Harry Bosch omal się nie roześmiał, lecz był zbyt zszokowany, więc tylko z niedowierzaniem pokręcił głową. Rachel Walling powiedziała mu, że wspólnikiem Alicii Kent w morderstwie był Cliff Maxwell.
– Nie mogę w to uwierzyć – rzekł w końcu. – Pięć godzin temu morderca leżał tu na podłodze, skuty kajdankami!
Rachel wydawała się upokorzona świadomością że morderstwa Stanleya Kenta nie dokonał nikt obcy, a kradzież cezu okazała się jedynie dobrze rozegranym podstępem.
– Rozumiesz już resztę? – spytał Bosch. – Rozumiesz, jak to się miało potoczyć dalej? Po śmierci jej męża tak bardzo jej współczuje, że zaczyna ją odwiedzać, poza tym prowadzi sprawę. Zaczynają się spotykać, zakochują się w sobie i nikt się niczemu nie dziwi. Wszyscy nadal szukają Moby'ego i El-Fayeda.
– A co by się stało, gdybyśmy ich złapali? – podjęła Walling. -Mogliby się wszystkiego wypierać, dopóki Osama bin Laden nie umarłby ze starości w swojej jaskini, ale kto by im uwierzył i kogo by to obchodziło? Nie ma lepszego pomysłu, niż wrobić terrorystów w zbrodnię, której nie popełnili. Nie zdołaliby się obronić.
Bosch pokiwał głową.
– Zbrodnia doskonała – rzekł. – Plan posypał się tylko dlatego, że Digoberto Gonzalves zajrzał do kontenera. Gdyby nie on, ciągle ścigalibyśmy Moby'ego i El-Fayeda, przekonani, że Samir ukrywał ich w swoim domu.
– Co teraz zrobimy, Bosch?
Bosch wzruszył ramionami, lecz mimo to odpowiedział:
– Chyba zastawimy klasyczną pułapkę na szczury. Wsadzamy oboje do pokojów przesłuchań, odsłaniamy karty i zapowiadamy, że kto pierwszy zacznie mówić, może liczyć na ugodę z prokuratorem. Stawiałbym na Alicię. Złamie się, pewnie zrzuci całą winę na niego, powie, że działała pod jego wpływem.
– Coś mi mówi, że masz rację. Prawdę mówiąc, nie sądzę, żeby Maxwell miał tyle oleju w głowie, żeby tego dokonać. Pracowałam z…
Zadzwonił jej telefon. Wyciągnęła aparat z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz.
– To Jack.
– Dowiedz się, gdzie jest Maxwell.
Odebrała i najpierw odpowiedziała na parę pytań o stan Boscha, zapewniając Brennera, że nic mu nie jest, tylko traci głos, bo boli go gardło. Bosch poszedł po następną butelkę wody, ale słuchał z kuchni. Walling mimochodem spytała o Maxwella.
– Przy okazji, powiedz mi, gdzie jest Cliff? Chciałam z nim pogadać o tym zajściu z Boschem w korytarzu. Nie podobało mi się, co…
Urwała, słuchając odpowiedzi, a Bosch dostrzegł wyraz zaniepokojenia w jej oczach. Coś było nie tak.
– Kiedy? – zapytała.
Po chwili wstała.
– Słuchaj, Jack, muszę kończyć. Boscha chyba zaraz zwolnią. Zadzwonię, gdy tylko wszystko tu załatwimy.
Zamknęła telefon i spojrzała na Boscha.
– Nie cierpię go tak okłamywać. Nie wybaczy mi tego.
– Co powiedział?
– Że na wiadomość o znalezieniu cezu zjechało się tam za dużo agentów – ściągnęli prawie wszyscy z centrum i czekali na zespół radiologiczny. Maxwell zgłosił się na ochotnika, że pojedzie po świadka do „Marka Twaina". Nikt tam nie dotarł, bo odwołałam zespół, który go miał odebrać.
– Pojechał sam?
– Tak mówił Jack.
– Dawno?
– Pół godziny temu.
– Zabije go.
Bosch szybkim krokiem ruszył do wyjścia.