22

Zaprowadzono mnie do pięknej komanty i powiedziano, że będę tu mieszkał. Weszły dwie młode służące, rozebrały mnie z przepoconego marynarskiego odzienia i poprowadziły, chichocząc cały czas, do wielkiej, wykładanej kafelkami wanny, wykąpały, wyperfumowały, podcięły mi włosy i brodę, pozwoliły, żebym je pościskał i poszczypał. Przyniosły mi odzienie z doskonałej tkaniny, jakiej nie nosiłem od czasów królewskich, czystej, białej, miękkiej i chłodnej. Dano mi też klejnoty, pierścień — o czym dowiedziałem się później — ze srebrną płytką z podłogi Kamiennej Kaplicy i mieniący się wiatr z kryształowego drzewa z krainy Treish na skórzanym rzemyku. Wreszcie, po wielu godzinach pucowania, zostałem dopuszczony przed oblicze Najwyższego Sędziego. Segvord przyjął mnie w komnacie, którą nazywał swoim gabinetem. W istocie była to ogromna sala godna pałacu septarchy, siadywał tam na tronie, jak jakiś władca. Przypominam sobie, że rozdrażniła mnie ta pretensjonalność, gdyż nie tylko nie płynęła w nim krew królewska, ale pochodził z niższej arystokracji Manneranu i nie zajmował żadnej pozycji, dopóki nie został powołany na to wysokie stanowisko, które postawiło go na drodze do sławy i bogactwa.

Spytałem natychmiast o mą więzną siostrę Halum.

— Ma się dobrze — odparł — chociaż duszę jej okrył smutek z powodu pogłosek o twej śmierci.

— Gdzie ona teraz przebywa?

— Wyjechała na odpoczynek na wyspę w Zatoce Sumar, gdzie mamy drugi dom.

Wstrząsnął mną zimny dreszcz. — Wyszła za mąż?

— Ku ubolewaniu wszystkich, którzy ją kochają, nie wyszła.

— Ma chyba jednak kogoś?

— Nie — oznajmił Segvord. — Wydaje się, iż woli żyć w czystości. Oczywiście jest jeszcze bardzo młoda. Kiedy wróci, Kinnallu, może byś z nią porozmawiał i zwrócił jej uwagę, że powinna pomyśleć o zamążpójściu, bo teraz mogłaby złapać doskonałą partię, a za parę lat będą do wzięcia już następne młode panny.

— Kiedy powróci z tej wyspy?

— Lada dzień — powiedział Najwyższy Sędzia. — Jakże będzie zdumiona, gdy cię tu spotka!

Spytałem go o te pogłoski na temat mej śmierci. Odparł, że dwa lata temu zaczęto mówić, że oszalałem i ze samotny, bezradny powędrowałem do Glinu. Segvord uśmiechnął się, jakby chciał mi dać do zrozumienia, iż doskonale wie, czemu opuściłem Sallę i że moje motywy wcale nie wskazywały na chorobę umysłową. — Potem — ciągnął dalej — doniesiono nam, że Stirron wysłał swych agentów do Glinu, aby odnaleźli cię i sprowadzili z powrotem, by cię poddać leczeniu. Halum ogromnie obawiała się o twe bezpieczeństwo. I wreszcie, ubiegłego lata, któryś z ministrów twego brata ogłosił, że włóczyłeś się gdzieś w górach Huishtor w środku zimy i zginąłeś podczas śnieżycy.

— Oczywiście ciało panicza Kinnalla nie zostało odnalezione w czasie ciepłych miesięcy ubiegłego roku i pozostawiono je, by zczezło gdzieś w górach, zamiast sprowadzić do Salli i godnie pochować.

— O odnalezieniu ciała nie podano żadnych wiadomości.

— A więc najwyraźniej — powiedziałem — ciało panicza Kinnalla zbudziło się wiosną i powędrowało na południe, aż stanęło na progu domu Najwyższego Sędziego Portu Manneranu.

Segvord roześmiał się: — Duch w ludzkim ciele!

— I do tego bardzo zmęczony.

— Jak ci się żyło w Glinie?

— Zimno i źle pod wieloma względami — odparłem. Opowiedziałem mu, jak niegrzecznie potraktowali mnie krewni mej matki, o pobycie w górach i o wszystkim innym. Gdy to usłyszał, chciał wiedzieć, jakie mam plany tutaj, w Manneranie. Odpowiedziałem, że nie mam innych planów, jak tylko znaleźć jakieś uczciwe przedsiębiorstwo, dobrze pracować, ustatkować się i ożenić. Salla bowiem jest dla mnie zamknięta, a Glin niczym nie nęci. Segvord przytaknął z powagą. Powiedział, że ma w tej chwili wolne stanowisko urzędnicze w swym biurze. Praca mało płatna, nie przynosząca wielkiego zaszczytu i właściwie jest niedorzecznością proponować ją księciu Salli, ale w zasadzie to zajęcie nie jest takie złe. Daje możliwość awansu i mógłbym zarobić na utrzymanie, zanim przystosuję się do sposobu życia Mannerańczyków. Sam myślałem o czymś takim, powiedziałem więc natychmiast, że chętnie objąłbym tę posadę. Wcale nie zwracam uwagi na swą królewską krew, a zresztą wszystko to już mam poza sobą, już z tym skończyłem, nie mówiąc o tym, że to przecież tylko urojenia. — To, czym ktoś stanie się tutaj — oświadczyłem trzeźwo — będzie wyłącznie jego zasługą. Okoliczności, stanowiska czy wpływy, nie mają tu nic do rzeczy. Było to, oczywiście, tylko ględzenie: zamiast kupczyć swym wysokim urodzeniem, chciałem zbić kapitał na tym, iż jestem więźnym bratem córki Najwyższego Sędziego Portowego Urzędu Administracyjno-Sądowniczego. Zawdzięczałem to właśnie swemu dobremu urodzeniu, jakże więc można tu mówić o jakiejkolwiek zasłudze?

Загрузка...