Jeszcze

W zaplombowanych wagonach

jadą krajem imiona,

a dokąd tak jechać będą,

a czy kiedy wysiędą,

nie pytajcie, nie powiem, nie wiem.

Imię Natan bije pięścią o ścianę,

imię Izaak śpiewa obłąkane,

imię Sara wody woła dla imienia

Aaron, które umiera z pragnienia.

Nie skacz w biegu, imię Dawida.

Tyś jest imię skazujące na klęskę,

nie dawane nikomu, bez domu,

do noszenia w tym kraju zbyt ciężkie.

Syn niech imię słowiańskie ma,

bo tu liczą włosy na głowie,

bo tu dzielą dobro od zła

wedle imion i kroju powiek.

Nie skacz w biegu. Syn będzie Lech.

Nie skacz w biegu. Jeszcze nie pora.

Nie skacz. Noc się rozlega jak śmiech

i przedrzeźnia kół stukanie na torach.

Chmura z ludzi nad krajem szła,

z dużej chmury mały deszcz, jedna łza,

mały deszcz, jedna łza, suchy czas.

Tory wiodą w czarny las.

Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan.

Tak to, tak. Lasem jedzie transport wołań.

Tak to, tak. Obudzona w nocy słyszę

tak to, tak, łomotanie ciszy w ciszę.

Загрузка...