ROZDZIAŁ XVII

— O tutaj! Widzicie? — Honor wskazała na główny ekran taktyczny i spojrzała na Mercedes Brigham i Freda Bagwella.

Cała trójka oglądała nagranie ostatnich ćwiczeń, a ponieważ holoprojekcja na pokładzie flagowym była zbyt mała, by pokazać szczegóły, o które chodziło Honor, użyła największego ekranu w centrum kierowania walką. Teraz przyglądała się ich twarzom. Skupili się na tym, co widzieli na samym środku ekranu. Wiedziała, że próbują zrozumieć to, co ona już wydedukowała, i zobaczyć wyniki tego rozumowania tam, gdzie powinny się znajdować na ekranie. Pierwsza do właściwych wniosków doszła Mercedes, o czym świadczyła nierozpoznawalna, stłumiona inwektywa, sądząc po tonie. Bagwell nadal nie wiedział, o co chodzi, wnioskując po minie.

— Widzę, milady, ale nie wiem, co to takiego — przyznał, wlepiając oczy w słaby ślad, a raczej cień śladu widoczny na zapisie.

Uczciwość była jedną z cech, które Honor u niego lubiła. Co prawda jego upór, by robić wszystko zgodnie z planem, czasami doprowadzał ją do furii, ale kiedy czegoś nie wiedział, przyznawał to otwarcie.

— Mercedes? — Brigham westchnęła.

— Wiem, co to takiego — przyznała kwaśno. — To jest, Fred, sonda zwiadowcza wyposażona w osłony typu stealth i lecąca z minimalną prędkością. Przeleciała przez sam środek naszego szyku.

— Sonda zwiadowcza? — Bagwell zamrugał gwałtownie oczami i nagle go olśniło. — To w ten sposób admirał Henries dowiedział się, co zamierzamy!

— W rzeczy samej — przyznała z niechęcią Honor: nie spodziewała się, że sir Alfred Henries dowodzący eskadrą RMN, która zawitała do systemu po drodze na front, okaże się aż tak pomysłowy.

Potrząsnęła głową z rezygnacją — ładnych parę godzin spędziła z Mercedes i Bagwellem, planując powitalną niespodziankę, która miała wszelkie szansę na sukces. I gdyby nie ta sonda, zakończyłaby się nim.

Systemy radioelektroniczne Ludowej Marynarki były znacznie gorsze od używanych przez Royal Manticoran Navy, toteż by uzyskać zbliżone wyniki, wymagały znacznie większych anten i więcej sprzętu wewnątrz okrętów. Marynarka Graysona przy modernizacji nie mogła się oprzeć pokusie i wykorzystała dostępne miejsca w tym samym celu, ale z zupełnie innym skutkiem. Wyrzucono bowiem urządzenia wyprodukowane w Republice, a zainstalowano podobne pochodzące z Królestwa, tyle że weszło ich tam znacznie więcej. Dzięki temu Terrible miał wyposażenie do prowadzenia wojny radioelektronicznej takie jak liczący szesnaście milionów ton masy orbitalny fort. Honor była z tego jak najbardziej zadowolona: skoro ktoś zamierzał strzelać do jej okrętu (a prędzej czy później musiało to nastąpić), chciała mieć do dyspozycji wszystko, co mogłoby utrudnić mu to zadanie.

Co nie zmieniało faktu, że zaskoczyła ją informacja, iż jej okręty są znacznie lepiej pod tym względem wyposażone niż superdreadnoughty Królewskiej Marynarki. Co prawda operatorzy nie w pełni poznali jeszcze możliwości własnego sprzętu, ale natchnęło ją to pomysłem niespodzianki na ćwiczenia. Postanowiła wymienić miejscami okręty i zamaskować to, używając środków radioelektronicznych. I tak klasyczny szyk jej eskadry z superdreadnaughtami w ciasnej formacji, osłanianymi przez jednostki eskorty i poprzedzany przez rozwiniętą eskadrę krążowników liniowych w rzeczywistości był eskadrą krążowników liniowych poprzedzaną przez superdreadnoughty. Henries nie miał prawa wykryć czegokolwiek z odległości czterech milionów kilometrów, a z tej odległości zamierzała odpalić pierwszą salwę ze wszystkich okrętów liniowych, jak też z holowanych przez nie wyrzutni. Powinna zmasakrować jego okręty, zanim załogi zorientują się, kto właściwie do nich strzela.

