ROZDZIAŁ IX

Honor usadowiła się jak mogła najwygodniej w fotelu, przymknęła oczy i próbowała udawać, że śpi. Wiedziała, że nikogo nie zwiedzie, choć Nimitz trwał nieruchomo na jej kolanach, łącząc ją empatyczną więzią z siedzącym obok Tankersleyem. Im dłużej czekała, tym bardziej była niespokojna, a zaniepokojenie Paula tylko pogarszało sytuację, choć nie próbował zrobić nic, by ją pocieszyć czy uspokoić. I za to była mu wdzięczna.

A czekali już ładnych parę godzin — za długo jak na zwykłe obrady sądu. Od chwili, w której dowiedziała się, kto będzie sądzić Younga, bała się tylko jednej rzeczy, i wiedziała, że ma powody do obaw. Ostrzeżenie królowej o politycznych reperkusjach piekło niczym sól na otwartej ranie. Nie wiedziała, co zrobi, jeżeli Young nie zostanie skazany i wyjdzie z sali wolny. Wiedziała natomiast, że nie wytrzyma bezczynności i będzie musiała wziąć sprawy w swoje ręce.


Sala konferencyjna miała dobry system klimatyzacyjny, ale Hamish Alexander gotów był przysiąc, że śmierdzi potem i nienawiścią. Wiedział, że jest to złudzenie, ale wiedział też, że w pełni usprawiedliwione: zaciętość dyskusji toczonych przez ostatnich kilka godzin musiała wpłynąć na wszystko, co znajdowało się w pobliżu, może poza bryłą betonu.

Potarł piekące oczy, próbując nie okazać złości, jako że debata po raz kolejny zmieniła się w wymowne, wrogie milczenie. „Debata” czy „dyskusja” były zresztą niewłaściwymi określeniami, bo nic nie wskazywało na to, by ktokolwiek miał zamiar choćby minimalnie zmienić swoje stanowisko. Znacznie bardziej odpowiednie byłoby zdaniem Aleksandra określenie „pieprzenie”. Jako przewodniczący pozwolił, by Kuzak i Simengaard toczyli walkę słowną z Jurgensem i Lemaitre. Jurgens został przekupiony, choć Hamish nie wiedział czym, i obiecał sobie rozliczyć za to przy pierwszej sposobności pana kontradmirała, Lemaitre była bardziej uparta od bryły betonu, czego się zresztą spodziewał. Natomiast zastanawiało go postępowanie Hemphill, która, choć głosowała dokładnie tak jak oni, nie odezwała się jak dotąd słowem. Głosowali osiem razy, a wynik był zawsze dokładnie taki sam. Zaczynała go boleć głowa i zaczynał mieć tego naprawdę dość.

— Posłuchajcie, kłócimy się od wielu godzin, a nikt nawet nie ustosunkował się do zeznań czy dowodów! — powiedział głosem, w którym słychać było zmęczenie. — W takim razie: czy ktokolwiek kwestionuje fakty przedstawione przez oskarżenie?

Odpowiedzią była cisza.

— Tak sobie myślałem — westchnął ciężko. — A to oznacza, że spieramy się nie o to, co Young zrobił czy czego nie zrobił, ani nie o to, co zrobiła czy nie zrobiła kapitan Harrington, ale o interpretację całej sytuacji. Nie ruszyliśmy z miejsca ani o milimetr.

— I wątpię, żebyśmy ruszyli… sir. — Głos Jurgensa był nieco zachrypnięty, ale równie jak dotąd nieustępliwy. — Uważałem, uważam i będę uważał, że lord Young działał zgodnie z prawem i dlatego całe oskarżenie jest nonsensem.

W oczach Simengaarda i Kuzak błysnęła żądza mordu, ale White Haven powstrzymał ich gestem, nim którekolwiek zdążyło się odezwać.

