Brenda pojawiła się w spodenkach z lycry i staniku sportowym. Mocno zbudowana, o silnych nogach, ramionach, mięśniach, odróżniała się od patrzących z urazą na jej sylwetkę zawodowych modelek (nie wzrostem, gdyż większość z nich miała po metr osiemdziesiąt) niczym wybuchająca supernowa od gwiazdek gazowych.
Najwyraźniej krępowały ją sugestywne pozy, które kazano jej przybierać. Ted przeciwnie. Falował całym ciałem i łypał na nią zmrużonymi oczami, w założeniu wyrażającymi stłumiony erotyzm. Dwa razy Brenda nie wytrzymała i zaśmiała mu się prosto w twarz. Myron, niechętny modelowi, czuł do niej rosnącą sympatię.
Wyjął telefon komórkowy i zadzwonił do Wina. Win był głównym konsultantem finansowym w Lock-Horne Securities, bardzo starej szacownej firmie, która już na statku Mayflower sprzedawała akcje pierwszym osadnikom. Jego biuro mieściło się w centrum Manhattanu, w budynku Lock-Horne’a, na rogu Park Avenue i Czterdziestej Siódmej Ulicy. Myron wynajmował od niego lokal. Agent sportowy na Park Avenue? To się nazywa klasa.
Po trzech sygnałach usłyszał drażniąco wyniosły głos z taśmy: „Niczego nie nagrywaj, odwieś słuchawkę i się powieś”. Pip! Pokręcił głową, uśmiechnął się i jak zwykle nagrał wiadomość.
Rozłączył się i zadzwonił do agencji.
– RepSport MB – odezwała się Esperanza.
M oznaczało Myron, B Bolitar, a RepSport, że agencja reprezentuje sportowców. Sam wymyślił tę nazwę, bez pomocy speców od marketingu. Mimo oczywistych sukcesów i pochwał pozostał skromny.
– Są jakieś wieści? – spytał.
– Tysiące.
– A z ważnych?
– Greenspan pyta, ile zarobiłeś na nagłych zwyżkach stóp procentowych. Poza tym nic. Czego chciał Norm? – spytała czujnie.
Esperanza Diaz – „hiszpańska siksa”, jak nazwał ją Norm – pracowała w agencji RepSport MB od zarania. Przedtem, jako Mała Pocahontas, zajmowała się zawodowo damskim wrestlingiem. Krótko mówiąc, przebrana w bikini, takie jak Raquel Welch w filmie Milion lat przed naszą erą, obłapiała inne kobiety na oczach rozentuzjazmowanej tłuszczy. Swój awans na reprezentantkę sportowców uważała poniekąd za krok wstecz w karierze.
– Chodzi o Brendę Slaughter – odparł.
– Tę koszykarkę?
– Tak.
– Widziałam kilka jej meczów. W telewizji wygląda na gorącą sztukę.
– Na żywo również.
– Myślisz, że uprawia miłość, która nie śmie wymówić swego imienia? – spytała po chwili.
– Co?
– Czy lubi kobiety?
– O mamo. Zapomniałem sprawdzić, czy ma lesbijski tatuaż.
Preferencje seksualne Esperanzy zmieniały się jak poglądy polityków po wyborach. Obecnie gustowała w mężczyznach. Był to, jak się domyślał, jeden z plusów biseksualności: kochasz, kogo wola. Coś o tym wiedział. W szkole średniej miał takiego pecha, że na randkach z reguły trafiał na biseksualistki – gdy tylko wspomniał o seksie, natychmiast robiły w tył zwrot. Dowcip był stary, zgoda, ale jary.
– Nie szkodzi. Ja naprawdę lubię Davida – powiedziała, mając na myśli obecnego kochasia. Ich związek nie miał szans. – Lecz musisz przyznać, że Brenda Slaughter jest seksowna.
– Przyznaję.
– Fajnie byłoby spędzić z nią parę nocek.
Myron skinął głową. Ktoś pośledniejszego formatu mógłby wyczarować w głowie kilka niezłych widoczków gibkiej, filigranowej hiszpańskiej piękności w namiętnych obłapkach z zachwycającą czarną amazonką w staniku sportowym. Ale nie taki dżentelmen i światowiec jak on.
– Norm chce, żebyśmy jej pilnowali – powiedział i zdał jej relację.
Kiedy skończył, usłyszał westchnienie.
– O co chodzi? – spytał.
– Chryste Panie, Myron, jesteśmy agencją sportową czy agencją Pinkertona?
– Agencją, która ma zdobywać klientów.
– Powtarzaj to sobie na okrągło.
– O co chodzi, do licha?
– Nic. Co mam zrobić w tej sprawie?
– Jej ojciec zniknął. Nazywa się Horace Slaughter. Spróbuj znaleźć coś na jego temat.
– Będzie mi potrzebna pomoc.
Myron potarł oczy.
– Myślałem o zatrudnieniu kogoś na stałe – rzekł.
– Kogoś, kto dysponuje czasem?
Nie odpowiedział.
– Dobra. – Westchnął. – Zadzwoń do Wielkiej Cyndi. Ale zaznacz, że zatrudniamy ją na próbę.
– W porządku.
– Kiedy zjawi się jakiś klient, masz ją ukryć w moim gabinecie.
– Tak, tak…
Esperanza odłożyła słuchawkę.
Po zakończeniu zdjęć Brenda Slaughter podeszła do Myrona.
– Gdzie teraz mieszka pani ojciec? – spytał.
– Tam gdzie mieszkał.
– Była pani w jego mieszkaniu po tym, jak zniknął?
– Nie.
– Więc zacznijmy od niego.