Na ulicy Moscat pod numerem 12 wszystko było jak przed trzema laty. Zabawa jeszcze się nie skończyła. Wszystkie dziewczęta były młode i były Francuzkami. Pianista grał niegłośno motywy w stylu rosyjskim. Może była to kwestia starości, a może jakiejś skrytej udręki, ale na zakończenie każdego kawałka nie przeczesywał już prawą ręką włosów i nie szeptał cicho
– Voilà.
Siedział w milczeniu, przypatrując się z zakłopotaniem swoim dłoniom.