— Ma pan prawo do takiego stanowiska, admirale Jurgens, choć doprawdy nie pojmuję, jaka jest jego podstawa, biorąc pod uwagę opinię wiceadmirał Cordwainer — powiedział, zmuszając się do zachowania spokoju. — Poważnie wątpię też, by jakikolwiek inny skład sądu podzielił pański punkt widzenia. A jeżeli nie będziemy w stanie wydać wyroku, Admiralicja nie będzie miała innego wyboru, jak wylosować kolejny skład, który prawie na pewno wyda wyrok skazujący.

— Jak pan sam powiedział, sir, może i tak być — odparł twardo Jurgens. — Ja jednakże mogę głosować tylko tak, jak nakazuje mi sumienie, w oparciu o własne rozumienie stosownych przepisów prawnych.

— I nie zwracając zupełnie uwagi na polityczne konsekwencje dla wysiłku wojennego, tak? — warknął White Haven, tracąc panowanie nad sobą, co było u niego typową reakcją na obłudę.

Wiedział, że popełnił błąd, ledwie to powiedział, i widząc błysk w oczach Jurgensa, miał świadomość, że tamten w pełni to wykorzysta.

— Złożyłem przysięgę, że wydam wyrok jedynie w oparciu o dowody i moje rozumienie przepisów prawa wojennego, sir — warknął wściekle. — Jednakże skoro zaczęliśmy mówić o polityce, to proszę bardzo: uważam, że cały ten proces jest polityczną farsą, której jedynym celem jest skazanie lorda Younga pod zarzutem zdrady tylko po to, by kilku polityków i starszych oficerów odniosło polityczne korzyści, zaspokajając żądzę zemsty kapitan Harrington.

— Że co?! — Simengaard prawie wstał, łapiąc oburącz blat.

— Wszyscy wiedzą, kapitanie, że Harrington nienawidzi go od czasu, gdy spotkali się w akademii. Teraz jest wreszcie bohaterką motłochu, czyli ma na tyle silną pozycję, by go wykończyć przy pomocy tej farsy prawnej, a pewni wyżsi rangą oficerowie — Jurgens postarał się nie spojrzeć na Alexandra — gotowi są zrobić wszystko, by podesłać jej jego głowę na tacy i zmobilizować opinię publiczną przeciw opozycji. Ja w czymś takim nie wezmę udziału!

— A ta opozycja na samą tylko wieść o procesie gotowa jest zaprzepaścić szansę zwycięstwa nad Haven tylko po to, by uratować życie takiego wszarza jak Young! Ślicznie to o niej świadczy — wtrąciła Kuzak, ale prawie natychmiast została zagłuszona przez Lemaitre.

— Uważam, że poruszył pan ważną kwestię, admirale Jurgens. Pragnę dodać, że wysoce niepokojące jest to, kogo rząd wybrał na swego bohatera, a raczej bohaterkę. Wysoce niepokojące. Przebieg służby kapitan Harrington wyraźnie świadczy, że jest w gorącej wodzie kąpana i mściwa, i to nie tylko w stosunku do lorda Younga. Nie trzeba chyba przypominać, że fizycznie zaatakowała przedstawiciela Korony na Graysonie, ale próbowała też zamordować jeńca wojennego w systemie Yeltsin! Jest to zachowanie niedopuszczalne u oficera. Na dodatek udowodniła, że jest arogancka i niesubordynowana. Przypomnijcie sobie jej wystąpienie przed Komisją Rozwoju Uzbrojenia — to był bezpośredni atak na admirał Hemphill, która w tym czasie przewodniczyła tejże komisji…!

Sonja Hemphill skrzywiła się z niesmakiem, unosząc równocześnie dłoń, by jej przerwać, ale została zignorowana, podobnie jak admirał Kuzak, przez mającą wreszcie okazję przedstawić bez ogródek to, co od początku chciała ogłosić Lemaitre, rozwścieczona faktem, iż tak długo musiała milczeć. Wszyscy powinni przecież poznać jej zdanie, zgodzić się z nim i uznać za jedynie słuszne!

