25

Z niecierpliwością oczekiwałem powrotu Halum z wyspy w Zatoce Sumar. Od przeszło dwu lat nie widziałem ani więźnej siostry, ani więźnego brata, a czyściciele nie byli w stanie ich zastąpić. Boleśnie tęskniłem do tego, by móc późnym wieczorem usiąść z Halum lub Noimem, jak w dawnych czasach, by otworzyć się przed nimi. Noim przebywał, jak sądziłem, gdzieś w Salli, ale nie wiedziałem gdzie, zaś Halum, chociaż powiedziano mi, że powinna lada chwila wrócić, nie pokazała się ani pierwszego, ani następnego tygodnia mego pobytu w Manneranie. W trzecim tygodniu wyszedłem pewnego dnia wcześniej z biura sądowego, gdyż poczułem się źle z powodu wilgoci oraz napięcia, w jakim żyłem, starając się wejść w swą nową rolę. Zawieziono mnie do posiadłości Segvorda. Kiedy wszedłem na główny dziedziniec, kierując się do swego pokoju, w dali ujrzałem wysoką, szczupłą dziewczynę, która zrywała z winorośli złoty kwiat, by wpiąć go w czarne, lśniące włosy. Nie mogłem rozpoznać jej twarzy, ale figura i sposób poruszania się nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Radośnie zawołałem: Halum! — i pognałem przez dziedziniec. Odwróciła się w mola stronę marszcząc brwi. Zatrzymałem się w pędzie. Czoło miała pobrużdżone i mocno zaciśnięte usta, spojrzenie chłodne i dalekie. Co to miało znaczyć? Twarz jej należała do Halum — czarne oczy, zgrabny, wąski, dumny nos, mocny podbródek, wystające kości policzkowe — a jednak ta twarz była mi obca. Czy moja więzną siostra mogła się tak zmienić przez dwa lata? Różnice pomiędzy Halum, którą pamiętałem, a kobietą, którą miałem przed sobą, były bardzo subtelne: inny wyraz twarzy, uniesienie brwi, drganie nozdrzy, skrzywienie ust. Jakby zmieniła się w niej cała dusza. Kiedy zbliżyłem się jeszcze bardziej, dostrzegłem pewne drobne zmiany w rysach, można je było jednak przypisać upływowi czasu albo brakom mej pamięci. Serce waliło mi w piersi, a palce drżały, moje ramiona i plecy ogarnęły fale gorąca, wywołane zmieszaniem. Pragnąłem podejść i objąć ją, ale nagle poczułem obawę przed tą zmienioną osobą.

— Halum? — spytałem niepewnie. Wyschło mi w gardle i głos miałem chropawy.

— Jeszcze jej tu nie ma — odpowiedział głos głębszy niż głos Halum, dźwięczniejszy i bardziej chłodny.

Byłem oszołomiony. Podobna do Halum, jak jej bliźniaczka! Słyszałem tylko o jednej siostrze Halum, dziewczynce, której jeszcze wtedy nie zaczęły rosnąć piersi. Niemożliwe, aby przez całe życie ukrywała przede mną, że ma bliźniaczkę lub nieco starszą siostrę. Podobieństwo istniało jednak niezwykłe i niepokojące. Czytałem, że na starej Ziemi mają sposoby tworzenia sztucznych istot, które podobieństwem do oryginału mogą zawieść nawet matkę lub kochanka. W tamtej chwili gotów byłem uwierzyć, że ta sztuka została nam przekazana poprzez stulecia i przestworza i że ta fałszywa Halum przede mną była diabelskim wymysłem, syntetycznym wizerunkiem mojej prawdziwej siostry więźnej.

Powiedziałem: — Proszę wybaczyć tę głupią omyłkę. Wzięło się ciebie za Halum.

— To się zdarza dość często.

— Jesteście jej krewną?

— Jestem córką brata Najwyższego Sędziego Segvorda. Powiedziała, że nazywa się Loimel Helalam. Halum nie mówiła mi nigdy o tej kuzynce (a jeśli mówiła, to zupełnie tego nie pamiętałem). Jakie to dziwne, że ukryła przede mną istnienie w Mennaranie tej lustrzanej Halum! Zdradziłem Loimel swoje imię, a ona wiedziała od razu, że jestem bratem więźnym Halum, o którym tyle słyszała. Trochę zmiękła, jej chłód jakby stajał. Ja też wróciłem do równowagi po wstrząsie, jaki spowodowało odkrycie, że przypuszczalna Halum to ktoś inny. Zacząłem cieplej patrzeć na Loimel, bo była piękna, godna pożądania i — w przeciwieństwie do Halum — bardziej przystępna! Patrząc na nią przymrużonymi oczyma mogłem udawać przed sobą, ze to rzeczywiście Halum i nawet wmówiłem sobie, ze słyszę głos mej więźnej siostry. Szliśmy razem przez dziedziniec rozmawiając. Dowiedziałem się, że Halum wróci do domu dziś wieczór i że Loimel przybyła tutaj, żeby przygotować jej serdeczne przyjęcie. Dowiedziałem się również wielu rzeczy o Loimel, gdyż nieroztropnie, jak większość Mannerańczyków, nie strzegła swych prywatnych spraw tak pilnie, jak robili to mieszkańcy zachodu. Powiedziała, ile ma lat: była o rok starsza od Halum (i ode mnie). Powiedziała, że jest niezamężna, że ostatnio zerwała nie mające widoków zaręczyny z pewnym księciem ze starej, ale zubożałej rodziny. Wyjaśnia swe podobieństwo do Halum — jej matka i matka Halum były kuzynkami, zaś jej ojciec był bratem ojca Halum. Po pięciu minutach, kiedy spacerowaliśmy trzymając się pod ręce, wyjawiła skandaliczną wiadomość, że właściwie to Najwyższy Sędzia opanował ślubne łozę swego starszego brata i wobec tego jest ona siostrą przyrodnią Halum, a nie jej kuzynką. Opowiedziała mi jeszcze inne rzeczy.

