22

Im obszerniejszy jest czas, który pozostawiliśmy poza sobą, tym trudniej oprzeć się głosowi, który wzywa nas do powrotu. Zdanie to wygląda na oczywistość, a jednak jest fałszywe. Człowiek starzeje się, koniec się zbliża i szkoda tracić czas na wspominanie. Należy zrozumieć matematyczny paradoks tęsknoty: jest potężniejsza we wczesnej młodości, kiedy objętość minionego życia jest nikła.

Z mgieł czasu, w którym Josef był licealistą, wynurza się przed mymi oczyma młoda dziewczyna; jest wysmukła, piękna, jest dziewicą i jest melancholijna, gdyż rozstała się właśnie z chłopcem. To jej pierwszy miłosny zawód, cierpi, lecz ból jest mniejszy niż zdziwienie, jakie odczuwa, odkrywając czas; widzi go teraz takim, jakim nigdy wcześniej nie widziała:

Aż dotąd czas ukazywał się jej pod postacią teraźniejszości, która idzie naprzód i pochłania przyszłość; obawiała się jego szybkości (kiedy czekała na coś niemiłego) albo buntowała ją jego powolność (kiedy czekała na coś pięknego). Tym razem czas ukazuje się jej całkiem inaczej: to nie zwy- cięska teraźniejszość władająca przyszłością, to teraźniejszość zwyciężona, schwytana, porwana przez przeszłość. Widzi chłopaka, który odrywa się od jej życia i odchodzi, na zawsze już niedostępny. Zahipnotyzowana, może jedynie wpatrywać się w ten oddalający się kawałek życia, może wpatrywać się w niego i cierpieć. Doznaje całkiem nowego uczucia, które nazywa się tęsknotą.

Uczucie to, nieprzeparte pragnienie powrotu, odsłania przed nią od razu istnienie przeszłości, władzę przeszłości, jej przeszłości; w domu jej życia pokazały się okna, okna zwrócone w tył, w stronę tego, co przeżyła; bez tych okien nie można już wyobrazić sobie jej istnienia.

Pewnego dnia ze swym nowym kochankiem (kochankiem platonicznym oczywiście) idą leśną drogą w pobliżu miasta; to na tej drodze kilka miesięcy wcześniej spacerowała ze swym poprzednim kochankiem (z którym zerwanie pozwoliło jej odczuć pierwszą tęsknotę) i ta zbieżność ją wzrusza. Świadomie kieruje się w stronę małej, rozpadającej się kapliczki na skrzyżowaniu leśnych dróg, gdyż tam właśnie jej pierwszy kochanek usiłował ją pocałować. Nieprzeparta pokusa każe jej przeżyć raz jeszcze chwile minionej miłości. Pragnie, by obie historie miłosne się przecięły, spokrewniły, zmieszały, naśladowały siebie wzajemnie i od tego złączenia rosły i rosły.

Kiedy tamten kochanek próbował w tym miejscu przystanąć, aby przytulić ją do siebie, ona, szczęśliwa i zmieszana, przyśpieszyła kroku i mu w tym przeszkodziła. Co się stanie tym razem? Jej obecny kochanek również zwalnia kroku, również zamierza ją objąć! Zachwycona tym powtórzeniem (cudem tego powtórzenia), wysłuchuje imperatywu podobieństwa i przyśpiesza kroku, ciągnąc go za rękę.

Od tego czasu poddaje się urokowi tych powinowactw, tych ukradkowych kontaktów teraźniejszości z przeszłością, poszukuje ech, odpowiedniości, współdźwięków, które pozwalają jej odczuć dystans między tym, co było, a tym, co jest; ma wrażenie, że wyzwala się z młodości, staje się dojrzała, dorosła, co oznacza dla niej, że jest już tą, która rozpoznała czas, pozostawiła fragment życia za sobą i może odwracać głowę, by je zobaczyć.

Pewnego razu widzi swego kochanka nadbiegającego w niebieskiej kurtce i przypomina sobie, że jej pierwszy kochanek też jej się podobał w niebieskiej kurtce. Innego dnia, patrząc jej w oczy, wychwala jej urodę śmiałą metaforą; jest tym urzeczona, gdyż jej pierwszy kochanek wypowiedział 0 jej oczach dokładnie to samo śmiałe zdanie. Zbieżności ją zachwycają. Nigdy nie czuje się do tego stopnia nasycona pięknem jak w chwilach, gdy tęsknota za pierwszą, minioną miłością miesza się z niespodziankami miłości nowej.

Wtargnięcie dawnego kochanka w historię, którą właśnie przeżywa, nie jest dla niej tajemną niewiernością, wzmaga ona jeszcze uczucia dla tego, kto idzie obok niej.

Gdy będzie starsza, dostrzeże w tych podobieństwach żałosną jednostajność dwóch indywiduów (którzy przystają w tych samych miejscach, by ją pocałować, mają ten sam gust w ubieraniu się, schlebiają kobiecie tą samą metaforą) 1 nużącą monotonię zdarzeń (które są wiecznym powtórzeniem tego samego); ale w młodości zbieżności te odbiera jako cud i doszukuje się w nich ukrytego znaczenia. Fakt, że dzisiejszy kochanek dziwnie przypomina poprzedniego, czyni go jeszcze bardziej wyjątkowym, jeszcze bardziej oryginalnym, i sądzi, że jest jej tajemnie przeznaczony.

Загрузка...