— Ta kobieta stanowi zagrożenie! — perorowała dalej. — I nic mnie nie obchodzi, kto pochwalił jej postępowanie podczas bitwy o Hancock! Nikt nie może stać ponad prawem! Nikt! Natychmiast po zakończeniu tego procesu mam zamiar zwrócić się do generalnego prokuratora wojskowego z oficjalną prośbą o dokładne zbadanie postępowania kapitan Harrington ze szczególnym uwzględnieniem możliwości postawienia zarzutu buntu w związku z bezczelnym uzurpowaniem sobie prawa do dowodzenia!

— Poprę tę prośbę bez wahania! — obiecał Jurgens.

Kuzak i Simengaard stracili nad sobą panowanie w tej samej chwili.

I wybuchła taka kłótnia, że ściany się zatrzęsły.

Kompletnie zaskoczony White Haven obserwował, jak czwórka oficerów skacze sobie do gardeł, przekrzykując się wzajemnie i oskarżając o najrozmaitsze rzeczy. To, że część zarzutów była zgodna z prawdą, a co najmniej dwoje dyskutantów zasługiwało na miano durniów oraz inne podobne epitety, jedynie pogarszało sprawę. Hemphill przyglądała się całej scenie w milczeniu i po raz pierwszy tego dnia zrzuciła maskę obojętności — na jej twarzy widać było zdziwienie, żal i niesmak.

Hamish Alexander oprzytomniał, otrząsnął się niczym doprowadzony do ostateczności wojownik i wstał. Po czym rąbnął pięściami w stół, aż zadudniło.

— Cisza! — Jego ryk wstrząsnął pokojem i kłócącymi się: zamilkli z otwartymi ustami i spojrzeli na niego osłupiali.

A na widok czystej furii na jego twarzy oprzytomnieli całkowicie.

— Siadać! — warknął wściekle, a ponieważ nie wykonali rozkazu natychmiast, dodał: — Już!

To ostatnie słowo wgniotło ich w fotele.

— A teraz posłuchajcie i zapamiętajcie moje słowa, bo powiem to tylko raz! — oznajmił lodowatym, spokojnym tonem. — Tego, kto jako pierwszy podniesie głos, obojętne z jakiego powodu, oskarżę o zachowanie niegodne oficera i doprowadzę do jego procesu, niezależnie od tego, jaki ma stopień. Jasne?!

Odpowiedziała mu absolutna cisza. Odetchnął głęboko i zmusił się do powrotu na fotel.

— To jest sąd wojenny. Niezależnie od poziomu głupoty i przekupności wszystkich obecnych, różnic politycznych i innych powodów konfliktów, jesteśmy starszymi rangą oficerami Królewskiej Marynarki, a nie bandą pijanych chuliganów! Jeżeli nie potraficie dobrowolnie przestrzegać podstawowych zasad kulturalnej dyskusji, wymuszę to na was, ustalając parlamentarne zasady zabierania głosu i udzielając go każdemu indywidualnie w kolejności zgłoszenia!

Kuzak i Simengaard spojrzeli po sobie zawstydzeni, Lemaitre wyglądała na przestraszoną i tylko Jurgens odpowiedział mu nieustępliwym spojrzeniem.

— Z całym szacunkiem, admirale White Haven, ale dalsze deliberowanie nie ma sensu — odezwał się niespodziewanie i wyraźnie słychać było, że próbuje mówić w miarę normalnym głosem. — Ten sąd nie wyda żadnego wyroku, to jasne. Niezależnie od chęci poszczególnych członków tego składu nie uda im się uzyskać wyroku skazującego. Uważam, że jako przewodniczący ma pan tylko jedno wyjście.

— Doprawdy, admirale Jurgens? — spytał White Haven śmiertelnie spokojnym tonem. — A jakie to wyjście, jeśli można spytać?

— Ogłosić, że nie możemy uzgodnić wyroku, i zalecić, by odstąpiono od oskarżenia.

— Że jak? — Simengaard nie podniósł głosu, ale to, co wydobywało się z głębi przepastnej piersi, było warkotem, pełnym tak jawnej nienawiści, że Jurgens aż drgnął.

