Epilog

Mężczyzna pchnął mocno furtkę. Usłyszał charakterystyczny odgłos zawiasów, których od lat nie miał kto naoliwić. Ten dźwięk słyszał kilka razy w roku. Od siedmiu lat przychodził zawsze we wrześniu.

Była czternasta. Po dwóch deszczowych tygodniach znów przyszła fala upałów. Pewnie ostatnich tego lata. „Będę musiał to wykorzystać i pracować przed południem”, pomyślał.

Minął świeżo wykopane cztery groby pokryte wieńcami i kwiatami i skierował się w stronę muru z ciemnoczerwonej cegły. O tej porze w środku tygodnia na cmentarzu było pusto.

Gęste blond włosy zlepiły mu się na czole. Otarł spoconą twarz. Dawno nie był u fryzjera. Pewnie już nikt nie porównałby go do jednego z bohaterów Pitbulla.

Dotarł do alejki na skraju cmentarza i odetchnął z ulgą. Usiadł na płycie nagrobnej. Przed sobą położył bukiet kwiatów, a między nogami postawił czarną płócienną torbę. Rozpiął suwak i wyjął butelkę. Pociągnął spory łyk, skrzywił się i gwałtownie wypuścił powietrze ustami.

Popatrzył na dwa wykute nazwiska. Maria z domu Barańska. Primo voto Kaczanowska. Secundo voto Jodłowska. I spojrzał na drugą inskrypcję.

– Cześć, bracie – powiedział cicho. – Kończy się sezon i mielibyśmy trochę oddechu. Moglibyśmy częściej grywać w bilard, tak przecież lubiłeś grać.

Pociągnął kolejny łyk i otarł usta.

– Żałuję, że mnie wtedy przy tobie nie było. Wszystko potoczyłoby się inaczej. Wcześniej też kilka razy powinienem być przy tobie. Ale to, co się stało, wtedy w Jelitkowie i teraz we Władku, to nie twoja wina. Po co się, kurwy, śmiały. Przecież chciałeś od nich niewiele, tyle co nic. Każda cieszyła się, gdy robiłeś tatuaż, a potem…

Strzepnął dłonią kilka liści, które opadły na nagrobek. „Szybko w tym roku opadają. Wcześnie przyjdzie jesień”, pomyślał.

– Byłem starszy i powinienem cię chronić. Tak chciała mama. Powinienem być wtedy przy tobie, gdy zobaczyłeś, że jedna z tych mewek przykryła twój tatuaż innym. Wpadłeś w szał. Zacząłeś jej grozić. W końcu rozpłakałeś się. Wtedy ona i jej przyjaciółka zaczęły się śmiać. A ty…

Raz jeszcze sięgnął po butelkę.

– A teraz na nieszczęście pojawił się ten facet. Zanim umarł, opowiedział nam o swoim śledztwie i że najpierw omyłkowo podejrzewał innego. Na twój ślad wpadł przypadkiem. Trzeba przyznać, że był lepszy od policji. Szybko skojarzył je z tobą. Skojarzył ten głupi tatuaż z dawną nazwą baru. Ktoś jeszcze pamiętał, że bar plażowy nazywał się kiedyś „Black Rosa”, i mu powiedział. Zadzwoniłeś i umówiłeś się z nim. Trząsłeś się z nerwów jak osika. Wtedy zdecydowałem, co zrobimy. Nie mieliśmy wyboru. Musieliśmy to zrobić. Dobrze, że znam tartak jak własną kieszeń. Robiło się, bracie, to i owo w życiu.

Westchnął.

– Tej ostatniej dziewczyny, we Władku, to mi nawet szkoda było. Spuścił głowę.

Загрузка...