30

Myron i Win wrócili do Nowego Jorku oddzielnie, każdy swoim samochodem. Mecz Brendy zaczynał się za trzy kwadranse. Dość czasu, żeby wpaść do domu i przebrać się.

Myron zaparkował na Spring Street, blokując czyjeś auto. Kluczyki zostawił w stacyjce. Samochód był bezpieczny, bo obok czuwał w jaguarze Win. Myron wjechał windą na górę. Otworzył drzwi i ujrzał Jessicę.

Zamarł.

Wpatrzyła się w niego.

– Nie uciekam – powiedziała. – Nigdy już nie ucieknę.

Przełknął ślinę i skinął głową. Próbował się ruszyć, ale jego nogi miały inny pomysł.

– Co się stało? – spytała.

– Dużo – odparł.

– Słucham.

– Zabito mojego przyjaciela Horace’a.

Zamknęła oczy.

– Przykro mi.

– Esperanza odchodzi z MB.

– Nie możesz temu zaradzić?

– Nie.

Zadzwoniła komórka. Wyłączył ją. Stali jak wmurowani.

– Co jeszcze? – spytała Jessica.

– To wszystko.

Potrząsnęła głową.

– Nawet na mnie nie spojrzałeś.

Rzeczywiście. Podniósł głowę i spojrzał na nią pierwszy raz od chwili, gdy wszedł do mieszkania. Była jak zwykle nieznośnie piękna. Poczuł, jak coś w nim pęka.

– Omal się z kimś nie przespałem – powiedział.

Ani drgnęła.

– Omal?

– Tak.

– Rozumiem… Dlaczego omal? – spytała po chwili.

– Słucham?

– To ona się powstrzymała? Czy ty?

– Ja.

– Dlaczego?

– Dlaczego?

– Tak, Myron, dlaczego nie poszedłeś na całość?

– Boże, co za piekielne pytanie.

– Wcale nie. Kusiło cię, przyznaj się.

– Tak.

– Mało, że kusiło – dodała. – Chciałeś to zrobić.

– Nie wiem.

– Kłamiesz.

– Niech ci będzie, chciałem to zrobić.

– Dlaczego nie zrobiłeś?

– Bo związany jestem z inną. A ściślej, kocham inną.

– Jak rycersko. Więc wstrzymałeś się ze względu na mnie?

– Wstrzymałem się ze względu na nas.

– Znowu kłamiesz. Wstrzymałeś się ze względu na siebie. Myron Bolitar, idealny mężczyzna, wierny tej jednej jedynej.

Zacisnęła dłoń w pięść i przytknęła do ust. Zrobił krok w jej stronę, ale się cofnęła.

– Postępowałam głupio. Przyznaję – powiedziała. – Popełniłam w życiu tyle głupstw, aż dziw, że mnie nie rzuciłeś. A może narobiłam ich tyle, bo wiedziałam, że mogę. Zawsze mnie kochałeś. Nieważne, jak głupio się zachowywałam, ty zawsze mnie kochałeś. A zatem może należy mi się mały rewanż.

– Nie chodzi o rewanż.

– Wiem, do diabła! – Objęła się rękami, jakby raptem w pokoju zrobiło się bardzo zimno. Jakby chciała, żeby ją ktoś przytulił. – I to właśnie mnie przeraża.

Milczał i czekał.

– Ty nie oszukujesz, Myron. Nie latasz za spódniczkami. Nie szukasz przygód. Co więcej, trudno cię skusić. Dlatego pytam: jak bardzo ją kochasz?

Myron podniósł ręce do góry.

– Ledwie ją znam.

– Myślisz, że to się liczy?

– Nie chcę cię stracić, Jess.

– A ja nie mam zamiaru oddać cię bez walki. Ale muszę wiedzieć, z czym mam do czynienia.

– To nie tak.

– A jak?

Otworzył usta i je zamknął.

– Chcesz wyjść za mąż? – spytał.

Zamrugała oczami, ale się nie cofnęła.

– Czy to oświadczyny?

– Zadałem ci pytanie. Czy chcesz wyjść za mąż?

– Jeżeli będzie trzeba, to tak, zechcę.

Myron uśmiechnął się.

– Boże, co za entuzjazm!

– Co chcesz ode mnie usłyszeć, Myron? Powiem, co tylko zechcesz. Tak, nie, cokolwiek, bylebyś ze mną został.

– Ja nie poddaję cię próbie, Jess.

– No, to dlaczego raptem mówisz o małżeństwie?

– Bo chcę być z tobą na zawsze. Kupić dom. Mieć dzieci.

– Ja też – odparła. – Ale żyje nam się bardzo dobrze. Mamy swoje kariery, wolność. Po co to psuć? Będzie na to czas później.

Potrząsnął głową.

– O co chodzi? – spytała.

– Grasz na zwłokę.

– Nie, nie gram.

– Nie chciałbym czekać z założeniem rodziny na dogodniejszy czas.

– Chcesz ją założyć właśnie teraz?! – Jessica uniosła ręce. – Natychmiast? Naprawdę tego chcesz? Marzysz o domu na przedmieściach, jaki mają twoi rodzice? O grillach w sobotnie wieczory? O tablicy do kosza za domem? O udzielaniu się w komitecie rodzicielskim? O zakupach w centrum handlowym przed nowym rokiem szkolnym? Naprawdę o tym wszystkim marzysz?

Myron spojrzał na nią i poczuł, że coś w nim pęka i się rozsypuje.

– Tak – odparł. – Właśnie o tym.

Stali, wpatrując się w siebie. Zapukano do drzwi. Żadne się nie poruszyło. Zapukano ponownie.

– Otwórz – usłyszeli głos Wina.

Win nigdy nie przeszkadzał bez powodu. Myron otworzył drzwi. Win zerknął na Jessicę, lekko skinął jej głową i podał mu komórkę.

– To Norm Zuckerman – wyjaśnił. – Próbował się do ciebie dodzwonić.

Jessica wyszła z pokoju. Szybkim krokiem. Przyglądający się jej Win nie zmienił wyrazu twarzy. Myron wziął od niego komórkę.

– Tak, Norm?

– Zaraz zacznie się mecz! – powiedział Norm w wielkim popłochu.

– I?

– Więc gdzie, do licha, jest Brenda?!

Myronowi serce skoczyło do gardła.

– Powiedziała, że zabierze się autobusem z drużyną.

– Nie wsiadła do niego, Myron!

Myron pomyślał o Horasie, leżącym na stole w kostnicy, i ugięły się pod nim kolana. Spojrzał na Wina.

– Ja poprowadzę – powiedział Win.

Загрузка...