Ale nie spuścił wzroku z przewodniczącego.

— Że należy odstąpić od oskarżenia — powtórzył z tryumfem. — Jak pan sam powiedział, admirale, sytuacja polityczna jest krytyczna, a ponowny proces lorda Younga jedynie ją pogorszy. Jako przewodniczący ma pan prawo wystąpić z dowolną rekomendacją, którą powinni wziąć pod uwagę podejmujący decyzję lordowie Admiralicji. Wątpię też, by książę Cromarty podziękował im za dalsze przeciąganie sprawy. W tych warunkach najrozsądniejszą rzeczą, jaką może pan zrobić, jest odradzenie ponownego procesu. Taki wniosek, jeśli Admiralicja się do niego przychyli, pozwoli rządowi wyjść z kryzysu, a opozycji przeanalizować swoje podejście do kwestii wypowiedzenia wojny.

White Haven zacisnął zęby, ze wszystkich sił próbując się powstrzymać przed uduszeniem sprzedajnego skurwysyna gołymi rękoma na miejscu. Satysfakcja w głosie Jurgensa jednoznacznie świadczyła, że wreszcie przestał się maskować i powiedział głośno to, o co od początku mu chodziło.

— Moment, jeśli można, admirale White Haven. — Głos Theodosii Kuzak miał temperaturę ciekłego helu i drżał wyraźnie, ale zdołała zapanować nad sobą i nie podnieść go. — Panie Jurgens, nie będę mówiła, co o panu sądzę, bo to nie czas i miejsce; satysfakcji mogę udzielić, jeśli tylko pan jej zażąda, ale też nie o to mi chodzi. Chciałabym natomiast zwrócić uwagę na jedno. Zapoznał się pan z dowodami i podobnie jak wszyscy obecni wie pan, że Young stchórzył i uciekł, narażając w ten sposób swych towarzyszy broni, w wyniku czego wielu z nich, kilkuset na pewno, prawdopodobnie kilka tysięcy, zginęło bądź odniosło poważne rany. Zapomnijmy na moment o tym, kto lubi lady Harrington, a kto nie, o tym, jakiej opcji politycznej kto chce pomóc czy jakie korzyści osiągnąć, naginając prawo do własnych potrzeb. Skupmy się tylko na jednym aspekcie sprawy. Young zdradził, łamiąc przysięgę i narażając swym postępowaniem innych członków Królewskiej Marynarki na śmierć, o czym wiedzą wszyscy, nie tylko ci, którzy brali udział w bitwie o Hancock. Ten sąd ma znacznie poważniejsze zadania niż tylko ustalenie, czy jest on winny czy nie. Wynajdywanie luk w prawie czy wykorzystywanie innych prawniczych chwytów jest dopuszczalne w sądach cywilnych, a to jest sąd wojskowy. Naszym zadaniem nadrzędnym, jak każdego takiego sądu, jest ochrona Royal Manticoran Navy, bo to jej dobro jest nadrzędnym celem i głównym powodem istnienia sądów wojennych. Konkretnie mówiąc, ich rolą jest pilnowanie, by przez akcje jednostki nie ucierpiały morale, dyscyplina i zdolności bojowe. Jako oficer starszy stopniem musi pan zdawać sobie sprawę, jakie będą konsekwencje, gdy oficerowie i członkowie załóg dowiedzą się, że odmówiliśmy ukarania oczywistego tchórzostwa! Jest pan gotów, mając tę świadomość, powtórzyć, że prywatne korzyści czy sytuacja polityczna są ważniejsze, i nadal robić, co się da, by uratować takie godne pogardy ścierwo jak Young?! Człowieku, nie dociera do pana, co pan robi, czy też nie chce pan, żeby dotarło? Zresztą dotyczy to nie tylko pana, także pozostałych zwolenników Younga. Czy wszyscy jesteście takimi egoistami, żeby w imię własnych interesów pozwolić, żeby to zaprzeczenie honoru i hańba dla munduru kolejny raz wykręciło się od odpowiedzialności?!

