko. Eve miała nadzieję, że nie oznaczało to, że jej moc słabła.

– Gasimy światło? – zapytała, kiedy program się skończył.

Jess sięgnęła po „Self " ze stolika nocnego.

– Chcę jeszcze rozwiązać ten quiz. Musisz rozpoznać dziesięć gwiazd wyłącznie po mięśniach brzucha.

– Łatwizna – odparła Eve. Na pierwszym zdjęciu był Matthew McConaughey, a więc łatwizna do kwadratu. Czy on kiedykolwiek fotografował się w koszulce? Ale wybór pomiędzy Willem Ferrellem, Jackiem Blackiem i Sethem Rogenem stanowił już pewne wyzwanie. Ostatecznie Eve uzyskała dziewięć punktów na dziesięć. Jess nie popełniła ani jednego błędu.

Eve ziewnęła i wyciągnęła rękę, żeby wyłączyć światło.

– Chodź, zrobimy nalot na kuchnię! – zawołała Jess.

Eve spojrzała na zegar. Dochodziła pierwsza. Za pięć godzin będą musiały zacząć szykować się do szkoły. Trwało to wyjątkowo długo, kiedy obie szykowały się w tym samym czasie.

– Desery lodowe! – wykrzyknęła Jess. – Zróbmy sobie desery lodowe. Tata kupił wszystkie składniki. Mamy nawet sos czekoladowy, który zamienia się w skorupkę na lodzie. Ostatnio przyłapałam Petera jak polewał sosem kostkę lodu. Straszny z niego dziwak. -Jej głos był wysoki, piskliwy i Eve w końcu zrozumiała. Nie mogła uwierzyć, że dopiero teraz. – Boisz się zasnąć, prawda? – zapytała.

– Nie – odparła szybko Jess. – Tak – przyznała pół sekundy później. – A żołądek mam tak ściśnięty, że pewnie nie dałabym rady zjeść nawet łyżki lodów. Evie, te koszmary są coraz gorsze. Coraz bardziej realnej

Eve zdała sobie sprawę, że Jess nie do końca wyglądała jak mała dziewczynka – przeczyły temu cienie pod jej oczami. Czy w ogóle ostatnio spała?

– Tej nocy będzie inaczej – obiecała Eve z pewnością, której nie czuła. – Tej nocy będzie przy tobie Wiedźma z Deepdene. Przegonię te koszmary! – Napięła mięśnie.

– Ale możemy i tak zostawić włączony telewizor? – zapytała Jess. – O pierwszej będzie powtórka America's Next Top Model.

Jasne, dawaj dziewczyny – odparła Eve Sięgnęła do lampki na stoliku nocnym, ale w ostatniej chwili się zawahała.

– Wyłączyć czy zostawić? – Wcześniej nie pomyślała, żeby o to zapytać. Ale wcześniej nie całkiem zdawała sobie sprawę, jak bardzo Jess się bała.

– Możesz spać przy włączonym świetle? – zapytała Jess.

– Pewnie. – Mimo to włączone światło i telewizor zupełnie nie sprzyjały spaniu.

Jess zmieniła kanał. Eve położyła się i z zasłoniętymi ręką oczami słuchała, jak Tyra sztorcowała modelki.

Poderwała się jak oparzona, słysząc potworne wycie. Zdezorientowana spojrzała na telewizor. Mu-siała zasnąć. America's Next Top Model już się skończyło. Gdzie był pilot? Eve nie chciała usłyszeć kolejnego wrzasku. Już i tak jej serce waliło jak oszalałe.

Za późno. Potworne, przesycone strachem wycie ponownie wypełniło pokój. Ale tym razem Eve była już na tyle przytomna, żeby zorientować się, że nie dochodziło z telewizora. Tylko od Jess.

Spojrzała na przyjaciółkę. Jess rzucała głową na poduszce. Jej ciałem wstrząsały dreszcze. A potem jej usta wykrzywił bolesny grymas i znowu zawyła.

Загрузка...