Rozdział 5

Przed czterema dekadami jeden z moich poprzedników urzędujących w Owalnym Gabinecie powiedział, że nadszedł czas, aby pójść naprzód większymi krokami — czas wspaniałego amerykańskiego przedsięwzięcia. Wtedy byłem małym dzieckiem w Montgomery, ale pamiętam dreszcz, jaki poczułem, słysząc te słowa…


Tuż przed siódmą wieczorem wjechali na podjazd przed domem Reubena Montego. Louise i Reuben oboje jeździli fordami explorerami. „To znak, że powinni być razem” — pomyślała Mary z uśmiechem. Wóz Louise był czarny, a Reubena rdzawoczerwony. Mary zaparkowała samochód i oboje z Ponterem ruszyli do drzwi wejściowych. Mijając forda Louise, miała ochotę dotknąć maski, ale pomyślała, że auto już dawno zdążyło ostygnąć.

Reuben miał dwuakrową działkę w Lively, niewielkiej miejscowości nieopodal Sudbury. Mary podobał się jego dom — dwupiętrowy, duży i nowoczesny. Zadzwoniła do drzwi i po chwili pojawił się w nich gospodarz. Obok niego stała Louise.

— Mary! — zawołał Reuben, zagarniając ją w ramiona. — I Ponter! — Puścił Mary i uściskał także neandertalczyka.

Reuben Montego był szczupłym, trzydziestopięcioletnim czarnym mężczyzną z ogoloną głową. Miał na sobie sportowy strój z logo drużyny Blue Jays z Toronto.

— Wchodźcie, wchodźcie — powiedział, gestem zapraszając ich do środka. Mary zdjęła buty. Ponter nie mógł tego zrobić, ponieważ ich nie nosił. Nogawki neandertalskich spodni rozszerzały się u dołu w specjalne pokrowce na stopy.

— Mamy zjazd kwarantannowiczów! — oświadczył Ponter, przyglądając się ich grupce. Rzeczywiście, na polecenie kanadyjskiego centrum epidemiologii cała czwórka musiała spędzić cztery dni w odosobnieniu po tym jak Ponter zachorował podczas pierwszego pobytu na tej Ziemi.

— Masz rację przyjacielu — zgodził się Reuben. Mary rozejrzała się wokół. Bardzo podobały jej się meble: eleganckie połączenie stylu karaibskiego z kanadyjskim, ciemne drewno i wbudowane w ścianę regały na książki. Reuben raczej nie przejmował się takimi sprawami, ale jego była żona miała świetny gust.

Mary od razu poczuła się swobodnie. To właśnie tutaj zaczęła się zakochiwać w Ponterze. Poza tym ten dom stał się dla niej swego rodzaju azylem. Zaledwie dwa dni po tym, jak zgwałcił ją Cornelius Ruskin, znalazła tu bezpieczną przystań, w której mogła się schować, chroniona przez policjantów ustawionych na zewnątrz.

— Na dworze o tej porze roku bywa już dość chłodno — odezwał się Reuben — ale pomyślałem, że może przyrządzimy sobie grilla.

— Tak, proszę! — powiedział Ponter entuzjastycznie.

Gospodarz się roześmiał.

— W takim razie pozwólcie, że zabiorę się do pracy.


Louise Benoit była wegetarianką, ale nie przeszkadzało jej spożywanie posiłków w towarzystwie osób, które lubiły mięso. Całe szczęście, bo Ponter naprawdę je uwielbiał. Gospodarz położył na ruszcie trzy wielkie kawały wołowiny, a Louise zabrała się za przyrządzanie sałatki. Reuben co chwila wracał do środka i pomagał nakrywać stół do kolacji. Mary patrzyła, jak on i Lou krzątają się po kuchni, od czasu do czasu wymieniając czułe gesty. Podobnie wyglądały początki jej małżeństwa z Colmem; później miała wrażenie, jakby ciągłe sobie przeszkadzali.

Mary i Ponter proponowali, że pomogą, ale Reuben im podziękował. Wkrótce jedzenie było na stole i cała czwórka zasiadła do kolacji. Mary ze zdumieniem pomyślała, że zna tych ludzi — trzy najważniejsze osoby w jej życiu — dopiero od trzech miesięcy. No cóż, gdy zderzają się światy, wszystko szybko się zmienia.

Ona i Reuben jedli steki za pomocą widelców i noży. Ponter włożył specjalne rękawiczki stołowe, które przywiózł ze sobą. Trzymał mięso palcami i odgryzał po kawałku.

— Ostatnie miesiące były niezwykłe dla nas wszystkich — zauważył Reuben. Być może myślał o tym samym co Mary.