Jurgens przygarbił się i spuścił wzrok, ale nie odezwał się słowem. Lemaitre zaczęła kręcić się niespokojnie, także nie mogąc spojrzeć jej w oczy. Za to Sonja Hemphill uniosła głowę, rozejrzała się po twarzach obecnych, a potem spojrzała prosto w oczy Kuzak.

— Nie, admirał Kuzak — oświadczyła wyraźnie. — Ja na to nie pozwolę!

Gdyby w tym momencie wyrosły jej rogi, Jurgens i Lemaitre nie byliby bardziej zaskoczeni. Jurgens otworzył usta, ale zignorowała go, przeniosła spojrzenie na Aleksandra i widząc w jego oczach równie wielkie zaskoczenie, choć nad mięśniami twarzy lepiej panował, uśmiechnęła się leciutko.

— Nie będę głosowała za skazaniem go na karę śmierci, sir — powiedziała głośniej. — I to, czy z czysto prawnego punktu widzenia mógł postąpić, jak postąpił, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Nie pozwolę jednak, by ktoś taki uniknął kary. Niezależnie od tego, czy jego postępowanie było prawne czy nie, było przede wszystkim niedopuszczalne. I jest niewytłumaczalne i niewybaczalne u królewskiego oficera. Dlatego też mam pewną propozycję…

White Haven leciutko skinął głową — co prawda Hemphill właśnie przyznała się do złamania przysięgi bezstronności, ale w przeciwieństwie do pary pozostałych krzywoprzysięzców miała przynajmniej dość uczciwości, by to głośno powiedzieć. A poza tym być może faktycznie znalazła wyjście z impasu…


Ktoś zastukał do drzwi — Honor drgnęła zaskoczona, zdołała naprawdę się zdrzemnąć, i otworzyła oczy. W progu stał dyżurny podoficer w galowym uniformie z akselbantem woźnego sądowego.

— Panie i panowie oficerowie: rozprawa zostanie wznowiona za dziesięć minut — oznajmił i zamknął za sobą drzwi.

Honor poczuła, że puls jej przyspiesza.

W sali było nieco mniej widzów, za to świadkowie uwolnieni od zakazu kontaktów po złożeniu zeznań wypełnili wolne miejsca, tak że przy ich zajmowaniu panował spory tłok. Nawet wzrost tym razem nie pomógł Honor, za to pomocny okazał się Paul, który dzięki swej budowie sunął przez tłum niczym holownik, torując jej drogę. Kiedy wreszcie usiedli, Honor z obawą spojrzała na stół, za którym zasiedli już sędziowie. I odetchnęła z ulgą: szpada Younga leżała zwrócona rękojeścią do admirała White Haven.

Poczuła, że zaczyna drżeć, i dopiero wtedy dotarł do niej pomruk innych, którzy zauważyli ułożenie szpady, i odgłos, jakby ktoś się dusił, dochodzący z prawej. Odwróciła głowę i zacisnęła usta na widok obleśnego grubasa wypełniającego fotel antygrawitacyjny z wbudowanym systemem automedycznym. Nalana twarz earla North Hollow była szaroblada, a najbardziej wyraźny jej element stanowiły wytrzeszczone świńskie oczka. Obaj młodsi bracia Younga siedzący po bokach byli prawie tak samo bladzi. Coś wewnątrz niej szeptało, że powinno jej być ich żal, ale nie było: Young był synem tego zapasionego knura, po którym odziedziczył wszystko co najgorsze. I nie chodziło o skłonność do tycia.

Rozległ się ostry melodyjny dźwięk dzwonka uderzonego młoteczkiem i zapadła cisza.

— Sąd wznawia posiedzenie — oznajmił White Haven i dał znak Marines pilnującym drzwi do jednego z bocznych pomieszczeń.

