– Proszę – powiedziała Amy, wnosząc tacę z drinkami na galerię przed salonem. – Czas na toast z okazji rocznicy.
Maddy i Christine siedziały na ratanowych fotelach, które Amy wybrała z Byronem.
Palmy w donicach dawały nieco miłego cienia, chociaż dzień był dość łagodny z bryzą płynącą znad zatoki. Przez ostatni rok przygotowali kilka pokojów dla gości na górnym piętrze fortu i zamienili niższy poziom w miejsce do zabawy z barem przy basenie, salą do gier i przebieralnią z prysznicami. Mnóstwo ludzi zatrzymywało się u nich, ale nikt tak wyjątkowy jak towarzystwo, które mieli dzisiaj.
– Muszę przyznać, Amy, że kiedy już postanowiłaś wyrwać się na wolność, zrobiłaś to w wielkim stylu. – Maddy pokręciła głową, podziwiając widok. – Chociaż uwielbiam Santa Fe, przyznaję, że to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie.
– Bo nie widziałaś jeszcze Silver Mountain – sprzeciwiła się Christine. – Ale zgadzam się, że ta wyspa robi wrażenie.
W dole na dziedzińcu Joe i Alec robili kolejne okrążenia w basenie, a Byron siedział obok na leżaku z nieodłączną komórką przy uchu. Po ślubie wszyscy uzgodnili, że będą razem obchodzić rocznice, krążąc między St. Barts, Santa Fe i Silver Mountain. Amy cieszyła się, że wyciągnęła krótką słomkę i jako pierwsza pełniła rolę gospodyni.
– Nie mogę uwierzyć, że już jest nasza pierwsza rocznica – powiedziała Amy, stawiając tacę na stoliku do kawy. Chwilę poprawiała coś przy parasoleczkach i owocach zdobiących trzy szklanki z drinkami. Zadowolona usiadła między przyjaciółkami i spojrzała na mężczyzn, marszcząc czoło. – Alec i Joe nadal się ścigają?
– Aha – potwierdziła Maddy, poprawiając okulary. – Joe nie może znieść, że Alec pływa szybciej, więc chyba przyjął inną strategię: zamierza go zmoczyć.
– Marne szanse. – Christine pokręciła głową, patrząc na dwóch panów. – Nie ma pojęcia, na co się szarpnął. Joe może i jest byłym komandosem i jednym z najbardziej wysportowanych facetów, jakich znam, ale Alec ma tyle adrenaliny, że można by od niego zatankować wahadłowiec kosmiczny. Pozwolicie, że patrząc na te ciasteczka w dole powiem pychota?
– Zdecydowanie! – odparła Maddy i wszystkie trzy spojrzały na wspaniale opalonych mężczyzn w slipkach do pływania. – Ale co robi Byron? Czy on kiedykolwiek odkłada telefon?
Amy zagryzła wargę, zastanawiając się, czy powiedzieć im już, czy poczekać, aż sprawa będzie pewna.
– Pracuje nad umową dla mnie. Moje książki dla dzieci mają zostać przerobione na serię animowanych filmów.
– Twoje książki? Latający statek? – zapytała Maddy. – Amy! To fantastycznie! Dlaczego nic nie mówiłaś?
– Jeszcze nic nie jest pewne.
– Kiedy Byron Parks przykłada do tego rękę? – Christine spojrzała, unosząc brew. – Moim zdaniem to już przyklepane. I jestem z ciebie taka dumna, tyle dokonałaś. – Christine objęła ją. – Poradziłaś sobie z Meme. Opublikowałaś pierwszą książki i potem następne. Znalazłaś naprawdę cudownego faceta, który cię uwielbia.
W dole Alec ochlapał Byrona siedzącego na leżaku.
– Ej, stary! Wyłącz telefon.
Byron skończył rozmowę i skoczył z pluskiem do basenu, rozśmieszając wszystkie kobiety.
– Powiedziałabym, że wszystkie dobrze sobie poradziłyśmy -zauważyła Maddy. – Więc wznieśmy toast.