Niestety, poszło nie całkiem tak, jak zamierzała i to częściowo z jej własnej winy. Tak się starała, że obrała najłatwiejszy do przewidzenia kurs, przez co dała mu okazję do wystrzelenia sond, nim znalazł się w zasięgu umożliwiającym ich wykrycie. Sir Alfred nadał im dużą szybkość i wyłączył napędy, gdy znalazły się na odpowiednim kursie. Dzięki temu były praktycznie nie do wykrycia przez sensory pokładowe jej okrętów, tym bardziej że miały wbudowane słabe co prawda, ale zawsze systemy stealth. Sondy przeleciały tak blisko jej formacji, że żadne elektroniczne cuda nie były w stanie ich ogłupić, a jedna przemknęła nie zauważona nawet przez szyk jej okrętów.

— I tak właśnie odkrył nasz podstęp — podsumowała wyjaśnienia. — Spryciarz, prawda?

— Cóż… fakt, milady — przyznał Bagwell. — Co oznacza, że my jutro musimy być jeszcze sprytniejsi.

— Właśnie… — zgodziła się z uśmiechem, na który słabo, ale jednak odpowiedział.

Wiedziała, że Bagwell nigdy nie przekona się do niekonwencjonalnej taktyki, ale robił, co mógł, a jej eskadra radziła sobie jak dotąd nie najgorzej. Z przeprowadzonych dotychczas czterech ćwiczeń z eskadrą Henriesa wygrała jedne, dwa zakończyły się bez rozstrzygnięcia, a ostatnie przegrała — niewiele, ale zawsze. Sir Alfred był z pewnością zadowolony z wygranej, ale Honor wiedziała, że nie ucieszył go ogólny wynik — nie spodziewał się tak trudnego przeciwnika. Było to widać w czasie pierwszej wspólnej odprawy, zaraz po jego przybyciu do układu: był naturalnie uprzejmy, ale też zbyt bardzo pewny siebie, by nie rzec arogancki.

Prychnęła rozbawiona tym wspomnieniem, a siedzący na jej ramieniu Nimitz bleeknął radośnie. Przyszło jej na myśl, że skoro tak odebrała zachowanie sir Alfreda, to sama musiała być zdaniem graysońskich oficerów wręcz nieznośnie arogancka, gdy pierwszy raz przybyła do systemu Yeltsin. Wiedziała, że Henries nie zrobił tego celowo i najprawdopodobniej nawet nie zdawał sobie sprawy, że może sprawiać takie wrażenie. Królewska Marynarka, jak by nie było, miała długoletnią tradycję zwycięstw, a i w tej wojnie jak dotąd szło jej całkiem dobrze, toteż jej oficerowie niejako odruchowo uważali, że są lepsi od oficerów wszystkich innych flot. I widać to było po ich zachowaniu.

Cóż, sir Alfred powinien mieć więcej samokrytycyzmu, wiedząc, że chodzi o Marynarkę Graysona. Wykazały to zresztą pierwsze ćwiczenia, które przegrał z kretesem. W końcu należała mu się jakaś wygrana… ale do żadnej kolejnej nie zamierzała dopuścić.

— Dobrze — odwróciła się od ekranu. — Jutro będziemy mieli kolejną szansę. I to ostatnią, nim odleci do Thetis. Otrzymaliśmy już rozkazy?

— Tak, milady. — Bagwell wyciągnął ku niej elektrokartę, uaktywnił ją i wyjaśnił: — Arbitrzy zdecydowali się przeklasyfikować jego krążowniki liniowe na dreadnaughty, co da mu osiem superdreadnaughtów i sześć dreadnaughtów. My za to dostaniemy pod swoje rozkazy 2. Eskadrę Liniową.