Miał rację. Wiele się wydarzyło. Ponter Boddit w wyniku nieudanego eksperymentu z komputerem kwantowym przypadkiem przeniósł się do tej wersji rzeczywistości. Na drugiej Ziemi jego partner Adikor został oskarżony o zamordowanie przyjaciela i pozbycie się jego ciała. Na szczęście on i starsza córka Pontera zdołali ponownie otworzyć portal między światami, sprowadzić zaginionego z powrotem do domu i oczyścić Adikora z zarzutów.

Potem Ponter przekonał Najwyższą Radę Siwych, aby wyraziła zgodę na próbę otwarcia stałego portalu. Plan szybko wprowadzono w życie.

Tymczasem magnetyczne pole tej wersji Ziemi zaczęło się dziwnie zachowywać. Podobno było to preludium do przebiegunowania. Neandertalska Ziemia nieco wcześniej przeszła podobny proces — który zresztą miał niespodziewanie szybki przebieg. Ich pole magnetyczne zaczęło zanikać zaledwie przed dwudziestu pięciu laty, a odwrócenie polaryzacji i ponowne ustabilizowanie się biegunów magnetycznych zakończyło się już po piętnastu latach.

Mary, nękana wspomnieniami o gwałcie, opuściła York University i przyłączyła się do nowo utworzonej przez Jocka Kriegera grupy Synergia. Kiedy razem z Ponterem wróciła do Toronto, neandertalczyk zidentyfikował gwałciciela. Okazało się, że Cornelius Ruskin zgwałcił także Qaiser Remtullę, szefową wydziału, na którym wcześniej wykładała Mary.

— To prawda, zupełnie niesamowite — przyznała, uśmiechając się do Reubena, a potem do Louise. Tak świetnie razem wyglądali.

Ponter siedział obok niej. Chętnie wzięłaby go za rękę, gdyby nie miał na niej tej upaćkanej rękawiczki. Druga para nie musiała się przejmować takimi przeszkodami. Reuben uścisnął dłoń Louise i spojrzał na nią z miłością.

Wszyscy czworo z ożywieniem rozmawiali, zajadając główne danie, potem sałatkę z owoców na deser, a wreszcie popijając kawę (dla trojga przedstawicieli Homo sapiens) i coca-colę (dla Pontera). Mary cieszyła się każdą minutą spotkania, ale jednocześnie czuła żal, że takie wieczory — wspólne kolacje z Ponterem i przyjaciółmi — będą rzadkie. Na jego świecie sprawy po prostu wyglądały inaczej.

— O, a tak przy okazji — odezwał się Reuben, upiwszy łyk kawy — moja przyjaciółka z Laurentian University wciąż mnie nagabuje, żebym ją poznał z Ponterem.

Właśnie na tej uczelni Mary przeprowadziła badanie DNA Pontera, udowadniając, że jest neandertalczykiem.

Ponter uniósł długą brew.

— Naprawdę?

— Nazywa się Veronica Shannon i pracuje w tutejszym instytucie badań układu nerwowego.

Ponter spodziewał się chyba, że Reuben powie coś więcej, ale ponieważ gospodarz milczał, neandertalczyk zachęcił go słowem „Ka?”, które w jego języku oznaczało „tak”.

— Wybacz — powiedział Reuben. — Po prostu nie bardzo wiem, jak mam to przedstawić. Przypuszczam, że nic ci nie mówi nazwisko Michael Persinger?

— Ale mnie mówi — wtrąciła Louise. — Czytałam o nim artykuł w „Saturday Night”.

Reuben kiwnął głową.

— Rzeczywiście, dali jego zdjęcie na okładkę. Pisali o nim również w „Wired” i w „The Skeptical Inquirer”, a także w „Maclean’s” oraz w „Scientific American” i „Discover”.

— Kto to taki? — spytał Ponter.

Reuben odłożył widelec.

— Persinger jest Amerykaninem. Przyjechał tu, żeby uniknąć wojska, jeszcze za dawnych, dobrych czasów, kiedy przybywały do nas najtęższe mózgi z zagranicy. Pracuje na Laurentian od lat i wynalazł urządzenie, które dzięki magnetycznej stymulacji mózgu potrafi wywołać u ludzi przeżycia duchowe.

— Aha, to o niego chodzi — stwierdziła Mary, przewracając oczami.

— Mówisz tak, jakbyś wątpiła w jego osiągnięcia — zauważył Reuben.

— Bo wątpię — przyznała. — Według mnie to kupa bzdur.

— Ja sam poddałem się podobnemu eksperymentowi. Nie u Persingera, ale u mojej znajomej, Veroniki. Opracowała system drugiej generacji w oparciu o badania Persingera.