– Dobrze, to drink dla Maddy – Amy podała bezalkoholową wersję dla przyszłej matki. -A to dla Christine. – Wzięła swoją szklankę i powiedziała: -Więc za naszą pierwszą rocznicę.
– Właściwie to drugą – zauważyła Christine.
– Co? – Maddy zdziwiła się i wszystkie opuściły szklanki.
– Zakład – wyjaśniła Christine. – Dzisiaj jest nie tylko rocznica naszych ślubów. Minęły też dwa lata, odkąd poszłyśmy na spotkanie w związku z książką Jane i wymyśliłyśmy zakład.
– Boże – wtrąciła się Amy. – Dużo się wydarzyło przez te dwa lata.
– No, ba! – Maddy poklepała się po okrągłym brzuchu. Była w szóstym miesiącu ciąży i dosłownie jaśniała szczęściem. – Dwa lata temu nigdy bym czegoś takiego nie przewidziała. Zycie staje się naprawdę ciekawe, gdy człowiek stawi czoło lękom i zawalczy o swoje.
– Z pewnością – przytaknęła Christine.
– Jak się czujesz? – zapytała ciężarną przyjaciółkę Amy.
– Poza tym, że jestem wykończona i mam huśtawkę nastrojów? Cudownie! – Maddy zaśmiała się i pogłaskała dziecko w brzuchu. – Strasznie ekscytuję się tym, jak rozwija się moja kariera, ale tysiąc razy bardziej cieszę się z tego.
– Wyobrażam sobie, że Joe nie posiada się ze szczęścia – podsunęła Christine.
– Zgadza się. – Maddy się uśmiechnęła. – Prawie zemdlał z ulgi, gdy badania wykazały, że to dziewczynka, nie chłopiec. Chyba się bał, że czeka go jakaś straszliwa, kosmiczna powtórka z jego własnego dzieciństwa, a był niezłym rozrabiaką. Więc jesteście gotowe do toastu? Usycham z pragnienia.
– Poczekajcie – poprosiła Amy. – Chciałabym wam jeszcze o czymś powiedzieć.
– Tak?
– Nie tylko Maddy ma drink bez alkoholu.
– Tak? – Maddy uniosła brew.
Zaśmiały się, gdy Amy podzieliła się nowiną.
– Byron i ja spodziewamy się chłopczyka za pięć miesięcy od teraz.
– O mój Boże! – Maddy pochyliła się i wyściskała ją.
Christine uścisnęła ją zaraz potem.
– To cudownie. Za rok będę ciocią dwójki szkrabów, przecudnie.
Amy przycisnęła dłoń do niemal płaskiego brzucha, pełna zadziwienia.
– I pomyśleć, że tak się męczyłam, żeby schudnąć, a teraz wariuję ze szczęścia na myśl, że znowu się zaokrąglę.
– Ale w zupełnie inny sposób – zauważyła Maddy.
– Prawda. A co z tobą i Alekiem? Nadal nie myślicie o dzieciach? – zapytała Amy.
– Niczego w naszym życiu nie brakuje i jesteśmy absolutnie szczęśliwi – odparła Christine. – Wystarczy mi bycie ciotką, choćby przyszywaną.
– I dobrze – pokiwała głową Amy. – Każdy ma własną definicję idealnego życia i chyba każda z nas to znalazła.
– Zgadzam się, ale Christine będzie ciotką nie tylko przyszywaną- odparła Maddy. – Dużo ostatnio o tym myślałam, o tym, jak każda z nas musiała sobie poradzić z rodzinnym obciążeniem, zaakceptować samą siebie i znaleźć szczęście. I doszłam do wniosku, że istnieją dwa rodzaje rodzin. Jedna, w której się rodzisz, i druga, którą wybierasz. – Spojrzała na nie, a potem na mężczyzn wygłupiających się w basenie jak dzieciaki. – Więc chciałabym wznieść toast za rodzinę mojego serca.
Wszystkie trzy uniosły szklanki.
– Za rodzinę – powiedziała Amy.
– I za nas – uśmiechnęła się Christine, bo znalazłyśmy sposób na idealne życie.