Honor udało się nie skrzywić — Drugą Eskadrą dowodził osobiście admirał Matthews, który w takiej sytuacji wystąpi w roli obserwatora, a jego eskadra miała dość czasu na manewry w pełnym składzie, by osiągnąć znacznie wyższy poziom zgrania i gotowości bojowej niż jej. Dlatego posiadanie jej pod rozkazami na okres ćwiczeń było miłą wiadomością, niemiłą zaś było to, że nie znała kapitanów wchodzących w jej skład okrętów i nie wiedziała, czego może od którego oczekiwać. Poza tym świadomość, iż przełożony będzie jej cały czas zaglądał przez ramię, także nie należała do specjalnie przyjemnych.

— Będziemy dysponowali jedenastoma okrętami liniowymi przeciwko czternastu — ciągnął tymczasem Bagwell. — Ale my będziemy mieli wyłącznie superdreadnoughty, podczas gdy…

— Przepraszam, milady — rozległo się niespodziewanie z tyłu i Honor odwróciła się.

Za jej plecami stał Jared Sutton. W ciągu ostatnich miesięcy młodzieniec nabrał zarówno obycia, jak i pewności siebie, przechodząc od prawie bolesnego uwielbienia do nieśmiałych prób wykazania humoru w odpowiedzi na łagodne złośliwości Honor. Robił to naturalnie z pełnym szacunkiem (porucznikowi, który przestałby okazywać stosowny szacunek admirałowi, niezależnie od tego, jak byłby lubiany przez tegoż admirała, można byłoby jedynie współczuć), ale zaczynał zachowywać się jak ktoś, kto odbył szkolenie na wyspie Saganami. Co było prawdziwym osiągnięciem, biorąc pod uwagę, że nie ukończył tej akademii, a admirał, z którym miał do czynienia, był patronką i kobietą. Teraz jednakże starał się utrzymać kamienny wyraz twarzy, a w jego oczach nie było zwyczajowych radosnych błysków.

— Tak, Jared? — powiedziała i uniosła brwi, bowiem bez słowa podał jej elektrokartę.

Poczuła jego zaniepokojenie dzięki Nimitzowi, a potem przeczytała wiadomość. Wiedziała, że jej reakcja spowodowała wzrost napięcia tak u Mercedes, jak i u Bagwella, ale chwilowo jej to nie obchodziło. Skoncentrowała się na przyswojeniu i przeanalizowaniu tego, co czytała. Gdy doszła do trzeciej strony, zacisnęła usta — było gorzej, niż się spodziewała… Skończyła, zmusiła się do przybrania obojętnego wyrazu twarzy i uniosła głowę.

— Dziękuję, Jared. Przekaż pozdrowienia komandorowi Branniganowi i powiedz mu, by poinformował admirała Matthewsa, że przybędę na pokład Vengenance najszybciej, jak będę mogła — poleciła. — I poproś Maca, żeby przygotował mój galowy mundur.

— Aye, aye, milady. — Sutton wyprężył się i pospieszył wykonać rozkaz.

Honor przeniosła wzrok na stojącego skromnie przy ścianie członka swojej ochrony.

— Simon, poinformuj proszę Andrew, że za kwadrans opuszczam okręt. Niech przekaże to załodze mojej pinasy i spotka się ze mną na głównym pokładzie hangarowym.

— Tak, milady — potwierdził Mattingly i sięgnął po komunikator.

Honor zaś odwróciła się do oficerów i uśmiechnęła bez śladu humoru, widząc ich miny.

— Admirał co prawda nie wymienił szefów sztabów, ale sądzę, że lepiej będzie, jak polecisz ze mną, Mercedes — zdecydowała. — Fred, ty masz tutaj aż za dużo roboty, więc nie ma sensu, żebym cię od niej odciągała. Chcę mieć za godzinę aktualny stan gotowości każdego okrętu.

— Naturalnie, milady. Mogę się dowiedzieć, co się stało?

— Możesz. — Podała mu wiadomość przyniesioną przez Suttona. — Ludowa Marynarka właśnie zajęła systemy Candor i Minette. Admirał Matthews otrzymał potwierdzenia z obu miejsc. Nie wiemy, co chcą osiągnąć, ale sytuacja już zmieniła się raczej radykalnie.

— I to jak… — mruknęła Mercedes. — Jakimi siłami tego dokonali?

