Nie sposób odmówić opowiadaniu Asimova ogromnej dozy fantazji. Jest w nim jednak poza fantazją coś jeszcze — coś, co uderzyć musi przede wszystkim tych, którzy na co dzień parają się fizyką: owa idea hiperprzestrzeni — szczególnej przestrzeni fizycznej, w której ustaje bieg zdarzeń, a pojęcie przeszłości i przyszłości zatraca swój sens.
Trudno byłoby chyba dziś stwierdzić, czy Asimov zaczerpnął ten pomysł z jakiegoś źródła naukowego (jako biochemik studiuje z pewnością materiały z fizyki teoretycznej — jest zresztą znany jako popularyzator wszechnauk) — czy też zrodził się on w jego wyobraźni. Faktem jest, że opowiadanie to stanowi — dla mnie przynajmniej — jeden z klasycznych przykładów opowiadań fantastycznonaukowych, w którym kilka świetnych hipotez naukowych bezwzględnie zaważyło na wartości całego opowiadania. Wróćmy jednak do Asimovowskiej hiperprzestrzeni…