Agent specjalny Claudia Fisher wyprężyła się jak struna i zapukała do drzwi.
– Wejść – usłyszała.
Nacisnęła klamkę i weszła do gabinetu wicedyrektora Josepha Pistillo. Szef – za plecami nazywany przez podwładnych Wickiem – kierował nowojorską filią FBI. Nie licząc dyrektora w Waszyngtonie, był jednym z najstarszych rangą agentów FBI, mających największą władzę. Pistillo podniósł głowę i spojrzał na agentkę. Nie spodobało mu się to, co zobaczył.
– O co chodzi?
– Znaleziono zwłoki Sheili Rogers – zameldowała Fisher. Pistillo zaklął.
– Gdzie?
– Na poboczu drogi w Nebrasce. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Przepuścili jej odciski palców przez NCIC i trafili.
– Niech to szlag.
Pistillo żuł odrobinę odgryzionego naskórka. Claudia Fisher czekała.
– Trzeba to zweryfikować – powiedział.
– Już to zrobiłam.
– To znaczy?
– Pozwoliłam sobie wysłać zdjęcia Sheili Rogers pocztą elektroniczną do szeryf Farrow. Ona i tamtejszy lekarz sądowy potwierdzili, że to ta sama osoba. Wzrost i waga też się zgadzają.
Pistillo odchylił się w fotelu. Chwycił pióro, podniósł je na wysokość oczu i obejrzał. Fisher stała na baczność. Dał jej znak, żeby siadła.
– Rodzice Sheili Rogers mieszkają w Utah, prawda?
– W Idaho.
– Obojętnie. Musimy się z nimi skontaktować.
– Zawiadomiłam już tamtejszą policję. Komendant zna tę rodzinę. Pistillo skinął głową.
– W porządku, świetnie. – Wyjął pióro z ust. – Jak została zabita?
– Prawdopodobnie zmarła na skutek krwotoku wewnętrznego w wyniku pobicia. Sekcja jeszcze trwa.
– Jezu.
– Była torturowana. Miała połamane i powykręcane palce, zapewne kleszczami. Na ciele ślady oparzeń.
– Od jak dawna nie żyje?
– Przypuszczalnie umarła zeszłej nocy lub wcześnie rano.
Pistillo spojrzał na Fisher. Przypomniał sobie, że zaledwie wczoraj na tym krześle siedział Will Klein, kochanek zamordowanej.
– Szybko – rzekł.
– Słucham?
– Jeśli, jak kazano nam wierzyć, ona uciekła, to szybko ją znaleźli.
– Chyba – podsunęła Fisher – że uciekła do nich. Pistillo znów odchylił się w fotelu.
– Albo wcale nie uciekła.
– Nie nadążam.
– Znowu przyjrzał się pióru.
– Przez cały czas zakładaliśmy, że Sheila Rogers uciekła z powodu powiązania z tymi morderstwami w Albuquerque, prawda?
– Tak i nie. Po co miałaby wracać do Nowego Jorku i zaraz znowu uciekać?
– Może chciała wziąć udział w pogrzebie jego matki, nie wiem – rzekł. – Tak czy inaczej, nie sądzę, żeby to teraz było istotne. Może wcale nie wiedziała, że jej poszukujemy.
– Może – nadążaj za mną, Claudio – może ktoś ją porwał.
– Jak by tego dokonał? Pistillo odłożył pióro.
– Według zeznań Willa Kleina, opuściła mieszkanie o której, szóstej rano?
– Piątej.
– Świetnie, o piątej. Zatem ułóżmy razem prawdopodobny scenariusz. Sheila Rogers wychodzi o piątej. Zaczyna się ukrywać. Ktoś znajduje ją, torturuje i wyrzuca jej zwłoki gdzieś w Nebrasce. Zgadza się?
Fisher powoli pokiwała głową.
– Jak pan powiedział, szybko.
– Zbyt szybko?
– Może.
– Albo ktoś złapał ją od razu, jak tylko opuściła mieszkanie.
– I przewiózł samolotem do Nebraski?
– Albo jechał jak demon szybkości.
– A może…? – zaczęła Fisher.
– Może? Spojrzała na szefa.
– Myślę – powiedziała – że oboje dochodzimy do tego samego wniosku. Przedział czasowy jest zbyt wąski. Zapewne zniknęła poprzedniej nocy.
– A to oznacza?
– To oznacza, że Will Klein nas okłamał. Pistillo uśmiechnął się.
Fisher zaczęła mówić coraz szybciej.
– W porządku, oto bardziej wiarygodny scenariusz: Will Klein i Sheila Rogers pojechali na pogrzeb matki Kleina. potem wrócili do domu jego rodziców. Według zeznań Kleina, przenocowali w jego mieszkaniu. Jednak nikt nie może tego potwierdzić. Może więc… – usiłowała zwolnić, ale bez powodzenia -…wcale nie pojechali do mieszkania. Może oddał ją w ręce wspólnika, który ją torturował, zabił i pozbył się ciała. W tym czasie Will wrócił do mieszkania. Rano poszedł do pracy, a kiedy Wilcox i ja przyszliśmy do jego biura, wymyślił bajeczkę o tym, że ona nad ranem opuściła mieszkanie. Pistillo pokiwał głową.
– Interesująca teoria. Stanęła na baczność.
– Masz jakiś motyw? – zapytał.
– Musiał ją uciszyć.
– Dlaczego?
– Z powodu tego, co zdarzyło się w Albuquerque. Oboje przez chwilę przetrawiali to stwierdzenie.
– Nie jestem przekonany – powiedział Pistillo.
– Ja też nie.
– Jednak zgadzamy się, że Will Klein wie więcej, niż mówi.
– Na pewno.
Pistillo powoli wypuścił powietrze z płuc.
– Tak czy inaczej, musimy przekazać mu złe wieści o śmierci panny Rogers.
– Właśnie.
– Zadzwoń do szefa policji w Utah.
– W Idaho.
– Obojętnie. Niech zawiadomi rodzinę. Potem niech wsadzi ich do samolotu, żeby przylecieli tu w celu zidentyfikowania zwłok.
– A co z Willem Kleinem? Pistillo zastanowił się.
– Spróbuję porozmawiać ze Squaresem. Może on nam pomoże.