Około tuzina mechaników krzątało się wokół czarnego mercedesa 500, umieszczonego nad kanałem. Siedzenia, wnętrze kabiny, maska silnika, wszystko co mogło posłużyć za kryjówkę, zostało zdemontowane.
Wypatroszone tylne prawe drzwi rzucono na ziemię.
Kiedy Malko i generał el Husseini weszli do podziemia Mukhabaratu, poszukiwania właśnie się zakończyły.
Jeden z mężczyzn podszedł do generała i powiedział:
— Znaleźliśmy, rais.
I pokazał mu wewnętrzną stronę drzwi.
Znajdowała się tam przymocowana do solidnej blachy żółtawa płytka kilkumilimetrowej grubości, przypominająca tworzywo użyte do wyciszenia wnętrza samochodu.
W lewym rogu widać było mały cylinder trzycentymetrowej wysokości i kwadratowe pudełko, wielkości pudełka od zapałek, lecz bardzo płaskie.
Ekspert po kazał przyrząd palcem i wyjaśnił:
— Drzwi zostały obite wykładziną z ładunkiem wybuchowym — przypuszczalnie RDX — niewidocznym, od kiedy go zamontowano.
Wtopiony w masę wyciszającą, ma detonator połączony z bardzo skomplikowanym zapalnikiem, wyposażonym receptor reagujący na sygnał radiowy i z wyłącznikiem czasowym, dzięki czemu wybuch nie następuje od razu.
Nigdzie nie znaleźliśmy żadnego znaku fabrycznego.
— Co by się mogło stać, gdyby zdetonowano ładunek?
— Wybuchając, ten ważący około kilograma ładunek, zabił by wszystkich pasażerów samochodu.
— Świetna robota — powiedział generał.
Dodał kilka słów po arabsku, zanim odszedł z Malko.
W sali konferencyjnej na czwartym piętrze zapalił papierosa i wydmuchnął kłąb dymu.
— Nie wiem jak panu dziękować — powiedział.
— Proszę to powtórzyć panu O’Reilly.
Malko tryumfował.
— Teraz rozumiem, dlaczego Kyley Cam była codziennie w pobliżu Arafata.
Chciała go najpierw przyzwyczaić do swojej obecności, żeby mogła być tam w dniu, kiedy użyje samochodu — pułapki spreparowanego przez Szin Bet. Niełatwo było sprowadzić ten ładunek do Gazy…
A Mehdi al Bajuk zajął się jego montażem.
Nie wiedział jednak, w jaki sposób materiał wybuchowy zostanie zdetonowany.
— Właśnie — potwierdził generał.
— To była bardzo dobra robota.
— Jednego nie rozumiem — powiedział z naciskiem Malko.
— Dlaczego czekali, żeby dać sygnał Kyley Carn.
Przecież im dłużej czekali, tym większe było ryzyko, że ktoś ich zdekonspiruje.
— Myślę, że potrafię odpowiedzieć na to pytanie — powiedział generał.
— Od pewnego czasu Izraelczycy kręcą się w po bliżu Abu Kazera.
Za dwa dni będę wiedział, czy doszli do po rozumienia.
— Dlaczego wybrali Abu Kazera?
— Pamięta pan Adnana Jassine — odpowiedział generał.
— W tym samym czasie Abu Kazer został zwerbowany przez Mosad.
Domyślaliśmy się tego, ale nie mieliśmy dowodów.
Dzisiaj Izraelczycy chcą odciąć kupony od tej transakcji, stawiając Abu Kazera na czele rządu palestyńskiego, i każąc mu podpisać porozumienia bardziej „elastyczne”.
Malko potrząsnął głową.
— To nie mogłoby się udać.
Generał uśmiechnął się.
— Zgadzam się z panem, nie mogło.
Lecz politycy często wierzą, że mogą manipulować ludźmi.
Powstrzymując ten za mach zaoszczędził pan wiele krwi, palestyńskiej i izraelskiej. Izraelczycy wybiorą teraz bardziej pokojowe metody rozwiązania naszego konfliktu.
— Oby Bóg pana wysłuchał — powiedział Malko.
Miał ochotę jak najprędzej opowiedzieć o wszystkim Jeffowi O’Reilly.
Szef rezydentury CIA powinien przyjechać po niego jutro, by zapewnić mu szybki wyjazd z Izraela: chciał w ten sposób uchronić Malko przed zemstą Szin Bet.
— Co się stanie z Jamalem Nassiwem?
Generał zrobił gest pełen rezygnacji.
— Bóg zatroszczy się o niego.
