53

Wrzucił wszystkie rzeczy do walizki i przebiegł wzrokiem po pokoju, żeby niczego nie zapomnieć. Następnie usiadł przy stole i na kartce papieru z hotelowym nagłówkiem napisał: „Spij dobrze. Masz pokój aż do jutrzejszego południa…" Chciałby powiedzieć jej jeszcze coś bardzo czułego, lecz zaraz zakazał sobie pozostawiania jakiegokolwiek fałszywego słowa. Wreszcie dorzucił: „…moja siostro".

Położył kartkę na kanapie obok łóżka, aby na pewno ją zauważyła.

Wziął kartonik z napisem: don't disturb, nie przeszkadzać; wychodząc, odwrócił się jeszcze raz w jej stronę, spała, i w korytarzu zawiesił kartonik na klamce drzwi, zamykając je bezszelestnie.

W hallu zewsząd słyszał czeski i był to znowu monotonny i nieprzyjemnie zblazowany, nieznany mu język.

Regulując rachunek, powiedział: „W moim pokoju pozostała kobieta. Wyjedzie później". I aby mieć pewność, że nikt nie obrzuci jej złośliwym spojrzeniem, położył przed recepcjonistą pięćsetkoronowy banknot.

Wziął taksówkę i pojechał na lotnisko. Był już wieczór. Samolot wzleciał ku ciemnemu niebu i zanurzył się w chmury. Po kilku minutach niebo się otworzyło, spokojne i przyjazne, pokryte gwiazdami. Patrząc przez okienko, zobaczył w głębi nieba niski drewniany płot i przed domem z cegieł smukły świerk niczym uniesione ramię. jesień 1999

Загрузка...