Dowodzący wartą sierżant wszedł do niego i wszyscy obecni zdali się wstrzymać oddech. Drzwi otworzyły się ponownie i wyłonił się z nich Pavel Young. Dwaj wartownicy ustawili się po jego bokach i cała trójka ruszyła ku fotelowi, obok którego stał obrońca.

Widać było, że Young próbuje zapanować nad mimiką twarzy, stara się, by pozostała ona obojętna, ale nie udawało mu się to — policzki drgały mu nerwowo, a na czole perliły się grube krople potu. Dla wszystkich oczekiwanie było długie i męczące — dla niego musiało być przedsionkiem piekła. Gdy Honor to sobie uświadomiła, stwierdziła z zaskoczeniem, że sprawiło jej to prawdziwą przyjemność.

Young właściwie jej nie zauważył, choć prześliznął się po niej wzrokiem. Wpatrywał się prosto przed siebie, jakby chciał choć o sekundę odwlec nieuniknione. Doszedł sztywno do fotela, odwrócił się i już nie mógł niczego odwlec — spojrzał na szpadę i strach go sparaliżował.

Szpada leżała zwrócona ostrzem ku niemu. I ten jeden jedyny fakt wywołał w jego umyśle lawinę paraliżującego przerażenia, jakiego nigdy dotąd nie czuł. Nawet wtedy na mostku Warlocka.

Nie był w stanie opanować nagłego dreszczu, podobnie jak nie mógł zapanować nad sobą i nie odwrócić się, by spojrzeć na ojca. W jego oczach zobaczył czystą panikę oraz pełną przerażenia i wściekłości niemoc. Oderwał wzrok od niego, czując nową falę strachu, i dopiero wówczas dostrzegł swego byłego zastępcę trzymającego tę kurwę za rączkę! Ale nawet nagła wściekłość nie zdołała przebić się przez przerażenie.

— Więzień zwróci się twarzą do sądu! — Zimny głos admirała White Haven przerwał ciszę i Young odruchowo odwrócił głowę.

Przełknął z trudem ślinę, czekając na ciąg dalszy w stanie dziwnego otępienia.

— Kapitanie lordzie Young, został pan osądzony przez sąd wojenny. Zarzuty już pan usłyszał, czy jest pan gotów usłyszeć wyrok?

Young ponownie przełknął ślinę. I jeszcze raz, ale gardło nie stało się ani trochę mniej zaschnięte. Był poddawany jakiejś wyrafinowanej torturze, od której nie było ucieczki, i tylko świadomość, że musi odpowiedzieć, by ją jak najszybciej zakończyć, skłoniła go do odpowiedzi.

— Tak — powiedział ochryple, ale zabrzmiało to zrozumiale.

White Haven skinął głową.

— Doskonale — ocenił. — Zostaje pan uznany winnym złamania artykułu 23 prawa wojennego, czyli zarzutu pierwszego, stosunkiem głosów cztery do dwóch.

Ktoś jęknął głucho za plecami Younga, ale White Haven jedynie odchrząknął i czytał dalej równym i niewzruszonym niczym przeznaczenie głosem.

— Zostaje pan uznany winnym naruszenia artykułu 26 prawa wojennego, czyli zarzutu drugiego, stosunkiem głosów cztery do dwóch. Zostaje pan uznany winnym zarzutu trzeciego, czyli narażenia na niebezpieczeństwo innych okrętów i spowodowania ciężkich strat w ludziach, stosunkiem głosów cztery do dwóch. Zarzut czwarty, głoszący że pańskie postępowanie było rezultatem tchórzostwa… sąd ten nie jest w stanie wydać wyroku, bowiem stosunek głosów wynosi trzy do trzech.

Na widowni rozległ się szmer niedowierzania, a Young nie mógł uwierzyć własnym uszom.

— Zarzut piąty, głoszący że pańskie postępowanie należy uznać za dezercję w obliczu wroga zgodnie z artykułami 14, 15 i 19 prawa wojennego… sąd ten także nie jest w stanie tego orzec, bowiem stosunek głosów wyniósł trzy za skazaniem, trzy za uniewinnieniem.