Jeff O’Reilly towarzyszył Malko aż do wejścia na pokład boeinga linii Swissar, który zabierał go do Europy.
Malko spędził tylko kilka godzin w Tel Awiwie, dość, żeby zrobić krótkie podsumowanie wydarzeń.
Prawdziwe podsumowanie miało na stąpić później, w Wiedniu, kiedy Amerykanin przygotuje swój raport.
Szef rezydentury CIA w Tel Awiwie długo ściskał rękę Malko.
— Brawo!
Chociaż nie zdobył pan przy tej okazji samych przyjaciół — powiedział.
— Ale zdobyłem także przyjaciół — powiedział Malko.
Znalazł swoje miejsce w pierwszej klasie i usiadł w głębokim fotelu.
Zastanawiał się, gdzie teraz jest Kyley Cam.
Żadne informacje na temat próby zamordowania Jasera Arafata nie przedostały się do prasy.
Służby bezpieczeństwa piorą swoje brudy w domu.
Szlomo Zamir patrzył nieobecnym wzrokiem na ścianę swojego biura.
Od wczoraj wiedział, że operacja „Gog i Magog” nie odbędzie się.
W jakiś sposób żałował tego tylko w połowie.
Uruchomił machinę piekielną.
nie martwiąc się o jej skutki polityczne.
To nie była jego sprawa.
Odruchowo sięgnął po paczkę lucky strike’ów i zapalił pierwszego papierosa.
Czuł, że jest dziwnie spokojny, rozluźniony.
Spojrzał czule na czerwonego psa, który towarzyszył mu w trudnych chwilach. Jego kariera zakończy się niepowodzeniem.
Z powodu ziarnka piasku.
Wdowa po Mehdim al Bajuku znieruchomiała, gdy ujrzała na swoim progu obcokrajowca ubranego w jasny garnitur.
To warzyszył mu Fajsal Balaui, znany jej z widzenia kierowca taksówki.
Obcy mężczyzna postawił na stole dużą paczkę, a Faj sal Balaui wyjaśnił, że są w niej lekarstwa dla jej córki Mażidy, nieosiągalne w Gazie, które przedłużą jej życie i pozwolą uniknąć cierpień.
— Ta porcja wystarczy na sześć miesięcy — wyjaśnił Palestyńczyk.
— Potem dostanie następne.
Kobieta, która była początkowo zakłopotana, rozpłynęła się w podziękowaniach, przypominając sobie obcego mężczyznę, który złożył jej wizytę dwa miesiące wcześniej, w towarzystwie szefa Mukhabaratu.
Mężczyznę, którego nazwiska nie znała, lecz którego Bóg z pewnością będzie strzegł, by mogła mu podziękować za tak wspaniały prezent.
Agent CIA towarzyszący Fajsalowi Balaui źle się czuł w tym domu, miał ochotę wyjść jak najszybciej.
Wiedział, że już tu nie wróci.
Mazida al Bajuk mogła żyć jeszcze nie dłużej niż cztery miesiące.
Malko siedział w saloniku zamku w Linzu, gdzie spędził tyle miłych chwil z różnymi istotami rodzaju żeńskiego.
Aleksandra wybrała się po zakupy do Wiednia, a on oglądał w telewizji wiadomości, popijając dobrze schłodzonego Tattingera.
Był szczęśliwy.
„Eskalacja działań na Środkowym Wschodzie, oznajmił komentator.
Izraelczycy znowu zaatakowali w Strefie Gazy, wysadzając w powietrze samochód wysokiego funkcjonariusza palestyńskiego, Jamala Nassiwa, szefa Prewencyjnej Służby Bezpieczeństwa.
Jaser Arafat oskarżył o terroryzm państwo Izrael.
Prezydent George W. Bush i Unia Europejska wezwały strony konfliktu do większego opanowania.” Miejsce komentatora zastąpił obraz sterty żelastwa na środku pustej drogi.
Tyle zostało z opancerzonego mercedesa Jama la Nassiwa.
Następnie pojawiło się zdjęcie pochodu wędrującego po ulicach Gazy.
Za noszami niesionymi przez czterech mężczyzn, na których spoczywały owinięte w palestyńską flagę — zwyczaj zarezerwowany dla męczenników — doczesne szczątki szefa Prewencyjnej Służby Bezpieczeństwa.
Dalej szły setki Palestyńczyków, skandujących antyizraelskie hasła i nawołujących do zemsty.
A wszystko to w morzu sztandarów.
Malko wyłączył telewizor.
Rachunki zostały wyrównane.
Dyskretnie, jak przystało na ludzi z dobrego towarzystwa.