— Większymi niż bym sądziła, że będą w stanie zgromadzić podczas naszej ofensywy na Trevor Star. Łącznie użyli ponad trzydziestu superdreadnaughtów — odparła Honor. — Ponieważ chodzi o dwa oddalone od siebie systemy, to i tak słabe siły, jeśli będą chcieli je utrzymać.

— Chyba że do obu wyślą posiłki, milady — dodał Bagwell.

— Chyba że — zgodziła się Honor i spojrzała na chronometr. — Nie mamy teraz czasu na prognozy. Mercedes, spotkamy się na pokładzie hangarowym, a ty, Fred, bierz się za ten raport.


Admirał Wesley Matthews wstał na powitanie, gdy w drzwiach flagowej sali odpraw pojawiła się lady Honor Harrington. Ponieważ admirał Henries miał do pokonania mniejszą odległość, zjawił się kilka minut wcześniej. Nadal jednak zajęty był czytaniem meldunków, które otrzymał Matthews. Lady Harrington zjawiła się w towarzystwie dwóch członków ochrony. Major LaFollet omiótł spojrzeniem kabinę i bez protestu wycofał się z podkomendnym na znak patronki. Matthews doceniał ten gest, bo choć nie miał zastrzeżeń co do profilaktyki dotyczącej spraw bezpieczeństwa lady Harrington, wolał, by przy takich jak ta rozmowach tak wysokich oficerów nie było zbędnych świadków.

I nie chodziło tu o zachowanie tajemnicy, bo sprawa, która ich tu sprowadziła, szybko zostanie podana do publicznej wiadomości. Chodziło po prostu o zasadę. A to spotkanie było o tyle trudne, że admirał Henries był o trzydzieści standardowych lat starszy od lady Harrington, co powodowało, że najmłodszy wiekiem był Matthews. A równocześnie był on najstarszym rangą oficerem Sojuszu w systemie, więc do niego należało podjęcie decyzji, co robić z całym tym pasztetem.

— Proszę usiąść, milady — zaproponował.

Honor zajęła wskazany fotel, Mercedes usiadła w sąsiednim i zajęła się meldunkami, na podstawie których Matthews zarządził odprawę. Honor zignorowała ekran komputera, przyglądając się Matthewsowi. Widząc, że to zauważył, uniosła pytająco brew. Odpowiedział jej lekkim wzruszeniem ramion, a potem przybrał zwyczajowy, pozbawiony ekspresji wyraz twarzy. Henries zakończył lekturę i uniósł głowę.

— No to nas kutasy zaskoczyli — ocenił szczerze Henries.

Matthews skinął głową, choć nie był zachwycony dosadnym językiem admirała. Nie było to zgodne z przyjętymi we wszystkich flotach zasadami dobrego wychowania obowiązującymi oficerów na służbie, ani też nie licowało z dobrymi manierami w obecności kobiety, choć nie wątpił, że lady Harrington potrafi kląć nie gorzej od Henriesa. Nic nie mógł jednak na to poradzić — sir Alfred był kompetentnym oficerem, jednakże młodość spędził w marynarce handlowej, a stopnia i tytułu dorobił się ciężką pracą, zaczynając od stopnia podoficera, co nawet w RMN było niezwykłym osiągnięciem. Utrzymał dosadny język świadomie — jako przypomnienie tego sobie i innym — a reszta oficerów flagowych Królewskiej Marynarki wyraziła na to milczącą zgodę. Jak na urodzonego na planecie Manticore był niski i krępy, ale i tak wyższy od Matthewsa. Teraz przeczesał dłonią krótko ścięte blond włosy. Nie krył poważnego zaniepokojenia.

— Jak oni, do licha, zdołali wycofać tyle okrętów liniowych z frontu?! — dodał, powtarzając nieświadomie wcześniejsze pytanie Honor. — A skoro już im się to udało, to po cholerę marnowali siły na rajd po takich zadupiach, zamiast polecieć na Thetis?