Mogłem myśleć tylko o Halum, Halum, Halum, Halum. Loimel istniała dla mnie tylko jako odbicie mej więźnej siostry. W godzinę po poznaniu się Loimel i ja znaleźliśmy się w mej sypialni. Kiedy^ opadła z niej suknia, powiedziałem sobie, że skóra Halum musi być tak samo kremowa, że Halum ma takie same piersi, że uda Halum nie mogą być mniej gładkie, a sutki Halum też zmieniają się w wieżyczki, kiedy muskają je palce mężczyzny. Potem leżałem nagi obok Loimel i podniecałem ją wymyślnymi pieszczotami. Zaraz też zaczęła dyszeć, ruszać biodrami i krzyczeć. Nakryłem ją swym ciałem, ale gdy już miałem w nią wniknąć, nasunęła mi się myśl: nie wolno przecież posiąść własnej siostry więźnej! Mój członek oklapł jak kawał sznura. Nastąpił moment zakłopotania. Ale patrząc na jej twarz powiedziałem sobie ostro, że to nie Halum tylko Loimel czeka, żebym się w nią wepchnął. Moja męskość ożyła i nasze ciała połączyły się. Czekało mnie jednak następne upokorzenie. Po wejściu w nią mój zdradziecki umysł zaraz mi powiedział: rozdzierasz ciało Halum i mój zdradziecki organ odpowiedział przedwczesną eksplozją namiętności. W jakże zawiły sposób nasze lędźwie połączone są z mózgiem! Jaka to trudna sprawa obejmować jedną kobietę i wyobrażać sobie, że to inna! Upadłem na Loimel ze wstydem i obrzydzeniem, kryjąc twarz w poduszce. Ona jednak, opanowana nagłą żądzą, wiła się pode mną, aż odzyskałem tężyznę i tym razem doprowadziłem ją do ekstazy, której pragnęła.

Tego wieczoru moja siostra więzną Halum powróciła wreszcie ze swych wakacji w Zatoce Sumar. Rozpłakała się ze szczęścia, widząc mnie żywym w Manneranie. Kiedy stanęła obok Loimel, jeszcze bardziej zdumiało mnie ich podobieństwo. Wprawdzie talię Halum miała smuklejszą, a Loimel wyższe piersi, ale przecież takie różnice zdarzają się i u rodzonych sióstr. Patrząc na nie wydawało się, iż obie zostały ulepione z tej samej gliny. A jednak istniała między nimi uderzająca, choć subtelna różnica, widoczna zwłaszcza w oczach, przez które, jak mówi poeta, prześwieca światło duszy. Blask, jakim promieniowała Halum, był łagodny i delikatny, jak pierwszy promień słońca przedzierający się przez mgłę letniego poranka. Oczy Loimel surowo błyszczały bladym światłem ponurego zimowego popołudnia. Przenosząc wzrok z jednej dziewczyny na drugą sformułowałem intuicyjną ocenę: Halum to czysta miłość, a Loimel to czysty egoizm. Natychmiast jednak odrzuciłem ten werdykt. Nie znałem Loimel, dotychczas okazała się wobec mnie otwarta i hojna, nie miałem prawa poniżać jej w ten sposób.

Przez te dwa lata Halum nie postarzała się, ale nabrała koloru i jej piękność w pełni rozkwitła. Była bardzo opalona i w swej krótkiej, białej, obcisłej sukience wyglądała jak brązowa statuetka, twarz jej stała się nieco bardziej kanciasta, co nadawało jej delikatnego, niemal chłopięcego uroku, poruszała się płynnie, z kocią gracją. Dom pełen był obcych, przybyłych na powitalne przyjęcie, po pierwszym uścisku porwano mi ją. Zostałem z Loimel. Pod koniec wieczoru jednak upomniałem się o swoje więznę prawa i zabrałem Halum do siebie, mówiąc: — Są rozmowy zaległe za dwa lata. — Myśli kłębiły mi się w głowie: jak będę mógł opowiedzieć jej wszystko, co mi się przydarzyło? Jak mi powie o tym, co robiła? Usiedliśmy naprzeciw siebie w przyzwoitej odległości. Halum siadła na posłaniu, gdzie zaledwie parę godzin temu pieściłem jej kuzynkę, udając przed sobą, że to Halum. Uśmiechnęliśmy się do siebie z przymusem.

— Od czego zacząć? — powiedziałem i w tej samej chwili Halum wymówiła identyczne słowa. Zaczęliśmy się śmiać

1 to rozładowało napięcie. A potem usłyszałem własny głos, stawiający bez żadnych wstępów pytanie, czy Halum sądzi, że Loimel zgodzi się zostać moją żoną.

Загрузка...