Tym razem prowadził Bosch. W drodze do Hollywood powiedział
Walling, że Jesse Mitford nie ma telefonu w pokoju. Zakres usług w hotelu Mark Twain pozostawiał wiele do życzenia. Bosch zadzwonił więc do szefa zmiany w komendzie Hollywood i poprosił o wysłanie patrolu do hotelu, aby sprawdzono, czy świadek jest bezpieczny. Następnie zadzwonił na informację i został połączony z recepcją hotelu.
– Alvin, tu detektyw Bosch. Byłem u was rano, pamiętasz?
– Tak, tak. O co chodzi, detektywie?
– Czy ktoś pytał o Stephena Kinga?
– Hmm, nie.
– A czy w ciągu ostatnich dwudziestu minut wpuszczałeś kogoś, kto wyglądał na gliniarza albo nie mieszkał w hotelu?
– Nie, detektywie. Co się stało?
– Posłuchaj, musisz iść na górę i powiedzieć Stephenowi Kingowi, żeby się stamtąd zabierał, a potem zadzwonił na moją komórkę.
– Jestem sam w recepcji, detektywie. Nie mam kogo tu zostawić.
– To bardzo pilne, Alvin. Muszę go wyciągnąć z hotelu. To ci zajmie najwyżej pięć minut. Zapisz mój numer: trzy dwa trzy, dwa cztery cztery, pięć sześć trzy jeden. Zapisałeś?
– Zapisałem.
– Dobra, idź. Gdyby ktoś poza mną go szukał, powiedz, że się wymeldował, odebrał resztę pieniędzy i wyszedł. Idź, Alvin, z góry dziękuję.
Bosch zamknął telefon i popatrzył na Rachel. Jego mina wskazywała, że nie dowierza recepcjoniście.
– Ten facet to chyba ćpun.
Przyspieszył, starając się koncentrować na prowadzeniu samochodu. Właśnie skręcili z Barham na Cahuenga i jechali na południe. Przypuszczał, że jeśli nie utkną w korku, powinni dotrzeć do „Marka Twaina" w ciągu pięciu minut. Bezradnie potrząsnął głową. Maxwell miał pół godziny przewagi, więc zapewne już był w hotelu. Mógł się zakraść tylnym wejściem i dopaść Mitforda.
– Maxwell mógł tam wejść od tyłu – powiedział do Walling. -Podjadę od strony alejki.
– Wiesz – odrzekła Walling – może wcale nie chce mu zrobić krzywdy. Zabierze go z hotelu, pogada z nim i sam oceni, czy chłopak widział tyle, żeby stanowić zagrożenie.
Bosch pokręcił głową.
– Wykluczone. Maxwell na pewno wie, że jeżeli znaleziono cez, jego plan rozleciał się na kawałki. Musi zlikwidować wszystkie zagrożenia. Najpierw pozbędzie się świadka, potem Alicii Kent.
– Alicii Kent? Myślisz, że mógłby wykonać ruch przeciwko niej? Przecież to wszystko stało się przez nią.
– To już nie ma znaczenia. Do głosu doszedł instynkt samozachowawczy, a Alicia stanowi zagrożenie. To nieuniknione. Przekroczył granicę, żeby z nią być. Teraz przekroczy następną, żeby ratować własny…
Bosch umilkł i poczuł, że oblewa go zimny pot, kiedy nagle coś sobie uświadomił. Głośno zaklął i wyjeżdżając z przełęczy Cahuenga, wcisnął gaz do deski. Przeciął trzy pasy Highland Avenue przed Hollywood Bowl i z piskiem opon zawrócił tuż przed nadjeżdżającymi samochodami. Dodał gazu i fordem gwałtownie zarzuciło, gdy ruszył w stronę wjazdu na południową nitkę Hollywood Freeway. Rachel złapała się deski rozdzielczej i uchwytu drzwi.
– HARRY, CO TY WYPRAWIASZ? JEDZIESZ W ZŁĄ STRONĘ!
Włączył syrenę i niebieskie światła ostrzegawcze na masce i tylnej szybie.
– MITFORD TO ZMYŁKA! – odkrzyknął w odpowiedzi. – JADĘ DOBRZE. KTO JEST WIĘKSZYM ZAGROŻENIEM DLA MAXWELLA?
– ALICIA?
– JASNE, A TERAZ MA NAJLEPSZĄ OKAZJĘ, ŻEBY JĄ DOPAŚĆ W TAKTYCZNYM. WSZYSCY SĄ W ALEJCE PRZY CEZIE!
Na autostradzie panował znośny ruch, a dźwięk syreny pomagał go przerzedzić. Bosch doszedł do wniosku, że Maxwell mógł już dotrzeć do centrum, jeżeli udało mu się uniknąć korków.
Rachel otworzyła telefon i zaczęła wstukiwać numery. Próbowała kilka razy, lecz nikt nie odbierał.
– NIE MOGĘ SIĘ DO NIKOGO DODZWONIĆ! – krzyknęła.
– GDZIE JEST TAKTYCZNY?
Walling nie wahała się ani chwili.
– NA BROADWAYU. WIESZ, GDZIE JESTMILLION DOLLAR THEATER? TO W TYM SAMYM BUDYNKU. WEJŚCIE OD TRZECIEJ.
Bosch wyłączył syrenę i wyciągnął telefon. Zadzwonił do swojego partnera, a Ferras odebrał natychmiast.
– Ignacio, gdzie jesteś?
– Właśnie wróciłem do biura. Technicy obejrzeli wóz i…
– Posłuchaj. Rzuć wszystko i przyjedź pod wejście do budynku Million Dollar Theater na Trzeciej. Wiesz, gdzie to jest?
– Co się dzieje?
– Wiesz, gdzie jest Million Dollar Theater?
– Tak, wiem.
– Spotkamy się przy wejściu na Trzeciej. Wszystko wyjaśnię na miejscu.
Zamknął telefon i znów włączył syrenę.