— Jeżeli to jest tylko rajd, sir Alfredzie — zauważyła cicho Honor, a widząc spojrzenie Henriesa, dodała: — Nawet jeśli to tylko rajd, to i tak ma pan rację. Wysłali dobre siedem procent okrętów liniowych sto pięćdziesiąt lat świetlnych za front i użyli ich do zajęcia dwóch systemów, które ani dla nich, ani dla nas nie są specjalnie istotne. To raczej głupie posunięcie, jeśli dzięki spowodowanemu przez to osłabieniu ich sił admirał White Haven zdobędzie Trevor Star. Nie mam nic przeciwko temu, by przeciwnik postępował głupio, ale przy takim stopniu głupoty nieodparcie nasuwa się wniosek, że chodzi im o coś innego i że jeszcze nie odkryli kart, a to jest po prostu dywersja.

— Nie sądzi pani, że chodzi im o zmuszenie earla White Haven do osłabienia sił poprzez oddelegowanie stosownych oddziałów, by odbiły te systemy? — spytał Henries.

— To możliwe. Ale równie możliwe jest inne rozwiązanie tyle tylko, że nie wiemy jakie.

Henries przytaknął ruchem głowy, Matthews zrobił to samo. Mimo niewyparzonej gęby sir Alfred zawsze okazywał lady Harrington należny jej jako patronce szacunek, chociaż w Royal Manticoran Navy miała nadal tylko stopień kapitana. Była to jedna z rzeczy, które Matthewsowi się u niego podobały. I dość jasno świadczyła, że lady Honor Harrington cieszy się w Królewskiej Marynarce poważaniem i autorytetem, obojętne czy znajdowała się w czynnej służbie, czy na połowie pensji.

— To właśnie jest nasz podstawowy problem — wtrącił. — Ponieważ jednak nie potrafimy na poczekaniu znaleźć jego rozwiązania, należy skoncentrować się na tym, jak powinniśmy zareagować.

Włączył holoprojektor i nad stołem ukazała się trójwymiarowa mapa sporego fragmentu przestrzeni, obejmująca obszar ograniczony systemami Manticore, Claimont i Grendelsbane. Większość systemów miała zieloną barwę — kolor Sojuszu — ale Candor i Minette płonęły wściekłą czerwienią.

— Wbili klin w nasze skrzydło — wskazał Matthews. — co może być pierwszym etapem kontrofensywy. Jako następne będą chcieli zająć Solway i Treadway, choć lady Harrington ma rację: aby tego dokonać, będą musieli wycofać z frontu wiele okrętów liniowych, co osłabi ich obronę zarówno Trevor Star, jak i Nightingale. Mogliby zabrać je z systemu czy Maastricht. Jakoś nie sądzę, by akurat to mieli zamiar zrobić.

Honor i Henries przytaknęli. Przeciwnik musiał domyślić się, że prawdziwym celem kampanii jest zdobycie przez admirała White Haven systemu Trevor Star, gdyż jak długo znajdujący się w nim terminal Manticore Wormhole Junction był w rękach Ludowej Republiki Haven, stanowił bezpośrednie zagrożenie dla systemu Manticore. Trevor Star i Manticore dzieliło ponad dwieście lat świetlnych i superdreadnaught potrzebował co najmniej miesiąca na pokonanie tego dystansu w nadprzestrzeni. Przy użyciu terminalu cała armada mogła przemieścić się z jednego systemu w drugi natychmiast.

Pierwszym strategicznym celem Gwiezdnego Królestwa było zlikwidowanie tego zagrożenia, ale powodów do jak najszybszego zdobycia Trevor Star było więcej. Terminal Trevor Star zostałby natychmiast wykorzystany przez Sojusz, skracając czas tranzytu okrętów i niezmiernie ułatwiając kwestie logistyczne. System zostałby także jak najszybciej zmieniony w silnie umocnioną, wysuniętą bazę floty i stanowiłby przyczółek, z którego wyszłaby następna ofensywa. Zwolniłoby to przy okazji wszystkie jednostki używane do służby konwojowej między Manticore a Thetis i skróciło czas potrzebny na naprawę uszkodzonych okrętów, które nieporównanie szybciej trafiałyby do stoczni remontowych.