— I co? Widziałeś Boga? — spytała Mary kpiąco.

— Owszem, można tak powiedzieć. Na pewno coś w tym jest. — Reuben zerknął na Pontera. — I dlatego właśnie ty jesteś im potrzebny, wielkoludzie. Veronica chciałaby wypróbować swój sprzęt na tobie.

— Dlaczego?

— Dlaczego? — zdziwił się Reuben, tak jakby odpowiedź była oczywista. — Na naszym świecie aż huczy od spekulacji na temat tego, że wasi ludzie nigdy nie stworzyli religii. Bo nie mówimy przecież o sytuacji, w której istniał jakiś system wierzeń, lecz z czasem go porzuciliście. Nie, po prostu w całej waszej historii nikt nawet nie wpadł na to, że może istnieć Bóg lub życie po śmierci.

— Takie pojęcia byłyby… jak wy to mówicie?… w jawnej sprzeczności z obiektywną rzeczywistością — stwierdził Ponter. — Wybacz, Mary. Wiem, że w nie wierzysz, ale…

— Ale ty nie — dokończyła, kiwając głową.

— Wracając do sprawy — podjął Reuben — naukowcy skupieni wokół Persingera wierzą, że odkryli neurologiczne podstawy religijności Homo sapiens. Dlatego Veronica chciałaby sprawdzić, czy uda jej się wywołać przeżycie religijne u neandertalczyka. Jeśli to możliwe, będą mieli sporo do wyjaśnienia, ponieważ wy nie jesteście wierzący. Veronica podejrzewa jednak, że metoda, która sprawdza się w naszym przypadku, nie zadziała u ciebie. Według niej wasze mózgi różnią się od naszych na jakimś fundamentalnym poziomie.

— Fascynujące założenie — przyznał Ponter. — Czy procedura jest w jakimś stopniu niebezpieczna?

Reuben pokręcił głową.

— Wcale. Prawdę mówiąc, sam musiałem to zweryfikować. — Uśmiechnął się. — Największym problemem przy różnego rodzaju badaniach z zakresu psychologii jest to, że „króliki doświadczalne” rekrutuje się spośród studentów tego kierunku. Wiemy już bardzo dużo o mózgach takich ludzi. Możliwe, że są one typowe, ale nie wiemy tego na pewno, ponieważ niewiele wiadomo o mózgach ogólnej populacji. Veronicę poznałem w zeszłym roku. Skontaktowała się ze mną, bo chciała zwerbować do swoich badań górników, czyli grupę demograficznie zupełnie inną od tej, z jaką zazwyczaj pracowała. — Reuben był lekarzem w kopalni niklu INCO, gdzie mieściło się także obserwatorium neutrin. — Zaproponowała chłopakom po kilka doków, ale korporacja chciała, abym sprawdził bezpieczeństwo procedury, zanim pozwoli swoim pracownikom na udział w doświadczeniu. Przeczytałem prace Persingera, zapoznałem się z modyfikacjami wprowadzonymi przez Veronicę i sam poddałem się eksperymentowi. Wartości pola magnetycznego są niewielkie w porównaniu z tymi, jakie stosuje się w badaniach metodą rezonansu magnetycznego, na które rutynowo kieruję swoich pacjentów. Są całkowicie bezpieczne.

— Czy mnie też zaproponuje kilka dolców? — spytał Ponter.

Reuben spojrzał na niego zdziwiony.

— Hej, człowiek musi przecież coś jeść. — Ponterowi nie udało się zachować poważnej miny. Jego twarz rozciągnęła się w gigantycznym uśmiechu. — Nie martw się, Reuben, nie zrobię tego dla pieniędzy. — Zerknął na Mary. — Chcę lepiej zrozumieć ten aspekt ciebie, Mare… tę sferę, która jest tak ważną częścią twojego życia, a której ja zupełnie nie pojmuję.

— Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o mojej religii, chodź ze mną na mszę — zaproponowała.

— Chętnie. Ale chciałbym też poznać tę znajomą Reubena.

— Przecież wybieramy się na twój świat — zauważyła Mary z lekkim rozdrażnieniem. — Wkrótce Dwoje stanie się Jednym.

Ponter przytaknął.

— To prawda… i za nic nie zmarnowałbym tych dni. — Spojrzał na Reubena. — Twoja znajoma musiałaby znaleźć dla nas czas jutro. Czy to możliwe?

— Od razu do niej zadzwonię — zadeklarował Reuben, wstając z miejsca. — Jestem pewien, że poruszy niebo i ziemię, aby wszystko załatwić.

Загрузка...