Pomruk na widowni zmienił się z niedowierzającego w oburzony. A Young ujrzał promyk nadziei: brak wyroku w kwestiach, które naprawdę się liczyły, bo tylko za nie mógł trafić przed pluton egzekucyjny!

— Niemożliwość wydania orzeczenia nie oznacza uniewinnienia — dodał White Haven tonem wypranym z jakichkolwiek uczuć — ponieważ jednak w Gwiezdnym Królestwie Manticore obowiązuje zasada domniemania niewinności do momentu skazania, sąd tym razem nie miał innego wyboru, jak odrzucić zarzut czwarty i piąty.

Honor sparaliżowały uczucia dokładnie przeciwne niż te, które dały Youngowi nadzieję. Skurwielowi znowu się udało! Trzy pierwsze zarzuty nie wystarczały nawet, by wyrzucić go ze służby przy takich koneksjach rodzinnych! Połowa pensji, nagana pisemna, niemożność aktywnej służby, ale to wszystko było nieważne. Wszarz ponownie wyłgał się w tych kwestiach, które były naprawdę ważne, bo Admiralicja nie wznowi procesu w tak niepewnej politycznie sytuacji. Jego nagłe odprężenie świadczyło o tym, że także to zrozumiał, i na ten widok mało nie targnęły nią torsje. White Haven nadal coś mówił, ale były to jedynie nic nie znaczące dźwięki; dopiero gdy poczuła gwałtowny uścisk dłoni Paula, stały się zrozumiałe i istotne.

— …obowiązkiem tego sądu jest wyznaczenie kary za przestępstwa, których winnym został pan uznany. Zdaniem dwóch trzecich składu sędziowskiego pańskie zachowanie w czasie bitwy o Hancock jest dowodem karygodnego lekceważenia obowiązków i braku cech charakteru niezbędnych u oficera Królewskiej Marynarki. Dlatego stosunkiem głosów cztery do dwóch sąd ten postanawia, co następuje: oskarżony, kapitan lord Pavel Young, ma zostać zdegradowany i pozbawiony wszystkich praw, przywilejów i prerogatyw przysługujących oficerom Royal Manticoran Navy oraz usunięty ze służby jako niegodny tego, by kiedykolwiek nosić mundur jakiejkolwiek królewskiej formacji wojskowej. Wyrok zostanie wykonany publicznie w ciągu trzech dni od chwili jego ogłoszenia. Rozprawa zostaje zakończona.

Rozległy się kolejne dźwięki dzwonka, dla Honor brzmiące niczym słodka, oczyszczająca muzyka, dla Younga jak trąby potępienia. To było gorsze od egzekucji: wyrzucili go i zdegradowali, jakby był niegodny nawet pogardy. Jakby nie zasługiwał nawet na rozstrzelanie! Będzie żył, fakt, ale najpierw czeka go cały upokarzający ceremoniał, a potem życie w hańbie i pogardzie. Niewielu będzie śmiało mu ją okazać z uwagi na wpływy i możliwości jego rodziny, ale uważać tak będą wszyscy.

Było to tym straszniejsze, że ten horror nastąpił tuż po chwilowej uldze i przekonaniu, że znów udało mu się wywinąć. A idealna cisza panująca na sali sądowej podkreślała jedynie satysfakcję obecnych. Skurczył się wewnętrznie, czekając na ten pierwszy pełen aprobaty pomruk, i podskoczył, słysząc za plecami przeraźliwe wycie elektronicznego alarmu.

Przez moment nie był w stanie go umiejscowić i rozpoznać, a w następnej sekundzie okręcił się na pięcie, gdy zrozumiał co to za dźwięk. Był to alarm modułu medycznego fotela ojca, który leżał bezwładnie niczym nadmuchana lalka. Alarm wył potępieńczo, grając Youngowi na nerwach, ale mógł jedynie wybałuszyć oczy, bowiem nie potrafił ruszyć się z miejsca.

Загрузка...