Ludowa Marynarka doskonale zdawała sobie sprawę z tego wszystkiego i dlatego musiała utrzymać Trevor Star. I utrzymywała, pchając tam od miesięcy wszystkie okręty, które zdołała wycofać z innych systemów. Dlatego obecne posunięcie było tyleż głupie, co niezrozumiałe. Czyli, jak to ujęła Honor — ponieważ nie mogło być tylko głupie, stanowiło początek jakiejś operacji, której celu ani zasięgu nie znali.

— No cóż — Henries przerwał milczenie. — Obojętne o co by im nie chodziło, po mojemu nie mamy innego wyboru, tylko musimy wykopać ich z obu systemów. Stanowią bezpośrednie zagrożenie dla układów Doreas i Casca, a w żadnym nie ma silniejszej pikiety niż stacjonująca w Cadorze. Mogą też, jak sądzę, spróbować odbić Quest… cóż, trzeba gnojom przyznać, że wybrali sobie cele, które po prostu musimy odbić i to szybko.

— I być może o to im właśnie chodzi — wtrącił Matthews. — Jak pan powiedział, celem może być zmuszenie admirała White Haven do wydzielenia ze swego zgrupowania niezbędnych do tego sił i osłabienie go.

— Z drugiej strony powinni zdawać sobie sprawę, że osiągnięcie tego jest prawie niemożliwe — odezwała się Honor. — Do tej pory zdołali już zgromadzić wystarczającą ilość informacji, by całkiem dobrze orientować się, czym dysponuje admirał White Haven. Prosta matematyka udowadnia, że mamy wystarczającą liczbę okrętów liniowych gdzie indziej, jak choćby w składzie Home Fleet czy nawet tutaj, by odbić oba systemy bez konieczności wycofania choćby jednego okrętu z frontu. Owszem, zmusi nas to do osłabienia lub nawet pozbawienia na ten czas obrony innych systemów, ale nie osłabi sił pierwszoliniowych, więc nie będzie miało wpływu na działania admirała White Haven. A kiedy zaczniemy odbijać te systemy, to albo się z nich wycofają bez walki, albo stracą większość superdreadnaughtów, które się w nich znajdują, co byłoby bezsensownym marnotrawstwem z ich punktu widzenia.

— Lady Harrington ma rację, sir — dodał Henries. — jedyne, co mogą na tym zyskać, to trochę czasu, nim zbierzemy odpowiednie siły. Nawet jeśli zajmą Doreas i Quest, da im to tylko więcej czasu, a nie będą mieli wystarczającej liczby okrętów liniowych, by utrzymać te systemy, gdy już zaczniemy je odbijać.

— Mamy jakieś wiadomości o tym, co oni robią w zdobytych systemach, sir? — spytała Honor.

— Nie bardzo. — Matthews potrząsnął smętnie głową. — jak dotąd wszystko co mamy, to raporty pikiet wysłane po zaobserwowaniu i zidentyfikowaniu składu napastników. Zakładam, że admirałowie Stanton i Meiner zdołali pozostać w zewnętrznych partiach systemów, ale nawet tego nie jesteśmy pewni. Z tego, co dotąd wiemy, nie wynika, by celem ataków było systematyczne niszczenie infrastruktury.

— W takim razie może rzeczywiście planują tam zostać. — Henries zmarszczył brwi. — Tylko w takim przypadku bez sensu jest niszczyć przemysł, którego można użyć.

— Jest to logiczne, ale tylko podkreśla stan naszej niewiedzy — zauważył Matthews. — Niezależnie od tego sądzę zresztą, że naszym najważniejszym zadaniem jest jak najszybsze zebranie odpowiednich sił w pobliżu obu systemów.

— Z meldunku admirała Stantona wynika, że choć jego okręty ucierpiały, zadał poważne straty napastnikom — wtrąciła Mercedes Brigham, odrywając wzrok od ekranu komputera. — Stracił cztery ciężkie krążowniki, a Orion i Majestic zostały poważnie uszkodzone, ale zniszczył superdreadnoughta, krążownik liniowy i poważnie uszkodził drugiego superdreadnoughta, milady.

