Róża wychodzi z budynku teatru, grupka wielbicieli prosi ją o autografy, jakiś młody mężczyzna wręcza jej bukiet kwiatów; radosna idzie dalej ulicą, mija gmach sądu i uchylone okienko sutereny, w której ukształtował się światopodgląd Roberta; któż tam teraz przebywa, jakiś smutny pan, przestawił sobie biurko tak, żeby siedzieć tyłem do okna, wygląda na zapracowanego.
Pan Mąż daje właśnie napiwek pokalanej panience, może sobie na to pozwolić, znowu mu się zgadzają bilanse.
Piękniś przybija tabliczkę z numerem na domu Adama; Adam pyta Matkę, która im właśnie przyniosła kanapki, czy Ojciec już wyszedł z zastanawialni, w której się zamknął na znak protestu; Matka kręci głową, ale twierdzi, że już z nią zaczął rozmawiać i wszystko wskazuje na to, że niedługo mu przejdzie.
Teściowa udziela pierwszego w życiu wywiadu jako samodzielny polityk i jest bardzo niezadowolona, że zamiast o jej program, pytają ją o męża; Teść w tym czasie sprawdza, ile razy w ciągu ostatniej doby jego nazwisko pojawiło się w internecie, i wścieka się, że aż tyle, bo to za sprawą jego żony.
Żona pod opieką Psychiatry wyjątkowo sprawnie dochodzi do siebie, zwłaszcza od kiedy jej wytłumaczył, że ludzie tak naprawdę mogą mieszkać tylko w innych ludziach, depresja to nic innego, jak bezdomność, na depresję cierpią ludzie, którzy nie mają w kim mieszkać, a potem zaproponował, że otworzy przed nią swoje drzwi.
Robert patrzy łapczywie; wciąż jeszcze nie przywykł, że może widzieć wszystko jednocześnie.
Chorzów 2005-2008, Krems-Stein 2008
Dziękuję z całego serca tym, bez których nie wydobyłbym się z senności:
Urszuli Kuczok za nadzór i chwałę Matczyzny,
Radosławowi Kobierskiemu za światopodgląd i całą resztę,
Wolfgangowi Kuhnowi za pokój 22,
Grzegorzowi Olszańskiemu za twórcze degustacje,
Magda lenie Piekorz za myślenie fotogeniczne i współpracę bezcenną,
Karinie Przewłoce za pierwsze redakcje i współpracę bezecną
i panu Krzysztofowi Zanussiemu za pierwsze tchnienie.
Wojciech Kuczok