— Fakt, ale zużył na to wszystkie posiadane rakiety — dodał Henries. — Może sobie siedzieć na obrzeżach systemu, ale jak długo nie dostarczymy mu w jakiś sposób rakiet, nie zdoła niczego zrobić. Admirał Meiner jest w lepszej sytuacji: ma pełne magazyny amunicyjne i nie uszkodzone okręty, ale krążowniki liniowe nie są w stanie walczyć z superdreadnaughtami.

— Za to my jesteśmy w stanie — odezwał się Matthews. Honor i Henries spojrzeli na niego, a on tymczasem uaktywnił kursor i najechał nim na system Grendelsbane. Obok wyświetliła się lista okrętów Sojuszu znajdujących się obecnie w układzie.

— Jak oboje widzicie, admirał Hemphill ma o pięćdziesiąt procent większe siły niż obie grupy napastników — przesunął kursor na Clarmont. — Admirał Koga ma tu dwa dywizjony dreadnaughtów, a… o, jest… admirał Truman w Klein Station dysponuje dywizjonem superdreadnaughtów. Co daje nam sześć okrętów liniowych na północ od Candor, choć skoncentrowanie ich będzie wymagało trochę czasu.

— Sześć przeciwko piętnastu, sir? — Henriesowi nie całkiem udało się ukryć powątpiewanie.

Matthews zaprzeczył ruchem głowy.

— Dziewiętnaście przeciwko piętnastu, sir Alfredzie — powiedział cicho. — Czas, żeby Grayson zaczął spłacać dług wobec Gwiezdnego Królestwa Manticore.

— Sir? — Henries wyprostował się.

Matthews uśmiechnął się lekko i wyjaśnił:

— Wiem, że otrzymał pan rozkaz dołączenia do admirała White Haven, ale właśnie go zmieniłem. Druga Eskadra Liniowa dołączy do pańskich sił i w ciągu trzech godzin wyruszymy do systemu Casca. Równocześnie wyślę kurierów do admirałów Kogi i Trumana z poleceniem, by dołączyli tam do nas jak najszybciej. Jeśli przeciwnik nie ruszył się dotąd z systemu Candor, będziemy mieli wystarczającą przewagę, by go przed tym powstrzymać, a kiedy dołączą do nas pozostałe dywizjony, zdołamy bez trudu odbić system. A potem skierować się do Minette. Przy odrobinie szczęścia skoordynujemy działania z admirał Hemphill i wspólnymi siłami odbijemy także i ten układ bez potrzeby usuwania choćby jednego okrętu z Thetis.

— Uzgodnił pan to z Protektorem, sir? — spytał z niezwykłym szacunkiem Henries. — To połowa waszych okrętów liniowych, sir. I chciałbym zauważyć, że nie miał pan aż tyle czasu, by wyszkolić w pełni załogi.

— Mieliśmy go wystarczająco dużo, by lady Harrington niezgorzej dawała sobie radę, prawda? — uśmiechnął się Matthews. — Moja eskadra miała znacznie więcej czasu na zgranie i tylko dlatego wybrałem ją do tej operacji. Jeśli tak dobrze spisaliśmy się przeciwko Royal Manticoran Navy, to myślę, że poradzimy sobie z Ludową Marynarką.

— No tak, sir. Sądzę, że rzeczywiście może się wam, cholera, udać — przyznał Henries, zaczynając się uśmiechać. — ale to jest nadal poważne osłabienie obrony systemu.

— Wiem. Ale w rzeczy samej otrzymałem zgodę Protektora Benjamina.

— W takim razie, panie admirale, mogę jedynie podziękować panu w imieniu Królowej.

— Wy zrobiliście dla nas więcej — powiedział cicho Matthews, spoglądając mu w oczy, po czym przeniósł spojrzenie na Honor i dodał przepraszająco: — Chciałbym zabrać panią także, lady Harrington, ale ktoś musi pilnować tego bałaganu i…

Umilkł i wymownie wzruszył ramionami. Honor bez słowa skinęła głową — z jednej strony chciała z nimi lecieć, z drugiej wiedziała, że Matthews ma rację. Zmniejszał o połowę siły broniące systemu i to o tę lepszą połowę, bowiem jej ludzie nie byli równie dobrze wyszkoleni jak jego. Ktoś musiał zostać i „pilnować tego bałaganu”, jak to ujął, toteż logiczne było, że zadanie to przypadło jednostce, która nie osiągnęła jeszcze pełnej gotowości bojowej.

Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej coś jeszcze — Matthews zostawiał co prawda mniej wyszkoloną jednostkę, za to posiadającą dowództwo o znacznie większym doświadczeniu. On sam będzie miał trzech weteranów, admirałów z RMN, więc będzie mógł liczyć na ich radę i ufać, że dobrze wykonają rozkazy. Natomiast do obrony rodzinnego systemu pozostawiał swego najbardziej doświadczonego admirała, czyli ją, wiedząc, że ma ona do pomocy równie doświadczonych: szefa sztabu i kapitana flagowego. Prawie wstrząsnął nią dreszcz, kiedy to sobie uświadomiła, lecz szybko wzięła się w garść — parę lat temu utrzymała ten system, mając tylko ciężki krążownik i niszczyciel, teraz, kiedy dysponowała eskadrą superdreadnaughtów, powinno to być łatwiejsze zadanie. Zwłaszcza że tym razem niejaki Alfredo Yu był dla odmiany po jej stronie.

Zdawała sobie sprawę, że w pewien sposób sama siebie oszukuje — każde zagrożenie, które mogło powstać, będzie nieporównanie większe niż to, jakie cztery lata temu stworzyła Masada, ale zmusiła się, by o tym nie myśleć. Jak na razie nie istniał nawet ślad takowego zagrożenia, więc nie było sensu martwić się bezpodstawnie. Zadowolony z takiego toku jej myśli Nimitz mruknął cicho z aprobatą, więc podrapała go pod brodą, nie spuszczając wzroku z admirała Matthewsa.

— Zostawię pani stosowne rozkazy, milady, ale wykonanie ich pozostawiam pani uznaniu. Pozostawię także pełną obsadę pikiety Endicott. Jeśli uzna to pani za konieczne, proszę korzystać ze znajdujących się tam jednostek, acz wolałbym nie pozbawiać Masady blokady orbitalnej. Honor przytaknęła bez słowa. Pikieta Endicott nie dysponowała niczym cięższym niż krążownik liniowy, a Masada, choć znajdowała się w mniej strategicznie istotnym systemie, pozbawiona była jakichkolwiek fortów orbitalnych. Co gorsza, gdyby Ludowa Marynarka zdawała sobie z tego sprawę, nawet najkrótszy rajd mógłby mieć katastrofalne konsekwencje. Gdyby bowiem przegonione zostały okręty pilnujące planety i zniszczona została baza, którą Królewska Marynarka umieściła na orbicie, wojska generała Marcela nie byłyby w stanie zapewnić spokoju na powierzchni. A przeciwnik nie musiałby nawet wysadzać desantu — wystarczyło odciąć planetę od jednostek blokujących i bezczynnie obserwować, jak fanatycy wyrzynają oddziały Marcela. Bo wyrżnęliby je bez cienia wątpliwości wraz z pomagającym im szczątkowym „rządem” złożonym z wyjątkowo umiarkowanych. Ponieśliby przy tym takie straty, że całość zasługiwałaby jedynie na miano masakry, ale to akurat nie miałoby dla nich żadnego znaczenia. A Gwiezdne Królestwo zostałoby zmuszone do wysłania ekspedycji karnej, która po długiej i krwawej wojnie odzyskałaby kontrolę nad planetą, dziesiątkując przy okazji jej mieszkańców.

A to z kolei mogło mieć niemiłe skutki w samym Królestwie, na przykład spowodować spadek poparcia dla rządu i dalszego prowadzenia wojny, nie licząc ciężkich strat w ludziach, których tak naprawdę nic nie obchodziłaby Masada, a którzy by na niej zginęli.

— Rozumiem, sir.

Matthews pokiwał głową i powiedział:

— Sądziłem, że pani zrozumie.

Przyjrzał się kolejno swoim obu admirałom, westchnął ciężko i wstał.

— Cóż… w takim razie… — Matthews uśmiechnął się do Honor i użył jednego z jej ulubionych powiedzeń: — bierzmy się do roboty!

Загрузка...